niedziela, 30 października 2016

Chwedoruk dla niezalezna.pl: Andrzej Duda może poszerzyć elektorat PiS o młodych


Dodano: 18.09.2014 [11:00]
Europoseł Andrzej Duda będzie prawdopodobnie kandydatem PiS w wyborach na prezydenta Polski - ustalił portal niezalezna.pl. - W ten sposób PiS tworzy kontrast pokoleniowy do Bronisława Komorowskiego i może poszerzyć nurt młodych wyborców. Można powiedzieć, że jest to bardziej kalkulacja długofalowa. PiS może uznać za swój cel minimum - po prostu udział w II turze wyborów prezydenckich i choć ten kandydat może nie wygrać z Komorowskim, to może przyciągnąć młodych wyborców - mówi portalowi niezalezna.pl dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog.
 
- Andrzej Duda to jest w pewnym sensie nową twarzą ponieważ poza epizodem pracy w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest on postrzegany raczej jako polityk regionalny, krakowski czy małopolski. Myślę, że kalkulacja widoczna przy tej okazji jest bardzo łatwa do zrozumienia. Prawo i Sprawiedliwość ma wyborców, których m.in. cechuje to, że są starsi w stosunku do elektoratu PO. PiS uznało - co pokazały nie tylko sondaże, ale i m.in wybory do PE, - że ma zapewnione głosy swojego tradycyjnego elektoratu. To, że planuje wystawić młodego polityka, oznacza, że chce poszerzyć ten elektorat tworząc kontrast, kiedy kandydat PiS będzie dużo młodszy od kandydata PO.
 
Być może wskazówką jest rok 2010,  kiedy w pojedynku o fotel prezydenta między Bronisławem Komorowskim, a Jarosławem Kaczyńskim w I turze zwycięski wyszedł Grzegorz Napieralski, który oprócz głosów SLD dostał głosy młodych wyborców, którzy w innych warunkach by nie zagłosowali na SLD.
 
Bronisław Komorowski, tak czy inaczej, będzie faworytem tych wyborów. Jednak PiS tworząc z nim kontrast pokoleniowy może poszerzyć nurt młodych wyborców. Można powiedzieć, że jest to bardziej kalkulacja długofalowa. PiS może uznać za swój cel minimum - po prostu udział w II turze wyborów prezydenckich i choć ten kandydat może nie wygrać z Komorowskim, to może przyciągnąć młodych wyborców
 - mówi politolog.

BWP Borsuk – nowa supernowoczesna broń dla naszej armii "made in Poland"

Polscy żołnierze dostaną nowe, supernowoczesne bojowe wozy piechoty o nazwie "Borsuk". Mają one zastąpić wysłużone, poradzieckie wozy BWP-1 i być upragnionym powiewem świeżości w arsenale Wojsk Lądowych.

Udostępnij
31
Skomentuj
BWP BorsukBWP BorsukFoto: HSW

Polacy nie gęsi i swój bojowy wóz piechoty mają

REKLAMA

Jednym z podstawowych narzędzi piechoty zmechanizowanej na współczesnym polu walki są bojowe wozy piechoty. Ich zadaniem jest przewożenie żołnierzy piechoty zmechanizowanej oraz wsparcie ogniowe jednostek walczących. Polska ma takich wozów całkiem sporo, bo mówi się tutaj nawet o 1300 takich pojazdach. Problem w tym, że są to ekstremalnie wysłużone, poradzieckie konstrukcje, które już teraz potrzebują wymiany. Są na wyposażeniu kilku polskich brygad i są coraz mniej skuteczną bronią na współczesnym polu walki.

Kilka lat temu pojawił się więc pomysł, by pieniądze z tak dużego zamówienia trafiły do rodzimych przedsiębiorstw. W ten sposób powstała koncepcja nowego, nowoczesnego bojowego wozu piechoty dla naszych żołnierzy. Co ważne, mają być w całości (albo zdecydowanej większości) wyprodukowane w Polsce. Wyzwaniu zaprojektowania „Borsuka" podjęła się Huta Stalowa Wola, która w 2014 roku otrzymała aż 75 milionów złotych na opracowanie i zbudowanie prototypu tego pojazdu.

