sobota, 29 sierpnia 2015

Trzy osoby zmarły czekając na prezydenta


Andrzej Łomanowski, 
27.08.2015
 
aktualizacja: 27.08.2015, 11:54
Prezydent Berdymuchamedow w czasie jednej z zagranicznych podróży
foto: AFP

W turkmeńskiej stolicy jedno dziecko i dwoje dorosłych nie przeżyło uroczystego otwarcia miejscowego stadionu.

O incydencie poinformował opozycyjny, turkmeński portal „Kronika Turkmenistanu". Doszło do niego jeszcze 5 sierpnia, ale informacje dopiero teraz wydostały za granicę.

Tego dnia prezydent miał obejrzeć wyremontowany stadion „Kopetdag" w Aszchabadzie. „Jak zwykle w takich wypadkach spędzono ludzi na „masówkę" już o piątej rano" – pisze portal. Tłumy mieszkańców miały radośnie witać i dziękować Gurbanguły Berdymuchamedowi za oddanie stadionu do użytku.

Otoczony przez kordon policji i pracowników służb specjalnych tłum czekał na prezydenta siedem godzin – Berdymuchamedow spóźnił się cztery godziny na uroczystość. Ludzie stali w pełnym słońcu (a w Aszchabadzie było wtedy 41 st. C w cieniu) nie mogąc osłonić się przed jego promieniami, napić się czy załatwić. Wśród oczekujących były nawet czteroletnie dzieci i osoby mające ponad 70 lat.

Według informacji portalu około 50 osób straciło przytomność. Spośród nich pięcioro dzieci i dziewięciu dorosłych odwieziono do szpitala, a tam zmarło jedno dziecko i dwóch dorosłych.

Czy chcesz otrzymać nawet 170 zł zwrotu gotówki za zakup drukarki OKI?

Poszkodowanych odwieziono jednak do szpitala dopiero godzinę po odjeździe prezydenta, czyli około pierwszej po południu. Zgodnie ze zwyczajami turkmeńskiej dyktatury, jeśli Berdymuchamedow odwiedza jakieś instytucje, to zamykane są wszystkie ulice w promieniu 3-4 kilometrów. 5 sierpnia zablokowane były również te prowadzące do szpitali.

Turkmenistanem rządzi drugi już kolei prezydent-dyktator. Pierwszy, Saparmurad Nijazow był sekretarzem generalnym miejscowej partii komunistycznej. Po rozpadzie ZSRR ogłosił się prezydentem. Szybko zasłynął z kultu swojej własnej osoby i stawiania sobie pomników. Gdy zmarł w 2006 roku władzę po nim objął Gurbanguły Berdymuchamedow, były minister zdrowia a wcześniej osobisty lekarz Nijazowa – z wykształcenia dentysta.

Po 2007 roku nowy prezydent zaczął usuwać ślady działalności swego poprzednika m.in. obowiązek nauczania w szkołach książki „Ruhnama" napisanej przez Nijazowa, zmienił też nazwy miesięcy, które tamten wymyślił. Z centrum stolicy usunięto również złoty, obrotowy posąg poprzednika.

Po 2012 roku z kolei rozpoczął się kult Berdymuchamedowa m.in. wydawanie jego książek w ogromnych nakładach.

Czym Mastalerek podpadł Kaczyńskiemu? Były rzecznik PiS nie wystartuje

28.08.2015, 07:02 | Aktualizacja: 28.08.2015, 07:09

Prawo i Sprawiedliwość zatwierdziło listy wyborcze. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, prezes PiS Jarosław Kaczyński będzie "jedynką" w Warszawie, a wiceprezes partii Beata Szydło "jedynką" w okręgu chrzanowskim. Jest również i niespodzianka. Marcin Mastalerek, były rzecznik PiS, wypadł z list. To prawdopodobnie efekt konfliktu z prezesem partii.

reklama


Marcin Mastalerek nie wszedł na listy Prawa i Sprawiedliwości decyzją prezesaPiS. Decyzja ta zapadła na posiedzeniu Komitetu Politycznego partii - dowiedział sięserwis 300polityka.pl.

Z informacji uzyskanych od osób, które uczestniczyły w spotkaniu władz PiS, wynika, iż Jarosław Kaczyński postawił sprawę jasno. Stwierdził, że wszedł w konflikt z Marcinem Mastalerkiem jeszcze w czasie kampanii wyborczej. Jak podaje 300polityka.pl, był rzecznik Prawa i Sprawiedliwości sprzeciwiał się pomysłom, do jakich przekonywał władze partii Jacek Kurski. Chodziło o zaostrzenie kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.

Co ciekawe, na listach PiS nie znalazł się również Jacek Kurski. O losie byłego członka PiS zdecydowało głosowanie Komitetu Politycznego.

Marcin Mastalerek złożył broń i stwierdził, że nie będzie wchodził w polemikę z Jarosławem Kaczyńskim, bo "nie chce szkodzić partii w kampanii wyborczej".

