poniedziałek, 22 września 2008

Kredyt we wspólnocie mieszkaniowej

GB 09-06-2008, ostatnia aktualizacja 09-06-2008 08:15

Czy zarząd wspólnoty mieszkaniowej może zmusić właściciela lokalu mieszkalnego do zgody na zaciągnięcie kredytu bankowego na uzupełnienie funduszu remontowego? Wspólnota ma kilkudziesięciu właścicieli. Sugerowany kredyt to 1 mln zł.

Odpowiada Paweł Puch, prawnik, serwis Oferty.net

Coraz częściej członkowie wspólnot, zamiast gromadzić środki na remonty, zaciągają kredyt, który później spłacają ze składek na fundusz remontowy. Dziś bardziej opłaca się bowiem wziąć kredyt, niż gromadzić latami pieniądze na remonty.

Po pierwsze dlatego, że środki ze składek trzymane są na nisko oprocentowanej lokacie i raczej z biegiem czasu tracą na wartości, niż zyskują.

Po drugie, ceny materiałów i koszt robocizny idą szybko do góry, więc po latach może się okazać, że na niewiele te zgromadzone środki wystarczą, a po trzecie przybywa banków, które chcą udzielać kredytów wspólnotom. Banki wymagają jednak, żeby zaliczki na fundusz wpłacali właściciele regularnie, więc wspólnoty, w których występują zaległości we wpłatach zaliczek, mają małe szanse na otrzymanie korzystnego kredytu.

Nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby wspólnota mieszkaniowa na dokonanie remontu nieruchomości wspólnej, na przykład wymianę pokrycia dachowego czy termomodernizację budynku, zaciągnęła kredyt w banku.

Ponieważ zaciągnięcie kredytu należy uznać za czynność przekraczającą zwykły zarząd nieruchomością, zarząd wspólnoty musi w tej sprawie uzyskać uchwałę wspólnoty upoważniającą go do podpisania z bankiem umowy.

W dużych wspólnotach mieszkaniowych, co do zasady, uchwały podejmuje się większością głosów liczoną według wysokości udziałów. Jeżeli zarząd nie może uzyskać zgody większości właścicieli może żądać rozstrzygnięcia przez sąd.

Jeżeli remont jest niezbędny w utrzymaniu budynku w należytym stanie, sąd powinien przychylić się do zaciągnięcia kredytu. Należy podkreślić, że decyzja o zaciągnięciu kredytu wyrażona w uchwale, tak jak każda inna uchwała podjęta we wspólnocie, wiąże wszystkich właścicieli mieszkań, a więc i tych, których przegłosowano. Właściciel lokalu, którego przegłosowano, może zaskarżyć uchwałę do sądu, a jeżeli tego nie zrobi lub sąd nie uzna jego racji, nie będzie miał wyjścia i będzie musiał spłacać kredyt. Jednak spłata kredytu w praktyce nie będzie niczym innym jak wnoszeniem przez następne lata składek na fundusz remontowy, bo to z niego spłacane będą kredyty.

Obowiązywać tu będzie oczywiście ogólna zasada, że właściciele lokali ponoszą wydatki i ciężary związane z utrzymaniem nieruchomości wspólnej w części nieznajdującej pokrycia w pożytkach i innych przychodach w stosunku do wielkości ich udziałów w nieruchomości wspólnej.

W małych wspólnotach mieszkaniowych, rządzących się przepisami kodeksu cywilnego o współwłasności, sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż do zaciągnięcia kredytu wymagana jest jednomyślność współwłaścicieli. Jednak w braku tej jednomyślności współwłaściciele, których udziały wynoszą co najmniej połowę, mogą żądać rozstrzygnięcia przez sąd.

masz pytanie wyślij e-mail g.blaszczak@rp.pl

Rzeczpospolita

Liczba warta 100 tys. dolarów

pioc
2008-09-22, ostatnia aktualizacja 2008-09-22 10:00

Podnieś 2 do potęgi 43 112 609, a potem odejmij 1. Otrzymasz największą znaną dziś liczbę pierwszą - a więc taką, która dzieli się tylko przez 1 i samą siebie. Ta liczba w zapisie dziesiętnym ma aż 12 mln 978 tys. 189 cyfr.

Zobacz powiekszenie
Fot. Marcin Klaban / AG
Znalazł ją Edson Smith z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, który prowadził poszukiwania na 75 uczelnianych komputerach. W nagrodę dostanie 100 tys. dol. od Electronic Frontier Foundation (EFF) - organizacji, która walczy o wolności obywatelskie w elektronicznym świecie (m.in. prawo do anonimowości, prywatności i wolności słowa). Duże liczby pierwsze odgrywają kluczową rolę we współczesnych programach do szyfrowania wiadomości w internecie. Wiadomo, że są jeszcze większe od tej, którą znalazł Smith (jest ich nawet nieskończenie wiele).

EFF obiecuje teraz 150 tys. dol. dla tego, kto znajdzie liczbę pierwszą mającą ponad 100 mln cyfr dziesiętnych. Każdy może się przyłączyć do tych łowów, ściągając na swój komputer darmowe oprogramowanie (szczegóły: http://www.mersenne.org/).

niedziela, 21 września 2008

Terroryści zabili ambasadora Czech

Zamach bombowy w stolicy PakistanuGalerię

53 osoby zginęły, a 266 zostało rannych w zamachu w stolicy Pakistanu. Samochód-pułapka eksplodował przed hotelem Mariott w Islamabadzie. Po wybuchu został 10-metrowy krater. Wśród ofiar śmiertelnych jest ambasador Czech w Pakistanie oraz kilku innych cudzoziemców.

czytaj dalej...
REKLAMA

"Ambasador Ivo Zdarek odebrał telefon pięć minut po wybuchu, mówiąc, że jest cały i zdrowy. Kilka minut później zadzwonił i poprosił o pomoc" - poinformował Jaroslav Kalfirt z ambasady Czech w Islamabadzie. I to był ostatni kontakt z żywym dyplomatą. Pracownicy ambasady zidentyfikowali już jego zwłoki.

Ambasador Czech Ivo Zdarek zginął w zamachu w Islamabadzie
Czeski ambasador mieszkał w hotelu Marriott. W momencie zamachu jadł kolację w towarzystwie wietnamskiego kolegi.

Eksplozję słychać było w całym mieście. W chwili wybuchu wewnątrz budynku było ponad trzysta osób. Terroryści zaatakowali, kiedy goście zgromadzili się na uroczystej kolacji. W ramadanie, kiedy muzułmanie poszczą od świtu do zachodu słońca, wieczorne posiłki są niezwykle uroczyste i gromadzą wielu gości.

W zamachu zginęły co najmniej 52 osoby. Liczba zabitych może jednak wzrosnąć, bo jest prawie trzystu rannych, w tym wielu ciężko. Wśród ofiar oprócz Pakistańczyków są Marokańczycy i obywatele Arabii Saudyjskiej, a także Wietnamczyk i dwóch Amerykanów.

Zamach bombowy w stolicy PakistanuGalerię
"Słychać było wybuch, kiedy samochód dotarł do barykady przed hotelem" - powiedział jeden z policjantów. Zamachowiec chciał staranować wjazd do budynku.

Według świadków, runęły sufity w hotelowym lobby i w restauracji. Wybuch pozostawił głęboki na prawie 10 metrów krater. Półciężarówka mogła być wypełniona nawet toną materiałów wybuchowych.

Mohammad Jamil, który był świadkiem ataku, powiedział, że samochód eksplodował tuż obok silnie strzeżonej bramy hotelu. Widział, jak wybuch wyrzucił ciężarówkę wysoko w powietrze. Potem podmuch powietrza rzucił nim o ziemię. "Przez kilka sekund zupełnie nie wiedziałem, co się dzieje" - opowiada.

Prezydent Asif Ali Zardari i premier Yousuf Raza Gilani w oświadczeniu zdecydowanie potępili zamach. "Jest to terroryzm i musimy walczyć z nim razem jako naród" - powiedział szef pakistańskiego ministerstwa spraw wewnętrznych Rehman Malik w szpitalu, do którego przywożono rannych.

Prezydent wystąpił w telewizji ze specjalnym orędziem do narodu kilka godzin po krwawym zamachu. "Terroryzm jest jak rak. Jesteśmy zdeterminowani, by uwolnić kraj od tego raka" - zapowiedział.

Pakistan w ostatnich tygodniach przeżywa falę przemocy w następstwie ofensywy wojska przeciwko rebeliantom i bojownikom powiązanym z Al-Kaidą, którzy odpowiedzieli zamachami na ofensywę sił bezpieczeństwa. I to oni najprawdopodobniej dokonali ataku.

Usytuowany w centrum Islamabadu hotel był po 2001 roku dwukrotnie celem ataków. Obcokrajowcy i dziennikarze przybywający do Pakistanu zwykli się w nim jednak zatrzymywać, bo otacza go szczelny kordon ochrony.