piątek, 30 grudnia 2011

Kowalczyk najlepsza również na dochodzenie!


Justyna Kowalczyk wygrała w Oberhofie bieg na 10 kilometrów na dochodzenie techniką klasyczną i utrzymała prowadzenie w Tour de Ski. W czwartek wygrała 3,1-kilometrowy prolog.

Justyna Kowalczyk
Justyna Kowalczyk /Agencja FORUM
- Ten bieg wymagał ode mnie dużo wytrzymałości i siły. Miałam trochę kłopotów z nartami - powiedziała na mecie podopieczna Aleksandra Wierietielnego.
Polka rozpoczęła bieg z sześciosekundową przewagą nad Marit Bjoergen. Norweżka szybko zniwelowała stratę i dogoniła naszą zawodniczkę. Potem do czołówki dołączyły jeszcze cztery inne biegaczki: trzy Finki (Aino-Kaisa Saarinen, Riikka Sarasoja-Lilja i Krista Lahteenmaki) oraz Norweżka Therese Johaug.
Na drugiej pętli towarzystwo postanowiła rozerwać Saarinen. Finka ruszyła bardzo mocno, kroku na początku dotrzymała jej tylko Kowalczyk. Reszta została, ale Bjoergen i Johaug ostatecznie dołączyły do "uciekinierek".
Potem narciarki biegły razem, a na trzeciej pętli zaatakowała Johaug. Norweżka ruszyła bardzo mocno, za nią utrzymała się tylko Polka. Bjoergen i Saarinen zostały i szybko się okazało, że nie będą miały szansy na zwycięstwo.
Finisz był pasjonujący. Kowalczyk i Johaug walczyły do końca, ostatecznie o 0,2 lepsza była zawodniczka z Kasiny Wielkiej. Trzecia, ze stratą 7,1 przybiegła Bjoergen.
Ewelina Marcisz zajęła 64. miejsce, a Paulina Maciuszek 67. Sylwia Jaśkowiec wycofała się z zawodów.
- Johaug pokazała, że jest dobrze przygotowana. Jest na pewno jedną z faworytek, podobnie jak Bjoergen - stwierdziła nasza biegaczka.
Polka zwyciężała w dwóch poprzednich edycjach tych morderczych zawodów, które w obecnym sezonie składają się z dziewięciu etapów. Teraz jest na dobrej drodze do trzeciego triumfu, a takim wyczynem nie może się pochwalić żadna narciarka.
Podopieczna Wierietielnego zaczęła tę edycję wygrywając czwartkowy prolog. W sobotę narciarki czeka sprint na 1,2 km. - Chcę w nim zająć miejsce w pierwszej piątce - powiedziała Kowalczyk. Początek o 13.30.
Tour de Ski zakończy się 8 stycznia słynnym podbiegiem na stok Alpe Cermis.

Wyniki biegu na 10 km techniką klasyczną na dochodzenie:

1. Justyna Kowalczyk (Polska) 32.04,4
2. Therese Johaug (Norwegia) strata 0,2
3. Marit Bjoergen (Norwegia 7,1
4. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) 16,3
5. Krista Lahteenmaki (Finlandia) 53,4
6. Kikkan Randall (USA) 58,6
7. Kerttu Niskanen (Finlandia) 59,6
8. Stefanie Boehler (Niemcy) 59,9
9. Katrin Zeller (Niemcy) 1.00,1
10. Masako Ishida (Japonia) 1.03
11. Charlotte Kalla (Szwecja) 1.14,7
..
64. Ewelina Marcisz (Polska) 3.57,4
67. Paulina Maciuszek (Polska) 4.09,2
Sylwia Jaśkowiec nie wystartowała

klasyfikacja Tour de Ski po 2 z 9 konkurencji:

