piątek, 1 maja 2009

Gej kontra miss

Piotr Zychowicz 22-04-2009, ostatnia aktualizacja 22-04-2009 08:15

Faworytka do tytułu Miss Ameryki przegrała konkurs, bo przyznała, że wierzy w tradycyjne małżeństwo.

Kristen Dalton, nowa Miss Ameryki i Carrie Prejean, Miss Kalifornii
źródło: AP
Kristen Dalton, nowa Miss Ameryki i Carrie Prejean, Miss Kalifornii

Do skandalu, o którym mówi cała Ameryka, doszło podczas finału konkursu na najpiękniejszą Amerykankę. Miss Kalifornii Carrie Prejean, murowana kandydatka do tytułu, miała odpowiedzieć na pytanie znanego homoseksualisty Pereza Hiltona. Zapytał ją, czy amerykańskie stany powinny, jej zdaniem, zalegalizować małżeństwa osób tej samej płci.

Ku zaskoczeniu Hiltona 21-letnia kandydatka na Miss Ameryka odpowiedziała, że wierzy w małżeństwo będące związkiem kobiety i mężczyzny. – Tak zostałam wychowana. Taki pogląd panuje w moim kraju i w mojej rodzinie – powiedziała, wywołując grymas niezadowolenia na twarzy rozmówcy.

Perez Hilton, który był jednym z jurorów, zablokował kandydaturę kalifornijskiej piękności. Tytuł najpiękniejszej Amerykanki otrzymała Miss Karoliny Północnej, a Miss Kalifornii musiała się zadowolić drugim miejscem. Kilka godzin później w swoim blogu Perez Hilton otwarcie przyznał, że pogrążyła ją „niepoprawna odpowiedź”. Przy okazji nazwał ją głupią suką i napisał, że gdyby mimo wszystko została wybrana, wskoczyłby na scenę i zerwał jej z głowy koronę.

Co ciekawe, organizatorzy konkursu z rodzinnego stanu Carrie, zamiast wziąć w obronę swoją kandydatkę, przyznali w pełni rację Hiltonowi. – Jestem zasmucony i urażony tym, że Miss Kalifornii uważa, iż prawo do małżeństwa jest zarezerwowane tylko dla mężczyzny i kobiety – powiedział, cytowany przez telewizję ABC, Keith Lewis.

Poglądów reprezentowanych przez Hiltona i Lewisa nie podziela większość mieszkańców USA. Carrie Prejean w ciągu kilku godzin stała się bohaterką Amerykanów. Zaraz po emisji programu dostała 1000 wiadomości z poparciem na Facebooku, a kolejne 2000 osób chciało ją umieścić wśród swoich internetowych przyjaciół.

W sieci roi się od wyrazów poparcia dla młodej Kalifornijki, która nie dała się zastraszyć przedstawicielowi wpływowego lobby i stanęła w obronie tradycyjnych wartości.

– Liberalne media i show-biznes są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Ameryka to wciąż konserwatywny i chrześcijański kraj. Zwykli ludzie są po stronie Miss Kalifornii, bo powiedziała to, co wszyscy myślimy – mówi „Rz” konserwatywny działacz Peter LaBarbera. – Najgorsze jest to, że chociaż Hilton powiedział o tej dziewczynie „głupia suka”, uszło mu to na sucho. Cały dzień udziela dziś wywiadów. Ale gdyby ktoś powiedział o nim „głupia ciota”, byłby skończony. Nikt nie chciałby z nim rozmawiać.

Carrie Prejean zapewnia, że nie żałuje swojej odpowiedzi. – Wiem, że kosztowało mnie to koronę. Powiedziałam jednak to, w co wierzę i co jest prawdziwe. Wpojono mi, żeby nigdy nie iść na kompromis z własnymi przekonaniami – mówiła wczoraj.

– Myślę, że to pytanie było testem, któremu poddał mnie Bóg. To był test mojego charakteru i mojej wiary. Czuję się jak prawdziwa zwyciężczyni – oświadczyła.

