środa, 21 marca 2012

Polska może mieć prawie 2 bln m sześc. gazu w łupkach


Andrzej Kublik
21.03.2012 , aktualizacja: 21.03.2012 12:57
A A A Drukuj
Wydobycie gazu łupkowego, GrzebowilkFot. Filip Klimaszewski / Agencja GazetaWydobycie gazu łupkowego, Grzebowilk
Ale najbardziej prawdopodobne zasoby wynoszą od 346 mld m sześc. do 768 mld m sześc. - oszacował Państwowy Instytut Geologicznych. Ocenia on, że w polskich skałach łupkowych może być też do 535 mln ton ropy naftowej.
Złoża gazu łupkowego, których eksploatacja może się opłacić/może się nie opłacić
Złoża gazu łupkowego, których eksploatacja może się opłacić/może się nie opłacić
Potencjalne złoża gazu łupkowego w Polsce
Fot. Gazeta Wyborcza
Potencjalne złoża gazu łupkowego w Polsce
Zasoby gazu łupkowego w Polsce
GW
Zasoby gazu łupkowego w Polsce
Szacunkowe zasoby gazu łupkowego w krajach UE
Gazeta Wyborcza
Szacunkowe zasoby gazu łupkowego w krajach UE
SONDAŻ
Czy wierzysz, że Polska będzie łupkowym eldorado?

 Tak
 Nie 
 Nie wiem
 Nie interesuje mnie to

To pierwsze szacunki zasobów gazu i ropy naftowej w naszych skałach łupkowych przygotowane przez polskie państwowe służby geologiczne.

Według tych szacunków w polskich skałach łupkowych może być 1 bln 920 mld m sześc. gazu, ale najbardziej prawdopodobne jest, że zasoby te mieszczą się w przedziale od 346 mld m sześc. do 768 mld m sześc.


Są to znacznie mniejsze szacunki niż te podawane kilkanaście dni temu przez amerykańską Agencję Informacji Energetycznej, według której szacunków w Polsce mogą być zasoby gazu łupkowego w wysokości 5,3 biliona metrów sześciennych. Kilka dni temu tym doniesieniom zaprzeczył Państwowy Instytut Geologiczny dodając jednak, że wydobycie gazu z łupków w Polsce jest wciąż ekonomicznie

Prognoza PIG to 5,5 razy więcej niż udokumentowane już zasoby gazu w konwencjonalnych złożach, które wynoszą ok. 145 mld m sześc.

Przy obecnym zużyciu gazu w Polsce wystarczyłoby to na zaspokojenie potrzeb polskiego rynku przez 65 lat.

Według szacunków polskich geologów w skałach łupkowych możemy mieć także do 535 mln ton ropy naftowej, a najbardziej prawdopodobne zasoby takich złóż wynoszą od 215 do 268 mln ton.

To 10,5 razy więcej niż udokumentowane dotąd w Polsce zasoby ropy w konwencjonalnych złożach, wynoszące ok. 26 mln ton. Przy obecnym zapotrzebowaniu polskich rafinerii zaspokoiłoby to w pełni ich potrzeby przez 12 lat.

- To raport zaległy. Powinien być zrobiony trzy lata wcześniej, gdyż został opracowany z wykorzystaniem danych archiwalnych - powiedział w środę na spotkaniu z dziennikarzami główny geolog kraju, wiceminister środowiska Piotr Woźniak.

W swoim opracowaniu Państwowy Instytut Geologiczny wykorzystał dane z odwiertów wykonanych od 1950 do 1990 r. Analizowano je we współpracy z amerykańską służbą geologiczną USGS. W analizach nie uwzględniono danych z odwiertów prowadzonych w ostatnich latach przez firmy posiadające koncesje na szukanie gazu w polskich łupkach.

Szacunki te nie uwzględniają też innych zasobów gazu w niekonwencjonalnych złożach, takich jak np. gaz ściśniony (tight gas).

Dotąd szacunki złóż gazu w polskich skałach łupkowych przedstawiali zachodni analitycy. Przed rokiem amerykańska rządowa Agencja Informacji Energetycznej (EIA) szacowała, że Polska w skałach łupkowych może mieć 5,3 bln m sześc. gazu dającego się wydobyć w opłacalny sposób. To szacunki niemal 10 razy większe od obecnych szacunków polskich służb geologicznych.

Potencjalnych zasobów ropy naftowej w polskich łupkach EIA nie szacowała.