1. Kowalczyk 31.49,4
2. Johaug strata 5,2
3. Bjoergen 17,1
4. Saarinen 31,3
5. Lahtenmaaki 1.08,4
6. Randall 1.13,6
7. Niskanen 1.14,6
8. Boehler 1.14,9
9. Zeller 1.15,1
10. Ishida 1.18
11. Kalla 1.29,7
..
64. Marcisz 4.12,4
67. Maciuszek 4.24,2

klasyfikacja generalna Pucharu Świata:

1. Marit Bjoergen (Norwegia) 671 pkt
2. Therese Johaug (Norwegia) 535
3. Kikkan Randall (USA) 523
4. Justyna Kowalczyk (Polska) 497
5. Vibeke Skofterud (Norwegia) 479
6. Charlotte Kalla (Szwecja) 398
7. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) 331
8. Marthe Kristoffersen (Norwegia) 302
9. Maiken Caspersen Falla (Norwegia) 301
10. Krista Lahteenmaki (Finlandia) 251

program 6. edycji Tour de Ski

31 grudnia, Oberstdorf (Niemcy)
kobiety - sprint 1,2 km techniką klasyczną
mężczyźni - sprint 1,2 km techniką klasyczną
1 stycznia, Oberstdorf (Niemcy)
kobiety - 5 + 5 km łączony ze startu wspólnego
mężczyźni - 10 + 10 km łączony ze startu wspólnego
2 stycznia, dzień przerwy
3 stycznia, Toblach (Włochy)
kobiety - 3 km techniką klasyczną
mężczyźni - 5 km techniką klasyczną
4 stycznia, Toblach (Włochy)
kobiety - sprint 1,2 km techniką dowolną
mężczyźni - sprint 1,2 km techniką dowolną
5 stycznia, Cortina-Toblach (Włochy)
kobiety - 15 km techniką dowolną na dochodzenie
mężczyźni - 35 km techniką dowolną na dochodzenie
6 stycznia, dzień przerwy
7 stycznia, Val di Fiemme (Włochy)
kobiety - 10 km techniką klasyczną ze startu wspólnego
mężczyźni - 20 km techniką klasyczną ze startu wspólnego
8 stycznia, Val di Fiemme-Alpe Cermis (Włochy)
kobiety - 9 km techniką dowolną na dochodzenie
mężczyźni - 9 km techniką dowolną na dochodzenie
INTERIA.PL

Korea Płn. nie zmieni swojej polityki pod nowym kierownictwem


Korea Północna nie zmieni swojej polityki pod kierownictwem nowego przywódcy Kim Dzong Una - poinformowały w piątek władze w Phenianie w oświadczeniu przekazanym przez oficjalną agencję prasową KCNA.

Kim Dzong Un (w środku) na pogrzebie ojca
Kim Dzong Un (w środku) na pogrzebie ojca /AFP
"Oświadczamy uroczyście i zdecydowanie, że niemądrzy politycy na całym świecie, w tym marionetkowa grupa w Korei Południowej, nie powinni spodziewać się żadnej zmiany z naszej strony" - głosi oświadczenie północnokoreańskiego Narodowego Komitetu Obrony przekazane przez KCNA.
Phenian odrzucił też jakąkolwiek możliwość dyskusji z rządem w Seulu. "Jak mówiliśmy, odmawiamy nawiązywania jakichkolwiek związków ze zdrajcą Li Miung Bakiem i jego grupą" - stwierdzono w oświadczeniu, określając tak prezydenta Korei Południowej.
Podczas zakończonych w czwartek uroczystości żałobnych poświęconych pamięci zmarłego 17 grudnia Ila, jego syn został proklamowany oficjalnie "najwyższym przywódcą partii, armii i narodu".

czwartek, 29 grudnia 2011

Drugi dzień uroczystości żałobnych po śmierci Kim Dzong Ila


Setki tysięcy Koreańczyków szczelnie wypełniły największy plac w Phenianie, aby uczestniczyć w drugim, ostatnim dniu uroczystości żałobnych ku pamięci Kim Dzong Ila. Była to zarazem demonstracja poparcia dla jego syna Kim Dzong Una jako następnego przywódcy.

