piątek, 21 września 2007

Piskorski: Doszliśmy z Ikonowiczem do wstępnego porozumienia

Monika Margraf, Gazeta.pl
2007-09-21, ostatnia aktualizacja 2007-09-21 14:15

- W imieniu Samoobrony prowadzę rozmowy z Piotrem Ikonowiczem nt. współpracy oraz jego startu do Sejmu z warszawskiej listy Samoobrony - powiedział portalowi Gazeta.pl rzecznik Samoobrony, poseł Mateusz Piskorski. Jak dodał, możliwy jest start lidera Nowej Lewicy z pierwszego miejsca na liście Samoobrony. Piskorski i Ikonowicz doszli do wstępnego porozumienia, które teraz przestawią władzom swoich partii. Ogłoszenia decyzji możemy się spodziewać w niedzielę.

Zobacz powiekszenie
Fot. Robert Kowalewski / AG
Piotr Ikonowicz na pochodzie pierwszomajowym przed kilkoma laty
- Sam z upoważnienia władz Samoobrony prowadziłem rozmowy z panem Ikonowiczem. Mamy zręby wstępnego porozumienia, które muszą teraz ocenić władze Samoobrony i Nowej Lewicy - powiedział Mateusz Piskorski. - Obie strony są zainteresowane współpracą, a naszą decyzję przedstawimy w niedzielę - dodał.

Piskorski powiedział też, że Samoobrona prowadzi równocześnie rozmowy z kilkoma innymi kandydatami "o głośnych nazwiskach", którzy chcieliby startować z jej list. - Jeśli chodzi o samego Piotra Ikonowicza, wystarczy przypomnieć, że Samoobrona współpracowała już z nim jako liderem PPS. Zarówno Andrzej Lepper, jak i inni chwalą sobie tę współpracę - mówił.

Jak dodał, ważna jest też zbieżność programów Samoobrony i Nowej Lewicy oraz fakt, że Ikonowicz był dwa razy wybrany do Sejmu.

Jako "jedynka" Samoobrony zapowiadany był Piotr Tymochowicz, specjalista od marketingu politycznego, znany ze współpracy z Andrzejem Lepperem. Wczoraj Tymochowicz ogłosił jednak, że nie będzie kandydował. - Nie mogę zanegować całej swojej pracy doradcy medialnego. Chciałbym pozostać doradcą neutralnym, który będzie miał możliwość żyć w wolnym kraju i będzie mógł swobodnie wypowiadać się, nie będąc politykiem - powiedział.

"Washington Post": USA i Izrael konsultowały się w sprawie domniemanego ośrodka atomowego w Syrii

az, PAP
2007-09-21, ostatnia aktualizacja 2007-09-21 09:42

USA i Izrael konsultowały się w sprawie domniemanego ośrodka jądrowego w Syrii, zanim Izraelczycy dokonali na początku września nalotu bombowego na Syrię - ujawnił w piątkowym numerze "Washington Post".

Zdaniem dziennika, amerykańskie i izraelskie służby wywiadowcze jeszcze w lecie wymieniły się informacjami na temat ewentualnej pomocy, udzielanej Syrii przez Koreę Północną. Biały Dom - jak pisze "Wasington Post" - był poważnie zaniepokojony informacjami, uzyskanymi od strony izraelskiej, jednakże wypowiedział się przeciwko natychmiastowej reakcji na takie doniesienia z powodu skutków takiej akcji dla prowadzonych w Pekinie rokowań sześciostronnych w sprawie północnokoreańskiego programu atomowego.

Ostatecznie jednak - twierdzi "Washington Post", powołując się na koła rządowe - amerykański wywiad częściowo potwierdził dane agentów izraelskich jeszcze przed izraelskim uderzeniem z 6 września na syryjski obiekt. Zdaniem gazety, nadal jednak niewiele wiadomo o powiązaniach syryjsko-północnokoreańskich w dziedzinie programów atomowych obu państw.

Prezydent George W. Bush na czwartkowej konferencji prasowej w Białym Domu mimo ponawianych przez dziennikarzy pytań, odmówił wprost skomentowania sprawy izraelskiego uderzenia na Syrię. Także Izrael nie podaje na ten temat żadnych informacji.

Syria twierdzi, że jej siły przeciwlotnicze zmusiły izraelskie myśliwce do wycofania a zrzucone bomby spadły na pustyni, nie powodując większych szkód. Syria zaprzecza też kategorycznie doniesieniom o otrzymaniu pomocy Korei Północnej w zakresie programu atomowego. Także Phenian zdementował taką informację.

6 września w nocy Izrael przeprowadził nalot na Syrię, by - według źródeł jerozolimskich - ostrzec Damaszek przed uzbrajaniem szyickich milicji libańskiego Hezbollahu. Damaszek twierdzi, że izraelskie maszyny przekroczyły barierę dźwięku i w nocy zbombardowały pustynne terytorium północnej Syrii. Później w Turcji tuż przy granicy z Syrią znaleziono zrzucone na ziemię puste zbiorniki paliwa, pochodzące prawdopodobnie z maszyn Izraela.

Szef wydziału nierozprzestrzeniania broni jądrowej w Departamencie Stanu USA Andrew Semmel informował w ubiegłym tygodniu, że według pewnych danych, w Damaszku ma przebywać delegacja Korei Północnej, a sama Syria nawiązała kontakty z "tajnymi dostawcami" sprzętu, potrzebnego do rozbudowy instalacji jądrowych. Nie wykluczył, że dostawcy ci mogą być też związani z pakistańskimi atomistami.

Amerykański minister obrony Robert Gates, poproszony o skomentowanie tej kwestii, powiedział, że może ona stanowić "poważny problem" i administracja prezydenta Busha będzie uważnie przyglądać się sytuacji.

czwartek, 20 września 2007

Miller idzie z Wrzodakiem

Wojciech Załuska, Wioletta Gnacikowska, Marcin Kwintkiewicz, Łodź,
2007-09-21, ostatnia aktualizacja 2007-09-20 19:56

Odtrącony przez LiD, Leszek Miller poszedł po pomoc do Samoobrony. Lepper dał mu I miejsce na liście w Łodzi. Kilka dni wcześniej ofiarował I miejsce w Rzeszowie skrajnemu antykomuniście Zygmunt Wrzodakowi.

Zobacz powiekszenie
Fot. Radosław Jóźwiak / AG
Miller z Lepperem tuż przed wspólną konferencją w Łodzi

Na tym sensacji nie koniec. Głównym rywalem Millera w Łodzi będzie Wojciech Olejniczak - przewodniczącym SLD. Miller był tej partii założycielem i pierwszym liderem. - Został z niej wypchnięty jako "personifikacją błędów i wypaczeń lewicy" - mówi poseł Sojuszu. - Szefowie LiD chcieli w ten sposób pokazać, że lewica zaczynają życie od nowa.

Miller nie ma jednak zamiaru kłaść się do politycznego grobu.

Wczoraj w Domu Weselnym "Sambria" na obrzeżach Łodzi ogłosił wraz z Andrzejem Lepperem, że będzie liderem łódzkiej listy Samoobrony. Wyliczył trzy powody dla których chce kandydować. - Samoobrona - mówił - dała mi możliwość startu, której wcześniej nie chcieli mi dać moi niedawni koledzy z SLD. Po drugie, pragnę dalej działać dla pomyślności Łodzi.

Trzeci powód Millera, to chęć udziału w komisji śledczej, która wyjaśni przyczyny śmierci Barbary Blidy. - Zamierzam stanąć oko w oko z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro i wyrwać mu ukrywaną przez niego prawdę - mówił Miller.

I jeszcze: - Nad grobem mojej koleżanki, przyrzekłem sobie, że nie spocznę, póki sprawcy jej tragicznej śmierci nie poniosą zasłużonej kary.

Działacze SLD dodają czwarty powód - chęć zemsty na Olejniczaku i Aleksandrze Kwaśniewskim.

Na wczorajszej konferencji prasowej Miller był początkowo spięty. Dziękował Lepperowi: - Wyroki grupki polityków nie mogą być ważniejsze, niż werdykt wyborców. Samoobrona rozumie to lepiej, niż udawani demokraci.

W Warszawie konferencję zwołał Olejniczak. Nazwał Millera "potrójnym cynikiem". - Gra Barbarą Blidą, a przecież zginęła ona właśnie wtedy, gdy wicepremierem rządu był Lepper - powiedział. Pytał, kiedy Miller pojedzie do Rydzyka, do Radia Maryja?

Miller chętnie walkę na słowa podjął. Zapytany czy pokona Olejniczaka, dowcipkował: - Tak się prawdopodobnie stanie, chyba że Olejniczak się wycofa na wieść, że kandyduję. Sympatycy lewicy będą mieli wybór między kibicem Pelikana Łowicz Wojciechem Olejniczakiem, a długoletnim kibicem Widzewa czyli mną.

W SLD konsternacja. - Leszek Miller podjął dramatyczną dla siebie i dla lewicy decyzję. Mamy realny problem bo Miller ma elektorat, nie jest singlem. Szkoda, że nie znaleziono dla niego miejsca na liście LiD - powiedział nam Zbyszek Zaborowski, lider śląskiego SLD. W sejmowych kuluarach zaczęto mówić o lewicowej "powtórce z prawicy", czyli podziałach i sporach.

O powody, dla których Lepper przyjął Millera i Wrzodaka, pytaliśmy w Samoobronie.

Jeden z partyjnych "mózgów" odpowiedział: - Pierwszym odruchem naszych działaczy był bunt. Ale potem zaczęli kalkulować: takie lokomotywy jak Miller czy Wrzodak mogą nas wciągnąć do Sejmu. Dla liderów sprawa od początku była prosta. PiS-owski bank PKO BP odmówił nam 3 mln zł kredytu. Konto komitetu wyborczego jest puste. Skoro nie mamy pieniędzy na kampanię, musimy mieć efektowne transfery. Szacujemy, że Wrzodak da nam 30 tys. głosów. Miller - 100 tys. albo więcej. Wiemy, że mają własne interesy, po wyborach każdy pójdzie w swoją stronę.

Na konferencję z Lepperem Miller nie założył biało-czerwonego krawata tylko czerwony. Mówił wprost: nie wstępuje do Samoobrony, tylko korzysta z jej gościnności. Chce stworzyć własną partię - Polską Lewicę. Gdy to mówił, za jego plecami rozwinięto logo ugrupowania. Przypomina samochodową nalepkę "PL".

- Ta partia powie: nie musicie się wstydzić własnych życiorysów, jeśli nie łamaliście prawa i zasad moralnych - mówił Miller, który jeszcze niedawno opowiadał głównie o swojej drodze ku gospodarczemu liberalizmowi. Teraz już o nim nie wspominał.

Dziennikarze pytali o Wrzodaka. - Jeżeli Andrzej Lepper chce odsunąć od władzy PiS, jeżeli Zygmunt Wrzodak chce się Kaczyńskim przeciwstawić, to ja Leszek Miller też. To powinno łączyć ludzi o różnych życiorysach, z różnych brzegów tej samej rzeki - odpowiadał.

Czy Miller ma szansę na mandat? W 2001 r. zagłosowało na niego w Łodzi 145 tys. osób - 43 proc. wszystkich głosujących. Miller wciągnął za sobą do parlamentu pięcioro posłów z SLD-UP. Teraz jednak wszystko zależy od wyników Samoobrony w całym kraju. Miller wejdzie do Sejmu tylko wtedy, gdy partia Leppera przekroczy 5 proc. próg wyborczy.

Źródło: Gazeta Wyborcza