W obu przypadkach są to teoretyczne szacunki. - Tylko przez kolejne odwierty będziemy zyskiwać szczegółowe informacje o naszych złożach - podkreślił wiceminister Woźniak. Obecnie prowadzone są prace przy 9 odwiertach, a w tym roku zaplanowano jeszcze 14 odwiertów.

wtorek, 20 marca 2012

"Przymusu religijnego nie da się etycznie obronić"

22:59, 19.03.2012 /TVN24


SPÓR O NAUKĘ RELIGII W SZKOŁACH

TVN24
- Nauczane religii w szkołach jest złem, bo stanowi o przymusie religijnym, a tego nie da się etycznie obronić - ocenił w programie "Kropka nad i" prof. Jan Hartman. Zdaniem filozofa, rząd, płacąc za lekcje religii w szkołach, powinien sprawować kontrolę zarówno nad programem nauczania, jak i nad doborem katechetów. - Na szczęście w tym zakresie trzeba mieć misję kanoniczną od stosownego biskupa diecezjalnego - ripostował Zbigniew Girzyński (PiS).
Zdaniem Hartmana, filozofa z UJ, bardzo źle się stało, że religia jest nauczana w szkole. Jednym z powodów - jak mówił - jest fakt, iż propagowane przez katechetów przekonania "nie są zgodne z duchem polskiej konstytucji". - Treści nauczane na lekcjach religii są sprzeczne z duchem szkolnictwa, z duchem konstytucji polskiej, a często bardzo kontrowersyjne z moralnego punktu widzenia, np. w kwestii homoseksualizmu - tłumaczył filozof.

      To oczywiste, ze jeśli ktoś chce upowszechniać jakieś poglądy, powinien za to zapłacić. Rząd powinien zaprzestać finansowania lekcji religii w szkole i oczekiwać, że Kościół będzie sam to finansował. Rząd płaci nauczycielom religii, bo chce. Konkordat zobowiązuje tylko do udostępnienia szkolnictwa publicznego do tych celów.      
prof. Jan Hartman
Jak wyjaśnił, na lekcjach religii można się dowiedzieć np., że "pożycie homoseksualne jest nieładem etycznym, że zwierzęta zostały stworzone po to, by służyć człowiekowi oraz że wraz ze chrztem chrześcijanin otrzymuje jakieś szczególne łaski etyczne od Boga i staje się lepszy od tych, którzy chrztu nie dostąpili".

"To jest dla rządu upokarzające"

- To oczywiste, ze jeśli ktoś chce upowszechniać jakieś poglądy, powinien za to zapłacić - stwierdził Hartman. - Rząd powinien zaprzestać finansowania lekcji religii w szkole i oczekiwać, że Kościół będzie sam to finansował - mówił. Tymczasem - jak zauważył - "rząd płaci nauczycielom religii, bo chce". - Konkordat zobowiązuje tylko do udostępnienia szkolnictwa publicznego do tych celów - dodał.

Jednocześnie - podkreślił - rząd, płacąc za nauczanie religii, nie ma na nie żadnego wpływu. – To jest dla rządu upokarzające - zauważył. Jego zdaniem, "konsekwencje sięgania do kieszeni państwowej, do środków publicznych są takie, że państwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek, sprawować kontrolę nad tym, za co płaci". - Kościół powinien poddać się kontroli państwa tym bardziej, że jest kolizja z programem nauczania - dodał.

- Ta decyzja nie była konsultowana z Pawlakiem, więc my możemy mówić, że... czytaj więcej »
"Lekcje religii są dla chętnych"

Girzyński przypomniał, że lekcje religii w szkołach nie są obowiązkowe, tylko dla chętnych.

Podkreślił też, że jeżeli - zgodnie z konkordatem - lekcje religii wróciły do szkół, to trzeba też zgodzić się z tym, że prowadzą je katecheci wyznaczeni przez władze Kościoła. Również program nauczania zgodny jest z obowiązującą doktryną katolicką, "a nie przekonaniami profesora Hartmana".

- Nie bardzo sobie wyobrażam, by państwo do nauki religii wysyłało np. prof. Hartmana - mówił poseł PiS.

mon/ ola

Urban: Dlaczego 0,3? Odpis na Kościół powinien być większy


sia
19.03.2012 , aktualizacja: 19.03.2012 12:33
A A A Drukuj
Jerzy Urban w Sejmie podczas promocji książki Krzysztofa Janika ''Lewica w III RP''Fot. Sławomir Kamiński / Agencja GazetaJerzy Urban w Sejmie podczas promocji książki Krzysztofa Janika ''Lewica w III RP''
- Tak cenne jest powiedzenie "sprawdzam" - uważa naczelny "Nie" i postuluje podwyższenie możliwego odpisu na Kościół do 0,4 proc. - Zasadność decyzji ruszenia sprawy Funduszu jest proporcjonalna do wrzawy, jaką podnieśli hierarchowie - dodał prof. Stanisław Obirek komentując rządowy projekt zmian systemu finansowania Kościołów w Polsce.
Prof. Stanisław Obirek
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Prof. Stanisław Obirek
Jerzy Urban w Radiu TOK FM
fot. Krzysztof Mańkowski / TOK FM
Jerzy Urban w Radiu TOK FM
SONDAŻ
Czy Kościół sam powinien płacić za lekcje religii w szkołach?

 Tak
 Nie
 Nie mam zdania

- To pierwszy rząd, który dotknął sprawy Funduszu Kościelnego. Bardzo dobrze, że zaczyna się o tym dyskutować. Zasadność tej decyzji jest proporcjonalna do wrzawy, którą podnieśli hierarchowie katoliccy - powiedział w TOK FM w programie "Lekcja religii" prof. Stanisław Obirek. - Co gorsza, sekundują im socjologowie. Głos uznanego prof. Henryka Domańskiego, mówiącego, że to jest element gry politycznej, kompromituje socjologię. Zamiast powiedzieć, że politycy wreszcie wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa, szuka dna, którego nie ma - dodał antropolog kultury i były jezuita. Prof. Domański powiedział, m.in: "Ostatnie działania rządu wobec Kościoła są podyktowane chęcią przejęcia części elektoratu Janusza Palikota".
- To dosyć typowe, że Kościół najsilniej reaguje na problem swoich pieniędzy albo prestiżu - zwrócił uwagę Jerzy Urban. Redaktor naczelny tygodnika "Nie" uważa, że w ten sposób Kościół sam "zadaje kłam swojej misji". - Bo gdy chodzi o kwestie religijne, które nie wiążą się z angażowaniem ambicjonalnym, jak np. aborcja, to hierarchowie nie wykazują pasji, jaka objawia się w przypadku pieniędzy - mówił.


Jednocześnie Urban postuluje podwyższenie możliwego odpisu podatku z proponowanych 0,3 do 0,4 proc. - Tak cenne jest powiedzenie „sprawdzam” wobec społeczeństwa. Tu już chodzi nie o pieniądze, a o policzenie się - uważa. - „Sprawdzam” jest bardzo dobre - zgodził się prof. Obirek. - Zdaje się, że według sondażu z tych 90 proc. katolików w Polsce na Kościół chciałoby płacić ok. 40 proc. (38 proc. według badania SMG / KRC „Faktów” TVN - red .). To będzie urealnienie - dodał.

Sport jest silniejszą religią

Jerzy Urban uważa, że powinna być także możliwość przekazywania odpisu z podatku również na organizacje światopoglądowo niereligijne: humanistyczne, racjonalistyczne, ateistyczne oraz... kluby sportowe. - Sport to rodzaj religii, która teraz zostanie wzmocniona jakimiś rozgrywkami piłkarskimi - mówił publicysta. - Dzisiaj jest silniejsza, bo bardziej emocjonująca niż tradycyjne kulty. Mamy przecież wyznawców różnych klubów. Myślę, że to była uczciwa propozycja - dodał.

- Jest coś na rzeczy. Wśród studentów miałem kiedyś Litwinów, którzy powiedzieli, że dla nich pierwszą religią jest koszykówka. Wszyscy Litwini ubóstwiają swoich koszykarzy, którzy są nadzwyczajni. Dlaczego ateista ma nie mieć równych praw odpisu, jak człowiek wierzący. Uważam, że to jest elementarny wymóg, który jest praktykowany w innych krajach europejskich - podkreślił Obirek.

Kościół katolicki obiektem specjalnej troski

- Czy ewentualna likwidacja Funduszu zamknie kwestie finansów Kościoła? - pytał swoich gości Cezary Łasiczka. - Fundusz jest tylko częścią całego procesu finansowania Kościoła katolickiego przez państwo - przypomniał.

- To będzie proces, oby rozpoczął się jak najszybciej - odpowiedział prof. Obirek. Gość TOK FM przypominał, że Kościół jest częścią demokratyzującego się społeczeństwa. - W Polsce przyjął się zwyczaj, że rządząca partia jest jakimś innym bytem, a Kościół katolicki jest obiektem specjalnej troski - mówił. - Nie powinno być nierówności, bo to rodzi animozje i napięcia. Im wcześniej się proces równania zacznie, tym będzie zdrowiej dla nas, jako dla społeczeństwa - dodał.

- Ku mojemu zdziwienia wszystkie obliczenia, ile Kościół dostaje od państwa, są zupełnie nieprawdziwe - powiedział Urban. - Przez państwo rozumiany jest tylko budżet, Kościół o wiele więcej dostaje od gmin. One co prawda nie mogą swobodnie darowywać, ale mogą bez problemu za złotówkę sprzedawać hektar ziemi. Mamy więc w gminach zupełnie swobodne transakcje polityczne, i o tym się w ogóle nie mówi - dodał naczelny "Nie".



Zobacz więcej na temat: