środa, 23 lipca 2008

Fiskus będzie mógł walczyć o odszkodowania

ZMIANA PRAWA - Fiskus będzie uznawany za pokrzywdzonego. Organy podatkowe będą mogły być stroną w postępowaniach karnych. Skarb Państwa będzie miał możliwość dochodzenia roszczeń od podatnika.

Skarb Państwa będzie miał możliwość dochodzenia roszczeń od podatnika

Zmiany w przepisach od 1 stycznia 2009 r.

Zmiany w przepisach od 1 stycznia 2009 r.

ANALIZA

Za pokrzywdzonego uważa się organ podatkowy lub organ kontroli skarbowej, jeżeli zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostało złożone przez ten organ w związku z ujawnieniem w zakresie swojego działania, że istotne dla rozstrzygnięcia sprawy zdarzenia lub czynności, które ujawniono w toku postępowania w rzeczywistości nie miały miejsca lub nie mogły być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Takie zmiany zostaną wprowadzone do kodeksu postępowania karnego, przy okazji nowelizacji Ordynacji podatkowej. Co ten dość skomplikowany przepis będzie oznaczał w praktyce?

Zdaniem ekspertów, organy podatkowe i organy kontroli skarbowej będą mogły być stroną w prowadzonych postępowaniach. Co więcej, efektem takiego rozwiązania będzie możliwość dochodzenia przez Skarb Państwa roszczeń majątkowych od oskarżonego - podatnika.

Warunki do spełnienia

Zmiana w kodeksie postępowania karnego jest pochodną zmiany w Ordynacji podatkowej, którą wczoraj zaakceptował rząd. Jak tłumaczy nam adwokat Tomasz Rudyk z Baker & McKenzie, w założeniu przepisy te mają być korzystne dla podatników, szczególnie dla podatników działających w sposób legalny. Charakterystyczny zwrot za pokrzywdzonego uważa się wskazuje, że choć organ podatkowy nie będzie pokrzywdzonym (tym, którego przestępstwo dotyka bezpośrednio), będzie jednak uważany za takiego. Podobna konstrukcja funkcjonuje w odniesieniu do zakładu ubezpieczeń.

Przepis wskazujący zakres, w jakim organ podatkowy jest uważany za pokrzywdzonego, nie definiuje pojęcia szkoda ani nie podaje definicji dobro, którego szkoda dotyka. Wskazuje natomiast na trzy warunki formalne: złożenie zawiadomienia o przestępstwie; zawiadomienie dotyczy przestępstwa ujawnionego w zakresie działania organu podatkowego; polegającego na tym, że istotne dla rozstrzygnięcia sprawy zdarzenia lub czynności, które ujawniono w toku postępowania w rzeczywistości nie miały miejsca lub nie mogły być przedmiotem prawnie skutecznej umowy, które, spełnione łącznie, spowodują, że organ podatkowy będzie uważany za pokrzywdzonego.

- Rzeczywistym pokrzywdzonym będzie w takim przypadku uczestnik obrotu gospodarczego (podatnik), który jest ofiarą fikcyjnej transakcji lub umowy - podkreśla Tomasz Rudyk.

Ekspert jednocześnie zwraca uwagę na niedoskonałości redakcyjne omawianych przepisów. Trudno wyobrazić sobie ujawnienie zdarzeń lub czynności, które w rzeczywistości nie miały miejsca - podkreśla. Ten niefortunny skrót myślowy jest wyjaśniony dopiero w uzasadnieniu projektu.

- Taka konstrukcja powoduje, że przepis jest nieczytelny. Dodatkowo w przepisie mówi się o rozstrzygnięciu sprawy i postępowaniu (jak rozumiemy postępowaniu podatkowym), podczas gdy intencją przepisu jest spowodowanie udziału organu podatkowego w postępowaniu karnym - podkreśla Tomasz Rudyk. Przepis Ordynacji podatkowej jest obarczony tą samą wadą, dodatkowo powtarza o obowiązku zawiadomienia o przestępstwie przez organy państwowe i samorządowe, które w związku ze swoją działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa.