Drugi dzień uroczystości żałobnych na największym placu w Phenianie
Drugi dzień uroczystości żałobnych na największym placu w Phenianie /PAP/EPA
Opuszczone do połowy masztów flagi łopotały na wietrze. Kraj zamarł, gdy zmarłego przywódcę upamiętniono trzema minutami ciszy. Następnie w całym kraju rozległy się syreny.
Najmłodszy syn Ila, wyznaczony na jego następcę, przypatrywał się uroczystościom z balkonu pobliskiego budynku, otoczony najwyższymi dygnitarzami partyjnymi i wojskowymi. Towarzyszył mu wuj Dzang Song Tek, który - zdaniem obserwatorów - będzie jego mentorem w okresie konsolidowania władzy. Dwóch starszych synów Kim Dzong Ila - Kim Dzong Nama i Kim Dzong Czoia - nie widziano na uroczystościach żałobnych.
Jak podkreśliła agencja Associated Press, uroczystości te były zarazem demonstracją poparcia dla rodzącej się roli przywódczej Kim Dzong Una. - Szare eminencje Korei Północnej ogłosiły Kim Dzong Una najwyższym przywódcą (...), cementując władzę rodziny Kimów na kolejne pokolenie - napisała AP.
Według agencji wyraźne publiczne poparcie dla Kim Dzong Una podczas pożegnania jego ojcajest silnym sygnałem, że rząd i przedstawiciele wojska zjednoczyli się wokół niego. - Plan ojca jest wprowadzany w życie - uznał Ralph Cossa, szef amerykańskiego think-tanku Pacific Forum CSIS, nawiązując do zaplanowanej przez Kim Dzong Ila sukcesji.
Czwartkowe uroczystości były "wydarzeniem, mającym publicznie potwierdzić i umocnić status Kim Dzong Una" - powiedział południowokoreański analityk Dzeung Jang Te. - Kim Dzong Il rozłożył czerwony jedwabny dywan i Kim Dzong Un musi jedynie po nim przejść - dodał.
Dziennikarka BBC Lucy Williamson uznała, że uroczystości żałobne były "nieoficjalnym przekazaniem władzy w dynastii Kimów".
Północnokoreańska gazeta "Rodong Sinmun" wezwała już Kim Dzong Una do objęcia po ojcu funkcji najwyższego dowódcy sił zbrojnych. Profesor południowokoreańskiego Korea University Ju Ho Jeol oczekuje, że syn zmarłego przywódcy formalnie przejmie też kierowanie partią oraz zostanie przewodniczącym Centralnej Komisji Wojskowej.
- Wielkie serce towarzysza Kim Dzong Ila przestało bić. Jego przedwczesne odejście to wielka, niewyobrażalna strata dla partii i rewolucji - podkreślił przewodniczący prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego Kim Yong Nam, wykonujący zarazem protokolarne funkcje głowy państwa.
Za "najbardziej szlachetne osiągnięcie wielkiego towarzysza Kim Dzong Ila" Kim Yong Nam uznał to, że "w pełni rozwiązał on kwestię sukcesji". - Szacowny towarzysz Kim Dzong Un jest najwyższym przywódcą naszej partii, wojska i kraju; dziedziczy ideologię wielkiego towarzysza Kim Dzong Ila, jego zdolności przywódcze, charakter, cnoty i odwagę - mówił Kim.
Kim Dzong Il zmarł 17 grudnia na atak serca. Jego najmłodszego syna, który doświadczenie w rządach zdobywał zaledwie przez trzy lata u boku ojca, prasa oficjalna nazwała już "wielkim następcą", "wielkim towarzyszem" oraz "najwyższym dowódcą".

Kim Dzong Un obserwuje uroczystości z balkonu pobliskiego budynku /PAP/EPA
PAP/INTERIA.PL