niedziela, 30 października 2011

ścięty w 1942 ksiądz Jan Macha

ŚLĄSKIE GROBY LUDZI KOŚCIOŁA

NORBERT NIESTOLIK

KSIĄDZ JAN MACHA

CICHY ZAKĄTEK KSIĘDZA JANA MACHY

Jeden z filmów Kazimierza Kutza pt. "Na straży twej stać będę" kończy scena ścięcia gilotyną młodego księdza katolickiego. Mało kto wie, że obraz ten nie jest wytworem fantazji reżysera, lecz artystycznym zapisem wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie okupacji hitlerowskiej w nocy z 2 na 3 grudnia 1942 roku w katowickim więzieniu mieszczącym się przy ulicy Mikołowskiej. Ofiarą terroru wroga był młody ksiądz Jan Macha. Ostatnia wola zamordowanego został przez niego zapisana w następujący sposób: "Pogrzebu mieć nie mogę, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby, od czasu do czasu, ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie Ojcze Nasz (...). "Pogrzebu rzeczywiście nie było a zwłoki księdza Jana, jak wynika z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej, zostały przewiezione do Oświęcimia i spalone w krematorium. W tym samym czasie, nie wiedząc o dziejącej się tragedii, w obozie przebywał brat księdza, Piotr Macha. Po wojnie, zgodnie z wolą ofiary hitlerowskiej przemocy, na cmentarzu przy kościele w Starym Chorzowie, urządzono "cichy zakątek" i dokonano symbolicznego pochówku księdza Jana Machy. W tym miejscu umieszczono czarną tablicę z wielkim krzyżem a na niej piękny napis: "Przechodniu! Ciała mojego tu nie ma, ale odmów Ojcze Nasz za spokój mojej duszy."

Na ostatnie dni życia kapłana rzuca światło jego list do rodziny, napisany w katowickim więzieniu i datowany na dzień 2 grudnia 1942 roku. Ten niebywały dokument, jakże tragiczny w swej wymowie, świadczy o miłości duchownego do Boga, bliźnich i najbliższej rodziny. Dokument zamieszczono w książce pt. "Represje wobec duchowieństwa Górnośląskiego w latach 1939 - 1945 w dokumentach", opracowanie: Kornelia Banaś i Adam Dziurok, Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, Katowice 2003. Ksiądz Jan Macha pisał: "Kochani Rodzice i Rodzeństwo! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. To jest mój ostatni list. Za cztery godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc ten list będziecie czytać mnie nie będzie już między żyjącymi. Zostańcie z Bogiem! Przebaczcie mi wszystko! Idę do Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmie. Moim życzeniem było pracować dla niego, ale nie było mi to dane. Dziękuję za wszystko! Do widzenia tam w górze u Wszechmogącego. (...) Pozdrówcie wszystkich moich kolegów i znajomych. Niechaj w modlitwach swoich pamiętają o mnie (...) Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że swój cel osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali (...) Pozostało mi bardzo mało czasu. Może jeszcze jakie trzy godziny a więc do widzenia ! Pozostańcie z Bogiem. Módlcie się za waszego Hanika."

Krótka, bo zaledwie 26 letnia droga życiowa księdza Jana Machy rozpoczęła się 18 stycznia 1914 roku w Chorzowie Starym. Był synem mistrza ślusarskiego Pawła Machy i Anny z domu Cofała. Ukończył gimnazjum klasyczne w Królewskiej Hucie (Chorzowie). Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W roku 1934 wstąpił do Śląskiego Seminarium duchownego, a pięć lat później 25 czerwca 1939 roku, otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Stanisława Adamskiego. Od lipca tego roku był wikarym w kościele św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym a później św. Józefa w Rudzie Śląskiej. W październiku 1939 roku ksiądz Macha był jednym z założycieli podziemnej organizacji o nazwie Polska Organizacja Zbrojna, aby wkrótce zostać jej przywódcą. Została ona podporządkowana Siłom Zbrojnej Polski i Związkowi Walki Zbrojnej. Zajmowała się pomocą represjonowanym, drukiem i kolportażem wydawnictw oraz akcją wywiadowczą. Niestety 5 listopada 1941 roku w wyniku denuncjacji, został aresztowany przez gestapo, uwięziony w Mysłowicach i w Katowicach a po procesie w niemieckim Sądzie Okręgowym w Katowicach skazany na śmierć. Nigdy nie zdołano załamać jego wiary. W więzieniu, z kawałków sznurka zrobił sobie różaniec, do którego dorobił krzyż z drzazgi odłupanej ze stołu. Zakuty w kajdany, kciukiem przewracał stary brewiarz. Później był już tylko cytowany wcześniej list, śmierć, krematorium w Oświęcimiu i cud ludzkiej pamięci trwający do dzisiaj. Tak swojego wujka - księdza wspomina Jan Cofałka: "Zawsze miał w sobie niezwykłą wrażliwość na ludzkie nieszczęście i wpojone w domu rodzinnym przywiązanie do polskiej tradycji Śląska. (...) podtrzymywał ducha narodowego wiernych i włączył się w organizowanie pomocy polskim rodzinom, których mężowie i synowie zostali aresztowani i wywiezieni do obozów i więzień".

Losy śląskiego duchowieństwa w czasie drugiej wojny światowej to jedna z najtragiczniejszych kart historii naszego regionu. Jeszcze przed najazdem na Polskę Niemcy sporządzili specjalną księgę gończą "Sonderfahndungsbuch Polen", na której znalazło się ponad tysiąc nazwisk, w tym śląscy duchowni. Podobne listy sporządziły organizacje niemieckie działające przed wojną na Śląsku. Nastąpiły pierwsze aresztowania księży. Czwartego września zamordowano proboszcza z Gostyni - księdza Tomasza Mamzera, cztery dni później księdza Władysława Robotę z Gierałtowic. Na wojnie ginęli kapelani wojskowi, księża - działacze społeczni, plebiscytowi i powstańczy, działacze ruchu oporu. Wysiedlono poza diecezję biskupów: Stanisława Adamskiego i Juliusza Bieńka. W grupie górnośląskich księży i zakonników, ofiar ostatniej wojny znaleźli się także ci, którym dane było znaleźć się w gronie błogosławionych Kościoła: ksiądz Michał Emil Szramek, ksiądz Józef Czempiel i ojcowie werbiści: Stanisław Kubista i Ludwik Mzyk.

"Pogrzebu mieć nie mogę, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby, od czasu do czasu, ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie Ojcze Nasz..."

Zdj. Piotr Ściborski

POWRÓT

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ

piątek, 28 października 2011

wywiad z Jerzym Wenderlichem

Wicelaska

Numer: 34/2010
Autor: IZA KOSMALA
Strona: 4

O książce, którą napisał, a której nie pamięta, o interpelacjach telewizyjnych i pomniku ofiar smoleńskich w kształcie krzyża "NIE rozmawia z JERZYM WENDERLICHEM, wicemarszałkiem Sejmu.