Dodaje, że tak skonstruowany przepis pozwoli organom podatkowym wnioskować o wszczęcie postępowania na podstawie art. 27 ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary.

Więcej praw dla fiskusa

Nowelizacja Ordynacji podatkowej przewiduje obowiązek zawieszenia postępowania podatkowego w razie powzięcia przez organ podatkowy uzasadnionego podejrzenia, że niektóre istotne dla sprawy okoliczności nie miały miejsca lub nie mogły być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Wówczas też organ podatkowy będzie zobowiązany do przekazania sprawy organom ścigania.

Zdaniem Michała Goja, menedżera w Ernst & Young takie rozwiązanie spowoduje, że kluczowe dla końcowego wyniku postępowania podatkowego fakty mogą być ustalane w ramach postępowania karnego, a nie w ramach postępowania podatkowego.

- Uznanie organów podatkowych czy organów kontroli skarbowej za pokrzywdzonych w niektórych postępowaniach karnych pozwoli tym organom na czynny udział w postępowaniach na prawach uczestnika - stwierdza Michał Goj. To zaś, jak twierdzi ekspert, oznacza coś więcej niż tylko prawo do wykorzystywania dowodów zgromadzonych w postępowaniu karnym dla potrzeb postępowania podatkowego.

Odszkodowanie od podatnika

Konsekwencją przyznania statusu pokrzywdzonego organowi podatkowemu lub organowi kontroli skarbowej będzie uzyskanie przez nie praw strony postępowania przygotowawczego i możliwość ubiegania się o pozycję strony w stadium postępowania jurysdykcyjnego (w charakterze oskarżyciela posiłkowego, oskarżyciela prywatnego bądź powoda cywilnego). Na ten aspekt zwraca uwagę mec. Bartosz Grohman, adwokat i senior counsel z kancelarii White & Case, który mówi w rozmowie z nami, że organy, których dobra naruszone zostałyby przestępstwem, korzystałyby z pełni praw w postępowaniu.

- Bez wątpienia efektem takiego rozwiązania będzie możliwość dochodzenia przez Skarb Państwa roszczeń majątkowych od oskarżonego - podatnika już na drodze postępowania karnego przez wytoczenie powództwa cywilnego, a w przypadku niektórych przestępstw korzystając też z możliwości zgłoszenia wniosku o naprawienie szkody - argumentuje Bartosz Grohman.

Wyjaśnia też, że w praktyce proponowane rozwiązanie powodować może również znaczne trudności natury organizacyjnej. Czynny udział organów administracji podatkowej przed sądem karnym (albo nawet sam monitoring takich spraw) zmusi Skarb Państwa do wyodrębnienia specjalnych komórek, przygotowania merytorycznego pracowników, których zadaniem będzie zajmowanie się uczestnictwem w postępowaniu karnym.

1 stycznia 2009 r. od tego dnia mają być wprowadzone zmiany w kodeksie postępowania karnego

Autor: Ewa Matyszewska

Źródło: GP

Artykuł z dnia: 2008-07-23, ostatnia aktualizacja: 2008-07-23 13:58

Księżycowe teorie spiskowe

Mariusz Koryszewski
2008-07-21, ostatnia aktualizacja 2008-07-23 16:22

39 lat temu człowiek postawił pierwszy raz stopę na Księżycu. Co prawda to 20 lipca 1969 roku ludzie wylądowali na Księżycu, ale dopiero 21 lipca padły słynne słowa Neila Armstronga: "To mały krok człowieka, ale wielki krok dla ludzkości". Okazuje się, że to nie jedyny mało znany fakt. Wielu ludzi ma wątpliwości, czy amerykańscy astronauci w ogóle byli na Księżycu.

Zobacz powiekszenie
fot. NASA
Amerykański astronauta na Księżycu
Zobacz powiekszenie
fot. NASA
Warto zwrócić tutaj uwagę na flagę i cienie
Zobacz powiekszenie
fot. NASA
Pod lądownikiem nie ma żadnego krateru
Rosjanie byli pierwsi w podboju kosmosu (pierwszy sztuczny satelita Ziemi, pierwszy człowiek na orbicie okołoziemskiej). Amerykanie postanowili więc za wszelką cenę przegonić ich w wyścigu na Księżyc. Tylko czy grali fair-play? Od lat pojawiają się plotki, iż wyprawy na Księżyc w ogóle nie było. Teoretycy konspiracji twierdzą, że lądowanie zostało zainscenizowane w Hollywood.

Oto najciekawsze i najczęściej padające argumenty zwolenników teorii, że wyprawa na Księżyc w 1969 roku była wielką mistyfikacją. Do każdej z nich dodane zostały kontrargumenty przeciwników teorii spiskowej. To tylko najciekawszy wycinek dyskusji. Pełną gamę argumentów znajdziecie na stronie zwolenników teorii spiskowej Człowiek na Księżycu oraz na stronie jej przeciwników Czy Człowiek był na Księżycu?

1. Galeria cieni

- Na zdjęciach cienie padają nierównolegle - zarzucają zwolennicy spisku.

- Nie zauważyli jednak, że cienie są nierównoległe, gdyż powierzchnia Księżyca też nie jest równa.

2. Na zdjęciach nie ma gwiazd!

- Dlaczego na wszystkich zdjęciach księżycowych nie widać gwiazd? Przecież na Księżycu brak atmosfery, więc gwiazdy powinny być bardzo dobrze widoczne!" - krzyczą dekonspiratorzy. W tamtych czasach NASA nie posiadała możliwości podrobić widoku nieba nad Księżycem - postanowiono tego nie robić, bo każdy astronom zauważyłby fałsz - konkludują.

- I od razu można wychwycić w tym rozumowaniu błąd logiczny. Fałsz z gwiazdami zauważyłby każdy astronom, a brak gwiazd już nie? Jest też racjonalne wytłumaczenie dlaczego gwiazd nie widać - to zasady fotografii. Na Księżycu jest bardzo jasno. Film musiał mieć krótki czas naświetlania, aby statek, powierzchnia Księżyca i astronauci nie byli tylko wielkimi białymi plamami. Trudno powiedzieć czy gwiazdy w ogóle były widoczne na Księżycu, ale nawet gdyby były, to oczywiste jest, że nie zostały uwiecznione na zdjęciu przy krótkim czasie naświetlania. Sam Neil Armstrong twierdził, że gwiazd nie widział.

Żeby to sprawdzić, warto zrobić eksperyment. Zapalcie sobie w nocy mocną lampę i zobaczcie czy stojąc w takim świetle dostrzeżecie jakieś gwiazdy. A warto dodać, że światło Słońca i odbitego światła od powierzchni Księżyca jest nieporównywalnie mocniejsze.

3. Powiewająca flaga?

- Flaga USA na zdjęciach dumnie powiewa na Księżycu. Ale przecież tam nie ma żadnej atmosfery - dziwią się zwolennicy spisku

- Przede wszystkim tkanina, zawieszona luźno w dół, tworzy swego rodzaju wahadło. Na Ziemi jej drgania są szybko tłumione przez otaczające powietrze - oczywiście, gdy nie wieje wiatr. Na Księżycu, raz wprawiona w ruch, będzie kołysać się bardzo długo.

4. Różnica w jakości zdjęć

- A dlaczego wideo materiały ze wczesnych misji Apollo są złej jakości - z późniejszych zaś o wiele lepszej? Co NASA ukrywa za złą jakością? - pytają się dociekliwi.

- To pytanie z gatunku tych naprawdę głupich. Po prostu dlatego, że sprzęt był w tamtych latach o wiele słabszy niż później. Po prostu - technika się rozwija. Jak widać nie wszyscy to rozumieją.



5. A gdzie krater?

- Logiczną rzeczą jest aby przy lądowaniu, pod silnikiem rakietowym modułu lądowania powstał krater. Tymczasem takiego krateru nie ma...

- Sądząc po filmach ukazujących lądowanie, ciąg silnika był o wiele za słaby, aby wykopać dziurę w gruncie. Z maksymalnym ciągiem silnik Apollo pracuje tylko w jednym momencie lotu - przy zejściu lądownika z orbity księżycowej.

6. A gdzie są wielkie kule ognia?

- Dlaczego nie widać płomienia, wydobywającego się z dyszy silnika?

- Siła i jasność płomienia zależy od tego, jakie paliwo się spala. Proste. Wielkie płomienie pojawiają się zazwyczaj jedynie w filmach, które wyolbrzymiają to dla lepszego efektu.

7. Kamera kierowana przez ducha?

- A kto kierował kamerą filmującą start Apolla 11? Przecież na Księżycu nikt nie pozostał!

- Kamera zostawiona przez astronautów na Księżycu była kierowana zdalnie z Houston. Moment startu był dokładnie ustalony, tak jak i kierunek lotu. Można więc było zsynchronizować 3-sekundowe wyprzedzenie czasowe spowodowane odległością do Księżyca.

8. Czy skafandry mogą dać właściwą ochronę?

- Jak można było ochronić się od próżni i zimna za pomocą gumowej tkaniny?

- Nie należy sądzić po pozorach. Te skafandry były wielowarstwowe (aż 25 warstw!). Skafander do podróży kosmicznej razem z plecakiem ważył na Ziemi 80 kg, co odpowiada 13 kg na Księżycu.

9. Zabójcze promieniowanie kosmiczne

- A co z rozbłyskami Słońca? Przecież astronauci na pewno otrzymaliby śmiertelną dawkę promieniowania! - dowodzą teoretycy spisku.

- Rozbłyski Słońca są bez wątpienia śmiertelnym niebezpieczeństwem dla ludzi znajdujących się poza ochroną pola magnetycznego Ziemi. Ale takie zjawiska nie zachodzą codziennie. Obserwacje Słońca pozwalają z dostateczną dokładnością stwierdzić prawdopodobieństwo wystąpienia takiego rozbłysku w najbliższym czasie. W czasie trwania programu Apollo (grudzień 1968 - grudzień 1972) miały miejsca jedynie 3 realnie groźne rozbłyski słoneczne.



10. Gdzie się podziały wszystkie aparaty?

- Gdzie te wszystkie aparaty teraz są? Taki aparat na pewno dzisiaj spowodowałby powstanie masy podejrzeń u każdego specjalisty od fotografii.

- Po prostu wszystkie aparaty pozostały na Księżycu. Przed startem z Księżyca astronauci wyrzucili z modułu wszystko, co było niepotrzebne - aparaty także. Uważano, że zamiast nich lepiej jest zabrać więcej skał księżycowych.

11. Komputery - dinozaury

- W czasach wypraw Apollo, w USA nie było komputerów, które są niezbędne do prawidłowych obliczeń i nawigacji podczas lotu na Księżyc. A ręczne wykonanie całego lotu z pewnością nie było możliwe.

- Oczywiście komputer montowany w statku Apollo był o wiele razy mniej wydajny od tego, który stoi teraz w domu przeciętnego użytkownika, ale to nie oznacza, że nie spełniał swoich zadań. Komputer montowany w lądowniku posiadał pamięć operacyjną 4kB, ferrytowe 15-bitowe CPU, 5000 tranzystorów - ważył 30 kg i kosztował 150 tys. dolarów. W latach 60 była to jedna z najnowocześniejszych jednostek. Ale nawet słaby komputer potrafi wykonać wiele obliczeń, jeżeli nie obciążać go niepotrzebnymi funkcjami. Zresztą nie wszystko wykonywano na komputerze. Skomplikowane obliczenia trajektorii były wykonywane na Ziemi, a potem były jedynie realizowane w statku na podstawie gotowych danych.

12. Jak lądownik mógł wystartować?

- Jak Amerykanie w ogóle wystartowali z Księżyca? Z Ziemi w kosmos startuje ogromna rakieta o setkach ton wagi. Jak dwóch ludzi wystartowało z Księżyca w małym lądowniku i bez żadnej pomocy? - nie dowierzają teoretycy spisku.

- Wystartować z Księżyca jest o wiele prościej, niż z Ziemi. Siła ciężkości na jego powierzchni jest około 6 razy mniejsza niż na naszej planecie. Pojazd dla startu z Księżyca i wejścia na orbitę powinien nadać sobie prędkość około 5 razy mniejszą niż na Ziemi. Ale to, że rakieta powinna rozpędzić się do 5 razy mniejszej prędkości nie oznacza, że może być 5 razy lżejsza. W rzeczywistości będzie lżejsza setki razy. Kolejną rzeczą jest brak atmosfery na Księżycu. Na Ziemi rakieta powinna posiadać zapas mocy, aby przezwyciężyć opór aerodynamiczny. Na Srebrnym Globie jest to niepotrzebne.

13. Grunt księżycowy to podróbka?

- Podstawowym dowodem na lądowanie człowieka na Księżycu jest grunt księżycowy. A gdzie dowody, że to rzeczywiście kamienie z Księżyca, a nie pochodzą z jakiegoś ziemskiego poligonu jądrowego? Albo zrobiony w laboratorium NASA na przykład?

- To przykład absolutnego braku wiedzy. Amerykanie przywieźli z Księżyca 380 kg gruntu księżycowego. Wypożyczało i badało grunt wielu zasłużonych naukowców z całego świata. ZSRR próbki też dostało. I ci wszyscy specjaliści nigdy nie doszli do wniosku, że grunt zebrano na jakimś poligonie. Przebywające przez miliardy lat w warunkach próżni, promieniowania kosmicznego i wysokiej temperatury, kamienie i pył uzyskały takie właściwości, że na Ziemi podobnych sfabrykować po prostu się nie da.

14. Dlaczego dzisiaj nie latamy na Księżyc?

- Dlaczego Amerykanie już nie latają na Księżyc? Kiedyś potrafili, a dzisiaj już nie potrafią? Ani razu na Księżycu nie byli po czasach Apollo - słusznie zauważają teoretycy mistyfikacji.

- Cel wysłania człowieka na Księżyc był specyficzny - była to demonstracja potęgi demokracji kapitalizmu w konfrontacji z komunizmem. Na ten cel prezydent Kennedy otrzymał od Kongresu USA aż 25 miliardów dolarów. Po osiągnięciu sukcesu, finansowanie obcięto w znaczącym stopniu. Obecnie nie jest łatwo powrócić do projektu podobnego do Apollo. Dokumentacja została zachowana, ale wszystko było projektowane na podstawie materiałów i wyrobów ówczesnego przemysłu. Elementy elektroniczne, na podstawie których budowano wszelkie systemy dawno wycofano z produkcji. Więc prawie wszystko trzeba byłoby od podstaw zaprojektować, zbudować i przetestować. Technologia rakietowa w ciągu lat prawie się nie zmieniła. Bardziej wydajnego paliwa, nadal nie znamy. Dlatego nie ma co liczyć na znaczące obniżenie kosztów. Póki co, brakuje też celu i mocnej motywacji.



