środa, 25 stycznia 2012

Snajperzy: "Biała śmierć" i 26 latka, która zabiła 309 osób


wczoraj, 10:18Mariusz Surosz Onet
Fot. Getty Images/FPM
Fot. Getty Images/FPM

Snajper jest jak myśliwy. Jego zadaniem jest bezwzględne zabijanie i terroryzowanie wroga. Wróg musi wiedzieć, że wychylenie się zza zasłony oznacza pewną śmierć. Byli i są wyjątkowymi, świetnie wyszkolonymi i skutecznymi żołnierzami, ale przez nieprzyjaciół traktowani są niemalże jak zawodowi mordercy. Jeśli snajpera ujęto żywego, to mimo że nosił mundur i podlegał prawu międzynarodowemu, najczęściej był rozstrzeliwany na miejscu.

Tak to się zaczęło

Angielski major Hesketh-Prichard trafił do Francji jako obserwator ministerstwa wojny. Był luty 1915 roku. Front zastygł. Obie strony konfliktu, czyli Niemcy z jednej strony, a z drugiej Francuzi i Brytyjczycy nie mieli na tyle sił, by przełamać linię obrony wroga. Toczono zatem wojnę pozycyjną. Majora zainteresowała, że Brytyjczycy tracą każdego dnia co najmniej pięciu żołnierzy, którzy giną od pojedynczych strzałów. A był taki dzień, że zginęło ich 18!

Okazało się, że Brytyjczycy byli terroryzowani przez niemieckich snajperów! Nie byli w stanie ich zlikwidować, ponieważ niemalże każde wychylenie się z okopu kończyło się śmiercią. Ten sam problem mieli również Francuzi, którzy przez długi czas sądzili, że ich oficerowie giną trafieni zabłąkanymi kulami! Dopiero jeden z jeńców wyjaśnił im, dlaczego tak się dzieje.

Niemcy nie mieli przed wojną snajperów, ale kiedy zobaczyli, jak rozwija się sytuacja na froncie, to nie tylko powołali do wojska myśliwych, ale też zarekwirowali w całym kraju lunety od karabinów myśliwskich, wyselekcjonowali najlepszych strzelców i skutecznie nękali wroga.

Manekin i Indianin

Hesketh-Prichard wymyślił sposób, w jaki ustalić można ustalić skąd strzela snajper. Na długim kiju umieszczał sztuczną głowę w hełmie. Ulepiona była z rozmoczonego papieru. Aby złuda była pełna, w usta manekina wkładano papierosa. Kiedy jeden z żołnierzy wystawiał sztuczną głowę ponad okop, drugi zasysał podłączony do papierosa długi gumowy węży, aby snajper widział, że papieros się żarzy. Na podstawie wlotu kuli ustalano przybliżony kierunek strzału i artyleria ostrzeliwała Niemca. Major Hesketh-Prichard nie zadowolił się swoim wynalazkiem, szybko doszedł do wniosku, że najlepszą obroną przed snajperami jest posiadanie swoich strzelców wyborowych. Przekonał dowódców i w sierpniu 1916 roku powstała w Linghen we Francji akademia szkoląca snajperów.

Najsłynniejszym snajperem I wojny światowej był Kanadyjczyk Francis Pegahmagabow. Koledzy nazywali go Peggy. Był Indianinem z plemienia Odżibwejów. Urodził się w rezerwacie w prowincji Ontario. Do wojska zgłosił się jako ochotnik i znalazł się w pierwszym kanadyjskim kontyngencie, który przyjechał walczyć w Europie. Pegahmagabow był trzykrotnie odznaczony medalem za odwagę. Był świetnym zwiadowcą i strzelcem. Na jego konto zapisano 378 zastrzelonych Niemców, a około 300 wziął do niewoli podczas akcji zwiadowczych!

Pegahmagabow przeżył wojnę. Zmarł w Kanadzie w 1952 roku.

Snajper wszech czasów – „Biała śmierć”

30 listopada 1939 roku Związek Radziecki napadł na Finlandię. Moskwa wcześniej podporządkowała sobie Litwę, Łotwę I Estonię. To samo chciała uczynić z Finami. Zażądała od rządu fińskiego oddania strategicznego terytorium, rozbrojenia umocnień na granicy i możliwości założenia bazy wojskowej. W zamian oferowała niezamieszkałe tereny tajgi. Kiedy Finlandia odrzuciła „propozycję”, artyleria radziecka ostrzelała rosyjską wioskę przygraniczna oskarżając o to wojsko fińskie. W zamierzeniu Stalina miało być to błyskawiczne zwycięstwo. Przewaga i to miażdżąca była po stronie Armii Czerwonej.