I tak chyba jest, bo amerykańskie media pisały wczoraj głównie o niej, całkowicie ignorując nową Miss Ameryki.

Komentarz na blogu Jacka Przybylskiego http://blog.rp.pl/przybylski

Rzeczpospolita

Kalifornijskie wino


wina z Kalifornii
Europa ma Prowansję i Toskanię, Ameryka Kalifornię. Miejsca, gdzie czas płynie inaczej, krajobrazy są piękne, ludzie sympatyczni, a wina genialne. Największe wrażenie zrobiła na mnie słoneczna, bogata Kalifornia.

W Kalifornii łatwo pokochać życie. Zwłaszcza, gdy wyjedziesz już z kosmopolitycznego San Francisco, skierujesz się w stronę lądu i spojrzysz na okoliczne wzgórza - kolorowe, słoneczne, jak okiem sięgnąć porośnięte winoroślą. Łagodny klimat i sympatyczni ludzie sprawiają, że chciałoby się tu zostać na zawsze.

Równiutkie rzędy winorośli ciągną się aż po horyzont.

Zwiedzając winnice w Dolinach Napa i Sonoma, odniosłam wrażenie, że turyści w ogóle nie przeszkadzają winiarzom. Wręcz przeciwnie. Uprzejmość i gościnność gospodarzy potęgują wrażenie piękna otoczenia, w którym powstają wyborne trunki.

Podobnie jak w Toskanii, również w Napie i Sonomie ciągle pojawiają się ludzie, którzy już dorobili się pieniędzy i tu właśnie postanowili je wydać. Kupują plantacje winorośli, budują nastrojowe winiarnie, bary z malowniczymi tarasami, zatrudniają najlepszych winemakerów, słowem - spełniają marzenia. Tworzą klimat.

A klimat jest przecież najważniejszy. Ten przyjazny, który powstaje dzięki ludziom, i ten bardziej konkretny, na który składają się pogoda, temperatura, położenie i rzeźba terenu, ciśnienie, wiatr, deszcze.

W Dolinie Centralnej (Central Valley), na ogromnym płaskim obszarze między Sacramento na północy i Bakersfield na południu, bywa niesamowicie gorąco, słupek rtęci potrafi skoczyć do 40, nawet 45 stopni. Wysokie temperatury łagodzi zimna ściana mgły wisząca stale nad Pacyfikiem. Chłodna wilgoć przenika w wąskie doliny, właśnie tam, gdzie rośnie wino.


Kalifornia
Opóźnia to dojrzewanie owoców, które dzięki temu mają czas, aby rozwinąć interesujące smaki i ciekawą strukturę tanin, a także osiągnąć wysoki poziom cukru, który potem, podczas fermentacji, zmienia się w alkohol.

Winiarnia Trace Ridge należąca do giganta

Geograficzne położenie Kalifornii, którą Amerykanie nazywają "fruit basket" (kosz z owocami), to główna przyczyna tamtejszych sukcesów winiarskich. Efektem ubocznym jest największa w świecie produkcja rodzynek.

Napa - droga kraina wielkich win

W Kalifornii jest 1605 winnic, zajmują ponad 208 tys. ha! Ale tylko posiadanie ziemi w Dolinie Napa spełnia marzenia snobistycznych winiarzy, gwarantuje sławę i sukcesy finansowe.

Dolina Napa

Z tego prestiżowego regionu pochodzą najdroższe wina świata. To królestwo cabernet sauvignon. Co roku ekstrawaganccy kolekcjonerzy z Ameryki spotykają się, aby licytować kultowe cabernety z Napy. Padają rekordy - w 2000 r. za butelkę magnum Screaming Eagle '96 zapłacono ponad 10 tys. dolarów!

Ten medal ma dwie strony. W opinii konkurencji ze świata i innych regionów Kalifornii moda na wina z Napy znacznie i w nieuzasadniony sposób podnosi ich wartość. Cóż, w winiarstwie, jak w każdej innej branży, płaci się za produkt i marzenie o wielkiej marce.

