Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRACA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRACA. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 czerwca 2009

Były szef GROM zarobił 392 tysiące

Tak się zarabia w polskich firmach

Były szef GROM zarobił 392 tysiące

Nie ma to jak trafić do rady nadzorczej polskiej spółki giełdowej. Rocznie można zarobić prawdziwe miliony, i to niezależnie od wyników firmy. Na pierwszym miejscu najlepiej zarabiających jest Eli Alroy, który dostaje 2,8 miliona. W zestawieniu znalazł się też były dowódca GROM, Sławomir Petelicki, który dostał 392 tysiące za to, że w Pol-Aqua był sekretarzem rady.

Eli Alroy, szef nadzoru Globe Trade Centre przez rok zasiadania w radzie nadzorczej deweloperskiej spółki dostał 2,8 mln zł. To i tak ponad dwa miliony mniej niż rok temu - ujawnia "Puls Biznesu". Nie może też narzekać Zenona Kwiecieć z Wistilu. Dostała aż 1,1 miliona... a spółka straciła 124 miliony.

>>>Prezesi polskich banków zarobili miliony

Na 16 miejscu listy znalazł się były dowódca polskich komandosów z GROM - Sławomir Petelicki, który do maja 2009 był sekretarzem rady nadzorczej firmy Pol-Aqua. Dostał 392 tysiące złotych, czyli około 32 tysiące miesięcznie.


Oto 27 najlepiej zarabiających nadzorców w 2008 r.

1. Eli Alroy – GTC 2806 tys. zł

2. Zenona Kwiecień – Wistil 1104 tys. zł

3. Jacek Domogała – Famur 597 tys. zł

4. Mirosław Kalicki – FAM 657 tys. zł

5. Arkadiusz Krężel – Boryszew 557 tys. zł

6. Adam Szewczyk – Triton Development 550 tys. zł

7. Alfred Sutarzewicz – Indykpol 420 tys. zł

8. Feliks Kulikowski – Indykpol 420 tys. zł

9. Stanisław Kurnik – Stalprodukt 414 tys. zł

10. Kazimierz Szydłowski - Stalprodukt 403 tys. zł

11. Maria Sierpińska – Stalprodukt 402 tys. zł

12. Janusz Bodek – Stalprodukt 398 tys. zł

13. Janusz Smoleński - Stalprodukt 398 tys. zł

14. Augustine Kochuparampil – Stalprodukt 397 tys. zł

15. Sanjay Samaddar - Stalprodukt 397 tys. zł

16. Sławomir Petelicki – Pol Aqua 392 tys. zł

17. Przemysław Koelner - Koelner 380 tys. zł

18. Heather Potters - Sygnity 377 tys. zł

19. Quentin Spicer – Atlas 362 tys. zł

20. Krzysztof Jasek – Żywiec 351 tys. zł

21. Małgorzata Wiśniewska – PBG 339 tys. zł

22. Andrzej Tekiel – Synthos 338 tys. zł

23. Dariusz Bąkowski – Wandalex 338 tys. zł

24. Sławomir Bąkowski – Wandalex 315 tys. zł

25. Maciej Leśny – BRE Bank 315 tys. zł

26. Michael John Stockwell - Atlas 308 tys. zł

27. Andrzej Koźmiński – TP 304 tys. zł

Dużo więcej przeczytasz w dzisiejszym "Pulsie Biznesu"

czwartek, 26 lutego 2009

Sprawdź, jak prawidłowo zawrzeć umowę na zastępstwo

Izabela Rakowska-Boroń 26-02-2009, ostatnia aktualizacja 26-02-2009 06:00

Taki kontrakt to tak naprawdę umowa o pracę na czas określony. Stosuje się ją jednak tylko w szczególnych okolicznościach

Umowę na zastępstwo można bowiem zawrzeć na czas usprawiedliwionej nieobecności pracownika, np. urlopu wypoczynkowego, macierzyńskiego, wychowawczego, bezpłatnego czy choroby. Dziś podpowiadamy, jak sporządzić ją prawidłowo.

1 Wpisz tytuł

Umowę na zastępstwo należy sporządzić precyzyjnie. Można skorzystać ze wzoru umowy na czas określony, ale trzeba pamiętać, aby dostosować go do wymagań umowy na zastępstwo.

Należy ją zatytułować właśnie „umowa o pracę na zastępstwo” albo np. „umowa o pracę w zastępstwie”.

Ważne, aby już z samej nazwy umowy wynikało, że zawierana jest ona z osobą zatrudnianą tylko na czas nieobecności innego pracownika.

2 Wskaż zastępowanego

Dokument ten musi też jasno określać, kogo osoba zatrudniana będzie zastępować. W tym celu należy w niej wskazać imię i nazwisko zastępowanej osoby.

Można zatem wskazać, że np. nowy pracownik Mieczysław Wólka zobowiązuje się do zastępowania w pracy Adama Kwiatkowskiego przebywającego na rocznym urlopie dla poratowania zdrowia albo że np. umowa zawierana jest na czas urlopu wychowawczego Teresy Ozimek.

Trzeba też określić stanowisko lub funkcję zastępowanego w taki sposób, aby na podstawie opisu można było precyzyjnie ustalić o kogo chodzi. Tak np. pracownik zobowiązuje się do zastępstwa na stanowisku starszego specjalisty do spraw sprzedaży.

3 Określ termin rozwiązania

Warto też w umowie ustalić termin zakończenia umowy. Nie jest to konieczne, ale choćby ze względu na ustalenie wymiaru urlopu dla zastępcy można się pokusić o sprecyzowanie tej kwestii. W tym celu można:

- podać dokładną datę, do której ma trwać umowa, wskazując np., że ostatnim dniem pracy Mieczysława Wólki będzie ostatni dzień urlopu macierzyńskiego zastępowanej pracownicy albo

- odwołać się do przyczyny zawarcia umowy na zastępstwo. W tym przypadku wystarczy zapisać, że umowa z Mieczysławem Wólką jest zawierana np. na czas urlopu wychowawczego Teresy Ozimek lub

- posłużyć się ogólnym sformułowaniem, że np. umowa zawierana jest na czas usprawiedliwionej nieobecności Adama Kwiatkowskiego.

Jeśli pracodawca wybierze ostatni sposób, to dzięki takiemu zapisowi umowa o pracę na zastępstwo się rozwiąże, nawet gdy zastępowany pracownik wróci do pracy wcześniej, niż początkowo sygnalizował.

Ponadto gdy usprawiedliwiona nieobecność podwładnego się przedłuży, bo np. zastępowana osoba zdecyduje się na skorzystanie z urlopu wychowawczego bezpośrednio po macierzyńskim, pracodawca nie będzie musiał zawierać kolejnej umowy z zastępcą lub jej przedłużać.

Niekiedy umowę zawiera się „do czasu powrotu zastępowanego do pracy”. Jednak ten sposób określenia czasu trwania umowy może powodować wątpliwości co do rozwiązania umowy na zastępstwo, gdy zastępowany nie wróci do pracy, np. w razie śmierci czy rozwiązania umowy.

4 Ustal wynagrodzenie

W umowie o pracę na zastępstwo należy również ustalić: wynagrodzenie, czas i miejsce pracy. Nie muszą być one takie same jak w przypadku zastępowanego pracownika. Powinny być jednak podobne, ponieważ zastępca jest angażowany za określoną osobę na jej stanowisko.

Wynagrodzenie zastępcy też nie musi być takie samo jak pensja zastępowanego. Jednak ustalając jego wysokość, należy pamiętać m.in. o zasadzie niedyskryminacji w zatrudnieniu.

Wynagrodzenie powinno zatem odpowiadać rodzajowi pracy. Jeżeli w danej firmie obowiązuje regulamin wynagradzania czy układ zbiorowy pracy określający zasady płacowe, wówczas pensja zastępcy nie może być niższa od najniższego wynagrodzenia przypisanego do stanowiska, które ma zająć.

Warto przy tym pamiętać, że zastępca nie może się powoływać na dyskryminację, jeśli jego szef nie przyzna mu bonusów, jakie otrzymywał zastępowany pracownik. Oznacza to, że jeśli zastępowanemu przysługiwał samochód służbowy czy dodatkowy pakiet medyczny, nie jest to równoznaczne z przyznaniem takich świadczeń zastępcy. To zależy wyłącznie od decyzji szefa.

Dyskryminacją jednak będzie sytuacja, w której pracodawca będzie uporczywie odmawiał zastępcy dostępu do szkoleń czy awansu z uwagi na rodzaj zawartej z nim umowy o pracę.

5 Modyfikuj warunki

Do umowy o pracę na zastępstwo można wprowadzać zmiany dotyczące np. wysokości wynagrodzenia za pracę za pomocą porozumienia lub wypowiedzenia zmieniającego.

Natomiast zmiana stanowiska czy rodzaju pracy zastępcy może powodować konieczność zmiany rodzaju umowy. Szczególnie jeśli nowe stanowisko nie będzie dotyczyło zastępowania nieobecnego zatrudnionego. W takim przypadku można zastosować jedynie porozumienie zmieniające. Zmiana rodzaju umowy jest bowiem dopuszczalna tylko w taki sposób. ∑

Podstawa prawna:

– art. 113, art. 183a § 1, 183b § 2 pkt 4 kodeksu pracy (tekst jedn. DzU z 1998 r. nr 21, poz. 94 ze zm.)

Rzeczpospolita

czwartek, 14 sierpnia 2008

W Polsce trwa wyzysk tysięcy niewolników » W Polsce trwa wyzysk tysięcy niewolników Zamknij X W Polsce pracują setki chińskich niewolników?

W Polsce pracują setki chińskich niewolników?

W Polsce zatrudnia się obcokrajowców ze Wschodu za bezcen. DZIENNIK zbadał proceder wynajmowania w Polsce chińskich niewolników. "Nie podlegają polskiemu kodeksowi pracy, nie mają urlopów, mogą pracować 10 godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu i nie piją" - taką ofertę rozsyła do polskich przedsiębiorców firma P&L z Poznania, podkreślając, że Chińczycy są niezwykle tanią i niewymagającą siłą roboczą.

czytaj dalej...
REKLAMA

Na naszą prośbę do P&L zadzwonił dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa Zbigniew Bachman, przedstawiając się jako przedsiębiorca budowlany i udając, że jest zainteresowany ofertą. Od przedstawicielki handlowej, która odebrała telefon w biurze firmy, dowiedział się, że sprowadzenie chińskich pracowników do Polski zajmie około 60 dni. Gdy dopytywał się dalej o szczegóły umowy, usłyszał, że Chińczycy mogą pracować 14 godzin na dobę, mieszkać w ścisku w prowizorycznym barakowozie i jeść tylko raz dziennie. Nie potrzebują także polskiego ubezpieczenia, bo są ubezpieczeni w Chinach.

"To skandaliczne nadużycie. Obcokrajowcom pracującym w Polsce trzeba zapewnić przynajmniej takie same warunki jak Polakom. Wszystko wskazuje na to, że w tej ofercie złamano nawet kodeks karny, czyli doszło do przestępstwa przeciwko prawom pracowniczym" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM profesor Krzysztof Rączka, ekspert od prawa pracy z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem tą sprawą powinna natychmiast zająć się inspekcja pracy oraz prokuratura.

Firma P&L, której prezesem jest Chińczyk Piao Xiang Kui, została zarejestrowana w 2003 roku jako spółka z o.o. Na swojej stronie internetowej informuje, że zakres jej działalności obejmuje eksport mięsa wieprzowego z Polski na Daleki Wschód: m.in. do Chin, Korei, Japonii, Wietnamu oraz Hongkongu. Jak dowiedział się DZIENNIK w biurze firmy, importem taniej siły roboczej do Polski zajmuje się dopiero od niedawna, ale już zdobyła spore grono klientów.

"To bardzo chłonny rynek. Jest bardzo duże zainteresowanie naszymi usługami" - poinformowano nas w sekretariacie. Gdy poprosiliśmy o rozmowę z prezesem, pracownica P&L oświadczyła, że Piao Xiang Kui przebywa za granicą i wróci dopiero po długim weekendzie. "A tylko on udziela mediom informacji o imporcie pracowników z Chin" - zakończyła stanowczo.

"Firma P&L ma rzeczywiście bardzo ciekawą ofertę. Z jednej strony eksport mięsa, a z drugiej import niewolników z Chin. Skojarzenie jest jednoznaczne: to może być chiński obóz pracy w Polsce. Moim zdaniem jest to przestępstwo, które trzeba z całą siłą piętnować" - komentuje działalność przedsiębiorców z Poznania prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Andrzej Malinowski.

Z dziennikarskiej prowokacji DZIENNIKA wynika, że za miesiąc pracy sprowadzonego do Polski chińskiego robotnika P&L żąda 3150 złotych. Sam Azjata dostaje z tego prawdopodobnie mniej niż jedną trzecią. Ale - jak podkreślają wszyscy znawcy tematyki chińskiej - to i tak znacznie więcej niż mógłby zarobić u siebie w kraju.

"Dla zwykłego robotnika w Chinach atrakcyjna jest już pensja rzędu 300 dolarów. Właśnie dlatego oferty z Polski budzą w Państwie Środka duże zainteresowanie, a pracujący w Polsce Chińczycy niezwykle rzadko skarżą się na trudne warunki" - tłumaczy Sylwester Szafarz, były konsul generalny RP w Szanghaju, a obecnie dyrektor Polsko-Chińskiej Izby Gospodarczej.

Czy to, że sami Chińczycy nie zgłaszają do polskich pracodawców pretensji, usprawiedliwia wyzyskiwanie ich? Zdaniem etyka profesora Jacka Hołówki zdecydowanie nie. "Jesteśmy moralnie odpowiedzialni za złe traktowanie zagranicznych robotników, nawet jeśli oni sami się nie buntują. Nie możemy wpłynąć na to, jak traktowani są u siebie w kraju, ale możemy zadbać o nich u nas" - mówi.

