poniedziałek, 3 grudnia 2007

Podpis za złotówkę: będą zarzuty wobec Beger

Marcin Kącki, Michał Kopiński
2007-12-03, ostatnia aktualizacja 2007-12-03 18:32

Zobacz powiększenie
Listy z podpisami spalonymi przez Renatę Beger

Prokuratura chce postawić b. posłance Samoobrony zarzuty płacenia za podpisy w kampanii wyborczej - ustalili dziennikarze "Gazety Wyborczej". - Beger grozi 10 tys. zł grzywny. Transakcję posłanki "GW" ujawniła tuż przed wyborami.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Surdziel /AG
Choć Renata Beger zbierała podpisy do ostatniej chwili,wymaganych 5 tys. nie uzbierała
ZOBACZ TAKŻE
POSŁUCHAJ
Dwa miesiące temu posłanka Renata Beger przyszła do mieszkania swojej pełnomocniczki partyjnej w Szamotułach, Renaty Jankowiak. I zażądała podpisów pod listami poparcia do Sejmu dla niej i kandydata na senatora.

Dziennikarze "GW" nagrali tę scenę kamerą wideo. Na filmie widać, jak Beger płaci kobiecie zł 240 zł za tyle samo podpisów. Pełnomocniczka - Renata Jankowiak - uprzedziła posłankę, że wśród podpisów są również "kombinowane". To były listy z podpisami, które spreparowali dziennikarze.

Ale Beger odpowiada tylko: - Dobrze, dobrze. I kupuje wszystko.

Ale i to ją nie zadowoliło, bo potrzebowała więcej podpisów. Podwyższyła więc stawkę do 3 zł. - Ile pani uzbiera, od kogo, to mnie nie interesuje. Jak, to mnie gówno obchodzi - mówiła do Jankowiak.

Po tym, jak ujawniliśmy nagranie, Renata Beger zaprzeczyła, że kupowała podpisy. Przekonywała, że płaciła za paliwo, a całą sprawę określiła jako prowokację.

- Renata Beger złamała art. 141 ordynacji wyborczej, który zakazuje płacenia za podpisy pod listami poparcia dla kandydatów na posłów i senatorów. I takie zarzuty będzie miała postawione posłanka - mówi nam informator. A z zarzutu wynika, że posłance grozi 10 tys. zł grzywny.

Prokuratura czeka jeszcze na opinię biegłego, który ocenia materiał wideo. Jednak kilku przesłuchanych świadków już potwierdziło, że posłanka dawała lub obiecywała pieniądze za podpisy.



Szef prokuratury szamotulskiej Paweł Gryziecki nie chciał tego komentować: - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Najpierw wezwiemy panią Beger na przesłuchanie i od nas dowie się jaka jest decyzja.

Prokuratura rozpatrywała również wątek preparowania list przez dziennikarzy. Ale nieoficjalnie wiemy, że uznała to za "działanie w słusznym interesie społecznym".

A jak Beger komentuje informacje o zarzutach?

- W ogóle nie będę tego komentowała - kwituje.

"Gazeta": - Ostatnio nie stawiła się pani w sądzie, tłumacząc się kłopotami z kręgosłupem. Do prokuratury się pani stawi?

- Nie dostałam jeszcze wezwania. Ale stawię się.

W ub. roku Beger została skazana za fałszerstwa wyborcze na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 oraz 30 tys. zł grzywny. W tym roku sąd uchylił jednak ten wyrok ze względów formalnych. Proces miał ruszyć tydzień temu, ale posłanka nie przyszła, skarżąc się na chorobę kręgosłupa.

Wszyscy Stirlitze polskiej piłki

zczuba
2007-12-03, ostatnia aktualizacja 2007-12-03 09:56

Za nami losowanie Euro 2008, ale postanowiliśmy powrócić jeszcze na chwilę do losowania eliminacji MŚ 2010. Choć kraje z którymi przyjdzie nam rywalizować nie są wcale odległe, a już na pewno nie egzotyczne piłkarsko, to polscy zawodnicy bardzo rzadko w ostatnich latach decydowali się na grę w lidze czeskiej, słowackiej, słoweńskiej czy irlandzkiej z północy. W dodatku ci, którzy tam już są/byli nie wybierali klubów w których znacząco można podnieść poziom rzemiosła piłkarskiego. Nasz wniosek? To są nasi piłkarscy szpiedzy!

To nie jest tak, że my naszych Stirlitzów dekonspirujemy - po prostu uprzedzamy fakty, bo gdy będą zbliżać się mecze z danym rywalem i tak każda gazeta zamieści z nimi wywiad.

Najwięcej (choć i tak mało) mamy swoich ludzi w Czechach. Poza tym, który jest dość znanym ligowcem i przede wszystkim Bratem Swojego Brata, to pozostałe nazwiska na kolana nie rzucają.

