jg, man, PAP
2007-12-10, ostatnia aktualizacja 20 minut temu
Jan Rokita ma przeprosić b. prokuratora i szefa policji Konrada Kornatowskiego za nazwanie go mianem "wyjątkowo nikczemnego prokuratora, który hańbi polską policję" - orzekł w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie. Rokita zarzucił Kornatowskiemu, że w latach 80-tych brał udział w tuszowaniu zabójstwa.
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Były poseł PO Jan Rokita
Fot. Pawel Piotrowski / AG
Były szef policji Konrad Kornatowski
To sformułowanie, a także mówienie o konieczności "rozliczenia morderców z PRL" oraz o fabrykowaniu przez Kornatowskiego (który był gdyńskim prokuratorem w PRL) "dowodów niewinności zabójców Tadeusza Wądołowskiego", to fragmenty wywiadu Rokity z marca dla "Dziennika". Ówczesny poseł PO powtórzył to później w dwóch wywiadach radiowych.
Nie ma dowodów na to, że Kornatowski tuszował zabójstwoKornatowski pozwał za to Rokitę do sądu, żądając przeprosin w mediach. Rokita powtórzył na procesie, że Kornatowski tuszował jako prokurator sprawę zabójstwa na posterunku MO w 1986 roku. Powoływał się na raport działającej w latach 1989-91 sejmowej komisji, której sam przewodniczył. Sejmowa komisja nadzwyczajna do zbadania działalności MSW badała ok. 100 niewyjaśnionych zgonów z lat 80-tych. Komisja wnosiła wtedy o zbadanie odpowiedzialności Kornatowskiego.
Sąd uznał, że w sprawie śmierci gdańskiego opozycjonisty Wądołowskiego nie ma dowodów, które pozwoliłyby nazywać Konrada Kornatowskiego "nikczemnym prokuratorem" i zarzucać mu tuszowanie zabójstwa, dlatego nakazał Rokicie przeproszenie Kornatowskiego.
- Rokita wyrządził wielką krzywdę mnie i mojej rodzinie. Mam nadzieję, że teraz on się poważnie zastanowi, zanim skrzywdzi kogoś innego - powiedział dziennikarzom Kornatowski, wychodząc z gmachu sądu.
Niewydolność serca, czy morderstwo?Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury. Zmarł w komisariacie kolejowym w Gdyni. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano "ostrą niewydolność lewokomorową". Bliscy mężczyzny twierdzili, że został przez milicję brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano.
W marcu tego roku - krótko po awansie Kornatowskiego na szefa policji - Rokita mówił w wywiadach, że Kornatowski "spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią". Mówił o szefie policji, że "powinien stanąć przed sądem za pomocnictwo w zabójstwie".
Ówczesny premier Jarosław Kaczyński mówił wtedy, że wersja szefa policji była "bardziej prawdopodobna" niż Rokity. Natomiast szef MSWiA Janusz Kaczmarek powołał zespół do wyjaśnienia zarzutów. W czerwcu pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach wszczął formalne śledztwo w sprawie śmierci Wądołowskiego.
Kornatowski podkreślał, że ze śmiercią Wądołowskiego miał związek jedynie przez udział w oględzinach zwłok i sporządzenie notatki. - Nie prowadziłem śledztwa, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych, ani nie podejmowałem żadnych decyzji - zapewniał. Dodał, że zdecydował o sekcji zwłok mężczyzny; biegły zaś stwierdził, iż przyczyną śmierci był zawał serca, co potem potwierdzili kolejni biegli.
Sąd: Nie ma mowy o bezprawności działań KornatowskiegoSąd - po analizie akt śledztwa, które po opublikowaniu "raportu Rokity" było wznawiane i umorzono je pod koniec 1992 r. - uznał, że nie można Kornatowskiemu stawiać zarzutu tuszowania dowodów zabójstwa, bo nawet po 1989 r. prokuratura nie uznała, by śmierć Wądołowskiego nastąpiła wskutek pobicia go przez milicję. Wskazywano przyczyny naturalne - niewydolność serca. Sędzia Hanna Muras przyznała jednak, że ta niewydolność mogła nastąpić z powodu stresu wynikłego z zatrzymania Wądołowskiego, ale to nie dowód na zabójstwo. Odnosząc się do zarzutu bezprawnego, dwukrotnego przesłuchania biegłego przez Kornatowskiego - co miałoby służyć uzyskaniu od biegłego opinii korzystnej dla milicjantów - sędzia Muras podkreśliła, że nie ma mowy o bezprawności działań prokuratora Kornatowskiego, bo miał on obowiązek przesłuchania biegłego, gdyż akta śledztwa dwukrotnie odsyłała do uzupełnienia Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku - raz w wyniku skargi złożonej przez bliskich Wądołowskiego w Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON).
- Pozwany Rokita mówił, że w wyniku swych interpelacji dowiadywał się o losy śledztw ze swego raportu. Skoro tak, to tym bardziej- mając wiadomość o umorzeniu sprawy w 1992 r., powinien zachować szczególną staranność i rzetelność wypowiadając się o niej - dodała sędzia Muras, uzasadniając nałożony na Rokitę obowiązek przeproszenia Kornatowskiego.
Afera gruntowa - Kornatowski "w kręgu podejrzeń"Kornatowski został szefem policji po tym, jak stanowisko szefa MSWiA objął Janusz Kaczmarek. Został odwołany w początkach sierpnia po złożeniu dymisji. Stało się to po tym, jak z funkcji szefa MSWiA odwołano Kaczmarka, który "znalazł się w kręgu podejrzeń" w związku z przeciekiem z akcji CBA w tzw. aferze gruntowej. Na Kornatowskim, a także na Kaczmarku i byłym prezesie PZU Jaromirze Netzlu ciążą zarzuty nakłaniania do fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa o ten przeciek. Grozi za to do 5 lat więzienia. Zarzuty dotyczą m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauze 5 lipca w hotelu Marriott.
W końcu sierpnia prokuratura ujawniła podsłuchy obciążające Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Kornatowski namawiał w nich Netzla do fałszywych zeznań co do spotkania w Marriotcie z Kaczmarkiem - by mu zapewnić alibi. - Jedyne zło, które wynikało z moich rozmów zaprezentowanych w czasie konferencji prasowej, to są brzydkie słowa, których użyłem i za to chciałem serdecznie przeprosić wszystkie osoby, które słyszały te wypowiedzi - komentował Kornatowski.
Kornatowski chce wrócić do prokuraturyDziś Kornatowski ubiega się o powrót do Prokuratury Krajowej (skąd odszedł do KGP). Minister sprawiedliwości Zbigniew Cwiąkalski pytany dwa tygodnie temu o szanse na powrót Kornatowskiego do prokuratury, odparł jednak, że w pierwszej kolejności musi się rozstrzygnąć kwestia jego odpowiedzialności karnej w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa.