Antoni Macierewicz wsadził do państwowych spółek swojego bratanka, kolegów z komisji ds. WSI i dawnych znajomych. Mamy wyliczenia ministra skarbu, ile wyciągnęli z państwowej kasy.
- Podejrzany w aferze paliwowej skarży Macierewicza (23-04-08, 01:00)
- Macierewicz donosi na MON (05-04-08, 01:00)
- Jak Macierewicz ujawnił kontrwywiad (29-03-08, 01:00)
- Wywiadówka Wassermanna i Macierewicza (27-03-08, 10:50)
Pod rządami PiS ludzie byłego wiceministra obrony narodowej, likwidatora WSI i szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza obsiedli spółki związane z paliwami. Z raportu Ministerstwa Skarbu, do którego dotarła "Gazeta", wynika, że czerpali z ich kas pełnymi garściami.
Minister skarbu nie daje rady
Jedną ze spółek, w których stanowiska w zarządzie i radzie nadzorczej dostali ludzie Macierewicza, jest firma ochroniarska Naftor, spółka zależna OLPP, wielkich państwowych magazynów paliwowych.
Prezesem Naftoru został Piotr Woyciechowski, w latach 90. szef wydziału studiów w gabinecie Macierewicza (wówczas ministra spraw wewnętrznych). Zarabiał 18 tys. zł miesięcznie. Dodatkowo zasiadał w trzech radach nadzorczych. Stanowisko wiceprezesa z pensją 15 tys. zł dostał bratanek Macierewicza Tomasz.
Gdy do władzy doszła koalicja PO-PSL, zostali odwołani. Minister skarbu Aleksander Grad od kilku tygodni szukał sposobu na zablokowanie ich wysokich odpraw - w sumie 400 tys. zł. Nie udało się.
- Takie były zapisy w kontraktach. Nic nie mogliśmy zrobić - mówi "Gazecie" pracownik Naftoru.
Woyciechowski dostał 240 tys. zł, Tomasz Macierewicz - 160 tys.
Rada bierze za spotkanie, więc często się spotyka
W OLPP znaleźliśmy więcej dobrych znajomych Macierewicza. Prezesem został Arkadiusz Siwko, w latach 90. dyrektor gabinetu Macierewicza.
Siwko ściągnął do firmy kolegów z komisji weryfikacyjnej WSI - specjalistą ds. bezpieczeństwa zrobił członka komisji Piotra Bączka, a radcą prawnym Bartosza Kownackiego, prawnika komisji. Stanowisko w państwowych magazynach dostała też żona Piotra Woyciechowskiego i mąż jego kuzynki.
Jako prezes OLPP Siwko zarabiał około 18 tys. zł. Dorabiał też w radzie nadzorczej Naftoru, której był szefem. To on ustalał wynagrodzenia dla rady. Za jedno posiedzenie członkowie rady dostawali 2,8 tys. zł w 2007 r., a w 2008 r. - 3,1 tys.
- To bardzo wysoka stawka - ocenia Józef Czyczerski, członek rady nadzorczej KGHM, jednego z największych na świecie producentów miedzi. - U nas członkowie rady dostają 4,6 tys. zł. Ale to jest miesięczny ryczałt, a nie dieta za jedno posiedzenie!
Rada nadzorcza Naftoru zbierała się więc często. Tylko w 2007 r. na diety dla członków rady poszło prawie 350 tys. zł (przy zysku ok. 990 tys. zł). Siwko zarobił w radzie ponad 70 tys.
- Ciekawe, po co rada niewielkiej spółki zbierała się dwa lub trzy razy w miesiącu? Widać, że ci ludzie nie mieli żadnych skrupułów, żeby wyciągać pieniądze z firm powiązanych ze skarbem państwa - mówi minister skarbu Aleksander Grad (PO). - Zachowanie ekipy Macierewicza w spółkach jest dowodem na patologie ustawy kominowej, która ma ograniczać zarobki w państwowych spółkach, a w rzeczywistości powoduje, że prezesi zasiadają w radach nadzorczych spółek zależnych i robią tam kasę - podkreśla Grad.
Jasiński: Nie wiedziałem, że aż tyle brali!
Na OLPP zarabiał też historyk IPN Sławomir Cenckiewicz, autor słynnej książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Wcześniej znany bardziej jako doradca Macierewicza, szef tajnej komisji likwidacyjnej WSI. Dostawał 2,8 tys. zł miesięcznie. Cenckiewicz nie miał żadnego doświadczenia w branży paliwowej ani nawet zdanego egzaminu dla członków rad nadzorczych. Pytany kilka miesięcy temu przez "Gazetę" o polityczną posadę nie chciał rozmawiać.
Z Arkadiuszem Siwką, Piotrem Woyciechowskim i Tomaszem Macierewiczem nie udało nam się skontaktować.
Wysokimi zarobkami rady nadzorczej Naftoru jest zbulwersowany minister skarbu w rządzie PiS Wojciech Jasiński. - Nie wiedziałem, że w tak niewielkiej spółce były tak wysokie stawki - mówi Jasiński. - Gdybym wiedział, zrobiłbym z tym porządek.
- Ale dlaczego obsadzał pan w spółkach ludzi Macierewicza, choć nie mieli doświadczenia w branży paliwowej ani ochroniarskiej?
Wymiana trwała nawet po przegranych przez PiS wyborach. To wtedy asystent ministra Jasińskiego Marek Martynowski dostał stanowisko w OLPP. Został doradcą zarządu.