Zagorzali przeciwnicy Napy to jednak na ogół zwykli zawistnicy, bo prestiż przyciąga w dolinę najlepszych winemakerów. To tu koncentrują się winiarskie ambicje i postęp, z czego ostatecznie czerpią wszyscy.

Z wiedzy i kreatywności Roberta Mondaviego skorzystał cały region. Już w 1966 r. założył pierwszą nowoczesną winiarnię, rozpoczął badania nad starzeniem win w dębie, jest głównym sponsorem Copia Center - pięknie położonego centrum wina, potraw i sztuki. Za jedyne 10 dolarów można tam przejść krótki kurs winiarstwa i degustować trunki podczas lunchu.

Robert Mondavi - ikona kalifornijskiego winiarstwa. Fach przejął po ojcu, który w 1906 roku opuścił Włochy, by realizować winiarskie ambicje w Dolinie Napa - prawdopodobnie najlepszym na świecie regionie do uprawy winorośli.

Mondavi, energiczny 95-latek, promuje kulturę wina, która jego zdaniem podnosi jakość życia. Co to znaczy? Najlepiej zobaczyć na własne oczy, odwiedzając choć jedną z jego posiadłości. Ja trafiłam do Oakville i nie wiedziałam, czy jestem w winiarni, czy w wypielęgnowanym ogrodzie, czy też w przestrzennym i eleganckim centrum restauracyjno-shoppingowym...

Uwaga! Wina klasy "reserva" smakowały naprawdę znacznie lepiej od pozostałych.

Francis Ford Coppola - zdobywca pięciu Oskarów i właściciel pięknego zakątka w Dolinie Napa.

Kultowych miejsc w Napa jest więcej. Reżyser Francis Ford Coppola kupił jedną z najstarszych winnic w Kalifornii i zamienił ją na muzeum poświęcone dziejom posiadłości. Można tam też obejrzeć jego filmowe pamiątki i pięć Oscarów. "Rosso and Bianco" w Geyserville to przyjemne miejsce do odpoczynku, z klimatycznym winebarem i dużą restauracją. Trudno oprzeć się wrażeniu, że reżyser kupił posiadłość, by odreagować mroczne klimaty "Czasu Apokalipsy".

Sonoma - miejsce dla chardonnay girls i zinfanloverów

Sonoma uważana jest za ubogą krewną Napy, ale chyba tylko dlatego, że miała mniej szczęścia do specjalistów od marketingu. Każdy, kto tam trafi, pokocha jej pejzaże, wybitne wina, no i ceny - na ogół niższe niż w Napie.

Zróżnicowany klimat doliny sprawia, że udaje się tu wiele odmian. Bliżej Pacyfiku robi się najlepsze w całej Kalifornii chardonnay i pinot noir. Najniższe regiony doliny i stoki wschodnie są cieplejsze, stwarzają więc idealne warunki dla zinfandela i szczepów bordoskich. Sonoma to dobre miejsce dla wyznawców sloganu "anything but chardonnay" (ABC - cokolwiek, byle nie chardonnay). blanc i gewürztraminery.


Owoce, które wyschły na krzaku, mają wyjątkowo wysoką zawartość cukru.

Też nie przepadałam za płaskim i nijakim winem. Łatwo jednak zmienić zdanie, bo sonomskie chardonnay zaskakuje, i to bardzo. Wielbiciele amerykańskiej wersji tego szczepu nadają imię Chardonnay swoim córkom. Fajne imię. A wino? Orzeźwiające, z intensywnie wyczuwalnym smakiem zielonych i tropikalnych owoców. Mniej popularne, ale równie udane, są tamtejsze pełne ekstraktu sauvignon

Winorośl we mgle, obrazek typowy dla Kalifornii. Po południu zaświeci słońce.