Chińscy robotnicy pracują po 10 godzin, 6 dni w tygodniu
Ilu obywateli Chin może być nieludzko wykorzystywanych w naszym kraju? Według oficjalnych danych w Polsce pracuje ok. tysiąca Chińczyków. Nieoficjalne dane mówią jednak o liczbie dziesięciokrotnie większej. Większość znalazła zatrudnienie na budowach i w wyrastających jak grzyby po deszczu azjatyckich restauracjach. Dyrektor Zbigniew Bachman, który pomagał nam w przeprowadzeniu dziennikarskiej prowokacji, twierdzi, że z wiarygodnych źródeł słyszał, iż w ostatnim czasie coraz częściej do chińskiej ambasady w Warszawie zgłaszają się oszukani przez polskich pracodawców obywatele Chin.

Chińscy dyplomaci, z którymi się skontaktowaliśmy, zapewniają, że dokładnie przyjrzą się działalności firmy P&L. Na razie nie chcą tej sprawy komentować.


Łatwo zatrudnić niewolnika

Zbigniew Bachman: Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o możliwości zatrudnienia pracowników z Chin na budowie.
Sylwia Nowak*: Jest taka możliwość. A proszę mi powiedzieć, jaka liczba osób interesowałaby pana?

Na początek 20 do 40 osób. Mam duże opóźnienie z robotami, i to zarówno stanów surowych, jak i wykończeniówki. Najchętniej zatrudniłbym ich już za tydzień lub dwa.
Już teraz mogę panu powiedzieć, że to nie do przejścia. W informacji, którą państwu przedstawiliśmy, napisaliśmy, że potrzebujemy 60 dni od chwili podpisania umowy. To realna data, bo musimy pozałatwiać wszystkie procedury w urzędach.

A z kim ja właściwie podpisuję umowę? Z podwykonawcą czy z państwa firmą?
Z nami. To jest umowa eksportowa. Na wykonanie usługi.

No dobrze. Przejdźmy do konkretów. Potrzebuję 10 murarzy, co najmniej sześciu cieśli...
Na pewno jakaś część to będą osoby, które pracowały w Chinach w tej branży, ale na chwilę obecną nie mogę powiedzieć, jakie oni będą mieli specjalizacje i kwalifikacje.

Jakie są warunki finansowe przy indywidualnym zatrudnieniu pracowników?
My wystawiamy raz w miesiącu fakturę na usługę.

Czyli jak mam np. do zrobienia ileś tam ton zbrojenia, to jak to fakturujecie?
Bez VAT-u, na zasadzie usługi eksportowej.

Rozumiem. Czy macie jakieś stawki za godzinę pracy takiego Chińczyka?
Raz w miesiącu wystawimy fakturę za te przepracowane godziny. Oni są w stanie pracować do 240 godzin miesięcznie. Miesięczny koszt to ok. 3150 złotych za jednego pracownika. Z tym, że poza tą kwotą nie ponosi pan żadnych dodatkowych kosztów związanych z odprowadzaniem składek na ZUS czy z odprowadzaniem podatków.

A kto odprowadza ZUS?
Nie odprowadzamy. Oni nie podlegają polskiemu kodeksowi pracy i ich nie obowiązują te same reguły, co polskich pracowników. Oni tu pracują na zasadzie zezwolenia...

Jestem naprawdę zdziwiony, ale oczywiście taka interpretacja bardzo mi odpowiada. A kto Chińczykom zapewnia kwatery, wyżywienie?
Kwatery są w państwa gestii, podobnie jak transport do pracy. Natomiast jeśli chodzi o wyżywienie, to bodajże musi pan zapewnić jeden posiłek regeneracyjny.

A co z warunkami zakwaterowania? Macie jakieś wymogi, co do standardów?
Nie, nie, nie. Myślę, że takie podstawowe. Kuchnia, łazienka, jakieś w miarę przyzwoite pokoje. Nie chodzi przecież o to, by to był jakiś pięciogwiazdkowy pokój (ha, ha, ha).

Ale jeśli zapewniłbym im kontenery? Kładłbym do jednego kontenera 8 ludzi na łóżkach wojskowych, to wystarczy?
Ale łazienka i kuchnia będą?

Tak. To będzie zestaw kontenerów, w jednym łazienka, a w drugim kuchnia.
A rozumiem. To myślę, że takie coś jest do przejścia.

Jest jeszcze jedna paląca kwestia. Roboty mam dużo, a nie chcę mieć za dużo ludzi na budowie. Dlatego wolałbym, aby Chińczycy dłużej pracowali.
Czyli ile godzin?

Dwanaście, nawet do czternastu. Musi być zakładka, bo zanim robotnicy zdadzą sobie obowiązki, to wychodzi więcej. Mogliby tak pracować?
Myślę, że tak, ale wtedy kwota będzie troszeczkę większa. Bo ta, którą podałam, była wyliczona na 10 godzin pracy przez 6 dni w tygodniu.

A co z ubezpieczeniem? U mnie jest zasada na budowie, że nie dopuszczę nikogo do pracy, jak ktoś nie ma przeszkolenia BHP. Jak to rozwiązujecie?
Myślę, że jesteśmy w stanie pokryć związane z tym koszty. Oni mają ubezpieczenie chińskie, z którym przyjeżdżają i które jest ważne na terytorium naszego kraju.

A kto im będzie wszystko tłumaczył?
W razie potrzeb zapewniamy tłumacza przez okres trzech miesięcy.

W ofercie napisaliście, że tacy Chińczycy już w Polsce pracują. Czy może mi pani powiedzieć, z jakimi firmami współpracujecie? Chętnie bym wysłał współpracowników, aby popatrzyli, jak oni pracują.
Tej informacji nie mogę teraz panu udzielić, ale jeśli będą potrzebne referencje, to jesteśmy w stanie takie referencje panu przedłożyć podczas osobistego spotkania z prezesem.

A ten pan ma duże doświadczenie na rynku polskim?
Duże i mówi po polsku.

*Sylwia Nowak pracuje w dziale handlowym firmy P&L


To bezprawne działania

Magdalena Janczewska: Co pan sądzi o ofercie firmy P&L?
Marcin Kulinicz*: Chińczyków pracujących w Polsce obowiązują takie same przepisy dotyczące czasu pracy, wypoczynku, wymiaru urlopu, minimalnego wynagrodzenia czy BHP jak polskich pracowników tymczasowych. Nie rozumiem więc, jak oni mogą to formalnie przeprowadzać. To nie jest usługa eksportowa [ta oznacza zawarcie umowy między podmiotami z różnych krajów na wykonanie konkretnej usługi, np. wybudowanie hali sportowej - red.]. Ta firma działa w Polsce i nie ma prawa prowadzić tego typu działalności.

Może P&L sama nie podpisuje umów, tylko korzysta z zaprzyjaźnionej fikcyjnej firmy z Chin lub sprowadza pracowników indywidualnie?
Może tak być, bo w Polsce bardzo trudno sprawdzić, czy jakaś firma w Chinach rzeczywiście istnieje, czym się tam zajmuje, i zweryfikować dokumentację.

Czyli ci ludzie mogli już sprowadzić Chińczyków do Polski? Reklamują się, że mają bardzo bogate doświadczenie...
Nie możemy tego wykluczyć, aczkolwiek, biorąc pod uwagę statystyki dla całego kraju, na pewno nie są to setki pracowników.

Czy w Polsce mogą funkcjonować obozy pracy dla Azjatów?
Tak daleko bym się nie posunął, ale obawiam się, że takie obozy mogą zacząć się pojawiać. Obecnie w skali roku mamy zaledwie kilka doniesień dotyczących łamania praw pracy Chińczyków w Polsce. To jednak może być tylko czubek góry lodowej. Warunki, jakie oferują im tutaj pracodawcy, są i tak o niego lepsze niż te, na które mogliby liczyć u siebie. Dlatego tak trudno to wytropić odpowiednim służbom. Oni sami się nie poskarżą.

*Marcin Kulinicz, jest naczelnikiem departamentu migracji w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej

środa, 30 lipca 2008

Abc legalnej pracy w UE

Marta Rydel 30-07-2008, ostatnia aktualizacja 30-07-2008 05:59

Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej ułatwiło Polakom podejmowanie legalnej pracy w krajach unijnych. Warto jednak zauważyć, że otwieranie poszczególnych rynków pracy nie nastąpiło w tym samym czasie…

autor zdjęcia: Danuta Matloch
źródło: Fotorzepa

Austria – należy do grupy paru „starych” krajów unijnych, które wprowadziły okres przejściowy przed otwarciem swojego rynku pracy. Ograniczenia związane z dostępem do rynku pracy wygasną w 2009 r. Do tego czasu, żeby legalnie podjąć zatrudnienie, trzeba uzyskać pozwolenie na pracę. W tym celu musimy znaleźć (przyszłego) pracodawcę, który złoży odpowiedni wniosek w regionalnym urzędzie pośrednictwa pracy. Pozwolenie zostanie przyznane, jeśli w terminie nie przekraczającym pięć tygodni urząd pracy nie znajdzie kandydata na to stanowisko wśród bezrobotnych Austriaków. Nie musi mieć zezwolenia Polak, który:

- pracował legalnie w Austrii przynajmniej rok przed przystąpieniem do UE albo

- od pięciu lat mieszkał i prowadził tam działalność gospodarczą.

Belgia – w ciągu ośmiu dni od przyjazdu musimy się zarejestrować w gminnym urzędzie ds. cudzoziemców i uzyskać pozwolenie na pobyt. Pozwolenie jest ważne przez pięć miesięcy, a gdybyśmy znaleźli pracę - musimy je przedłużyć. Jeśli chcemy pracować w Belgii, to jeszcze do 1 maja 2009 r. musimy mieć zezwolenia na pracę. O jego przyznanie występuje przyszły pracodawca do władz gminy. Musi on wykazać, że nie może znaleźć na oferowane stanowisko obywatela ani Belgii ani jednego ze starych państw członkowskich UE. Uzyskanie zezwolenia jest łatwiejsze, jeżeli chcemy pracować w zawodach uznanych w Belgii za deficytowe (pielęgniarki, hydraulicy, elektrycy, księgowi, informatycy).

Bułgaria – od 1 stycznia 2007 r. bułgarski rynek pracy jest dla nas otwarty, nie potrzebujemy zezwolenia na pracę, żeby podjąć zatrudnienie. Jeśli dopiero szukamy pracy, możemy zarejestrować się w Agencji Zatrudnienia, gdzie po złożeniu dowodu osobistego lub paszportu, potwierdzenia adresu zamieszkania, potwierdzenia pobytu przekraczającego trzy miesiące, zostaniemy wpisani do rejestru bezrobotnych.

Cypr – nie ma ograniczeń w dostępnie do rynku pracy na greckiej części wyspy). Chcąc jednak podjąć zatrudnienie na Cyprze, powinniśmy postarać się o pozwolenie na pobyt z tytułu zatrudnienia (residence permit). Wniosek o pozwolenie należy złożyć w Wydziale Imigracyjnym lokalnego posterunku policji (District Alians & Immigration Branch).

Czechy – dostęp do rynku pracy jest nieograniczony (chociaż Czesi zastrzegli możliwość wprowadzenia ograniczeń, gdyby napływ cudzoziemców miał pozbawić zatrudnienia samych Czechów). Przy podjęciu czy zakończeniu pracy przez cudzoziemca, jego pracodawca ma obowiązek poinformować o tym urząd pracy.

Dania – jeśli chcemy pracować w Danii potrzebujemy zezwolenia na pracę oraz zezwolenia na pobyt. O ich wydanie możemy wystąpić w Polsce (w Ambasadzie Królestwa Danii) lub na miejscu (w Urzędzie Imigracyjnym Udlĺndingeservice). Osoba starająca się o uzyskanie zezwolenia na pracę powinna najpierw znaleźć pracodawcę i obietnicę zatrudnienia. Zezwolenie jest związane z konkretną pracą, jeśli zechcemy zmienić pracę, będziemy potrzebować nowe zezwolenie). Firma, która chce zatrudnić obywatela nowego państwa UE, może wystąpić z wnioskiem do Urzędu Imigracyjnego o pozwolenie na jego bezpośrednie zatrudnienie.

Estonia – dostęp do rynku pracy jest nieograniczony, ale jeśli pobyt ma przekraczać 90 dni, to będziemy potrzebować pozwolenia na pobyt (z wnioskiem występujemy do Urzędu ds. Obywatelstwa i Migracji). Jeśli szukamy pracy i zgłosimy ten fakt w biurze zatrudnienia, to możemy przebywać w Estonii bez żadnego zezwolenia przez sześć miesięcy. Po podjęciu pracy trzeba postarać się o pozwolenie na pobyt z tytułu zatrudnienia. Wniosek składamy osobiście w Estońskim Urzędzie ds. Obywatelstwa i Migracji, a także w wojewódzkich delegaturach tego urzędu lub w zagranicznych przedstawicielstwach dyplomatycznych.

Finlandia - mimo że dostęp do rynku pracy jest tu nieograniczony, wciąż istnieje obowiązek legalizowania pobytu polegający na rejestracji w w urzędzie podatkowym oraz w lokalnym biurze zatrudnienia. Informację o zatrudnieniu zgłasza albo pracownik albo pracodawca nie później niż w ciągu 14 dni od podjęcia zatrudnienia. Ustawa o obowiązku rejestracji będzie obowiązywać do 2009 r. Jeśli nasz pobyt w Finlandii nie przekroczy 3 miesięcy, to pozwolenie na pobyt nie jest konieczne. Planując dłuższy pobyt musimy postarać się o to pozwolenie (wniosek składamy na policji). Pracownik musi posiadać numer podatkowy (Verotoimisto).

Francja – od 1 lipca 2008 r. nie potrzebujemy specjalnych zezwoleń na podjęcie pracy, nie musimy ubiegać się o kartę pobytu, ani uzyskiwać zezwolenia w celu wykonywania pracy. Podejmując pracę we Francji należy pamiętać o wystąpieniu o francuski numer ubezpieczenia, który pozwoli na identyfikację w systemie francuskim.

Grecja – podjęcie pracy nie wymaga żadnego zezwolenia, jeżeli jednak planujemy zostać w Grecji dłużej niż 90 dni, to powinniśmy się postarać o uzyskanie pozwolenia na pobyt (powinniśmy wystąpić o nie w 8 dni od przyjazdu w lokalnym posterunku policji. Osoby, które dostały pracę w w Grecji, otrzymują książeczkę ubezpieczeniową. Dokument wydaje Instytut Ubezpieczenia Społecznego IKA.

Hiszpania – dostęp do rynku pracy jest nieograniczony, jednak cudzoziemcy mieszkający w Hiszpanii muszą posiadać numer identyfikacyjny NIE (número de identificación de extranjero) nadawany przez komisariat policji oraz zaświadczenie o zamieszkaniu wydawane przez urząd miasta (Ayuntamiento). Numer NIE służy nie tylko do identyfikacji osobowej (jak u nas dowód osobisty i PESEL), ale jest również numerem identyfikacji podatkowej (odpowiednik naszego NIPu).

Holandia – od 1 maja 2007 r. nie ma tu ograniczeń w dostępie do rynku pracy. Polacy nie muszą posiadać zezwolenia na pobyt, jednak jest on niezbędny do otwarcia konta bankowego. Każda osoba podejmująca pracę w Holandii musi postarać się o numer Burger Servicenummer BSN, który nie tylko służy do celów podatkowych, ale także uprawnia do korzystania z pomocy socjalnej.

Irlandia – od 1 maja 2004 r. Polacy mają nieograniczony dostęp do rynku pracy, nie jest wymagane pozwolenie na pracę (work permit) przed podjęciem zatrudnienia, choć konieczne jest posiadanie numeru PPS (Personal Public Service Number), który służy do celów podatkowych i socjalnych (ubezpieczenie, świadczenia). Numer PPS otrzymuje się po złożeniu wniosku i następujących dokumentów: paszportu (bądź dowodu), akt urodzenia bądź dokumenty poświadczające zatrudnienie oraz potwierdzenie zamieszkania w Irlandii do Social Welfare Office.

Litwa – nie ma ograniczenia w dostępie do rynku pracy. Bez zezwolenia na pobyt czasowy można przebywać na terytorium Litwy do 3 miesięcy. Jeśli planowany jest dłuższy pobyt, warto jest postarać się o zezwolenie; wnioski można składać w placówce dyplomatycznej lub urzędzie konsularnym Litwy, bądź - jeśli przebywamy już na Litwie - w urzędzie migracyjnym właściwego komisariatu policji.

Łotwa – zasadniczo dostęp do rynku pracy jest nieograniczony, jednak praca w administracji publicznej jest zarezerwowana dla obywateli łotewskich. Pobyt krótszy niż trzy miesiące nie wymaga uzyskania zezwolenia na pobyt, jednak planując dłuższy pobyt powinniśmy się o niego postarać (wniosek składa się do Biura ds. Obywatelstwa i Migracji).

Luksemburg – od 1 listopada 2007 r. rynek pracy jest dla nas całkowicie otwarty. Jeśli chcemy podjąć pracę, powinniśmy zgłosić się do urzędu podatkowego, uzyskać numer ubezpieczenia, a także założyć konto bankowe. Planując zostanie w Luksemburgu dłużej niż 3 miesiące, powinniśmy postarać się o pozwolenie na pobyt ( wniosek składamy do Bureau de la population et des étrangers ).

Malta – obowiązuje okres przejściowy ograniczający dostęp do rynku pracy. Ograniczenie będzie obowiązywało do 2011 r. Osoby, które chcą pracować na Malcie, muszą uzyskać pozwolenie na pracę oraz pozwolenie na pobyt. Pozwolenie na pracę wydaje The Departament for Citizenship and Expariate Affairs, ale uzyskanie go jest bardzo trudne. Pracodawca, który chce zatrudnić obcokrajowca, musi wykazać nie tylko, że nie ma Maltańczyka, którego mógłby zatrudnić na to stanowisko, ale także, że praca obcokrajowca przyczyni się do rozwoju wyspy.

Niemcy – obowiązują ograniczenia w dostępie do rynku pracy. Starając się o uzyskanie pozwolenia na pracę powinniśmy najpierw się zameldować (we właściwym urzędzie meldunkowym), i to już w ciągu siedmiu dni od daty przyjazdu. Każdy, kto zamierza zostać w Niemczech dłużej niż trzy miesiące, powinien postarać się o uzyskanie zezwolenia na pobyt. Przed uzyskaniem zezwolenia na pracę (Arbeitserlaubnis EU) należy znaleźć pracodawcę, a następnie złożyć wniosek do Federalnej Agencji Zatrudnienia. Osoby, które przepracowały w Niemczech legalnie, bez przerwy, 12 miesięcy i w tym czasie miały miejsce pobytu w Niemczech, mogą wnioskować o nieograniczony dostęp do otwartego rynku pracy.

Portugalia – od 1 maja 2006 r. dostęp do rynku pracy jest dla nas nieograniczony. Trzeba tylko pamiętać o złożeniu do Wydziału Finansowego (Repartić o de Finanćas) wniosku o uzyskanie numeru podatkowego NIF ((Número de Contribuinte lub Número de Identificać o Fiscal). Jeżeli zamierzamy pozostać w Portugalii dłużej niż trzy miesiące, powinniśmy wystąpić do Urzędu ds. Cudzoziemców i Granic (Servićo de Estrangeiros e Fronteiras) o wydanie karty pobytu obywatela UE.

Rumunia - od 1 stycznia 2007 r. dostęp do rynku pracy jest nieograniczony. Przebywając w Rumunii krócej niż trzy miesiące nie musimy występować o żadne zezwolenia. Natomiast po znalezieniu pracy należy wystąpić o dokument potwierdzający prawo pobytu.

Słowacja - dostęp do rynku pracy jest nieograniczony, nie jest konieczne uzyskanie pozwolenia na pracę. Żeby uzyskać prawo pobytu, wystarczy zgłosić się w komendzie policji ds. cudzoziemców. Pozwolenie na pobyt nie jest konieczne, jeśli pobyt nie przekroczy trzech miesięcy. Pracodawca, który zatrudnia obcokrajowców, ma obowiązek powiadomić o tym Urząd Pracy, Spraw Socjalnych i Rodziny (Úrad prace sociálnych veci a rodiny).

Słowenia – dostęp do rynku pracy jest nieograniczony, a pobyt krótszy niż trzy miesiące nie wymaga uzyskiwania pozwolenia na pobyt. Co ciekawe, istnieje obowiązek zarejestrowania się na policji (i podania miejsca pobytu) w terminie nie przekraczającym trzech dni od daty przyjazdu. Mimo, że dostęp do rynku pracy jest nieograniczony, przed rozpoczęciem pracy trzeba uzyskać pozwolenie na pobyt z tytułu zatrudnienia. Jest ono udzielane przez jednostkę administracyjną Upravna enota.

Szwecja – Polacy nie muszą starać się o uzyskanie pozwolenia na pracę. Jeżeli jednak chcemy pracować w Szwecji dłużej niż trzy miesiące, musimy postarać się o uzyskanie prawa pobytu (uppehĆllstillstĆnd). Wydaje je oddział Urzędu Migracyjnego (Migrationsverket). O jego nadanie możemy starać się zarówno będąc już w Szwecji, jak i jeszcze w Polsce (wniosek do ambasady lub konsulatu). Podejmując pracę w Szwecji powinniśmy posiadać „numer osobisty” (personnummer), który znacznie ułatwi nam płacenie i odzyskiwanie podatku z urzędu skarbowego (Skatteverket).

Węgry – węgierski rynek pracy jest dla nas otwarty. Jednocześnie planując pobyt, który nie przekracza trzech miesięcy, nie musimy występować o pozwolenie na pobyt. Planując dłuższy pobyt powinniśmy postarać się o kartę pobytu wydawaną przez Centrum Regionalne Urzędu do Spraw Imigracji i Obywatelstwa w Budapeszcie.

Wielka Brytania – nie ma ograniczeń w dostępie do rynku pracy, jednak osoby pracujące w Wielkiej Brytanii muszą posiadać Kartę Rejestracji Pracownika. Karta jest wydawana przez Home Office w wydziale Worker Registration (pracownik musi wystąpić z wnioskiem o jej przyznanie nie później niż w ciągu 30 dni od podjęcia zatrudnienia, w tym celu składa rownież pismo potwierdzające zatrudnienie, paszport lub dowód, dwa zdjęcia oraz opłatę w wysokości 70 funtów). Każda osoba pracująca w Wielkiej Brytanii musi mieć numer podatkowy NIN (National Insurance Number).

Włochy – rynek pracy jest otwarty dla Polaków, a więc nie trzeba ubiegać się o pozwolenie na pracę. Jeżeli jednak myślimy o zatrudnieniu we Włoszech, powinniśmy postarać się o kartę pobytu (Carta di Soggiorno); bez niej nie znajdziemy legalnej pracy. O wydanie występujemy do właściwej kwestury, która znajduje się najbliżej miejsca zamieszkania. Przed podpisaniem umowy o pracę należy postarać się o uzyskanie numeru identyfikacji podatkowej (Codice Fiscale), który jest wydawany przez urząd skarbowy (Agenzia di Entrate).

UŁATWIENIA NIE TYLKO W PAŃSTWACH UE

Islandia - nie rozpoczniemy legalnej pracy w Islandii, jeśli nie mamy wizy pracowniczej. Tego typu wizy są wydawane przez Departament Imigracji (Utlendingastofnun) osobom, które mają już pracodawcę. Pracując w Islandii musimy pamiętać o obowiązku posiadania numeru identyfikacyjnego (Kennitala) oraz karty podatkowej. Z wnioskiem o wydanie tych dokumentów należy zwrócić się do miejscowego urzędu skarbowego. Podjęcie pracy wiąże się z koniecznością rejestracji w Urzędzie Statystycznym (Hagstofa Islands).

Norwegia - od 1 stycznia 2008 r. Polacy mogą rozpocząć pracę zanim jeszcze dostaną zezwolenie, jednak później niezbędnie jest uzyskanie zezwolenia zarówno na osiedlenie się, jak i na pracę. Najpierw występujemy o zezwolenie na zatrudnienie. Nowe przepisy skracają termin, w jakim policja musi rozpatrzyć wniosek o to zezwolenie; ma na to 5 dni (wcześniej procedura mogła trwać nawet parę miesięcy). Po zezwolenie na osiedlenie się (które można uzyskać po otrzymaniu zezwolenia na pracę) należy wystąpić do najbliższego Urzędu Ewidencji Ludności (Folkeregisteret). Podjęcie zatrudnienia wiąże się z obowiązkiem rejestracji w urzędzie podatkowym, który przyznaje karty podatkowe (skattekort).

Szwajcaria – od 1 kwietnia 2006 r. obowiązują umowy dwustronne wiążące Szwajcarię z krajami, które od 1 maja 2004 r. należą do Unii Europejskiej. Żeby podjąć legalne zatrudnienie, musimy uzyskać zgodę Kantonalnego Urzędu ds. Przemysłu, Rzemiosła i Pracy (KIGA – Kantonales Amt für Industrie, Gewerbe und Arbeit). Z wnioskiem o nią występuje przyszły pracodawca. Zanim jednak wniosek cudzoziemca zostanie pozytywnie rozpatrzony, Regionalne Biuro Pośrednictwa Pracy (Arbeitsvermittlungszentrum – RAV), które sprawdzi, czy wśród Szwajcarów nie ma odpowiednich kandydatów na to stanowisko.

"Rz" Online

wtorek, 10 czerwca 2008

Rośnie zapotrzebowanie na księgowych

2008-06-10, ostatnia aktualizacja 2008-06-10 10:13

W Polsce, nazywanej centrum księgowym Europy, cały czas rośnie popyt na finansistów. Zarobki tej grupy zawodowej w ciągu ostatnich trzech lat wzrosły średnio o połowę.

W Polsce rynek usług finansowych i związanych z księgowością wciąż rozwija się bardzo dynamicznie. To u nas swoją działalność lokuje sporo centrów finansowo-księgowych, które prowadzą księgowość dla innych firm na zasadzie outsourcingu. Rosnąca liczba firm zewnętrznych to jednak nie wszystko. W Polsce swoją, około finansową działalność ulokowało wiele międzynarodowych koncernów. Avon, Hewlett-Packard, Philips, Shell - to tylko kilka międzynarodowych gigantów, które na przestrzeni ostatnich lat przeniosły nad Wisłę swoje działy, zajmujące się finansami i księgowością. W centrach finansowych takich globalnych firm, polscy księgowi rozliczają oddziały z całej Europy, a ulokowane w Polsce centra stają się też często ośrodkami koordynującymi na terenie Europy Środkowo-Wschodniej.

Popyt na księgowych jest wciąż bardzo duży. Na polskim rynku obserwuje się zwłaszcza wzrost zapotrzebowania na specjalistów zajmujących się kontrolingiem finansowym i biznesowym. W wielu firmach tworzy się teraz nowe stanowiska - kontrolerów biznesowych, którzy pełnią zwykle rolę łącznika między biznesem a dyrektorem finansowym. Zdaniem specjalistów tego rynku to właśnie takie stanowiska, jak kontrolerzy biznesowi i analitycy, będą w ciągu najbliższych pięciu lat cieszyły się największą popularnością.

Wielu poniżej średniej

Zwiększone zapotrzebowanie na pracowników na ogół pociąga za sobą również wzrost zarobków. - Według naszych szacunków na przestrzeni ostatnich trzech lat pensje księgowych wzrosły o ok. 50 proc. Mimo to coraz mniej młodych ludzi jest zainteresowanych nauką w zakresie księgowości. Obecnie kontroling wydaje się najbardziej interesującym celem dla absolwentów szkół ekonomicznych - mówi Jérčme Lafuite, dyrektor generalny zajmującej się rekrutacją i selekcją kadr średniego i wyższego szczebla firmy Michael Page International w Polsce. Jednak wyniki ostatniego, Internetowego Badania Wynagrodzeń 2007 (Sedlak & Sedlak), pokazały, że na rynku wciąż funkcjonuje spora grupa specjalistów, którzy zarabiają znacznie poniżej średniej krajowej. Co 10 osoba zatrudniona w księgowości zarabia mniej niż 1400 złotych.