To podczas tej wojny narodziła się legenda „Białej śmierci”, bo tak z trwoga w głosie nazywali Rosjanie snajpera Simo Häyhä. Fin miał wtedy 34 lata. Od dziecięcych lat polował, strzelał wyjątkowo celnie. Strategia fińskiej obrony polegała na tym, że żołnierze walczyli w oddziałach, które znajdowały się, jak najbliżej ich miejsc zamieszkania. Znali zatem doskonale teren, w których przyszło im toczyć boje.

Häyhä był dla Rosjan jak duch. Na mundur miał założony biały maskujący kombinezon. Zbliżał się niepostrzeżenie do Rosjan, zabijał i znikał. Przygotowując swoje stanowisko polewał śnieg wodą, aby go zmrozić, aby strzał nie wzniósł nawet najmniejszego tumanu śniegu. W ustach trzymał lód, nie chcąc by para z ust zdradziła jego pozycję. Jego karabin nie był wyposażony w lunetę, bo Fin obawiał się, że mógłby go zdradzić refleks światła odbity we szkle lunety. Poza tym twierdził, że karabin z lunetą wymaga od strzelca podniesienia wyżej głowy przy strzale, a to rodziło kolejne zagrożenie. Podczas trzymiesięcznych „polowań” Fin zabił 505 czerwonoarmistów. Kiedy nie był snajperem, walczył używając karabinu maszynowego. Ponoć przy pomocy tej broni zabił jeszcze 200 nieprzyjaciół.

Przez 96 dni Rosjanie nie byli w stanie unieszkodliwić Fina. Tylko raz odłamek rozdarł jego kurtkę. 6 marca Häyhä został trafiony w twarz. Do końca życia miał zniekształcone oblicze. Przytomność odzyskał po tygodniu w szpitalu. Akurat w dniu, kiedy podpisywano pokój. Finlandia przegrała wojnę, ale zachowała niepodległość. - Robiłem to, co mi rozkazano. Najlepiej jak umiałem – odpowiadał Simo Häyhä na pytania dziennikarzy dotyczące jego wojennej przeszłości. Zmarł w domu opieki dla weteranów wojennych w 2002 roku.



O niej śpiewała Ameryka

Snajperzy byli nie do zastąpienia podczas II wojny światowej. Mimo zastosowania na dużą skalę broni maszynowej, okazało się, że ukryci strzelcy potrafili wstrzymać niejedno natarcie. Dlatego też Niemcy, którzy w okresie międzywojennym zaprzestali szkolenia snajperów pospiesznie naprawiali swój błąd już podczas wojny. O znaczeniu snajperów boleśni przekonali się Amerykanie, kiedy w 1944 roku wylądowali w Normandii. Zdarzało się, że całe mniejsze oddziały były wystrzelane przez niemieckich strzelców.  

Rosjanie szybko przekonali się, że kobiety mogą być świetnymi snajperami. Potrafiły cierpliwie godzinami czekać na pojawienie się wroga a strzelały nie gorzej niż mężczyźni. W Armii Czerwonej służyło ich 2 tys. Wojnę przeżyła co czwarta. 

 „Dobrze znana, sławna panno Pawliczenko/Twoją ojczyzną jest Rosja, walka twoją grą/Twój uśmiech świeci jasno jak poranne słońce/ Ale ponad trzystu nazistów padło z twojej broni” – śpiewał w latach 40. Woody Guthrie. Amerykański pieśniarz jest w Polsce prawie nieznany, choć jego piosenki śpiewali m.in. Bruce Springsteen i Johnny Cash. Ludmiła Pawliczenko, przyjechała do USA w 1942 roku. Partia postanowiła wykorzystać bohaterkę propagandowo. Wysłano ją, by przekonała Amerykanów, że powinni się bardziej zaangażować w wojnę w Europie i dostarczać sprzęt wojenny ZSRR. Ze swej roli wywiązała się nad wyraz dobrze. Jeździła po USA i Kanadzie, wygłaszała odczyty, apelowała o pomoc. W Białym Domu przyjął ja prezydent Roosvelt. Dostała od niego w prezencie rewolwer Colt.

