sobota, 5 kwietnia 2008

Pierwsze pole position w karierze Kubicy

ksta, pap, reg, zyt 05-04-2008, ostatnia aktualizacja 06-04-2008 13:49

Robert Kubica z teamu BMW-Sauber po raz pierwszy w karierze wywalczył pole position i w niedzielę wystartuje z pierwszej pozycji w wyścigu o Grand Prix Bahrajnu, trzeciej eliminacji tegorocznych mistrzostw świata Formuły 1.

Jest to jednocześnie pierwsze pole position w kilkuletniej historii niemieckiego zespołu BMW-Sauber.

W końcówce trzeciej sesji kwalifikacji polski kierowca pojawił się na torze z nowymi miękkimi oponami i uzyskał najlepszy czas jednego okrążenia toru Sakhir - 1.33,096.

Chwilę po nim linię mety minął, ze stratą o 0,127 s, Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari, który najlepiej spisywał się w dwóch pierwszych etapach kwalifikacji (1.33,123).

Miejsca w drugiej linii startowej do GP Bahrajnu zajmą w niedzielę Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLaren-Mercedes (1.33,292) oraz broniący tytułu mistrza świata Fin Kimi Raikkonen z Ferrari (1.33,418), który w końcówce kwalifikacji wyprzedził rodaka Heikki Kovalainena z McLaren-Mercedes (1.33,488).

Szósty czas w tej fazie rywalizacji (1.33,737) uzyskał Niemiec Nick Heidfeld. Partner Kubicy z BMW-Sauber wyjechał na tor tylko raz, na początku 10-minutowej sesji, po czym na dobre udał się do boksu.

Chwilę po nim w pit line pojawił się polski kierowca, który po zmianie opon wrócił na tor i poprawił najlepszy czas uzyskany wcześniej przez Massę.

Bolid BMW-Sauber spisywał się w sobotnie popołudnie bez zarzutu, dzięki czemu Kubica pewnie kwalifikował się do kolejnych etapów, za każdym razem wyjeżdżając na tor tylko raz. W pierwszej sesji był siódmy, a w drugiej trzeci, za Kovalainenem, natomiast najlepszy w obydwu był Massa.

- Nie spodziewałem się, że wystartuję z pole position, ale jestem bardzo szczęśliwy, bo wiele pracy włożyliśmy w przygotowania do tego startu. To dowód, że nigdy nie można się poddawać, nawet, jeśli zdarzają się problemy, tak jak u nas na początku sezonu - powiedział Kubica, który przed dwoma tygodniami był drugi w GP Malezji, a wcześniej nie dojechał do mety GP Australii.

- Wynik kwalifikacji spowoduje większą presję przed jutrzejszym wyścigiem, ale myślę, ze jesteśmy do tego przygotowani i powinno być bardzo dobrze. Po chwilach radości teraz musimy przygotować nasze bolidy, by jutro spisywały się równie dobrze - dodał Kubica, który po dwóch startach ma osiem punktów i jest piąty w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców.

Bahrajn po raz piąty gości kierowców Formuły 1. Pierwszy wyścig w 2004 roku zakończył się zwycięstwem Niemca Michaela Schumachera (Ferrari), w dwóch kolejnych edycjach najlepszy był Hiszpan Fernando Alonso (Renault), a przed rokiem Massa.

Sakhir, jeden z najnowocześniejszych torów na świecie, powstał w odległości około 20 km od stolicy kraju Manamy, za sumę ponad 200 milionów dolarów. Ma długość 5,412 km, a jego oficjalne otwarcie nastąpiło 17 marca 2004 roku.

W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 308 238 km, czyli 57 okrążeń po 5412 m. Po tym wyścigu nastąpi blisko trzytygodniowa przerwa w rywalizacji o mistrzostwo świata, bowiem kolejny start - Grand Prix Hiszpanii zaplanowano na 27 kwietnia w Barcelonie.

Hamilton: trzy zespoły będą walczyły o zwycięstwo

BMW Sauber zdecydowanie włączył się do rywalizacji o mistrzostwo świata Formuły 1 - ocenił Lewis Hamilton z teamu McLarena po tym, jak polski kierowca BMW Robert Kubica wywalczył pole position do niedzielnego wyścigu o Grand Prix Bahrajnu.

- Wydaje się, że zrobili oni [BMW Sauber] ostatnio kolosalne postępy i bardzo się zbliżyli do nas i do Ferrari - stwierdził brytyjski kierowca.