- Od niedawna w Pana starej komórce odzywa się chłopięcy głos: Dzień dobry, komórka marszałka Jerzego Wenderlicha, w czym mogę pomóc... Koledzy się z Pana nie nabijają? Bo żeby teraz się z Panem napić, trzeba najpierw wyjaśnić to jakiemuś chłopcu. - Mój telefon leży w sekretariacie, bo ciągle mam jakieś spotkania. Teraz zresztą za wiele okazji do picia nie mam. Gdy byłem dziennikarzem, w rok wypijałem tyle, ile teraz przez całą kadencję - choć i tak nie było tego dużo. Krępuje mnie ten mój zubożony wizerunek. W ogóle życie zdziadziało. Kiedyś jeszcze pani szef i jego żona dbali o właściwy poziom spożycia, czego sam doświadczałem, ale teraz i tam butelki porasta pajęczyna. No cóż, IV RP niejednego zepchnęła na manowce... - To może pali Pan jointy albo ma chociaż tatuaż? - Tatuaż tak. Nie miałem dojścia do tych, co "dziargają" profesjonalnie. Ponadto bałem się igły i atramentu, ktoś mi więc doradził, żebym najpierw wymyślił kształt, a później kupił pudełko zapałek i wcierał mocno siarkę w skórę. Narysowałem sobie tą siarką strzałkę. Zrobiła się z tego rana, dostałem jakiegoś zakażenia i zabrano mnie do szpitala. Dostawałem zastrzyki na tężec, ale strzałka z blizn została. To była trzecia klasa podstawówki. Jakie ja wtedy zrobiłem wrażenie na dziewczynach! - Przewodniczący Napieralski, reklamując Pana Sejmowi jako idealnego wicemarszałka, wyliczył: kochający ojciec, gra na skrzypcach i lubi ciężką pracę. Tymczasem Pan ma na sejmowym koncie tylko 6 interpelacji, w tym większość zespołowych, jedno zapytanie i jedno oświadczenie. - Ale to jest właśnie dowód na ciężką pracę. Gdy nie występowałem w telewizji, czyli nie miałem jeszcze twarzy, byłem w czołówce interpelujących posłów. Była to wówczas jedyna droga, żeby móc 0 coś zapytać rząd, a on mógł mi słać w odpowiedzi takie bajki, że rząd o tym myśli, ale nie może zrealizować. Dziś to, co mówię w telewizji, co ganię, o co wnoszę, jest skuteczniejsze. No i takich "TV-interpelacji" składam po kilkaset miesięcznie. Efekt jest większy, bo rząd nie koresponduje już tylko ze mną, ale z wielomilionową opinią publiczną, która to słyszała. - Podobno jak się Pan rąbnął, dając posłom ze swojego klubu sygnał do głosowania nie w tym momencie co trzeba 1 wszyscy zamiast zagłosować za, głosowali przeciw, to Pan zagłosował prawidłowo. - To był mój wielki błąd, bo bardzo nam, klubowi Lewicy, zależało na tym głosowaniu. Ja zagłosowałem akurat dobrze, ale w złym momencie podniosłem rękę. Ci, którzy nie patrzyli mi na ręce, lecz na światełko mojej elektronicznej maszynki, czyli m.in. Tadek Motowidło i Marek Wikiński, zagłosowali poprawnie. Reszta wyszła na moim błędzie tak, jak Ziobro na naciskach. Na szczęście przeszło to głosami Platformy i PSL. Ale żal we mnie do mnie za to pozostał. Zdarzyło się, że wściekły pomyślałem sobie: Jurek, do cholery, czy nie mogłeś zachować się jak głąb w mniej ważnej chwili?! - Żal mi Pana. Dawniej, gdy z trybuny sejmowej posłowie pieprzyli bzdury, Pan sobie wychodził na papierosa, a teraz musi Pan tam siedzieć jak dziad nawozie... - Dziad czasem z bata strzeli, a ja mam tylko dzwoneczek. Ale nie korzystam, żeby nie krzyczano, żem ministrant, którym - to rzadkie w SLD - nie byłem. Grałem za to w zespole bigbitowym u Rydzyka, co znaczy, że on był moim pierwszym menedżerem. Chociaż nie ma już w Sejmie Leppera, to lepperiada została i nauczyłem się na to wyłączać, bo to faktycznie nuda. Ale odżywam przy oświadczeniach, gdy posłowie oświadczają z trybuny np., że przecinali wstążkę na jakichś końskich zawodach, a następnie odznaczyli klacz o imieniu Mirinda oraz ogiera Wafla. Zachowuję powagę, ale w środku jakiś chochlik śmiechu mnie drapie. Nie znałem wcześniej tego uczucia. Każdy inaczej zresztą na moim miejscu spełniałby tę funkcję. Pewien jestem np., że prof. Iwiński nawet gdyby była debata o biopaliwach, i tak zawsze myślałby o lasce. - Lubi Pan podróżować? - Sam już nie wiem, bo chociaż stosunkowo późno, bo w 1981 r., dostałem po raz pierwszy paszport na Zachód - wcześniej mi odmawiano - to już się chyba napodróżowałem. -1 nic dziwnego. Ogarnął Pan w Sejmie najatrakcyjniejsze turystycznie parlamentarne grupy: polsko-malezyjską, polsko-meksykańską, polsko-saudyjską, polsko-turecką, polsko-tunezyjską i polsko-bułgarską. Zabrakło tylko Egiptu. - A właśnie się pani myli, bo to żadna turystyka. Nigdy nie byłem za granicą dlatego, że w nich zasiadam. Te bilateralne grupy to często takie nieożywione byty. Jak jest "chemia" pomiędzy ambasadorem a posłami, to coś się w grupie dzieje, a jak nie ma, to tylko raz w roku "wszystkiego najlepszego" z okazji święta narodowego. - Na Allegro za 9 zł kupiłam Pana książkę, Jak zostać ministrem" z autografem dla Katarzyny Chmury. Powinien mi Pan oddać tę forsę, bo to nie jest żadna książka, tyko zestaw wywiadów z eseldowskim rządem w 1997 r. - Dlaczego odmawia pani prawa, żeby się człowiek, przy okazji poseł, od czasu do czasu zabawił. Dałem tę książkę prof. Geremkowi, któremu bardzo podobał się mój wstęp do tych wywiadów. - A pamięta Pan, co Włodzimierz Cimoszewicz odpowiedział, gdy go Pan zapytał, jak się czuł w roli marszałka Sejmu? - Pewnie powiedział, że jak samotny biały żagiel. - Nie zgadł Pan. Cimoszewicz w Pana książce powiedział, że czuł się bardzo dobrze. A gdy zapytał Pan, od kogo zależy postrzeganie wicemarszałka, to co odpowiedział? - Muszę wrócić do tej książki. - Powiedział, że od niego samego. A od czego, zdaniem Cimoszewicza, zależy postrzeganie premiera? - Od ministrów? - Nie. Od innych. - No, czepia się pani jakichś banalnych protez językowych, których wszędzie pełno. W pani tekstach też czasem czytam: wytrzeszczył oczy z pożądania albo schronił się w cieniu drzewa, które łaskotało go chłodem falujących liści. - Po co pisać książki, których się samemu nie pamięta, no, chyba że ktoś Panu kazał ocieplić wizerunek ówczesnego rządu. Nie było wtedy internetu, ludzie wierzyli w radio, w książki. - Nikt mi nie kazał. Napisałem tę książkę, żeby być autorem książki. Dzięki temu ładniej wygląda moja biograficzna notka: Jerzy Wenderlich, poseł tylu i tylu kadencji, a na końcu: autor książki. - Są w niej dokładnie 2 interesujące zdania. Pierwsze nabrało sensu tylko dlatego, że jego autorka się zastrzeliła. Pamięta Pan, co powiedziała Panu Barbara Blida, gdy zapytał Pan, dlaczego odrzuciła na rzecz pracy w rządzie intratne finansowo propozycje z prywatnych firm? - Znając Basie, powiedziała, że szukała większych wyzwań. -1 dodała, że to prawdziwa przygoda. Miała rację. Drugie zdanie jest interesujące, bo szczere. Minister służb specjalnych Zbigniew Siemiątkowski wyznał Panu, że od swojej żony woli swojego kota. - Ha, łgarz jeden! Tamtego kota już z Siemiątkowskim nie ma, a tamta żona nadal jest. - Pana konwersja też jest interesująca. Z dziennikarza błyskawicznie został Pan politykiem. - Ja wszystko w życiu traktowałem bardzo serio. Jak paw puszyłem się, gdy mi, młodziutkiemu wówczas studentowi, po raz pierwszy opublikowano artykuł. Było to ze 100 lat temu, w "Gazecie Pomorskiej" ukazał się mój pierwszy tekst, było to 2 dni przed sylwestrem. Wyciąłem sobie ten kawałek gazety i nosiłem w kieszeni koszuli. Na sylwestrową imprezę zabrałem piękną dziewczynę, pokazałem jej i kolegom ten mój tekst, ale najmilsze było dla mnie to, jak sam go czytałem. Wychodziłem co chwilę do łazienki, dziewczyna myślała, że może mam niestrawność, a ja w toalecie po raz sześćdziesiąty siódmy wyciągałem tę moją dziewiczą publikację i szeptem ją sobie czytałem. - Wszyscy mówią, że teraz to Pan jest teoretykiem w SLD... - Teoretykami - w dobrym tego słowa znaczeniu - są posłowie branżowi, których w mediach nie widać. Zanim zagram w medialnym teatrze, często do nich dzwonię, żeby uzyskać niezbędną wiedzę. Potem ją sobie tylko układam w głowie tak, żeby jak najlepiej wykorzystać czas antenowy. - A co Pan powie w telewizji, jeśli pomnik ku pamięci ofiar smoleńskich przy Pałacu Prezydenckim będzie miał kształt krzyża? - Powiem, że nie czekam na ten monument, na głaz, na obelisk. Bo będzie to dziwny pomnik: wyszantażowany. Pomnik religii, a nie ofiar. Jest mi on niepotrzebny, żeby pamiętać o tej tragedii. Żyję dzięki bardziej subtelnym impulsom. Bo jestem prawdziwym romantykiem.

