piątek, 13 lutego 2004

Papież i Bush do Nobla

pi, PAP
2004-02-13, ostatnia aktualizacja 2004-02-13 16:28

Liczba kandydatur do pokojowej Nagrody Nobla pobiła w tym roku kolejny rekord - na liście zgłoszeń znalazły się 173 osoby i organizacje, wśród których są Jan Paweł II, Tony Blair, George W. Bush i Jacques Chirac oraz Unia Europejska .

Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Ulatowski / AG
Medal nagrody Nobla z wizerunkiem jej fundatora
SERWISY


"Przed końcowym terminem nadsyłania zgłoszeń 1 lutego otrzymaliśmy 173 ważnych kandydatur, w tym 129 osób indywidualnych i 44 organizacji" - powiedział AFP dyrektor Instytutu Nobla w Oslo, Geir Lundestad .

"Jest to najwyższa liczba kandydatur, jaką kiedykolwiek mieliśmy" - podkreślił Lundestad. Dodał, że członkowie Komitetu Noblowskiego mogą jeszcze zgłosić własne kandydatury na pierwszym posiedzeniu 2 marca .

Lista kandydatów jest tradycyjnie utrzymywana w tajemnicy. Jednakże, według dobrze poinformowanych źródeł, figurują na niej francuski prezydent Jacques Chirac, brytyjski premier Tony Blair, prezydent USA George W. Bush, papież Jan Paweł II i były czechosłowacki i czeski prezydent Vaclav Havel - wszyscy kandydujący także w poprzednim roku .

Do pokojowego Nobla zostali ponadto zgłoszeni - Unia Europejska, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Mohamed ElBaradei, kubański dysydent Osvaldo Paya oraz m.in. były izraelski technik nuklearny Mordechaj Wanunu, który odsiaduje 18- letni wyrok za zdradę stanu, polegającą na ujawnieniu prac w izraelskim ośrodku atomowym Dimona na Pustyni Negew .

"Bycie kandydatem nie oznacza w żadnej mierze pasowania przez Komitet Noblowski" - podkreślił Lundestad zaznaczając, że Komitet otrzymał też "tysiące" przekazów elektronicznych, zgłaszających tę czy inną kandydaturę .

Prawo zgłaszania kandydatur mają tysiące osób - parlamentarzyści i ministrowie wszystkich państw, byli laureaci i niektórzy profesorowie uniwersytetu .

Nazwisko laureata zostanie ogłoszone około połowy października, a nagroda tradycyjnie wręczona 10 grudnia, w rocznicę śmierci jej fundatora, szwedzkiego wynalazcy dynamitu Alfreda Nobla .

W ubiegłym roku pokojową Nagrodę Nobla otrzymała irańska działaczka praw człowieka Szirin Ebadi, będąca zarazem pierwszą muzułmanką w ponad 100-letniej historii tego plebiscytu.

poniedziałek, 19 sierpnia 2002

Obwoźne sado-maso

Czujni jak czujniki cenzorzy katoliccy zakazują telewizjom pokazywania tortur i okrucieństwa. Nawet wobec kotków i ptaszków, które przecież na to zasługują. Ta zgraja moralistów mniema, że telewizor stwarza zachętę do tych rozrywek przez samo pokazanie np. kolesia, który wyrywa włosy koleżance i skrzydełka muszce, czy chłopa, który batoży konia i kochankę. Bo sadyzm to smaczna pokusa dla katolickiego ludu. Nim zapadnie noc, a z nią wolność ekranowa, nadaje się więc filmy o czułej hodowli kretynów – czyli stworów dobrych i wrażliwych. Lub pielęgnacji mamuś kitujących na raka. Tak męczący dobór repertuaru wynika z nauk papieża, który zachwala miłość do drugiego człowieka. Oczywiście, z wyjątkiem miłości pozamałżeńskiej.

Dziadunio Karol Wojtyła nałogowo spala mnóstwo benzyny lotniczej, żeby w różnych krajach mamrotać o miłości bliźniego, demonstrować zaś miłość własną. Zaspokajają ją hołdy milionów już teraz pochlebczo wyolbrzymianych przez polską prasę.

Witając sędziwego bożka wciąż gdzieś jacyś żółci i śniadzi klaszczą, skaczą, tańczą w telewizorze. Wkrótce jednak ekrany TV zajmą zbliżenia polskich dziewic zalanych łzami szczęścia poniżej blond grzywek.