Taka sama liczba osób, które są zatrudnione na najwyższych szczeblach, zarabia powyżej 14000 zł miesięcznie. Ze statystyk wynika jednocześnie, że to właśnie zarobki tej ostatniej grupy, czyli dyrektorów finansowych, rosną znacznie wolniej. W ciągu ostatnich 2-3 lat ich wynagrodzenia wzrosły średnio o 10-15 procent.

Największe zapotrzebowanie na finansistów mają przedsiębiorstwa w takich miastach, jak Wrocław, Łódź, Katowice, Warszawa, a także w "polskiej dolinie outsourcingowej", czyli w Krakowie. Najlepiej zarabiają księgowi zatrudnieni w firmach przemysłu ciężkiego, budowlanych i IT, najmniej księgowi w sektorze publicznym (służbie zdrowia, nauce i szkolnictwie). Najwięcej w kraju zarabiają finansiści na Mazowszu. Mediana ich dochodów wynosi 3650 złotych i jest o ponad jedną trzecią wyższa od zanotowanej dla całego działu księgowości (2687 zł). Niewiele mniej zarabiają księgowi w województwach: małopolskim i dolnośląskim. Najmniej w kraju zarabiają księgowi w województwach: świętokrzyskim i podkarpackim. Tu mediana dochodów wynosi 2000 złotych. To prawie o połowę mniej niż w Warszawie.

czwartek, 22 maja 2008

Trybunał UE: ZUS nie może zawieszać świadczeń Polakom za granicą

mig, PAP
2008-05-22, ostatnia aktualizacja 2008-05-22 11:37

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu zakwestionował polskie przepisy pozwalające ZUS-owi na zawieszanie wypłat niektórych świadczeń Polakom mieszkającym za granicą.

"Uregulowanie polskie, które stawia w gorszej sytuacji niektórych obywateli tego kraju z tego tylko powodu, że skorzystali oni ze swobody przemieszczania się i pobytu w innym państwie członkowskim, stanowi ograniczenie swobód gwarantowanych (...) każdemu obywatelowi UE" - głosi wyrok.

Trybunał wypowiedział się w sprawie renty inwalidzkiej z tytułu uszczerbku na zdrowiu doznanego w miejscach odosobnienia w okresie deportacji, jaką dostawała pani Halina Nerkowska, od 1985 roku mieszkająca w Niemczech. W 2002 roku ZUS zawiesił wypłacanie renty, tłumacząc to miejscem zamieszkania rencistki - poza granicami Polski.

Nerkowska uważała, że w związku z przystąpieniem Polski do UE, fakt zamieszkiwania przez nią w Niemczech nie może stanowić okoliczności przesądzającej o odmowie wypłaty renty. Dlatego od decyzji ZUS-u odwołała się do Sądu Okręgowego w Koszalinie.

Sąd ten poprosił unijny Trybunał o ustalenie, czy przepis polskiej ustawy o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i wojskowych oraz ich rodzin, który uzależnia wypłatę renty inwalidom wojennym od zamieszkiwania w Polsce, jest zgodny z zagwarantowaną w unijnym traktacie zasadą swobodnego przepływu osób w UE.

Sędziowie uznali, że ustawa jest sprzeczna z unijnym prawem, podzielając opinię wyrażoną wcześniej przez rzecznika generalnego Trybunału Miguela Poiaresa Maduro. Podkreślał on, że polskie prawo "wprowadza odmienne traktowanie obywateli polskich będących ofiarami deportacji, mających miejsce zamieszkania w Polsce i tych, którzy skorzystali ze swobody przemieszczania się i osiedlili się w innym kraju członkowskim".

Warunki otrzymania świadczeń

Trybunał zgodził się co prawda, że warunkiem kontynuowania wypłacania renty mogą być: istnienie więzi między polskim społeczeństwem a uprawnionym do świadczenia, a także możliwość sprawdzenia, czy w dalszym ciągu spełnia on wymogi przyznania renty. Orzekł jednak, że wymóg posiadania miejsca zamieszkania na terytorium kraju przewidziany w polskim prawie jest nieproporcjonalny.

"Po pierwsze, okoliczność posiadania obywatelstwa państwa członkowskiego, które przyznaje dane świadczenie, a po drugie fakt życia w tym państwie przez ponad dwadzieścia lat, może wystarczyć dla stwierdzenia więzi między tym państwem a osobą uprawnioną do takiego świadczenia" - uznał Trybunał.

Ponadto podkreślił, że pani Nerkowska wcale nie musi mieszkać w Polsce, żeby ZUS był pewien, że w dalszym ciągu spełnia ona wymogi przyznania renty inwalidzkiej. "Ten cel - głosi wyrok - może być osiągnięty innymi środkami, które przy mniejszej dolegliwości są również skuteczne".

Halina Nerkowska urodziła się w 1946 roku na terenie dzisiejszej Białorusi. W wieku 3 lat utraciła rodziców, którzy zostali deportowani na Syberię. W 1951 roku wraz z bratem i ciotką wysiedlono ją do ZSRR, gdzie mieszkała w ciężkich warunkach do stycznia 1957 roku. Dopiero po upływie prawie sześciu lat pozwolono jej powrócić do Polski. W 1983 roku, w wieku 36 lat, uzyskała rentę inwalidzką, a następnie rentę inwalidzką z tytułu uszczerbku na zdrowiu doznanego w miejscach odosobnienia w okresie deportacji.

sobota, 10 maja 2008

Ile maksymalnie można pracować w godzinach nadliczbowych

Kodeks pracy wprowadzając ograniczenia liczby godzin pracy w godzinach nadliczbowych w wymiarze dobowym, tygodniowym oraz rocznym nie określa jednak wprost wszystkich tych limitów. Jak długo maksymalnie można zatem pracować w nadgodzinach?

Arkadiusz Sobczyk

Rzeczywiście kodeks nie określa wprost dobowego limitu godzin nadliczbowych. Jest on wyznaczony pośrednio poprzez wprowadzenie zasady 11-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku dobowego. Zasada ta limituje dopuszczalny dobowy czas pracy do 13 godzin, ograniczając liczbę nadgodzin do jednej, pięciu na dobę, w zależności od obowiązującego pracownika wymiaru dobowego czasu pracy. Należy jednak wskazać, że powyższe ograniczenie nie dotyczy pracowników zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy, a także przypadków konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia i zdrowia ludzkiego, ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii (art. 132 par. 2 k.p.).

Kodeks pracy utrzymuje roczne ograniczenie liczby godzin pracy w godzinach nadliczbowych z powodu szczególnych potrzeb pracodawcy na poziomie 150 godzin, na co wyraźnie wskazuje art. 151 par. 3 k.p. Liczba tych godzin może być zmodyfikowana i ustalona odrębnie w układzie zbiorowym, regulaminie pracy, a jeżeli pracodawca nie jest objęty układem zbiorowym pracy lub nie jest obowiązany do ustalenia regulaminu pracy - w umowie o pracę. Modyfikacja ta może więc polegać zarówno na zmniejszeniu, jak i na zwiększeniu limitu nadgodzin. Biorąc jednak pod uwagę wynikające z art. 131 k.p. ograniczenie liczby godzin pracy w okresach rozliczeniowych, roczna liczba nadgodzin w stosunku do pracowników innych niż zarządzający w imieniu pracodawcy zakładem pracy może teoretycznie wynosić około 416 godzin, co wynika z przemnożenia liczby tygodni oraz uwzględnienia wpływu świąt na przeciętny tygodniowy wymiar czasu pracy. W istocie liczba ta jest nieco większa, albowiem z uwagi na treść art. 130 k.p., i obniżenie wymiaru czasu pracy o święta państwowe przypadające na dni od poniedziałku do piątku, za nadgodziny uznaje się także czas pracy przekraczający tak obniżony wymiar. Sprawa ta jest sporna, albowiem część autorów uznaje, że praca powyżej tak obniżonego wymiaru, ale nieprzekraczająca przeciętnie 40 godzin jest pracą ponadwymiarową, ale nie ponadnormatywną. Z tego zresztą powodu niektórzy z autorów twierdzą, że praca ponadnormatywna jest opłacana wyłącznie wynagrodzeniem normalnym, ale już bez dodatków za pracę w nadgodzinach. Odnotować jednak należy także poglądy odmienne, do których się przychylam. To zaś oznacza, że liczba nadgodzin, o której wyżej mowa (416), może być zwiększona o około dodatkowe 64 godziny. Liczba ta nie jest precyzyjna, albowiem zależy od rozkładu świąt w danym roku.

Autor: Arkadiusz Sobczyk, radca prawny, Kancelaria Prawna Sobczyk i Współpracownicy w Krakowie

Źródło: GP

Artykuł z dnia: 2008-05-07

wtorek, 6 maja 2008

Jak premier Tusk na saksach pracował

Damian Szymczak
2008-04-30, ostatnia aktualizacja 2008-04-30 10:28

Zobacz powiększenie
Fot. Jaśko Pawłowski

O norweskiej przygodzie Donalda Tuska, z Jaśkiem Pawłowskim, przyjacielem premiera, rozmawia Damian Szymczak. Pawłowski w 1989 roku przez trzy miesiące pracował w Norwegii z Donaldem Tuskiem.

Zobacz powiekszenie
Fot.Jaśko Pawłowski Zobacz powiekszenie
Fot.Jaśko Pawłowski Zobacz powiekszenie
Fot.Jaśko Pawłowski Zobacz powiekszenie
W różnych gazetach czytałem, że to Pan zaproponował swojemu koledze Donaldowi wyjazd. Musiał Pan mieć w Norwegii znajomych, kontakty?

Iwona, moja żona, jest absolwentką skandynawistyki na Uniwersytecie Gdańskim i norweski zna perfekt. W połowie lat 80-tych obwoziliśmy po Polsce wycieczki z tego kraju, więc - co oczywiste - poznaliśmy wielu Norwegów. Parę razy słyszeliśmy od nich pytanie, czy dla odmiany my nie chcemy ich kiedyś odwiedzić. Wtedy odpowiadaliśmy - bardzo chętnie, tylko wy sobie nie zdajecie sprawy, że u nas zarabia się po 20 dolarów miesięcznie". Aż kiedyś jeden z Norwegów, który trochę połapał się w naszych realiach, obiecał załatwić nam pracę.

To była "ta" praca, czyli z obecnym premierem?

Wtedy pojechaliśmy z kolegą stolarzem. Jestem z wykształcenia pedagogiem, więc uznaliśmy z żoną, że taka złota rączka będzie dla nas bezcenna, bo sami możemy sobie nie poradzić. Pojechaliśmy latem 1988 r. Ten Norweg załatwił nam pracę w różnych miejscach. Tak wszystko ustawił, że wszędzie mieliśmy wikt i nocleg za darmo. Kiedyś trafiliśmy do Mortenhalls, taka większa wieś, położona jakieś 60 km od Tromso. Zgadaliśmy się z dyrektorem miejscowej folkehoghskole, czyli szkoły ludowej. Stwierdził, że przydałyby się na przyszły rok ze trzy osoby do pracy. Zarabiać mieliśmy 50 koron na godzinę, czyli mniej więcej 7 dolarów. Nie chcieliśmy już brać tego kolegi stolarza. Porządny chłopak, ale jakoś nie nadawaliśmy na tych samych falach. Więc zaproponowaliśmy wyjazd Donaldowi.

Dlaczego jemu? Kolegów miał Pan na pewno więcej, a jakoś nie podejrzewam żeby z Tuska był kiedykolwiek wielki majster.

W czasie tego pierwszego wyjazdu przekonałem się, że jak człowiek musi, to może nauczyć się niemal wszystkiego. Natomiast rzeczywiście Donek, jak usłyszał propozycję, to stwierdził:- Pieniądze szokujące, ale przecież ja nie potrafię nic z tego, co tam trzeba będzie robić. Więc mu odpowiedziałem, że maluje kominy, ciężkiej pracy się nie boi, to w Norwegii też sobie poradzi. Zaproponowałem to akurat jemu, bo byliśmy naprawdę mocno zżyci, z opozycji. Choć jeszcze trochę się wahał, musiał to omówić z żoną, przecież zostawiał Gosię z dwojgiem małych dzieci.

Jaki był wynik tej narady, wiemy.

Jechaliśmy przez Szwecję. To też ciekawa historia. Mieliśmy z Iwoną przyjaciół w Sztokholmie. Polaków, którzy prowadzili tam harcerską drużynę Polonijną. Rok wcześniej, jak u nich byliśmy, to pytali, czy nie dałoby się załatwić z kraju trzech pontonów wojskowych. Mieli bardzo skromny budżet, nie było ich stać, by je kupić w Szwecji. Obiecałem, że zobaczę, co się da zrobić. Po powrocie do kraju porozmawiałem ze znajomym wojskowym kwatermistrzem, który obiecał pomóc naszym polonijnym harcerzom. Dogadał się z innym znajomym wojskowym i tak to zorganizował, że za skromną - nawet jak na tamte czasy opłatą - spisali trzy pontony na tzw. straty. Zapakowaliśmy te pontony do bagażnika, na dach i w drogę do Skandynawii. Mieliśmy szczęście z celnikami. Polski spojrzał na nie i zapytał: - Co, na ryby się wybieracie? - No, na ryby - Ale tego to chyba w sklepie sportowym nie kupiliście - i machnął ręką. Celnicy szwedzcy w ogóle do nas nie zajrzeli. W sumie dobrze, bo znając ceny wina w Norwegii, wzięliśmy z sobą dwa kartony bułgarskiej Sofii, a to już dla szwedzkich celników mogło być za dużo.

A na miejscu wszystko wyglądało tak jak Wam obiecano?

Problem w tym, że wcześniej nie omówiliśmy szczegółów. Mieliśmy legalną pracę, bo na państwowym. Od zarobionych pieniędzy nie płaciliśmy podatków, zgodnie z ówczesnymi norweskimi przepisami praca sezonowa do trzech miesięcy nie była opodatkowana. Problem w tym, że miano nam płacić za przepracowane godziny. Po przyjeździe dyrektor szkoły - już nie pamiętam, jak się nazywał, w każdym razie miał na imię Kore - zaprosił nas do siebie do domu na kolację. Był gotowany dorsz ze szczyptą soli i symbolicznym ziarenkiem ziela angielskiego. Ta skromność cechowała Norwegów starszego pokolenia, którzy wyrośli w straszliwej biedzie. W czasie kolacji dyrektor powiedział nam, co jest do zrobienia. Zapadła cisza, w końcu Donald spojrzał na mnie i powiedział: - Przecież to robota na miesiąc, góra - A my tam jechaliśmy, by pracować od początku lipca do końca września. Już wcześniej planowaliśmy, na co wydamy pieniądze. Donald chciał kupić samochód, może zacząć zbierać na mieszkanie...

Jakoś sobie jednak daliście radę i pracowaliście tam przez te trzy miesiące.

Tylko że w Norwegii jest bardzo drogo, wydatki mogą zjeść sporą część zarobków. Noclegi mieliśmy za darmo. Dostaliśmy domek, każdy z nas miał w nim własny pokój. Za to z jedzeniem, to była historia. Przy szkole działała stołówka, prowadziła ją Norweżka - Elsa. Gotowała posiłki wszystkim, z wyjątkiem naszej trójki. Musielibyśmy za nie płacić. Korzystniej było kupować produkty w miejscowym sklepie i z nich gotować. Mogliśmy korzystać z kuchni przy stołówce i tam sobie przygotowywaliśmy jedzenie. U Elsy od razu byliśmy na cenzurowanym, bo z kuchni dochodziły zapachy potraw, które przygotowywaliśmy, a uczniowie dokuczali jej mówiąc: - Ci biedni Polacy, tak sobie smacznie gotują, a to, co ty podajesz, wygląda paskudnie, a smakuje jeszcze gorzej - Była tak zła, że w końcu kazała nam siedzieć w kącie stołówki, stosując takie ławkowe getto. Mimo to, po jakimś czasie Donald stwierdził, że można spróbować załagodzić nasze relacje. Elsa, gorliwa ewangeliczka, kazała każdemu codziennie śpiewać psalmy protestanckie. Tylko my nie śpiewaliśmy. Któregoś dnia Donald poprosił Iwonkę, by przetłumaczyła, że chcielibyśmy wykonać po polsku psalm, jaki się u nas śpiewa przed posiłkiem. Zgodziła się. Wtedy wstaliśmy i zaśpiewaliśmy "do boju biało-zieloni, do boju biało-zieloni, do boju Lechia Gdańsk...". Elsa była zachwycona!

Praca na państwowym chyba do szczególnie męczących nie należała?

Tam w ogóle nie było za wiele do roboty. Budynek szkoły miał z 10 lat, to co tam można było robić za wielkie prace? Coś wymalować, gdzieś przykleić tapetę, położyć wykładzinę, porobić dodatkowe półki w kilku pomieszczeniach czy pomalować dachy farbą antykorozyjną. Choć trafiły się też nietuzinkowe zajęcia. Pewnego dnia Kore wymyślił, że przy ścianie szkoły uruchomi taśmę do cięcia drewna na tarcicę i że trzeba ją zadaszyć. Dach na budynku z drugiej strony wystawał na jakieś półtora metra i trzeba go było przesunąć. Składał się z wielu płyt z blacho-dachówki. Donald przez dwa dni kombinował jak to zrobić, żeby to miało techniczny sens. Chodziło o to, by nie rozkręcać po kolei, a potem skręcać poszczególnych płyt. W końcu wymyślił. Były tam dwa ciągniki z wielkimi łychami. Podjechaliśmy nimi, podnieśliśmy łychy do dachu. Potem poodkręcaliśmy wszystkie śruby, dach oparł się o te podniesione łychy. Następnie ciągnikami przesunęliśmy go o ponad metr do przodu, na koniec powkręcaliśmy śruby.

Nasz premier był taki pomysłowy? Absolwent historii?

Też byliśmy z Iwoną zdziwieni. W końcu facet do tej pory zajmował się działalnością opozycyjną i archiwistyką. Więc naprawdę robiło to wrażenie i było wyłącznie jego patentem. Zresztą Donald miał wiele innych pomysłów. Na przykład kiedyś, po ożywionej dyskusji z dyrektorem szkoły, stwierdził, że trzeba zamontować półki do mroźni ryb, która była przy szkole. Na dworze było plus 30 - bo nawet za kręgiem polarnym latem bywają takie temperatury - w chłodni minus 30. Wyłączyć jej nie można było, bo ryby najzwyczajniej w świecie by się rozmroziły, więc powkładaliśmy na siebie po kilka swetrów, kurtki, rękawiczki i zainstalowaliśmy te półki. Jednak z czasem prac było coraz mniej, a nie chcieliśmy udawać, że pracujemy. Zdecydowanie udawanie nie było w naszym guście. Poszliśmy do Korego i oświadczyliśmy, że jak nam nie znajdzie jakiegoś zajęcia, to wyjeżdżamy. Proszę to sobie wyobrazić - Polacy, którzy mogą się obijać za ciężkie pieniądze, domagają się pracy i grożą wyjazdem. Zresztą zajęcie na jakiś czas też wymyślił Donald. Przy szkole była szklarnia, taki zimowy ogród. Zaproponowaliśmy, że porobimy w nim ładne ścieżki. Kore się zgodził i przez najbliższe dni jeździliśmy taczkami nad brzeg fiordu, jakieś 50 metrów, wybieraliśmy tam nieduże kamienie i potem z tego układaliśmy ścieżki w szklarni.

To zabawa, nie praca. A jeśli chodzi o zabawę, to co z piłką nożną?

Zabawa? To proszę sobie pojeździć z taczką obciążoną kilkudziesięcioma kilogramami kamieni po nierównym terenie. Zapewniam, że znam bardziej rozrywkowe zajęcia. Zaś jeśli chodzi o piłkę nożną, to pewnie, że graliśmy. Szkoły ludowe to takie miejsca, gdzie trafiali młodzi Norwegowie, którzy nie potrafili się odnaleźć w zwykłych szkołach, ale przede wszystkim uchodźcy z Afryki czy Azji. Afrykańczycy generalnie dobrze grali w piłkę, przy czym potrafili wykiwać połowę drużyny przeciwnej, położyć bramkarza na ziemię, a potem wycofać się z piłką na środek boiska i próbować powtórzyć tę akcję. Mnie taka mentalność odpowiadała, a Donaldowi nie - on chciał wygrywać. W efekcie rywalizowały dwie drużyny: Europa z Tuskiem jako kapitanem i Afryka z Pawłowskim na obronie. Ale Afrykańczycy grali też w drużynie Donalda. Robili te swoje numery z cofaniem piłki, a jego szlag trafiał i nieraz ich klął, żeby w końcu któryś strzelił.

W międzyczasie w Polsce tworzono nowy rząd, a Korwin-Mikke napisał w "Polityce", że Donald Tusk, ma zostać ministrem.

Sonia, siostra Donalda, przysłała nam ten artykuł, Iwona go przetłumaczyła i zawiesiła na gazetce ściennej. Norwegowie nieźle się zdziwili, jak to czytali. I choć to prostolinijni i uczciwi ludzie, to coś mi się zdaje, że nie bardzo w to wierzyli. Tym bardziej, że Donald ciekawie wyglądał. O fryzjerze oczywiście nie było mowy. Na początku wyjazdu stwierdził też, że nie będzie się golił. W efekcie na końcu był naprawdę zarośnięty.

Wróćmy do Waszej pracy. Po trzech miesiącach wróciliście z Norwegii bogaci?

Pracowaliśmy po 10-12 godzin, włącznie z sobotami, więc naprawdę zarobiliśmy małą fortunę. Donald na przykład po powrocie za te pieniądze kupił 5-letniego VW Polo, na tamte czasy to był samochód. W dodatku wrócił z prezentami. Przed samym wyjazdem zaprosili nas na przyjęcie urodzinowe do Tromso znajomi, małżeństwo szwedzko- norweskie. Mieszkali w dużym domu w wielopokoleniowej rodzinie, w Skandynawii to rzadkość. Senior rodu znał niemiecki jeszcze z czasów okupacji. Donald rozumiał po niemiecku i też trochę mówił, więc sobie obaj porozmawiali, tamten pan od razu go polubił. A jak Donald w pewnym momencie powiedział, że ma małą córeczkę - Kasia miała wtedy dwa latka - to Senior się rozczulił i stwierdził, że musi dla niej dać wyprawkę. To były bardzo miłe gesty świadczące o zrozumieniu naszej ówczesnej polskiej sytuacji.

Nie myślicie o tym, by kiedyś tam pojechać jeszcze raz?

Pewnie, że tak. Tym bardziej, że większość znajomych była tylko kilka lat starsza od nas. Więc teoretycznie to ludzie, którzy powinni być jeszcze w zupełnie dobrej formie. Parę razy już mieliśmy się tam wybrać, lecz ciągle nie było czasu, ale kiedyś pojedziemy na pewno...



Źródło: Praca i nauka za granicą

niedziela, 4 maja 2008

Podwójna pensja w CBA

Izabela Kacprzak 03-05-2008, ostatnia aktualizacja 04-05-2008 00:21

Błąd w przepisach. Z powodu luki w prawie emerytowani mundurowi, którzy zaczęli pracę w CBA mogą pobierać podwójne wynagrodzenie: i emeryturę, i pensję agenta – dowiedziała się „Rzeczpospolita”

Mariusz Kamiński, szef CBA
autor zdjęcia: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Mariusz Kamiński, szef CBA

Ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy dotyczy wszystkich służb mundurowych - policji, ABW, Agencji Wywiadu, Służby Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego, Straży Granicznej, BOR, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej. Artykuł 40a tej Ustawy mówi, że „prawo do emerytury ulega zawieszeniu w razie ponownego przyjęcia emeryta do służby".

Problem w tym, że w przepisie nie wymieniono CBA, choć na liście są dwie nowe służby, które powstały mniej więcej w tym samym czasie, gdy Centralne Biuro Antykorupcyjne: Służba Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego.

Efekt jest taki, że emerytowany funkcjonariusz z jakiejkolwiek służby, kiedy zostaje agentem CBA, zarabia podwójnie. ZUS wypłaca mu policyjną emeryturę, CBA - pensję. W innych przypadkach, na przykład, kiedy emeryt chce przejść do wojska albo ABW automatycznie zawiesza mu się świadczenia emerytalne.

Przykładem jest chociażby Zdzisław Skorża, wiceszef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z nominacji PSL (emerytowany funkcjonariusz SB, UOP i ABW), który ominął ten przepis: został zatrudniony w ABW na etacie cywilnym i dzięki temu nie przestał pobierać emerytury, bo prawo nie traktuje tego jako powrót do służby. Gdyby zatrudniono go na etacie służbowym, ZUS automatycznie zawiesiłby mu pobory emerytalne.

Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu parlamentarnego Platformy od lat zajmujący się służbami mundurowymi jest zaskoczony naszymi informacjami. - Taka nierówność wobec służb jest niedopuszczalna - stwierdza poseł Dolniak.

Mocniej sprawę komentuje Paweł Graś, były pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa i koordynator służb specjalnych z PO. - Jeśli to prawda, jest to skandal - mówi. - Potwierdzałoby to fakt, że CBA od początku była budowana w ten sposób, żeby maksymalnie rozbudowywać przywileje funkcjonariuszy i samej służby – twierdzi. – Tutaj widać, że mogło chodzić o ściągnięcie wykształconej, świetnej kadry na dodatkowy atut.

O sprawie wie MSWiA, które chce jak najszybciej wpisać CBA do ustawy. Przygotowano już projekt nowelizacji, która ma zlikwidować nierówność wobec funkcjonariuszy wszystkich służb.

Informacje o liczbie agentów z emeryturami CBA traktuje jako tajne. - Wszystkie jawne informacje dotyczące organizacji Biura i jego kadr dostępne są na stronie internetowej CBA - mówi Piotr Kaczorek z biura prasowego CBA i odsyła do raportu za ubiegły rok. Ale w ogólnych informacjach o rekrutacji, nie ma wyszczególnienia, ilu z 600 funkcjonariuszy to emeryci.

Takich informacji nie ma również MSWiA. – CBA odmówiło nam odpowiedzi – przyznaje Wioletta Paprocka, rzeczniczka MSWiA.

Mundurowi mogą przejść na emeryturę już po 15 latach pracy. Często to młodzi, atrakcyjni na rynku pracy pracownicy. Najlepszych wchłania biznes (w tym firmy detektywistyczne, wywiadownie gospodarcze), duża część dorabia jako ochroniarze.

Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP: - Nie śledzimy losów naszych byłych funkcjonariuszy, nie wiemy ilu pracuje teraz dla CBA.

Źródło : Rzeczpospolita

piątek, 25 kwietnia 2008

Sądowy sekretarz zarobi więcej od sędziego

Grażyna Ordak 25-04-2008, ostatnia aktualizacja 25-04-2008 07:45

Główny księgowy sądu będzie miał wyższą pensję niż jego prezes. Kierowniczka sekretariatu zarobi więcej od młodego sędziego. Resort sprawiedliwości proponuje znaczącą podwyżkę uposażeń urzędników sądowych oraz prokuratorskich.

autor zdjęcia: Bartosz Jankowski
źródło: Fotorzepa

Średnio wzrosną one po ok. 154 zł w sądach i po 198 zł w prokuraturze. Ministerstwo przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie stanowisk i szczegółowych zasad wynagradzania urzędników i innych pracowników sądów i prokuratury oraz odbywania stażu urzędniczego w wymiarze sprawiedliwości.

Ile zapłacą w sądzie

Na samodzielnych stanowiskach, do których należy m.in. dyrektor sądu, główny księgowy czy kierownik finansowy, stawka wynagrodzenia zasadniczego może wahać się od 1,8 tys. do 7 tys. zł. Na stanowiskach specjalistycznych, np. głównego specjalisty, rewidenta czy archiwisty, maksymalna pensja zasadnicza może wynieść 5,2 tys. zł.

Wspomagającym pion orzeczniczy, czyli sekretarzom sądowym czy protokolantom, wynagrodzenie wolno będzie ustalić od 1,5 tys. do 4650 zł. Do tego dochodzą dodatki za stanowisko lub funkcję. Według projektu jego mnożnik dla stanowisk samodzielnych może wynieść nawet 2, a jest liczony od minimalnego wynagrodzenia za pracę (maksymalnie będzie to więc 2252 zł).

4650 zł wyniesie maksymalna pensja na stanowisku wspomagającym pion orzeczniczy, np. starszego sekretarza

– Nie mamy nic przeciwko podwyżkom dla urzędników i pracowników sądu. Podobno jednak w budżecie nie ma pieniędzy na wyższe uposażenia sędziów, więc propozycja resortu tak znaczącego wzrostu wynagrodzeń dla personelu pomocniczego jest irytująca – mówi pragnący zachować anonimowość sędzia. Teraz sędzia sądu rejonowego, który rozpoczyna pracę (nie ma dodatku stażowego i nie pełni w sądzie żadnej funkcji), zarabia ok. 4,9 tys. zł. Po podwyżce dla urzędników jego niewiele starsza koleżanka zatrudniona jako sekretarz sądowy będzie mogła pochwalić się nawet wyższymi dochodami.

Tabele wynagrodzeń

Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 31 lipca 2003 r. w sprawie stanowisk i szczegółowych zasad wynagradzania urzędników i innych pracowników sądów i prokuratury oraz odbywania stażu urzędniczego (DzU nr 143, poz. 1399 ze zm.) tabele wynagrodzenia zasadniczego urzędników sądów i prokuratury wiąże z kategorią ich zaszeregowania. Dyrektor sądu apelacyjnego ma ją ustaloną między XVIII a XXI pozycją. Oznacza to, że maksymalnie może teraz zarabiać od 4 tys. do 5350 zł. Jego dodatek funkcyjny to maksymalnie 200 proc. najniższego wynagrodzenia zasadniczego. Dla innych pracowników wymiaru sprawiedliwości niebędących urzędnikami maksymalna XII pozycja to pensja do 1440 zł miesięcznie.

Po co to wszystko

Proponowane rozwiązania mają uporządkować podział na stanowiska przewidziane dla urzędników i innych pracowników zgodnie ustawą o pracownikach sądów i prokuratur. Przypisują im też odpowiednie stawki wynagrodzeń. Stanowiska urzędnicze dzielą się na: samodzielne, specjalistyczne i wspomagające pion orzeczniczy oraz piony finansowy, gospodarczy, kadr i administracyjny.

Inni pracownicy obejmują stanowiska pomocnicze (sekretarka, woźny, goniec) i stanowiska obsługi technicznej i gospodarczej.

Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

Niewątpliwie pracownicy sądów powinni zarabiać lepiej, ale propozycja ministerialna stawia na głowie cała hierarchię organizacyjną, zawodową i finansową sądów i prokuratur. Paradoksalnie personel pomocniczy będzie zarabiał tyle samo, a nawet więcej niż sędziowie. Błędem jest także zobowiązanie wielu pracowników do uzupełnienia wykształcenia do wyższego. Niejednokrotnie dziś znacznie bardziej cenieni są pracownicy dysponujący wykształceniem średnim, za to ze znakomicie opanowaną sztuką protokołowania, aniżeli absolwenci wyższych uczelni z trudem odnajdujący litery na klawiaturze komputera i często traktujący sąd jako mało znaczący epizod na swojej drodze zawodowej. Nie wykluczam, że tak wysokie podwyżki są zasługą silnych związków zawodowych tych grup pracowników i postawią pod znakiem zapytania obiecane jeszcze w styczniu tego roku przez Ministerstwo Sprawiedliwości 2600 etatów referendarzy i asystentów sędziego.

Źródło : Rzeczpospolita

niedziela, 6 kwietnia 2008

Nie tak łatwo utworzyć radę pracowników

Maciej Chakowski 02-04-2008, ostatnia aktualizacja 02-04-2008 07:24

Od 24 marca 2008 r. mali przedsiębiorcy zatrudniający co najmniej 50 pracowników muszą tworzyć rady pracowników. Wciąż jednak nie wszystko jest dla nich jasne

Nie wiadomo bowiem, czy wszystkie podmioty zatrudniające przynajmniej 50 osób mają stosować ustawę z 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (DzU nr 79, poz. 550, dalej ustawa o informowaniu pracowników).

Kto prowadzi działalność gospodarczą

Zgodnie z art. 1 ust. 2 tej ustawy nowy wymóg nie odnosi się do pracodawców, którzy nie wykonują działalności gospodarczej. Problem w tym, że ustawa nie zawiera definicji pojęcia działalności gospodarczej, a więc trudno stwierdzić, kto jest zwolniony z jej stosowania. Wątpliwość ta dotyczy np. zakładów opieki zdrowotnej. Czy prowadzą one działalność gospodarczą w rozumieniu ustawy o informowaniu pracowników? Mimo bowiem posługiwania się tym pojęciem, ustawa nie zawiera własnej definicji działalności gospodarczej ani nie odwołuje się do żadnej z obowiązujących w naszym prawie.

Jednocześnie, zgodnie z art. 8a ustawy o zakładach opieki zdrowotnej z 30 sierpnia 1991 r. (DzU z 2007 r. nr 14, poz. 89 ze zm.), do zakładów opieki zdrowotnej nie stosuje się ustawy z 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej, czyli obecnie o swobodzie działalności gospodarczej z 2 lipca 2004 r. (DzU nr 173, poz. 1807 ze zm.). Na podstawie art. 2 tej ostatniej ustawy działalnością gospodarczą jest zarobkowa działalność wytwórcza, budowlana, handlowa, usługowa oraz poszukiwanie, rozpoznawanie i wydobywanie kopalin ze złóż, a także działalność zawodowa, wykonywana w sposób zorganizowany i ciągły. Przyjmuje się, że jej głównym celem powinno być osiągnięcie zysku.

Dla większości publicznych ZOZ główny cel polega na niezarobkowym świadczeniu usług medycznych dla ludności. Zakłady opieki zdrowotnej funkcjonujące wyłącznie z pieniędzy zakontraktowanych z Narodowym Funduszem Zdrowia nie prowadzą działalności gospodarczej w rozumieniu ustawy o swobodzie działalności. Nie oznacza to jednak, że nie prowadzą jej według ustawy o informowaniu pracowników.

Dyrektywa ma własne definicje

Uchwalono ją po to, aby Polska realizowała zobowiązania wynikające z dyrektywy 2002/14 z 11 marca 2002 r., ustanawiające ogólne warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej. Jej art. 2 zawiera definicję przedsiębiorstwa publicznego lub prywatnego. Ma ono prowadzić działalność gospodarczą bez względu na to, czy jego celem jest osiąganie zysku, czy nie, a jego siedziba znajduje się w państwach członkowskich. Zgodnie z takim pojęciem przedsiębiorstwa również zakłady opieki zdrowotnej, które nie prowadzą działalności gospodarczej według ustawy o swobodzie działalności i ich głównym celem jest działalność non profitowa, są objęte tą definicją. Dla ustawodawcy unijnego nie ma znaczenia, czy podmiot działa po to, żeby osiągnąć zysk, czy funkcjonuje non profit przy wykorzystaniu uzyskanego zysku. Z dyrektywy pośrednio wynika, że samodzielne ZOZ są podmiotami, do których należy ją stosować, stąd również polską ustawę o informowaniu.

Podobny problem dotyczy uczelni wyższych. Zgodnie z art. 106 prawa o szkolnictwie wyższym z 27 lipca 2005 r. (DzU nr 164, poz. 1365 ze zm.) prowadzenie przez uczelnię działalności dydaktycznej, naukowej, badawczej, doświadczalnej, artystycznej, sportowej, diagnostycznej, rehabilitacyjnej lub leczniczej nie stanowi działalności gospodarczej w rozumieniu ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Głównym celem uczelni publicznych jest dostarczanie non profit usług edukacyjnych studentom oraz prowadzenie działalności badawczej. Jednak zgodnie z definicją przedsiębiorstwa z dyrektywy także uczelnie publiczne, a z pewnością prywatne muszą stosować ustawę o informowaniu pracowników.

Używanie pojęcia działalności gospodarczej jedynie w znaczeniu przepisów o swobodzie działalności ograniczałoby – niezgodnie z dyrektywą – adresatów ustawy o informowaniu pracowników. Dlatego należy ją stosować do pracodawców, którzy prowadzą działalność gospodarczą – bez względu na to, czy jest ona nią w rozumieniu ustawy o swobodzie działalności, czy nie.

Małe firmy bez porozumień

Z obowiązku stosowania ustawy o informowaniu pracowników można było się jednak zwolnić. Rad pracowników nie musieli tworzyć pracodawcy, którzy przed wejściem w życie ustawy (tj. przed 25 maja 2006 r.) zawarli z załogą specjalne porozumienie, dotyczące informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji. Zgodnie z art. 24 ust. 1 ustawy musiało ono jednak zapewniać warunki informowania i przeprowadzania konsultacji co najmniej równe tym podanym w przepisach oraz uwzględniać interes szefa i pracowników.

Czy zatem pracodawcy, których ustawa objęła dopiero 24 marca 2008 r., mogli zawrzeć takie porozumienie? Niestety, nie. Przepis dotyczący tego porozumienia wyraźnie odwołuje się do dnia, w którym ustawa weszła w życie, a nie do dnia, w którym pracodawca został objęty ustawą. Takie porozumienie małe firmy mogły przyjąć wtedy, gdy robili to zatrudniający co najmniej 100 pracowników, a więc najpóźniej 24 maja 2006 r.

Taka dyskryminacja w zawarciu porozumienia może być uznana za niezgodną z celem dyrektywy 2002/14. Pkt 23 jej preambuły stanowi, że to przedstawiciele pracodawców i pracowników powinni mieć możliwość swobodnego określenia w porozumieniu ustaleń dotyczących informowania i przeprowadzania konsultacji, które uznają za najlepiej odpowiadające ich potrzebom i zamierzeniom. Jednocześnie nie wprowadzono tutaj żadnego czasowego ograniczenia w zawarciu takich porozumień. Natomiast nasz ustawodawca uznał w art. 24 ustawy o informowaniu, że porozumienie wolno było zawrzeć tylko przed jej wejściem w życie. Tym samym mniejszych pracodawców pozbawiono swobodnego zawarcia porozumienia wyłączającego stosowanie ustawy.

Tajemnica szefa pod ochroną

W szczególnie uzasadnionych wypadkach szef może nie udostępnić radzie pracowników pewnych informacji. Chodzi o takie, których ujawnienie mogłoby, według obiektywnych kryteriów, poważnie zakłócić działalność przedsiębiorstwa, zakładu, których dotyczą, albo narazić je na znaczną szkodę. Tak stanowi art. 16 ust. 2 ustawy o informowaniu. Jeśli jednak rada uzna, że zastrzeżenie poufności informacji lub ich nieudostępnienie jest niezgodne z przepisami, może wystąpić do sądu rejonowego – sądu gospodarczego. Składa wniosek o zwolnienie z obowiązku zachowania poufności informacji lub o nakazanie udostępnienia danych albo przeprowadzenia konsultacji.

Pojawia się jednak pytanie, czy korzystając z uprawnienia zawartego w art. 16 ust. 2 ustawy, pracodawca może jednocześnie narazić się na odpowiedzialność wykroczeniową z jej art. 19? W nim ustawodawca określił m.in., że ten, kto wbrew ustawie nie informuje rady, podlega ograniczeniu wolności albo grzywnie. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z pewną niedbałością legislacyjną. Moim zdaniem, jeśli pracodawca wypełni wszelkie przesłanki z art. 16 ust. 2, a więc uzasadni radzie odmowę wydania informacji poufnych, nie będzie podstaw, aby równocześnie zastosować sankcje z art. 19. W takim wypadku art. 16 ust. 2 ustawy należy uznać za przepis szczególny wobec jej art. 19. Tym samym wyłącza on kary. Ponadto należy podkreślić, że sądem właściwym w sprawach dotyczących art. 16 ust. 2 ustawy będzie sąd gospodarczy.

Autor jest prawnikiem, wspólnikiem w firmie doradczej C&C Chakowski & Ciszek

Źródło : Rzeczpospolita

środa, 5 marca 2008

Odpowiednio długi staż daje prawo do renty

mrz 04-03-2008, ostatnia aktualizacja 04-03-2008 09:10

Mężczyzna, który ma 25 lat stażu pracy, i kobieta, która ma ich 20, nie muszą spełniać innych warunków, by otrzymać świadczenie z tytułu niezdolności do pracy

Wacław G. starania o rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy rozpoczął jeszcze w 2005 r. ZUS odmówił wówczas renty powołując się na art. 58 ust. 1 pkt 5 i ust. 2 ustawy emerytalnej. Stawia on warunek posiadania odpowiedniego stażu pracy w dziesięcioleciu przed powstaniem niezdolności do pracy lub przed zgłoszeniem wniosku. Tymczasem 23 marca 2006 r. zapadła uchwała siedmiu sędziów Sądu Najwyższego (I UZP 5/05), która zmieniła tę niekorzystną dla rencistów praktykę ZUS. SN uznał wówczas, że niezdolni do pracy mężczyzna, który ma 25 lat stażu pracy, i kobieta, która ma ich 20, nie muszą spełniać dodatkowych warunków, by zyskać prawo do renty.

Taki też był wyrok sądu apelacyjnego, do którego w 2007 r. trafiła sprawa Wacława G. Po długotrwałym procesie wygrał on w końcu prawo do renty. ZUS jednak nie złożył broni i wniósł skargę kasacyjną. Wskazał w niej na potrzebę wykładni przepisów ustawy budzących poważne wątpliwości, a także wywołujących rozbieżności w orzecznictwie sądowym. Korzystna dla rencistów uchwała Sądu Najwyższego z 23 marca 2006 r. zdaniem ZUS nie rozstrzygnęła, jak należy traktować osoby w takiej sytuacji jak Wacław G. Powyższa uchwała nie została także wpisana do księgi zasad prawnych i nie ma powszechnej mocy wiążącej. Na dowód rozbieżności w orzecznictwie ZUS powołał się na korzystny dla niego wyrok SN, który zapadł jeszcze w 2005 r. (I UK 352/04).

Sąd Najwyższy na posiedzeniu 16 października 2007 r. wydał postanowienie i odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej ZUS do rozpoznania (sygn. I UK 214/07 ). Uznał bowiem, że uchwała siedmiu sędziów z 23 marca 2006 r. została podjęta właśnie na skutek rozbieżności w orzecznictwie.

Przyjęto w niej, iż renta z tytułu niezdolności do pracy przysługuje ubezpieczonemu, który udowodnił okres składkowy i nieskładkowy wynoszący co najmniej 20 lat dla kobiety lub 25 lat dla mężczyzny oraz jest całkowicie niezdolny do pracy (art. 57 ust. 2 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych). Osoby w wieku powyżej 30 lat nie muszą wykazywać przewidzianego w art. 58 ust. 2 tej ustawy pięcioletniego okresu składkowego i nieskładkowego przypadającego w ciągu ostatniego dziesięciolecia przed złożeniem wniosku o rentę lub przed dniem powstania niezdolności do pracy. To, że tej uchwale nie nadano mocy zasady prawnej, nie oznacza, że nie ma znaczenia dla wykładni prawa i jednolitości orzecznictwa (zgodnie z art. 1 ust. 1 lit. a i b i art. 59 ustawy o Sądzie Najwyższym). Co prawda taka uchwała nie jest źródłem prawa (nie jest nim zresztą zgodnie z art. 87 konstytucji również uchwała, której nadano moc zasady prawnej). Nawet gdyby uchwale nadano taką moc, SN zawsze może podjąć uchwałę zmieniającą dotychczasowe orzecznictwo (zgodnie z art. 61 i 62 ustawy o SN). W tym wypadku nie było podstaw do zmiany interpretacji tych przepisów. ZUS nie przedstawił żadnych nowych argumentów, a wyrok z 2005 r., który miałby świadczyć o rozbieżności w orzecznictwie, zapadł prawie rok przed tym, jak siedmiu sędziów SN ostatecznie rozstrzygnęło wątpliwości związane z tymi przepisami.

Źródło : Rzeczpospolita

poniedziałek, 3 marca 2008

Rady pracowników w firmach

Data: 21.02.2008 r.

25 maja 2006 r. weszła w życie ustawa z dnia 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji. Ustawa ta określa warunki informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji oraz zasady wyboru rady pracowników. Wdraża ona minimalne standardy w tym zakresie przewidziane w Dyrektywie 2002/14/WE, ustanawiającej ogólne ramowe warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej.

"Informowanie" ma polegać na przekazywaniu radzie pracowników danych w sprawach dotyczących pracodawcy umożliwiających zapoznanie się ze sprawą; Zaś "przeprowadzanie konsultacji" oznacza wymianę poglądów oraz podjęcie dialogu między pracodawcą a radą pracowników.

Kogo obowiązują nowe przepisy, a kogo nie?

Przepisy ustawy znajdą docelowo zastosowanie do pracodawców wykonujących działalność gospodarczą i zatrudniających co najmniej 50 pracowników. Jedynie do dnia 23 marca 2008 r. przepisy ustawy stosuje się tylko do pracodawców zatrudniających co najmniej 100 pracowników. Zatem u przedsiębiorców zatrudniających od 50 do 99 pracowników dopiero w okresie od dnia 24 marca 2008 r. do dnia:

  • 23 maja 2008 r. organizacje związkowe mają przekazać pracodawcy informację w związku z wyborem rady pracowników albo w razie niezawarcia porozumienia między kilkoma organizacjami związkowymi u danego pracodawcy co do zasad powoływania i funkcjonowania radypracowników;
  • 23 lipca 2008 r. pracodawca obowiązany jest do poinformowania pracowników w sposób przyjęty u danego pracodawcy o prawie pracowników do wyboru rady pracowników i jej uprawnieniach - w razie niezawarcia porozumienia między kilkoma organizacjami związkowymi u danego pracodawcy co do zasad powoływania i funkcjonowania radypracowników;
  • 23 września 2008 r. ww. pracodawca obowiązany jest do zorganizowania wyborów członków rady pracowników.

Organizacją związkową w rozumieniu nowej ustawy jest przy tym zakładowa lub międzyzakładowa organizacja związkowa - reprezentatywna w rozumieniu art. 24125a § 1 Kodeksu pracy.

Przepisów nowej ustawy dotyczących zasad wyboru rady pracowników i ochrony jej członków nie stosuje się do:

  1. przedsiębiorstw państwowych, w których tworzony jest samorząd załogi przedsiębiorstwa;
  2. przedsiębiorstw mieszanych zatrudniających co najmniej 50 pracowników;
  3. państwowych instytucji filmowych.

W ww. podmiotach prawo do uzyskiwania informacji i przeprowadzania konsultacji przysługuje natomiast radzie pracowniczej. Rada pracownicza ma przy tym zyskać prawo do uzyskiwania informacji i przeprowadzania konsultacji zgodnie z przepisami ustawy z dnia 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji.

Poza tym przepisów ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji nie stosuje się do pracodawców, u których przed dniem 25 maja 2006 r. zostało zawarte porozumienie dotyczące informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji zapewniające warunki informowania i przeprowadzania konsultacji co najmniej równe określonym w nowej ustawie oraz uwzględniające interes pracodawcy i pracowników. Pracodawca, w terminie 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy, musiał poinformować ministra właściwego do spraw pracy o zawartym porozumieniu. Do pracodawców oraz przedstawicieli pracowników uprawnionych zgodnie z ww. porozumieniem do uzyskiwania informacji i prowadzenia konsultacji stosuje się jednak odpowiednio przepisy dotyczące funkcjonowania rad pracowników. Każda ze stron takiego porozumienia może złożyć drugiej stronie pisemne zastrzeżenie co do spełniania przez to porozumienie wymogów co do informowania i przeprowadzania konsultacji co najmniej równych określonym w nowej ustawie oraz uwzględniających interes pracodawcy i pracowników. W przypadku gdy w terminie 30 dni od dnia zgłoszenia tego typu zastrzeżenia strony porozumienia nie uzgodnią wskazanych w nim zarzutów, porozumienie rozwiązuje się z mocy prawa. W takim przypadku stosuje się przepisy nowej ustawy.

Jak ustala się wielkość zatrudnienia?

Liczbę zatrudnionych u pracodawcy pracowników ustala się na podstawie przeciętnej liczby zatrudnionych w ramach stosunku pracy w okresie ostatnich 6 miesięcy przed dniem powiadomienia o wyborach członków rady pracowników. Przy ustalaniu liczby pracowników nie uwzględnia się pracowników młodocianych, chałupników ani pracowników tymczasowych. Ponadto jeżeli w firmie pracują osoby na podstawie zlecenia lub umowy o dzieło, to ustalając liczbę pracowników nie wlicza się tych osób. Nie uwzględnia się również pracowników firm zewnętrznych świadczących różne usługi oraz pracowników skierowanych do firmy przez agencję pracy tymczasowej.

W celu obliczenia przeciętnej liczby zatrudnionych w okresie ostatnich 6 miesięcy dodaje się liczby zatrudnionych w kolejnych miesiącach i otrzymaną sumę dzieli przez 6. W celu zaś obliczenia przeciętnej liczby zatrudnionych u pracodawcy działającego krócej niż 6 miesięcy dodaje się liczby zatrudnionych w kolejnych miesiącach i otrzymaną sumę dzieli się przez liczbę tych miesięcy. Nie przelicza się niepełnych etatów na pełne. Ustawa nakazuje bowiem liczyć każdego pracownika z osobna, niezależnie od wymiaru etatu, w jakim został zatrudniony.

Po osiągnięciu wielkości zatrudnienia równej co najmniej 50 pracowników pracodawca ma niezwłocznie podać tę informację do wiadomości pracowników w sposób przyjęty u danego pracodawcy.

Jaki powinien być skład rady pracowników?

W zasadzie w skład rady pracowników ma wchodzić u pracodawcy zatrudniającego:

  • od 50 do 250 pracowników - 3 pracowników;
  • od 251 do 500 pracowników - 5 pracowników;
  • powyżej 500 pracowników - 7 pracowników.

Każda z organizacji związkowych ma przy tym prawo wyboru nie mniej niż jednego członka rady pracowników. W przypadku gdy liczba organizacji związkowych jest większa niż liczba członków rady pracowników, to każdej z organizacji związkowych przysługuje prawo wyboru jednego członka rady pracowników. Organizacje związkowe mogą ustalić odmienne od określonych wyżej zasady reprezentacji w radzie pracowników.

Ponadto sama rada pracowników może ustalić z pracodawcą liczbę członków rady pracowników inną niż określona wyżej, nie mniej jednak niż 3 członków rady pracowników.

Jak ma być wybierana rada pracowników?

U pracodawcy, u którego działają organizacje związkowe

W przypadku gdy u pracodawcy działa:

  • jedna organizacja związkowa - zarząd organizacji wybiera członków rady pracowników i powiadamia o tym pracodawcę;
  • więcej niż jedna organizacja związkowa - organizacje wspólnie wybierają radę pracowników i powiadamiają o tym pracodawcę.

Zasady powoływania i funkcjonowania rady pracowników wybranej wspólnie przez organizacje związkowe działające u danego pracodawcy określają organizacje związkowe w drodze porozumienia. W razie zaś niezawarcia takiego porozumienia w terminie 30 dni od daty rozpoczęcia negocjacji, organizacje związkowe muszą powiadamić o tym pracodawcę, a wyboru członków rady pracowników dokonują pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje związkowe.

Ww. informację o wyborze członków rady pracowników albo o niezawarciu wspomnianego porozumienia organizacja związkowa miała przekazać pracodawcy w terminie do dnia 25 lipca 2006 r., a w porzypadku mniejszych firm - do 23 maja 2008 r.

U pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa

Członków rady pracowników u pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa, zatrudniającego:

  • do 100 pracowników - wybierają pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych na piśmie przez grupę co najmniej 10 pracowników;
  • powyżej 100 pracowników - wybierają pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych na piśmie przez grupę co najmniej 20 pracowników.

Taka rada pracowników ulega rozwiązaniu, a mandat jej członków wygasa po upływie 6 miesięcy od dnia, w którym pracodawca, u którego nie działała do tej pory organizacja związkowa, został powiadomiony na piśmie o objęciu go zakresem działania organizacji związkowej oraz o liczbie członków organizacji będących pracownikami. Jeżeli jednak do upływu kadencji rady pracowników pozostało nie więcej niż 12 miesięcy, to rada pracowników może działać do jej zakończenia.

Wybory członków rady pracowników

Wybory członków rady pracowników powoływanej w powyższy sposób u pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa, organizuje pracodawca na pisemny wniosek grupy co najmniej 10 % pracowników, powiadamiając o terminie ich przeprowadzenia oraz terminie zgłoszenia kandydatów na członków rady pracowników w sposób przyjęty u danego pracodawcy. Powiadomienie to następuje nie później niż na 30 dni przed dniem wyborów. Termin zgłoszenia kandydatów na członków rady pracowników wynosi 21 dni. Zasady te stosuje się odpowiednio do wyborów członków rady pracowników powoływanej w razie niezawarcia porozumienia przez organizacje związkowe działające u danego pracodawcy, kiedy to wyboru członków radypracowników dokonują pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje związkowe.

W obu tych przypadkach pracodawca wcześniej - w terminie do dnia 23 lipca 2008 r. (w przypadku większych firm był to termin 25 września 2006 r.) - obowiązany jest do poinformowania pracowników w sposób przyjęty u danego pracodawcy o prawie pracowników do wyboru rady pracowników i jej uprawnieniach. W terminie zaś do dnia 23 września 2008 r. (25 listopada 2006 r. u pracodawców zatrudniających min. 100 pracowników) pracodawca ten obowiązany jest do zorganizowania wyborów członków rady pracowników.

Czynne prawo wyborcze (prawo wybierania) przysługuje każdemu pracownikowi, z wyjątkiem pracowników młodocianych.

Bierne prawo wyborcze (prawo kandydowania) przysługuje zaś pracownikowi, który przepracował u pracodawcy nieprzerwanie co najmniej rok, chyba że pracodawca działa krócej. Bierne prawo wyborcze nie przysługuje pracownikowi kierującemu jednoosobowo zakładem pracy, jego zastępcy, pracownikowi wchodzącemu w skład kolegialnego organu zarządzającego zakładem pracy, głównemu księgowemu, radcy prawnemu oraz pracownikowi młodocianemu. Do okresu pracy, o którym mowa, wlicza się okres zatrudnienia u poprzedniego pracodawcy, jeżeli zmiana pracodawcy nastąpiła na zasadach określonych w art. 231 Kodeksu pracy, oraz w innych przypadkach, gdy na podstawie odrębnych przepisów nowy pracodawca stał się z mocy prawa stroną w dotychczasowych stosunkach pracy.

Wybory członków rady pracowników przeprowadza komisja wyborcza. Skład i zasady powoływania oraz tryb działania komisji wyborczej dla wyborów:

  1. członków rady pracowników powoływanej w razie niezawarcia porozumienia przez organizacje związkowe działające u danego pracodawcy, kiedy to wyboru członków radypracowników dokonują pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje związkowe - określa regulamin ustalony przez pracodawcę i uzgodniony z organizacjami związkowymi;
  2. członków rady pracowników u pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa - określa regulaminustalony przez pracodawcę i uzgodniony z pracownikami wyłonionymi w trybie przyjętym u danego pracodawcy.