Chardonnay to nie jedyne specialité de la maison Sonomy. I nie jedyne zaskoczenie. Jadąc do Kalifornii, spodziewałam się wariactwa na punkcie pinot noir, zwłaszcza po sukcesie filmu "Bezdroża". Owszem, pinot jest ciągle oczkiem w głowie wielu winiarzy, ale to zinfandel o soczystym, dżemowym, jagodowym aromacie oraz gładkich i miękkich taninach stał się miejscowym hitem. Na punkcie tego szczepu oszalała cała Kalifornia, zarażając przy okazji inne stany USA. To wizytówka amerykańskiego winiarstwa. Szczep spokrewniony jest co prawda z dalmatyńskim crljenakiem i włoskim primitivo, ale Amerykanie zrobili z niego zupełnie nowe, jedyne w swoim rodzaju wino. Stawiają na jego rozwój i promocję, założyli nawet specjalne stowarzyszenie Zinfandel Advocates & Producers www.zinfandel.org, które we współpracy z uniwersytetem prowadzi badania nad tą odmianą. Co roku organizuje też festiwal zinfandeli w San Francisco, który przyciąga tysięczne tłumy. To tylko jedna z form rozsławiania w świecie "zina"- bo tak pieszczotliwie nazywają go Amerykanie. Ambicją każdego winiarza jest zrobić wielkiego zinfandela. Ja, po spróbowaniu kilku miejscowych marek, zrozumiałam ich pasję.

Kalifornia w Polsce

Ciepły klimat sprawia, że wina z Kalifornii są pełne, mają mocno owocowy charakter i zadziwiająco wysoką zawartość alkoholu. To efekt późnego zbierania owoców, kiedy osiągają one poziom 17% potencjalnego alkoholu. Większość wysokoalkoholowych trunków zostaje rozwodniona w celu uzyskania lżejszego wina, co w języku winiarzy żartobliwie nazywa się nawilżaniem.

Zinfandel

Ulubiony szczep Kalifornijczyków. Robią z niego różne wina. Od orzeźwiających, delikatnych, dobrych na letnie pikniki różowych (white zinfandel), po bogate i mocno zbudowane czerwone, wręcz purpurowe, dojrzewające w dębowych baryłkach.

Seghesio

Seghesio

Zinfandel Old Vine 2004

15,5 %

114,50 zł/750 ml

mielzynski

Francis Coppola

Francis Coppola

Zinfandel 2003

13%

121 zł /750 ml

wine4you

Fetzer

Fetzer

Zinfandel, shiraz 2004

14%

48 zł/750 ml

sommelier





Robert Mondavi winiarnia Woodbridge

Robert Mondavi winiarnia Woodbridge

Zinfandel 2005

13,5 %

45 zł/750 ml

Partner Center

Beringer

Beringer

Zinfandel 2005

13,5%

46 zł /750 ml

centrumwina

Cabernet Sauvignon

Wyróżnia się bardzo głęboką intensywna barwą, dojrzałością i okrągłymi taninami.

Syrah Kalifornijskie odmiany są pełne, mocne, dobrze się starzeją, ich aromaty mają głębokie ziemno-pieprzowe nuty.

Marryvale

Marryvale

Cabernet Sauvignon 2003
14,5 %

76,80 zł/750 ml

mielzynski

Robert Mondavi Private Selection Robert Mondavi

Private Selection

Cabernet Sauvignon 2004

13,5 %

70 zł/750 ml

Partner Center

Marryvale

Marryvale

Cabernet Sauvignon 2003

14,5 %

96 zł/750 ml

mielzynski

Merlot

Ma średnio lub głęboko purpurowy kolor, silny aromat i posmak owocowy z nutką ziołową i czereśniową. Łagodniejszy i krąglejszy niż młode cabernety, ale bogatym, złożonym bukietem.

Kendall-Jackson Kendall-Jackson

Merlot Grand Reserve

14,5%

132 zł/750 ml

La Passion du Vin

Pinot noir

Jedna z najbardziej wymagających odmian pod względem uprawy i produkcji wina. Kalifornijskie pinoty są delikatne i bogate, o charakterystycznym, jedwabistym smaku.

Chardonnay

Fermentowane w beczkach ma intensywny posmak owocowy (aromat gruszki, jabłka, melona i brzoskwini) oraz wyczuwalną gładką nutę dębu.

Sequoia Grove

Sequoia Grove


Chardonnay 2005
13,8 %

132 zł

La Passion du Vin

Kendall-Jackson Kendall-Jackson

Chardonnay Grand Reserva 2005

13,5%

132 zł/ 750 ml

La Passion du Vin

Beringer

Beringer

Chardonnay 2004

14%

74 zł /750 ml

centrumwina

Fumé Blanc

Pomysł Roberta Mondaviego na wytrawne sauvignon blanc z typową dla tego szczepu orzeźwiającą kwasowością, aromatami owoców i lekką nutą ziołową, określaną jako trawiasta.

Robert Mondavi

Robert Mondavi winiarnia Winery

Fume Balnc 2004
14,5 %

139 zł


Partner Center


Gran California pokonuje Gran Cru

W 1976 r. odbyła się w Paryżu degustacja, podczas której wina z Kalifornii zmierzyły się z bordoskimi i burgundzkimi grands crus. Na szczęście jurorami w większości byli gospodarze, a trunki oceniano "w ciemno", w ten sposób uniknięto jakichkolwiek podejrzeń. Za najlepsze uznano bowiem wina z Kalifornii: Stag's Leap Wine Cellars Cabernet i Chateau Montelena Chardonnay. Sędziowie byli w szoku, Francja czuła się upokorzona, ale wyjścia nie miała, musiała uznać klasę Kalifornijczyków.

Od tamtej pory wina z Doliny Napa i Sonoma zaczęły się liczyć w światowej czołówce.

Winnica

Apelacja bez odwołania do jakości

W USA obowiązuje system apelacji AVA, czyli American Viticultural Areas, wskazujący jedynie na pochodzenie geograficzne wina, ale niestanowiący żadnych regulacji jakościowych. Gdy zobaczysz na etykiecie Ohio River Valley AVA, oznacza to, że wino pochodzi z doliny Ohio River i nic poza tym. Apelacja AVA obejmuje prawie 190 regionów, przy czym niektóre z nich to całe hrabstwa, inne to zaledwie kilkadziesiąt hektarów. Zasada jest jednak taka, że wino oznaczone apelacją musi być zrobione przynajmniej w 85 proc. z winogron pochodzących z danego regionu.

To nie ekskluzywny hotel - tak wygląda winiarnia Darioush w Dolinie Napa (www.darioush.com).

Podobne artykuły na Logo24:

Enoturystyka, czyli z kieliszkiem w plecaku

O winach z Kalifornii

Wino z Kraju Kwitnącej Wiśni

Czerwone w dobrej cenie


Największe absurdy w „Klanie”

26.04.2009 22:11

link do bloga

Filmiki z fragmentami telenoweli „Klan” biją rekordy oglądalności na You Tube – internautów bawią nierealistyczne sceny w serialu, a tymczasem 80% ankietowanych Polaków uważa, że „Klan” dobrze odzwierciedla polskie realia. Oto mój subiektywny wybór największych absurdów w serialu.

Jako wielki fan „Klanu”, który na blisko 1700 odcinków obejrzał ok. 1300 zapewniam, że znam się na rzeczy. Co więcej, na studiach „Klanowi” poświęciłem jeden z referatów, za który nawet dostałem nominacją na „Najlepszy Referat Studencki”. Dlatego wszystko co opisuję, znam na wylot. Ostatnio nie śledzę „Klanu” już tak regularnie, więc część przykładów jest z sezonów sprzed kilku lat.


1. HIV jest jak alergia
Ja rozumiem, że w Polsce trzeba walczyć z nietolerancją wobec osób zarażonych wirusem HIV, ale „Klan” przegiął. Serialowy nosiciel wirusa HIV w ogóle nie wstydzi się swojej choroby, bo i nie ma powodów. Wyrywa laski jedna za drugą – żadnej z nich nie przeszkadza choroba chłopaka. Ostatnio z jedną z nich nawet spłodził dziecko. Nie ma żadnych kłopotów z chorobą – bierze jakieś leki i żyje sobie jak pączek w maśle. Kurcze, dobrze, że to ma tylko HIV a nie coś dokuczliwego – np. alergię na pyłki.

2. Ola gra w...wygaszacz ekranu
W drugiej serii „Klanu” Ola zaraziła wirusem komputer chłopaka Agnieszki, ponieważ uruchamiała na nim nielegalnie kopiowane gry. W jednym z odcinków mogliśmy zobaczyć, w co gra Ola. Był to... wygaszacz ekranu w Windows 95 (te diamenty w labiryncie, pamiętacie?).

3. Transmisja radiowa meczu... golfa
Michał kapitalnie pasował do roli młodego piłkarza – niezbyt lotny, niezbyt wygadany. Kiedy jednak został dziennikarzem radiowym, a później telewizyjnym to już się stało śmieszne. Najzabawniejszy był jego debiut – Michał relacjonował w radiu mecz... golfa. Pomijam już sam absurd myślenia, że w Polsce są osoby, które interesują się tak bardzo krajowymi turniejami golfowymi, że śledzą rozgrywki, zwrócę uwagę tylko na aspekt techniczny – jak można relacjonować golfa przez radio? Może jeszcze skoki do wody?

4. Mała apteka na zadupiu – milionowe zyski
Elżbieta Chojnicka jest właścicielką małej apteki „Pod modrzewiem”, która mieści się w podwórzu domu jednorodzinnego na Sadybie – dzielnicy głównie podobnych domów jednorodzinnych. Raczej trudno w takim miejscu o dużą liczbę klientów, a kilka lat temu w okolicy powstało duże centrum handlowe z apteką. Elżbietę jednak stać na to, by zatrudnić jednego, a nawet dwóch pracowników (nie kojarzę jak jest teraz, ale jakiś czas temu pracowała tam starsza pani i ta młoda Litwinka). Z apteki Elżbieta utrzymuje od dawna cały dom, niedawno spłaciła 250 tysięcy złotych swojej siostrze Monice, a jeszcze stać ją by pożyczyć 15 tysięcy Kindze. Ela robi też wielkie uroczystości rodzinne, a na święta wszystkim kupuje prezenty. Nie wiem, może pod ladą apteki „Pod modrzewiem” sprzedaje amfetaminę czy co?

5. Rysio i Grażynka, czyli nędza typowej rodziny
Kokosy Eli mają kontrastować z poziomem życia Rysia i Grażynki, którzy mają uosabiać losy typowej polskiej rodziny, której ledwo starcza do pierwszego. Faktycznie co rusz pożyczają pieniądze od kogoś z rodziny, choć mają śliczne, odnowione stumetrowe mieszkanie i to wcale nie na starym blokowisku, lecz cichym i spokojnym osiedlu, a do tego całkiem dobry samochód. Stać ich przy tym na wakacje dla dzieciaków i zajęcia pozalekcyjne, np. basen czy kurs tańca. Jak tak wygląda życie biednej polskiej rodziny to Tusk dopiął swego – jesteśmy drugą Irlandią!

6. Papierosy? A co to takiego?
W całej historii serialu, która ma już prawie 15 lat nie pojawił się ani jeden bohater, który paliłby papierosy. Nawet przestępcy w „Klanie” nie sięgają po papierosa. Nie wiem, na planie serialu jest zakaz palenia czy co?

7. Nauki przedślubne dla emerytów
Nie wiem, jak to jest dokładnie z tymi wymysłami Kościoła, ale scena, w której planująca się pobrać para sześćdziesięciolatków (a może nawet starszych), czyli Jeremiasz i Stanisława zapisują się na nauki przedmałżeńskie rozbroiła mnie zupełnie. Szkoda, że nie pokazano przebiegu tych zajęć, bo Stanisława badająca swój śluz pobiłaby wszelki rekord na YouTube.


