wtorek, 13 maja 2008

Eliminacje MŚ w beach soccerze: Polska przegrała z Ukrainą

PAP
2008-05-13, ostatnia aktualizacja 2008-05-13 19:41

W trzecim meczu rozgrywanego w hiszpańskiej miejscowości Benidorm turnieju eliminacyjnego do mistrzostw świata w beach soccerze reprezentacja kraju przegrała z Ukrainą 3:4. Mimo porażki Polacy z drugiego miejsca w grupie awansowali do dalszej fazy.

W meczu z Ukrainą bramki dla polskiej reprezentacji zdobyli: Bogusław Saganowski 2 i Marek Żuk.

Wcześniej Polacy wygrali 4:1 ze Słowacją i 4:2 z Andorą. Ostatecznie zajęli drugą lokatę w grupie i awansowali do grona 16 drużyn, które systemem pucharowym będą walczyły o cztery miejsca gwarantujące udział w mistrzostwach świata.

Pierwszy mecz drugiej fazy turnieju eliminacyjnego reprezentacja Polski rozegra w czwartek z pierwszym zespołem grupy F. Rywalem Polaków będzie Szwajcaria lub Węgry.

Francja z Hiszpanią w finale ME U-17

PAP, pk
2008-05-13, ostatnia aktualizacja 2008-05-13 23:30

Francja spotka się z Hiszpanią w finale rozgrywanych w Turcji piłkarskich mistrzostw Europy zawodników do lat 17.

W półfinałach Francja pokonała Turcję w rzutach karnych 4-3 (po dogrywce był remis 1:1), a Hiszpania zwyciężyła po dogrywce z Holandią 2:1.

Puchar Polski: Legia - Wisła 0:0, 4:3k.


Bramki:

karne: Głowacki - gol, Zieńczuk - gol, Cleber - gol, Paulista - broni Mucha, Baszczyński - broni Mucha

Kartki:

Cantoro, Paulista, Cleber - żółta

Skład:

Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Radosław Sobolewski, Piotr Brożek, Rafał Boguski (99. Junior Diaz), Marek Zieńczuk, Mauro Cantoro, Wojciech Łobodziński (60. Tomasz Jirsak), Radosław Matusiak (46. Paulista), Guedes de Lima Cleber

Trener: Maciej Skorża



13 maja 2008 godz. 17:00
Bełchatów, stadion GKS przy ul. Sportowej
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom)

Bramki:

karne: Szala - gol, Roger - gol, Smoliński - gol, Vuković - nie trafia w bramkę, Wawrzyniak - gol

Kartki:

Wawrzyniak, Majkowski, Szala, Roger, Borysiuk - żółta

Skład:

Jan Mucha - Wojciech Szala, Dickson Choto, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak, Miroslav Radović, Aleksandar Vuković, Guerreiro Roger, Maciej Rybus (89. Kamil Majkowski), Bartłomiej Grzelak (90+3. Ariel Borysiuk), Takesure Chinyama (112. Marcin Smoliński)

Trener: Jan Urban



Wisła bez podwójnej korony
rb, ak, mac, Bełchatów
Jan Mucha obronił strzały Paulisty oraz Baszczyńskiego z karnych i to Legia Warszawa zdobyła Remes Puchar Polski! Po 120 minutach było 0:0, po karnych - 4:3. To trzynasty triumf warszawian w tych rozgrywkach!
Relacja z czuba

Napięcie podczas wykonywania jedenastek wynagrodziły dwie godziny przeciętnego widowiska. Do szóstego strzału, nikt się nie pomylił. Z czterech kolejnych karnych wykorzystany został tylko jeden, bo Jan Mucha obronił strzały wiślaków, a kapitan Legii Aleksandar Vuković trafił w poprzeczkę. Ostatni, dziesiąty karny, wykonywał Jakub Wawrzyniak. Strzelił pewnie, a ławka legionistów eksplodowała.



Radość była niezmierna, to pierwszy triumf w pierwszym roku pracy Jana Urbana z Legią. W lidze jego drużyna była druga, przegrała siedem meczów. Ale po tym, jak pracuje z zespołem, jak wprowadza młodych zawodników, jak uczy ich taktyki - wydaje się, że Legia Urbana przegrywała teraz, by wygrywać później. Udowodniły to wiosenne mecze z Wisłą - Legia nie przegrała żadnej z czterech potyczek, w lidze pokonała mistrzów kraju 2:1. Wiśle Macieja Skorży - jako kolejny po Czesławie Michniewiczu trener przed 40. urodzinami - zdobył już najważniejsze trofea w polskiej lidze. Rok temu, jako trener Groclinu, cieszył się z Pucharu Polski. To jednak, co było dobre na Polskę, na pewno za mało na puchary. Oba zespoły potrzebują bezwzględnie wzmocnień przed walką w eliminacjach Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA.

Bo sam finał Remes PP, który miał wydarzeniem sezonu, rozczarował poziomem. W pierwszej połowie było trochę walki, sporo zaciętości i zaangażowania. Brakowało strzałów i piłki w polu karnym jednej bądź drugiej drużyny. Świadomość, że stracony gol oddali od trofeum - paraliżowała od pierwszej do, niestety, ostatniej minuty. Wiślacy najbardziej ze wszystkich legionistów bali się Chinyamy - kiedy atakowali mistrzowie Polski przy czarnoskórym reprezentancie Zimbabwe był dwóch krakowian. Kiedy przy piłce była Legia, koło Chinyamy kręciło się i czterech graczy. Nic by to nie dało, gdyby w 25. minucie nie wystawiony but Clebera. Obrońca Wisły w ostatniej chwili wybił piłkę sprzed pustej bramki. Strzelał Chinyama.

