wtorek, 22 kwietnia 2008

Zobacz, czym zajmuje się Tusk

Tak wygląda kalendarz premiera Tuska

Mamy złą wiadomość dla kolegów po fachu: premier nie obejrzy dziś ani "Faktów" w TVN, ani "Wiadomości" w publicznej Jedynce. Woli grać w piłkę nożną, na którą znajduje czas mimo innych obowiązków.

Godzina po godzinie szefa rządu
"Fakt" chwali się, że dotarł do notesu, w którym premier rozpisuje plan na każdy dzień pracy. Mimo że Tusk kończy dziś 51 lat, to okazuje się, że na urodzinowej kolacji w domu zjawi się dopiero późną nocą. Z notatek wynika też, że oprócz obowiązków znajduje czas na swoją ulubioną piłkę nożną. Co ciekawe - kosztem programów informacyjnych w telewizji.

Szef rządu do swojego gabinetu wkroczy o godzinie 7.30. Po krótkiej chwili weźmie się za poranny przegląd prasy i przejrzy najważniejsze dokumenty. Potem przyjdzie czas na posiedzenie rządu, na którym ministrowie mają przyjąć program prywatyzacji na lata 2008-201.

Donald Tusk musi się jednak się spieszyć, bo z notesu wynika, że czekać go też będzie spotkanie z premierem Danii Andersem Rasmussenem. Z szefem duńskiego rządu polski premier jest umówiony na obiad.

Potem jeszcze kilka spotkań ze swoimi współpracownikami i Tusk będzie mógł się przebierać w koszulkę, korki i sportowe spodenki. "19.00 - Piłka" - taki lakoniczny wpis widnieje w notesie Donalda Tuska. Wynika więc, że premier nie obejrzy dzisiaj w telewizji najważniejszych serwisów informacyjnych.

Piłka piłką, ale to wcale nie koniec dnia premiera. Z notatek wynika, że o godzinie 21.00 Tusk popracuje jeszcze nad dokumentami i zaplanuje wraz z współpracownikami kolejny dzień pracy.

A jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to przed godziną 23.00 szef rządu wróci do domu, by zjeść z żoną urodzinową kolację.

Kwaśniewski zajmie się segregacją śmieci

Kwaśniewski chce zostać ekologiem

Aleksander Kwaśniewski szuka nowego miejsca w polityce. Po nieudanej próbie patronowania lewicy podczas wyborów i rozpadzie LiD chce zostać ekologiem. Doradza też lewicy, by zajęła się ekologią - pisze DZIENNIK. A swój nowy pomysł zaczął już wcielać w życie.

W zeszłym tygodniu były prezydent wrócił z Antarktydy, gdzie zgłębiał temat topnienia lodowców. W ostatnim numerze "Przekroju" deklaruje, że chce iść w ślady amerykańskiego wiceprezydenta Ala Gore’a i zamierza popularyzować takie hasła jak "Nie śmieć."

Zamierza jeszcze zrobić ekologiczny wypad do Chin i Indii. Na tym nie koniec. Kwaśniewski chce powołać ekologiczny think tank przy swojej fundacji. Chce powołać grono ekspertów, którzy wymyślą i podsuną politykom inicjatywy dla ochrony środowiska. Kwaśniewski chciałby, np. żeby dzieci w szkołach uczyły się oszczędzania wody i segregowania śmieci.

Do tej pory ekologia nie była konikiem eksprezydenta. "Byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że ochrona środowiska specjalnie mu leżała na sercu" - mówi Czesław Śleziak, były SLD-owski minister ochrony środowiska. Natomiast organizacje ekologiczne nie wierzą w czyste intencje Aleksandra Kwaśniewskiego.

"Miał dwie kadencje, żeby coś zrobić. Lepiej niech poszuka sobie innego sposobu na zaistnienie w mediach" - denerwuje się Jacek Winiarski, rzecznik prasowy Greenpeace Polska. A Magda Mosiewicz z Zielonych 2004 przypomina, że w 2005 r. dopiero pod naciskiem obrońców zwierząt zawetował nowelizację ustawy pozwalającą na testowanie kosmetyków na zwierzętach.

"Ekologia i ochrona przyrody to tematy popularne wśród polityków zazwyczaj przed wyborami, w okresach przesileń w partiach oraz wtedy gdy ktoś poszukuje popularności" - ocenia jeden z polityków SLD. Katarzyna Piekarska, w której Kwaśniewski widzi swoją sojuszniczkę, zwraca uwagę, że dotychczas ta tematyka była traktowana w partii po macoszemu.

A Joanna Senyszyn z SLD dziękuje prezydentowi za dobrą radę, by partia teraz zajęła się ekologią. "Już mamy program i w nim oczywiście zajmujemy się tą problematyką" - wyjaśnia. Tylko czy lewica chce i potrzebuje ekologicznego patronatu Kwaśniewskiego? Wojciech Olejniczak szef SLD rozmawiał z byłym prezydentem. Mówi o tym bez entuzjazmu. "Na konkrety jest za wcześnie" - zastrzega. Na pytanie: czy Kwaśniewski odniesie sukces na nowym polu? Joanna Senyszyn odpowiada wymijająco. "Nagrodę Nobla przyznają za nowe tematy i nowe rozwiązania. To nie wygląda na świeże" - ironizuje.

Małgorzata Kolińska-Dąbrowska, Karolina Wichowska

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Sierakowski: wypiję 200 gram i postawię na Olejniczaka

URBAN: SLD ŚMIERDZI TRUPEM

TVN24

- Wypiłbym 200 gram i postawił na Olejniczaka, bo mimo wielu błędów jest to człowiek przynajmniej poczciwy. Ale przestańmy mówić, że SLD to lewica - tak Sławomir Sierakowski widzi przywództwo w Sojuszu. O kondycji polskiej lewicy w „Magazynie 24 godziny” dyskutowało "dwóch kapitalistów i jeden filozof".
Trzy pokolenia polskiej lewicy reprezentowali obecny redaktor naczelny „Nie”, a w latach 80-tych rzecznik rządu, Jerzy Urban, szef Stowarzyszenia Ordynacka Włodzimierz Czarzasty i naczelny „Krytyki Politycznej” Sławomir Sierakowski. Ten ostatni od razu zastrzegł, żeby go w jednym szeregu z pozostałą dwójką nie stawiać.

- Proszę nas nie integrować na siłę, nie chcę odbierać kolejnych pocałunków śmierci. Dla mnie trzy pokolenia lewicy to Jacek Kuroń, Leszek Bugaj i, jeśli coś dobrego w życiu zrobię, to może ja – stwierdził. Według niego mówienie o SLD w kontekście lewicy jest pomyłką, bo lewicowa w Sojuszu jest tylko metka. - Lewica odrodzi się z niczego, nie z tych trzeciorzędnych sporów, które tu obserwujemy - uważa publicysta.

Zdaniem Sierakowskiego w Polsce jest „ogromne zapotrzebowanie na lewicę”, a to, że ten potencjał się nie przekłada na poparcie dla formacji jest wynikiem fatalnych skojarzeń z lewicą. - Stoją za tym panowie i SLD, które skręcało raz w prawo, raz w lewo, a nigdy nie zainteresowało się poważnie socjalną polityką – zarzucił gościom „Magazynu”.

Urban: niech ten chory stwór, SLD, wreszcie umrze

Urban też nie ma o SLD najlepszego zdania. – Chciałbym, żeby ten ciężko chory, ledwo zipiący stwór wreszcie umarł, bo nie można już patrzeć, jak się męczy. To schyłkowa formacja, która wydaje z siebie tylko slogany typu: „skręcamy w lewo”. Jak się cały czas skręca w lewo, to się jeździ w kółko – zauważył.

Naczelny „Nie” zgodził się, że musi powstać partia, która „odpowiada na realne zapotrzebowanie społeczne” - Ale to symptomatyczne, że o lewicy rozmawia jeden filozof i dwóch kapitalistów, a nie osoba, której jest autentycznie źle – zastrzegł.

Natomiast Czarzasty na wykluczenie z lewicy się obraził. - Jeżeli pan się stawia - a na szczęście jest pan młody - w jednym rzędzie z Kuroniem, to ja pana przestrzegam: pan nie ma monopolu na lewicę. Nikt jej nie ma. Ani struktura, ugrupowanie, ani człowiek. Niech pan nie popada w samozachwyt – ostrzegł.

Sierakowski: Olejniczak jest przynajmniej poczciwy

- Przyszłość lewicy nie decyduje się w SLD. Przywódcy to ostatni problem. Trzeba ludzi do lewicy przyciągnąć, przywrócić dobre imię, znaleźć pomysł na lewicę. Może SLD istnieć, nawet wygrać wybory, ale nic z tego dla Polski nie wyniknie – zaczął Sierakowski, ale przyparty do muru stwierdził: - Wypiłbym 100 lub 200 gram i postawił na Olejniczaka, bo mimo wielu błędów jest to człowiek przynajmniej poczciwy.

Urban poparł naczelnego „Krytyki politycznej” w jego ocenie SLD. – Sojusz ma małe szanse na wejście do Sejmu, więc kto go poprowadzi do klęski, jest mi wszystko jedno. Ta organizacja zachowuje się w sposób samobójczy. SLD śmierdzi trupem – podsumowa