niedziela, 27 stycznia 2008

Francja: Policja zatrzymała maklera podejrzanego o oszustwo stulecia

jg, PAP
2008-01-26, ostatnia aktualizacja 2008-01-26 19:42

Policja po południu ujęła Jerome Kerviela, maklera podejrzanego o dokonanie transakcji giełdowych, w wyniku których bank Societe Generale poniósł straty na gigantyczną sumę 4,9 miliarda euro.

Zobacz powiekszenie
Fot. HO REUTERS
Wiadomość o zatrzymaniu maklera położyła kres krążącym od trzech dni, czyli od momentu ujawnienia w czwartek straty przez Societe Generale, sprzecznym wersjom o tym, gdzie znajduje się 31-letni Kerviel.

Źródła sądowe cytowane przez agencję AFP potwierdziły, że makler został tymczasowo zatrzymany i jest obecnie przesłuchiwany przez policjantów oddziału finansowego paryskiej policji.

W piątek wieczorem policjanci przeprowadzili pod nieobecność podejrzanego rewizję w jego mieszkaniu w podparyskim Neuilly-Sur- Seine, a także w siedzibie Societe Generale w paryskiej dzielnicy La Defense.

W siedzibie banku służby śledcze zabezpieczyły - jak ujawniły anonimowe źródła - "użyteczne przedmioty", w tym "materiały informatyczne", mające ułatwić śledztwo w tej sprawie.

Prokuratura paryska wszczęła w czwartek wstępne dochodzenie w następstwie doniesień złożonych przeciw maklerowi przez dyrekcję banku i jednego z jego klientów.

Cytowani przez francuskie media eksperci finansowi mają jednak wątpliwości, czy ogromna strata mogła być dziełem jednego oszusta, czy też w sprawę nieuczciwych transakcji zamieszana była dyrekcja banku.

Premier Francji Francois Fillon zobowiązał minister gospodarki Christiene Lagarde do sporządzenia w ciągu 8 dni raportu wyjaśniającego przyczyny afery.

sobota, 26 stycznia 2008

Nowe prawo w nowym roku

2008-01-02 07:00:47



fot: PAP/Radek Pietruszka
Nowy Rok przyniósł wiele zmian: wyższe płace, emerytury i renty, krótszy czas pracy lekarzy i więcej możliwości przy wyborze komornika.


Wzrosną pensje

Od 1 stycznia o 2 punkty procentowe maleje składka płacona przez pracowników na ubezpieczenie rentowe. O tyle samo zmniejszy się też wysokość składki opłacanej przez pracodawcę.

To drugi etap obniżki, po lipcowym zmniejszeniu składki o 3 punkty procentowe.

Styczniowa obniżka będzie miała wpływ na wysokość pensji, ale też, co istotne, obniży koszty pracy. Dzięki obniżce składki, w portfelach osób otrzymujących średnie wynagrodzenie znajdzie się o 50 złotych więcej. Co istotne, jeśli pracodawca wypłaca grudniową pensję w styczniu, jej także dotyczy podwyżka.

Lipcowa obniżka składki rentowej nie miała wpływu na koszty pracy, ponieważ dotyczyła jedynie części składki płaconej przez zatrudnionego. Obecna redukcja zmniejszy też koszty ponoszone przez pracodawców - od każdego tysiąca złotych pensji brutto zapłacą oni o około 20 złotych mniej.

OBLICZ SWOJĄ PENSJĘ - KALKULATOR PŁAC Money.pl

Wyższa płaca minimalna

Minimalne wynagrodzenie, gwarantowane ustawowo wszystkim zatrudnionym na pełnym etacie wzrosło o 20 procent. Będzie to miało wpływ nie tylko na zarabiających najmniej: w związku z podwyżką płacy minimalnej zmieniają się też limity egzekucji komorniczych (pracodawca nie będzie mógł potrącić z pensji więcej, niż do kwoty 857,13 złotych w przypadku egzekucji innych, niż dotyczące alimentów. Obciążonemu długami pracownikowi zostanie więc niemal 160 złotych więcej. Zwiększy się także kwota, która pozostać musi na rachunku pracownika z tytułu innych potrąceń, takich jak kary pieniężne czy rozliczenie zaliczek.

Wyższa płaca minimalna to także większe stawki za pracę w godzinach nocnych oraz tzw. "postojowe".

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Kto zyska na podwyżce płacy minimalnej?

Większa stabilność dla firm

Właścicieli małych firm ucieszy zapewne poważna zmiana w obliczaniu kwoty obrotów, po przekroczeniu której zobowiązani są do płacenia podatku VAT. Dotychczas limit wyrażany był w euro, po kursie z pierwszego dnia roboczego w październiku. Od nowego roku zamiast 10 tysięcy euro wynosi on 50 tysięcy złotych.

Jest to rozwiązanie korzystne dla małych podatników, biorąc pod uwagę, że niewielkie firmy nieczęsto rozliczają się w walucie innej, niż lokalna.

Umacniający się złoty sprawiał, że mały podatnik, osiągający przychody nie przekraczające 10 tys. euro niespodziewanie mógł być obciążony nowymi obowiązkami.

Mogło się nagle okazać, że wbrew swoim przewidywaniom, stał się nagle podatnikiem VAT.

Osiągając te same nominalnie przychody, co w latach poprzednich, przez aprecjację złotego przedsiębiorca znacznie wcześniej "wpadał w VAT", niż by tego oczekiwał.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Limity VAT - już nie liczymy na euro

Podatek dochodowy bez istotnych zmian

Od nowego roku zwaloryzowana została kwota wolna od podatku oraz wysokość pierwszego progu skali podatkowej.
Podatku nie zapłacą zarabiający mniej, niż 3.088,68 złotych. Najniższą, 19-procentową stawkę będą płacić ci, których dochody nie przekroczą 44.490 złotych.

Wzrosną też nieco pracownicze koszty uzyskania przychodu: dla pracujących w jednym zakładzie wyniosą one 111,25 złotych miesięcznie, czyli 1335 rocznie a dla zatrudnionych w kilku firmach 2002,05 zł. rocznie. Dojeżdżający do pracy z innej miejscowości będą mogli odliczyć sobie 2.502,56 złotych.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Podatek dochodowy - zmienia się niewiele

Lekarze będą pracować krócej

W ramach dostosowania polskich przepisów do prawa unijnego do 48 godzin tygodniowo zmniejszy się czas pracy lekarzy. Zmieni się też sposób jego liczenia - zostaną do niego włączone dyżury, które dotychczas nie były traktowane jak normalne godziny czasu pracy.

Dodatkową zmianą jest gwarantowany 11-godzinny odpoczynek w czasie każdej doby. Zmiany w czasie pracy lekarzy mogą poważnie odbić się na funkcjonowaniu szpitali. Prezes Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel jest wręcz zdania, że "w ochronie zdrowia zapanuje chaos".

Zgodnie z prawem (tzw. klauzula opt-out), lekarz będzie mógł pracować dłużej, nawet do 72 godzin tygodniowo, ale musi wyrazić na to zgodę.

ZOBACZ TAKŻE:

Lekarze pracują krócej

Wzrosną renty i emerytury

Zmieniają się przepisy dotyczące waloryzacji rent i emerytur. W związku z tym już od marca ZUS wypłaci więcej wszystkim emerytom i rencistom. Dotychczas waloryzacja oparta była jedynie na wskaźniku inflacji i dokonywano jej tylko wtedy, gdy od poprzedniej podwyżki inflacja wzrosła o co najmniej 5 procent.

Według nowych zasad waloryzacja dokonywana będzie co roku a jej wskaźnik opierać się ma nie tylko na inflacji, czyli cenach, ale także na wzroście wynagrodzeń.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Wraca coroczna waloryzacja rent i emerytur

Wierzyciel wybierze komornika

Od nowego roku w każdym rewirze w Polsce będzie mogło działać kilku komorników, a nie, jak dotychczas, tylko jeden.