Wisła miała o tyle utrudnione zadanie w ofensywie, że nie mógł zagrać król strzelców ligi, Paweł Brożek. Doznał kontuzji w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, wyszedł na rozgrzewkę, ale nie był w stanie wyjść na boisko. Zastąpił go w podstawowym składzie Radosław Matusiak, który błyszczy formą tylko w reprezentacji. Leo Beenhakker był co prawda na trybunach stadionu w Bełchatowie, ale na jakość gry Matusiaka nie wpłynął pozytywnie. Pożytek z niego był właściwie żaden. Po przerwie zmienił go Jean Paulista. I w kilka minut zrobił więcej niż reprezentant Polski. Było zagrożenie pod bramką Legii, ale akcje nie kończyły się strzałami.

Faworyzowana Wisła miała przed przerwą inicjatywę, ale nic z tego nie wynikało. W obronie Legii świetnie grał Inaki Astiz, który nie przegrał ani jednego pojedynku główkowego. Radził sobie z niemal każdą akcją. Krakowianie nie mieli pomysłu, nie podjęli żadnego ryzyka. Jedyną szansą było wejście w pole karne bardzo aktywnego, nie zatrzymującego się ani na chwilę Mauro Cantoro. Argentyńczyk strzelił jednak w boczną siatkę.

Nastawiona na kontry Legia rzadko zbliżała się pod bramkę Mariusza Pawełka, ale w całym spotkaniu to ona była bliżej zdobycia gola. Najlepszej okazji nie wykorzystał Bartłomiej Grzelak - po strzale Chinyamy piłka trafiła w poprzeczkę i spadła pod nogi Grzelaka. Ten nie umiał jej wbić do siatki z najbliższej odległości. Lepszej okazji już w meczu nie było.

Od 46. minuty krakowianie musieli sobie radzić bez typowego środkowego napastnika. I było widać, że nie ma komu wykańczać akcji. Paulista to skrzydłowy, a Boguski i Jirsak to ofensywni pomocnicy, a nie egzekutorzy. Dlatego w drugiej, zdecydowanie lepszej niż pierwszej połowie, bramkarz Legii Jan Mucha nudził się w bramce. W Wiśle słabo zagrał Marek Zieńczuk, który jesienią w Krakowie strzelił jedynego gola w ligowym meczu tych zespołów. Po godzinie gry zaczął słaniać się na nogach. Ale dotrwał do 120. minuty. Tak samo jak Zieńczuk w Wiśle, tak w Legii zawiódł bohater ligowego meczu z Warszawy z tej rundy. Na Łazienkowskiej Maciej Rybus strzelił dwa gole, w Bełchatowie fizycznie nie dorównał wymaganiom meczu o Puchar Polski. Tylko raz wygrał pojedynek z Marcinem Baszczyńskim.

Legia napierała, zbliżała się do bramki Wisły, ale w 75. minucie jej kibole odpalili race, potem wrzucili je do sektora z kibicami Wisły, sforsowali płot i mecz został przerwany na dziesięć minut. Legia na pewno zostanie ukarana finansowo. 2,5 tysiąca biletów Stowarzyszeniu Kibiców Legii Warszawa przekazał PZPN. - Mieliśmy tego nie zrobić? Trybuny miały być puste - pytał retorycznie rzecznik Związku Zbigniew Koźmiński. - Legia zapłaci karę finansową - dodał prezes Michał Listkiewicz.

Po wznowieniu gry żadna z drużyn nie była w stanie przeprowadzić akcji, nastąpiło oczekiwanie na dogrywkę. I się jej doczekaliśmy. Przez 30 minut oddali jeden celny strzał - po uderzeniu Rogera piłkę złapał Pawełek. Brazylijczyk z polskim paszportem grał bardzo dobrze, był widoczny, uczestniczył w akcjach ofensywnych, dostojnie i z gracją poruszał się po boisku. Ale losów meczu nie odmienił.

W dogrywce trener Wisły Maciej Skorża wymienił ofensywnego pomocnika Boguskiego na obrońcę Diaza, a prowadzący Legię Jan Urban Chinyamę na pomocnika Smolińskiego. I o wszystkim decydowały rzuty karne. Wydawało się, że przewagę będą mieli warszawianie, w niedawnym meczu ligowym Mucha złapał strzał Pawła Brożka z 11 m. Ale ten w finale nie grał i nie strzelał. Tym razem pomylili się Paulista i Baszczyński. Szampany, które zostały przywiezione z Krakowa, zostały wypite "na smutno".

- My gramy w sobotę finał Pucharu Ekstraklasy. Wtedy będziemy się cieszyć - powiedział dyrektor sportowy Legii Mirosław Trzeciak. - Historię wielkich klubów buduje się trofeami - mówił w poniedziałek Jan Urban, który zdobył swój pierwszy puchar jako trener Legii. Wydaje się, że nieostatni.

Liczba meczu

4 - tyle piłek wyleciało poza dach stadionu w Bełchatowie
Fot. Kuba Atys / AG