Gdyby go stworzył nie byłby jedynym krajem na świecie z tego typu uzbrojeniem. Pytamy więc ekspertów i wykładowców akademickich: kto i po co ma dzisiaj arsenał nuklearny?
Indie i Pakistan. Atom? Żeby straszyć się wzajemnie

- Historia Indii i Pakistanu jest trudna. Powstały w 1947 roku z jednego organizmu politycznego i Pakistan cały czas ma poczucie, że Indie dybią na jego niepodległość. A jeśli chodzi o broń konwencjonalną wojsko pakistańskie jest znacznie słabsze niż armia Indii. Pakistan zdecydował się więc na broń atomową i - jak zapewnia - ma tylko jeden cel, któremu ta broń służy: żeby odstraszyć ewentualny atak konwencjonalny czy atomowy Indii.
Jak duże jest zagrożenie użycia przez te państwa broni nuklearnej? - We współczesnym świecie to tam broń nuklearna może być użyta najprędzej. Sytuacja między tymi państwami jest bardzo napięta, co kilka lat stają na krawędzi konfliktu, który mógłby się wyrwać spod kontroli. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w 2002 roku. Wtedy przez rok trwała konfrontacja na granicy i dochodziło do sporadycznej wymiany ognia. Było zagrożenie - raportowane przez międzynarodowe agencje wywiadowcze - że do wybuchu prawdziwej wojny nuklearnej było wyjątkowo blisko - twierdzi ekspert PISM.
Kugiel zaznacza, że są podejmowane próby wprowadzania środków zaufania między tymi państwami. - Indie ogłosiły swoją strategię "no first use". To znaczy, że nie zaatakują jako pierwsi, ale mogą odpowiedzieć na atak. Pakistan natomiast dopuszcza, że w razie zagrożenia konfliktem konwencjonalnym może użyć broni nuklearnej. Inne - zdaniem ekspertów - kraje nie są zagrożone. - Ani Indie, ani Pakistan nie stosują gróźb i insynuacji, że swój arsenał mogłyby użyć przeciwko komukolwiek innemu. Oba te kraje są zdecydowanie bardziej odpowiedzialne i przewidywalne niż Korea Północna i Iran - uspokaja nasz rozmówca.
Izrael. Posiada arsenał, ale...

Po co Izraelowi broń? Przede wszystkim jako straszak. - Jeśli wszystkie kilkanaście państw, które obecnie są w stanie wojny z Izraelem, chciałyby go wspólnie zaatakować, to siły konwencjonalne Izraela nie mogłyby stawić im czoła. Wówczas broń atomowa byłaby bronią ostatecznego odstraszania. Oficjalne jednak stanowisko Izraela jest takie, że nie potwierdza i nie dementuje informacji, że ma broń atomową - mówi dyrektor warszawskiego biura ERSZ. - Nigdy też nie doszło do sytuacji, w której Izrael zagroziłby komukolwiek bronią atomową. Według niektórych relacji, podczas wojny Jom Kippur w 1973 roku, gdy wyglądało na to, że oddziały egipskie mogą wedrzeć się na teren Izraela, kraj stwierdził, że to usprawiedliwi użycie wszelkiej broni.
- Izrael jest przewidywalnym partnerem - podkreśla Gebert. Ale: - Gdyby istnienie Izraela zostało zagrożone lub gdyby ten kraj padł ofiarą miażdżącego ataku, to na taki atak Izrael z całą pewnością odpowiedziałby groźbą użycia broni atomowej, a może nawet samym jej użyciem.

Po co dzisiaj im ta broń? - Przede pełni funkcję odstraszającą - we Francji może ona zostać użyta jedynie do obrony żywotnych interesów tego kraju, takich jak suwerenność i integralność terytorialna, a państwo to nie może wystosowywać gróźb użycia tej broni wobec krajów jej nie posiadających. Z drugiej strony Francja nie zastrzegła, iż użyje broni atomowej tylko "w odpowiedzi", dlatego teoretycznie może ona, w określonych przypadkach, zaatakować jako pierwsza - podkreśla.
Według ekspertki w najbliższych latach o rozbrojeniu tych krajów mogą zadecydować względy ekonomiczne. - Obecnie w Wielkiej Brytanii trwa spór, czy stać ją na utrzymanie takiego potencjału, czyli zapewnienie stałej obecności na morzu przynajmniej jednego okrętu o napędzie atomowym, wyposażonego w rakiety Trident zdolne do przenoszenia głowic atomowych. Niewykluczone, że do głębszej współpracy w tym zakresie dojdzie pomiędzy Francją a Wielką Brytanią, które w 2010 roku podpisały kilka porozumień o współpracy wojskowej, z których jedno zakłada koordynację prac w dziedzinie wyposażenia i pozyskiwania technologii dla kolejnej generacji okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym.
Korea Północna. Broń nuklearna jak polisa na życie

Szacuje się, że Korea Północna ma od 6 do 8 głowic nuklearnych. - I jest to ich polisa na życie - twierdzi Burdelski. Podkreśla, że Korea już wprost odgrażała się, że jest w stanie użyć broni nuklearnej. Ale jakie są rzeczywiste szanse, że Pjongjang to zrobi? - Moim zdaniem Korea jest przewidywalna pod tym względem. To nie są samobójcy - mówi ekspert CAW Uniwersytetu Gdańskiego. - Dla nich posiadanie tej broni to kwestia przetrwania w niepewnym świecie. I jest to atut, zaraz obok ciągłej mobilizacji militarnej społeczeństwa - dodaje.
Kto może bać się najbardziej ewentualnego ataku Korei Płn.? - Przede wszystkim Korea Południowa i Japonia, która znajduje się w odległości ok. 300 km od Korei Północnej. Chiny też uznają program nuklearny jako zagrożenie dla regionalnego systemu bezpieczeństwa, ale chińska polityka jest podwójna: z jednej strony pomagają Korei Płn., żeby utrzymać status quo w regionie, a z drugiej strony starają się wpływać, żeby Korea Północna nie była zarzewiem konfliktu.
Chiny. Najpierw ekonomia i technologie. Potem atom

Chiny twierdzą, że prowadzą politykę nieproliferacji, czyli nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia. Same zaś boją się "grać kartą broni nuklearnej". - Obserwatorzy z zewnątrz uważają, że to mydlenie oczu, ponieważ z drugiej strony Chiny zbroją się szybko, chociaż niekoniecznie w broń nuklearną - podkreśla sinolog. - Chiny nie będą zagrażały nam bronią. Największą bronią, którą stosują, jest wyzwanie ekonomiczne i technologiczne. Dopiero potem jest jakiekolwiek zagrożenie militarne - dodaje.
Stany Zjednoczone i Rosja. Kwestie polityczne, nie militarne

- W przypadku USA jest to jeden z filarów potwierdzenia supermocarstwowej pozycji. Widoczne jest to także w przypadku Rosji - bez broni jądrowej byłaby w zupełnie innym miejscu, z nią zaś jest wciąż traktowana jako jedno z najistotniejszych mocarstw światowych - podkreśla Tolak. Jego zdaniem za obecnej administracji USA widać dużą chęć - przynajmniej propagandową - aby zmniejszyć arsenał broni jądrowej na świecie. - Jest ona, według elit, bronią ostateczną. Ta broń - biorąc pod uwagę niskie zagrożenie globalnym konfliktem zbrojnym - nie można traktować w kategoriach wojskowych. Bardziej chodzi o kategorie polityczne. To jest taki rodzaj pieniądza, który jest ostatecznym pieniądzem w rozgrywkach międzynarodowych. Nie w sensie jego używania, lecz w sensie jego posiadania.
- Nikt nie zakłada w tej chwili użycia broni jądrowej, ale w jakiejś części arsenały pozostają w gotowości - zaznacza nasz rozmówca. Uspokaja: - W tej chwili mamy do czynienia z powolnym zmniejszaniem arsenałów i po stronie rosyjskiej i amerykańskiej. A te arsenały to wciąż znacząca część światowych arsenałów jądrowych.
Posiadanie broni jądrowej przez takie kraje jak Rosja i Chiny są także metodą równoważenia potencjałów militarnych. Gdyby w tej chwili całkowicie zrezygnowano z posiadania tego typu arsenału, dominacja militarna Stanów Zjednoczonych - co podkreśla Tolak - paradoksalnie byłaby jeszcze większa, niż teraz - arsenał konwencjonalny Stanów cały czas jest znacznie większy, niż np. Rosji.