8. Dyrektor banku kasjerem
Wiadomo, że bezrobocie to problem i każdy może mieć problem ze znalezieniem pracy, ale żeby mógł je mieć Jacek? Parę lat temu zrezygnował z jednej posady, bo uwikłał się w romans z koleżanką z pracy. Choć był dyrektorem banku, później funduszu powierniczego, odbył staż w Londynie, gdy zaczął szukać pracy, zaproponowano mu jedynie posadę... kasjera. Ostatnio też jest bez pracy, ciekawe, czy tym razem wyląduje w Biedronce.

9. Lubisz piwo? Zapisz się do AA
Według scenarzystów „Klanu” każdy, kto od czasu do czasu wypije kilka głębszych od razu staje się alkoholikiem, któremu trzeba pomóc. Leczyć trzeba było Marka – brata Jacka, Zenka – sąsiada Rysia i Grażynki. Za osoby mające problemy z alkoholem uchodził też Michał, który w czasach kariery dziennikarskiej lubił od czasu do czasu wypić kilka... piw (sic!), a także Monika, która pije, gdy ma dolinę. W „Klanie” alkohol nie jest dla ludzi poza koniaczkiem Pawła i Krystyny, ale nie ma mowy, by na imieninach na Sadybie na stole stała gorzała.

10. Wszyscy są po polonistyce?
W „Klanie” oglądamy niby codzienne życie zwykłych ludzi, a słyszymy rozmowy nadętych inteligentów. Najlepsze przykłady pochodzą z wypowiedzi Elżbiety, np. gdy zwraca się do Jerzego: „Kochanie, mamy bardzo wysoki rachunek za energię elektryczną” – czy w całej Polsce żyje choć jedna kobieta, która mówi w ten sposób do swojego męża? To oczywiste, że powinna powiedzieć raczej „Mamy duży rachunek za prąd”. Jeszcze zabawniej zabrzmiała jej rada dla męża, który szedł na poważną rozmowę do swojego szefa: „Tylko proszę cię, nie bądź Konradem Wallenrodem”. Tak mogłaby tylko powiedzieć polonistka do męża-polonisty. Szczególnie śmieszy osoba adresata – ktoś taki jak Jerzy nie ma nawet prawa wiedzieć (pamiętać), kim był Konrad Wallenrod.

Można tak wymieniać bez końca. Piszcie, co Was najbardziej razi w „Klanie”.

Komentarzy: 14 | dodaj swój
Ostatnie komentarze na blogu
27.04.2009 19:36

Filip Nowicki

absurd

Cała ta rodzinka to jeden wielki absurd:)
27.04.2009 20:03

BlogoStan

bliźniacy

Zapomniałeś o dzieciach Michała i Kingi. To ponoć bliźniacy a jeden jest o głowę wyższy od drugiego:)
28.04.2009 11:43

sihaja

narkoman

Jeszcze był taki chłopak Oli, chyba Adam, o ile dobrze pamiętam popalał trawkę, nie dosyć, że po tej trawce tracił przytomność na klatce schodowej to jeszcze parę tygodni potem umarł bo przedawkował...
28.04.2009 12:38

Zenon Zabawny

oboje macie rację

ale wszystkich absurdów niesposób wymienić. Z tymi bliźniakami to nawet planowałem, ale zapomniałem:)
28.04.2009 13:02

Wojciech Kowalczyk

Szacunek

Dla osoby, która to wszystko obejrzała. Podziwiam.
28.04.2009 15:20

choco

Kilka innych absurdów :D

1) Zupa ZAWSZE podawana jest w wazie, niezależnie czy to święto, czy zwykły obiad po pracy. Tylko kto to potem zmywa?!

2) Telefony komórkowe mają te same dzwonki.

3) Gesty aktorów wyprzedzają dzwonek do drzwi, albo na odwrót, rzadko są zsynchronizowane.

