wtorek, 9 października 2007

Kwaśniewski: Zażywam leki, których nie wolno łączyć z alkoholem

ulast, PAP, IAR
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-09 19:45
Zobacz powiększenie
Kwaśniewski na konwencji wyborczej Lid w Szczecinie. Po wystąpieniu byłego prezydenta dziennikarze pytali o przyczynę jego ''dziwnego'' zachowania
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG

Zażywaniem leków, których nie wolno łączyć z alkoholem tłumaczył swoje samopoczucie podczas wtorkowego spotkania wyborczego w Szczecinie Aleksander Kwaśniewski. Dziennikarze zaobserwowali dziwne zachowanie b. prezydenta, w tym spowolnioną mowę.

Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
Przemówienie Aleksandra Kwaśniewskiego w Szczecinie
Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
Aleksander Kwaśniewski na konwencji wyborczej LiD w Szczecinie
Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
9 października 2007 r. Aleksander Kwaśniewski w Szczecinie na konwencji wyborczej LiD
SERWISY
- Czy pan źle się czuje, czy znowu się goleń odezwała, bo tak niektórzy mówią dzisiaj - zapytał Kwaśniewskiego podczas konferencji prasowej jeden z dziennikarzy. - Nie rozumiem pańskiego pytania - odparł Kwaśniewski. Dziennikarz indagował: - Czy pan coś dzisiaj pił - alkoholń? - A na jakiej..., nie, no wie pan, to jest ... no nie wiem, jak często pan takie pytania zadaje. No, a jaki jest problem? - powiedział Kwaśniewski. - Jest początek kampanii wyborczej, a pan prezydent wygląda na bardzo zmęczonego człowieka - tłumaczył inny dziennikarz.

- Niech pan nie miesza kampanii i prosiłbym was o trochę kultury w zadawaniu pytań. Zażywam leki, to są leki, które być może dają tego typu efekty, że pan może się zastanawiać, czy coś jest tak, czy nie tak. Natomiast są to leki, których nie wolno łączyć z alkoholem, więc nie łączę. A jeżeli pana interesuje moje zdrowie, to tego się nie pyta na antenie. To jest nieładne. Nie życzę nikomu, żeby musiał ze swoimi kłopotami chodzić po rozgłośniach - powiedział Kwaśniewski.

Media sięgnęły bruku, więc pytają o wszystko - wtrącił, gdy prowadzący konferencję prasową lokalny działacz SLD zaznaczył, że "oczekujemy pytań politycznych".

Podczas wtorkowego spotkania z mieszkańcami Szczecina z b. prezydentem dziennikarze obsługujący wizytę odnieśli wrażenie, że polityk zachowuje się nietypowo, np. nieco wolniej mówił i wyglądał na zmęczonego.

Waldemar Dubaniowski, tłumacząc, że jest w Kielcach i trudno mu cokolwiek na ten temat powiedzieć, odmówił nam wcześniej komentarza na temat dzisiejszego stanu Aleksandra Kwaśniewskiego.

Kwaśniewski: Nie z nami te numery, Ziobro

- Myśmy już przeżyli silną Polskę. Nie z nami te numery, Ziobro - mówił na spotkaniu wyborczym LiD w Szczecinie były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dodał, że "ani przez sekundę nie może być zgody" na silne państwo, tak jak rozumieją je bracia Kaczyńscy.

Kwaśniewski podkreślił, że Polska jest w nowej sytuacji, dzięki wysiłkom milionów Polaków. "Dokonaliśmy wielkiego postępu, Polska jest krajem rozwijającym się gospodarczo, jest w UE, ma poczucie bezpieczeństwa, bo jest w NATO, uporządkowała swoje kontakty z sąsiadami, chociaż ci sąsiedzi się zmienili w ostatnich latach: nie ma NRD, nie ma ZSRR, nie ma Czechosłowacji" - mówił.

"A Polska jest i ma dobre kontakty z sąsiadami. Z Polski nie wyszedł żaden negatywny impuls, żaden zły znak, żadne złe słowo, które mogłoby doprowadzić do takich dramatów, jakie były np. na Bałkanach" - dodał b. prezydent.

"To wielka zasługa mądrych Polaków, to wielka zasługa tych, którzy kierowali Polską od 1989 r. do roku 2005 r. To wielka zasługa ludzi, którzy tworzyli III RP" - oświadczył.

Kwaśniewski podkreślił, że "ta przeszłość" jest wspólnym dorobkiem, ale też jest wielką legitymacją lewicy, do tego, żeby mówić Polsce, "że my wiemy lepiej jak rządzić naszym krajem, że my mamy lepszy plan dla Polski, że my nie konfliktujemy, że szukamy zgody, jesteśmy tymi, którzy potrafią szukać porozumienia z ludźmi, a nie wykluczać, wysyłać na margines, obrażać".

Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dornie, Sabo...

"To doświadczenie, które stoi za nami, z którego trzeba korzystać. Polska w zgodzie, Polska wspólna, współpracująca jest lepszą Polską, niż podzielona, skonfliktowana, obrażana, czy Polska zawłaszczana przez jedną formację polityczną i jednego polityka" - ocenił b. prezydent.

"LiD dziś, przed wyborami 2007 r. przestrzega: my to wszystko już wiemy, my to wszystko już przeżyliśmy, wiemy jak było. Nie idźcie tą drogą! Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie tą drogą!" - apelował.

Jak ocenił, hasło silnego państwa jest trafne, bo dociera do publiczności. Ale, według Kwaśniewskiego, silne państwo w rozumieniu braci Kaczyńskich nie oznacza, że będziemy realizowali zasady silnego państwa, jakie one powinny być.

Jak wyliczał, w rozumieniu braci Kaczyński silne państwo oznacza: "muszę was kontrolować", "nie mogę wam ufać", "muszę was podsłuchiwać", "muszę widzieć co się dzieje w waszym życiu zawodowym i prywatnym". Silne państwo, kontynuował, oznacza w rozumieniu Kaczyńskich, "że jak będę potrzebował, to nagrane materiały pokażę w telewizji".

Na koncepcję silnego państwa wg Kaczyńskich nie może być zgody

"Silne państwo to czasem przesada, doprowadzenie do sytuacji, że dzielna kobieta, dzielna ślązaczka, nie chce być bohaterką filmu nagranego przez ABW czy CBA i decyduje się na rzecz straszną, na popełnienie samobójstwa" - mówił.

"Silne państwo oznacza: chronimy tajemnice i nie powołujemy komisji śledczej; silne oznacza że w telewizji można pokazać tajne materiały z legalnych czy nielegalnych podsłuchów, które oskarżają obywatela RP; silne państwo oznacza, że dla naszych celów nie ma żadnych ograniczeń" - mówił.