czwartek, 27 października 2011

Dla Kwaśniewskiego robili remont w Smoleńsku


27.10.2011, 12:27
aFp
10 kwietnia 2010 roku. Katastrofa polskiego tupolewa na pokładzie z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na rosyjskim lotnisku pod Smoleńskiem, Pawel Ciecierski, newspix.pl

Wiemy, jak wyglądają, a przynajmniej jak powinny wyglądać kulisy przygotowań do wizyty prezydenta czy premiera w obcym kraju. Kiedy 15 lat temu na lotnisku w Smoleńsku lądował samolot z Aleksandrem Kwaśniewskim (57 l.), wszystko było dopięte na ostatni guzik - opowiada nam były prezydent. Dla głowy polskiego państwa zalano nawet betonem zdewastowany pas startowy. Szczegóły tamtej wizyty zdradza osoba z ówczesnego kierownictwa Biura Ochrony Rządu. I przyznaje, że zeszłoroczne przeloty do Katynia premiera Donalda Tuska (54 l.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (61 l.) zostały źle przygotowane

Wizyta Kwaśniewskiego była szykowana ponad trzy miesiące. Sprawdzono każdy element wyposażenia lotniska w Smoleńsku, zapadła nawet decyzja o remoncie pas lotniska Siewiernyj. – Inaczej do tej wizyty by nie doszło – mówi Faktowi osoba z ówczesnych władz BOR. – Aż trudno mi uwierzyć, że mogło być inaczej – tak nasz rozmówcakomentuje doniesienia o zaniechaniach, o które prokuratura podejrzewa BOR przygotowujący wizyty w 2010 r. 7 kwietnia 2010 r. delegacja z premierem szczęśliwie wylądowała. Lot z 10 kwietnia okazał się tragiczny – zginęło 96 osób.

Wszystko pod linijkę

Prezydent Kwaśniewski lądował w Smoleńsku w 1996 r. – Na trzy miesiące przez terminem do Rosji poleciała grupa rekonesansowa – opowiada nasz rozmówca z BOR. – Sprawdzone zostało calusieńskie lotnisko Siewiernyj. Nie było takiej możliwości, by jakikolwiek sprzęt nie działał, czy był uszkodzony. Nasi funkcjonariusze z linijką w ręku mierzyli cały pas startowy. Okazało się, że jego część wymagała remontu. Dlatego natychmiast zadecydowaliśmy, ze Rosjanie muszą wylać nową nawierzchnię. Zrobili to z przekazanych przez Polskę pieniędzy. Musieli tez dokonać wymiany wszystkiego, co budziło nasze wątpliwości, włącznie z każdą żaróweczką czy guzikiem – relacjonuje tamte wydarzenia nasz rozmówca.

Ochrona pod bronią

Zupełnie inaczej też niż w 2010 r. wyglądała kwestia ochrony prezydenta Kwaśniewskiego. – Naszych agentów było mniej więcej tyle samo, co Rosjan – kilkadziesiąt osób – opowiada nam funkcjonariusz. – Oczywiście, że mieli broń – dodaje, gdy przypominamy, że podczas kwietniowych wizyt BOR nie miał broni, bo zakazali tego Rosjanie. Przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego oficerowie ochrony nie czekali na niego na płycie lotniska, tylko w oddalonym o kilkanaście kilometrów Katyniu. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – mówi nasz rozmówca.

BOR stawiał warunki

Dlaczego 14 lat temu Rosjanie zgodzili się na wcześniejsze rozeznanie BOR i obecność uzbrojonych agentów w Smoleńsku, skoro odmówili tego samego 7 i 10 kwietnia ubiegłego roku?
– Nie mogli się nie zgodzić! Gdyby odmówili, do tej wizyty po prostu by nie doszło – relacjonuje oficer. – Bez spełnienia naszych warunków, nie moglibyśmy zapewnić bezpieczeństwa i prezydent po prostu by tam nie pojechał. Wybuchłby skandal.
Tę relację potwierdza też Aleksander Kwaśniewski. Nie chce zdradzać szczegółów ochrony, z której do dziś korzysta. Ale zapewnia: – Leciałem do Katynia ze świadomością, że wszystko jest przygotowane i dopięte na ostatni guzik.

czwartek, 20 października 2011

Chcą pochować Kaddafiego w sekretnym miejscu

21:50, 20.10.2011 /Reuters, PAP


RELACJA MINUTA PO MINUCIE

Reuters TV/EPA
Ciało Muammara Kaddafiego zostanie pochowane w sekretnym miejscu - informuje telewizja Al-Arabiya. Obecne władze Libii nie chcą, żeby grób dyktatora stał się miejsce pielgrzymek jego zwolenników. Kaddafi zginął w czwartek podczas próby ucieczki z Syrty. Zginęli również dwaj jego synowie, Mutasim i Saif al-Islam. Narodowa Rada Libijska i przywódcy Zachodu ogłaszają koniec wojny i początek nowej ery w historii Libii.
KALENDARIUM REWOLUCJI LIBIJSKIEJ

21:49 Nie było rozkazu zabicia Kaddafiego. Zginął przez przypadek - mówi przedstawiciel Narodowej Rady Libijskiej.

21:21 Narodowa Rada Libijska planuje pochować Kaddafiego w tajnym miejscu - poinformowała telewizja Al-Arabiya.

20:44 NATO poinformowało, że zakończy misję w Libii w porozumieniu z ONZ i Narodową Radą Libijską.

Misrata świętuje po upadku Kaddafiego


20:22 Prezydent Barack Obama powiedział, że śmierć Kaddafiego zakończyła rządy "żelaznej pięści". Zapewnił, że USA pozostanie partnerem dla Libii. - To koniec długiego i bolesnego rozdziału dla Libijczyków, którzy mają teraz możliwość decydować o swoim własnym losie w nowej, demokratycznej Libii - powiedział Obama.

20:00 Francuskie ministerstwo obrony poinformowało, że to francuskie samoloty dokonały ostrzału kolumny Kaddafiego w czwartek rano.