Na zatwierdzonych przez władze PiS listach znajdą się też między innymi Krystyna PawłowiczPiotr GlińskiAntoni Macierewicz oraz Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski - wyjaśniła rzecznika PiS Elżbieta Witek. "Dwójką" w Warszawiema być Mariusz Kamiński. Jak tłumaczyła Witek, listy zostały poddane niewielkiej korekcie i najpierw zapoznają się z nimi pełnomocnicy okręgowi partii. Kiedy oni ustosunkują się do wprowadzonych poprawek, listy zostaną podane do publicznejwiadomości.

 Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy INFOR Biznes.
Zapoznaj się z regulaminem i kup licencję

Rosja pokonuje Chiny w wojennych igrzyskach

Rafał Tomański, 
18.08.2015
 
aktualizacja: 19.08.2015, 06:43

Czołg ZTZ-96 [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
foto: Wikimedia Commons

Tegoroczna edycja międzynarodowych gier wojennych była wyjątkowo bacznie śledzona na świecie. Zawody odbywały się w Rosji, a drugi niezmiernie ważny uczestnik, Chiny, jako jedyne państwo przywiózł własny sprzęt. W tym przypadku czołgi.

Minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu na zakończenie imprezy dał do zrozumienia, że to nie ostatnia taka militarna prezentacja siły w zawoalowanej formie. Od 1 do 15 sierpnia na terenie 11 jednostek administracyjnych Rosji, od Syberii po Kraj Krasnodarski odbyło się 14 konkurencji. Wzięli w nich udział reprezentanci 17 państw z 4 kontynentów. Największym zainteresowaniem cieszył się tzw. biathlon dla czołgów, w którym wystartowało aż 13 państw. Wszystkich konkurencji było łącznie 14.

Lista narodów rywalizujących w wojennych igrzyskach przywodzi na myśl czasy zimnej wojny z uwzględnieniem sojuszów ze współczesnego świata. Oprócz Wenezueli, Mongolii, Białorusi, Kirgistanu, Kazachstanu, Armenii, Serbii i Tadżykistanu przyjechali także żołnierze z Kuwejtu, Indii, Angoli czy Nikaragui. Nie zabrakło oczywiście Chińczyków.

Chińczycy jako jedyni spośród wszystkich uczestników przywieźli własne czołgi. Podczas gdy 12 zespołów korzystało z rosyjskich maszyn T-72B3, Chiny startowały z czterema egzemplarzami ZTZ-96A własnej produkcji. To czołgi trzeciej generacji, ale analitycy (nawet chińscy) twierdzą, że pomimo starań wciąż odstają od rosyjskich odpowiedników. Chińscy żołnierze wystartowali na nich w 12 konkurencjach. Dla porównania druga najbardziej wszechstronna ekipa (Białoruś) wzięła udział w 9 konkurencjach.

Siergiej Szojgu zamykając igrzyska wspominał o ogromnych możliwościach obronnych rosyjskiej armii, które właśnie zaprezentowano. Dziękował także wszystkim uczestnikom za wkład w zawody. Chińczycy bezsprzecznie postarali się najbardziej, ponieważ poza czołgami przywieźli także własne wozy bojowe, 120mm artylerię oraz myśliwce Su-30MKK (to już maszyny produkcji rosyjskiej). Według strony rosyjskiej do przewiezienia całego sprzętu z Chin potrzeba było aż 166 wagonów kolejowych i dwóch tygodni.

Rosjanie wygrali większość konkurencji. W najbardziej prestiżowej, biathlonie, pokonali Chińczyków oraz Serbów. Łączny czas zwycięzców wyniósł godzinę i 14 minut. Chińczycy zwyciężyli w konkurencjach o nazwach "bezpieczne środowisko" oraz "mistrzowie zwiadu". Srebrne medale przypadły im w dziesięciu pozostałych konkurencjach (łącznie ze wspominanym biathlonem).

W tegorocznej edycji przez rosyjskie poligony przewinęło się ponad 2 tys. żołnierzy. Przebieg zawodów na internetowej stronie ministerstwa obrony śledziło nawet 13 mln osób, a w ceremonii zamknięcia wzięło udział 250 tys. widzów. Kolejna edycja gier ma być jeszcze bardziej efektowna i przeprowadzona z większym rozmachem. Planowane są także zawody dla wojskowych inżynierów, które mają przypominać pit-stopy znane z Formuły 1.

Czy chcesz otrzymać nawet 170 zł zwrotu gotówki za zakup drukarki OKI?

Czołgowy biathlon debiutował przed dwoma laty w Rosji. Ćwiczy się w nim sprawność posługiwania się bronią każdego rodzaju, od głównych dział przez wyrzutnie pocisków przeciwpancernych po karabiny maszynowe znajdujące się na wyposażeniu czołgów. Każdą edycję zawodów wygrywali do tej pory jej pomysłodawcy.