Miała 26 lat, była już wdową, oficerem Armii Czerwonej i snajperem, który zabił 309 nieprzyjaciół, w tym 36 snajperów. Jako 14-latka zaczęła uprawiać strzelectwo. Tuż przed napaścią Niemiec na ZSRR ukończyła historię na Uniwersytecie Moskiewskim. Zgłosiła się do wojska. Brała udział w obronie Odessy i Sewastopola. Była ranna, szkoliła innych snajperów.

To robiło wrażenie na Amerykanach. Była rozchwytywana przez media. W magazynie Time z 28 września 1942 roku można przeczytać jej wypowiedź: „Jestem zaskoczona pytaniami, jakie zadawały mi dziennikarki w Waszyngtonie. Czy one wiedzą, że jest wojna? One zadawały mi głupie pytania jakiego pudru używam!”

Nie dziwi jej zniecierpliwienie. Przyjechała z innego świata, gdzie trwała wojna, gdzie na jej oczach ginęli przyjaciele. Ludmiła Pawliczenko wróciła do Moskwy. Została odznaczona Orderem Bohatera ZSRR. Zmarła w 1974 roku. Miała 58 lat.

Najsłynniejszy

Wasilij Zajcew to najsłynniejszy, choć nie najskuteczniejszy snajper świata. Jeśli o wartości strzelca świadczy ilość zabitych wrogów, to Zajcewa wyprzedza 13 jego rodaków. Pierwsza trójka na liście snajperów zabiła łącznie 1805 nieprzyjacielskich żołnierzy Michaił Surkow - 729, Iwan Sidorenko – 542 a Wasilij Kwaczantiradze 534.

Zajcew ma na swoim koncie 400 potwierdzonych celnych trafień. Przeszedł do legendy podczas obrony Stalingradu. Wtedy to w nieco ponad miesiąc zabił 225 wrogów, w tym 11 snajperów. Stał się ikoną, bo jeszcze podczas walk w Stalingradzie, radziecka propaganda nagłaśniała jego sukcesu „ku pokrzepieniu serc” innych żołnierzy. To o nim nakręcono dwa filmy fabularne: rosyjski „Anioły” z 1993 roku i amerykański "Wróg u bram” z 2001 roku, gdzie Zajcewa grał hollywoodzki gwiazdor Jude Law. Zajcew zmarł w 1991 roku. Jego życzeniem było, aby być pochowany w mieście, którego bronił. Dopiero 15 lat po śmierci przeniesiono szczątki snajpera i złożono w Wołgogradzie, czyli dawnym Stalingradzie

Diabeł

Po II wojnie światowej snajperzy walczyli już w każdej wojnie. Postęp techniczny nie spowodował, że zrezygnowano z ich usług. 

„Po zabiciu pierwszych, później jest już łatwo. Nie muszę się psychicznie przygotowywać. Patrzę w lunetę, najeżdżam na cel krzyżykiem i zabijam nieprzyjaciela wcześniej, niż on zabije moich kolegów” – napisał w książce „American Sniper: The Autobiography of the Most Lethal Sniper in U.S. Military History” Chris Kyle.

Książka wyszła w USA kilka tygodni temu. Kyle ma dziś 37-lat i twierdzi, że będąc strzelcem wyborowym elitarnej jednostki US Navy SEAL podczas służby w Iraku zabił 255 wrogów. Oficjalne dane amerykańskiej armii mówią jednak, że zabitych było 160, ale i tak ta liczba jest wystarczająca, by z pierwszego miejsca usunąć Adelberta Waldrona III, który w Wietnamie zabił 109 wrogów.

Pierwszą ofiarą Kyle’a była kobieta, która zbliżała się do grupy marines z granatem w ręku. Strzelił bez zawahania na rozkaz przełożonego. Za swoje największe osiągnięcie Kyle uważa strzał z odległości prawie dwóch kilometrów, kiedy w 2008 roku w Bagdadzie trafił mężczyznę przygotowującego do odpalenia rakietę mającą trafić amerykański konwój. „Moją kulę prowadził wtedy Bóg” – powiedział dla dziennika New York Post.

W listopadzie 2004 roku w ciągu kilku dni Kyle zlikwidował 40 wrogów. Doszło do tego podczas drugiej bitwy o Faludżę. Miasto opanowane zostało przez sunnickich powstańców wspieranych przez Al-Kaidę. Amerykanie zaatakowali. Kyle pisze, że urządził sobie stanowisko w jednym z mieszkań wykorzystując do tego znajdujące się tam dziecięce łóżeczko. Godzinami śledził z okna okolicę. Kiedy pojawiała się wroga sylwetka z bronią zabijał. Przyjaciele nazwali go „Legenda”, wrogowie „Diabłem z Ramadi” (od nazwy miasta, gdzie stacjonował) i wyznaczyli nagrodę za jego głowę – 20 tys. dolarów.

Autor: Mariusz SuroszŹródła: Onet

niedziela, 22 stycznia 2012

Polska wśród najsilniejszych gospodarek świata w 2050 roku. Kto jeszcze będzie rozdawał karty?


ms
2012-01-19, ostatnia aktualizacja 2012-01-19 17:10

Analitycy z banku HSBC przedstawili specjalny raport o najsilniejszych gospodarkach świata w 2050 roku. Wynika z niego, że raczej nie powinniśmy się spodziewać większych zmian na liście najbogatszych krajów świata, a najmocniejszą ekonomię będą miały Chiny. W zestawieniu na 25. miejscu na 100 sklasyfikowanych państw znalazła się też Polska

"Świat w roku 2050" to najnowsza edycja cyklicznego raportu przygotowywanego przez Karen Ward i zespół analityków z banku HSBC. Konstruując ranking krajów, autorka próbowała oszacować wartość gospodarki danego kraju za 40 lat, a także poziom PKB na głowę mieszkańca. Jakie płyną z niego wnioski? Przede wszystkim autorka wskazuje na osłabiającą się rolę Włoch w globalnej czołówce - jej zdaniem ten kraj wypadnie z pierwszej dziesiątki największych gospodarek świata. Nową najsilniejszą gospodarką świata będą Chiny, które wyprzedzą USA, choć według wielu ekspertów Państwo Środka zostanie liderem już wkrótce. Rok temu eksperci Citi orzekli, że Chiny wyprzedzą USA już za dziesięć lat, a w 2050 roku na fotelu lidera wśród światowych gospodarek znajdą się Indie.

W raporcie HSBC Polska znalazła się na 25. miejscu. Zdaniem Karen Ward w roku 2050 utrzymamy pozycję z poprzedniej edycji rankingu publikowanej w roku 2010. To przede wszystkim zasługa stabilnej gospodarki, ale z drugiej strony brak radykalnych reform nie wpłynie na wzmocnienie naszej pozycji w świecie. Tuż przed Polską, bo na 24. miejscu znalazła się Holandia - w jej przypadku także nie przewiduje się, że dokona znacznego skoku gospodarczego. Warto przy tym zauważyć, że zdaniem autorów badania Polska wypada nadzwyczaj dobrze na tle sąsiadów z regionu. Czechy znalazły się bowiem dopiero na 49. miejscu (choć tutaj PKB na mieszkańca będzie dużo wyższe niż w Polsce), Rumunia na 46., a Ukraina została sklasyfikowana na 40. pozycji. Polska znalazła się też w zestawieniu przed Szwajcarią, która zajęła 29. miejsce. Zdaniem analityków z HSBC rola Szwajcarii w globalnej gospodarce znacznie się zmniejszy. Największą niespodzianką pozostaje jednak dopiero 48. miejsce Norwegii - tym samym kraj ten odnotował największy spadek w rankingu w porównaniu z poprzednią edycją, aż o 22 pozycje.

Zdaniem analityków kraje europejskie, które teraz walczą z kryzysem i z widmem bankructwa, znacznie stracą na znaczeniu w globalnej gospodarce. Najniżej sklasyfikowana została Portugalia, która zajęła dopiero 50. miejsce. Przedstawiciele HSBC prognozują, że do 2050 roku w tym kraju liczba ludności spadnie aż o 18 proc. Niewiele lepiej, bo na 43. miejscu, uplasowała się Grecja. Większe nadzieje analitycy wiążą z Hiszpanią, która znalazła się na 14. miejscu w rankingu, a do tego liczba ludności w tym kraju ma do roku 2050 wzrosnąć o 6 mln ludzi.

W czołówce rankingu znaleźć można kilka zaskakujących prognoz. W wielu krajach analitycy przewidują znaczny wzrost liczby ludności - w tym w Wielkiej Brytanii o 10 mln, w Indiach aż o 400 mln, a w Stanach Zjednoczonych o 90 mln.

Najsilniejszą pozycję z państw europejskich utrzymają Niemcy, które w światowym zestawieniu znalazły się na 5. miejscu, tuż przed Wielką Brytanią (miejsce 6.).



Ranking HSBC:

Lp Kraj Wartość gospodarki danego kraju PKB na osobę
1.Chiny 25,3 bln dol.17 759 dolarów
2. Stany Zjednoczone 22,3 bln dol. 55 134 dolary
3.Indie 8,1 bln dol.5060 dolarów
4. Japonia 6,4 bln dol. 63 244 dolary
5.Niemcy 3,7 bln dol.52 683 dolary
6. Wielka Brytania 3,6 bln dol. 49 412 dolarów
7.Brazylia 3 bln dol.13 547 dolarów
8. Meksyk 2,8 bln dol. 21 793 dolary
9.Francja 2,8 bln dol.40 643 dolary
10. Kanada 2,3 bln dol. 51 485 dolarów
11.Włochy 2,2 bln dol.38 445 dolarów
14. Hiszpania 2 bln dol. 38 111 dolarów
15.Rosja 1,9 bln dol.16 174 dolary
24. Holandia 798 mld dol. 45 839 dolarów
25.Polska 786 mld dol.24 547 dolarów
29. Szwajcaria 711 mld dol. 83 559 dolarów
40.Ukraina 462 mld dol.12 818 dolarów
43. Grecja 424 mld dol. 38 756 dolarów
46.Rumunia 377 mld dol.20 357 dolarów
49. Czechy 342 mld dol. 32 153 dolary
50.Portugalia 336 mld dol.35 863 dolary

sobota, 21 stycznia 2012

Wstrząsające wyznanie archeologów ze Smoleńska: To miejsce to...


21.01.2012, 04:20
aFp
Miejsce katastrofy smoleńskiej , Jacek Herok, newspix.pl

Wstrząsające wyznanie archeologów, którzy przeszukiwali miejsce katastrofy prezydenckiego tupolewa: - To zbiorowa mogiła - tak mówi Maksymilian Frąckowiak z Instytutu Prehistorii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza. Bo jak wyjaśnia - w smoleńskiej ziemi nadal są fragmenty ciał tych, którzy zginęli w tragicznym locie 10 kwietnia 2010 r. Niektóre z nich zostały wydobyte pół roku po tragedii

– Można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że w tej ziemi zalegają jeszcze ludzkie szczątki. Jeśli byśmy chcieli przekopać ziemię i je odnaleźć, mogłoby to potrwać kilka lat – mówi na antenie TVN24 archeolog. – Wiemy, jak to miejsce teraz traktować. To jest miejsce pamięci i zbiorowa mogiła – mówi Frąckowiak.

Tam wciąż są ludzkie szczątki

Ekipa archeologów pojechała do Smoleńska dopiero pół roku po katastrofie – tyle trwało uzyskanie pozwoleń ze stronyRosji na dostęp do miejsca, w którym rozbił się tupolew. Ich misja była niezbędna, bo mimo zapewnień ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz (56 l.), że ziemia w miejscu, gdzie rozbił się tupolew, została przekopana i sprawdzona na metr w dół, ludzie wciąż odnajdywali tam fragmenty samolotu czy nawet osobiste rzeczy pasażerów.

>>> Komisja Millera nie wznowi prac

Zespół archeologów pracował tam przez dwa tygodnie. Z terenu wielkości około pół hektara wydobyli z ziemi pięć tysięcy znalezisk. Podzielono je wtedy na pięć kategorii: części samolotu, jego wyposażenie, osobiste przedmioty ofiar, ale też ludzie szczątki.

>>> Obraza czy krytyka? Pogotowie ratunkowe pozwało do sądu internautę

Ziemia będzie wyrzucać to, co zabrała

Beata Gosiewska (41 l.), której mąż – poseł PiS – zginął w katastrofie smoleńskiej, nie ma jednak nadziei, że uda się te wszystkie szczątki wydobyć. – Nasi archeolodzy tam byli, ale z nieoficjalnych informacji wiem, że Rosjanie nie pozwolili im kopać głęboko. Mogli tylko przesiać ziemię z wierzchu. To jeden wielki skandal, że ziemia jest nieprzebadana i że nasz rząd na to pozwolił – mówi Faktowi senator PiS.

– Ta ziemia będzie wyrzucać jeszcze długo to, co zabrała – potwierdza profesor Bronisław Młodziejowski, światowej sławy kryminolog, człowiek, który ekshumował zwłoki w Miednoje i badał ciała po katastrofie w Lesie Kabackim.

>>> Kaczyńska dla Faktu. Żąda międzynarodowego śledztwa!