19:31 Dwaj synowie Kaddafiego, Saif al-Islam i Mu-tassim nie żyją - podała w czwartek libijska telewizja państwowa. Wcześniej szef resortu sprawiedliwości w nowych władzach Libii, Mohammed al-Alagi, poinformował, że Saif został schwytany przez siły Narodowej Rady Libijskiej.
Młody Libijczyk chwali się zachodnim reporterom, że to on schwytał Muammara... czytaj więcej »


19:15 Bojownicy relacjonują ostatnie chwile Muammara Kaddafiego. - Nazywał nas szczurami, ale popatrzcie, gdzie go znaleźliśmy - powiedział 27-letni bojownik Amhmed Al Sahati, stojąc obok dwóch cuchnących rur przepustowych pod sześciopasmową szosą, pełnych śmieci i błota, gdzie znaleziono Kaddafiego.

18:48 - Dzień ten przyniósł kres reżymu Kaddafiego. W ten sposób kończy się krwawa wojna, jaką Kaddafi prowadził przeciwko swemu własnemu narodowi. Otworzyła się teraz ostatecznie droga do politycznego pokojowego nowego początku - powiedziała kanclerz Angela Merkel, dodając, iż Niemcy się tym "bardzo cieszą".

18:28 Telewizja Al Dżazira pokazała film, na którym widać rannego, ale wciąż żywego Kaddafiego w momencie schwytania przez siły rządowe w Syrcie.

Ciało martwego Muammara Kaddafiego wleczone po ziemi, potem wrzucone na... czytaj więcej »


18:24 Aleksander Kwaśniewski skomentował, że po śmierci Kaddafiego po stronie partnerów europejskich i światowych Libii stoi wielkie zadanie. - Polska może być pomocna, gdy chodzi o niektóre rozwiązania tej transformacji, ponieważ myśmy swoje przeszli przed 20 laty. Trzeba Libijczykom życzyć, żeby im się udało - dodał b. prezydent.

18:15 Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powiedział, że śmierć Kaddafiego to początek demokracji, w której "wszystkie grupy ludzi w kraju mają swoje miejsce i gdzie zagwarantowane są podstawowe wolności".

17:56 Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oświadczył w czwartek, że ogłoszona wcześniej śmierć libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego oznacza historyczną zmianę dla Libii. - Walczący po obu stronach knfliktu muszą złożyć broń - dodał szef ONZ.

17:55 Przywódca Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mustafa Dżalil ogłosi jeszcze w czwartek lub najpóźniej w piątek ostateczne wyzwolenie Libii spod 42-letnich rządów Muammara Kaddafiego, zabitego w czwartek w okolicach Syrty - powiedział libijski premier Mahmud Dżebril. - Dżalil przedstawi szczegóły dotyczące śmierci Kadafiego - dodał na konferencji prasowej w Trypolisie Dżebril, który uważany jest za "numer 2" w NRL.

17:32 - O ile się potwierdzą w pełni te informacje, to myślę, że to będzie traktowane jako symboliczny moment końca świata dyktatury w tym rejonie w Afryce Północnej - tak o śmierci Kaddafiego wypowiedział się prezydent Bronisław Komorowski.

17:30 Francuski minister spraw zagranicznych Alain Juppe powiedział, że śmierć Kaddafiego oznacza koniec 42-letniej tyranii i początek demokracji w Libii. - To początek nowej ery i rekonstrukcji w Libii - stwierdził.

Libia ostatnich ośmiu miesięcy (TVN24)


17:09 Mu-tasim Kaddafi, syn Muammara, został zabity podczas próby ucieczki - twierdzą przedstawiciele NRL.

17:07 Syn Kaddafiego Saif ucieka z Syrty w konwoju ostrzeliwanym przez siły NRL - podaje Reuters.

16:50 - Po śmierci Kaddafiego naród libijski ma większe szanse na budowanie silnej i demokratycznej przyszłości - powiedział premier Wielkiej Brytanii, David Cameron.

16:48 Premier Libii Mahmud Dżibril potwierdził, że Muammar Kaddafi nie żyje. - Od dawna czekaliśmy na ten moment. Muammar Kaddafi został zabity - oświadczył. Dodał, że teraz Libia ma szansę stać się zjednoczonym krajem. Dżibril podał również, że według nieoficjalnych informacji syn Kaddafiego Saif al-Islam jest w konwoju opuszczającym Syrtę.

16:40 Reuters powołując się na naocznego świadka mówi o filmie, na którym widać syna Kaddafiego Mu'tasima, leżącego na łóżku we krwi, ale żywego.

16:32 Ciało Kaddafiego zostało umieszczone w meczecie w Misracie - podała Al Dżazira. Z kolei telewizja Al-Arabiyya potwierdziła, że ciało przywódcy znajduje się w Misracie, ale w centrum handlowym w okolicy głównego targu miasta.

Trypolis się cieszy ze śmierci dyktatora


16:25 Telewizja Al Dżazira wyemitowała materiał, na którym widać, jak półnagie ciało - podobno Kaddafiego - jest wleczone po ulicy. Osoba na zdjęciu jest bez koszuli, ma zakrwawioną twarz i dziurę po kuli w głowie.

16:10 Ciało Kaddafiego jest zabierane do Misraty - powiedział minister informacji Libii.

16:00 Ciało syna zabitego dyktatora Libii Muammara Kaddafiego, Mu'tasima, zostało w czwartek znalezione w Syrcie przez żołnierzy Narodowej Rady Libijskiej (NRL) - poinformował dowódca sił NRL Mohamed Leith, cytowany przez agencję AFP. - Znaleźliśmy go martwego. Jego ciało oraz ciało ministra obrony w rządzie Kadafiego, Abu Bakra Junisa Dżabra, są transportowane karetką do Misraty - powiedział Leith.

15:54 Wiceprzewodniczący NRL Abdul Hafiz Ghoga potwierdził śmierć Kaddafiego. Zapowiedział wyzwolenie całej Libii "w ciągu godzin".
Ambasada Polski w Trypolisie potwierdza śmierć Kaddafiego


15:39 Polska ambasada w Trypolisie potwierdziła śmierć Kaddafiego.

15:35 Polski MSZ pogratulował narodowi libijskiemu. - Gratulujemy narodowi libijskiemu tego, co się dzisiaj stało, czyli ostatecznego końca okresu dyktatury, który trwał przez kilkadziesiąt lat - oświadczył rzecznik MSZ Marcin Bosacki.

15:34 - Tak przemija chwała świata - skomentował Silvio Berlusconi. Czytaj więcej o reakcjach liderów

15:09 NRL potwierdza, że opublikowane przez największe telewizje zdjęcie martwego Kaddafiego jest prawdziwe.

15:08 Al Dżazira podaje, że siły NRL pojmały syna Kaddafiego o imieniu Mo'Tassim na ulicach Syrty.



15:07 Przewodniczący Narodowej Rady Libijskiej, Abdel Jalil, zwróci się w czwartek do Libijczyków.

15:01 Ciało Kaddafiego zostało zabrane do objętego tajemnicą miejsca - poinformował członek Narodowej Rady Libijskiej. - Jest w naszym samochodzie i zabieramy je w sekretne miejsce ze względów bezpieczeństwa - poinformował Mohamed Abdel Kafi.

14:57 W mediach pojawiają się pierwsze rzekome zdjęcia martwego Kaddafiego.

Radość w Syrcie


14:55 Narodowa Rada Libijska potwierdza śmierć Kaddafiego. - Były libijski dyktator Muammar Kadafi został zabity w ataku sił Narodowej Rady Libijskiej (NRL) - poinformował agencję Reutera minister informacji Mahmud Szammam.

14:48 NATO poinformowało, że należący do jego sił samolot zaatakował dwa wojskowe pojazdy w pobliżu ostatniego miejsca pobytu Kaddafiego. Nie potwierdzono jednak, że w pojazdach znajdował się libijski przywódca. - Około 8.30 rano samolot NATO zaatakował dwa pojazdy należące do sił Kaddafiego, które były częścią większego konwoju poruszającego się w okolicach Syrty - poinformował pułkownik Roland Lavoie.