4) Rysio zawsze każe myć rączki :D Albo każe dzieciom iść się bawić.

5) Nawet dzieci wysławiają się jakby były po polonistyce :D

6) Sok nigdy nie jest nalewany z kartonu. Zawsze z dzbanka. Musi się szybko psuć ;P

7) Przy śniadaniu wędliny zawsze ułożone są malowniczo na półmiskach ozdobionych liśćmi sałaty lub rzodkiewkami.

Pozdro! ;)
28.04.2009 18:21

Hssals

50 osób

Ten serial skonstruowany jest w taki sposób, że może mieć wrażenie że w Warszawie mieszka jakieś +/- 50 osób.
Matka Donaty wynajmowała mieszkanie Jerzemu. Absztyfikant Moni - niejaki Feli - okazał się być starym znajomym Jerzego. Student z którym romansowała Monika, to oczywiście student Krystyny... W środowisku studenckim w Warszawie znają się wszyscy, więc owy student znał Adama - tego który przedawkował marihuanę.

Dodatkowo kwestia śniadań; udało Wam się kiedyś w domu rodzinnym (zakładając, że najczęściej do szkoły/pracy idzie się na 8.00) zjeść śniadanie przy stole, w pełnym składzie? Wg moich obliczeń, żeby coś takiego udało się zrobić i żeby każdy przed posiłkiem zdążył się umyć pierwsi powinni wstać około 5.00

Wuj Stefan - znany w Warszawie prawnik jest specem od każdego rodzaju prawa, teraz zajmuje się rodzinnym... A wszelkie kwestie prawne w ciągu 1700 odcinków (od pobić do spadków) załatwiał właśnie on.

etc etc...
28.04.2009 18:28

Hssals

jeszcze jedno

Zauważcie w scenach które odbywają się w restauracjach, kawiarniach, hotelach, knajpach...
Zawsze - ZAWSZE - ta sama piosenka/muzyka. :D
28.04.2009 20:00

henieknw

:)

Mnie najbardziej irytuje Stanisława.
Ktokolwiek do niej przyjdzie to ona z tekstem "to ja może herbatki zaparzę?"
wyjątkiem byli ci gangsterzy
28.04.2009 20:02

Zenon Zabawny

jakiej herbatki?

Stasia zawsze mówi, że "czaju naparzy":) Kurcze, niby nikt nie ogląda, a tu proszę - sami eksperci:)
28.04.2009 22:59

Hssals

.

Ja tam się z tym nie kryje, że oglądam Klan - podejrzewam że obejrzałem więcej odcinków niż autor tematu ;p
29.04.2009 14:41

AnilorakGoldini

Monika

Gdy byłam ostatnio u rodziców, w tle leciał Klan. Monika przyszła do swojego PUSTEGO domu, sięgnęła po kilka ubrań i poszła się przebrać... do łazienki, zamykając za sobą drzwi (!). Huczeliśmy z tego równo.
29.04.2009 19:49

kazano

Alkoholicy....

Skoro juz mowa o szybkim popadaniu w alkoholizm, nie zapomnijmy o nałogu spowodowanym jednym piwem wypitym w wannie. Film "co sie stao" bił chyba wszelkie rekordy popularności na serwisach internetowych!
30.04.2009 08:55

Hssals

...

Uu... Kolego, widzę że nie oglądasz Klanu... ;-)
Jeśli chodzi o Maćka i słynne 'co się stao?" to wcale nie chodziło o jedno piwo. Akcja rozgrywała się na przestrzeni co najmniej kilku o ile nie kilkunastu odcinków. Maciek podkradał piwo z lodówki i takie tam... Poza tym z racji wieku (w najbliższych odcinkach Maciek skończy 18) i misji telewizji publicznej Maćkowi nie mogło ujść na sucho nawet to jedne piwo ;-)

Ale to fakt, problem alkoholu w Klanie (ale także w innych polskich serialach) faktycznie wygląda tak że albo jest się czystym, albo pijakiem...