"Silne państwo w rozumieniu braci Kaczyńskich czy pana Ziobry, oznacza, że nie ma piekła, hulaj dusza, oznacza że cel uświęca środki, że najpierw +bój się+ a potem zobaczymy co z tego wyniknie, że najpierw paragraf, a potem znajdziemy do tego człowieka. Na taką koncepcję silnego państwa nie może być zgody ani przez sekundę" - oświadczył Kwaśniewski.

Kwaśniewski: zażywam leki, których nie wolno łączyć z alkoholem

Zażywaniem leków, których nie wolno łączyć z alkoholem tłumaczył swoje samopoczucie podczas wtorkowego spotkania wyborczego w Szczecinie Aleksander Kwaśniewski. Dziennikarze zaobserwowali dziwne zachowanie b.prezydenta, w tym spowolnioną mowę.

"Czy pan źle się czuje, czy znowu się goleń odezwała, bo tak niektórzy mówią dzisiaj" - zapytał Kwaśniewskiego podczas konferencji prasowej jeden z dziennikarzy. "Nie rozumiem pańskiego pytania" - odparł Kwaśniewski. Dziennikarz indagował: "Czy pan coś dzisiaj pił - alkohol?". "A na jakiej..., nie, no wie pan, to jest ... no nie wiem, jak często pan takie pytania zadaje. No, a jaki jest problem? - powiedział Kwaśniewski. - Jest początek kampanii wyborczej, a pan prezydent wygląda na bardzo zmęczonego człowieka - tłumaczył inny dziennikarz.

"Niech pan nie miesza kampanii i prosiłbym was o trochę kultury w zadawaniu pytań. Zażywam leki, to są leki, które być może dają tego typu efekty, że pan może się zastanawiać, czy coś jest tak, czy nie tak. Natomiast są to leki, których nie wolno łączyć z alkoholem, więc nie łączę. A jeżeli pana interesuje moje zdrowie, to tego się nie pyta na antenie. To jest nieładne. Nie życzę nikomu, żeby musiał ze swoimi kłopotami chodzić po rozgłośniach" - powiedział Kwaśniewski.

Media sięgnęły bruku, więc pytają o wszystko - wtrącił, gdy prowadzący konferencję prasową lokalny działacz SLD zaznaczył, że "oczekujemy pytań politycznych".

Podczas wtorkowego spotkania z mieszkańcami Szczecina z b. prezydentem dziennikarze obsługujący wizytę odnieśli wrażenie, że polityk zachowuje się nietypowo, np. nieco wolniej mówił i wyglądał na zmęczonego.

Aleksander Kwaśniewski apelował do wyborców na wiecu w Szczecinie, aby nie obawiali się Unii Europejskiej i pogłębiania integracji w ramach UE.

"Chciałbym zaapelować do wyborców: nie obawiajcie się UE i pogłębiania integracji w UE" - powiedział Kwaśniewski. "Dlatego że Szczecin, Wrocław, Zielona Góra, Gdańsk, Słupsk, Kołobrzeg i Białogard udowodniły, iż są wspaniałymi częściami pokojowej, współpracującej Europy. My mamy być z tego dumni, my nie mamy z tego powodu kompleksów" - podkreślił.

Kwaśniewski zadeklarował, że po wyborach, dzięki LiD, a także dzięki PO, które - jego zdaniem - myślą w sposób racjonalny o polityce zagranicznej, zbuduje się takie kontakty z sąsiadami, które nie będą niczego burzyć. Te kontakty "będą dawały nam poczucie bezpieczeństwa, spokoju, satysfakcji i nadziei, że będziemy mogli dalej się rozwijać" - zaznaczył. "Chcemy budować, a nie niszczyć. Chcemy być dumni z naszych wartości, ale chcemy być również otwarci na te wartości, które przynosi nam UE" - podkreślił b. prezydent.

Aleksander Kwaśniewski oświadczył również że "ani przez sekundę nie może być zgody" na silne państwo, tak jak rozumieją je bracia Kaczyńscy.

Kwaśniewski podkreślił, że Polska jest w nowej sytuacji, dzięki wysiłkom milionów Polaków. "Dokonaliśmy wielkiego postępu, Polska jest krajem rozwijającym się gospodarczo, jest w UE, ma poczucie bezpieczeństwa, bo jest w NATO, uporządkowała swoje kontakty z sąsiadami, chociaż ci sąsiedzi się zmienili w ostatnich latach: nie ma NRD, nie ma ZSRR, nie ma Czechosłowacji" - mówił.

"A Polska jest i ma dobre kontakty z sąsiadami. Z Polski nie wyszedł żaden negatywny impuls, żaden zły znak, żadne złe słowo, które mogłoby doprowadzić do takich dramatów, jakie były np. na Bałkanach" - dodał b. prezydent.

"To wielka zasługa mądrych Polaków, to wielka zasługa tych, którzy kierowali Polską od 1989 r. do roku 2005 r. To wielka zasługa ludzi, którzy tworzyli III RP" - oświadczył.

Kwaśniewski podkreślił, że "ta przeszłość" jest wspólnym dorobkiem, ale też jest wielką legitymacją lewicy, do tego, żeby mówić Polsce, "że my wiemy lepiej jak rządzić naszym krajem, że my mamy lepszy plan dla Polski, że my nie konfliktujemy, że szukamy zgody, jesteśmy tymi, którzy potrafią szukać porozumienia z ludźmi, a nie wykluczać, wysyłać na margines, obrażać".

"To doświadczenie, które stoi za nami, z którego trzeba korzystać. Polska w zgodzie, Polska wspólna, współpracująca jest lepszą Polską, niż podzielona, skonfliktowana, obrażana, czy Polska zawłaszczana przez jedną formację polityczną i jednego polityka" - ocenił b. prezydent.

"LiD dziś, przed wyborami 2007 r. przestrzega: my to wszystko już wiemy, my to wszystko już przeżyliśmy, wiemy jak było. Nie idźcie tą drogą! Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie tą drogą!" - apelował.

Jak ocenił, hasło silnego państwa jest trafne, bo dociera do publiczności. Ale, według Kwaśniewskiego, silne państwo w rozumieniu braci Kaczyńskich nie oznacza, że będziemy realizowali zasady silnego państwa, jakie one powinny być.

Jak wyliczał, w rozumieniu braci Kaczyński silne państwo oznacza: "muszę was kontrolować", "nie mogę wam ufać", "muszę was podsłuchiwać", "muszę widzieć co się dzieje w waszym życiu zawodowym i prywatnym". Silne państwo, kontynuował, oznacza w rozumieniu Kaczyńskich, "że jak będę potrzebował, to nagrane materiały pokażę w telewizji".