- To ostatni dzień walki, w ciągu kilku godzin ogłosimy upadek Syrty -... czytaj więcej »


14:25 Informację o śmierci Kaddafiego podał również Madżid. - Kaddafi zmarł - oznajmił rebeliant. Kilkadziesiąt minut wcześniej Madżid twierdził, że obalony libijski dyktator "jest ranny w obie nogi". - Został zabrany przez ambulans - powiedział przedstawiciel NRL w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera. Później Madżid dodał, że Kaddafi zginął od ran.

Kaddafi miał zostać schwytany lub zabity podczas próby ucieczki z Syrty, ostatniego bastionu dyktatora i jego rodzinnego miasta, które, według rebeliantów, wpadło w czwartek w ich ręce.

Gdzie i jak?

Chamis Kaddafi, najmłodszy syn Muammara Kaddafiego, był jednym z głównych... czytaj więcej »
Przedstawiciel Narodowej Rady Libijskiej twierdził, że właśnie w jednym z takich konwojów zaatakowanych przez lotnictwo NATO był Kaddafi. Inny rebeliant twierdził jednak, że Kaddafi ukrył się "w dziurze w Syrcie" i krzyczał, "żeby do niego nie strzelać".
Według przedstawicieli rebeliantów w akcji, której miał zginąć lub zostać złapany Kaddafi, zabity został szef jego armii, Abu Bakr Junus Dżabr. Do niewoli miał się też dostać rzecznik Kaddafiego Musa Ibrahim.

Ostatni atak na pozycje sił wiernych Kaddafiemu w Syrcie rozpoczął się około godz. 8 rano i trwał przez około 90 minut. Agencja Associated Press donosiła, że przed atakiem kilka samochodów pełnych ludzi wiernych Kaddafiemu próbowało wyjechać z miasta, lecz powstańcy ludzi tych zabili.

Sylwetka Muammara Kaddafiego

Chłopak ze złotym pistoletem On zabił Kaddafiego?

19:56, 20.10.2011 /BBC News, Reuters


OSTATNIE CHWILE DYKTATORA

Reuters/AFP/Eastnews
Młody Libijczyk chwali się zachodnim reporterom, że to on schwytał Muammara Kaddafiego i odebrał mu złoty pistolet. Przez media został już ochrzczony mianem człowieka, który zabił Kaddafiego.
KALENDARIUM REWOLUCJI LIBIJSKIEJ

Z młodym Libijczykiem rozmawiał reporter BBC. Młody mężczyzna, jak twierdzi, schwytał libijskiego przywódcę i odebrał mu złoty pistolet.

Inne media już nazywają go człowiekiem, który zabił Kaddafiego. Identyfikują go jako Mohameda el-Bibiego.

Inny bojownik, 27-letni Ahmed Al Sahati wspomina, że Kaddafi nazywał rebeliantów "szczurami". - A patrzcie, gdzie go znaleźliśmy - powiedział Al Sahati. Kaddafi miał ukrywać się w "dziurze", czyli betonowych kręgach zlokalizowanych w okolicach autostrady w Syrcie, pełnych śmieci i błota.
Ciało Muammara Kaddafiego zostanie pochowane w sekretnym miejscu -... czytaj więcej »
      Jeden z ludzi Kaddafiego wyszedł wymachując bronią i krzycząc, byśmy się poddali. A potem zaczął do mnie strzelać. Potem Kaddafi chyba powiedział im, by wstrzymali ogień. I ten zaczął krzyczeć: "Mój pan tu jest, Kaddafi tu jest i jest ranny". Weszliśmy do środka i wydostaliśmy Kaddafiego na zewnątrz. Mówił: "Co jest nie tak? Co się dzieje?" Wzięliśmy go i wsadziliśmy do samochodu.      
Bakeer
Ciało martwego Muammara Kaddafiego wleczone po ziemi, potem wrzucone na... czytaj więcej »
Libijska telewizja wyemitowała kolejny amatorski film, na którym widać... czytaj więcej »


Rebelianci utrzymują, że w ostatnich godzinach życia Kaddafi otoczony był lojalnymi ochroniarzami i szefem jego armii. Przebywał w Syrcie, ale próbował się z niej wydostać drogą na zachód.

Tam około 8.30 rano konwój wojskowych pojazdów ostrzelało NATO. Nie było jednak pewne, czy ostrzelano również samochód, w którym jechał Kaddafi. Konwój miał liczyć 15 ciężarówek. Łącznie ofiarami nalotu padło około 50 osób.

Wieczorem francuskie ministerstwo obrony poinformowało, że to francuskie samoloty dokonały ostrzału kolumny.

W kryjówce

Kaddafiemu i garstce jego popleczników udało się jednak uniknąć śmierci. Najprawdopodobniej przebiegli przez niewielki zagajnik i schronili się w dwóch betonowych rurach. Żołnierze deptali im jednak po piętach.

- Najpierw wypaliliśmy do nich z dział przeciwlotniczych, ale nic to nie dało - opowiada Salem Bakeer. - Potem podeszliśmy na piechotę.

- Jeden z ludzi Kaddafiego wyszedł wymachując bronią i krzycząc, byśmy się poddali. A potem zaczął do mnie strzelać - dodaje. - Potem Kaddafi chyba powiedział im, by wstrzymali ogień. I ten zaczął krzyczeć: "Mój pan tu jest, Kaddafi tu jest i jest ranny" - twierdzi Bakeer.

- Weszliśmy do środka i wydostaliśmy Kaddafiego na zewnątrz. Mówił: "Co jest nie tak? Co się dzieje?" Wzięliśmy go i wsadziliśmy do samochodu - mówi Bakeer. W momencie schwytania Kaddafi był już ranny w nogę i plecy.

Inni bojownicy mniej więcej potwierdzają tę wersję. Jeden z nich twierdzi, że Kaddafi został w końcu postrzelony przez jednego ze swoich własnych ludzi. - Jeden z jego ochroniarzy postrzelił go w klatkę piersiową - mówi Omran Jouma Shawan.

W kryjówce Kaddafiego zginęło łącznie kilkanaście osób.

Lincz

Zwycięscy bojownicy strzelali w powietrze, krzyczeli "Allah Akbar" i pozowali rozradowani do zdjęć. Później zabrali Kaddafiego do centrum Syrty. Wówczas pułkownik był jeszcze żywy. Filmy wyemitowane przez libijską telewizję pokazują, jak jest osaczany i linczowany przez tłum, a potem - już martwy - ciągnięty po ziemi.

Według Narodowej Rady Libijskiej Kaddafi zmarł od ran odniesionych w czasie schwytania.

Kaddafi ranny, ale żywy

19:05, 20.10.2011 /Reuters


ZOBACZ FILM Z MOMENTU SCHWYTANIA

Kaddafi ranny, ale żywy
Fot. YouTubeKaddafi schwytany przez siły NRL
Libijska telewizja wyemitowała kolejny amatorski film, na którym widać moment schwytania pułkownika Muammara Kaddafiego. Na nagraniu jest jeszcze żywy, choć ranny. Widać, jak osacza go grupa ludzi.


Śmierć dyktatora - relacja minuta po minucie

Na filmie widać rannego, ale wciąż żywego pułkownika Muammara Kaddafiego w chwili, gdy został schwytany w Syrcie przez oddziały wojska Narodowej Rady Libijskiej.

Kaddafi otoczony jest przez grupę wznoszących okrzyki osób. Widać jego zakrwawioną twarz. Słychać okrzyki wiwatujących bojowników.

Dyktator nie żyje

Wcześniej telewizja Al Dżazira pokazała film, na którym widać jak tłum wlecze martwego już Kaddafiego po ziemi.

Kaddafi miał zostać schwytany w czwartek pod Syrtą. Według Narodowej Rady Libijskiej, zmarł od odniesionych ran. Według libijskiej telewizji, Kaddafi został postrzelony w głowę i brzuch. Według innych źródeł, został ranny w obie nogi.