W przypadku nieuzgodnienia regulaminu w terminie 30 dni od dnia jego przekazania regulamin ustala pracodawca, uwzględniając ustalenia dokonane w trakcie jego uzgadniania.

Wybory przeprowadza się w dniu roboczym, jeżeli jest to możliwe, na ogólnym zebraniu pracowników lub w inny sposób przewidziany w ww. regulaminie, nie później niż w terminie 30 dni od dnia jego ustalenia. Wybory członków rady pracowników są bezpośrednie i odbywają się w głosowaniu tajnym.

Wybory są ważne, jeżeli wzięło w nich udział co najmniej 50 % pracowników zatrudnionych u pracodawcy. W przypadku gdy w wyborach nie wzięło udziału co najmniej 50 % pracowników, po upływie 30 dni od dnia tych wyborów przeprowadza się ponowne wybory, które uznaje się za ważne bez względu na liczbę pracowników, którzy wzięli w nich udział.

Członkami rady pracowników zostają kandydaci, którzy otrzymają kolejno największą liczbę głosów. W przypadku gdy kandydaci na członków rady pracowników otrzymają równą liczbę głosów, a liczba miejsc pozostających do obsadzenia jest mniejsza od liczby tych kandydatów, wyboru członków rady pracowników dokonują ponownie pracownicy spośród tych kandydatów.

Informacja dla Ministra

Pracodawca w terminie 30 dni od dnia powiadomienia od organizacji związkowych o wyborze rady pracowników lub od dnia wyboru członków rady pracowników przez pracowników przekazuje ministrowi właściwemu do spraw pracy informacje dotyczące rady pracowników według określonego wzoru. Zobacz: Wzór informacji o radzie pracowników.

Od wyborów do wyborów...

W terminie 30 dni od dnia wyboru rady pracowników pracodawca zwołuje pierwsze zebranie rady pracowników. Rada pracowników wybiera ze swojego grona przewodniczącego i uchwala swój regulamin. Rada pracowników działa do dnia pierwszego posiedzenia nowo wybranej rady pracowników.

Kadencja członków rady pracowników trwa 4 lata.

Pracodawca obowiązany jest do zorganizowania wyborów członków kolejnej rady pracowników co najmniej na 14 dni przed upływem kadencji rady pracowników.

Członkostwo w radzie pracowników powoływanej u pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa, ustaje w razie:

  • rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy,
  • zrzeczenia się funkcji
  • lub wniosku w sprawie ustania członkostwa podpisanego co najmniej przez 50 % pracowników zatrudnionych u pracodawcy co najmniej przez 6 miesięcy.

W ww. przypadkach przeprowadza się wybory uzupełniające na zasadach określonych wyżej.

Członkostwo w radzie pracowników powoływanej w razie niezawarcia porozumienia przez organizacje związkowe działające u danego pracodawcy, kiedy to wyboru członków radypracowników dokonują pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje związkowe, ustaje w razie:

  • rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy,
  • zrzeczenia się funkcji
  • lub odwołania przez organizację związkową.

W takim przypadku organizacja związkowa wybiera nowych członków rady pracowników.

Jakie są zadania rady pracowników?

Rada pracowników ma ustalić z pracodawcą:

  1. zasady i tryb przekazywania informacji i przeprowadzania konsultacji;
  2. tryb rozstrzygania kwestii spornych;
  3. zasady ponoszenia kosztów związanych z wyborem i działalnością rady pracowników powoływanej u pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa, złożonej z pracowników wybieranych spośród kandydatów zgłoszonych na piśmie przez grupę pracowników;
  4. zasady ponoszenia kosztów związanych z wykonywaniem niezbędnych ekspertyz w przypadku rady pracowników powoływanej przez organizacje związkowe albo gdy wyboru członków radypracowników dokonują pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje związkowe ze wzgledyu na brak porozumienia w tym wzgledzie między organizacjami związkowymi działajacymi u danego pracodawcy.

Ponadto rada pracowników może ustalić z pracodawcą np.:

  • zasady pokrywania kosztów związanych z pomocą osób posiadających specjalistyczną wiedzę, z której korzysta rada pracowników;
  • zasady zwalniania od pracy członków rady pracowników w zależności od liczebności zatrudnionych pracowników.

Ustalenia powyższe powinny zapewniać warunki informowania i przeprowadzania konsultacji co najmniej równe określonym w ustawie oraz uwzględniać interes pracodawcy i pracowników. W przypadku natomiast niedokonania takich ustaleń stosuje się przepisy omawianej ustawy.

Przy wykonywaniu zadań rada pracowników może korzystać z pomocy osób posiadających specjalistyczną wiedzę. Zarówno rada pracowników, jak i te osoby, są obowiązani do nieujawniania uzyskanych w związku z pełnioną funkcją informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa, co do których pracodawca zastrzegł obowiązek zachowania ich poufności. Nieujawnianie uzyskanych informacji obowiązuje również po zaprzestaniu pełnienia funkcji, lecz nie dłużej niż przez okres 3 lat.

Pracodawca, w szczególnie uzasadnionych przypadkach, może nie udostępnić radzie pracowników informacji, których ujawnienie mogłoby, według obiektywnych kryteriów, poważnie zakłócić działalność przedsiębiorstwa lub zakładu, których dotyczą, albo narazić je na znaczną szkodę. W przypadku uznania, że zastrzeżenie poufności informacji lub ich nieudostępnienie jest niezgodne z ww. zasadami, rada pracowników może wystąpić do sądu rejonowego - sądu gospodarczego z wnioskiem o zwolnienie z obowiązku zachowania poufności informacji lub o nakazanie udostępnienia informacji lub przeprowadzenia konsultacji. W sprawach tego typu stosuje się odpowiednio przepisy Kodeksu postępowania cywilnego o rozpoznawaniu spraw z zakresu przepisów o przedsiębiorstwach państwowych i o samorządzie załogi przedsiębiorstwa państwowego, z wyłączeniem art. 6911 § 2 i art. 6917. Zdolność sądową w tych sprawach mają rada pracowników oraz pracodawca. Sąd, na wniosek pracodawcy lub z urzędu, może, w drodze postanowienia, w niezbędnym zakresie ograniczyć prawo wglądu do materiału dowodowego załączonego przez pracodawcę do akt sprawy w toku postępowania sądowego, jeżeli udostępnienie tego materiału groziłoby ujawnieniem tajemnicy przedsiębiorstwa lub innych tajemnic podlegających ochronie na podstawie odrębnych przepisów. Na postanowienie sądu ograniczające prawo wglądu do materiału dowodowego zażalenie nie przysługuje.

Kto poniesie koszty funkcjonowania rady pracowników?

Koszty związane z wyborem i działalnością rady pracowników:

  1. u pracodawcy, u którego nie działa organizacja związkowa - ponosić ma pracodawca;
  2. w pozostałych przypadkach - będą ponosić organizacje związkowe.

Jak pracodawca ma informować pracowników?

Pracodawca ma przekazywać radzie pracowników informacje dotyczące:

  1. działalności i sytuacji ekonomicznej pracodawcy oraz przewidywanych w tym zakresie zmian;
  2. stanu, struktury i przewidywanych zmian zatrudnienia oraz działań mających na celu utrzymanie poziomu zatrudnienia;
  3. działań, które mogą powodować istotne zmiany w organizacji pracy lub podstawach zatrudnienia.

W tych sprawach rada pracowników może przedstawić opinię; przyjęcie opinii wymaga zgody większości członków rady pracowników. Każdy z członków rady pracowników może zaś przedstawić zdanie odrębne, które powinno być przedstawione pracodawcy.

Pracodawca musi przekazać informacje także w razie przewidywanych zmian lub zamierzonych działań oraz na pisemny wniosek rady pracowników.

Pracodawca ma przekazywać informacje w terminie, formie i zakresie umożliwiającym radzie pracowników zapoznanie się ze sprawą, przeanalizowanie tych informacji, a w sprawach dotyczących stanu, struktury i przewidywanych zmian zatrudnienia oraz działań mających na celu utrzymanie poziomu zatrudnienia oraz działań, które mogą powodować istotne zmiany w organizacji pracy lub podstawach zatrudnienia -przygotowanie się do konsultacji.

Jak powinny być prowadzone konsultacje z radą pracowników?

Pracodawca ma prowadzić konsultacje z radą pracowników w sprawachdotyczących stanu, struktury i przewidywanych zmian zatrudnienia oraz działań mających na celu utrzymanie poziomu zatrudnienia oraz działań, które mogą powodować istotne zmiany w organizacji pracy lub podstawach zatrudnienia.

Konsultacje te powinny być prowadzone:

  • w terminie, formie i zakresie umożliwiającym pracodawcy podjęcie działań w sprawach objętych konsultacjami;
  • w zależności od przedmiotu dyskusji, na odpowiednim poziomie kierowniczym;
  • na podstawie informacji przekazanej przez pracodawcę oraz opinii przedstawionej przez radę pracowników i zdania odrębnego członka rady pracowników;
  • w sposób umożliwiający radzie pracowników odbycie spotkania z pracodawcą w celu uzyskania jego stanowiska wraz z uzasadnieniem odnoszącym się do jej opinii;
  • w celu umożliwienia osiągnięcia porozumienia pomiędzy radą pracowników a pracodawcą.

Rada pracowników oraz pracodawca mają obowiązek prowadzić konsultacje w dobrej wierze oraz z poszanowaniem interesów stron.

Jaka ochrona przysługuje członkom rady pracowników?

Pracodawca nie może bez zgody rady pracowników wypowiedzieć ani rozwiązać stosunku pracy z pracownikiem będącym jej członkiem w okresie jego członkostwa w radzie pracowników. Pracodawca nie może ponadto bez zgody rady pracowników zmienić jednostronnie warunków pracy lub płacy na niekorzyść pracownika będącego członkiem rady pracowników w okresie jego członkostwa w radzie pracowników, z wyjątkiem gdy dopuszczają to przepisy innych ustaw. Pracownik będący członkiem rady pracowników ma prawo do zwolnienia od pracy zawodowej, z zachowaniem prawa do wynagrodzenia, na czas niezbędny do udziału w pracach rady pracowników, które nie mogą być wykonane poza godzinami pracy, w przypadku gdy nie korzysta ze zwolnienia z innego tytułu.

W okresie objęcia szczególną ochroną przed wypowiedzeniem lub rozwiązaniem stosunku pracy pracodawca może jedynie wypowiedzieć dotychczasowe warunki pracy i płacy pracownikowi będącemu członkiem rady pracowników lub - określonym w porozumieniu dotyczącym informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji zapewniającemu warunki informowania i przeprowadzania konsultacji co najmniej równe określonym w nowej ustawie oraz uwzględniające interes pracodawcy i pracowników - przedstawicielem pracowników uprawnionym do uzyskiwania od pracodawcy informacji i prowadzenia z nim konsultacji.

Co będzie karane?

Kto wbrew przepisom ustawy:

  • będzie uniemożliwiał utworzenie rady pracowników,
  • nie będzie podawał pracownikom informacji o osiągnięciu wielkości zatrudnienia równej co najmniej 50 pracowników,
  • nie zorganizuje wyborów rady pracowników lub będzie je utrudniał,
  • nie będzie informował rady pracowników lub nie przeprowadzi z nią konsultacji w sprawach określonych w ustawie lub będzie utrudniał przeprowadzenie konsultacji,
  • będzie dyskryminował członka rady pracowników w związku z wykonywaniem przez niego czynności związanych z informowaniem i przeprowadzaniem konsultacji

- podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.

Członek rady pracowników lub osoba posiadającaspecjalistyczną wiedzę, z której pomocy rada pracowników korzysta, jeżeli w okresie 3 lat od ustania funkcji ujawnią dane, co do których pracodawca zastrzegł poufność, to podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny. Ściganie tego wykroczenia następuje na wniosek pokrzywdzonego pracodawcy. Postępowanie zaś w takich sprawach toczy się na podstawie przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. W sprawach tych oskarżycielem publicznym jest inspektor pracy.

Przegląd ustawy

Nie później niż do dnia 27 lutego 2007 r. Trójstronna Komisja do Spraw Społeczno-Gospodarczych miałą dokonać przeglądu stosowania niniejszej ustawy w celu przedłożenia rządowi koniecznych propozycji zmian między innymi na podstawie informacji, jakie pracodawcy po wyborze rady pracowników przekazują ministrowi właściwemu do spraw pracy, oraz danych Centralnej Informacji o Działalności Gospodarczej i Głównego Urzędu Statystycznego. Żadnych nowelizacji w obowiązującej ustawie nie dokonano.

Podstawa prawna:

  • Ustawa z dnia 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (Dz. U. 2006 r., Nr 79, poz. 550);
  • Ustawa z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy (Dz. U. 1998 r., Nr 21, poz. 94, ze zm.);
  • Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2002/14/WE z dnia 11 marca 2002 r. ustanawiającej ogólne ramowe warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej (Dz. Urz. WE L 80 z 23.03.2002; Dz. Urz. UE Polskie wydanie specjalne, rozdz. 05, t. 4, str. 219);
  • Ustawa z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. 1964 r., Nr 43, poz. 296, ze zm.);
  • Ustawa z dnia 24 sierpnia 2001 r. - Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia (Dz. U. 2001 r., Nr 106, poz. 1148, ze zm.);
  • Ustawa z dnia 25 września 1981 r. o samorządzie załogi przedsiębiorstwa państwowego (Dz. U. 1981 r., Nr 24, poz. 123, ze zm.);
  • Ustawa z dnia 23 października 1987 r. o przedsiębiorstwie państwowym "Porty Lotnicze" (Dz. U. 1987 r., Nr 33, poz. 185);
  • Ustawa z dnia 10 lipca 1985 r. o przedsiębiorstwach mieszanych (Dz. U. 1985 r., Nr 32, poz. 142, ze zm.);
  • Ustawa z dnia 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników (Dz. U. 2003 r., Nr 90, poz. 844, ze zm.)