czwartek, 19 czerwca 2008

TVP wyemitowała film "TW Bolek", Wałęsa zażąda 20 mln zł

mm, PAP
2008-06-18, ostatnia aktualizacja 36 minut temu
Zobacz powiększenie
Lech Wałęsa
Fot. Albert Zawada / AG

Lech Wałęsa zapowiedział, że jeśli TVP pokaże film "TW Bolek" - który jego zdaniem zawiera nieprawdziwe informacje - wytoczy proces telewizji publicznej. Były prezydent będzie się domagać 20 mln zł odszkodowania. Mimo protestów Lecha Wałęsy film, w którym autorzy kontrowersyjnej książki opowiadają głównie o tym w jaki sposób ją pisali, został wyemitowany.

Zobacz powiekszenie
Kadr z filmu "TW Bolek"
Okładka książki Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza
Zobacz powiekszenie
Kadr z filmu "TW Bolek" wyemitowanego w TVP
Piotr Gontarczyk
Zobacz powiekszenie
Kadr z filmu "TW Bolek" wyemitowanego w TVP
Sławomir Cenckiewicz

Streszczenie książki IPN o związkach Wałęsy z SB



W filmie Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz stwierdzili, że inni historycy, którzy oceniają ich książkę nie przebrnęli przez wszystkie archiwalia jakimi dysponuje IPN na temat Wałęsy. Twierdzą, że przeczytali i przeanalizowali kilkadziesiąt tysięcy kart.



W filmie Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka oprócz autorów książki pojawili się też Józef Szyller, były kolega Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej. - W rozmowie z Lechem Wałęsą wyszedłem z propozycją, żeby stworzyć silną grupę w stoczni, która będzie dopominać się o składane postulaty - mówił Szyler. Jeżeli Wałęsa był "Bolkiem", a tak mówią dokumenty, to ja mówiłem o tym tylko Wałęsie - stwierdził.

W filmie pojawia się też były esbek Janusz Stachowiak. Mówił, że w latach 1970 - 75 na terenie Stoczni Gdańskiej był tylko jeden Bolek. Stwierdził też, że: Wałęsa był wtedy nikim, więc po co ktoś miałby fabrykować coś na niego.

Lech Wałęsa: Film zawiera nieprawdziwe informacje

"W związku z publicznymi zapowiedziami dotyczącymi planowanej przez Telewizję Polską S.A. emisji filmu autorstwa Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka pt. "TW Bolek" formalnie i otwarcie wnioskuję o wstrzymanie emisji ze względu na jawnie fałszywą treść w nim zawartą" - podkreślił Wałęsa w liście do prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego.

"Z zapowiedzi filmu wynika, że oskarża on mnie o współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa i uznaje za TW Bolek, co stanowi udowodnione sądownie całkowite kłamstwo" - dodał.

Podkreślił także, że w razie emisji filmu zmuszony będzie - wobec prawomocnego orzeczenia Sądu Rzeczpospolitej Polskiej w zakresie prawdziwości jego oświadczenia lustracyjnego - "do natychmiastowego złożenia pozwu sądowego o naruszenie dóbr osobistych przeciwko TVP wraz z wnioskiem o odszkodowanie w wysokości 20 mln zł". Jak dodał, będzie domagać się by kwota ta została przekazana na cele społeczne.

W czwartek prezes TVP Andrzej Urbański ma przekazać Wałęsie list w tej sprawie. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP, Urbański przypomni w nim, że autorzy filmu proponowali b. prezydentowi odniesienie się po filmie do jego treści i wystąpienie tej samej długości co materiał filmowy, ale Wałęsa się nie zgodził.

Wałęsa złoży pozew przeciwko Kurtyce

Biuro Prasowe Fundacji "Instytut Lecha Wałęsy", które przesłało PAP list skierowany przez Wałęsę do prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego, poinformowało też, że w najbliższych dniach zostanie złożony pozew sądowy przeciwko Prezesowi IPN Januszowi Kurtyce.

Kurtyka: Książka o Wałęsie ukaże się 23 czerwca



Wiceprezes IPN broni Lecha Wałęsy: Żal, wstyd, gniew

Daimler stawia na Węgry

Marcin Zwierzchowski 19-06-2008, ostatnia aktualizacja 19-06-2008 04:51

Polskę omija megainwestycja – 800 mln euro i 2,5 tys. miejsc pracy. To miała być największa inwestycja w kraju. Nie będzie. Wciąż walczymy jednak o fabryki warte ponad 680 mln euro

źródło: mercedes-benz.pl
źródło: Rzeczpospolita

Nie na Dolnym Śląsku, ale w Kecskemét, 80 km na południowy wschód od Budapesztu, stanie fabryka Mercedesów klasy A i B. Budowa ma ruszyć w przyszłym roku, produkcja w 2012.

– Na Węgrzech mamy największą gwarancję sukcesu – mówi ”Rz” Florian Martens, rzecznik Daimler AG. – By przyciągnąć inwestorów, potrzebna jest dobra logistyka, infrastruktura drogowa i kolejowa, klimat do robienia interesów, dostęp do doświadczonych pracowników, atrakcyjny poziom płac, stabilność polityczna i prawna, bezpieczeństwo dostaw energii czy wody – wylicza jednym tchem. Nie chce jednak powiedzieć, czego zabrakło w ofercie Polski.

Zbyt wysokie koszty pracy

– Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by przyciągnąć tę inwestycję. Przygotowaliśmy grunt, firma otrzymała pisemne potwierdzenie przyznania wsparcia – mówi ”Rz” wiceminister gospodarki Rafał Baniak. Dodaje, że trudno mu komentować, dlaczego firma nie wybrała Polski. – Była to suwerenna decyzja biznesowa inwestora – tłumaczy. Nieoficjalnie pojawiają się jednak głosy, że Daimler przeraził się szybko rosnącymi kosztami pracy w Polsce.

Szanse na sukces w przyciąganiu przedsięwzięć motoryzacyjnych nadal jednak mamy. Polska Agencja Informacji i inwestycji Zagranicznych obsługuje właśnie 31 projektów z tej branży (w tym 11 z Japonii, siedem z Niemiec, pięć z Korei, trzy z USA oraz po jednym z Francji i W. Brytanii). Ich łączna wartość wynosi 682 mln euro. W Polsce może powstać m.in. fabryka autobusów Scania za ok. 200 mln zł. Czekamy też na decyzję koncernu PSA Peugeot Citroen, który szuka miejsca pod fabrykę silników małolitrażowych. Niedawno eksperci koncernu odwiedzili okolice Łodzi, wcześniej byli m.in. na Dolnym Śląsku. Decyzja zapadnie do końca roku. – Pod uwagę bierzemy też Turcję, Ukrainę i Rumunię – zaznacza Laurent Sicolella, rzecznik PSA Peugeot Citroen. PSA nie ma zakładów w Polsce, ani w Rumunii czy na Ukrainie. Produkuje auta w Turcji w kooperacji m.in. z Fiatem.

Fabryka może kosztować ok. 300 mln euro i dać zatrudnienie ok. 500 osobom. Produkcja (600 tys. silników rocznie) powinna ruszyć w 2012 r. Nowy zakład ma wytwarzać silniki wykorzystywane w autach segmentu B, czyli np. peugeot 207. Ten wóz produkowany jest w słowackiej Trnavie. Polska wydaje się zatem dobrą lokalizacją.

Wiele mniejszych projektów prowadzą specjalne strefy ekonomiczne. W branży motoryzacyjnej przoduje katowicka SSE – ok. 70 proc. zlokalizowanych w niej inwestycji pochodzi z tego sektora. – Teraz też mamy cztery czy pięć projektów po 50 – 150 mln zł. To głównie poddostawcy większych koncernów. Decyzji inwestycyjnych można się spodziewać w sierpniu lub wrześniu – mówi Piotr Wojaczek, prezes strefy.

Przegrywamy z sąsiadami

W ostatnich latach straciliśmy już na rzecz południowych sąsiadów wielkie inwestycje koncernów Kia, Hyundai czy PSA Peugeot Citroen. – I nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków – komentuje Wojciech Drzewiecki, szef Instytutu Samar. – Nie ma zmian, które uprościłyby system podatkowy. Za naszą południową granicą buduje się drogi, a u nas przede wszystkim o nich dyskutuje. Do tego rosną koszty pracy. Już mieliśmy spore podwyżki, a w wielu fabrykach presja na podnoszenie płac jest bardzo silna. Potencjalni inwestorzy muszą to brać pod uwagę – wyjaśnia Drzewiecki. Jest jeszcze jeden problem – rynek wewnętrzny. Sprawa ważna przy obecnym kursie złotego. Eksport staje się mniej opłacalny, a w Polsce firmy sprzedają zaledwie kilka procent produkcji. – Inwestorzy nie są zainteresowani produkcją w kraju, w którym mieszka 40 mln osób, a sprzedaje się zaledwie 300 tys. nowych aut. Brakuje też dobrego klimatu do inwestowania. Dlatego koncerny wolą naszych południowych sąsiadów – uważa Jakub Faryś, dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.Marek Konieczny, prezes Polskiej Izby Motoryzacji Consulting, dodaje do tego jeszcze słabość naszego lobbingu. – Słowacy, Węgrzy czy Czesi nie tylko wydają więcej na zachęcanie do inwestowania u nich, ale też skuteczniej wykorzystują swoje budżety na promocję. Trudno się zatem dziwić, że przyciągają inwestycje – mówi.

—j.ca.

Źródło : Rzeczpospolita

Było jak zwykle: wygrali Niemcy

Paweł Wilkowicz 20-06-2008, ostatnia aktualizacja 20-06-2008 02:51

Ćwierćfinał okazał się dla Portugalczyków stacją końcową, niemiecka drużyna gra dalej. Po tym, co pokazała – zupełnie zasłużenie

źródło: Reuters

Kto chciał dowodu, że wszystko, co wiemy o faworytach po rundzie grupowej należy jak najszybciej zapomnieć, dostał go już w pierwszym ćwierćfinale. Niemal wszystko tego wieczoru było zaskakujące. Od wyniku przez łatwość, z jaką niemiecka drużyna strzelała bramki, po sam przebieg meczu. To Niemcy, w poprzednich meczach słaniający się na nogach, ruszyli do ataku, nie czekając, co zrobi rywal. Portugalczycy mieli być ściganymi, a to oni musieli gonić. Od 0:2 do 1:2, od 1:3 do 2:3. Na więcej zabrakło nie tylko czasu. Mijały kolejne minuty, a większość ich pomysłów w drugiej połowie sprowadzała się do kończenia akcji strzałami z daleka, bo zaczęło padać.Trener Scolari, mówiąc dzień wcześniej o Portugalczykach jako narodzie odkrywców, miał chyba co innego na myśli. Pięć lat pracy z kadrą kończył z zafrasowaną miną, choć zachował się ładnie, mówiąc, że do piłkarzy nie ma pretensji, bo przegrali z lepszymi.

Najbardziej niespodziewani byli bohaterowie decydujących akcji. Bastian Schweinsteiger strzelił bramkę i przy dwóch asystował, dla Portugalii gole zdobyli Nuno Gomes i Helder Postiga. Nie potrafili tego zrobić Cristiano Ronaldo, Lukas Podolski ani Deco, choć on akurat był najlepszy z Portugalczyków. Udało się właśnie im: pomocnikowi, który był na tych mistrzostwach największym zmartwieniem trenera Joachima Löwa, i dwóm napastnikom, którzy przez ostatni rok strzelili dla swoich klubów po jednej bramce.

Schweinsteiger pierwszy raz zagrał w Euro 2008 w podstawowym składzie. Może w ogóle nie dostałby szansy, gdyby nie fatalna gra Mario Gomeza. Löw, zanim poszedł odsiadywać karę dyskwalifikacji w loży na koronie stadionu, kazał Schweinsteigerowi zapomnieć o wszystkich problemach w Bayernie, o czerwonej kartce w meczu z Chorwacją, niewesołych chwilach na zgrupowaniu. Powiedział tylko, że ma wobec drużyny pewien dług do spłacenia. I dobre wspomnienia z meczów z Portugalią: w walce o trzecie miejsce w ostatnim mundialu strzelił jej dwa gole, a trzecia – samobójcza Armando Petita – też padła po jego strzale.

W Bazylei Schweinsteiger był najlepszy na boisku, choć niewiele ustępowali mu Podolski i Michael Ballack. Ich akcja dała Niemcom prowadzenie w 22. minucie. Scolari wymieniał przed meczem nazwiska najwyższych niemieckich piłkarzy, bał się, że największe niebezpieczeństwo dla jego drużyny będzie nadchodziło z góry. Nadeszło bardzo blisko ziemi. Ballack podał, Jose Bosingwa nie zdążył zablokować podania Podolskiego z lewej strony, a Paulo Ferreira za późno ruszył za Schweinsteigerem i Niemiec strzelił do bramki między słupkiem a wyciągniętą nogą bramkarza Ricardo.Dwa następne gole dla Niemców były jak z notatnika trenera, który przeanalizował wszystkie silne strony rywala. Miroslav Klose strzelił w 26. minucie, Ballack już po zmianie stron, ale obie bramki wyglądały identycznie. Dośrodkowanie Schweinsteigera z rzutu wolnego, uderzenie głową, bezradny Ricardo.

Portugalczykom w żadnym momencie meczu strzelanie na bramkę Jensa Lehmanna nie przychodziło tak łatwo. Nawet gdy zaczynali się przebijać przez niemiecki mur w pomocy – kontuzjowanego Torstena Fringsa zastępował Thomas Hitzlsperger, ale cały czas był obok niego również Simon Rolfes – czekał na nich drugi w obronie.

Cristiano Ronaldo przechodził z jednej strony na drugą, ale wciąż przegrywał albo z Arne Friedrichem, albo Philippem Lahmem. Ballack w ostatniej chwili wybił piłkę w polu karnym spod nóg Deco, Simao Sabrosa trafił w bramkarza, Ronaldo tuż przed przerwą był pół metra od wyrównania. Pepe powinien zdobyć w drugiej połowie bramkę na 2:2, ale po rzucie rożnym to nie on uderzył piłkę głową, a piłka uderzyła w niego, i poleciała nad poprzeczką.

Udało się zrobić wszystko jak trzeba tylko dwa razy: gdy po podaniu Deco i strzale Cristano Ronaldo Lehmann odbił piłkę pod nogi Nuno Gomesa, i gdy Nani dośrodkował, a Helder Postiga wyskoczył najwyżej.

Portugalia, półfinalista ostatnich mistrzostw Europy i świata, wszystko, co miała najlepszego, pokazała tym razem w rundzie grupowej. A Niemcy? Znów pozwoliliśmy, by nas nabrali.

Powiedzieli

Hans-Dieter Flick, asystent Joachima Löwa

Jesteśmy tak szczęśliwi, jak to tylko możliwe. Zakładałem się, że zdobędziemy co najmniej jedną bramkę ze stałego fragmentu gry. Brak Joachima Löwa nie był aż tak wielkim problemem, bo wszystko mamy świetnie zaplanowane, przygotowaliśmy się na każdą sytuację. Ja tylko wykonywałem kolejne punkty planu.

Bastian Schweinsteiger

Wygląda na to, że Portugalia jest dla mnie szczęśliwa. Dwie bramki strzelone jej na mundialu, teraz gol i dwie asysty. Wyeliminowaliśmy z turnieju najsilniejszą drużynę. Mieliśmy powody, żeby się tego meczu obawiać. Stawaliśmy naprzeciw świetnego rywala, pozbawieni trenera. Graliśmy dla niego. Potrafiliśmy sprawić, że spotkanie potoczyło się po naszej myśli. Atakowaliśmy i szybko zdobyliśmy bramki. Myślę, że oddałem drużynie to, co zabrałem jej czerwoną kartką w meczu z Chorwacją. To był mój błąd, przepraszam. Co dalej? Teraz wszystko jest możliwe. Pokazaliśmy, że umiemy grać, walczyć. Było w tym meczu wszystko to, z czego słyną Niemcy.

Michael Ballack

Po meczu z Chorwacją wpadliśmy w dołek, byliśmy krytykowani, sami też mieliśmy do siebie pretensje. Z Austrią wygraliśmy mimo wielkiej presji, a teraz pokazaliśmy, co potrafimy, jeśli się nas uwolni od takiego ciężaru.

Luiz Felipe Scolari, trener Portugalii

Jestem sfrustrowany, bo obiecałem, że przed odejściem do Chelsea zostawię drużynę w czwórce najlepszych w Europie. Stać nas było, by to osiągnąć, ale popełniliśmy w ćwierćfinale zbyt dużo błędów i zostaliśmy za nie ukarani. Akcja przed pierwszą bramką była zupełnie zwyczajna, mieliśmy tyle okazji, żeby ją przerwać. A potem te dwa rzuty wolne... Nie chcę powiedzieć, że sędzia faworyzował Niemców, ale powtórki pokazują wyraźnie, że Michael Ballack zanim strzelił trzeciego gola popchnął Paulo Ferreirę. Ale nie można się spodziewać, że sędzia zobaczy wszystko, nie chcę szukać wymówek. Niemcy pokazali, jak dobrych mają piłkarzy.

Cristiano Ronaldo

Wybieram się teraz na operację, od trzech miesięcy mam pewien problem ze stopą. Transfer do Realu? Wszyscy wiedzą dobrze, czego chcę. W ciągu dwóch, trzech dni powinniście mieć jakieś nowe informacje w tej sprawie. Szansa na to, że trafię do Madrytu jest duża, ale niewiele w tej sprawie zależy ode mnie, dlatego nie chcę o tym rozmawiać.

—zebrał w Bazylei piw

Bazylea: PORTUGALIA – NIEMCY 2:3 (1:2)

Bramki - dla Portugalii: Nuno Gomes (40), Helder Postiga (87); dla Niemiec: B. Schweinsteiger (22), M. Klose (26), M. Ballack (61). Żółte kartki: Petit, Pepe, Helder Postiga (Portugalia); A. Friedrich, P. Lahm (Niemcy). Sędziował P. Fröjdfeldt (Szwecja). Widzów 38 730.

Portugalia: Ricardo - Bosingwa, Pepe, Carvalho, Ferreira - Joao Moutinho (31, Raul Meireles), Petit (73, Helder Postiga), Deco - Cristiano Ronaldo, Nuno Gomes (67, Nani), Simao.

Niemcy: Lehmann - Friedrich, Mertesacker, Metzelder, Lahm - Schweinsteiger (83, Fritz), Rolfes, Ballack, Hitzlsperger (73, Borowski) - Klose (89, Jansen), Podolski.

Źródło : Rzeczpospolita