ZawodnikKlubSezon(y)
Arkadiusz KostempskiKarvina1996/97
Tomasz SosnaKarvina1997-98
Marek GandziałowskiTatran Warex Postorna (II liga)2000/01
Marcin PontusBanik Ostrawa (juniorzy)2001/02
Michał KurzejaTJ Trilec (III liga)2002/03
Marek ChrobakSparta Praga rezerwy2003/04
Dariusz DudekFK Vitkovice Ostrawajesień 2005
Marek KowalczykSK Hradec Kralove2005/06
Dawid BanaczekSigma Ołomuniec2007/08

Grunt, że mamy informacje z największych ośrodków piłkarskich - Pragi, Ostrawy i Ołomuńca. W tym ostatnim mieście gra obecnie Dawid Banaczek. Jego bilans w tym sezonie to 4 (wszystkie niepełne) mecze - ma więc sporo czasu na robienie notatek i dokonywanie obserwacji...

Obok Czech leży Słowacja. Mamy tam obecnie 3 przedstawicieli, grających w II-ligowym HFC Humenne, ale za to jakich! To bracia Pyrka: Daniel, Mateusz oraz Michał. Daniel i Mateusz to bliźniacy, co doskonale przyczyniło się do wyprowadzenia w pole próbujących wyśledzić naszych szpiegów służb. Nie udało nam się znaleźć zdjęcia braci Pyrka, mamy tylko zdjęcie Braci Be, z którymi nie wiedzieć czemu nam się oni kojarzą.



Słowacja niektórym się myli ze Słowenią, przejdźmy więc do naszych rodaków w tym kraju. Przez przypadek czy nie, trafiło tam w ostatnich latach dwóch, (jak rozumiemy celowo) mało rozpoznawalnych graczy. W sezonie 2002/2003 w III-ligowym Svätze Kniz występował niejaki Konrad Dębogórski. Google nie wyrzucają w wynikach piłkarza o takim nazwisku, co świetnie świadczy o zakonspirowaniu agenta Konrada. Z kolei obecnie grający w NK Drava Ptuj (wcześniej w Nadnarwiance Pułtusk) Mariusz Soska jest podporą swojej drużyny i w porównaniu do wcześniej wymienionych, mógł z bliska (czyli z boiska) przyjrzeć się słoweńskiej piłce.

I trzech naszych ludzi w Irlandii Północnej:

Tomasz Grzegorczyk w poprzednim sezonie był podstawowym zawodnikiem Larne FC (22 mecze - 4 gole)



Łukasz Adamczyk jest w kadrze Glentoran FC



A najdłużej na placówce przebywa nasz agent z Ełku - Sławomir Kleczkowski, od sezonu 2004/05 w Portstewart FC.

Na koniec, nasz ulubiony dowcip o Stirlitzu, wzorze dla naszych dzielnych szpiegów:

Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:

- Kto to był?

- Stirlitz, radziecki szpieg.

- Czemu go nie aresztujesz?

- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.

Lech Kaczyński: Spotykałem się z Sikorskim przy dobrym winie

man
2007-12-03, ostatnia aktualizacja 39 minut temu
Zobacz powiększenie
Prezydent Lech Kaczyński we "Wprost": Tuskowi na dodatek Doda śpiewa o miłości
fot. Adam Kozak / AG

W ocenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego - obecny szef MSZ Radosław Sikorski już jako minister w rządzie PiS "postępował bardzo nieroztropnie". - Moich zastrzeżeń do Radka Sikorskiego nie można sprowadzić do konfliktu personalnego. W przeszłości nasze relacje były bardzo dobre. Spotykaliśmy się nawet półprywatnie w obecności żon, rzeczywiście przy dobrym winie - zaznacza prezydent w wywiadzie dla "Wprost".

Lech Kaczyński zastrzegł, że współpraca z szefem polskiej dyplomacji jest jednak jego "konstytucyjnym obowiązkiem". Jednocześnie podkreślił, że ma zastrzeżenia do Radosława Sikorskiego, które przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi. - Odniosłem wrażenie, że w pierwszej chwili sprawa wywarła na nim (Tusku- przyp. red.) duże wrażenie. Dopiero po konsultacji ze swoim otoczeniem Tusk zaczął bagatelizować problem - zaznaczył w rozmowie z tygodnikiem. Prezydent dodał przy tym, że czasem odnosi wrażenie, iż "jest dwóch Tusków, chociaż premier nie ma brata bliźniaka". - On się zupełnie inaczej zachowuje, kiedy rozmawia ze mną sam na sam, a zupełnie inaczej, gdy jest po spotkaniu ze swoim "komitetem konsultacyjnym" - powiedział Lech Kaczyński.

