„(…) Ekstraklasa S.A. – w świetle powołanych przepisów [ustawy o grach i zakładach wzajemnych – przyp. red.] oraz przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o sporcie kwalifikowanym – nie może być uważana za „krajowego organizatora” omawianego współzawodnictwa”.
Oznacza to tym samym, wg przedstawicieli bukmacherów, że Ekstraklasa nie miała i nie ma prawa do wydawania zgody na wykorzystywanie przez firmy bukmacherskie wyników ligi Ekstraklasy S.A. na podstawie art. 15 ustawy o grach i zakładach wzajemnych oraz żądania z tego tytułu opłat.
W Ekstraklasie wielkie zaskoczenie. Tym bardziej, że do tej pory, od początku działania tej spółki, nikt takich wątpliwości nie miał.
-„Strony - firmy bukmacherskie - podnoszące ten problem przez trzy i pół roku nie kwestionowały tego. Ja nie rozumiem, dlaczego teraz jest to kwestionowane.” – mówi Bogdan Basałaj, dyrektor zarządzający Ekstraklasa S.A.
O co chodzi?
Od jakiegoś czasu w zakładach bukmacherskich nie można obstawiać wyników meczów Ekstraklasy. Dlatego, bo bukmacherzy nie podpisali umowy z Ekstraklasą SA na wykorzystywanie wyników rozgrywek tej ligi. Powód? Oczywiście poszło o pieniądze i to niemałe. Z roku na rok Ekstraklasa żądała coraz więcej. Na sezon 2009/2010 Ekstraklasa zażądała wielokrotnie większych opłat, niż za poprzedni sezon. Opłaty żądane przez tą prywatną spółkę za rok/sezon 2009/2010 są wyższe, niż wszystkie opłaty za zezwolenia na działalność, płacone Ministrowi Finansów, przez ostatnie 6 lat.
Dla przykładu, firma bukmacherska, która posiada 300 punktów prowadzenia zakładów uiści Ministerstwu Finansów (Skarbowi Państwa) opłatę w wysokości ok. 23.500 zł za jeden rok. Za ten sam rok/sezon Ekstraklasa chce 1.200.000 plus podatek VAT. Firmy bukmacherskie powiedziały dość.
-„Ekstraklasa SA zaproponowała nam "kosmetyczną", w ich pojęciu podwyżkę, za korzystanie z wyników spotkań ekstraklasy”. – mówi Andrzej Zakrzewski, dyrektor generalny Betako, zakładów bukmacherskich. -„W tym roku Ekstraklasa SA za wykorzystywanie wyników swojej ligi zażądała ośmiokrotnie więcej pieniędzy. Doszliśmy do wniosku, ze dość bezhołowia i bezkrytycznego przyjmowania jakichś ofert, które ktoś sobie wymyślił.” – podsumował Zakrzewski.
Do wniosku o braku legalnych podstaw działalności Ekstraklasy S.A. w ramach żądań tej spółki, doszli wynajęci przez bukmacherów prawnicy. Art. 12 ust. 1 oraz art. 16 ust. 1 ustawy o sporcie kwalifikowanym określa prawo do organizowania rozgrywek ligowych wyłącznie dla polskiego związku sportowego, działającego w formie stowarzyszenia (związku stowarzyszeń). Z kolei, inny artykuł tej ustawy określa obowiązek dla polskiego związku sportowego zawarcia umowy z podmiotem zarządzającym ligą zawodową i takim podmiotem może być Ekstraklasa S.A. Tyle tylko, że Ekstraklasa, także w umowach z poprzednich sezonów oraz w ofercie na sezon 2009/2010, podaje się za „organizatora” ligi, a tym samym, zdaniem niektórych prawników „zapomina”, że nie jest polskim związkiem sportowym.
Art. 12 ust. 1 pkt 1 ustawy o sporcie kwalifikowanym: „Do zadań polskiego związku sportowego należy organizacja lub prowadzenie współzawodnictwa sportowego, z zastrzeżeniem art. 16 ust. 1”. Z kolei, art. 16 ust. 1 tej ustawy wskazuje, iż „W dyscyplinach sportu, w których współzawodnictwo sportowe nie jest organizowane w formie rozgrywek ligowych, polski związek sportowy [w tym przypadku PZPN – przyp.red.] może przekazać organizowanie lub prowadzenie współzawodnictwa sportowego w całości lub w części osobie prawnej lub osobie fizycznej będącej przedsiębiorcą…”.
Zdaniem kancelarii Stolarek & Grabalski, przepis ustawy nie pozwala zatem na organizowanie ligi w najwyższej klasie rozgrywkowej piłki nożnej mężczyzn jakiemukolwiek podmiotowi poza PZPN.
-„Ekstraklasa jako spółka akcyjna nie może być organizatorem ligi zawodowej. Organizatorem może być tylko związek sportowy, w tym przypadku Polski Związek Piłki Nożnej, jako jedyny uprawniony podmiot z ustawy o sporcie kwalifikowanym.” – argumentuje radca prawny, mec. Michał Stolarek, reprezentujący stronę bukmacherów. -„Bo to, że Ekstraklasa ma prawo zarządzać to jedno, a to, czy może być organizatorem, co stanowi zupełnie inny zakres pojęciowy (funkcjonalny), to drugie. Inaczej mówiąc, żeby czymś „zarządzać” to to coś musi być wcześniej przez kogoś „zorganizowane” - dodaje.
Zakłady bukmacherskie, wg ustawy o grach i zakładach wzajemnych, zgodę powinny uzyskiwać tylko od „organizatora krajowego” rozgrywek. A do tej pory zawierały umowy nie tylko z PZPN, ale i z Ekstraklasą. Trudno powiedzieć ile innych firm powinno zawierać umowy z „organizatorem ligowego współzawodnictwa w piłce nożnej mężczyzn” i których umowy przez ten spór mogą zostać poddane w wątpliwość.
Ministerstwo Sportu i Turystyki, nadzorujące PZPN, o racji bukmacherów nie jest przekonane. Na pytanie o to, czy Ekstraklasa S.A. może być niesłusznie uznawana za organizatora tej ligi, odpowiedź jest krótka: -„Nie zgadzam się z takim poglądem. Jasno artykuł piętnasty o sporcie kwalifikowanym reguluje sprawę powoływania lig zawodowych w polskim sporcie.” – mówi Adam Giersz, sekretarz stanu w randze ministra w MSiT i dodaje: -„Jak zwykle przy sporach chodzi o pieniądze. W sporcie zawodowym tak jest, ale polskie prawo tak stanowi i w Polsce trzeba przestrzegać polskiego prawa”.
Problem w tym, że takiej pewności, co do takiego wskazania w polskim prawie, nie mają niezwiązani ze sprawą prawnicy.
-„Ustawa o sporcie kwalifikowanym wyraźnie określa, że organizowanie ligi zostaje przekazane do kompetencji polskiego związku sportowego [PZPN – przyp. Red.].” - mówi Janusz Fiszer, doktor nauk prawnych, partner w kancelarii White&Case. – „Można rozgraniczać samo utworzenie ligi, a zarządzanie ligą, na podstawie umowy. Samo organizowanie powinno zostać wykonane przez związek sportowy, a więc spółka prywatna może mieć kompetencje w zakresie zarządzania. Stąd zagadnienie nie jest jednoznaczne.” -
I z tego też powodu, rozstrzygnięcie, czym jest „organizowanie” , a czym „zarządzanie” już zorganizowaną ligą może mieć wielkie znaczenie.
-„Ustawa o sporcie kwalifikowanym nie wskazuje jednoznacznie, kto jest organizatorem współzawodnictwa sportowego i należy uznać, że przepisy ustawy nie są jasne w tym względzie.” – mówi Daniel Motyczko, aplikant radcowski z kancelarii Chałas i Wspólnicy i dodaje: -„…w świetle art. 12 ust.1 pkt 4 można uznać, iż jest to PZPN, ale możliwa jest też argumentacja przeciwna”.
Sama Ekstraklasa S.A. nie widzi problemu -„Ustawa o sporcie kwalifikowanym daje prawo do prowadzenia rozgrywek przez Ekstraklasę miedzy innymi też na podstawie umowy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej.” Argumentuje dyr. Basałaj z Ekstraklasa S.A. –„ Ekstraklasa SA razem z Polskim Związkiem piłki nożnej podpisała umowę, o przekazaniu zarządzania rozgrywek i w kompetencjach Ekstraklasa SA leży udzielanie zgody na zawieranie umów handlowych na wiele innych rzeczy, które są potrzebne do prowadzenia rozgrywek”.
Ale dla prawnika reprezentującego bukmacherów, to żaden argument, bo umowa nie ma tej samej rangi, co ustawa.
-„Umową między Polskim Związkiem Piłki Nożnej, a Ekstraklasa SA nie sposób zmienić bezwzględnie obowiązujących przepisów ustawowych” – mówi mec. Stolarek. - Z równym powodzeniem, umową z naczelnikiem urzędu skarbowego można próbować przejąć prawo do egzekwowania podatków jako spółka prawa handlowego”.
Jeśli okaże się, że Ekstraklasa S.A. może ligą zawodową tylko „zarządzać”, a „organizatorem krajowym” ma prawo nazywać się tylko PZPN, to zgodnie z ustawą o grach i zakładach wzajemnych Ekstraklasa S.A. nie miała prawa żądać od bukmacherów jakichkolwiek opłat. Może okazać się też, że ruszy efekt domina, bo w innych przypadkach umowy biznesowe w ekstraklasie zawierać można było tylko z PZPN.
-„Rzeczywiście zagadnienie jest niejasne i mogą z niego wynikać określone ryzyka prawne” –mówi dr Fiszer z White & Case. –„Takie na przykład, że będzie można podważyć skuteczność zawartych umów w tym zakresie i funkcjonowania ale oczywiście ale jest to… oczywiście bym powiedział… taki scenariusz katastroficzny”.
Czy to początek końca Ekstraklasy? Za wcześnie na taką ocenę. Polska piłka przeżyła już wiele afer i nielegalnych interesów. Ale dopiero, gdy sprawę rozstrzygnie sąd, będzie wiadomo, czy jedyne co dało radę wykończyć światek piłki nożnej… to polskie prawo.
Maksymilian Wysocki, Wiadomości TVP1