niedziela, 21 czerwca 2015

"Kaspijska piątka" spotkała się w Rosji. "Utrzymywać równowagę sił w regionie"

29 września 2014, 18:51


Przywódcy pięciu państw regionu Morza Kaspijskiego spotkali się w Astrachaniu w Rosji . Podczas spotkania szefowie państw ustalili główne zasady współpracy w regionie, które mają lec u podstaw Konwencji o statusie Morza Kaspijskiego.

Unia zachęca Ukrainę do reform. Putin zareaguje?

Kraje Unii...
czytaj dalej »
Przywódcy Rosji, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Iranu i Turkmenistanu spotkali się w poniedziałek na IV szczycie państw Morza Kaspijskiego w Astrachaniu w delcie Wołgi około 100 km od Morza Kaspijskiego. Celem szczyty była realizacja decyzji podjętych na poprzednim szczycie w Baku w 2010 roku.

Putin ogłosił, że przywódcy pięciu państw podpisali deklarację polityczną, w której w 19 punktach sformułowali wspólne zasady postępowania krajów Morza Kaspijskiego. - Strony uzgodniły zasady wzajemnego zaufania i przejrzystości działań wojskowych. Wspólnymi wysiłkami wzmocnimy bezpieczeństwo w regionie - zadeklarował Putin. Rosyjski prezydent zasugerował także stworzenie strefy wolnego handlu w regionie.

Wyścig zbrojeń w miękkim podbrzuszu Rosji. Tygiel Morza Kaspijskiego

Rosja ma problem...
czytaj dalej »
Podczas spotkania szefowie państw zgodzili się "utrzymywać równowagę sił w regionie i zapewnić rozwój zdolności obronnych". Ponadto przywódcy państw potwierdzili ustalenia powzięte 26 września, że w regionie nie będą mogły przebywać żadne jednostki wojskowe spoza państw regionów. Jak podkreślają media w Rosji oznacza to, że nad tym akwenem nie będzie baz morskich NATO.

W Astrachaniu podpisano też porozumienia dotyczące zasobów biologicznych, hydrometeorologicznych i kwestii bezpieczeństwa. Ustalenia szczytu legną u podstaw Konwencji o statusie Morza Kaspijskiego, która ma zostać przyjęta na następnym szczycie. Spotkanie to odbędzie się w 2015 r. w Kazachstanie.

Największe jezioro świata

Morze Kaspijskie to największe na świecie jezioro, którego powierzchnia wynosi 370 tys. km kwadratowych.

Nieuregulowany status prawny Morza Kaspijskiego stanowi poważną przeszkodę w eksploatacji bogatych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego w regionie. Utrudnia m.in. budowę transkaspijskich rurociągów naftowych i gazowych, które stworzyłyby niezależne od Rosji drogi transportu nośników energii z Azji Środkowej przez Kaukaz Południowy i Turcję na rynki zachodnie.

Problem pojawił się po rozpadzie ZSRR w 1991 roku. Wcześniej nad akwenem tym leżały tylko dwa państwa - ZSRR i Iran, a podział Morza Kaspijskiego regulowały dwa porozumienia: rosyjsko-perskie z 1921 r. i radziecko-irańskie z 1970 r. Określały one jednak tylko kwestie połowów i żeglugi.

Źródło: tvn24.plLinie podziału stref kontroli na Morzu Kaspijskim. Tylko te na północy są pewne. Te na południu są przedmiotem sporu
Jak podzielić Morze Kaspijskie?

Putin zaakcentował, że jedną z zasad przyjętych na szczycie w Astrachaniu jest "narodowa suwerenność każdej strony nad przybrzeżnym obszarem morskim w granicach 15 mil morskich" i "wyłączne prawo każdej ze stron do wydobywania biologicznych zasobów w granicach przylegających do tego obszaru 10 mil morskich". Prezydent Rosji zaznaczył, że wody poza 25-milowymi strefami narodowymi będą wspólne. Poinformował, że linie graniczne między strefami zostaną określone w toku dalszych konsultacji.

Inna zasada sformułowana w Astrachaniu przewiduje "rozgraniczenie dna i zasobów Morza Kaspijskiego na podstawie ogólnie uznanych zasad i norm prawa międzynarodowego".

Kolejne ćwiczenia Rosjan. Spadochroniarze nad Morzem Kaspijskim

"Ponad 250"...
czytaj dalej »

Dotychczas Iran stał na stanowisku, że Morze Kaspijskie powinno być podzielone "sprawiedliwie", czyli na pięć równych części. Pozostałe kraje się na to nie zgadzały. Azerbejdżan, Kazachstan i Turkmenistan uważały, że wielkość sektorów narodowych powinna być uzależniona od długości linii brzegowej. Natomiast Rosja opowiadała się za wytyczeniem 15-milowej strefy, która pozostawałaby w jurysdykcji każdego z państw nadbrzeżnych, i za wspólnym wykorzystaniem wód poza granicami takiej strefy.

Spór o podział Morza Kaspijskiego jest na rękę przede wszystkim Kremlowi, który walczy o utrzymanie kontroli nad dostawami i tranzytem surowców energetycznych z Azji Środkowej do Europy.

Putin ostrzega Ukrainę: wdrożycie umowę handlową z Unią, stracicie dostęp do rosyjskich rynków

Moskwa ograniczy...
czytaj dalej »

Czwarte spotkanie

Spotkanie w Astrachaniu to już czwarty szczyt z udziałem państw regionu Morza Kaspijskiego. Pierwszy Szczyt Kaspijski, którego celem miało być właśnie uregulowanie statusu prawnego Morza Kaspijskiego odbył się w kwietniu 2002 r. w Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu. Przywódcom "piątki" nie udało się wtedy przyjąć konwencji określającej zasady podziału akwenu między kraje przybrzeżne. Rosja wystąpiła wówczas z inicjatywą, aby 2. Szczyt Kaspijski ograniczył się do przyjęcia deklaracji, określającej ogólne zasady wykorzystania Morza Kaspijskiego, akceptowane przez wszystkie strony. Tak też się stało.

Deklaracja 2. Szczytu Kaspijskiego, który odbył się w październiku 2007 roku w Teheranie, dotyczyła takich sfer, jak problemy bezpieczeństwa, rybołówstwo, budowa rurociągów, ochrona zasobów naturalnych i zagrożenia ekologiczne. Kwestie sporne, w tym sprawa delimitacji oraz działalności militarnej na Morzu Kaspijskim, zostały wyłączone z dokumentu i pozostawione do rozstrzygnięcia prezydentom.

W Teheranie państwa nadkaspijskiej piątki uzgodniły również, że "wszystkie podstawowe problemy związane z działalnością na Morzu Kaspijskim będą regulowały we własnym gronie". Zasada ta została potwierdzona we wspólnym oświadczeniu prezydentów Rosji, Iranu, Kazachstanu, Azerbejdżanu i Turkmenistanu, wydanym na zakończenie 3. Szczytu Kaspijskiego w Baku w listopadzie 2010 roku.

Podczas szczytu w Teheranie Putin wyraził ostry sprzeciw wobec planów budowy rurociągów gazowych i naftowych po dnie Morza Kaspijskiego bez zgody wszystkich pięciu leżących nad nim państw. Tłumaczył to ewentualnymi szkodami dla środowiska.

Autor: kło\mtom\kwoj / Źródło: RIA Novosti, tvn24.pl

niedziela, 14 czerwca 2015

Cimoszewicz o polityce ekonomicznej Polski: Płyniemy z uszkodzonym sterem, bez map, bez kompasu

jagor, PAP
 
13.06.2015 19:22

A A A Drukuj
Włodzimierz Cimoszewicz

Włodzimierz Cimoszewicz (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta)

- Polska musi głęboko skorygować swoją politykę ekonomiczną, bo w przeciwnym razie za 15-20 lat będziemy skansenem; ekonomicznie nie będziemy się w ogóle liczyć - przekonywał senator Włodzimierz Cimoszewicz w sobotę, podczas konferencji "Polska przyszłości".

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas

Konferencję zorganizowała Partia Demokratyczna demokraci.pl. Uczestniczyli w niej również m.in. lider Partii Demokratycznej Andrzej Celiński oraz przewodniczący Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Ryszard Kalisz.

Zmarnowane 10 lat

Zdaniem Cimoszewicza Polska zmarnowała ostatnie 10-11 lat. - Płyniemy z uszkodzonym sterem, bez map, bez kompasu. (...) Nie ma żadnej poważnej debaty w naszym kraju, w naszym społeczeństwie, oczywiście zero refleksji na temat przyszłości - mówił.

Senator jest przekonany, że w Polsce będzie się zwiększała presja społeczna nowych pokoleń na to, aby "żyć tak, jak na Zachodzie". Nie tylko w takim wymiarze materialnym, ale także - jak przekonywał - będzie to dotyczyło także jakości funkcjonowania państwa, oczekiwań związanych z jakością oferty politycznej, klasy politycznej i wielu innych kwestii związanych z jakością życia.

Były premier nawiązał też do niekorzystnych tendencji demograficznych w Europie i Polsce. W jego opinii rozwiązaniem problemu może być tylko "odpowiednio sterowana imigracja, czyli kontrola procesów imigracyjnych". - Przy czym nie tylko kontrola polegająca na tym, kogo się wpuści, a kogo nie, ale polegająca na tym, że Europa będzie próbowała sterować tymi procesami, w sposób także korzystny dla siebie, nie ukrywając tego motywu - przekonywał Cimoszewicz.

O Rosji: Społeczeństwo odczuwa brak "supermocarstwowości państwa"

Senator odniósł się także do sytuacji na wschodzie Europy, związanej z polityką Rosji. Jego zdaniem sytuacja ta może się utrzymywać przez "kilkanaście lat albo nawet dłużej". Rosja - jak tłumaczył - znalazła się "w panowaniu skorumpowanej kliki".

W opinii byłego premiera "rządząca klika w Rosji" nie jest w stanie zagwarantować swojemu społeczeństwu satysfakcji, w wyniku mądrej i skutecznej polityki ekonomicznej czy społecznej, w związku z tym musi próbować zaspokajać inne potrzeby. Cimoszewicz zwrócił uwagę, że w ostatnich latach w Rosji ok. 50 proc. społeczeństwa odczuwa brak "supermocarstwowości państwa".

- Dla połowy Rosjan utrata tego, co mieli w okresie Związku Radzieckiego, jest rzeczą bardzo ważną i Putin w tej chwili zaspokaja tę potrzebę i to oczywiście tłumaczy wysoki poziom poparcia (...), ale w perspektywie relatywnie długiej jest bardzo prawdopodobne, że ta polityka będzie się utrzymywała - powiedział.

Rosja próbuje rozbić jedność Zachodu

Cimoszewicz jest przekonany, że sytuacja ta będzie miała poważny wpływ na nasze poczucie bezpieczeństwa. W jego opinii z taką polityką Rosji wiąże się próba rozbijania jedności świata zachodniego. - Rozbijanie jedności świata zachodniego to nie tylko osłabianie naszej wolności, ale także niszczenie tego, co z innych powodów, tych związanych z nowym układem sił, jest nam najbardziej potrzebne. Bo nam jest najbardziej potrzebna jedność, jest nam potrzebne najbardziej zacieśnianie integracji, np. tutaj w Europie - podsumował.

Partia Demokratyczna demokraci.pl powstała w 2005 r. Miała być rozszerzeniem formuły Unii Wolności o środowiska centrolewicowe - wsparcia nowej partii udzielił urzędujący wtedy premier Marek Belka. Po utworzeniu PD Unia Wolności przestała istnieć. W wyborach parlamentarnych w 2005 r. PD nie przekroczyła pięcioprocentowego progu wyborczego. W przedterminowych wyborach w 2007 r. startowała z list koalicji Lewica i Demokraci, wspólnie z SLD, Socjaldemokracją Polską i Unią Pracy.

W ramach LiD demokraci.pl wprowadzili do Sejmu trzech posłów, ale po wyborach koalicja LiD się rozpadła. W 2011 r. PD wystawiła samodzielnie jedynie kilkukandydatów do Senatu. Po 2013 r. demokraci.pl współpracowali z Ruchem Palikota, m.in. w ramach koalicji Europa Plus, w końcu jednak nie weszli do nowej partii Palikota - Twojego Ruchu.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Jagiellonowie zajęli Oksford

Ewa Winnicka
 
29.04.2015 19:00

A A A Drukuj
Natalia Nowakowska

Natalia Nowakowska (Fot. Mariusz Śmiejek)

Poznajcie Natalię, która właśnie zdobyła 1,5 miliona euro, by międzynarodowy zespół historyków z Oksfordu zbadał fenomen rodu Jagiellonów.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Do niedawna starszym profesorom wydawało się niedorzeczne, by dobrowolnie zajmować się dziwacznym zakątkiem Europy i rodziną, o którą mało kto pyta na egzaminach.

