niedziela, 7 października 2007

NIKE 2007 - nominacje

Marek Radziwon
2007-10-05, ostatnia aktualizacja 2007-10-06 13:00

Jutro wieczorem poznamy laureata tegorocznej Nagrody Literackiej "Nike". Czytelnicy już wybrali - w ich plebiscycie zwyciężył "Gottland" Mariusza Szczygła

ZOBACZ TAKŻE
SERWISY
Państwa opinie docierały do nas w rozmaitej formie - część listownie, inne drogą internetową, czasem były to obszerne recenzje, kiedy indziej krótkie, jednozdaniowe myśli. "Gottland" - zbiór reporterskich opowieści o czeskiej historii najnowszej, który rozbija ugruntowany w Polsce stereotyp Czech jako kraju wesołego i trochę na niby, Czechów zaś jako społeczeństwa unikającego trudnych wyzwań i zasadniczych rozstrzygnięć - zdobył 28 proc. głosów. Wyróżnienie przyznawane przez czytelników "Gazety" ma charakter honorowy.

Wśród głosujących były osoby, które wygrywały nasz konkurs w latach ubiegłych, głosowały także szkoły, m.in. Zespół Szkół w Czarnem i Zespół Szkół w Lubinie. Uczniowie z Lubina głosowali na "Muzykę środka" Marcina Świetlickiego ("Świetlicki to jest gość!" - piszą), za to w Czarnem wyżej cenią prozę - ich głosy padały najczęściej na "Moje pierwsze samobójstwo" Jerzego Pilcha, "Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego i "Gottland" Mariusza Szczygła.

Naszym zdaniem autorem najciekawszego uzasadnienia jest pan Artur Jarosz z Kielc, który otrzymuje główną nagrodę - tygodniową wycieczkę w dowolne miejsce w Europie dla dwóch osób ufundowaną przez biuro podróży TRIP Zakopane. Pisał o "Traktacie o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego: "Przewróciłem kartę tytułową i zacząłem przysłuchiwać się opowieści. Czasami słyszałem trzaskające strąki; przez cały czas słyszałem życie. Słuchałem w nocy. Kiedy nadszedł świt - przewróciłem ostatnią kartkę. Wydawało mi się, że nadal opowiadam".

W poprzednich latach nagrodę czytelników "Gazety" aż trzykrotnie zdobywała Olga Tokarczuk (za "Prawiek i inne czasy" w 1997 r., za "Dom dzienny, dom nocny" w 1999 r. i za "Grę na wielu bębenkach" w 2002 r.). W 1998 r. Zygmunt Kubiak ujął czytelników swoją "Mitologią Greków i Rzymian". W 2000 r. z opinią czytelników zgodziło się jury - zwyciężył tom "Matka odchodzi" Tadeusza Różewicza. Rok później dwie książki zdobyły tę samą liczbę głosów - "Pod Mocnym Aniołem" Jerzego Pilcha i "Sąsiedzi" Jana Tomasza Grossa. W 2003 r. czytelnicy wyróżnili "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną" Doroty Masłowskiej. Później gusta czytelników ponownie zbiegły się z werdyktem jury - wybrali "Gnój" Wojciecha Kuczoka. Przed dwoma laty najwyżej ocenili "Podróże z Herodotem" Ryszarda Kapuścińskiego, a przed rokiem "Dwukropek" Wisławy Szymborskiej.

Jak wybiorą jurorzy w tym roku, dowiemy się jutro wieczorem. Początek ceremonii w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego o godz. 19. Bezpośrednia transmisja w Programie 2 TVP.

Jak swoje wybory uzasadniali czytelnicy:

„Gottland" Mariusza Szczygła, Czarne

Beata Szymków: Za reporterską przenikliwość, niepozwalającą poprzestać na utartych poglądach i łatwych odpowiedziach i za liryczną mgiełkę spowijającą całość.

Katarzyna Mojek: Więcej się z tej książki dowiedziałam i nauczyłam o Czechach niż ze wszystkich lekcji historii w szkole razem wziętych.

Romek: Zapragnąłem chodzić w butach Baty, wysadzić pomnik Stalina, posłuchać piosenek Marty Kubišowej i sprawdzić, czy w praskich korporacjach równie trudno jest dostać się przed oblicze prezesa, jak w "Zamku" Kafki do gabinetu Burgrabiego. Jednego jestem pewien - będąc Czechem, nie musiałbym słuchać modlitw parlamentu o deszcz.

Maria Bednarz: Za opisanie Gottlandu - czeskiego Olimpu, z bogami ludzkimi do bólu. Za odkrycie najmniej znanych z najbliższych sąsiadów. Za literackie relacje z podróży - niedalekich, ale wnikliwych.

„Niesamowita słowiańszczyzna" Marii Janion, Wydawnictwo Literackie

Barbara Mamcarz: Za niesamowity upór w dążeniu do potwierdzania naszej tożsamości.

Ryszard Matuszewski: To jedyna z kandydujących w tym roku do Nike książek, której potencjał intelektualno-filozoficzny przesądza o jej funkcji, gdy chodzi o rozumienie sensu dziejów Polski, i stwarza przestrzeń do dyskusji o polskiej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.

Marcin Ciupek: Maria Janion kolejny raz udowadnia, że jest jedną z najwszechstronniejszych i najbardziej twórczych polskich humanistek. Po wieloletnich zmaganiach z "przeklętym" romantyzmem, błyskotliwych analizach rodzimej duchowości, po intelektualnej przygodzie z wampiryzmem, tym razem fascynuje, odkrywając na nowo zapomnianą Słowiańszczyznę z jej "niesamowitą mitologią".

Izabela Taraszczuk: Za ocalanie tradycji, spowitej tajemnicą legendy przodków i wzbogacanie wielokulturowej Europy o ponadczasowy pierwiastek słowiański.

„Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego, Znak

Marzena Meres: Ta nagroda jest potrzebna, żeby pokazać, że usiąść na długie godziny w fotelu z książką, której autor opowiada coś niespiesznie, nie jest ani heroizmem, ani poświęceniem, tylko jedną z najlepszych rzeczy, jakie możemy zrobić z danym nam czasem. Niech to będzie podziękowanie dla autora, który nie dał się przekonać, że dziś koniecznie trzeba krzyczeć na blogu lub stylizować się na dawnego mistrza. Dobremu pisarzowi wystarczy być człowiekiem i mówić do nas po ludzku.

Czytelnik ze Sławna: Wspinam się za panem z workiem fasoli na plecach, wyłuskuję ziarenka prawdy.

Lilla Kręglarz: Literackie niebo. Prostota, pokora, perfekcja. Czytam bardzo powoli, żeby mi się za szybko nie skończyło.

„Moje pierwsze samobójstwo" Jerzego Pilcha, Świat Książki

Agnieszka Borejko: Na początku bohater Pilcha nie popełnia samobójstwa, bo żal mu zeszytu w kratkę i prawidłowo odrobionego zadania z matematyki, po latach - bo jest już za późno... Świetna, mięsista, a jednocześnie pełna tajemnicy i metafizyki proza.

Leszek A. Nowak: Za luterski świat, w którym autor pozostał pijącym i uwodzącym dzieckiem na zawsze. I dlatego, że książka bardzo się podoba pewnej Wisi ze Szczecina.

Andrzej Sawelski: To jest oczywiste, i tak z przyjacielem uważamy.

„Kolonie" Tomasza Różyckiego, Znak

Tomasz Biskup: Stworzył świat magii, w którym, niczym zręczny prestidigitator, wyciąga z kapelusza wyspy pachnące cynamonem i goździkami. A dzieci rozdziawiają buzie.

Sylwia Miłkowska: Różycki jest jednym z niewielu twórców, którzy słyszą głos poetyckiego powołania i są go w każdym wersie świadomi. Nike dla Różyckiego! Niechby wreszcie i poeta mógł "nakupić czekolady, masła".

„Muzyka środka" Marcina Świetlickiego, a5

Mateusz Andała: Bo chociaż po tysiąckroć się odżegnywał, był, jest i pozostanie Mistrzem.

Magdalena Kulicka: Za osobisty ton, za ucieczkę od wielkiej poezji, za styl pisania i za sposób życia, za zdania: "Zdecydował, że nigdy, dla nikogo, nikomu, z nikim. Decyzja jak decyzja. Inni godzili się pracować dla piekła, dla zimy, dla Gazety Wyborczej, dla prezydenta, dla telewizji, dla telefonii, i nie żałowali". I za muzykę Świetlików.

Anna Karwat: Jeśli jest miejsce, w którym skupia się wnętrze świata, wszystko, co uniwersalne, niezbędne i dotykające każdego z nas - to właśnie tu, w tekstach Świetlickiego.

„Skaza" Magdaleny Tulli, W.A.B.

Krzysztof Wydmus: Nike dla Magdaleny Tulli za wrażliwość, kiedy mówi: "Tkwimy po uszy w obyczaju dręczenia jednych przez drugich, oszukiwania, poniewierania. A ci, co są najgłębiej w nim zanurzeni, najbardziej nie mogą tego zobaczyć".

Irena Zdrawska: Świat Tulli jest osobny i cichy, chociaż niepokoi. Jej postaci są jak biedne kukiełki w teatrzyku - a my jesteśmy do nich podobni.

Jan Biela: Wiara w słowo pozwala jej jednocześnie kreować świat i tenże sam świat diagnozować i poddawać krytyce. (...) Dla ludzi słowa i ludzi Księgi "Skaza" Magdaleny Tulli to piękna i wyrafinowana wielka przypowieść.

Tusk: Znamy brzydkie fakty z przeszłości Kaczyńskich

mar, asz
2007-10-06, ostatnia aktualizacja 50 minut temu
Zobacz powiększenie
Donald Tusk
Fot. Krzysztof Miller / AG

- Znamy brzydkie fakty z przeszłości politycznej i biznesowej Kaczyńskich i ich najbliższych współpracowników - powiedział "Newsweekowi" Donald Tusk. Według tygodnika, PO bada biznesową przeszłość Porozumienia Centrum. - Niektóre z tych faktów są przygnębiające - dodał lider Platformy.

SERWISY

Tusk w wywiadzie dla "Newsweeka" odniósł się również do ewentualnej współpracy z PiS po wyborach. - Nie będzie możliwa dobra współpraca z PiS bez powołania komisji śledczych - powiedział. - W sprawie okoliczności śmierci Barbary Blidy, w sprawie działań organów ścigania i specsłużb za czasów PiS, w sprawie inwigilacji dziennikarzy "Rzeczpospolitej" w 2001 r., gdy Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości - wymienił.

Tusk powtórzył, że dopuszcza zarówno rządy z PiS-em, jak i LiD-em. - Mam świadomość, że jedni i drudzy mają skazę. Jeśli będę wystarczająco silny, aby powstrzymać ich apetyty, to współpraca z nimi może dać Polsce sukces. Ale moje możliwości zależeć będą od wyniku wyborów - mówi. I dodaje: - W sumie Kaczyński wart Millera.

Jak jednak podkreślił, "to nierealne", by w razie koalicji PO-LiD premierem został Aleksander Kwaśniewski - szefem rządu chce być sam Donald Tusk.

Tusk powiedział też "Newsweekowi", że jest gotowy na ewentualne trudności ze strony prezydenta w razie powstania koalicji jego partii z LiD-em. Tusk zapowiada, że w takiej sytuacji pójdzie na wojnę z Lechem Kaczyńskim: - Mam cały rejestr pomysłów na to, jak skłonić prezydenta do współpracy. A nie są to sympatyczne metody.

Smolarek strzela! Polski gol w Hiszpanii

Fot. Jose Ramon Gonzalez Fernandez
Ebi Smolarek po pierwszym golu w Primera Division

Bramki:

Smolarek (56.), Tchite (90.)

Kartki:

Sanchez (60.), Lopez (60.), Serrano (85.) - żółta

Skład:

Rodriguez - Fernández, Garay, Sánchez, Pinillos - Serrano (94. Ayoze), Colsa, Duscher (83. Duscher), López - Munitis, Smolarek (82. Tchite)

Trener: Miguel Angel Portugal


2 : 0

0
:
0


7 października 2007 godz. 21:00
Estadio El Sardinero

Bramki:

-

Kartki:

Sanchez (70.), Marcos (83.) - zółta; Llorente (93.) - czerwona

Skład:

López Fernán - Alexis, Garcia Calvo, Marcos - Rubio, Fernández, Baraja, Kome (62. Sesma), Sisi (79. Ogbeche) - Victor (87. Estoyanoff), Llorente


Dariusz Wołowski
Ebi Smolarek zdobył gola, a Racing wygrał z Valladolid i jest na dziewiątym miejscu w tabeli. To pierwszy gol polskiego piłkarza w Primera Division od ponad dziesięciu lat.
- Najpierw strzel gola w niedzielę, a potem odbierz telefon - powiedziałem Smolarkowi w środę, gdy wyjeżdżałem z Santander. - OK - rzucił Ebi i dodał, że gole się po prostu strzela, a nie obiecuje. Polak sam już zaczął się niepokoić. Kupiono go do Racingu za 4,8 mln euro, by zdobywał bramki, tymczasem po sześciu meczach nie miał ani jednej. Presję dzielił z graczem z Konga Tchite, który kosztował dwa razy więcej i też jeszcze gola nie zdobył. W ogóle w sześciu meczach Racing trafił do siatki rywali zaledwie trzykrotnie i gdy rozmawiałem z trenerem Marcelino, czuło się, że to jego główne zmartwienie. Tchite i Smolarek mieli zastąpić Żigicia sprzedanego do Valencii. Ale napastnicy bez bramek, nawet kiedy grają nieźle, nie spełniają oczekiwań. Fani Racingu zaczynali się niepokoić.

- Kto jest bliżej pierwszego składu? Smolarek czy Tchite? - pytałem Marcelino przed meczem z Valladolid. - Niech pan spojrzy na skład w ostatnich meczach - odpowiedział wymijająco, bo obaj grali na zmiany. Trener zasugerował, że to dlatego, iż gracz z Konga więcej trenował z drużyną.

Przez cały miniony tydzień największy hiszpański dziennik "Marca" zapowiadał, że w niedzielę w pierwszym składzie wyjdzie Tchite. Ale Marcelino postawił na Smolarka. W pierwszej połowie dominowali goście, gospodarze grali bardzo słabo. W przerwie Marcelino przygotował zmiany. W 54. min Smolarek zrobił wreszcie to, czego oczekują Marcelino i kibice. Polak dostał piłkę w polu karnym i lewą nogą zdobył bramkę. Chwilę później wypracował jeszcze znakomitą sytuację Munitisowi, której Hiszpan nie wykorzystał, strzelając z 11 metrów. W 80. min za Polaka wszedł kupiony z Anderlechtu Tchite. W 89. min też trafił do siatki i Racing wygrał 2:0, awansując na dziewiąte miejsce w tabeli. W 91. min Llorente z Valladolid dostał czerwoną kartkę.

Gdy rozmawiałem z Marcelino o planach Racingu na ten sezon, mówił, że marzy, by drużyna zdobyła 42 pkt dające utrzymanie. Smolarek z trenerem się nie zgadza i mówi, iż zespół stać na dziesiąte miejsce. Na razie to Polak ma rację.

Liczba Smolarka


512


tyle tygodni, czyli 86 016 godzin, czyli 3584 dni, czyli 9 lat, 9 miesięcy i 23 dni, czekaliśmy na polskiego gola w lidze hiszpańskiej. Cezary Kucharski trafił dla Sportingu Gijon 14 grudnia 1997 r.