"Silne państwo to czasem przesada, doprowadzenie do sytuacji, że dzielna kobieta, dzielna ślązaczka, nie chce być bohaterką filmu nagranego przez ABW czy CBA i decyduje się na rzecz straszną, na popełnienie samobójstwa" - mówił.

"Silne państwo oznacza: chronimy tajemnice i nie powołujemy komisji śledczej; silne oznacza że w telewizji można pokazać tajne materiały z legalnych czy nielegalnych podsłuchów, które oskarżają obywatela RP; silne państwo oznacza, że dla naszych celów nie ma żadnych ograniczeń" - mówił.

"Silne państwo w rozumieniu braci Kaczyńskich czy pana Ziobry, oznacza, że nie ma piekła, hulaj dusza, oznacza że cel uświęca środki, że najpierw +bój się+ a potem zobaczymy co z tego wyniknie, że najpierw paragraf, a potem znajdziemy do tego człowieka. Na taką koncepcję silnego państwa nie może być zgody ani przez sekundę" - oświadczył Kwaśniewski.

Radwańska pokonała Kirilenko

Jakub Ciastoń
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-09 19:09

Agnieszka Radwańska wygrała w pierwszej rundzie turnieju Kremlin Cup w Moskwie z Rosjanką Marią Kirilenko 6:4, 4:6, 6:1.

Zobacz powiekszenie
Fot. ALEX GRIMM REUTERS
Agnieszka Radwańska
SERWISY
Polka zagrała dobry mecz, choć nie stał on na tak wysokim poziomie jak niedawne spotkanie ze Swietłaną Kuzniecową w Stuttgarcie. W Moskwie ze strony Radwańskiej było więcej błędów, szarpanej, nierównej gry, ale co najważniejsze - w przeciwieństwie do meczu z Kuzniecową - tym razem Polka wygrała i awansowała do drugiej rundy prestiżowego turnieju z pulą nagród 1,34 mln dol, którego honorowym patronem jest prezydent Władimir Putin. Radwańska zarobiła już 15 tys. dolarów i 60 pkt. do rankingu WTA.

- Agnieszka miała słabsze momenty, szczególnie, gdy nie trafiała z pierwszym serwisem i Kirilenko przechodziła do ofensywy, ale wytrzymała presję - mówi "Gazecie" Robert Radwański, ojciec i trener 18-letniej Polki. - Trochę obawialiśmy się też atmosfery na trybunach. Kirilenko to klasowa rywalka, świetnie porusza się po korcie, jest bardzo zwinna i szybka. Te atuty w połączeniu z gorącym dopingiem fanów mogły oszołomić, ale nic takiego się nie stało - dodaje Radwański.

Faworytką meczu była Kirilenko, która w rankingu WTA zajmuje 26. lokatę, czyli jest o siedem pozycji wyżej od Radwańskiej. Rosjanka bardzo dobrze spisywała się w ostatnich tygodniach na turniejach w Azji. Wygrała imprezę w Kalkucie i doszła do finału w Seulu, gdzie polegała dopiero z Venus Williams. Radwańska nie miała tak dobrej passy. Po wielkim sukcesie na US Open, gdy pokonała Marię Szarapową, odpadała w pierwej i drugiej rundzie w Luksemburgu i Stuttgarcie.

Spotkanie rozegrano na głównym korcie kompleksu olimpijskiego w Moskwie. Po pierwsze dlatego, że grała reprezentantka gospodarzy, a po drugie, ze względów... estetycznych. Kirilenko uchodzi bowiem za jedną z najpiękniejszych tenisistek i jej mecze zawsze działają jak magnes. - Fakt, że przyjemnie się patrzy na Rosjankę. To bardzo sympatyczna dziewczyna i świetnie gra w tenisa - śmieje się Radwański.

Agnieszka tylko w drugim secie miała jednak większe problemy z piękną Marią. Właśnie wtedy zawodził ją pierwszy serwis. Pierwszy i trzeci set to dominacja Polki, której Rosjanka często pomagała błędami, bo od początku grała bardzo ryzykownie.

W drugiej rundzie Radwańska zagra ze zwyciężczynią środowego pojedynku Amelie Mauresmo - Wiera Zwonariewa. Bardziej utytułowana jest Mauresmo, rozstawiona z numerem szóstym. - Ale Francuzka jest po ciężkiej kontuzji. Jej forma to zagadka. Wszystko może się zdarzyć - komentuje Radwański.

Agnieszka od kilku tygodni ma problemy z pęcherzami na stopach, które często dokuczają jej na twardej nawierzchni halowej. W Moskwie gra w specjalnych opatrunkach, które mają minimalizować ryzyko obtarcia. Mimo tego, Polka zdecydowała się w Moskwie na występ w deblu. Czy to nie za dużo? - Już dawno temu umówiła się z Alicią Molik, że zagrają razem. Nie mogła teraz wystawić jej do wiatru. Zresztą nie demonizujmy debla. To jest gra prawie na stojąco, bez biegania, nie wymaga wiele wysiłku. Fizycznie tylko singiel daje w kość - odpowiada trener, który debel Radwańska - Molik nazywa "polskim". Molik to Australijka, ale ma polskie korzenie. - Dziewczyny rozmawiają po polsku, choć Alicja ma jeszcze przed sobą sporo nauki. Kupiła sobie komputerowy program do nauki - opowiada Radwański.

Najlepsza polska tenisista ma jeszcze szansę by skończyć rok w pierwszej trzydziestce na świcie. Po imprezie w Moskwie zagra jeszcze w Zurychu i Linzu. Trener ocenia jednak, że aby awansować tak wysoko, trzeba dwukrotnie dojść do ćwierćfinałów.

Kwaśniewski: Nie z nami te numery, Ziobro

ulast, PAP, IAR
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 10 minut temu

- Myśmy już przeżyli silną Polskę. Nie z nami te numery, Ziobro - mówił na spotkaniu wyborczym LiD w Szczecinie były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dodał, że "ani przez sekundę nie może być zgody" na silne państwo, tak jak rozumieją je bracia Kaczyńscy. Po wystąpieniu byłego prezydenta pojawiły się sugestie, że był on nietrzeźwy.

Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
SERWISY
Kwaśniewski podkreślił, że Polska jest w nowej sytuacji, dzięki wysiłkom milionów Polaków. "Dokonaliśmy wielkiego postępu, Polska jest krajem rozwijającym się gospodarczo, jest w UE, ma poczucie bezpieczeństwa, bo jest w NATO, uporządkowała swoje kontakty z sąsiadami, chociaż ci sąsiedzi się zmienili w ostatnich latach: nie ma NRD, nie ma ZSRR, nie ma Czechosłowacji" - mówił.

"A Polska jest i ma dobre kontakty z sąsiadami. Z Polski nie wyszedł żaden negatywny impuls, żaden zły znak, żadne złe słowo, które mogłoby doprowadzić do takich dramatów, jakie były np. na Bałkanach" - dodał b. prezydent.

"To wielka zasługa mądrych Polaków, to wielka zasługa tych, którzy kierowali Polską od 1989 r. do roku 2005 r. To wielka zasługa ludzi, którzy tworzyli III RP" - oświadczył.

Kwaśniewski podkreślił, że "ta przeszłość" jest wspólnym dorobkiem, ale też jest wielką legitymacją lewicy, do tego, żeby mówić Polsce, "że my wiemy lepiej jak rządzić naszym krajem, że my mamy lepszy plan dla Polski, że my nie konfliktujemy, że szukamy zgody, jesteśmy tymi, którzy potrafią szukać porozumienia z ludźmi, a nie wykluczać, wysyłać na margines, obrażać".

Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dornie, Sabo...

"To doświadczenie, które stoi za nami, z którego trzeba korzystać. Polska w zgodzie, Polska wspólna, współpracująca jest lepszą Polską, niż podzielona, skonfliktowana, obrażana, czy Polska zawłaszczana przez jedną formację polityczną i jednego polityka" - ocenił b. prezydent.

"LiD dziś, przed wyborami 2007 r. przestrzega: my to wszystko już wiemy, my to wszystko już przeżyliśmy, wiemy jak było. Nie idźcie tą drogą! Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie tą drogą!" - apelował.

Jak ocenił, hasło silnego państwa jest trafne, bo dociera do publiczności. Ale, według Kwaśniewskiego, silne państwo w rozumieniu braci Kaczyńskich nie oznacza, że będziemy realizowali zasady silnego państwa, jakie one powinny być.

Jak wyliczał, w rozumieniu braci Kaczyński silne państwo oznacza: "muszę was kontrolować", "nie mogę wam ufać", "muszę was podsłuchiwać", "muszę widzieć co się dzieje w waszym życiu zawodowym i prywatnym". Silne państwo, kontynuował, oznacza w rozumieniu Kaczyńskich, "że jak będę potrzebował, to nagrane materiały pokażę w telewizji".

Na koncepcję silnego państwa wg Kaczyńskich nie może być zgody

"Silne państwo to czasem przesada, doprowadzenie do sytuacji, że dzielna kobieta, dzielna ślązaczka, nie chce być bohaterką filmu nagranego przez ABW czy CBA i decyduje się na rzecz straszną, na popełnienie samobójstwa" - mówił.

"Silne państwo oznacza: chronimy tajemnice i nie powołujemy komisji śledczej; silne oznacza że w telewizji można pokazać tajne materiały z legalnych czy nielegalnych podsłuchów, które oskarżają obywatela RP; silne państwo oznacza, że dla naszych celów nie ma żadnych ograniczeń" - mówił.

"Silne państwo w rozumieniu braci Kaczyńskich czy pana Ziobry, oznacza, że nie ma piekła, hulaj dusza, oznacza że cel uświęca środki, że najpierw +bój się+ a potem zobaczymy co z tego wyniknie, że najpierw paragraf, a potem znajdziemy do tego człowieka. Na taką koncepcję silnego państwa nie może być zgody ani przez sekundę" - oświadczył Kwaśniewski.

Kwaśniewski w dziwnym stanie?

Dziennik.pl, powołując się na nieoficjalne informacje pisze, że współpracownicy byłego prezydenta odradzali mu dzisiejsze wystąpienie. On jednak zdecydował się na wystąpienie. Reporterzy, którzy stali blisko Kwaśniewskiego podobno czuli od niego alkohol.

Kwaśniewski znów w dziwnym stanie

Tym razem w Szczecinie
2007-10-09 17:33 Aktualizacja: 2007-10-09 17:56

Spowolniona mowa, dziwne miny - ze zdumieniem zwolennicy LiD, którzy przyszli na konwencję w Szczecinie, obserwowali Aleksandra Kwaśniewskiego. "Mam wrażenie, że on jest znów niedysponowany. To niedyspozycja ogólnie znana" - mówi dziennikowi.pl Jolanta Szczypińska z PiS. "Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie drogą jednej partii" - grzmiał tymczasem b. prezydent.



Ryszard Bugaj skomentował zachowanie byłego prezydenta w TVN24: "Byli prezydenci powinni odchodzić jednak na emeryturę, choć z różnych powodów, jeśli chodzi o Wałęsę i Kwaśniewskiego. Jakbym był szefem kampanii LiD-u, popadłbym dziś w panikę".

Nieoficjalnie dziennik.pl dowiedział się, że współpracownicy byłego prezydenta odradzali mu dzisiejsze wystąpienie. On jednak postanowił mówić. Reporterzy, którzy stali blisko Kwaśniewskiego, gdy wchodził na scenę, przyznają, że czuli woń alkoholu.

Aleksander Kwaśniewski musi zdawać sobie sprawę z tego, że jest baczniej niż inni obserwowany. Po wypadku na Ukrainie, gdy do studentów mówił - jak sam przyznał - po kilku kieliszkach wina, każde potknięcie lokomotywy wyborczej lewicy jest dokładnie oceniane.

Tak samo będzie po dzisiejszym wystąpieniu, choć do jego treści przyczepić się nie można. Kwaśniewski znów bronił osiągnięć III Rzeczpospolitej i wychwalał nową lewicę.

"Lewica i Demokraci przestrzegają - Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie drogą jednej partii" - mówił i kpił z ministra sprawiedliwości: "Nie z nami te numery, Ziobro".

"Powiadam wam. Głowy do góry, głosy do urny. Nie damy się wypchnąć z Polski" - skończył Aleksander Kwaśniewski.

Kwaśniewski: Debata z Tuskiem w poniedziałek o godz. 20.

us, met
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-09 16:48

- Szukamy lepszej formuły, ale debata jest w poniedziałek - powiedział w Szczecinie dziennikarzom Aleksander Kwaśniewski. Debata z Donaldem Tuskiem- jak oznajmił były prezydent - odbędzie się w poniedziałek o godzinie 20. Wcześniej pojawiały się informacje, że debata zostanie odwołana.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Waldemar Dubaniowski
Aleksander Kwaśniewski dodał, że prawdopodobnie formuła tego spotkania będzie podobna do formuły z jego debaty z premierem Jarosławem Kaczyńskim.

"Chcielibyśmy, by ta debata była bardziej merytoryczna i bardziej rozmową między politykami, niż z dziennikarzami" - dodał.

Pytany, dlaczego wcześniej jego współpracownik Waldemar Dubaniowski informował, że na 99 proc. do debaty nie dojdzie, Kwaśniewski powiedział - "chcieliśmy trochę powalczyć o zmianę formuły, która była ogólnie krytykowana".



Termin debaty Aleksandra Kwaśniewskiego i Donalda Tuska został ustalony wczoraj wieczorem na poniedziałek na godzinę 20. Tymczasem dziś rano szef sztabu LiD Waldemar Dubaniowski, powiedział, że debaty nie będzie na 99 proc. ze względu na formułę, choć ciągle trwają rozmowy. Potem TVN 24 podało nawet informację, że debaty nie będzie.

Następnie szef LiD Wojciech Olejniczak zapewnił, że debata odbędzie się jednak w ustalonym terminie, a obecnie trwa ustalanie formuły. W rozmowie z TVN24 Olejniczak podkreślił, że "niezależnie od formuły debata się odbędzie, tak jak zapowiadaliśmy, w poniedziałek o godz. 20.". - Donald Tusk chciał debaty, Aleksander Kwaśniewski już kilka tygodni temu powiedział, że weźmie udział w każdej poważnej debacie, bo debaty są potrzebne po to, żeby Polacy mogli odróżnić program centrolewicowy od programu prawicowego Platformy - podkreślił Olejniczak.

Wyraził też nadzieję, że formuła debaty będzie jeszcze dyskutowana. "Ale niezależnie jak ona zostanie ostatecznie uzgodniona z telewizją, to i tak Aleksander Kwaśniewski w tej debacie weźmie udział" - zapewnił.

- Aleksander Kwaśniewski potwierdza - niech to będzie moimi ustami jako szefa sztabu wyborczego LiD - że o godz. 20 w poniedziałek jest gotowy do debaty i odbędzie debatę z Donaldem Tuskiem, pokazując zasadniczą różnicę, jaka jest między centrolewicą a prawicą - mówił Olejniczak. -Mamy swoje "100 konkretów". Aleksander Kwaśniewski chce mieć szansę przedstawić nasz program i pokazać nasze cele na najbliższe lata jako koalicji Lewica i Demokraci i to zapewne uczyni. O wynik debaty jestem spokojny. Zależy nam na tym też - dopowiadam - żeby ta debata była jak najbardziej atrakcyjna dla widza i tutaj jesteśmy gotowi rozmawiać z mediami - zaznaczył szef SLD.

W Szczecinie w rozmowie z dziennikarzami poniedziałkowy termin swojej debaty potwierdził również Kwaśniewski.

Co nie podoba się LiD-owi?

Szef sztabu LiD Waldemar Dubaniowski przyznał w rozmowie z Gazetą.pl, że rozmowy z TVP cały czas się toczą. - Jeśli TVP będzie obstawać przy dotychczasowej formule jesteśmy skłonni się na nią zgodzić, żeby nie być posądzonym o unikanie debaty - powiedział Dubaniowski. Cały czas jednak sztab LiD obstaje przy zmodyfikowanej formule rozmowy. Według Dubaniowskiego debata w takiej formule jak Kwaśniewski - Kaczyński jest bez sensu, bo jest w niej zbyt mało wymiany zdań między uczestnikami. - Jeśli dalej miałoby być tak, że jest trójka prowadzących, że są trzy bloki tematyczne i półtorej minuty na odpowiedź, to coraz bardziej jest to prawdopodobne - z naszego punktu widzenia - że taka debata po prostu nie miałaby sensu - mówił Dubaniowski.

O odwołaniu debaty Tusk - Kwaśniewski nic nie wie rzecznik TVP Aneta Wrona. Jak powiedziała portalowi Gazeta.pl, wczoraj było spotkanie przedstawicieli sztabów wyborczych z przedstawicielami wszystkich telewizji biorących udział w przedsięwzięciu i Polskiego Radia. Ustalono, że nadal pytania będzie zadawać trzech dziennikarzy, ale będzie więcej czasu na wzajemną wymianę zdań między Tuskiem a Kwaśniewskim. Wszyscy wstępnie zgodzili się na taką formułę, ale Dubaniowski zastrzegł, że ostateczną decyzję sztab LiD podejmie dzisiaj do południa. Aneta Wrona nic nie wie o jakiejkolwiek odpowiedzi.

Tusk: Niech prezydent Kwaśniewski nie szuka fałszywych pretekstów

- Zwracam się do prezydenta Kwaśniewskiego, by nie szukał fałszywych pretekstów. Ja jestem w stanie przyjąć każdą formułę debaty, by do niej doszło. Ciągle żyję w przekonaniu, że w poniedziałek Aleksander Kwaśniewski pojawi się na dyskusji - mówił Donald Tusk. - Nie rozumiem, dlaczego zawodnicy wagi ciężkiej robią wszystko, by uniknąć rozmowy ze mną - dodał.

Raz jeszcze podkreślił, że jest też gotów do debaty ze słuchaczami Radia Maryja. - Uważam, że niektórzy w Polsce mają prawo czuć się w pokrzywdzeni i to, co im powiem, może okazać się dla nich dobrą ofertą. Chcę zwykłej rozmowy - mówił szef Platformy.


Radwańska pokonała Kirilenko

qbi
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-09 18:02

Agnieszka Radwańska gra z Marią Kirilenko w pierwszej rundzie Kremlin Cup w Moskwie. Zwyciężczyni tego pojedynku może wpaść na rozstawioną z szóstką Francuzkę Amelie Mauresmo. Pierwszego seta Radwańska wygrała 6:4, drugiego przegrała 4:6. W trzecim świetna Polka wygrała aż 6:1!

Zobacz powiekszenie
Fot. Seth Wenig AP
Agnieszka Radwańska
SERWISY
Zobacz zdjęcia pięknej rywalki Radwańskiej

Faworytką meczu była Kirilenko, która ma za sobą bardzo udane starty w Azji. 20-letnia Rosjanka wygrała m.in. turniej w Kalkucie i doszła do finału w Seulu. Radwańska odpadła niedawno w II rundzie w Stuttgarcie, ale rozegrała bardzo wyrównany mecz z drugą w światowym rankingu Swietłaną Kuzniecową. Kirilenko w rankingu WTA zajmuje 26. miejsce, Radwańska jest 33.