JAGIELLONOWIE: jedna z najpotężniejszych, międzynarodowych i udanych dynastii królewskich w renesansowej Europie. W 1386 roku wielki książę litewski Jagiełło przyjął chrzest i ożenił się z polską królową Jadwigą Andegaweńską. Jego synowie i wnukowie byli koronowanymi królami Polski (1386-1572), Węgier (1440-44 i 1490-1526) i Czech (1471-1526). Królewny wżeniono w rządzące domy w Austrii (Habsburgowie), a także w Bawarii, Saksonii, Brandenburgii i Szwecji. Jagiellonowie zdominowali Europę Środkową w XV i XVI wieku - 12 ze współcześnie istniejących europejskich państw było rządzonych przez jagiellońskich książąt. W dzisiejszej Polsce są traktowani jak bohaterowie, dla Litwinów są bardzo problematyczni, na Węgrzech są zupełną katastrofą. Na świecie jeszcze niewiele osób docenia ich wpływy. 

Natalia Nowakowska: - Stoimy na dziedzińcu Somerville College w Oksfordzie. Nawet ten trawnik świadczy o rebelianckim charakterze tego miejsca. Mianowicie możemy na nim stanąć bez przykrych konsekwencji. To nie jest powszechne na tym uniwersytecie. Wejdziesz na trawnik w Lincoln College, a następnego dnia żaden student za karę nie będzie mógł pójść na piwo do restauracji w college'u. Cały tydzień. Wyglądam na to podwórze z mojego gabinetu. Przypomina mi, gdzie jestem. Kim jestem, już się nie zastanawiam, ponieważ to jest trudne. Na pierwszym piętrze urzęduje szefowa College'u, która będzie miała dla nas 15 minut.

SOMERVILLE COLLEGE, Woodstock Road, Oksford. Jedno z młodszych, założone w 1879 roku kolegium oksfordzkie. Niezależne i niepokorne. Przyjmowało wyłącznie kobiety i z założenia traktowało je równo, bez względu na wyznawaną religię. Dopiero w 1993 r. zaczęło akceptować męską kadrę naukową, a następnie studentów. Studiowały tu: Indira Gandhi, Margaret Thatcher, Iris Murdoch czy noblistka Dorothy Crowfoot Hodgkin. 

Prof. Alice Prohaska, szefowa Somerville College: - A teraz mamy dr Natalię, której powinniśmy posłuchać. Byłoby bowiem niezwykle zubożające, gdybyśmy trwali w przekonaniu, że w XV i XVI wieku na wschód od Niemiec działo się niewiele lub sprawy są nie do końca naświetlone, prawda? Zejdziecie do pokoju herbacianego? Jeśli jest 13.30, będą podawać kanapki.

Natalia szuka tożsamości 

Natalia Nowakowska: - Kiedy byłam młodsza, pytałam siebie, czy jestem Polką, czy Angielką. Moi rodzice urodzili się w Londynie, wychowałam się w podmiejskim Kingston. Mam męża, który jest Anglikiem. I sześcioletniego synka, który ładnie mówi po polsku i czasem chwali się w szkole, że pochodzi z Polski. Tylko co to znaczy, skoro raz w życiu był w miejscu, z którego jego pradziadkowie wyjechali 80 lat temu? Powiem tyle: kiedy jadę do Polski, ze swoim polskim nazwiskiem, na seminariach historycznych, w bibliotekach ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że ja nie jestem ich.

Mama uczyła w polskiej szkole sobotniej w Putney, ojciec był w zarządzie tej szkoły. Na co dzień uczyli w zwykłej, angielskiej. Rodzice byli nowocześni. Zawsze uważali, że Polacy i Anglicy, i Francuzi, a nawet Niemcy są częścią Europy. Można powiedzieć, że Anglicy nie zawsze podkreślali taką nowoczesność. W mojej angielskiej szkole nie uczyłam się o Europie Wschodniej. Za to sobotnia szkoła polska uzupełniała tę wiedzę. Niestety w dziwny sposób.

W emigracyjnych książkach głównym europejskim graczem była Polska. Władysław Jagiełło, Jan III Sobieski. Książki mówiły ostro, szczególnie o Rosji i Niemczech. Najciekawsze było, o czym nie mówiły: można było skończyć szkołę i nie mieć pojęcia o tym, że kiedykolwiek w Polsce mieszkali Żydzi.