Jego ciało zostało przewiezione do meczetu w Misracie.

jk / ola

RAPORT SPECJALNY O ŚMIERCI KADDAFIEGO - CZYTAJ

18-latek w sportowej czapce. To on zabił Kaddafiego


dzisiaj, 18:45 GK / PAP, Onet, bbc.co.uk
Mohammed Al-Bibi, fot. AFP
Mohammed Al-Bibi, fot. AFP

Muammar Kaddafi zginął z rąk 18-letniego Libijczyka Mohammeda Al-Bibiego - informuje serwis BBC. Według dziennikarza, który rozmawiał z młodym mężczyzną, dyktator został znaleziony w kanale burzowym w Syrcie. Al-Bibi, który pojawił się razem ze współtowarzyszami przed szpitalem w centrum miasta, miał na sobie czapkę amerykańskiego klubu baseballowego New York Yankees, a przed kamerami chwalił się złotym pistoletem, który miał odebrać Kaddafiemu.

Były dyktator tuż przed swoją śmiercią miał prosić napastnika o litość i krzyczeć: "Nie strzelaj". Po tym jak udało się schwytać Kaddafiego, Libijczycy wyszli na ulice miasta, a wiwatujący tłum miał m.in. kopać ciało byłego dyktatora i ciągnąć je po ulicach Syrty.

Śmierć dyktatora, Libia gotowa na zmiany

Pierwsze informacje na temat śmierci Muammara Kaddafiego mówiły o tym, że dyktator zginął w wyniku ran odniesionych, gdy schwytano go w czwartek o świcie koło Syrty. Informacje o jego śmierci potwierdził rzecznik Narodowej Rady Libijskiej (NRL) oraz premier Libii Mahmud Dżibril, uważany w NRL za "numer 2".- Od dawna czekaliśmy na ten moment. Muammar Kaddafi został zabity - oświadczył.

Przywódca Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mustafa Dżalil ogłosi jeszcze w czwartek lub najpóźniej w piątek ostateczne wyzwolenie Libii spod 42-letnich rządów Muammara Kaddafiego.

Jak pisze agencja Reutera, deklaracja wyzwolenia będzie oznaczała początek planu obejmowania władzy przez nowy rząd i budowania instytucji demokratycznych w tym północnoafrykańskim kraju, który przez 42 lata znajdował się pod autokratycznymi rządami Kaddafiego. Dyktator został obalony w sierpniu przez powstańców z NRL.

Wcześniej przedstawiciel NRL Abdel Madżid informował, że były dyktator został ranny w nogi i w głowę, gdy próbował uciekać w konwoju, zaatakowanym przez lotnictwo NATO, i zmarł. - Oddano mnóstwo strzałów do jego grupy, Kaddafi zmarł - powiedział Madżid.

Muammar Kaddafi nie żyje – podyskutuj na czacie

Świadek: krzyczał "nie strzelać"

Zgłosili się naoczni świadkowie. Jeden z nich powiedział agencji Reutera, że Kaddafi schował się "w dziurze" i krzyczał "nie strzelać, nie strzelać". Pojawiły się też pierwsze zdjęcia, przedstawiające jakoby martwego libijskiego dyktatora. Widać na nich zakrwawionego osobnika, leżącego na ziemi i otoczonego przez bojowników Narodowej Rady Libijskiej.

Przedstawiciel Narodowej Rady Libijskiej potwierdził, że to Kaddafi jest na pokazywanym w stacjach telewizyjnych zdjęciu, przedstawiającym najwyraźniej martwego mężczyznę.

Telewizja Al-Arabija podała, że ciało Kaddafiego przywieziono do Misraty oraz że będzie mogła je sfilmować.

Czy to początek końca dyktatury na świecie?

Tymczasem telewizja Al-Dżazira pokazała też zdjęcie ciała mężczyzny, którego zidentyfikowano jako dowódcę sił Kaddafiego, ministra obrony Abu Bakra Junisa Dżabra; brodaty mężczyzna miał ślad po kuli poniżej szyi.

NATO sprawdza doniesienia o schwytaniu Kaddafiego - poinformował przedstawiciel Sojuszu. Zaznaczył, że zajmie to trochę czasu. Departament Stanu USA oświadczył, że nie może na razie potwierdzić doniesień medialnych o schwytaniu bądź śmierci Kaddafiego.

"Teraz wojna się skończyła"

Premier Włoch Silvio Berlusconi, komentując wiadomość o schwytaniu przywódcy Libii Muammara Kadafiego, posłużył się łacińską maksymą: "sic transit gloria mundi" (tak przemija chwała świata).

- Teraz wojna się skończyła - dodał szef włoskiego rządu.

Kluczowe momenty rewolucji - kalendarium walk i decyzji ws. Libii

Premier Berlusconi był przez lata najbliższym na Zachodzie sojusznikiem libijskiego przywódcy, którego nazywał "przyjacielem liderem".

Prof. Janusz Danecki z Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej nie sądzi, by śmierć Kaddafiego była przełomowym wydarzeniem. "Głównym problemem w Libii w tej chwili jest organizowanie się nowych władz. Oczywiście przeszkadzała im do tej pory pewna opozycja i samo to, że Kaddafi się ukrywa, że jest obecny. Już teraz tego elementu nie będzie. Teraz jednak najważniejsze problemy to: organizowanie władz, organizowanie państwa, zastanowienie się, co z przeszłością, jaki przyjąć stosunek do tych władz, które były. Jednym słowem, jest wiele różnych problemów, z którymi Libijczycy muszą sobie dać radę. Nie oczekujmy, że zapanuje spokój i wspaniale zorganizowane państwo".

"Lew pustyni" walczył do końca - czytaj o włoskiej okupacji w Libii

(tsz)

środa, 19 października 2011

Policzyliśmy, ile zarabia Kościół. Z budżetu 1,6 miliarda, taca 1,2 miliarda...

2011-10-19 06:00

fot: Reporter/East News

Autor: Andrzej Zwoliński


1/3

Kościół rzymskokatolicki jest w Polsce instytucją szczególnie uprzywilejowaną. Oprócz ponad 1,2 mld złotych z kieszeni wiernych, blisko 2 mld zł dostaje od państwa w formie dotacji. Hierarchowie, którzy bardzo krytycznie odnosili do naszego wejścia do Unii Europejskiej, chętnie sięgają też po pieniądze z Brukseli. Ich coroczne wpływy to łącznie ponad 3 mld złotych.

Wraz z sukcesem Ruchu Palikota w wyborach parlamentarnych, powróciła kwestia stosunków państwo-religia. Rozgorzała debata wokół obecności krzyża w miejscach publicznych. Kościół zaproponował likwidację Funduszu Kościelnego, w zamian za możliwość dodatkowego 1 procentowego odpisu podatkowego na jego rzecz. Oszacowaliśmy dochody Kościoła, oraz skalę państwowych dotacji i ulg podatkowych jakie gwarantuje mu prawo.

W Polsce zarejestrowanych jest 30 kościołów i związków wyznaniowych, Kościoły katolickie zajmują wśród nich zdecydowanie dominującą pozycję. Według danych GUS do tego wyznania przyznaje się około 90 proc., czyli blisko 34 mln Polaków. Z tego 33,7 mln to członkowie Kościoła rzymskokatolickiego.

źródło: Główny Urząd Statystyczny,
* - rzymskokatolicki, greckokatolicki, ormiański, neounicki

Po kościołach katolickich najbardziej liczne są w Polsce kościoły prawosławne - pół miliona wiernych, protestanckie - blisko 150 tys. oraz Związek Wyznania Świadków Jehowy - ich jest o 30 tysięcy mniej niż protestantów.