Radwańska zastanawiała się, czy w ogóle jechać do Moskwy, bo na poprzednim turnieju w Stuttgarcie miała problemy z pęcherzami na stopach. Ostatecznie pojechała. I Kirilenkę wyeliminowała.

Pierwszy set. Zaczęło się bardzo dobrze dla Radwańskiej - w trzecim gemie Polka przełamała serwis Rosjanki i wyszła na prowadzenie 2:1. Kirilenko gra zdecydowanie poniżej swojego normalnego poziomu i Radwańska bez większych problemów przełamała ją po raz drugi. Polka wygrywała już 4:1.

Rosjanka w kolejnych gemach grała jednak lepiej - mecz zrobił się wyrównany. Kirilenko zdołała przełamać serwis Radwańskiej i doprowadziła do stanu 3:5. Końcówka była nerwowa, ale Polka nie dała się przełamać i wygrała 6:4.

Drugi set. Radwańska zaczęła słabiej - zawodził ją pierwszy serwis, co wykorzystuje Kirilenko atakując słabsze drugiej podanie Polki. Rosjanka wyszła na prowadzenie 2:0. Ale Kirilenko gra w kratkę - po kilku jej błędach Polka zdobyła punkt.

Mecz się wyrównał - nie ma przełamań, Kirilenko prowadziła 4:3. I to do niej należała końcówka seta - Radwańska przegrała trochę na własne życzenie, bo bardzo źle serwowała. Rosjanka z łatwością atakowała przy jej podaniu.

Trzeci set. Polka zaczęła rewelacyjnie! Przełamała serw Rosjanki, zdobyła sporą przewagę i wygrywała 4:0! Kirilenko wywalczyła punkt za kolejnego gema, ale po chwili Polka prowadziła 5:1. Zwyciężyła 6:1.

Kremlin Cup to młody turniej, kobiety rywalizują w hali przy stadionie olimpijskim dopiero od 11 lat, ale błogosławiona przez prezydentów (Jelcyna, teraz Putina) i rosyjski biznes impreza urosła do rangi jednej z najbardziej prestiżowych w tej części sezonu. Pula nagród wynosi aż 1,34 mln dol.

Analitycy: zaskakujący atak spekulantów na GPW


(ISB, tm/09.10.2007, godz. 17:35)
Wtorkowe wzrosty głównych indeksów GPW o ponad 2 proc. (w przypadku WIG20 o prawie 3 proc.) i wielkość obrotów powyżej 2 mld zł wbrew tendencji na światowych, a zwłaszcza europejskich, rynkach zaskoczyły analityków. Środa może przynieść kontynuację wzrostów, ale nie na długo, gdyż dobre dzisiejsze notowania to głównie efekt działania kapitału spekulacyjnego, uważają analitycy.

Dzisiejsza sesja jest zaskoczeniem dla większości analityków. Warszawska giełda zachowywała się wbrew ogólnej światowej tendencji. Giełdy europejskie w połowie dnia zaczęły nieco wychodzić na plusy, ale Budapeszt zamknął się na minusie - powiedział Mirosław Saj, analityk BM BISE.

Popyt skupił się dzisiaj na spółkach z WIG 20, których akcje, z wyjątkiem Lotosu zyskały na zamknięciu sesji. Najwięcej - o 6,62 proc. wzrósł kurs spółki PBG, a 6,33 proc. zyskały akcje Polimeksu.

Notowania

Zobacz notowania:

Analitycy o złotym i giełdzie



Zdaniem analityka wysokie, ponad dwumiliardowe obroty na WIG 20 świadczą o uaktywnieniu się zagranicznego kapitału spekulacyjnego.
Jesteśmy przed wyborami, polski rynek nie był długo zauważany, a teraz wiele wskazuje na to, że na chwilę zagościł tu zagraniczny kapitał spekulacyjny - powiedział Saj.

Według Saja, jutrzejsza sesja może zakończyć się wzrostami indeksów, jednak przebieg kolejnych jest dużą niewiadomą.

Jest szansa, że ten wzrost może być utrzymany na następnej sesji, ale o jego trwałości trudno wyrokować - uważa analityk.

We wtorek WIG 20 wzrósł na zamknięciu sesji o 2,97 proc. do 3.856,61 pkt, a indeks WIG zyskał 2,13 proc. i sięgnął 63.068,13 pkt. Obroty na rynku akcji sięgnęły 2,765 mld zł.

Komisja bankowa stawia zarzuty Borowskiemu i Kołodce

łup, PAP
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-09 12:02

Komisja śledcza ds. banków stawia zarzuty m.in. Markowi Borowskiemu i Grzegorzowi Kołodce. Chce też, by prokuratura sprawdziła, czy b. prezes NBP Leszek Balcerowicz nie znalazł się w konflikcie interesów jako jednocześnie szef nadzoru bankowego i fundator CASE, otrzymującego dotacje od banków.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuonik / AG
Bankowa komisja śledcza
Przewodniczący komisji Adam Hofman (PiS) przedstawił we wtorek projekt stanowiska komisji po zakończeniu jej prac.

Hofman wyjaśnił, że komisja nie postawiła zarzutów Balcerowiczowi ze względu na ubiegłoroczne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził m.in., że komisja śledcza nie może badać podmiotów prywatnych i działalności prezesa NBP. W związku z tym komisja nie oceniała faktów, ale "stan faktyczny powoduje jednak konieczność zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa" - dodał Hofman.

Druga część raportu dotyczy prywatyzacji Banku Śląskiego (BSK) z 1993 i 1994 r., którą komisja zajęła się po wyroku TK z września ub.r. i ponownym przyjęciu przez Sejm uchwały o bankowej komisji śledczej.

Komisja uznała m.in., że sprzedaż 50,8 proc. akcji BSK na rzecz ING nastąpiła z naruszeniem ustawy o prywatyzacji. Hofman dodał, że "skuteczności zbycia akcji nie da się zakwestionować" i komisja nie wnioskuje o odzyskanie tych akcji.

Komisja postanowiła zwrócić się do prokuratora generalnego o ustalenie, czy postępowania w sprawie prywatyzacji BSK się przedawniły. Okazało się bowiem, że postępowania prowadzone w połowie lat 90. przez prokuratora Ryszarda Kucińskiego nie zostały formalnie umorzone. W sprawie tych kwestii formalnych komisja uznała, że należy zawiadomić o możliwości popełnienia przestępstwa przez tego prokuratora.

Komisja uznała, że nie zostało wyjaśnione, czy przy prywatyzacji BSK doszło do przydziału akcji poza ofertą publiczną (chodzi o tzw. listę Pęka, czyli polityków, którzy mieli jakoby nabywać akcje BSK w sposób uprzywilejowany). Inna niewyjaśniona kwestia to ustalenie zaniżonej ceny akcji BSK i rozbieżności między prospektem emisyjnym banku a stanem faktycznym.

Z kolei b. ministrowi finansów Markowi Borowskiemu, b. szefowi resortu finansów Henrykowi Chmielakowi, b. wiceministrowi finansów Stefanowi Kawalcowi i dyrektorowi departamentu w MF Sławomirowi Sikorze komisja stawia m.in. zarzut sprzedaży w 1994 r. na giełdzie akcji BSK posiadanych przez Skarb Państwa w niewielkich pakietach i narażenia Skarbu Państwa na straty.

Kolejne osoby, w związku z którymi komisja chce zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa, to b. minister finansów Grzegorz Kołodko, b. wiceminister finansów Ryszard Pazura oraz pracownicy resortu: Jarosław Biernacki, Mirosław Bojańczyk i Wiesław Federowicz. Chodzi o dalszą sprzedaż akcji BSK.

Komisja uważa, że prokuratura powinna zbadać w tej sprawie, czy nie doszło do wykorzystania niewiedzy ministra finansów w celu sprzedaży akcji.

Sprawozdanie z prac komisji liczy ponad 100 stron.

Nobel z fizyki dla Ferta i Gruenberga

mar, PAP, IAR
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-09 12:51

Nagrodę Nobla 2007 z fizyki otrzymali Francuz Albert Fert oraz Niemiec Peter Gruenberg.

Zobacz powiekszenie
Fot. Koji Sasahara ASSOCIATED PRESS
Albert Fert
Nagroda wynosi 10 mln koron szwedzkich. Przyznano ją za odkrycie efektu gigantycznego magnetooporu, dzięki któremu np. twarde dyski mogą być coraz pojemniejsze.

Odkrycie w 1988 roku tego zjawiska rozpoczęło erę elektroniki spinowej. Efekt GMR jest wykorzystywany w głowicach odczytu twardych dysków i magnetycznych pamięciach MRAM. Pierwszy raz zostało zastosowane w urządzeniu komercyjnym przez koncern IBM w 1997 roku.

Jak napisała Komisja Noblowska w uzasadnieniu do nagrody, dzięki badaniom laureatów możliwa stała się radykalna miniaturyzacja twardych dysków, stosowanych m.in. w laptopach oraz w niektórych odtwarzaczach muzycznych.

Fert i Gruenberg odkryli zjawisko GMR niezależnie od siebie, w 1988 roku.

Nobla za osiągnięcia naukowe przyznano po raz pierwszy właśnie, w dziedzinie fizyki w 1901 roku. Laureatem został wówczas Wilhelm Roentgen, odkrywca promieni X. Od tej pory wyróżnieniem Szwedzkiej Akademii uhonorowano ponad 150 mężczyzn i dwie kobiety - Polkę Marię Skłodowską-Curie w 1903 roku i Amerykankę niemieckiego pochodzenia Marię Goeppert-Meyer w 1963 roku.

W gronie osób, które otrzymały Nobla w dziedzinie fizyki znajdują się też między innymi Albert Einstein, Max Planck i Niels Bohr

Che Guevara: 40 lat pośmiertnej ikony

Roger Kaplan
2007-10-09, ostatnia aktualizacja 2007-10-08 18:31

Zobacz powiększenie
Ernesto ,,Che'' Guevara w studiu CBS-TV w Nowym Jorku w 1964 roku
Fot. AP

Medialna kariera Che Guevary mogłaby mocno ucierpieć, gdyby wszyscy wiedzieli, że jako naczelnik więzienia La Cabana zlecił tysiące egzekucji, przy których asystował

Zobacz powiekszenie
Fot. Esteban Felix AP
Argentyńska tablica rejestracyjna
Zobacz powiekszenie
Fot. Javier Galeano AP
Kubański dzieci ucharakteryzowane na Fidela Castro (z prawej i lewej) i Ernesto Guevarę (w środku)
Zobacz powiekszenie
Fot. Javier Galeano AP
Robotnicy odmalowują gigantyczna podobiznę Che przy Placu Rewolucji w Hawanie
Zobacz powiekszenie
Reklama wódki Smirnoff
Dziś mija 40 lat od śmierci Ernesta Che Guevary - człowieka, który porzucił luksusy i przywileje argentyńskiej klasy średniej na rzecz solidarności z ubogimi i pokrzywdzonymi.

Wedle powszechnie znanej, acz nieco zredagowanej wersji wydarzeń ów człowiek, który pomógł Fidelowi Castro w przeprowadzeniu rewolucji na Kubie, był lekarzem, opiekunem trędowatych i wędrownym bojownikiem o wolność. Nosił przezwisko el che (koleś). Szwadron śmierci kierowany przez CIA zabił go w boliwijskich Andach, gdzie przywracał nadzieję uciśnionym chłopom, wzywając ich do walki o własne prawa.

"Che wyruszył na bój z miłości, niczym ideał rycerza" - tak napisał o nim I.F. Stone, wybitny dziennikarz, który umiał wygarniać prawdę prosto w oczy możnym tego świata, ale jakoś nie pokwapił się obejrzeć dyplom lekarski swego bohatera. W istocie taki dyplom nigdy nie istniał.

W 1960 r. tygodnik "Time" napomknął, że uśmiech Che Guevary ma w sobie "lodowatą słodycz, która na wielu kobietach robi piorunujące wrażenie". Poinformował też, że jako przywódca Kuby Che działa "z zimnym wyrachowaniem, rozległą wiedzą, wybitną inteligencją i przenikliwym poczuciem humoru".

Ci, którzy znali Guevarę, wspominają jednak, że gardził Kubańczykami oraz że bez ogródek wyrażał się o gejach ("pasożyty") i Murzynach ("parszywe lenie").

"W wojnie partyzanckiej Che wykazywał się niesłychaną odwagą i zręcznością" - pisał "Time", który umieścił Guevarę na liście bohaterów i ikon XX wieku. Z kolei Ariel Dorfman, profesor Uniwersytetu Duke, pisał w "Newsweeku" o jego "ujmującej wzgardzie dla materialnych luksusów".

W rzeczywistości Che Guevara mieszkał w nadmorskiej willi, jednej z najokazalszych na całej Kubie, z jachtem, basenem, kilkunastoma łazienkami i wczesną wersją telewizora panoramicznego.

Jak przystało na ikonę światowej klasy, wizerunek Che Guevary można dziś zobaczyć na milionach koszulek. Carlos Santana, który w 2005 r. paradował w takiej koszulce podczas oscarowej gali, twierdzi, że jego idol "reprezentował wyłącznie współczucie i miłość" - nie chce natomiast rozmawiać o zainicjowanych przez Che i trwających do dziś prześladowaniach muzyków rockowych na Kubie.

Słynny portret Che Guevary w czarnym berecie, z lekko zmarszczonymi brwiami, wytatuowała sobie podobno gdzieś znana obrończyni praw człowieka Angelina Jolie. Nosi go także w postaci biżuterii Johnny Depp.

Robert Redford zrobił film o młodzieńczych wędrówkach Che Guevary po Ameryce Południowej i podobno przed premierą zaprezentował go Fidelowi Castro. W filmie pominięto znane wypowiedzi głównego bohatera w rodzaju: "Oszalały z furii unurzam karabin we krwi i zarżnę każdego wroga, który wpadnie mi w ręce. Szykuję się, by ze zwierzęcym rykiem na ustach dołączyć do zwycięskiego proletariatu".

Również Jon Anderson, publicysta "New Yorkera" i autor biografii Guevary, przedstawia go jako czułego męża i ojca - pomija za to milczeniem rzesze matek i żon, z których szydził, kiedy błagały go o litość dla syna lub męża skazanego na rozstrzelanie.

Jako naczelnik hawańskiego więzienia La Cabana Che zlecił tysiące egzekucji, przy których sam asystował. Nie miał litości dla krzyczących z przerażenia dzieci, które patrzyły, jak rozstrzeliwano im rodziców. Jak to określiło francuskie czasopismo "Ça m'intéresse", był to w jego życiu etap "tropikalnego robespierryzmu". Następny etap stanowiły katastrofalne w skutkach próby wszczęcia rewolucji w innych krajach: najpierw w Kongu, potem w Boliwii.

Robespierre, jak wiadomo, ze szczerą rozkoszą przeobraził rewolucję francuską w krwawy terror. Ale gdyby człowiek miał zadowolić ludzi, którzy ginęli pod obryzganym krwią murem La Cabana z okrzykiem "Cristo Rey!" (Chrystus królem!) - cóż, zapewne nie zostałby ikoną XX wieku tygodnika "Time", bohaterem filmu Redforda, twarzą na koszulce Santany czy tatuażem na ciele samej Jolie.

Medialna i showbiznesowa kariera Che Guevary mogłaby też nieco ucierpieć, gdyby wszyscy wiedzieli, że podczas kryzysu kubańskiego w 1961 r. opowiadał się za atakiem nuklearnym na Nowy Jork. W 1962 r. Guevara zorganizował nawet spisek (udaremniony przez nowojorską policję) mający na celu przeprowadzenie zamachów bombowych w największych domach towarowych Nowego Jorku, na dworcu Grand Central i pod Statuą Wolności. Zajmował się tym, oficjalnie występując jako przewodniczący kubańskiej delegacji na Zgromadzenie Ogólne ONZ.

Ach, ten Ernesto. Co za gość. Nic dziwnego, że wspominamy jego tragiczną śmierć w dalekich Andach, gdzie przed 40 laty wpadł w zdradzieckie sidła CIA.

Roger Kaplan jest amerykańskim dziennikarzem, publikuje m.in. w „Wall Street Journal”

Przeł. Łukasz Sommer

Irak: jedna osoba zginęła w wybuchu przed polską ambasadą

kt, jas, PAP
2007-10-08, ostatnia aktualizacja 2007-10-08 19:28

Według irackiej policji w poniedziałkowej eksplozji pod polską ambasadą w Bagdadzie zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych. - Doszło do czterech niewielkich wybuchów w okolicy polskiej placówki dyplomatycznej - powiedział pełniący obowiązki ambasadora Waldemar Figaj. Natomiast były szef MON Radosław Sikorski uważa, że kolejny atak na naszą ambasadę to nie przypadek

Zobacz powiekszenie
Fot. Piotr Janowski / AG
Polscy żołnierze w Iraku
SERWISY
Według irackiej policji w poniedziałkowej eksplozji pod polską ambasadą w Bagdadzie zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych.

Pełniący obowiązki ambasadora RP w Bagdadzie Waldemar Figaj potwierdził w poniedziałek, że doszło do czterech niewielkich wybuchów w okolicy polskiej ambasady. - Były rzeczywiście cztery eksplozje. Ale tylko jedna spowodowała, że otworzyły się okna - powiedział w rozmowie telefonicznej. Zaznaczył, że cały personel ambasady jest wewnątrz budynku, nie doszło do ewakuacji i nie planuje się wyjazdu.

Co innego powiedział w Krakowie Zbigniew Wasserman, koordynator służb specjalnych. jego zdaniem ewakuacja ambasady trwa.

Figaj, odnosząc się do zeszłotygodniowego zamachu na swojego szefa Edwarda Pietrzyka zauważył, że od chwili zamachu podjęto "pewne przedsięwzięcia zabezpieczające, stosownie do zagrożenia". Ambasador Pietrzyk w zamachu odniósł obrażenia. Obecnie przebywa w Polsce.

Figaj dodał też, że nie wiadomo, kto mógł być celem poniedziałkowego ataku. - Tych informacji nie mamy - podkreślił.



Sikorski: kolejny atak to nie przypadek

Kolejny w ostatnich dniach atak na polską ambasadę w Iraku to już nie przypadek, uważa były minister obrony narodowej Radosław Sikorski.

- Terroryści atakują dlatego, że chcą osiągnąć efekt polityczny. Być może ich główną motywacją jest uderzenie w czasie kampanii wyborczej - powiedział dziennikarzom Sikorski w Warszawie przed promocją swojej książki "Strefa zdekomunizowana". - Oczywiście nie można dać im się sprowokować, nie wolno im dać żadnej satysfakcji. Nawet gdybyśmy mieli podejmować decyzję co do przyszłości naszego kontyngentu, to nie wolno jej podejmować teraz - podkreślił.

Były szef MON przypomniał, że ambasada mieści się na końcu uliczki i konwoje mają do niej tylko jedną drogę dojazdu. - To (budynek ambasady) było kupowane i lokalizacja wybierana w zupełnie innych czasach, gdy nie było takiego zagrożenia terrorystycznego, więc to nie jest niczyja wina, tylko taka obiektywna okoliczność, którą ambasador Edward Pietrzyk starał się bardzo aktywnie zmienić - powiedział Sikorski.

- Z tego, co słyszę, był skuteczny w tym, żeby uzyskać pozytywną decyzję, co do możliwości umieszczenia naszej placówki w bezpiecznej strefie, ale jeszcze tej decyzji "nie skonsumowaliśmy" - dodał.