No i Litwa. Zawsze się mówiło, że Litwa jest częścią Polski. Moja babcia, która wczoraj skończyła 97 lat, urodziła się pod Nowogródkiem, a potem mieszkała w Wilnie. Z tych książek i od babci wiedziałam, że Litwa jest dla Polski tym samym co na przykład Wielkopolska. Kiedy po rozpadzie Związku Radzieckiego zobaczyłam w gazecie zdjęcie tańczących w Wilnie dzieci, które cieszą się z uzyskania niepodległości, przeczytałam o litewskim narodzie. Byłam zdruzgotana! Wtedy zrozumiałam, że istnieje litewski język i litewska tożsamość. I że na Litwie są naukowcy, którzy mają zupełnie inne podejście do historii Europy, do Jagiellonów, do unii lubelskiej i do Polski w ogóle. Pomyślałam, że muszę to wyjaśnić. Wybrałam Oksford, żeby zbudować most pomiędzy różnymi sposobami myślenia o Europie Wschodniej. Jagiellonowie, począwszy od Władysława Jagiełły, są moim zdaniem bardzo wdzięcznym przedmiotem badawczym.

Władysław Jagiełło zdrajcą Białorusi


WŁADYSŁAW JAGIEŁŁO. Doszedł do władzy w pogańskiej Litwie po okresie wojen domowych. Jako król Polski zadał słynną klęskę Krzyżakom w bitwie pod Grunwaldem (1410), a następnie stoczył długą i gorzką walkę polityczną, by jego synowie zostali uznani następcami na tronie polskim. Pozostaje bardzo kontrowersyjną postacią. Przez jednych postrzegany jako najzręczniejszy europejski mąż stanu późnego średniowiecza, przez drugich jako nieśmiały, zakompleksiony i niegodny zaufania. 

Jak już pewnie zauważyłaś, ta moja praca naukowa to próba odpowiedzi na pytanie o moją tożsamość.

Profesorowie unoszą brwi 

Natalia Nowakowska: - XV i XVI wiek to moja pasja. Zaczęłam pisać doktorat o innowacyjnym sposobie, w jaki dynastia rozszerzała władzę nad Kościołem w Polsce około 1500 roku. I jakie reakcje wywołało to w Watykanie. Co o Jagiellonach myślał Aleksander VI Borgia? Zaczęły się schody, bo nie mogłam znaleźć promotora, który by znał się na Polsce. Napisałam do wybitnego badacza historii Tudorów Cliffa Daviesa, który się zlitował i napisał do innego profesora, Nicholasa Davidsona z St. Edmund Hall, który z kolei pisze o Wenecji i dobrze zna archiwa watykańskie. Zgodził się. Polskie Ministerstwo Edukacji przyznało mi półroczne stypendium w Krakowie. Dołączyłam do seminarium profesora Krzysztofa Baczkowskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Bardzo mi pomogło.

Nie jestem pierwszą osobą, która napisała pracę doktorską z historii Polski. Była jeszcze pani Wanda Wyporska. Zajęła się procesami czarownic w XVI-wiecznej Polsce. Oraz Tomasz Gromelski z Warszawy. Zawsze znajdziesz kogoś, kto ma w sobie szaleństwo. Problem pojawia się, kiedy ktoś stara się o pracę na uniwersytecie. Miałam bardzo dużo rozmów o pracę, w Oksfordzie i poza Oksfordem, na których pytano, dlaczego nie piszę o Tudorach czy może o Włochach lub chociaż o Francuzach. Niektórym, szczególnie starszym, profesorom wydawało się bardzo śmieszne, że ktoś uważa historię Polski za wartą studiowania. Rok czekałam na stanowisko. Ale byłam uparta i cierpliwa. Uwierzyło niepokorne Somerville.

Na Jagiellonach komplet 

Natalia Nowakowska: - Żeby ktokolwiek spojrzał na twoją pracę, o historii musisz pisać w sposób porównawczy i nowatorski. W Anglii od ponad stu lat historia polega na tym, że stawia się nowe pytania, nawet w tak znanym temacie jak Henryk VIII. Wartość porównawcza ma szalone znaczenie. I Jagiellonowie są bardzo wdzięcznym tematem, bo jest to, owszem, historia Polski, ale i wielu narodów, nad którymi panowała ta dynastia. Pisząc np. o przywileju Kazimierza Jagiellończyka, trzeba wytłumaczyć, że to wydarzenie pomaga zrozumieć dynamikę historii Europy.

KAZIMIERZ JAGIELLOŃCZYK (1427-92). Był kluczową postacią w historii dynastii. Jego małżeństwo z Elżbietą Habsburg przyniosło wielki prestiż oraz 13 potomków: czterech królów, jednego kardynała, jednego świętego i kilka księżniczek, które przebierały wśród najlepszych niemieckich książąt.

Na mocy przywileju inkorporacyjnego w 1454 roku do Polski przyłączono Gdańsk i Prusy Królewskie. Podbój ten uczynił go bohaterem w historiografii polskiej. Długie okresy spędzone na Litwie nie zjednały mu pisarzy litewskich. Wręcz przeciwnie. 


Zaczęłam przygotowywać wykłady o Jagiellonach i o Europie Wschodniej w XV i XVI wieku. Koledzy powiedzieli: nikt nie będzie przychodził, strata czasu, przecież nikt nie wybiera na egzaminach Jagiellonów! Ja im na to: nie wybiera, bo nic o nich nie wie. Uparłam się. I tak się składa, że od siedmiu lat mam komplet. Mnóstwo studentów przychodzi po wykładzie i pyta, gdzie mogliby doczytać. Ponieważ nie znają polskiego, nie czytają po węgiersku, muszę odsyłać ich z kwitkiem. Tak doszłam do wniosku, że ktoś musi napisać podręcznik o tej Europie Środkowej. Powtórzyć Pawła Jasienicę przystępnym angielskim językiem. Z międzynarodowej perspektywy. O Jagiellonach w Polsce, na Litwie, na Węgrzech, w Czechach, Skandynawii i Niemczech.

WŁADYSŁAW, król Węgier i Czech (1456-1516). Syn Kazimierza Jagiellończyka, przypomina nam, że Jagiellonowie byli kimś więcej niż dynastią polską czy litewską. Władysława wybrano na króla Czech w 1471 roku, a w 1490 pokonał cesarza Maksymiliana I i dostał koronę węgierską. Po śmierci ojca uznał się za największego przedstawiciela Jagiellonów w Europie, po czym natychmiast skonfliktował się z licznym rodzeństwem. 

Potem się wystraszyłam, że nie dam rady. Znam tylko polski, angielski, łacinę, trochę czytam po niemiecku, czesku, francusku i włosku, i to nie wystarczy. Zrozumiałam, że tym musi zająć się ekipa międzynarodowa. Najlepsi młodzi naukowcy.

Natalia otwiera szampana 

Trzy lata temu na wydziale historii ktoś powiedział o prestiżowych stypendiach European Research Council. To coś więcej niż roczne stypendia British Academy na dokończenie pisania książki. To naprawdę duże pieniądze, bo grant startowy dla młodych naukowców to 1,5 miliona euro! Gdybym była akademikiem astronomem - to 1,5 miliona byłoby splunięciem. Ale dla humanisty to ogromna kwota, możesz zrobić wszystko. Problem w tym, że mało kto składał te europejskie wnioski. Nowe tradycje przyjmują się tutaj bardzo powoli. Zwłaszcza że sam wniosek to 20 stron, musisz napisać budżet i solidny artykuł naukowy. Do British Academy wystarczy pięć stron i dostajesz pieniądze. Sześć tygodni siedziałam w bibliotekach. Doktorant z Węgier powiedział, co w literaturze jest po węgiersku, a co po litewsku. Uczelnia pomogła mi opisać budżet. Przeciętny naukowiec nie ma pojęcia, jak opisać, na co wydać 1,5 miliona euro. Wysłałam wniosek i czekałam na odzew z Brukseli. Pierwsze sito to zaproszenie na rozmowę - zaproszą, jesteś blisko. Przysłali e-mail i pojechałam, w hotelu ulokowano innych gości w oczekiwaniu na tę samą kwalifikacyjną rozmowę. Przerażonych tak samo jak ja. Ostrzegano mnie, że wywiady są agresywne, że komisja może doprowadzić do łez. Wzywają cię pomiędzy trzynastą a osiemnastą. Przychodzisz i czekasz cztery godziny zamknięta w jednym pokoju z innymi. Atmosfera gęstnieje. Ale kiedy weszłam, grupa wybitnych historyków, których znałam ze świetnych książek, okazała się bardzo miła. W lipcu na wakacjach we Francji otworzyłam skrzynkę mailową, pokazałam list mężowi, który od razu pojechał do supermarketu po największą butelkę szampana. Od dnia, kiedy wszyscy z niedowierzaniem i kpiną traktowali to, czym chciałam się zająć, doszłam do miejsca, w którym zdobyłam potężne stypendium. Musieli zacząć się ze mną liczyć. I z naszą historią też.

ZYGMUNT STARY (1467-1548). Piąty syn Kazimierza Jagiellończyka. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek zasiądzie na tronie ojca. Tymczasem stał się prawdopodobnie najbardziej charakterystycznym Jagiellonem, przynajmniej dla Polaków. Zapamiętany jako "nestor Europy", monarcha, który przyniósł dekady pokoju i jest znakiem firmowym polskiego geopolitycznego i kulturalnego złotego wieku. Kiedy za życia ojca jego syn Zygmunt August został wybrany na kolejnego króla - krótko wydawało się, że Jagiellonom może się udać model tronu dziedzicznego. 

Zaczęłam szukać naukowców. Dyrektor The Oxford Research Centre in the Humanities, która mieści się w budynku obok, powiedział, że kiedy ich znajdę, będziemy mieć bazę w jego instytucie. Pokoje, komputery, pomoc administracyjną. Zresztą sama zapytaj.

Stephen Tuck, dyrektor TORCH: - Widzisz, mamy długą tradycję w byciu wyjątkowym miejscem naukowym na ziemi. A tutaj, w naszym centrum, umożliwiamy wybitnym pracę interdyscyplinarną. U nas naukowcy spotykają się z zapotrzebowaniem publicznym. Pracownicy socjalni pracują z psychologami, socjologami i historykami, adepci historii tańca z terapeutami. Dlaczego to, co robi Natalia, wydaje mi się interesujące? Bo nic o tym nie wiem.

Natalia przedstawia swoją ekipę 

Martwiłam się, czy w ogóle znajdą się chętni, aby przyjechać na dwa lata do Oksfordu i poświęcić się badaniom. Jeden naukowiec w ekipie powinien zająć się jednym krajem, językiem czy tradycją narodową. Znów się udało. Zgłosiła się Giedre Mickunaite, znana specjalistka od historii Litwy, a Instytut Historii Sztuki Uniwersytetu w Wilnie dał jej dwa lata wolnego. Znalazłam Amerykanina Setha Hindina, który w Harvardzie pisał doktorat o XV-wiecznej architekturze w Czechach. Dla nas pisze o tych wszystkich Jagiellonkach w Rzeszy Niemieckiej i w Austrii. Jest też Stanka Kuzmová ze Słowacji, która zajmie się Węgrami. Jest wreszcie Ilia Afanasjew z Rosji, który w Oksfordzie bada tożsamość narodową w średniowiecznej Europie.

KATARZYNA JAGIELLONKA (1526-83). Jedna z czterech córek Zygmunta I i jego włoskiej żony Bony Sforzy. W 1562 roku w Wilnie poślubiła księcia Jana z Finlandii. Ku przerażeniu Jagiellonów księżniczka i jej mąż zostali zatrzymani przez króla Szwecji i uwięzieni tymczasowo w zamku w Gripsholm. Katarzyna została jednak wpływową królową Szwecji. Jej syn Zygmunt Waza został wybrany na króla Polski i Litwy w 1587 roku. Twierdził, że z powodu pochodzenia matki jest prawowitym spadkobiercą tronu. Pamięć o Katarzynie jest bardzo żywa w Finlandii, na zamku w Turku jest stała wystawa poświęcona tej polskiej księżniczce, która przyjechała, by nauczyć miejscowych używania widelca. W sklepach w Turku kupuje się herbatkę Katarzyny Jagiellonki, obrazki, czekoladki i koszulki z jej portretem. 

Ekipa zjechała się do Oksfordu w lipcu, by przemyśleć następującą kwestię. Jeśli wiemy, że w późnym XV i wczesnym XVI wieku Jagiellonowie złączyli - częściowo oczywiście w luźny sposób - tak wiele krajów, że stali się lokalnym hegemonem, to co o sobie myśleli? Jaka była ich samoświadomość, a jaka jest o nich pamięć. Moi naukowcy mogą mieszkać w bursie, jadać w naszej stołówce. Ale zaraz muszą się rozjechać, żeby zbadać lokalne archiwa.

Dr Ilia Afanasjew, badacz rosyjski, uczestnik projektu: - Nie masz pojęcia, jak ekscytująca może być ta praca. Nie wiesz, dokąd dotrzesz. Jagiellonowie, zwłaszcza ci, którzy rządzili Polską, musieli mieć problem z identyfikacją wobec rodziny i tym, co moglibyśmy nazwać narodem. Druga rzecz: co to w ogóle znaczy być Polakiem czy Czechem w XV wieku? I kto w ogóle myśli o swojej tożsamości. Czy tylko elity, czy szersze grupy? Nagle okazuje się, że bycie Polakiem jest czymś zupełnie innym niż bycie Czechem. Polak podkreśla, że i Czech i Litwin należą do tej samej grupy. Że język jest podobny, łączy słowiańska krew. XV-wieczny Czech absolutnie temu zaprzecza. Podkreśla różnice, odmawia wspólnoty.

Natalia Nowakowska: - Zaczęliśmy sprawdzać, jak tych Jagiellonów przedstawia się w literaturze i sztuce różnych krajów, od XVII wieku aż po dziś dzień. No i okazuje się, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat w małych miastach stawia się bardzo dużo pomników Jagiellonów. Dlaczego właśnie teraz, 20 lat po upadku komunizmu? Pierwszy wysyp pomników Jagiełły mieliśmy w 1910 roku, w rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Ale w czasie wojny Niemcy na potęgę je niszczyli. Wiele z nich przechowano w piwnicach, by postawić ponownie na postument po wojnie. Często jednak trzeba było ucinać mu koronę, na którą nie zgadzała się partia.

Stephen Tuck: - Najciekawsza w projekcie Natalii jest metodologia. Jak pięciu autorów z różnych krajów może napisać jedną książkę na drażliwy temat? Demokracja, liberalizm, obywatelstwo - te wszystkie pojęcia znaczą co innego na Zachodzie, co innego w każdym z opisywanych krajów. Będzie się działo.

Serce Europy, czyli gdzie 

Natalia Nowakowska: - Zwróć uwagę, że w Polsce od lat używa się sformułowań: przedmurze chrześcijaństwa, serce Europy. To nasz paradoks: jesteśmy jednocześnie w centrum i na końcu Europy. W XV, XVI wieku te tendencje było już widać. Tu jest najbardziej europejska część Europy, bo tu, gdzie Europa się kończy, widać najwyraźniej, czym ona jest i co oznacza. Czy ten problem nie wydaje się współczesny?

JAGIELLONOWIE . Nie mają kompleksów względem Europy, nie używają pojęcia Europa Wschodnia. W oracjach pogrzebowych zawsze podkreślano, że Jagiellonowie to jedna z najwybitniejszych, o ile nie najwybitniejsza rodzina królewska. I że płynie w niej krew jagiellońska, litewska, ale też cesarska, habsburska i włoska, z rodziny Sforzów. Ale widać w listach, że już myślą o tym, że ich kraje są specyficzną strefą położoną między Rzeszą, Osmanami i Moskwą. Widać, że dla nich ta strefa nie jest tylko końcem Europy, obszarem granicznym, ale również jej sercem. Na wschodzie widzą zacofanie. Z pism profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego Johannesa Sacranusa, teologa, można się na przykład dowiedzieć, że prawosławni księża są czarnoksiężnikami. Są tak głupi, że sądzą, że eucharystia to ciało Marii, a nie Jezusa, że nie wiedzą, jak porządnie dokonać chrztu, i zamiast porządnie chrzcić dzieci w kościele, znajdują jakiś zamarznięty strumyk, w którym je zanurzają, przez co w krajach prawosławnych wiele dzieci topi się i ginie. Wschód to głupota chłopów w Rosji, barbarzyństwo, okrucieństwo Tatarów i Osmanów. Taka jest definicja Wschodu w polskich źródłach z tamtego okresu. 

Stephen Tuck: - Nie histeryzowałbym, że Jagiellonowie to taka nisza. Nic, co działo się kiedyś, może nie być istotne, zanim udowodnisz, że było. Wtedy stanie się ważne. Nie narzekaj na Anglię, spójrz na Stany Zjednoczone. Jeszcze na początku XX wieku pies z kulawą nogą (mówię o ich historykach) nie zajmował się Europą. Teraz USA są liderem w finansowaniu światowych badań. Poza wszystkim większa część historii świata nigdy nie będzie w polu widzenia żadnego naukowca. Chcesz czy nie, musisz się z tym pogodzić.

Projekt "The Jagiellonians: Dynasty, Memory & Identity in Central Europe" sfinansowany przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych realizuje Somerville College w Oksfordzie przy współpracy The Oxford Research Centre in the Humanities. Przewiduje on powstanie dwóch książek (naukowej i popularnonaukowej), serii artykułów, a także organizację międzynarodowej konferencji