Tłumy katolickich klakierów nie słuchają, co ich idol szemrze. Nie przejmują się pomysłem miłości bliźniego, zachętami do okazywania dobroci i współczucia. Gdyby bowiem było inaczej, to zamiast zbierać się na placach, robić aplauz gwiazdorowi J.P. 2, podnosić mu samopoczucie i adrenalinę, podpisaliby jak świat długi i szeroki list otwarty do papieża przepojony chrześcijańskim miłosierdziem:

"Kochany staruszku! Połóż się do łóżka. Przykryj kołderką. Poczytaj sobie Katarzynę Grocholę albo jakiś lekki kryminał. Poćpaj kawiorku, pocmoktaj melbę, mniam, mniam. Puść se na wideo "Dzień świra" – uśmiejesz się zacnie. Podłub sobie w nosie albo między palcami u nóg, co tam lubisz. Trochę drzemki, potem kaku. Nie rób z siebie widowiska zgrozy. Trochę miłosierdzia dla osoby ludzkiej nazwiskiem Wojtyła. I dla ubogich narodów wydających straszną forsę na seanse dręczenia papieża-starca. Przejazd papamobile jest dla finansów państwa jak powódź, trzęsienie ziemi, wojna lokalna, nalot szarańczy lub US Force.

Wyrzuć te starcze środki dopingowe, którymi Cię szpikują jak byczków hodowanych na olimpiadę, żebyś mógł przez godzinę ruszać nogą i mniej trząść ręką. Trują Cię przecież okrutnie i jesteś po tym podwójny
kapeć. Nie rób widowiska z ludzkiej agonii, powściągnij więc chętkę, żeby paść na stanowisku. Choruj z godnością, gasnący starcze, albo kończ waść, wstydu oszczędź.

Seriale telewizyjne typu horror robi się dziś używając robotów, tricków, elektroniki, skanerów i kaskaderów. Żeby zmontować spektakl grozy, nie trzeba męczeństwa gwiazdora, udręki jego dworu, reżyserów i widzów. Karolu Wojtyło! Twój anioł stróż w poczuciu bezradności już dawno w łeb sobie palnął".

Znęcanie się papieża nad sobą i nad wrażliwszą częścią publiczności TV – tą chrześcijańską, naginaną do współczuwania – nazywane bywa bohaterstwem Jana Pawła. Jednakże każde bohaterstwo stanowi łamanie praw człowieka wobec siebie samego. Ktokolwiek zaś znęca się nad sobą, tym łatwiej uczyni to innym.

Starczy upór papieża w zadawaniu sobie udręki i czynieniu z niej widowiska pokazuje wyznawcom oraz niepodległym magii gapiom, że człowiek żyjący publicznie zatraca instynkt samozachowawczy i ludzkie wobec siebie odruchy. Ambicje władcze stają się jego najsilniejszą skłonnością.
Polityk za każdą cenę udaje wigor, żeby nie zdradzić słabości, więc nie stracić władzy. Breżniew Watykanu jako magik duchowy ma jednak wpływ na ludzi biorący się z ich wiary w różne świętości. Krzepić ją może mit, obraz na telebimie, znak umowny, np. kukła, czarny kamień, dwa patyki na krzyż, strumień światła. Dla wzbudzania metafizycznych emocji nie trzeba żywego trupa obwozić po świecie, wlec po ulicach i stadionach. Chyba że ktoś pragnie wzniecać kult masochizmu i sadyzmu, znęcania się nad sobą i fanatyzmu.

Czyż więc wodza chrześcijan nie można potraktować po chrześcijańsku i zamiast dostarczać podniet
jego próżności w postaci milionów wyznawców i tuzinów kłaniających się prezydentów, jakże po ludzku
podać mu do łóżka nocniczek na Jego Świątobliwą kupkę?

sobota, 23 września 2000

Jak Kwaśniewski namawiał Siwca do parodiowania papieża

Migawki z prezydentury

Aleksander Kwaśniewski namawiający Marka Siwca do parodiowania Jana Pawła II jest bohaterem zapisu filmowego, który przestawił w piątek dziennikarzom sztab wyborczy Mariana Krzaklewskiego. Biskup Jan Chrapek mówił, że Kwaśniewski sam wyklucza się z możliwości bycia prezydentem naszego narodu. Materiał ten pojawi się w sobotę rano w bezpłatnej audycji wyborczej w drugim programie Telewizji Polskiej.

- To nie jest kampania negatywna, tylko mówienie o faktach - argumentował Wiesław Walendziak. Szef sztabu Mariana Krzaklewskiego powołując się na badania opinii publicznej, mówił, iż "większa część Polaków nie wie, że Aleksander Kwaśniewski był aparatczykiem partii komunistycznej, postrzega go jako najlepiej wyedukowanego i najprzystojniejszego". Dlatego materiały, które będą pojawiały się w programach wyborczych lidera AWS mają przypomnieć wyborcom wydarzenia z ostatnich lat.

Ziemia kaliska

Wśród materiałów pokazanych w piątek dziennikarzom najważniejszy jest zapis dokumentalny z pierwszych minut wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego w Kaliszu 17 września 1997 roku. Widać, jak ze śmigłowca wysiada szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec i schodząc po schodkach kreśli w powietrzu znak krzyża świętego w kierunku witających go urzędników i działaczy, jakby ich błogosławił. Za Siwcem wychodzi Kwaśniewski i pyta: "Czy minister Siwiec całował już ziemię kaliską?". Wówczas szef BBN klęka i - w taki sam sposób, jak zwykł to czynić Jan Paweł II - całuje ziemię. Komentujący tę sytuację lektor pyta: "Czy Aleksander Kwaśniewski, człowiek, który publicznie obraża Ojca Świętego, zasługuje na to, by reprezentować nasz kraj?".

- Niech każdy przypomni sobie, co Aleksander Kwaśniewski mówił, gdy uzasadniał istotę swojej obecności podczas narodowej pielgrzymki do Watykanu - komentował Wiesław Walendziak pokazany dziennikarzom materiał. Szef sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego zwrócił uwagę, że wydarzenie zarejestrowane na filmie odbyło się w obecności wielu, widocznych w tle, ludzi, nie może więc być uznane za wybryk w prywatnym gronie.

W programie wyborczym Mariana Krzaklewskiego możemy także zobaczyć wyraźnie "niedysponowanego" Aleksandra Kwaśniewskiego podczas uroczystości żałobnych w Charkowie, usłyszeć jego słowa, gdy wstępowanie do "Solidarności" w 1980 roku nazywa "owczym pędem". W spotach występują też Krzysztof Cugowski, Jan Pospieszalski i Danuta Rinn namawiając do głosowania na Krzaklewskiego.

Wybieranie migawek

Aleksander Kwaśniewski nie pamięta pokazanych przez sztab Krzaklewskiego wydarzeń z 1997 roku w Kaliszu. - Dlaczego mam sobie przypomnieć? - pytał w piątek prezydent. Pamięta natomiast Marek Siwiec, który w radiowej Trójce stwierdził, że pokazane na filmie zachowanie to jego "spontaniczny gest wobec przyjaciół z Kalisza". - Nie wiem, czy pewne gesty są zarezerwowane dla pewnych osób, choćby najbardziej wybitnych - mówił Siwiec, nazywając działania sztabu Krzaklewskiego "bezpardonową agresją" i "kloaką". Dariusz Szymczycha natomiast użył określenia "stalinowska propaganda" i nazwał Wiesława Walendziaka "uczniem Stalina".

Lech Nikolski ze sztabu wyborczego prezydenta powiedział nam, że nie w porządku jest "wybieranie kilkusekundowych migawek z życia 45-letniego człowieka, a nawet z pięciu lat jego prezydentury". - To tak, jakbym zestawił czyjeś zdjęcia na plaży we Włoszech z zalanymi ulicami Nysy - mówi Nikolski, nawiązując do wydarzeń 1997 roku, gdy podczas powodzi Marian Krzaklewski pojechał na wakacje.

Biskup Jan Chrapek, główny organizator ostatnich pielgrzymek papieskich, komentował w piątek, że Kwaśniewski sam wyklucza się z możliwości bycia prezydentem całego narodu.

- Są pewne granice, których nie można przekraczać, w tym wypadku wobec Aleksandra Kwaśniewskiego trzeba powiedzieć stanowcze "Non possumus" - powiedział biskup Chrapek.

Autentyczność potwierdzona

Wiesław Walendziak zapewniał w piątek, że autentyczność pokazanej dziennikarzom taśmy została potwierdzona, a kaseta, na której zarejestrowano przybycie prezydenta do Kalisza, jest własnością osoby prywatnej, która przekazała ją sztabowi Krzaklewskiego.

Konferencję prasową, na której prezentowano film, zorganizowano ponad godzinę po dostarczeniu tych materiałów do TVP - co nastąpiło zgodnie z rozporządzeniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na 24 godziny przed emisją. - Program zostanie wyemitowany w sobotę rano, o ile w telewizji nie stanie się nic nieprzewidzianego - zapowiadał Kajus Augustyniak.

- Wszystkie materiały, które napłynęły do nas na 24 godziny przed emisją, są oceniane wyłącznie pod względem technicznym - zapewnił nas Krzysztof Tadej ze studia komitetów wyborczych TVP, natomiast szef Komisji ds. Wyborów w TVP Stanisław Królak potwierdził, że "komitet wyborczy Mariana Krzaklewskiego spełnił wszystkie wymogi i jego kaseta została zakwalifikowana do emisji".

To może zadziałać

- To może zadziałać, Aleksander Kwaśniewski może stracić nieco poparcia, choć trudno powiedzieć, ile - mówi socjolog Andrzej Rychard. Dodaje jednak, iż nie oznacza to, że zyska wówczas Marian Krzaklewski. - Przez to, że ktoś pokazał złe zachowanie innych kandydatów, on sam nie staje się lepszy - powiedział nam Rychard. Podobną opinię wygłosił w piątek w radiowej Trójce psycholog społeczny Janusz Czapiński, który nie wykluczył jednak, że możemy mieć do czynienia z "efektem bumerangu". - Kto papieżem wojuje, tego może spotkać kwaśna klątwa, a wtedy nigdy z politycznych krzaków nie wyjdzie - mówił Czapiński.

Marcin Dominik Zdort, ART