Foto: HSW

Falstart

Ambitnym projektom niestety często towarzyszą problemy. Jednym z nich okazały się ograniczone możliwości polskich podmiotów w zakresie projektu i wykonania podwozia wozu gąsienicowego. Krajowe konsorcjum odpowiadające za projekt "Borsuka" pod kierownictwem HSW ogłosiło, że pierwsze prototypy tego pojazdu mają pojawić się w 2019 roku. Od tego czasu do wprowadzenia do produkcji mija zwykle pół dekady. Zniecierpliwienie przedstawicieli naszego wojska sprawiło, że pod rozwagę zaczęto brać możliwość zakupu samego podwozia za granicą (z uwzględnieniem offsetu i/lub produkcji w kraju) i wykonanie reszty podzespołów rodzimymi siłami. Historia powstawania wielu podobnych projektów w znacznie bardziej zamożnych i zaawansowanych technologicznie krajach każe przypuszczać, że wspomniane wyżej daty są scenariuszem bardzo optymistycznym. W czasie bardzo niepewnej sytuacji geopolitycznej z Rosją opóźnienia w dostawach tak ważnego sprzętu byłby znamienne. Zwłaszcza że głośno mówi się także o wykorzystaniu podwozia Borsuka również w innych planowanych w przyszłości pojazdach dla naszej armii. Właśnie dlatego słychać coraz więcej głosów sugerujących zakup tego newralgicznego podzespołu za granicą.

Ostre, niebezpieczne i bardzo nowoczesne pazury "Borsuka"

Niezmiernie ważnym elementem każdego BWP jest jego uzbrojenie. O sile uderzenia polskich wozów ma decydować m.in. szybkostrzelna armata o kalibrze od 30 do 40 mm – to główna broń Borsuka. Co istotne, ma być zamontowana na bezzałogowej wieży zaprojektowanej i wyprodukowanej od zera przez polskie przedsiębiorstwa HSW i WB Electronics. Ta sama wieża miałaby docelowo trafić również do przyszłych wersji KTO Rosomak. Mogłaby również zostać wykorzystana w kolejnych polskich projektach.

W likwidowaniu celów silnie opancerzonych pomocna ma stać się wyrzutnia pocisków przeciwpancernych Spike. Jest to niezwykle skuteczna, nowoczesna broń, która z dużą dokładnością jest w stanie niszczyć znacznie "poważniejsze" cele takie jak np. czołgi. Co ciekawe, pociski Spike wraz z wyrzutniami produkowane są w Polsce, na licencji izraelskiego przedsiębiorstwa Rafael, więc i ten element oręża Borsuka powstanie nad Wisłą.

Co ważne, Borsuk będzie w stanie nie tylko zadać w nowoczesny i inteligentny sposób spore krzywdy znacznie większym przeciwnikom. Będzie też w stanie skutecznie bronić się przed podobnymi rozwiązaniami. Ma pomóc w tym autorski, aktywny system samoobrony. Na ten moment nie wiadomo jednak, czy chodzi tutaj o system neutralizujący pocisk wroga z dystansu, czy po prostu rodzaj inteligentnego pancerza, który byłby w stanie zminimalizować efekty trafienia. Najpewniej będzie to jednak połączenie obydwu tych technik.

Borsuk ma… pływać

Pierwotnie, polscy wojskowi i autorzy wymagań stawianych przed opisywanym projektem szczególną uwagę kładli na możliwość pływania. Takie możliwości miały m.in. poprzednik Borsuka, wykorzystywany obecnie BWP-1. To jedno z największych wyzwań stojących przed projektantami następcy tego radzieckiego wozu. Mocno opancerzone, ciężkie jednostki nie są bowiem w stanie spełnić tego wymogu, a silne opancerzenie BWP jest cechą bardzo pożądaną, bo po prostu zwiększa ich szansę przetrwania po trafieniu przez przeciwnika. Pojawiły się ostatnio plotki, sugerujące możliwość rezygnacji z wymogu pokonywania przepraw wodnych przez opracowywany pojazd.

Bojowy wóz piechoty BWP-1 na Centralnym Poligonie Sił PowietrznychBojowy wóz piechoty BWP-1 na Centralnym Poligonie Sił PowietrznychFoto: konflikty.pl © Creative Commons

Rozwiązaniem może okazać się modularna konstrukcja pancerza, który w razie potrzeby będzie można częściowo zdemontować. Pozwoli to w razie potrzeby pokonać przeszkodę wodną, a gdy scenariusz walki wymagać będzie dodatkowego opancerzenia to takie zastosować.

W grę wchodzą miliardy złotych, bo chodzi o nawet 1000 wozów typu"Borsuk"

Temu, w jaki sposób powstaje BWP Borsuk warto się przyglądać na bieżąco. Dlaczego? Pamiętajmy, że w produkt ten silnie zaangażowanych ma być wiele polskich podmiotów (nie tylko firmy, ale także ośrodki naukowo-badawcze). Jak wiemy, obecny rząd bardzo mocno forsuje wybór rozwiązań wojskowych, które w możliwie dużym stopniu produkowane są i będą właśnie w Polsce. Borsuk pasuje tutaj idealnie, bo nawet jeśli nasze rodzime przedsiębiorstwa nie będą w stanie samodzielnie opracować podwozia to i tak znaczna część konstrukcji przypadnie Polsce. To jeden z najbardziej ambitnych, a zarazem strategicznych projektów realizowanych przez krajowe przedsiębiorstwa obronne. A do ugrania jest naprawdę wiele, bo całkowity koszt wymiany polskich BWP sięgnąć może od 6 do nawet 10 miliardów złotych.

"Młody papież": kontrowersyjny serial o najważniejszym człowieku kościoła [RECENZJA]

Watykan obnażony. Kościelni hierarchowie ośmieszeni. Z wyszczególnieniem wszystkich ich wad, słabości i natręctw, których nie mogą (bo nie chcą) pozbyć się od wieków! Taki jest kościół w nowym serialu HBO "Młody papież". Ma go "uzdrowić" i odnowić tytułowy, wybrany na głowę Stolicy Apostolskiej, Pius XIII. Jak się okazuje, najbardziej wywrotowy i kontrowersyjny duchowny w dziejach ludzkości.

Udostępnij
14
Skomentuj
"Młody papież" - kadr z serialu"Młody papież" - kadr z serialuFoto: Materiały prasowe

Pierwsze recenzje nowej produkcji HBO, która powstała we współpracy z Canal+ i Sky (zrealizowana zarówno na terenie USA oraz we Włoszech - m.in. w Rzymie i Wenecji) sugerują, że to antykościelny serial. Owszem - może spotkać się z potępieniem ze strony najbardziej konserwatywnych katolików, przywiązanych do stereotypowego postrzegania zarówno papieża jak i instytucji kościoła.

REKLAMA

Jednak najbardziej właściwym, będzie nazwanie "Młodego papieża" komentarzem - aktualnym, dosadnym, a jednocześnie inteligentnym wobec tego, w jakiej sytuacji i kondycji znajduje się obecnie kościół: myśląc o nim przede wszystkim jak o instytucji.

Paolo Sorrentino, włoski reżyser, laureat Oscara za film "Wielkie piękno" po raz kolejny udowodnił, że w mistrzowski sposób potrafi zdiagnozować sytuację, w której jednostka czy grupa ludzi, wybrana zbiorowość stoi na progu, pozostaje w głębokim kryzysie wartości, oczekując wskazówek. Tak było w "Wielkim pięknie" - opowieści o zagubieniu we współczesnym świecie, dekadencji, schyłkowości. I nieprzyzwoitym bogactwie. Tak samo celnej, jak w oscarowej produkcji, analizy, dokonał później w "Młodości" - ważnym filmie o przemijaniu.

Tym razem Sorrentino dostał najbardziej niejednoznaczny scenariusz. Głównie za sprawą tytułowego, głównego bohatera. Kim jest ów młody papież? To Lenny Belardo, dla którego pierwowzorem jest zmarły w 2009 roku Lucian Pulvermacher - amerykański duchowny, założyciel Prawdziwego Kościoła Katolickiego. Wyznawca doktryny sedewakantyzmu (która - w największym skrócie - mówi o tym, że wszystkie osoby, które zasiadają na tronie papieskim po 1958 roku są antypapieżami. Doktryna powstała w efekcie zanegowania przez część duchownych ustaleń II Soboru Watykańskiego). Zwołano wtedy konklawe i powołano Pulvermachera na papieża. Przyjął imię Piusa XIII, a jego siedzibą stało się Springdale w stanie Waszyngton w USA.

"Młody papież": kadr z serialu HBO"Młody papież": kadr z serialu HBOFoto: Materiały prasowe

Scenarzyści oraz reżyser idą dalej. Zasadzają swoją opowieść na tym, że właśnie on zostaje oficjalnym papieżem. Obejmuje Stolicę Piotrową, wywołując totalnie zamieszania, poruszenie i strach - głównie "na wszystkich" poziomach tamtejszej administracji: od kardynalskiego począwszy.

Słusznie, bo już pierwsze godziny urzędowania "waszej świątobliwości" zapowiadają rewolucję, jaka czeka Watykan.

Ten serial (po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków) można uznać za jeden z najciekawszych, najbardziej oryginalnych i odważnych, jakie wyprodukowano w ostatnich latach. Dzięki temu, że zrealizował go włoski reżyser dla amerykańskiego producenta, wymyka się wszystkim schematom. Jude Law, w roli papieża, doskonale "odczytał" to, jaki ma być nieobliczalny, momentami szalony Lenny Belardo. W jego oczach widzimy raz obłęd, kiedy indziej zimną kalkulację i przebiegłość (musi przecież "ustawić" od nowa panujące w jego najbliższym otoczeniu zasady gry i stworzyć grupę zaufanych mu współpracowników). Papież wg. Law i Sorrentino jest także pełnym wątpliwości oraz strachu zwykłym duchownym. Nie całkiem zdającym sobie sprawę, że to na niego zwrócone są teraz oczy całego świata. Ta odpowiedzialność momentami go bardzo przytłacza.

Paolo Sorrenitno w swoich wcześniejszych filmach pokazał już, że ucieka i nie lubi szablonowych rozwiązań. A bawi się konwencjami - wykorzystując do tego wszystkie filmowe narzędzia: montaż, muzykę, światło oraz kostium. Tak jest i w przypadku "Młodego papieża". Główny bohater sprowadzony został "na ziemię". Widzowie są blisko "pierwszego po Bogu" - w jego sypialni, w łazience (jest na przykład scena, w której Pius XIII bierze prysznic"). Papież pali, (tutaj przywołany zostaje Jan Paweł II. Pojawia się w kontekście zakazu palenia na terenie wszystkich watykańskich obiektów, jaki miał wprowadzić…). To nie koniec. Biskup Rzymu potrafi przerwać ważne spotkanie po to tylko, żeby napić się "małej czarnej". O przygotowanie której prosi najważniejszego z otaczających do kardynałów (w tej roli świetny Silvio Orlando).

Jednak obsadowym "kluczem" jest w "Młodym papieżu" Siostra Mary. To zakonnica, która dla Piusa XIII pozostanie najważniejszą osobą w życiu. Był osieroconym dzieckiem i to ona zajęła się wychowaniem małego Lenniego. Teraz on sprowadza ją z USA do siebie i powierza objęcie najważniejszego stanowiska. Mary ma zostać "prawą ręką" papieża. Tę rolę powierzono Diane Keaton. I już w pierwszych sekundach jej pojawienia się w serialu wiadomo, że stworzyła kolejną kreację.

A koronnym momentem, który można uznać za credo serialu "Młody papież" jest scena, w której oglądamy sen Piusa XIII. Widzimy w nim jego pierwsze powitanie z tłumami na placu Świętego Piotra. Pełen uniesienia, ale i przesadzonej gry (trochę jak kaznodzieja) przemawia do tysięcy pielgrzymów.

- Musimy być w zgodzie z Bogiem. O czym jeszcze zapomnieliśmy?" - pyta wiernych?, O masturbacji, antykoncepcji, o aborcji, o zgodzie na śluby gejów" - widzimy w tym momencie, jak troje ze sporej grupy otaczających go kardynałów, mdleje. - (…) Na miłość między księżmi, na ich śluby. Zapomnieliśmy, że możemy skończyć z życiem. I nie uprawiać seksu w celu prokreacji. O rozwodach, o robieniu dzieci na wszystkie możliwe sposoby dzięki nauce - mówi tytułowy bohater.

To nie wszystko. Warto zwrócić uwagę na scenę, w której Pius XIII ma zjeść swoje pierwsze, watykańskie śniadanie. Okazuje się wtedy, że nawet papieska etykieta nie jest w stanie zmienić jego dawnych, domowych przyzwyczajeń.