Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TARCZA ANTYRAKIETOWA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TARCZA ANTYRAKIETOWA. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 maja 2009

Niejasności z umową o przekazaniu Polsce rakiet Patriot

us, PAP
2009-05-22, ostatnia aktualizacja 2009-05-22 23:09

Według amerykańskich źródeł rządowych między administracją USA a rządem polskim istnieją ważne rozbieżności co do interpretacji zeszłorocznej umowy w sprawie przekazania Polsce baterii obronnych rakiet Patriot. Według żródła w Departamencie Stanu rakiety, które otrzyma Polska mają być zainstalowane jedynie do celów szkoleniowych i mają być nieuzbrojone.


Fot. AP
W czwartek rząd amerykański potwierdził, że rakiety zostaną przekazane, chociaż nie podał, kiedy - ma to być przedmiotem rozmów bilateralnych w najbliższych miesiącach, w czasie których mają być także uzgodnione inne szczegóły dotyczące przekazania rakiet.

Pentagon podkreśla, że bateria (licząca 100 rakiet) - która miałaby się znaleźć w Polsce tymczasowo - będzie tam zainstalowana "dla celów szkolenia i ćwiczeń".

Informacji tych nie potwierdza Ministerstwo Obrony Narodowej. Jak powiedział w piątek PAP rzecznik MON Robert Rochowicz, są to tylko spekulacje mediów. - Obowiązują zapisy zawartej wcześniej umowy, a szczegóły są wciąż uzgadniane pomiędzy stronami polską i amerykańską. Nie potwierdzamy informacji, że rakiety miałyby być zainstalowane jedynie do celów szkoleniowych - podkreślił.

Jak powiedziało PAP źródło w Departamencie Stanu zastrzegające sobie anonimowość, oznacza to, że rakiety "nie będą operacyjne (operational)", czyli nie będą wyposażone w pewne systemy komputerowe, niezbędne do wykorzystania bojowego rakiety.

Rzecznik Agencji Obrony Rakietowej przy Pentagonie (MDA) Rick Lehner powiedział PAP - nie komentując sprawy Patriotów - że można to porównać do "strzelania ślepymi nabojami". - W rakiecie można, na przykład, usunąć zapalnik albo zamienić mechanizm uzbrajający, unieruchamiając ją w ten sposób - rakieta nie może być wtedy odpalona - powiedział.

Polska oczekuje rakiet "operacyjnych"

Według wspomnianego źródła w Departamencie Stanu w rządzie RP "nie jest to rozumiane" i oczekuje się, że Polska dostanie rakiety "operacyjne".

Takie rakiety - powiedział informator PAP - Polska będzie mogła otrzymać dopiero, jak je kupi. Koszt jednej baterii rakiet Patriot sięga 3-5 miliardów dolarów.

Pentagon nie wyjaśnił wątpliwości w tej kwestii. Rzeczniczka resortu, Elizabeth Hibner, podkreśliła, że rozmieszczenie baterii Patriotów w Polsce będzie "dla celów szkolenia i ćwiczeń". Zapytana jednak, czy oznacza to, że rakiety nie będą operacyjne, odpowiedziała przecząco.

Rzecznik wojsk lądowych, którym podlegają baterie Patriotów, major Jimmie E.Cummings, zapytany przez PAP o kwestię przydatności rakiet, które mają być wysłane do Polski, odpowiedział, że "nie może omawiać żadnych spraw operacyjnych dotyczących rozmieszczenia jednostek Patriotów".

Zaznaczył tylko, że będą one służyć "celom szkolenia i ćwiczeń", i dodał: "w najbliższych miesiącach zamierzamy osiągnąć porozumienie na temat specyficznych ustaleń, które umożliwią realizację współpracy", uzgodnionej w porozumieniu polsko- amerykańskim z sierpnia ub. roku.

Rakiety od USA jak "kwiaty doniczkowe"

Według źródła w Departamencie Stanu, polski wiceminister obrony narodowej Stanisław Komorowski w zeszłym roku wyrażał niezadowolenie z oferty USA i miał powiedzieć, że Polska nie chce rakiet, które byłyby "kwiatami doniczkowymi".

Przeciw zainstalowaniu rakiet Patriot w Polsce protestuje już Rosja - podobnie jak wcześniej przeciw umieszczeniu w Polsce bazy tarczy antyrakietowej.

niedziela, 16 listopada 2008

Havel zmartwiony słowami Sarkozy'ego na temat tarczy

mm, PAP
2008-11-15, ostatnia aktualizacja 2008-11-15 19:35

Były prezydent Czech Vaclav Havel oświadczył, że jest zaskoczony i zmartwiony wypowiedzią prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego przeciwko tarczy antyrakietowej - informuje agencja CTK.

Zobacz powiekszenie
Fot. Adam Kozak / AG
Vaclav Havel
W oświadczeniu przekazanym CTK Havel wskazywał, że przystępując w 1999 roku do NATO Czechy zobowiązały się do zapewniania swego bezpieczeństwa "indywidualnie, dwustronnie, trójstronnie i na różne sposoby". Podkreślił, że nie rozumie, dlaczego planowany system obronny, mający pomóc Czechom i innym krajom europejskim, miałby zostać uznany za niepożądany.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy podczas piątkowego szczytu UE- Rosja w Nicei zaproponował zorganizowanie w połowie 2009 roku szczytu pod auspicjami OBWE z udziałem USA i Rosji o nowych podstawach bezpieczeństwa paneuropejskiego. Do tego czasu - zasugerował - zarówno Rosja, jak i USA powinny wstrzymać się z decyzjami o systemach rakietowych i tarczy antyrakietowej.

Powiedział też, że - jego zdaniem - tarcza antyrakietowa w Czechach i Polsce nie przyczyni się do bezpieczeństwa Europy. - Możemy kontynuować grożenie sobie tarczami, rakietami i okrętami wojskowymi, to nic nie da ani Rosji, ani Gruzji, ani Europie - mówił. I jak zapewnił, popiera go w takim podejściu "ogromna większość państw UE".

piątek, 14 listopada 2008

Łukaszenka chce rakiet Iskander na Białorusi. Będzie druga zimna wojna?

dżek, PAP
2008-11-14, ostatnia aktualizacja 2008-11-14 11:56

Prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka prowadzi rozmowy z Rosją na temat rozmieszczenia na Białorusi rakiet Iskander. Powiedział o tym w wywiadzie dla piątkowego dziennika amerykańskiego "Wall Street Journal".

Zobacz powiekszenie
Fot. HO REUTERS
Aleksandr Łukaszenka

Miedwiediew: Będzie tarcza, będą rakiety



Łukaszenka powiedział gazecie, że chciałby zbliżenia z Zachodem, ale solidaryzuje się z Rosją w dwóch punktach: konfliktu w Gruzji i amerykańskich planów rozmieszczenia w Europie elementów tarczy antyrakietowej.

Białoruski prezydent powiedział, że "absolutnie popiera" rosyjskie plany rozmieszczenia w Kaliningradzie rakiet Iskander i Rosja zaproponowała także ich zainstalowanie na Białorusi.

Jak nie dadzą, to sami sobie kupimy

Jak oświadczył, jeśli nie dojdzie do porozumienia w tej sprawie, Białoruś rozmieści te rakiety u siebie na własną rękę.

- Nawet jeśli Rosja nie da nam tych obiecujących rakiet, kupimy je sami" - oznajmił Łukaszenka, dodając, że technologia systemu optycznego i przeciwpożarowego w Iskanderach pochodzi z Białorusi.

- Na razie nie mamy na to funduszy, ale - ujawniam tu naszą tajemnicę - posiadanie takiej broni jest w naszych planach - powiedział.

Rosyjska agencja RIA Nowosti informowała już kilka dni temu o planach możliwego wyposażenia białoruskiej armii w Iskandery.

Politolodzy: Łukaszenko nie zaryzykuje

Białoruscy politolodzy z dystansem podchodzą do pomysłu instalacji rosyjskich systemów antyrakietowych na Białorusi. Ich zdaniem, Aleksander Łukaszenko nie zaryzykuje pogorszenia stosunków z Zachodem.

Andriej Kozakiewicz uważa, że jeśli Białoruś weźmie udział w "rosyjskiej imitacji zimnej wojny", stosunki Mińska z Brukselą i Waszyngtonem znacznie się ochłodzą. W rozmowie z białoruskim portalem TuT.by, Andriej Kozakiewicz przekonuje, że straty jakie poniosłaby Białoruś pogarszając stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejska nie zrekompensują niższe ceny na dostawy rosyjskiego gazu i ropy. Z kolei inny ekspert, Roman Jakowlewski zwraca uwagę, że przy obecnym kryzysie gospodarczym, Rosji nie będzie stać na rozmieszczenie rakiet na Białorusi i w Kaliningradzie. Kilka dni temu, szef jednej z rosyjskich firm zajmujących się eksportem broni poinformował, że na terenie Białorusi może pojawić się rosyjska brygada ochrony powietrznej wyposażona w systemy rakietowe. Podobny systemy rakietowe miałby zostać rozmieszczone w obwodzie Kaliningradzkim jako odpowiedź Moskwy na budowę w Polsce i Czechach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

środa, 12 listopada 2008

Berlusconi: Tarcza w Polsce i Czechach to prowokacja

jas, PAP
2008-11-12, ostatnia aktualizacja 2008-11-12 23:38
Zobacz powiększenie
Humor Berlusconiego: w piątek ?strzelał? do rosyjskiej dziennikarki
Fot. ALESSANDRO BIANCHI REUTERS

Premier Włoch Silvio Berlusconi wyraził w środę opinię, że amerykańska tarcza antyrakietowa, której elementy mają zostać rozmieszczone w Polsce i Czechach, to "prowokacja" wobec Rosji.