15. Dlaczego nikt nie sfotografuje pozostałości na Księżycu?

- To dlaczego Amerykanie nie sfotografują modułów na Księżycu np. teleskopem Hubble'a? Wszyscy uwierzyliby wtedy w lądowanie.

- I gdzie tu logika? Masa zdjęć z Księżyca, setki minut rozmów i filmów, setki kilogramów gruntu księżycowego nie są dowodami, a jedno zdjęcie z teleskopu miałoby być koronnym dowodem? Nawet gdyby tak było, nie da się tego zrobić. Lądownik jest za mały, by mógł być dostrzeżony przez teleskopy. Poza tym Hubble należy przecież do NASA! Więc skoro NASA niby podrobiła tysiące zdjęć z lądowań, to co zmieni dziś to jedno zdjęcie? Zresztą Chińczycy planują za kilka lat lądowanie na Księżycu. Ale szybko w opinii amatorów spisków może się okazać, że oni też należą do spisku...



Najpoważniejszym argumentem, przemawiającym przeciwko teoretykom konspiracji są Rosjanie. Przede wszystkim gdyby to było kłamstwo, Rosjanie szybko by się o tym dowiedzieli - jako, że był to prestiżowy wyścig mocarstw, Amerykanie nie mogli ryzykować wpadki. W przypadku wykrycia oszustwa, staliby się pośmiewiskiem świata i okazaliby swoją technologiczną słabość. A tego właśnie chcieli przecież uniknąć ruszając na podbój Księżyca.

Żenujący spektakl na komisji. Śmiechy, ryki i wrzaski

asz, zsz
2008-07-23, ostatnia aktualizacja 2008-07-23 16:55
Zobacz powiększenie
Awantura na obradach komisji regulaminowej - debata nad odebraniem immunitetu Zbigniewowi Ziobrze
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

Na posiedzeniu komisji regulaminowej emocje ponosiły wszystkich. Posłowie przerzucali się okrzykami ("precz z komuną", "kłamca", "Targowica!"), nie dawali sobie dojść do głosu, obrażali i kpili. Co zadziwiające, większość polityków PiS świetnie się przy tym bawiła. Jolanta Szczypińska ostrzegała uśmiechnięte koleżanki: - Uspokójcie się, bo nas filmują.

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Awantura na obradach komisji regulaminowej - debata nad odebraniem immunitetu Zbigniewowi Ziobrze
Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Awantura na obradach komisji regulaminowej - debata nad odebraniem immunitetu Zbigniewowi Ziobrze
Na dzisiejsze obrady komisji regulaminowej, podobnie jak wczoraj, przyszło bardzo wielu posłów. Komisja miała rozpatrzyć wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze. Przez ponad cztery godziny posłowie dyskutowali o niczym, nawzajem się przekrzykując i obrażając.

W okrzykach przeważali posłowie PiS. Powtarzały się chóralne wrzaski: "Hańba!", "Kłamca", "Uzurpator!", "Na Białoruś", "Cicho!". Wśród okrzyków indywidualnych wyróżniła się Beata Kempa ("Tu są jakieś bojówki Platformy Obywatelskiej! Chcemy wiedzieć, kto to jest!) i Jolanta Szczypińska ("A może jeszcze kara śmierci" - na wieść o możliwości usunięcia posła z obrad) i "Tak zwany panie marszałku" (anonim).

Nawet Jolanta Szczypińska próbowała nieco tonować swoich partyjnych kolegów. Kiedy zauważyła zbliżającą się kamerę telewizyjną, mitygowała swoje krzyczące i śmiejące się koleżanki: - Przestańcie. Pohamujcie się, bo teraz filmują nas!.

Politycy Platformy zdecydowanie ustępowali PiS-owi w zaciętości, poziomie hałasu i liczbie. Swoje zdanie wyrażali głównie oklaskami. Dopiero, gdy posłowie PiS wychodzili z sali, przedstawiciele PO krzyczeli: "Targowica wychodzi z sali!".