Istotną dla wierzycieli zmianą będzie też możliwość wybrania komornika spoza rewiru. W przypadku, gdy majątek dłużnika znajduje się w miejscowości, w której wierzyciel nie zna osoby uprawnionej do przeprowadzenia egzekucji, będzie mógł zlecić ją komornikowi, z którym wcześniej współpracował i do którego ma już zaufanie.

Nowe przepisy zostały jednak bardzo krytycznie przyjęte przez środowisko komorników. Obawiają się oni, że w wyniku ich wprowadzenia nastąpi zamęt.

Nowelizacja zmniejsza też stawki wynagrodzeń, jakie komornik będzie mógł pobrać w najprostszych przypadkach egzekucji - czyli z rachunków bankowych i wynagrodzeń. Zmniejszą się one o połowę - z 15 do 8 procent.

Jarosław Kaczyński: Jeszcze będę premierem

Szef PiS o swoich politycznych planach

Szef PiS: Jeszcze będę premierem, a mój brat zostanie prezydentem na drugą kadencję

Prezes PiS jest pewny, że wróci na stanowisko szefa rządu. Bo następne wybory wygra właśnie jego partia. Jarosław Kaczyński nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Szef PiS nie wyobraża sobie również, by jego brat mógł opuścić Pałac Prezydencki wcześniej niż po upływie drugiej kadencji.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla RMF FM i tygodnika "Newsweek" otwarcie przyznaje, że ma nadzieję na kompromitację rządu Donalda Tuska. Ale nawet wtedy nie będzie zwolennikiem przyspieszonych wyborów. Szef PiS chce odzyskać władzę, ale dopiero po tym, jak upłynie pełna kadencja obecnego Sejmu.

"Nie uważam, żeby to był rząd na cztery lata, w szczególności kiedy spojrzeć na interes kraju. Ma jednak większość. Ona się może rozchwiać, to nie jest wykluczone, bo to nie jest większość jednopartyjna, chociaż większości jednopartyjne też się czasem chwieją. Po pierwsze trzeba trochę zaczekać. Po drugie, to nie powinno prowadzić do nowych wyborów" - deklaruje Jarosław Kaczyński.

Szef Prawa i Sprawiedliwości nie ma żadnych wątpliwości kto wygra wybory prezydenckie w 2010 roku. To będzie jego brat, który zapewni sobie drugą kadencję w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu. W dodatku, Lecha Kaczyńskiego nie będzie trzeba przekonywać do weryfikacji wyborczej.

"Nie sądzę, żeby brata trzeba było namawiać. Sądzę, że brat podejmie sam taką decyzję a my ją wesprzemy i sądzę, że tym prezydentem po raz drugi w 2010 roku zostanie. Mimo tych wszystkich niedogodności, przeciwieństw, które są mu w wielkiej mierze na zasadzie tej akcji medialnej, która przypisuje mu różne rzeczy, z którymi nie ma nic wspólnego, które się przed nim piętrzą. Krótko mówiąc niezależnie od tego wszystkiego sądzę, że Lech Kaczyński odejdzie w chwale z urzędu prezydenckiego w grudniu 2015 roku" - podkreśla Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS przyznaje też w wywiadzie, że ma wciąż duże zaufanie do Zbigniewa Ziobry. Ale powstrzymuje się od komentarza czy ten polityk mógłby go zastąpić na stanowisku szefa partii.

"Ja bym wolał jeszcze trochę zaczekać, to znaczy jeszcze trochę tym królem pobyć. Wiem, że to nie może trwać wiecznie i ktoś mnie musi zastąpić. Gdybym dzisiaj wskazywał swojego kandydata to bym mu bardzo szkodził. Poza tym, trzeba się jeszcze przyjrzeć. Są różni ludzie i to niekoniecznie musi być polityk tego najmłodszego pokolenia. Mogą to też być politycy starsi. Ja nie mam zamiaru być szefem partii do później starości. W Polsce nie ma tradycji gerontokracji i może dobrze" - tłumaczy Jarosław Kaczyński.