Szef włoskiego rządu powiedział w tureckim Izmirze, że prowokacją jest również hipoteza przystąpienia Gruzji i Ukrainy do NATO. - Mówimy to szczerze, uważamy, że doszło do prowokacji wobec Federacji Rosyjskiej takich, jak projekt rozmieszczenia pocisków w Polsce i Republice Czeskiej - oświadczył Berlusconi, cytowany przez Ansę.

- Rosja odpowiedziała słowami, które w komentarzach administracji USA zostały uznane za aroganckie - zauważył. Przypomniał, że prezydent Dmitrij Miedwiediew w przemówieniu w Dumie Państwowej (niższej izbie rosyjskiego parlamentu) zapowiedział rozmieszczenie rakiet w - jak to ujął Berlusconi - "rosyjskiej enklawie na Bałkanach, w Kaliningradzie".

Według włoskiego premiera "postawienie naprzeciwko siebie dwóch arsenałów byłoby błędem, który mógłby doprowadzić do zniszczenia świata". - Trzeba powrócić do porozumienia z Pratica di Mare (z 2002 roku, w sprawie współpracy NATO i Rosji - red.) i przezwyciężyć straszliwe dekady zimnej wojny - stwierdził Silvio Berlusconi. Dodał, że właśnie z tego powodu zaangażował się, aby jak najszybciej doprowadzić do spotkania prezydenta Rosji z nowym prezydentem USA Barackiem Obamą.

Za prowokację wobec Moskwy premier Włoch uznał także uznanie niepodległości Kosowa oraz - jak to ujął - "przyspieszenie procesu wejścia Ukrainy i Gruzji do NATO".

środa, 27 sierpnia 2008

Rosja: Nie boimy się nowej zimnej wojny

Rosja dokonała rozbioru Gruzji

USA i Unia Europejska protestują, ale na oburzeniu się kończy. Rosja ogłosiła niepodległość separatystycznych regionów Gruzji i nic sobie nie robi ze światowych pokrzykiwań. "Nie boimy się niczego. Także zimnej wojny" - odpowiada rosyjski prezydent i pyta, że skoro Europa zgodziła się na oderwanie Kosowa od Serbii, to czemu teraz ma problem z Osetią Południową i Abchazją. Gruzini mówią krótko, ale ostro: Rosja stara się siłą zmienić granice Europy.

czytaj dalej...
REKLAMA

Miedwiediew swoją decyzję ogłosił w specjalnym telewizyjnym wystąpieniu, transmitowanym jednocześnie przez wszystkie rosyjskie państwowe stacje. Poinformował w nim, że podpisał dekrety o uznaniu niepodległości Osetii Południowej i Abchazji - dwóch zbuntowanych prowincji Gruzji.

Zapewnił, że kierował się wolą obu narodów, kartą Narodów Zjednoczonych, Aktem Końcowym KBWE z 1975 roku i innymi fundamentalnymi dokumentami międzynarodowymi.

"To nie był łatwy wybór" - tłumaczył Miedwiediew, dodając, że była to zarazem "jedyna możliwość, by uchronić życie ludzi".

"Tibilisi liczyło na blitzkrieg. Gruzini wybrali jednak najbardziej nieludzką drogę, chcieli zdobyć terytorium kosztem unicestwienia całego narodu" - wyjaśnił.

"Gruzińskie władze metodycznie przygotowywały się do wojny, a polityczne i materialne poparcie ze strony zewnętrznych patronów zwiększało poczucie własnej bezkarności" - tłumaczył Miedwiediew.

Prezydent dodał, że "Rosja wykazywała się powściągliwością i cierpliwością". "Wielokrotnie apelowaliśmy o powrót do stołu negocjacji. Nie odstąpiliśmy od tego stanowiska nawet po jednostronnej proklamacji niepodległości Kosowa" - oznajmił gospodarz Kremla.

Dzisiejsza decyzja Miedwiediewa to reakcja na wczorajszy apel rosyjskich parlamentarzystów. Posłowie i senatorowie, ściągnięci z urlopów na nadzwyczajne sesje obu izb parlamentu, jednogłośnie przyjęli uchwały wzywające prezydenta do uznania niepodległości obu tych regionów.

Na jego odpowiedź - mimo zapowiedzi wielu komentatorów, którzy przewidywali, że jest to tylko symboliczny gest Moskwy - nie musieli długo czekać.

"Rosja uratowała nas przed ludobójstwem"

Na wieść o decyzji rosyjskiego prezydenta, na osetyjskie ulice wyległy tłumy. W Suchumi i Cchinwali strzelano na wiwat z karabinów maszynowych. Gruzińscy mieszkańcy tych prowincji woleli się schronić w domach.

"To historyczny dzień dla naszego narodu. Jestem wdzięczny władzom i narodowi Rosji za ten wielki krok, jaki dziś uczynili uznając niepodległość Abchazji" - powiedział agencji Interfax Siergiej Bagapsz, prezydent Abchazji.

Dodał, że Abchazja już dawno "wybrała drogę niepodległości" i zawsze pozostanie "u boku Rosji".

Prezydent Osetii Południowej, Eduard Kokojty oświadczył, że jest to "wielki dzień w historii naszego kraju i naszego narodu". "Rosja uratowała nas przed ludobójstwem i dała nam możliwość rozwijania się i życia na naszej ziemi" - dodał.

Gruzja: To aneksja

"To jawna aneksja" - ocenił decyzję rosyjskiego prezydenta gruziński wiceminister spraw zagranicznych, Giga Bokeria. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Gruzji, Aleksander Lomaja stwierdził, źe chociaż decyzja Rosji "nie ma żadnego znaczenia prawnego", to będzie miała dla niej "poważne konsekwencje polityczne".

"Jest to zła decyzja. To jest oczywiste naruszenie integralności Gruzji jako niepodległego państwa" - powiedział dziennikowi.pl szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak.

Dyplomatyczna reakcja Zachodu była natychmiastowa. Rzecznik ministra spraw zagranicznych Francji, państwa, które przewodniczy obecnie Unii Europejskiej, nazwał krok Rosji decyzją godną ubolewania.

Niepodległości Osetii Południowej i Abchazji nie uznała również Wielka Brytania. Kraj ten zapewnił Gruzję o swoim poparciu. "Jest to sprzeczne ze zobowiązaniami, które Rosja wielokrotnie na siebie wzięła w rezolucjach Rady Bezpieczeństwa ONZ, i pod żadnym względem nie przybliża perspektyw pokoju na Kaukazie" - stwierdziła rzeczniczka brytyjskiego resortu spraw zagranicznych.

"Ta decyzja stanowi jasne i rozmyślne złamanie prawa międzynarodowego oraz zasad mających podstawowe znaczenie dla stabilności w Europie" - napisał na swoim blogu szef szwedzkiej dyplomacji, Carl Bildt.

"Decyzja Rosji o uznaniu niepodległości Abchazji i Osetii Południowej jest sprzeczna z prawem międzynarodowym i absolutnie nie do przyjęcia" - oceniła kanclerz Niemiec Angela Merkel. "Myślę, że cała Unia Europejska wypowie się na ten temat w podobnym duchu" - dodała Merkel.

Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini wyraził "rozgoryczenie jednostronną decyzją Rosji". Stwierdził, że "nie ma ona oparcia w prawie międzynarodowym". "Bałkanizacja Kaukazu na bazie etnicznej jest dla nas wszystkich poważnym zagrożeniem" - dodał minister.

"Decyzja Rosji o uznaniu niepodległości Abchazji i Osetii Południowej jest godna ubolewania" - oświadczyła sekretarz stanu USA, Condoleezza Rice.

Uznanie niepodległości Osetii Południowej i Abchazji potępiła także Finlandia, która obecnie przewodniczy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Uznano, że ten krok stanowi "pogwałcenie zasad OBWE".

Rosja: Niczego się nie boimy, z NATO nie rozmawiamy

Prezydent Miedwiediew nie przejmuje się krytyką. "Jeśli partnerzy Rosji na świecie zechcą zachować dobre stosunki z Moskwą, to zrozumieją naszą decyzję i sytuacja będzie spokojna. Jeśli zaś wybiorą scenariusz konfrontacyjny, to nie ma wyjścia - żyliśmy już w różnych warunkach, pożyjemy i w takich" - oświadczył.

I zapewnił, że uznanie przez Rosję niepodległości obu samozwańczych republik jest zgodne z prawem międzynarodowym. Miedwiediew przypomniał, że w wypadku Kosowa zachodni partnerzy Moskwy mówili, że jest to przypadek szczególny.

"Każdy przypadek uznania niepodległości jest szczególny. Szczególna była sytuacja w Kosowie, szczególna - w Osetii Południowej i szczególna - w Abchazji" - dodał.

Z kolei rosyjski ambasador przy NATO Dmitrij Rogozin zapowiedział, że Moskwa wstrzyma wizyty wysokich rangą przedstawicieli NATO w Rosji oraz wspólne manewry.

Odroczona - zdaniem Rogozina - zostanie także planowana wizyta w Moskwie sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoop Scheffera.

Rosyjski dyplomata oświadczył, że jego kraj powinien też na co najmniej pół roku wstrzymać wszelką współpracę z NATO w dziedzinie misji pokojowych. Jedyna misja, przy której Rosjanie będą pomagać, to ta w Afganistanie - ale i ona będzie "poddawana ocenie".

Niebezpieczne ćwiczenia na Morzu Czarnym

Tymczasem na Morzu Czarnym trwają ćwiczenia floty NATO. Rosjanie skierowali w ten rejon swój własny okręt - krążownik rakietowy "Moskwa".

Zastępca szefa Sztabu Generalnego Rosji, generał Anatolij Nogowicyn stwierdził, że jego kraj jest "zdumiony aktywnością NATO w tym rejonie".

Według niego, w tej chwili w rejonie znajduje się dziewięć okrętów państw NATO.

"A wczoraj o 23.30 cieśninę Bosfor przepłynęła jeszcze jedna fregata marynarki USA" - oświadczył, dodając, że "w najbliższym czasie można się spodziewać przybycia dalszych ośmiu okrętów państw NATO".

Rosjanie oskarżają Amerykanów, że to demonstracja siły i próba zastraszenia.

Akcje poleciały w dół

Na decyzję prezydenta Miedwiediewa o uznaniu niepodelgłości dwóch samozwańczych republik natychmiast zareagowała moskiewska giełda. Akcje notowanych na niej spółek poleciały ostro w dół - donosi serwis newsru.com. Indeks giełdowy osiągnął minimum z 2006 roku.

Najważniejszy indeks na moskiewskiej giełdzie, RTS, który najdosadniej wskazuje nastroje inwestorów stracił od wczoraj 100 punktów, czyli spadł o 5,97 procenta.

czwartek, 21 sierpnia 2008

Co nam obiecują Amerykanie

Rzeczpospolita 21-08-2008, ostatnia aktualizacja 21-08-2008 03:17

Deklaracja o współpracy strategicznej między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki

Kamieniem węgielnym polsko-amerykańskich stosunków w sferze bezpieczeństwa jest zasada solidarności wyrażona w artykule 5 traktatu północnoatlantyckiego, który stanowi, iż zbrojna napaść na państwo członkowskie NATO zostanie uznana za zbrojną napaść przeciwko wszystkim członkom Sojuszu. (...)

Stany Zjednoczone są zobowiązane do zapewnienia bezpieczeństwa Polski i wszelkich obiektów amerykańskich rozmieszczonych na jej terytorium. Polska i Stany Zjednoczone będą działać wspólnie przeciwko pojawiającym się militarnym i pozamilitarnym zagrożeniom wywołanym przez strony trzecie lub dążyć do minimalizowania ich skutków. Zwiększona współpraca strategiczna, opisana w niniejszej deklaracji, wzmocni bezpieczeństwo Polski i Stanów Zjednoczonych. (...) Oba państwa są przekonane, iż ta współpraca przyniesie długotrwałe wzajemne korzyści w ich relacjach dotyczących bezpieczeństwa.

Polska i Stany Zjednoczone Ameryki zamierzają zawrzeć dwustronne porozumienia, które mają na celu wzmocnienie ich współpracy w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa. (...)

W uzupełnieniu współpracy w dziedzinie obrony przeciwrakietowej, w celu wzmocnienia wzajemnej współpracy obronnej między Polską i Stanami Zjednoczonymi, na podstawie artykułu 3 traktatu północnoatlantyckiego, Polska i Stany Zjednoczone zamierzają w ramach Grupy Konsultacyjnej ds. Współpracy Strategicznej:

- prowadzić konsultacje w sprawie bezpieczeństwa Polski i Stanów Zjednoczonych oraz przekazywać sobie wzajemnie stosowne informacje w tej dziedzinie

- konsultować nowe istotne inicjatywy, które mogłyby być poruszane na forum NATO

- konsultować się w zakresie wykorzystania i rozwoju systemu obrony przeciwrakietowej

- działać na rzecz wzmocnienia zdolności operacyjnych swoich Sił Zbrojnych. W realizacji tego celu Stany Zjednoczone podejmą wysiłek na rzecz pomocy Polsce w transformacji i modernizacji jej sił zbrojnych

- poszukiwać możliwości w zakresie dostarczania sprzętu obronnego i związanego z nim wyposażenia, w celu zwiększenia interoperacyjności, mobilności i zdolności do działania polskich sił zbrojnych

- współpracować w celu przekazania Polsce sprzętu obronnego, usług, programów szkolenia i innej pomocy

- rozwijać i wzmacniać zdolności niezbędne do zwalczania proliferacji broni masowego rażenia i terroryzmu

- wspierać wspólne i połączone ćwiczenia i wymiany

- współpracować w operacjach międzynarodowych, gdy jest to we wspólnym interesie

- współpracować na rzecz usprawnienia procesu zakupów sprzętu obronnego dla Polski

- utrzymywać kontakty polityczne i wojskowe celem wzmocnienia współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa

- dokonywać okresowego przeglądu stanu realizacji porozumień dwustronnych

- określać inne obszary będące przedmiotem wspólnego zainteresowania. (...)

W celu zwiększenia współpracy obronnej między Polską i Stanami Zjednoczonymi w ramach artykułu 3 traktatu północnoatlantyckiego Stany Zjednoczone zamierzają:

- przekazywać Polsce raporty sytuacyjne dotyczące obrony przeciwrakietowej

- przekazywać informacje dotyczące oceny zagrożeń związanych z obecnością w Polsce amerykańskich instalacji, sprzętu i personelu

- opracować procedurę niezbędną do pozyskiwania przez Polskę od USA oczekiwanych informacji wywiadowczych i informacji o ostrzeżeniach lub zagrożeniach związanych z obecnością amerykańskich instalacji wojskowych, sprzętu i personelu w Polsce. (...)

Polska i Stany Zjednoczone są zaangażowane w promowanie wzajemnej współpracy przemysłu obronnego, badawczej i technologicznej w zakresie uzbrojenia. (...) Jako część rozszerzonej współpracy przemysłowej związanej z obronnością Polska i Stany Zjednoczone zamierzają zawrzeć porozumienie ramowe w zakresie obrony przeciwrakietowej, które pozwoli stronom zbadać możliwości wspólnych badań, rozwoju, prowadzenia prób i dokonywania ocen związanych z systemem obrony przeciwrakietowej, włącznie ze współpracą przemysłową związaną z systemami obrony przeciwrakietowej. Stany Zjednoczone zawarły takie porozumienia jedynie z niektórymi bliskimi sojusznikami. (...).

Skróty pochodzą od redakcji

Rzeczpospolita

Polska radość, rosyjska furia, amerykański spokój

Marcin Szymaniak , Tatiana Serwetnyk 21-08-2008, ostatnia aktualizacja 21-08-2008 03:10

Co pisze zagraniczna prasa na temat podpisania umowy o tarczy

Wriemia Nowostiej

„Polscy politycy są zazdrośni o Stany Zjednoczone. Rząd Donalda Tuska i administracja prezydenta Lecha Kaczyńskiego toczyły spór do ostatniej chwili. Tuż przed podpisaniem umowy w sprawie tarczy antyrakietowej podzieliło ich nawet miejsce uroczystego aktu. Decyzję musieli podjąć Amerykanie, proponując siedzibę Rady Ministrów ze względu na bezpieczeństwo Condoleezzy Rice” – pisze rosyjska gazeta „Wriemia Nowostiej”. To niejedyny dziennik, który poświęca uwagę podziałom wśród polskiej elity w sprawie amerykańskiego projektu. Gazeta „Kommiersant” przytacza także wyniki najnowszych sondaży, podkreślając, że nie wszyscy Polacy są zadowoleni z decyzji rządu Donalda Tuska.

Nowyje Izwiestija

„Rozmieszczenie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej odpowiada obecnym polskim nastrojom społecznym, zmianę których – jak nikt inny – śledzi premier Donald Tusk. Jeszcze kilka miesięcy temu Polacy źle wypowiadali się w sprawie projektu, dlatego szef polskiego rządu przedłużał negocjacje, wymyślając coraz nowe żądania wobec Waszyngtonu. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że oficjalnie Polska nigdy nie rozmawiała na temat tarczy z Rosją – zajmowały się tym USA” – stwierdza gazeta „Nowyje Izwiestija”. Jest jednym z wielu rosyjskich tytułów prasowych, które obarczają Warszawę o brak porozumienia z Moskwą w sprawie tarczy.

Analityczny portal Polit.ru

„Amerykanie starają się przekonać Rosjan, że tarcza nie jest skierowana przeciwko nim. Tym zapewnieniom przeczy jednak doktrynalne podejście Waszyngtonu w kwestii polityki obronnej. USA deklarowały, że decyzję o tarczy podejmują w obawie przed zagrożeniem ze strony innych państw. Rosja jest jedynym krajem, którego potencjał atomowy pozwoliłby na zniszczenie USA. Nie ma zatem podstaw, by sądzić, że – budując tarczę w Europie – Waszyngton nie myśli o niszczeniu rosyjskich strategicznych rakiet”. Komentatorzy portalu, powołując się na wypowiedzi ekspertów, uznali, że administracja USA może nie przyznać się do technicznych możliwości tarczy w Europie.

Wall Street Journal

Według gazety amerykańskich kręgów biznesowych umowa o tarczy „jest oznaką, jak bardzo inwazja rosyjska na Gruzję wytrąciła z równowagi sąsiadów Rosji i zaburzyła obraz geopolityczny”. Gazeta cytuje wypowiedź premiera Donalda Tuska, że Polska potrzebuje gwarancji natychmiastowej pomocy w razie ataku. Rosja odpowiedziała z furią na porozumienie, co jest najlepszym argumentem, dlaczego Polska go potrzebuje. Polacy rozumieją, że ściślejsza wojskowa integracja z USA jest jedynym rzeczywistym zabezpieczeniem przeciwko atakowi „niedźwiedzia”.

Daily Telegraph

Londyński dziennik przytacza w komentarzu wypowiedź zastępcy szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, gen. Anatolija Nogowicyna, że tarcza na 100 procent znajdzie się wśród pierwszych celów w razie konfliktu. Według gazety Polska stoi, jeśli wierzyć Nogowicynowi, wobec groźby ataku nuklearnego. W razie rosyjskiego uderzenia Warszawa mogłaby powołać się na artykuł 5 traktatu NATO, co zobowiązałoby Wielką Brytanię i inne kraje sojuszu do wystąpienia w obronie Polski. Innymi słowy, oznaczałoby to początek III wojny światowej.

Frankfurter Allgemeine Zeitung

Zdaniem niemieckiego dziennika premier Donald Tusk stawiał Waszyngtonowi więcej warunków niż jego poprzednik Jarosław Kaczyński. „Jednak wszystkie zastrzeżenia i warunki stały się nieważne, kiedy Władimir Putin zaczął na Kaukazie »gromadzić rosyjską ziemię«”. Przyjmując tarczę, Polska otrzymuje teraz żołnierzy, którzy trwale gwarantują wsparcie Waszyngtonu.

Rzeczpospolita

środa, 20 sierpnia 2008

Tusk cieszy się z tarczy i żartuje z prezydenta

Bezpieczeństwo - to słowo najczęściej padało z ust premiera Donalda Tuska, gdy przemawiał po uroczystym podpisaniu umowy o tarczy antyrakietowej z USA. Delikatnie zażartował też z prezydenta: "Możemy zameldować Rzeczpospolitej wykonanie zadania". To oczywiste nawiązanie do słów Lecha Kaczyńskiego, który złożył meldunek bratu po wygraniu wyborów prezydenckich.

Po tym, gdy amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice i szef MSZ Radosław Sikorski złożyli podpisy pod umową o tarczy, Tusk zwrócił się do Rice po angielsku: "Negocjacje były trudne, ale przyjazne. Jesteśmy przyjaciółmi pani sekretarz".

"Kiedy mój rząd zaczął negocjacje, przejmując wysiłek naszych poprzedników, skupiliśmy się na maksimum tego, co będzie decydować o bezpieczeństwie naszej ojczyzny i wszystkich Polaków" - przemawiał premier.

Obok stał uśmiechnięty Kaczyński i amerykańska sekretarz.

Tusk odczytał fragment wspólnej polsko-amerykańskiej deklaracji: "USA są zobowiązane do zabezpieczenia bezpieczeństwa Polski i wszelkich obiektów amerykańskich umieszczonych na jej terenie. Polska i USA będą działać wspólnie wobec militarnych i niemilitarnych zagrożeń. Oba państwa są przekonane, ze współpraca przyniesie długotrwałe korzyści".

Dodał, że Polska i USA zamierzają podpisać dalsze porozumienia, które maja zwiększyć współpracę pomiędzy nimi.

"Mamy prawo sądzić, ze dokonaliśmy wielkiego przełomu w bezpieczeństwie Polski i USA. Staraliśmy się, by globalne bezpieczeństwo oznaczało również bezpieczeństwo naszego terytorium” - dodał premier.

"Chciałem podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego przełomu, w tym panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Cieszę się, że wspólnie możemy zameldować Rzeczpospolitej wykonanie zadania" - zakończył swoje przemówienie Tusk.

Rice: dziś jest dzień historyczny

reg 20-08-2008, ostatnia aktualizacja 20-08-2008 10:56

Polska jest jednym z największych przyjaciół Stanów Zjednoczonych - oświadczyła amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Condoleezza Rice i Radosław Sikorski podpiszą umowę w sprawie umieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Condoleezza Rice przybyła do Polski, żeby podpisać umowę w sprawie tarczy
autor zdjęcia: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Condoleezza Rice przybyła do Polski, żeby podpisać umowę w sprawie tarczy

Jak podkreśliła, dzień podpisania umowy o instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej "to dzień historyczny".

- Baza pozwoli radzić sobie z nowymi zagrożeniami XXI wieku, zagrożeniem rakietowym z krajów takich jak Iran czy Korea Płn. Jest to system wyłącznie obronny, nie jest skierowany przeciwko nikomu - zapewniła Rice.

Jak dodała, system ten "po raz kolejny ustanawia strategiczną przyjaźń między Polską a USA, pogłębia współpracę obronną i możliwości radzenia sobie z zagrożeniami".

- Polska jest jednym z największych przyjaciół Ameryki i naszych sojuszników jako członek NATO. Będziemy w stanie wspierać wysiłki NATO na rzecz zwiększenia zdolności obronnych - powiedziała amerykańska sekretarz stanu.

Rice dziękowała prezydentowi Polski za "ustanowienie tej umowy o strategicznej współpracy w sprawie tarczy antyrakietowej". Podziękowała też swoim współpracownikom z Departamentu Stanu, polskim współpracownikom i negocjatorom obu krajów.

- Przede wszystkim chciałabym podziękować całemu narodowi polskiemu, wszystkim Polakom, którzy dostrzegli wartość tej umowy - powiedziała Rice.

Prezydent: obie strony osiągnęły swój cel

- To jest duży sukces Polski, kolejny etap w budowaniu światowej pozycji Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego ciągle i pewnie jeszcze bardzo długo kraju na świecie - powiedział prezydent Lech Kaczyński po spotkaniu z amerykańską sekretarz stanu Condoleezzą Rice.

- Ten dzień - 20 sierpnia 2008 r. - jest dla mnie dniem sukcesu i satysfakcji - dodał prezydent.

- Wyrażam olbrzymią satysfakcję, że długo trwające rozmowy w sprawie tarczy antyrakietowej zakończyły się sukcesem - powiedział Lech Kaczyński.

- Jeden z głównych celów strategicznych, które sobie stawiałem, jako prezydent został zrealizowany - dodał.

Lech Kaczyński podziękował władzom Polski i Stanów Zjednoczonych, poprzedniemu i obecnemu rządowi, byłej szefowej MSZ Annie Fotydze, obecnemu ministrowie spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu "za to, że ta wielka operacja, z punktu widzenia interesów Polski zakończyła się sukcesem".

Kamiński o kolejności przemówień: nowatorstwo protokołu

Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński nazwał "nowatorstwem protokołu" fakt, że podczas środowej uroczystości podpisania umowy w sprawie tarczy antyrakietowej w kancelarii premiera pierwszy przemówić ma premier Donald Tusk, a dopiero po nim prezydent Lech Kaczyński.

W kancelarii premiera amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podpiszą przed południem umowę w sprawie umieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Z programu uroczystości wynika, że pierwszy głos zabierze premier, po nim przemówić ma prezydent, na końcu - Rice.

- Protokół zawsze przewiduje, że głowa państwa przemawia jako pierwsza, ale ja nie ustalam protokołu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - powiedział Kamiński.

Minister, jak mówił, chciałby pozostawić tego typu "zagrywki" bez komentarza. "Powaga państwa polskiego każe patrzeć na to ze smutkiem, ale raczej nie eskalować konfliktów, kiedy mamy gościa z zagranicy, który zapewne też się zdziwi nowatorstwem protokołu" - powiedział Kamiński. Ale - jak dodał - "spuśćmy na to wstydliwą zasłonę milczenia".

Rice: to sojusz przyjaciół

Wojciech Lorenz 21-08-2008, ostatnia aktualizacja 21-08-2008 03:05

Premier próbował załagodzić napięcia, które wywołały negocjacje z USA

– Zakończyliśmy negocjacje. Były one twarde, ale przyjazne, dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi. Osiągnęliśmy wspólny cel, aby Polska i USA stały się bezpieczniejsze – mówił po angielsku do Condoleezzy Rice Donald Tusk.

– Czasami negocjacje były twarde, ale nigdy nie wrogie. Czasami trudne, ale zawsze zmierzały do celu – odpowiedziała mu pojednawczo szefowa amerykańskiej dyplomacji. Jej zdaniem Polska jest prawdziwym przyjacielem Ameryki. – W trudnych czasach warto mieć przyjaciół, ale najważniejsze jest mieć takich, którzy podzielają twoje aspiracje, wartości i marzenia. Polska jest właśnie takim przyjacielem – mówiła.

Oba kraje zamknęły w ten sposób trudny okres prawie dwuletnich negocjacji w sprawie umieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Wyrzutnie pocisków rakietowych będących częścią tarczy mają stanąć na terenie dawnego lotniska wojskowego w Redzikowie pod Słupskiem.

Umowę podpisali wczoraj w Kancelarii Premiera Condoleezza Rice i szef polskiego MSZ Radosław Sikorski w obecności prezydenta i premiera. Mimo uroczystego charakteru tego wydarzenia i obecności zagranicznego gościa obaj politycy nie zdołali ukryć wzajemnych animozji. Gdy prezydent chciał stanąć obok amerykańskiej sekretarz stanu, premier wskazał mu miejsce dalej. Pierwszy też przemówił, choć to sprzeczne z protokołem. Gdy Tusk zaczął wystąpienie po angielsku, Lech Kaczyński parsknął śmiechem.

– Mamy prawo sądzić, że dokonaliśmy przełomu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski i USA – mówił premier. Jego zdaniem obecność rakiet Patriot w Polsce będzie „praktycznym wymiarem przełomowego porozumienia”. Na zakończenie szef rządu, zwracając się do prezydenta, powiedział, że cieszy się, iż „wspólnie mogą zameldować Rzeczypospolitej wykonanie zadania”. Nawiązał w ten sposób do słynnej wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego skierowanej do jego brata Jarosława po wygranych wyborach prezydenckich: „panie prezesie, melduję wykonanie zadania”.

Ta uszczypliwość nie popsuła humoru prezydentowi, który zadowolony z zakończenia negocjacji z uśmiechem stał przy mikrofonie. – Bardzo się cieszę, że niezależnie od wahań, jakie się zdarzały, mamy dobrą umowę. To jest najważniejsze. Były chwile napięcia, ale są za nami. Cel strategiczny został osiągnięty – mówił Kaczyński. – Panie premierze, serdecznie gratuluję. Jeżeli chodzi o to wykonanie zadań, to chciałem zameldować też poprzedniemu rządowi.

Amerykańska sekretarz stanu podkreślała, że tarcza antyrakietowa pozwoli Polsce, USA i NATO „odpowiadać na przyszłe zagrożenia”. – Tarcza nie jest wymierzona w nikogo – zapewniała.

Obie strony w końcu ustąpiły

Rz: Czy ogłoszona deklaracja daje Polsce dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa?

John Rood, główny negocjator USA: Deklaracja mówi nie tylko o wspólnym zaangażowaniu w rozwój systemu obrony przeciwrakietowej, ale także o wspólnym reagowaniu na zagrożenia, rozwoju współpracy wojskowej i technologicznej oraz konkretnie o umieszczeniu w Polsce baterii rakiet Patriot. Jest to więc ważny dokument, który zacieśnia współpracę między USA i Polską.

Ale ponieważ nie jest prawnie wiążący, można sobie wyobrazić, że następny prezydent USA nie uzna tej deklaracji za obowiązującą i patrioty do Polski nie trafią?

Polska i USA już bardzo blisko ze sobą współpracują. Dowodem jest zaangażowanie w Iraku i Afganistanie. To także pokazuje, że w interesie Ameryki jest, aby Polska miała jak najlepszą armię i zdolności militarne. Jestem przekonany, że następny amerykański prezydent będzie tego samego zdania.

Czy nowa oferta różni się znacznie od poprzedniej? Czy zgody na umieszczenie w Polsce jednej baterii patriotów na stałe nie było już w ofercie, którą polski rząd odrzucił 4 lipca?

Niech sprawa patriotów pozostanie tajemnicą negocjacji. Były wzloty i upadki podczas naszych rozmów, ale nigdy nie traciliśmy ze sobą kontaktu. Nie straciłem też wiary, że zmierzają one do szczęśliwego zakończenia. Mogę jedynie zapewnić, że w końcówce negocjacji obie strony ustąpiły i w dość znaczącym stopniu zmieniły swoje stanowiska.

Rzeczpospolita

piątek, 15 sierpnia 2008

Rosja: Polska może zamienić się w cel

Rosja zrywa współpracę z Polską

Moskwa odgrywa się za wsparcie Polski dla Gruzji i porozumienie z USA w sprawie tarczy antyrakietowej. Wiceprzewodniczący parlamentarnej Komisji Bezpieczeństwa Giennadij Gudkow ostrzega, że w razie konfliktu Polska może stać się celem. Przedstawiciel MSZ Rosji, cytowany przez agencję Interfax nie ma wątpliwości: tarcza wycelowana jest w Rosję. Biały Dom zaprzecza: "To logicznie niemożliwe".

czytaj dalej...
REKLAMA

Tak mocnego poparcia jak od Polski, w konflikcie z Rosją Gruzja nie dostała od nikogo. Prezydent Lech Kaczyński bardzo szybko zmontował koalicję państw bałtyckich, Ukrainy i naszego kraju. Przywódcy tych państw pojechali do Tbilisi, by zamanifestować swoją solidarność z krajem atakowanym przez rosyjską armię. Tam Lech Kaczyński jasno mówił, że Rosja nie ma żadnego prawa do dawania komukolwiek nauczki.

Druga sprawa to parafowanie w czwartek wieczorem wstępnej umowy o rozmieszczeniu w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Dokument podpisali w Ministerstwie Spraw Zagranicznych przedstawiciele polskiego i amerykańskiego rządu. Aby weszła w życie, musi być jeszcze spełniona długa procedura. Najpierw musi ją potwierdzić rząd, a potem prezydent.

I wsparcie dla Gruzji, i tarcza antyrakietowa wywołały wściekłość moskiewskich władz. Długo na efekty nie trzeba było czekać. Wrześniowa wizyta Siergieja Ławrowa - rosyjskiego ministra spraw zagranicznych - która miała być kolejnym krokiem w polepszaniu wzajemnych kontaktów, została odwołana - dowiedział się dziennik.pl ze źródeł zbliżonych do rządu.

Ławrow nie przyjedzie do Warszawy, bo Rosja zdecydowała o zerwaniu współpracy z jakimikolwiek polskimi instytucjami. Zamiera również praca w dwustronnych grupach roboczych obu rządów. Dotyczy to także gremium zajmującego się sprawą Katynia - ustaliło Radio ZET.

"Polsce od tego dobrze nie będzie"

"Zmuszeni będziemy postąpić tak, aby w żadnych okolicznościach rakiety te nie wyrządziły nam szkody. Polsce od tego w ostatecznym rachunku może nie być bardzo dobrze" - zagroził rosyjski deputowany Andriej Klimow.

Deputowany przyznał, że z wojskowego punktu widzenia rakiety te "wielkiej pogody nie czynią", jednak "jako czynnik dodatkowego ryzyka politycznego i wojskowego ewidentnie zagrożą pokojowi i bezpieczeństwu w Europie".

"Widzimy, że Europa się dzieli. Kilka krajów, głównie małych, zależnych od USA, idzie w nurcie polityki Waszyngtonu. Do grona tego zaliczam też Polskę" - stwierdził wiceprzewodniczący parlamentarnej Komisji Bezpieczeństwa Giennadij Gudkow. I ostrzegł, że "przy niemądrym planowaniu stosunków międzynarodowych takie obiekty (jak tarcza rakietowa - przyp. dziennik.pl)przekształcają kraj w cel w wypadku poważnego konfliktu".

"Jeśli Polakom jest to potrzebne, to niech tak będzie. Jest to ich własna decyzja" - zaznaczył deputowany.

Moskwa: "Te rakiety wycelowane są w Rosję"

MSZ Rosji oceniło w piątek, że planowane rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej USA w Polsce skierowane jest przeciwko Rosji.

Pośpiech, z jakim zawarto wstępne porozumienie między Stanami Zjednoczonymi a Polską o ulokowaniu elementów tarczy na polskim terytorium świadczy o tym, że amerykański system skierowany jest nie przeciwko Iranowi, lecz Rosji - oświadczył anonimowy przedstawiciel MSZ Rosji, którego za agencją Interfax zacytowały rozgłośnie Wiesti FM i Echo Moskwy.

Waszyngton: "To logiczne niemożliwe"

Rzeczniczka Białego Domu Dana Perino, odrzuciła tezę, że porozumienie to może zaostrzyć stosunki amerykańsko-rosyjskie. "Projekt tarczy antyrakietowej prezydenta Busha w żadnym razie nie jest skierowany przeciwko Rosji. Byłoby to nawet logicznie niemożliwe, skoro Rosja mogłaby ją zniszczyć" - powiedziała.

Bush i inni wysocy rangą przedstawiciele jego administracji apelowali do Rosji o przyłączenie się do Stanów Zjednoczonych w kwestii radaru, "nie sądzę więc, by ten argument miał sens, jeśli Rosjanie go użyją" - zaznaczyła Perino.

Rzeczniczka nie była pewna, czy amerykańska oferta współpracy w tej sferze nadal jest aktualna po konflikcie w Gruzji, ale wysoki rangą przedstawiciel władz amerykańskich powiedział, zastrzegając swą anonimowość, że tak.

"Celem tarczy antyrakietowej jest obrona naszych europejskich sojuszników przed zagrożeniami ze strony łobuzów, takich jak rakieta Iranu" - oświadczyła.

niedziela, 10 sierpnia 2008

Sikorski: Prezydent chce zrobić z Polski Izrael

Sikorski: Prezydent chce zrobić z Polski Izrael

"PiS i prezydent chcą zrobić z Polski Izrael" - grzmi Radosław Sikorski. Szef MSZ zdradza, że prezydent zgodzi się na tarczę antyrakietową w Polsce w zamian za cztery miesięczne wizyty baterii rakiet Patriot w roku. "To za mało" - mówi. "USA obiecały chronić Polskę całym swoim systemem obrony" - ujawnia tymczasem główny negocjator strony polskiej Witold Waszczykowski.

czytaj dalej...
REKLAMA

Szef MSZ zdradził, że rząd zabiega o stałą obecność 96 rakiet Patriot w Polsce. Tylko pod takim warunkiem zgodzi się na budowę wyrzutni rakiet, która będzie częścią amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Przekonywać musi jednak nie tylko stronę amerykańską, ale także prezydenta, który uważa, że umieszczenie tarczy na terenie Polski nie wymaga aż takich zabezpieczeń.

"Prezydent gotów był się zgodzić na umieszczenie w Polsce tarczy w zamian za cztery miesięczne wizyty baterii Patriot w Polsce w przyszłym roku. Natomiast rząd uważa, że takie wizyty - tylko w przyszłym roku - nie wzmocniłyby naszego bezpieczeństwa" - mówi "Wprost" Sikorski.

Polska to nie państwo frontowe

"PiS i prezydent uważają, że tarcza jest samym dobrem, które trzeba brać na każdych warunkach uważają, że tarcza jest samym dobrem, które trzeba brać na każdych warunkach" - dodaje szef MSZ. "To stanowisko mieści się w projekcie, który skrótowo można określić jako chęć zrobienia z Polski Izraela nad Wisłą. Tylko obawiam się, że Stany Zjednoczone nie widzą potrzeby wsparcia Polski tak, jak wspierają Izrael. Zresztą Polska ma przyjaźniejsze środowisko międzynarodowe od Izraela i nie powinniśmy aspirować do roli państwa frontowego" - stwierdził minister.

Tymczasem w rozmowie z "Newsweekiem" główny negocjator strony polskiej Witold Waszczykowski ujawnia, że wynegocjował umowę, która gwarantuje Polsce bezpieczeństwo.

Amerykanie nas obronią

"Oprócz projektu umowy z Waszyngtonu przywiozłem także inny, ważny dokument: deklarację współpracy polityczno-wojskowej między Polską a USA. Ta deklaracja zawierała zapis, że Stany i Polska powołają radę konsultacyjną na szczeblu wiceministrów obrony i spraw zagranicznych. Kluczowe było to, że Amerykanie zobowiązali się objąć Polskę całym swym systemem obrony przed atakiem rakietami balistycznymi. Poza tym mieliśmy mieć swojego łącznika w dowództwie systemu antyrakietowego w USA" - zapewnia Waszczykowski.

Zdaniem polskiego negocjatora to windowało by nas relacji z USA, na poziom który mają Wielka Brytania, Izrael czy Turcja.

"Patrioty" nie są nam potrzebne

Dlaczego zatem rząd USA daje tak daleko idące gwarancje bezpieczeństwa, a nie chciał przekazać stronie polskiej rakiet Patriot? "Amerykanie uważają, że zbędne jest wydawanie miliardów dolarów na , skoro oni dają nam gwarancje bezpieczeństwa. Dla nich naturalne jest, że gdyby doszło do sytuacji zagrożenia Polski, choćby ze strony Rosji, to rozpoczną działania prewencyjne" - mówi Waszczykowski.

Negocjator nie zostawia przy okazji suchej nitki na rządzie Donalda Tuska. "Premier nie ma zrozumienia dla tarczy antyrakietowej. Rozmawiałem z nim długo w cztery oczy i tłumaczyłem koncepcję obrony NATO-wskiej. Słowem się nie odezwał. Potem wchodzili do niego Arabski i Nowak i oznajmiali, że 53 procent społeczeństwa nie chce tarczy, więc nic nie stracimy jak jej nie będzie" ujawnia w "Newsweeku" Waszczykowski. Jego zdaniem interes polityczny miał pierwszeństwo nad bezpieczeństwem państwa.

"Przysłuchiwałem się dyskusjom i odniosłem wrażenie, że interes polityczny miał pierwszeństwo nad bezpieczeństwem państwa. Podczas rozmów w gronie Donald Tusk - Radosław Sikorski - Sławomir Nowak padały opinie, że nie do przyjęcia jest taki projekt, który w opinii publicznej może zostać odebrany jako dzieło prezydenta" - mówi tygodnikowi polski negocjator.

"Uważam, że tego typu wypowiedzi dyskwalifikują Witolda Waszczykowskiego. Nie wyobrażam sobie, aby w świecie dyplomatycznym panował zwyczaj opowiadania dziennikarzom plotek." - mówi Iwona Śledzińska - Katarsińska z PO. A Tadeusz Iwiński z SLD dodaje: "To jest dyskwalifikacja dla pana Waszczykowskiego. To tylko potwierdza, że miał rację minister Cimoszewicz, odwołując go przed laty z ambasady w Teheranie".

wtorek, 22 lipca 2008

Litwa pragnie tarczy u siebie

Litwa chce tarczy antyrakietowej u siebie

Litwa chce, żeby elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej stanęły na jej terytorium. Taką deklarację podczas wizyty w Argentynie złożył prezydent naszych sąsiadów Valdas Adamkus. Jest to pierwsze tak mocne oświadczenie od momentu, gdy pojawiły się spekulacje na temat rozmów Wilna i Waszyngtonu w sprawie instalacji - informuje DZIENNIK.

czytaj dalej...
REKLAMA

"Litwa nie prowadzi żadnych negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie tarczy" - zastrzegł jak zwykle ostrożnie Adamkus w piątkowym wywiadzie dla argentyńskiego dziennika "La Nacion". Zaraz potem jednak dodał: "Uważamy, że system ten jest ważnym elementem bezpieczeństwa europejskiego i międzynarodowego. Dlatego wspólnie z naszymi sojusznikami jesteśmy gotowi uczestniczyć w jej budowie" - oświadczył. Dodał również, że dla Litwy, tak jak dla innych państw europejskich, tarcza to sposób na poprawę bezpieczeństwa oraz stabilności w regionie i na całym świecie.

O tym, że elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej mogłyby stanąć na Litwie, spekuluje się od kilku tygodni. Dotychczas jednak Adamkus albo zaprzeczał, albo zbywał wszelkie pytania ogólnikowymi komentarzami. Mimo ciągle zawoalowanego tonu, w jakim litewski przywódca wypowiedział się dla argentyńskiego dziennika, rosyjskie media nie mają już wątpliwości. "Litwa składa ofertę Stanom Zjednoczonym" - to najczęściej brzmiący komentarz na portalach internetowych rosyjskich gazet.

Adamkusa, który w Argentynie spotykał się z przedstawicielami 200-tysięcznej litewskiej diaspory, natychmiast poparła litewska prawica, która prowadzi w sondażach przed październikowymi wyborami parlamentarnymi.

"Nie jest to oczywiście żaden szantaż ani licytacja z innymi potencjalnymi lokalizacjami. Najzwyczajniej w świecie budowa tarczy na Litwie leży w naszym geopolitycznym interesie" - mówi DZIENNIKOWI Emanulis Zingeris, poseł z konserwatywnego "Związku Ojczyźnianego". "Przestrzeń powietrzną państw bałtyckich chronią jedynie cztery NATO-wskie samoloty - to za mało. Jeśli tarcza stanie na naszym terytorium, będziemy o wiele bezpieczniejsi. Dlatego popieramy inicjatywę prezydenta" - tłumaczy.

Eksperci nie wierzą, by moment, w którym Adamkus zdecydował się na tak otwartą propozycję, był przypadkowy. Od kilku tygodni polsko-amerykańskie negocjacje w sprawie tarczy tkwią w martwym punkcie. Przede wszystkim ze względu na niechęć Waszyngtonu, by spełnić postulaty Warszawy w sprawie pomocy w modernizacji polskiego wojska.

"Gdzie dwóch się bije, tam trzeci próbuje korzystać" - mówi DZIENNIKOWI Chris Parker, brytyjski ekspert ds. obronności z uniwersytetu w Lancaster. "Pentagonowi zależy głównie na czasie i jeśli szybko nie dogada się z Polską, Litwa może dla niego być równie dobrym partnerem. A może nawet lepszym, bo na pewno nie będzie stawiać takich żądań, jakie przedstawia wasz kraj" - dodaje.

Zdaniem Parkera ewentualna zmiana lokalizacji nie wiąże się dla USA z żadnym ryzykiem technicznym. "Wyrzutnie antyrakietowe nie są zbyt wymagające" - mówi. Wyjaśnia on, że miejscowość, w której będzie zlokalizowana baza, musi spełniać trzy warunki, którym Litwa bez trudu sprosta: rzadko zaludniony teren - ze względu na bezpieczeństwo, bliskość lotniska, co pozwoli na na zaopatrywanie bazy, i dostęp do dużych ilości wody potrzebnej do schładzania wyrzutni po każdym wystrzeleniu antyrakiety.

poniedziałek, 21 lipca 2008

Bombowce rosyjską odpowiedzią na tarczę

Rosyjski bombowiec Tu-95
AFP

Odpowiedzią Moskwy na rozmieszczenie w pobliżu jej granic elementów tarczy antyrakietowej może być powrót na Kubę rosyjskich bombowców strategicznych - napisała gazeta "Izwiestija", powołując się na anonimowe źródło wojskowe.
Rosyjskie bombowce strategiczne Tu-160 (lotnicy nazywają je "biały łabędź) i Tu-95MC ("niedźwiedź") nie tylko mają techniczne możliwości, by dolecieć na Kubę, ale już tam lądują - twierdzi cytowane przez dziennik źródło ze sztabu rosyjskiego lotnictwa strategicznego.

Komentując tę sensacyjną informację jeden z rosyjskich ekspertów wojskowych przypomniał, że na Kubie Stany Zjednoczone mają swój wywiad, a także bazę Guantanamo. Uważa on, że gdyby rosyjskie bombowce strategiczne faktycznie lądowały na wyspie, dawno by wybuchł skandal. Według byłego szefa rosyjskiego sztabu generalnego, generała Leonida Iwaszowa, nie ma potrzeby stałego stacjonowania na Kubie rosyjskich samolotów strategicznych, lecz mogłyby one tam przebywać "z doskoku".

Z kolei były dowódca sił powietrznych Rosji gen. Piotr Dejnekin jest zdania, ze rosyjska baza lotnicza na Kubie to właściwa odpowiedź na bazy wojskowe NATO u granic Rosji.

"Nie pójdziemy jednak na stałe stacjonowanie na Kubie lotnictwa dalekiego zasięgu, gdyż z racji swych możliwości technicznych rosyjskie samoloty strategiczne mogą - przy tankowaniu w powietrzu - w ciągu półtorej godziny wykonywać loty przy granicy USA i pomyślnie wrócić do kraju" - powiedział gazecie Dejnekin.

USA gotowe na ustępstwa w sprawie tarczy

Politycy wracają do negocjacji

Od początku zeszłego tygodnia amerykańska dyplomacja i armia uzgadniają odpowiedź na nasze postulaty: umieszczenia na stałe w Polsce baterii Patriotów oraz politycznych gwarancji bezpieczeństwa

Ten tydzień może być przełomowy dla tarczy antyrakietowej w Polsce. Według informacji DZIENNIKA, Stany Zjednoczone są bliskie spełnienia naszych dwóch głównych postulatów: umieszczenia na stałe w Polsce Patriotów oraz politycznych gwarancji bezpieczeństwa. Dziś z szefem MSZ Radosławem Sikorskim spotka się Daniel Fried, a w środę negocjator Stephen Mull przedstawi propozycje dotyczące modernizacji armii.

Fried, były ambasador w Polsce, przylatuje na pogrzeb Bronisława Geremka. Jednak ma także inną misję: jest szefem wydziału Europy i Eurazji w Departamencie Stanu USA i osobą współodpowiedzialną za rozmowy w sprawie tarczy antyrakietowej. "Wizyta ta to czytelny sygnał, że negocjacje trwają i nie było ze strony amerykańskiej niechęci do dalszych rozmów, a tym bardziej uznania negocjacji za zakończone" - podkreśla rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.

Od początku zeszłego tygodnia amerykańska dyplomacja i armia uzgadniają odpowiedź na nasze postulaty: umieszczenia na stałe w Polsce baterii Patriotów oraz politycznych gwarancji bezpieczeństwa. Sygnały są na razie optymistyczne. "Spodziewamy się, że to będzie krok w naszą stronę" - mówi DZIENNIKOWI osoba związana z dyplomacją.

"Strona amerykańska mówi o stałym stacjonowaniu jednej baterii rakiet Patriot, może nie od razu, ale za jakiś czas. Przedmiotem negocjacji jest to, od kiedy Patrioty miałyby stacjonować w naszym kraju" – mówi polski negocjator z ramienia MON, wiceszef tego resortu Stanisław Jerzy Komorowski. Gwarancje bezpieczeństwa dla Polski mają się znaleźć w towarzyszącej umowie o tarczy deklaracji politycznej. Tu też porozumienie jest blisko. "To najważniejszy element. Gdybyśmy nie mieli przekonania, że taki rezultat rozmów jest możliwy, to nie byłoby tych rozmów" - dodaje wiceszef MON.

Przyspieszenie negocjacji może mieć związek z deklaracją litewskiego prezydenta Valdasa Adamkusa, który wczoraj zadeklarował, że jest gotów rozpocząć negocjacje z Amerykanami w sprawie przyjęcia na terytorium Litwy amerykańskich wyrzutni. "Oferta litewska leży na stole i ja bym jej nie lekceważył" - przestrzega szef naszych negocjatorów Witold Waszczykowski.

Prezydent, premier i MSZ w oczekiwaniu na finał rozmów wyciszyli spory. Po piątkowej publikacji DZIENNIKA o wojnie polsko–polskiej pokazującej kulisy rozmów Lecha Kaczyńskiego z Radosławem Sikorskim żaden z głównych aktorów nie zabrał głosu i na razie nie zabierze. "Ostre wypowiedzi nie służą dobrze negocjacjom i racji stanu. Donald i prezydent umówili się, że zakopują temat" - zdradza nam jeden z czołowych polityków PO.

Paradoksalnie jedyną osobą, która nie nabrała wody w usta jest Ron Asmus, analityk związany z amerykańskimi demokratami. DZIENNIK ujawnił w artykule "Wojna polsko-polska", że to o znajomość z nim Lech Kaczyński wypytywał Radosława Sikorskiego, gdyż podejrzewał, że szef dyplomacji zawarł z Demokratami pakt dotyczący tarczy.

Asmus w specjalnym oświadczeniu napisał, że zna Sikorskiego, który jest „jego przyjacielem, jednym z wielu, jakich ma w Polsce”.

"Nigdy nie było między nami żadnej umowy w sprawie tego, co Polska powinna robić lub czego nie robić teraz lub w przyszłości" - napisał w oświadczeniu Amerykanin.

Przeczytaj pełny tekst oświadczenia Rona Asmusa >>>

Ron Asmus dla dziennika.pl: "Nie dyktuję Polsce, co ma robić. To fałszywe oskarżenia"

Zarzuty są niepokojące nie tylko dlatego, że są nieprawdziwe i małostkowe. Nie pokazują szerszego i ważniejszego punktu widzenia - w ten sposób Ron Asmus komentuje dla dziennika.pl podejrzenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jakoby Radosław Sikorski umówił się poprzez niego z Partią Demokratyczną na temat przyszłości tarczy antyrakietowej.

Pozwólcie mi zacząć od wyznania. Oczywiście że znam Radka Sikorskiego. Jest moim starym przyjacielem, jednym z wielu jakich mam w Polsce. Omawialiśmy wiele spraw - NATO, Rosji, Ukrainy, Gruzji i - przyznaję - również obrony rakietowej. Czyniłem to samo również z innymi europejskimi liderami. Elementem mojej pracy jest promowanie współpracy transaltantyckiej.

Pozwólcie, że postawię sprawę jasno. Nigdy nie próbowałem przekonać Radka do jakichś konkretnych poglądów na temat tarczy przeciwrakietowej. Nie było też żadnej umowy pomiędzy nami na temat tego, co Polska powina lub nie powinna robić dziś lub w przyszłości. Nie odbierajmy w sposób złowrogi czy nietypowy różnicy zdań pomiędzy przyjaciółmi na temat współczesnej polityki. Radek Sikorski jest osobą myślącą samodzielnie. I wie o tym każdy, kto go kiedykolwiek spotkał.