Wyniki rywalizacji o pole position:

1. linia

Robert Kubica (Polska/BMW-Sauber) 1.33,096

Felipe Massa (Brazylia/Ferrari) 1.33,123

2. linia

Lewis Hamilton (W.Brytania/McLaren-Mercedes) 1.33,292

Kimi Raikkonen (Finlandia/Ferrari) 1.33,418

3. linia

Heikki Kovalainen (Finlandia/McLaren-Mercedes) 1.33,488

Nick Heidfeld (Niemcy/BMW-Sauber) 1.33,737

4. linia

-Jarno Trulli (Włochy/Toyota) 1.33,994

Nico Rosberg (Niemcy/Williams-Toyota) 1.34,015

5. linia

Jenson Button (W.Brytania/Honda) 1.35,057

Fernando Alonso (Hiszpania/Renault) 1.35,115

6. linia

Mark Webber (Australia/Red Bull-Renault) 1.32,371

Rubens Barrichello (Brazylia/Honda) 1.32,508

7. linia

Timo Glock (Niemcy/Toyota) 1.32,528

Nelson Piquet jr. (Brazylia/Renault) 1.32,790

8. linia

Sebastien Bourdais (Francja/Toro Rosso-Ferrari) 1.32,915

Kazuki Nakajima (Japonia/Williams-Toyota) 1.32,943

9. linia

David Coulthard (Szkocja/Red Bull-Renault) 1.33,433

Giancarlo Fisichella (Włochy/Force India) 1.33,501

10. linia

Sebastian Vettel (Niemcy/Toro Rosso-Ferrari) 1.33,562

Adrian Sutil (Niemcy/Force India) 1.33,84511. linia

Anthony Davidson (W.Brytania/Super Aguri-Honda) 1.34,140

Takuma Sato (Japonia/Super Aguri-Honda) 1.35,725

Źródło : ROL

Ana Ivanović nie gra, ale robi sobie zdjęcia

04.04.200815:34

Jestem rozdarty. Z jednej strony wciąż nie mogę przeboleć, że Ana Ivanović odpadła parę dni temu z turnieju tenisowego w Miami, z drugiej strony mniej Any na korcie, to więcej Any poza nim. Magazynowi "Sports Monthly" udało się z tej okazji namówić ją na sesję zdjęciową, która po raz kolejny udowadnia, że Ivanović to jedna z tych kobiet, od których nie potrafię oderwać oczu.


Ta konkretna sesja akurat sprawia, że tęsknię za Aną na korcie - tam ma na sobie zdecydowanie mniej odzienia.

orlando woolridge

Przedwojenne obligacje odzyskają wartość?

Tomasz Prusek
2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 11:33

Już w połowie maja sądy mogą zostać zalane pozwami posiadaczy przedwojennych obligacji skarbu państwa. To efekt wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który nie został wykonany przez ustawodawcę.

Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Słomczynski / AG
Przedwojenne obligacje
ZOBACZ TAKŻE
W II Rzeczypospolitej skarb państwa pożyczał dużo i chętnie, bo kraj zniszczony w czasie wojny miał ogromne potrzeby inwestycyjne. Po reformie walutowej Władysława Grabskiego w 1924 r. rządowe papiery uznawano za pewną i dochodową formę lokowania kapitału. Po 1945 r. dla władzy ludowej były bezwartościowe. Właściciele przedwojennych obligacji mogli nimi napalić w piecu albo za symboliczną kwotę sprzedać kolekcjonerom. W ostatnich latach handlowano nimi na pchlich targach lub w antykwariatach po kilkanaście-kilkadziesiąt złotych za sztukę, niezależnie, czy nominał obligacji wynosił 10, 100, czy 1000 przedwojennych złotych. Dla porównania - przed 1939 r. za kilka tysięcy można było kupić dobry samochód.

Niektórzy po 1989 r. postanowili walczyć o swoje prawa przed sądami. Te jednak odprawiały je z kwitkiem do ustawodawcy i twierdziły, że roszczenia się przedawniły (takie było stanowisko resortu finansów), albo że nie można oszacować aktualnej wartości tych papierów.

Trybunał: Macie rok na zmianę

Dopiero Trybunał Konstytucyjny zakończył ten spór. Przed rokiem (24 kwietnia) orzekł, że przepis kodeksu cywilnego blokujący sądom rewaloryzację (czyli ustalanie aktualnej wartości) długów z obligacji przedwojennych jest niegodny z konstytucją. Sędziowie Trybunału dali ustawodawcy rok na stworzenie zasad wyceny.

Przepisy takie do dziś nie powstały i nie zanosi się, że powstaną do daty wyznaczonej przez Trybunał - 11 maja.

Trybunał Konstytucyjny nie pozostawia wątpliwości: Wyrok nie został wykonany, nie podjęto nawet inicjatywy ustawodawczej.

- Wyrok Trybunału otworzył sądową drogę dochodzenia zapłaty rzeczywistej wartości obligacji, czyli nominału plus odsetek liczonych według ich siły nabywczej - uważa prezes Stowarzyszenia Posiadaczy Przedwojennych Obligacji - Wierzycieli Skarbu Państwa Tomasz Górniak. - Dotychczas sądy uznawały, że z powodu dewaluacji przedwojenna obligacja 100-zł była warta np. 0,001 grosza. Teraz podstawą określenia wartości obligacji może być np. koszyk dóbr i usług, średnia płaca lub wartość złota.

Ile takich obligacji zostało?

Przed wybuchem wojny niewykupione papiery miały wartość nominalną ok. 2 mld ówczesnych złotych. Nikt nie wie dokładnie, ile ich jeszcze zostało. Znawca przedwojennych papierów wartościowych prof. Leszek Kałkowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie przypuszcza, że zaledwie kilka procent. Stowarzyszenie Posiadaczy Przedwojennych Obligacji - Wierzycieli Skarbu Państwa szacuje, że pozostało ok. 5 proc. papierów, czyli wartych nominalnie ok. 100 mln zł.

Jak może być ich obecna cena? Nie ma oficjalnych badań na ten temat.

Według szacunków Stowarzyszenia przedwojenny złoty wart byłby 10 obecnych złotych. Obligacja o nominale 100 zł miałaby więc wartość ok. 1000 zł. Prezes Górniak wartość nominalną istniejących jeszcze obligacji ocenia na 1 mld zł (100 mln zł razy 10 zł) plus - jeśli tak zdecydują sądy - odsetki za kilkadziesiąt lat.

- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie wypada żądać odsetek za lata wojny i powojennej odbudowy kraju. Ale od 1950 r. odsetki powinny się już należeć. Gdyby sądy zasądziły wypłatę odsetek w pełnej wysokości, to wykup obligacji może kosztować budżet nawet 10 mld zł - mówi prezes Górniak.

Kto nie chce oszczędzać pieniędzy podatników

Do jego Stowarzyszenia należy ok. 500 osób. Ale - jak szacuje - liczba właścicieli obligacji interesujących się odzyskaniem długu może sięgać co najmniej 3-4 tys. I właśnie takiej liczby pozwów mogą się spodziewać sądy. Górniak nie wyklucza, że przygotuje wzór pozwu, bo wielu posiadaczy obligacji to osoby starsze, których nie stać na prawników.

- Państwo powinno pamiętać o posiadaczach przedwojennych obligacji, bo często kupowano je z pobudek czysto patriotycznych, aby wzmocnić potencjał przemysłowy i obronny kraju w obliczu zbliżającej się wojny - mówi Górniak.

Konieczność wykupienia obligacji to dla budżetu realna groźba. Już raz posiadaczowi przedwojennych papierów udało się wygrać w sądzie duże pieniądze. W 2003 r. kombatant z Podlasia otrzymał ponad 33 tys. zł odszkodowania. Przyznał mu je Sąd Okręgowy w Warszawie. Oficjalnie resort finansów starał się wówczas umniejszać znaczenie tego werdyktu, zwracając uwagę, że zapadł "jedynie ze względów proceduralnych" - ministerstwo zbyt późno się odwołało i wyrok się uprawomocnił. Wartość obligacji, za które wypłacono wtedy odszkodowanie, wyliczył ekonomista Bartłomiej Paczóski. Wziął pod uwagę, że złoty miał równowartość 900/5332 grama złota, uwzględnił obecną cenę złota, policzył oprocentowanie i liczbę okresów odsetkowych.

Wypełnienie zaleceń Trybunału pozwoliłoby budżetowi oszczędzić pieniądze podatników. Odpowiednia ustawa musiałaby określać zasady wykupu obligacji i ich aktualną wartość. Mogłaby też dostosować kwoty odszkodowań do możliwości budżetu.

Dlaczego tego nie zrobiono?

Przed rokiem, po orzeczeniu Trybunału, premier Jarosław Kaczyński uznał, że sprawę można rozwiązać w ramach pakietu ustaw reprywatyzacyjnych. Wypominał, że obligacje przedwojenne to jedna ze spraw, których rozwiązania zaniechano na początku III RP.

Później rządowa koalicja się rozpadła, doszło do przedterminowych wyborów. I sprawy nie załatwiono do dziś.

Kto powinien spełnić orzeczenie Trybunału? Przepisy nie mówią tego wprost. Regulują to zwyczaje.

- W zeszłej kadencji umówiono się, że przygotowaniem projektów ustaw wynikającymi z wyroków Trybunału Konstytucyjnego zajmuje się senacka komisja praworządności. Ale moim zdaniem zmiany przepisów, które rodzą duże skutki finansowe dla budżetu, powinien przygotowywać rząd - powiedział "Gazecie" poseł Wojciech Szarama (PiS), przewodniczący sejmowej komisji ustawodawczej.

Co na to resort skarbu?

- Ustawa reprywatyzacyjna nie obejmuje papierów wartościowych. Wszystkie zapytania dotyczące przedwojennych obligacji kierujemy do departamentu należności i zobowiązań skarbu państwa Ministerstwa Finansów - usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu.

Nie udało nam się uzyskać informacji z Ministerstwa Finansów.