czwartek, 30 sierpnia 2007

Debiut 30.VIII.2007

Mój alternatywny blok informacyjny grupujący ciekawe artykuły z polskich portali informacyjnych (Gazeta, Onet, Dziennik) cnn.blox.pl

wtorek, 31 lipca 2007

Mecenas Jan Widacki oskarżony

Wtorek, 31 lipca 2007

PAP 14:15 (aktualizacja 16:02)

O nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań, m.in. w sprawie zabójstwa jednego z bossów mafii pruszkowskiej Andrzeja K., pseudonim Pershing, oskarżyła białostocka prokuratura apelacyjna znanego adwokata Jana Widackiego, w przeszłości m.in. ambasadora Polski na Litwie.


Sam Widacki powiedział, że "dowody w tej sprawie są równie mocne i porażające, jak we wniosku o ekstradycję Mazura" i ma nadzieję, że "polski sąd postąpi z nimi podobnie, jak amerykański".

Akt oskarżenia trafił najpierw do Sądu Rejonowego w Białymstoku, a stamtąd do Sądu Rejonowego Praga-Południe - poinformowano PAP we wtorek w białostockim sądzie.

Pierwszy z zarzutów dotyczy świadka w sprawie apelacyjnej o zabójstwo Pershinga, w której mecenas Widacki był obrońcą jednego z szefów mafii pruszkowskiej Mirosława D., pseudonim Malizna.

Prokuratura zarzuciła prawnikowi, że jesienią 2004 roku nakłaniał świadka Sławomira R., który odsiaduje wyrok wieloletniego więzienia m.in. za zabójstwo, do złożenia nieprawdziwych zeznań, które byłyby korzystne dla jego klienta, a zdyskredytowałyby osobę obciążającą Mirosława D.

Prokuratura zarzuciła Janowi Widackiemu, że za takie zeznania obiecał świadkowi udzielić pomocy materialnej i zapewnić bezpieczeństwo osobiste i że takiej pomocy udzielił.

Kolejny zarzut dotyczy zeznań lobbysty Marka Dochnala przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu, przed którą Widacki reprezentował jako pełnomocnik biznesmena Jana Kulczyka.

Dochnal podczas swoich zeznań miał powiedzieć, że pełnomocnik Kulczyka naciskał na niego, aby ten nie oczerniał jego mocodawcy. Mecenasowi zależało na zatajeniu informacji o powiązaniach biznesmena z rosyjskim Łukoilem. Za milczenie - powołując się na swoje koneksje - Widacki miał obiecać lobbyście wyjście z aresztu.

Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego osobom powiązanym z gangiem Krzysztofa F., pseudonim Bandzior, który był oskarżany o serię zabójstw na południu Polski w latach 1996-2000. Widacki był w jego procesie jednym z obrońców. Przez przekazywane informacje przestępcy chcieli namawiać świadków do zmiany zeznań.

Razem z mecenasem Widackim oskarżono jeszcze pięć osób, które miały współpracować z adwokatem (członków rodzin jego wcześniejszych klientów). Świadkami w procesie będą m.in. Zbigniew Wassermann, Marek Dochnal, Jan Kulczyk oraz świadek koronny zeznający w procesie o zabójstwo Preshinga.

Śledztwo, w ramach którego postawiono zarzuty Janowi Widackiemu, Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku prowadziła od jesieni 2005 roku, na zlecenie Prokuratury Krajowej.

Widacki przypomniał, że sprawa rzekomego nakłaniania do fałszywych zeznań Marka Dochnala była wyjaśniana prawie dwa lata temu przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi i bez stawiania komukolwiek zarzutów umorzona. Ta sprawa została podjęta bez jakichkolwiek nowych faktów czy dowodów, przeniesiona do Białegostoku i tam postawiono mi zarzut - podkreślił oskarżony mecenas.

Z kolei zarzut dotyczący nakłaniania skazanego do nieprawdziwych zeznań opiera się - zdaniem Widackiego - "na pomówieniu zabójcy odbywającego karę 25 lat pozbawienia wolności". I ten człowiek, zanim złożył obciążające mnie zeznania, kontaktował się z jednym z członków komisji śledczej, który przysłał mu panią mecenas, obrońcę Dochnala. Pani mecenas kilkakrotnie z nim rozmawiała, korespondowała, odwiedzała w zakładzie karnym i posyłała paczki, potem jeszcze zainspirowała artykuł, po którym prokuratura białostocka wszczęła śledztwo - powiedział adwokat.

A trzecia sprawa to sprawa z Nowego Sącza, gdzie jeden skazany twierdzi, że drugi mu powiedział, że ja przekazywałem gryps od Krzysztofa F. do jego żony. I wprawdzie Krzysztof F. tego nie potwierdza, ani jego żona, i oczywiście grypsu nie ma i nikt go później nie widział, ale skoro jeden skazany mówił, że drugi skazany widział, to ja mam zarzut - powiedział Jan Widacki.

I tak to wygląda, czyli dowody w tej sprawie są równie mocne i porażające, jak we wniosku o ekstradycję Mazura i mam nadzieję, że polski sąd postąpi z nimi podobnie jak amerykański - stwierdził Jan Widacki.

Jak podkreślił, jego twierdzenia mają oparcie w faktach, natomiast widoczne - jego zdaniem - mechanizmy sprawy ma zamiar udowodnić podczas procesu.

piątek, 20 lipca 2007

Ekstradycji Mazura nie będzie - dowody za słabe

17:25, 20.07.2007 /TVN24, dziennik.pl

WDOWA I CÓRKA PAPAŁY: TO DLA NAS NIE KONIEC

TVN24
Najsłabszym ogniwem polskiego wniosku były zeznania Artura Zirajewskiego, który według sędziego jest kłamcą - wyjaśnia amerykański obrońca Edwarda Mazura, Chris Gair. Biznesmen nie powinien być wydany Polsce - uznał sąd w Chicago.
Gair: jestem wdzięczny, system działa


- Dowody były niewystarczające, by uprawdopodobnić przestępstwo. Dlatego wygraliśmy - wyjaśniał dziennikarzom Gair. Dodał, że decyzja sądu świadczy, że system prawny USA działa dobrze.

- Nie jestem zaskoczony wyrokiem - mówi obrońca Mazura mec. Piotr Kruszyński


Również polscy obrońcy Edwarda Mazura nie są zaskoczeni wyrokiem sądu: - Wniosek o ekstradycję opierał się na zeznaniach płatnego zabójcy - skomentował wyrok mec. Piotr Kruszyński. Dodał, że jego wiedza na temat sprawy jest szczątkowa, bo nie ma prawa wglądu do akt, a jego wiedza opiera się głównie na rozmowach z Mazurem i informacjach mediów. - Ale z tego co wiem, wniosek o ekstradycję Mazura opiera się na zeznaniach członka „klubu płatnych zabójców” Artura Zirajewskiego, pseudonim „Iwan” – podkreślił Kruszyński.

- Mimo negatywnej decyzji amerykańskiego sądu, nadal wierzymy, że sprawa zabójstwa naszego męża i ojca gen. Marka Papały zostanie rozwiązana a zleceniodawcy tego mordu poniosą zasłużoną karę - oświadczyły wdowa po gen. Papale Małgorzata oraz jego córka Natalia. "Sprawiedliwość odsunęła się w czasie, ale to dla nas nie koniec" - napisały w specjalnym oświadczeniu.


ORZECZENIE SĄDU WS. EDWARDA MAZURA (oryginalna wersja językowa)


Sędzia Keys z Sądu Federalnego w Chicago, który odrzucił w piątek wniosek o ekstradycję Mazura, powiedział na sali sądowej: - W naszym kraju tryby systemu sprawiedliwości nie zawsze kręcą się jak trzeba, ale ostatecznie sprawiedliwości staje się zadość. Rząd polski nie przedstawił wystarczających dowodów na pańskie powiązanie z zabójstwem Marka Papały, dlatego wniosek o ekstradycję został odrzucony.

Z obszernego uzasadnienia wynika, że o takim orzeczeniu zadecydowała niewiarygodność świadków w tej sprawie, w tym głównie świadka koronnego Artura Zirajewskiego ("Iwana").

"Zeznania te zawierają tyle sprzeczności, że trudno sobie wyobrazić, jak rząd mógł przypuścić, że przekonają one sąd, iż istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez Mazura zarzucanego mu czynu" - czytamy w liczącym aż 69 stron uzasadnieniu.

"Zirajewski albo przyznaje, że kłamał pod przysięgą, że w zasadzie zmyślił powiązania Mazura z generałem Papałą, albo przyznaje, że dostarcza informacji w zamian za zmniejszenie wyroku za popełnione przez siebie morderstwo" - stwierdza sędzia we fragmencie komentującym oświadczenie "Iwana", że Mazur oferował 40 tys. dolarów za zabicie generała Marka Papały.

Według tego dokumentu nie dadzą się utrzymać argumenty obrony, że zeznania Zirajewskiego potwierdzone są zeznaniami innych gangsterów. Oni także, w tym inny kluczowy świadek Andrzej Zieliński ("Słowik"), nie są bowiem - jak ocenia sędzia - wiarygodni i w ich zeznaniach też są liczne sprzeczności.

Zdaniem sędziego Keysa, przeciwko ekstradycji przemawia też inny dowód przedstawiony przez rząd: policyjna identyfikacja Mazura w Warszawie w lutym 2002 r., gdy Zirajewski miał go rozpoznać wśród innych mężczyzn.

Według sądu identyfikacja ta "raczej osłabia, niż wzmacnia" argumenty rządu o winie Mazura, ponieważ był on wtedy ubrany - jako jedyny z czterech mężczyzn - w jaskrawo czerwoną kurtkę, co od razu zwróciło na niego uwagę rozpoznającego.

W konkluzji uzasadnienia sędzia pisze, że "przedstawione dowody dają co najwyżej podstawy do wniosku, że Mazur kontaktował się z podejrzanymi postaciami, ale nie wystarcza to jako argument, aby wysłać go do Polski".

Keys zwrócił uwagę, że wszystkie wnioski o ekstradycję jego sąd zawsze dotąd załatwiał pozytywnie, ale "sąd nie może być tylko pieczęcią zatwierdzającą decyzję rządu".

Podkreślił przy tym, że Mazur jest obywatelem amerykańskim i jako takiego chronią go normy prawa obowiązujące w USA. Zaznaczył, że dowody przedstawione przez rząd USA - za rządem Polski - wskazują, iż na ich podstawie nie oskarżono by go formalnie w USA o podżeganie do zabójstwa.

Na sali rozpraw była żona Edwarda Mazura wraz z synami. Chwilę przed ogłoszeniem wyroku pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że ekstradycji nie będzie. Polski biznesmen z Chicago po ogłoszeniu uzasadnienia sądu został wyprowadzony z sali jeszcze w kajdankach, ale w ciągu kilku godzin miał wyjść

na wolność.

Prokuratorzy nie mogą odwołać się od wyroku do sądu wyższej instancji. Mogą natomiast wszcząć procedurę od początku. Na razie nie wiadomo czy to zrobią, bo nie udzielają komentarzy.

Formalnie w USA ostateczna decyzja, co do ekstradycji należy do sekretarza stanu USA, który - przynajmniej teoretycznie - może nawet wydać decyzję sprzeczną z opinią sądów.

Na początku tygodnia prowadzący sprawę sędzia Arlander Keys otrzymał odpowiedź prokuratury federalnej na kolejny wniosek obrony Mazura o zaniechanie ekstradycji. Obrońcy utrzymywali, że podżeganie do zabójstwa nie jest przestępstwem objętym umową o ekstradycji między Polską a USA, a świadkowie oskarżenia - głównie gangsterzy - nie są wiarygodni, m.in. dlatego, że składali sprzeczne zeznania na temat roli Mazura w sprawie zabójstwa gen. Papały.

Prokuratorzy w odpowiedzi uznali jednak, że zebrane dowody wskazują na prawdopodobieństwo popełnienia przez Mazura zarzucanego mu przestępstwa, a "jego wina lub niewinność jest sprawą, o której powinien zadecydować polski wymiar sprawiedliwości".

Gen. Marek Papała zginął zastrzelony przed swoim warszawskim domem 25 czerwca 1998 r. Na stanowisko Komendanta Głównego Policji został mianowany na początku 1997 roku przez ówczesnego szefa resortu spraw wewnętrznych Leszka Millera. Ze stanowiska został odwołany kilka miesięcy przed śmiercią przez ministra Janusza Tomaszewskiego.

Mazur jest podejrzany o to, że oferował 40 tysięcy dolarów gangsterom za zamordowanie gen. Papały.

Sprowadzenie do Polski Mazura miało być przełomem w trwającym już dziewięć lat śledztwie. Polscy prokuratorzy oczekują, że Mazur zdecydowałby się na współpracę i na odsłonięcie układu biznesowo-politycznego, który – jak sądzi prokuratura - wydał wyrok na gen. Papałę. Prokuratorzy nieoficjalnie mówią, że biznesmen dostanie propozycję nadzwyczajnego złagodzenia kary w zamian za ujawnienie spisku. Wtedy mógłby usłyszeć wyrok zaledwie kilku lat więzienia.

W latach 2005 – 2006 Polska skierowała do USA 29 wniosków ekstradycyjnych, zapadło siedem decyzji, w tym sześć pozytywnych.