Tym bardziej uważam za dziwne sugestie, że mogłem w jakikolwiek sposób mówić o przyszłej administracji (Amerykańskiej - przyp. red.). Być może powinienem uznać to za schlebiające, że ktoś sugeruje iż dysponuję takimi wpływami. To nieprawda. Oczywiście, jestem Demokratą. Ale nie mówię w imieniu Partii Demokratycznej. Mówię wyłącznie w imieniu własnym. W Stanach Zjednoczonych również mamy bardzo ważne tradycje w dziedzinie polityki zagranicznej. Nie podkopuje ona jednak polityki wewnętrznej. Jako Amerykanin, szanuję tę tradycję. Kiedy Radek i ja rozmawialiśmy o systemie tarczy antyrakietowej, było oczywiste, że opisywałem amerykańską debatę i nie sugerowałem Polsce, co powinna czynić.

Ta plotka krążyła już parę miesięcy temu. Wówczas, zarówno Radek jak i ja, rozmawialiśmy z wysokimi amerykańskimi urzędnikami w Waszyngtonie aby było jasne, że te zarzuty nie są prawdziwe. Pozostają nieprawdziwe również dzisiaj. Cieszę się, że mam możliwość wyprostowania całej sprawy również publicznie.

Moje zdanie na temat tarczy antyrakietowej nie jest tajemnicą. Wpiszcie w Google moje nazwisko i temat, a o wszystkim przeczytacie. Osobiście wspieram system obrony przeciwrakietowej, jeśli zostanie stworzony dobrze. Jednak wielu Demokratów wyraża w tej materii wątpliwości i obiekcje. Nie jest zresztą do końca pewne, co przyszły prezydent zrobi w tej sprawie.

Nie trzeba być Clausewitzem, by mieć o tym pojęcie (Carl von Clausewitz był pruskim teoretykiem wojny, generałem i pisarzem - przyp. red.). Można przeczytać o tym w gazetach "Washington Post"czy "New York Times". Chcąc poznać zdanie senatora Obamy, wystarczy odwiedzić jego stronę internetową i przeczytać jego stanowisko.

Spędziłem niemal dekadę swojego życia w latach 90. pomagając Polsce w przyłączeniu do NATO. Za te wysiłki zostałem uhonorowany polskim Krzyżem Komandorskim z rąk innego z moich przyjaciół, Bronisława Geremka. W moim biurze wisi szabla polskiej kawalerii, którą dostałem od byłego premiera Jerzego Buzka. Były prezydent Kwaśniewski urządził przyjęcie, gdy ukazywała się polska edycja mojej książki o rozszerzeniu NATO. Ze wszystkich tych przyczyn, zawsze czułem szczególną więź z Polską.

Te zarzuty są niepokojące nie tylko dlatego, że są nieprawdziwe i małostkowe. Nie pokazują szerszego i ważniejszego punktu widzenia. Walczyłem o Polskę w NATO, ponieważ jestem przekonany, że potrzebny jest jak najsilniejszy związek między USA a Europą Środkowo-Wschodnią. Dziś ten związek wymaga naprawy. Sondaże opinii publicznej, również te na zlecenie German Marshall Fund, dowodzą spadku zaufania i poparcia. I problem ten utrzyma się niezależnie od tego, co stanie się w sprawie tarczy antyrakietowej.

Dyskutujmy więc o tym, jak następny prezydent może odbudować strategiczne relacje między Warszawą a Waszyngtonem. To jest poważny problem, nad którym powinniśmy wspólnie rozmawiać.

czwartek, 10 lipca 2008

W Polskę może uderzyć nawet kilkaset rakiet

Tarcza antyrakietowa
AFP

- Są kraje, które mogą użyć rakiet przeciwko Polsce. Ciężko podać jednak teraz jakieś konkretne przykłady, ale musimy liczyć się z tego typu atakiem w przypadku wybuchu jakiegoś konfliktu zbrojnego o charakterze światowym – powiedział w TVN 24 gen. Bolesław Balcerowicz.
Generał przypomniał również, że sąsiadujące z Polską kraje dysponują, co najmniej, kilkuset sprawnymi rakietami.

Wojskowy wyraził także opinię, że na świecie cały czas trwa wyścig zbrojeń, a w najnowsze systemy obronne wyposażają się państwa, które nie są zagrożone atakiem rakietowym.

Rosja: odpowiemy zbrojnie na tarczę

Rosja oświadczyła, że na rozwijanie amerykańskiej tarczy w Europie będzie odpowiadać nie metodami dyplomatycznymi, lecz wojskowo-technicznymi.

Zapowiedź taką zawiera oświadczenie rosyjskiego MSZ, opublikowane we wtorek wkrótce po podpisaniu przez USA i Republikę Czeską porozumienia w sprawie tarczy antyrakietowej.

Rosyjskie MSZ oświadczyło też, że bez względu na kierunek rozwoju sytuacji z amerykańskim systemem obrony przeciwrakietowej w Europie, Rosja będzie się kierować koniecznością zapewnienia swego bezpieczeństwa.

W oświadczeniu wydanym wkrótce po podpisaniu czesko - amerykańskiego porozumienia w sprawie tarczy antyrakietowej rosyjskie MSZ zaznaczyło, że będzie pilnie śledzić rozwój wydarzeń.

John McCain poparł polskie postulaty ws. tarczy

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że odniósł wrażenie, iż republikański kandydat na prezydenta USA, senator John McCain, popiera polskie postulaty związane z amerykańską propozycją umieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej.

Sikorski spotkał się we wtorek z McCainem na zakończenie swej wizyty w USA. - Senator uważa, że ewentualne porozumienie w sprawie obrony antyrakietowej powinno się wiązać z obopólnym wzmocnieniem bezpieczeństwa, polskiego i amerykańskiego - poinformował szef MSZ po spotkaniu.

- Interpretuję to jako poparcie senatora McCaina dla polskich postulatów o potrzebie wzmocnienia naszej obrony i jestem z tego spotkania i oświadczenia senatora bardzo zadowolony - powiedział minister.

Szczegóły umowy Czechy-USA

Praga zawarła z Waszyngtonem główne porozumienie dotyczące rozmieszczenia na terytorium Czech elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Zgodnie z umową, podpisaną przez czeskiego ministra spraw zagranicznych Karela Schwarzenberga i szefową dyplomacji USA Condoleezzę Rice, w Czechach przewiduje się budowę radaru, wchodzącego w skład globalnego systemu obrony przeciwrakietowej.

Poniżej, za AFP i czeskim resortem spraw zagranicznych, główne punkty podpisanego porozumienia:

- radar ma charakter defensywny i jego cel, tak jak pozostałych elementów systemu obrony balistycznej, nie jest sprzeczny z Kartą Narodów Zjednoczonych,

- Stany Zjednoczone i Republika Czeska zobowiązały się ściśle wspierać rozwój systemu obrony antyrakietowej NATO, celem USA jest współpraca operacyjna ich systemu z NATO,

- Stany Zjednoczone zobowiązują się do współpracy w celu wyeliminowania wszelkiego ewentualnego zagrożenia terrorystycznego wobec Republiki Czeskiej i do obrony tego kraju przed rakietami balistycznymi. Republika Czeska będzie uczestniczyć we wszelkich działaniach przeciw możliwym atakom i będzie korzystać z uprzywilejowanej ochrony przeciw takim atakom,

- umowa zawarta jest na czas nieokreślony i można ją rozwiązać w dowolnym momencie, przy czym okres wypowiedzenia trwa 12 miesięcy,

- wszelkie wizyty oficjalnych przedstawicieli krajów trzecich zależą od zgody Czechów,

- maksymalna liczba amerykańskich żołnierzy nie przekroczy 250,

- czeska żandarmeria wojskowa odpowiada za patrolowanie terenu wokół bazy, żołnierze amerykańscy za sam radar,

- na terenie bazy będzie przebywał z całym swym biurem czeski funkcjonariusz,

- Republika Czeska utrzymuje pełną władzę i jest właścicielem bazy, Stany Zjednoczone nie mają prawa do wynajęcia jej terenu,

- w kwestiach środowiskowych Stany Zjednoczone będą w pełni odpowiedzialne na wypadek zanieczyszczenia.

Oprócz głównej umowy Czesi i Amerykanie mają podpisać jeszcze dwa porozumienia. Umowa uzupełniająca, tzw. SOFA (Status of Forces Agreement), dotycząca warunków, na których w Czechach stacjonować będą amerykańscy żołnierze, wciąż jest negocjowana.

Dziś, jak zapowiadał ustami swej rzeczniczki premier Czech Mirek Topolanek, miała być również zawarta umowa o współpracy w badaniach naukowych i przemyśle, dotycząca możliwości włączenia do amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej czeskich instytucji badawczych i podmiotów przemysłowych. Jednak - jak poinformowała agencja CzTK, powołując się na źródła w resortach obrony i spraw zagranicznych - nie została ona do końca wynegocjowana.