Wszystkie cieszą się przywilejami finansowymi. - Kościół i każdy związek wyznaniowy wpisany do rejestru uzyskuje osobowość prawną oraz może korzystać z wielu uprawnień. W sprawach majątkowych kościoły działają poprzez swoje osoby prawne - mówi Money.pl Małgorzata Brzoza, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.

Przeczytaj komentarz
Macieja Miskiewicza




Podatek kościelny jest dobry. 666 powodów

Kościoły są zwolnione z podatków lokalnych i tych od nieruchomości. Ponadto duchowni nie płacą podatków od czynności cywilnoprawnych, od spadków i darowizn, oraz zwolnieni są z opłat celnych. - Wszystkie te ulgi nie dotyczą jednak działalności gospodarczej - zastrzega Brzoza.

Za to dodatkowym bonusem jest to, że kościelne rozgłośnie radiowe zyskały status nadawców społecznych i zwolniono je z opłat koncesyjnych. Z racji swojej dominującej roli najbardziej korzysta na tym Kościół rzymskokatolicki.

Jak policzył Money.pl, same dotacje państwa dla katechetów, na katolickie uczelnie, szkoły i przedszkola oraz kapelanów to rocznie 1,65 mld zł.

źródło: Money.pl na podstawie danych z MF, MON, MEN, Sedlak&Sedlak, FOR,
* - średnia roczna dotacja z UE

Od wiernych, księżą zbierają rocznie ponad 1,22 mld zł. Bruksela dorzuca rocznie średnio 100 mln zł.

"Co łaska" to grubo ponad 1,2 mld zł rocznie Armia księży Kościoła rzymskokatolickiego liczy w Polsce nieco ponad 30 tys., zakonników i zakonnic jest około 6 tys. Kościół podzielony jest na ponad 10,2 tys.parafii. Jako że w Polsce jest 30 tys. kapłanów, oznacza to, że 10,2 tys. księży pełni funkcję proboszczów, a około 20 tys. to wikariusze. Parafie łączą się w dekanaty, a te w diecezje. W Polsce istnieją 44 diecezje, które łączą się w 15 metropolii.

Jak zaznaczają przedstawiciele Episkopatu, w Polsce każda parafia ma niezależność finansową jeśli chodzi o rozliczanie się z datków od wiernych. Proboszcz ma obowiązek prowadzenia ksiąg finansowych i raz w roku sporządza sprawozdanie z przychodów i rozchodów parafii, które jest przekazywane kurii.

Z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, iż regularnie w mszach uczestniczy około 40 proc. wiernych czyli 13,8 mln Polaków. Ich liczba spadła minionym dziesięcioleciu o blisko 2 mln. To głównie ta część katolików utrzymuje kościół, reszta płaci od wielkiego święta albo wcale.

źródło: Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego

Ksiądz zarabia przede wszystkim na stypendiach mszalnych, czyli popularnej ofierze składanej przez wiernych za msze w określonej intencji oraz przy okazji sakramentów: chrztów, zapowiedzi, ślubów, pogrzebów czy święcenia przedmiotów i miejsc.

Te są bardzo zróżnicowane. Na przykład w przypadku ślubów wysokość datków waha się od 50 do 2000 zł, a w przypadku od 20 do 500 zł. Są parafie, które za pochówek biorą 50 zł, ale są też takie, które inkasują nawet 5000 zł.

Z szacunków Sedlak&Sedlak oraz Fundacji FOR na podstawie danych zebranych w diecezjach wynika, iż proboszcz zarabia średnio 6 tys. zł, a wikariusz 2290 zł miesięcznie.

Biorąc pod uwagę liczbę proboszczów i wikariuszy, Money.pl oszacował, że ich roczne dochody z tacy i co łaska to 1 mld 229 mln zł rocznie. Oczywiście te dochody zależnie od parafii są zróżnicowane. W przypadku małych, wiejskich parafii sięgają kilkudziesięciu tysięcy zł, a w przypadku największych-miejskich, przekraczają 400 tys. zł.Średnio jest to około 120 tys. zł.

Oprócz ryczałtowego podatku, około 30 proc. zebranych od wiernych pieniędzy proboszczowie przekazują swoim zwierzchnikom.

Ponad 1,6 mld zł na nauczanie i kapelanów

Przede wszystkim państwo finansuje naukę religii w szkołach podstawowych, gimnazjach i średnich. W poprzednim roku szkolnym wynagrodzenia katechetów kosztowały budżet 1 132 mln zł.

Państwo dokłada jeszcze do wyznaniowych uczelni, szkół i innych instytucji prowadzonych przez kościoły. Dotyczy to miedzy innymi aż pięciu uczelni katolickich, wśród nich jest Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Budżetowe dotacje do kościelnych uczelni w ubiegłym roku sięgnęły 180 mln zł. Na ponad 850 katolickich ochronek, przedszkoli oraz szkół wydano blisko 300 mln zł.

Z naszych podatków finansowane są także pensje kapelanów i duchownych w wojsku, policji, straży granicznej, więzieniach oraz straży pożarnej. Na duchownych w mundurach idzie rocznie ponad 21 mln zł.

Kościół nie gardzi pieniędzmi z Brukseli

Po unijne pieniądze sięgają nie tylko firmy, samorządy czy rolnicy, mogą to robić także Kościoły, zakony i związki wyznaniowe. Pieniądze dostają głównie na remonty, renowacje, przebudowy i modernizacje kościołów i innych obiektów sakralnych, a także na dopłaty do uprawianej ziemi. Kościoły realizują teraz inwestycje, których wartość przekracza miliard złotych. Około 750 mln zł wyłożyła Bruksela. Blisko 700 mln złotych otrzymał Kościół katolicki. Duchowni pozyskują pieniądze z dwóch źródeł. Pierwsze to program Kapitał Ludzki, drugi to unijne programy regionalne.

Rekordziści jeżeli chodzi o pozyskanie unijnych pieniędzy to Instytut Teologiczno-Pastoralny im. św. Józefa Sebastiana Pelczara w Rzeszowie. Dostał ponad 44 mln zł na budowę swojej siedziby. Z kolei ojcowie paulini z Jasnej Góry otrzymali ponad 25 mln zł na remont bazyliki w swoim klasztorze.




fot: Reporter/East News

2 mld zł na podatkowych przywilejach?

Księża płacą kwartalny podatek zryczałtowany. Jego wysokość zależy od liczby osób mieszkających na terenie parafii, niezależnie od tego czy są wierzący czy nie i czy są praktykujący. Jest od niego odliczana kwota ubezpieczenia zdrowotnego, które jest płacone przez duchownych dobrowolnie. Dodatkowo proboszcz może wystąpić o obniżenie ryczałtu. Zwolnieni są z niego zakonnicy, biskupi, arcybiskupi i kardynałowie. Istnieje także możliwość zrzeczenia się przez wikariusza lub proboszcza płacenia podatku w formie ryczałtu.

Zryczałtowany podatek jaki Kościół płaci państwu, wynosi - zależnie od wielkości miejscowości od 384 do 1374 zł dla proboszczów, średnio to 879 zł. Wikariusze wykładają miesięcznie od 242 do 446 zł czyli średnio 344 zł. Wszyscy księża płacą więc 63 mln zryczałtowanego podatku rocznie.

Gdyby objęto duchownych powszechnie obowiązującym podatkiem PIT, od swoich dochodów musieliby zapłacić 233 mln zł . Tak więc państwo rozliczając ich w preferencyjny sposób, de facto funduje Kościołowi swoistą ulgę podatkową w wysokości 170 mln zł rocznie.

Jeszcze więcej państwo traci na składkach zdrowotnych i emerytalnych. Księża pracujący w parafiach odprowadzają składkę do ZUS we własnym zakresie, ale od zryczałtowanego podatku jest odliczana, płacona dobrowolnie składka do NFZ.

W przypadku 40 proc. duchownych, składki do ZUS i NFZ są całkowicie lub częściowo finansowane z Funduszu Kościelnego. W tym roku na ten fundusz państwo przeznaczy ponad 94 mln zł. Oprócz finansowania składek pieniądze te idą też na remonty kościołów i zakonów. Gdyby każdy z 30 tys. księży samodzielnie płacił składkę do NFZ i ZUS, państwo oszczędziłoby 224 mln zł.

Te oszczędności Kościoła na podatku dochodowym oraz składkach ubezpieczeniowych to tylko niewielka część tego co zostaje w kieszeniach księży. Około 1,5 mld zł rocznie, państwo traci na zwolnieniach kościelnych osób prawnych od nieruchomości, spadków, darowizn oraz od czynności cywilnoprawnych. To jednak tylko szacunkowa kwota, która pojawia się w sejmowych interpelacjach poselskich. - Nie liczymy tego i nie jesteśmy w stanie powiedzieć jaka to dokładnie kwota mówi Małgorzata Brzoza, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.

Bonus wartości 5 mld zł od Komisji MajątkowejPo 1989 roku państwo okazało kościołom i związkom wyznaniowym szczególną hojność. W ramach zadośćuczynienia za prześladowania w latach 40. i 50., organizacjom religijnym przekazano nieruchomości mające ponad 150 tys. ha. Wśród nich było ponad 700 zabudowanych nieruchomości.

W sumie przez około 20 lat swojej działalności Komisja Majątkowa przekazała Kościołowi Katolickiemu majątek wartości ok. 5 mld zł oraz rekompensatę i odszkodowania w wysokości 143,5 mln zł.

Kościołowi mało, chce trzy razy więcej

Kościół jest gotowy przystać na likwidację Funduszu Kościelnego w zamian za zastąpienie go możliwością dobrowolnego przekazania 1 proc. z PIT na rzecz wybranego kościoła lub związku wyznaniowego.

Zmiana wymagałaby nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Jak na razie resort finansów nie potwierdza by prowadzono jakieś przymiarki do zmiany prawa. Do Ministerstwa Finansów nie wpłynęły żadne propozycje dotyczące likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go możliwością dobrowolnego przekazania dodatkowego 1 proc. z PIT na rzecz wybranego kościoła lub związku wyznaniowego, co uniemożliwia ustosunkowanie się do takiej propozycji - głosi komunikat Ministerstwa Finansów.

Zgodnie z tegorocznymi danymi resortu finansów dotyczącymi rozliczenia PIT za 2010 rok, w ramach 1 proc. podatku Polacy przekazali organizacjom charytatywnym ponad 400 mln zł. Z możliwości tej skorzystało ponad 10 mln osób, czyli 38 proc. ogółu podatników. Przekazana przez nich kwota stanowiła w sumie 0,67 proc. podatku należnego fiskusowi, a średnia wpłata wyniosła 39 zł.

Zakładając, że na odpis zdecydowałaby się tylko połowa regularnie uczęszczających na msze, czyli blisko 7 mln Polaków, oznaczałoby, że na konta Kościoła trafiło by rocznie blisko 300 mln zł. To ponad trzykrotnie więcej niż dostaje teraz w ramach świadczeń przekazywanych przez Fundusz Kościelny.


Duchowni mogą spać spokojnie, jeżeli w najbliższej kadencji parlamentu zostaną przeforsowane jakieś zmiany regulujące finansowanie kościołów i związków wyznaniowych, to będzie to tylko na ich korzyść.

Nie tylko dominujące w Sejmie i Senacie Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość ale też Polskie Stronnictwo Ludowe nie chce zmieniać w istotny sposób finansowania kościołów. Co prawda deklarują ewentualne poparcie dla likwidacji Funduszu Kościelnego co przyniosłoby oszczędności budżetowe nie przekraczające 100 mln zł rocznie. Zgoda na dodatkowy 1 procentowy odpis od podatku na rzecz kościołów spowodowałby za to, że ich wpływy zwiększyłyby się o kolejne 200 mln zł.

Obcięcie ulg i realne opodatkowanie wszystkich duchownych w swoich programach deklarują jedynie Ruch Poparcia Palikota oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej.

PO ewentualnie poprze pomysł 1 procentowego odpisu od podatku na rzecz kościołów

Partia nie chce nic zmieniać w prawie regulującym działalność kościołów w Polsce, a szczególnie Kościoła Rzymskokatolickiego. Jej czołowi politycy deklarują jednak, że gdyby się pojawiła konkretna propozycja dotycząca możliwości odpisywania dodatkowego procenta od podatku dochodowego w PIT to jest skłonna go poprzeć.

Do rozstrzygnięcia pozostaje szczególnie kwestia czy będzie to funkcjonować w ramach już obowiązującego jednego procenta, czy ma to być kolejny procent.

PiS za zastąpieniem Funduszu Kościelnego 1 procentowym odpisem od podatku na rzecz duchownych

Zdaniem polityków partii Jarosława Kaczyńskiego, każde rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw problemowi z finansowaniem kościołów, byłoby dobrym wyjściem.

W Funduszu Kościelnym trzeba wprowadzić zmiany. Dobrym wyjściem zdaniem PiS mogłoby być właśnie zastąpienie go dodatkowym 1 procentowym odpisem od podatku dochodowego.

RP za 2,5 procentowym i odpisem likwidacją wszystkich dotacji i ulg podatkowych


Ruch Palikota proponuje, żeby każdy podatnik mógł 2,5 procent ze swojego podatku dochodowego przeznaczyć na organizację pożytku publicznego, partię polityczną bądź związek wyznaniowy. Byłaby to dobrowolna decyzja, a każdy mógłby sam ustalić proporcje podziału tych pieniędzy.

W zamian domagają się zaprzestania jakichkolwiek form finansowania z budżetu państwa wszystkich związków wyznaniowych, a przede wszystkim finansowania katechetów. W przypadku Kościoła rzymskokatolickiego oznaczałoby to likwidację dotychczasowych miliardowych dotacji ze strony państwa.

PSL jedynie za odpisem


Ludowcy są skłonni poprzeć propozycję odpisu kwotowego, a nie procentowego. Zamiast 1 procenta, każdy Polak mógłby od podatku odpisać z góry ustaloną kwotę na rzecz wybranego kościoła.

W zamian zgodziliby się na likwidację Funduszu Kościelnego, ale na nic więcej.

SLD za rzeczywistym opodatkowaniem kleru i likwidacją ulg

Sojusz jest za jak deklaruje w swoim programie za efektywnym opodatkowaniem wyższego duchowieństwa (np. biskupów) zryczałtowanym podatkiem dochodowym od przychodów uzyskiwanych z tytułu pełnienia funkcji duszpasterskich. Obecnie tego rodzaju podatek dochodowy muszą opłacać jedynie proboszczowie i wikariusze.
Domagają się też likwidacji ulg podatkowych dla duchowieństwa – duchowni płaciliby comiesięczny podatek dochodowy zamiast kwartalnego zryczałtowanego podatku. SLD skłonne byłoby poprzeć pomysł 1 procentowego, dobrowolnego odpisu podatkowego na rzecz kościołów i związków wyznaniowych.

O tym jak Kościół korzysta z przywilejów czytaj w Money.pl
Sprawdź, w którym województwie Kościół dostał najwięcej
Kościół dostał od państwa działki liczące 60 tysięcy hektarów. Najwięcej w Wielkopolsce. Najbardziej zbulwersowany jest tym SLD z Grzegorzem Napieralskim na czele.
1 procent PIT na Kościół? Niewykluczone
- Dziwne jest to, że mamy sojusz Kościoła i Palikota - twierdzi Ryszard Kalisz.
Jest areszt w sprawie korupcji w Komisji Majątkowej
Pełnomocnik zakonów trafi za kratki na trzy miesiące.


Andrzej Zwoliński