Ćwiąkalski i Klich na cenzurowanym u prezydenta

Prezydent ma też zastrzeżenia do innych ministrów z gabinetu Tuska. - Osobiście nie mam nic do prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, jego nominacji trudno jednak nie potraktować w kategoriach symbolicznych. Jeśli ministrem sprawiedliwości zostaje adwokat, który bronił Henryka Stokłosy i pisał pozytywną ekspertyzę dla Ryszarda Krauzego, to przesłanie jest jasne: walka z korupcją i przestępczością kryminalną zostanie bardzo ograniczona - zauważył.

Lech Kaczyński ma też żal do szefa MON Bogdana Klicha. - Nie mam precyzyjnej oceny Bogdana Klicha. Żałuję, że autorytatywnie wypowiadał się o takich sprawach, jak zniesienie poboru czy wycofanie polskich wojsk z Iraku, a nawet ze mną na ten temat nie porozmawiał, choć jestem konstytucyjnym zwierzchnikiem sił zbrojnych - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami "Wprost". Prezydent na pytanie, czy oczekuje, że minister Klich będzie konsultował z nim wszystkie swoje wypowiedzi, odparł - "Oczywiście, że nie". Dodał jednak, że "obronność, podobnie jak sprawy zagraniczne, to sfera kondominialna, w której konstytucja wymaga współdziałania rządu i prezydenta". - W czasach premiera Jerzego Buzka obie te sfery były przedmiotem bardzo obszernej i szczegółowej korespondencji i wymiany opinii z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Ja oczekuję tego samego. Tymczasem Bogdan Klich od zaprzysiężenia rządu nawet się do mnie nie odezwał - zaznaczył. Lech Kaczyński przyznał, że w końcu się jednak spotkał z szefem MON, ale - jak zaznaczył było to na jego wyraźne życzenie. - Obawiam się, że nie wróży to najlepiej naszej współpracy - ocenił.

Schetynów Dwóch i sympatyczna minister edukacji

Prezydent ma jednak dobre zdanie o minister nauki i szkolnictwa wyższego - Barbarze Kudryckiej, a także jej koleżance z rządu - szefowej MEN Katarzynie Hall. - Miałem kiedyś okazję poznać panią minister Barbarę Kudrycką i zrobiła na mnie jak najlepsze wrażenie. Znam też od sympatycznej strony panią minister edukacji, ale jest to bardziej znajomość towarzyska, jako żony Aleksandra Halla - przyznał. Ponadto Lech Kaczyński ma ambiwalentny stosunek do wicepremiera Grzegorza Schetyny. - Mam wrażenie, że Schetynów, podobnie jak Tusków, też jest dwóch. Jeden to sympatyczny człowiek, z którym się przyjemnie rozmawia. Drugi wyznaje zasadę, że polityka to bezwzględna gra, w której padają ofiary i nie stosuje się żadnych reguł. Tego pierwszego lubię - wyjaśnił.

Tusk warunki do rządzenia ma jak w niebie

Na prezydencie Lechu Kaczyńskim nie robią wrażenia obecne sondaże, które pokazują, iż nie miałby on szans z Donaldem Tuskiem w kolejnych wyborach prezydenckich. - Nie przywiązuje specjalnej wagi do sondaży przeprowadzanych trzy lata przed wyborami, choć wcale nie twierdzę, że na pewno będzie dobrze - powiedział w rozmowie z "Wprost". - Nie chcę popełnić błędu, który dwa lata temu popełnili premier z Krakowa i prezydent Tusk - dodał.

Lech Kaczyński przyznaje jednak, że wysokie poparcie dla Platformy Obywatelskiej może się utrzymać. - Jeśli wysoka koniunktura gospodarcza będzie nadal trwała to poparcie może się utrzymać na dość wysokim poziomie - powiedział prezydent. - Z drugiej strony nadzieje społeczne zostały rozbudzone w nieprawdopodobnym stopniu. Pytanie, co będzie, gdy po kilku miesiącach ludzie się zorientują, że wbrew zapowiedziom nie żyją w Irlandii i że nie rządzi nimi miłość - dodał.

- Jedno jest pewne: Donald Tusk dostał warunki do rządzenia jak w niebie. Ma koalicjanta, o którym marzył, dziedziczy bardzo wysoki wzrost gospodarczy i jest noszony na rękach przez media. A jeszcze na dodatek Doda śpiewa mu o miłości! - ocenił na zakończenie wywiadu Lech Kaczyński.

Inne fragmenty wywiadu Lecha Kaczyńskiego dla "Wprost" zamieściliśmy wcześniej. Prezydent wyliczał przyczyny porażki PiS, a także mówił o tym, że IV RP nigdy nie powstała oraz wyzwał do dokonania czystek w PiS