środa, 20 sierpnia 2008

Trzech Polaków zginęło w Afganistanie

Trzech Polaków zginęło w Afganistanie

Trzech polskich żołnierzy z 2. Brygady Saperów w Kazuniu zginęło w Afganistanie, gdy pod jednym z polskich hummerów wybuchła mina pułapka. Żołnierze zginęli na miejscu. Jeden ciężko ranny został przewieziony śmigłowcem do szpitala.

czytaj dalej...
REKLAMA

W kolumnie jechało kilka pojazdów, hummery i rosomaki. Polacy nigdy nie poruszają się po Afganistanie pojedynczymi samochodami. Niedaleko od naziemnego patrolu w powietrzu były też polskie śmigłowce. Mina, która wybuchła, to prawdopodobnie świeżo podłożony, zdalnie odpalany ładunek (jak doszło do jego odpalenia - czytaj niżej). Tą bronią często posługują się Afgańczycy atakujący oddziały koalicji antyterrorystycznej.

Atak na konwój

st. szer. Paweł Szwed
Do zamachu doszło około godziny 13.30 polskiego czasu. Polski hummer najechał na minę niedaleko miejscowości Shawal, niecałe 20 kilometrów od bazy Ghazni. Na miejscu zginęli trzej żołnierze w wieku od 27 do 28 lat.

st. szer. Paweł Brodzikowski
Ofiary to: starszy kapral Waldemar Sujdak, 28 lat, starszy szeregowy Paweł Szwed, 27 lat, i starszy szeregowy Paweł Brodzikowski, 25 lat.

st. kpr. Waldemar Sujdak
Czwarty żołnierz jest ciężko ranny. Na szczęście bardzo szybko obok zaatakowanego konwoju wylądował polski śmigłowiec, który zabrał rannego do bazy w Bagram.

"Amerykańscy lekarze, którzy operowali naszego żołnierz,a mówią, że jego stan jest ciężki, ale na szczęście stabilny. On leży teraz w szpitalu, w którym wykonuje się operacje ratujące życie. Gdy tylko jego stan polepszy i pozwoli na transport, zabierzemy go najpierw do Rammstein (baza NATO w Niemczech - red.), a potem do Polski" - powiedział dziennikowi.pl rzecznik polskich sił w Afganistanie mjr Jacek Popławski.

Co zabiło Polaków?

Polskie konwoje są wyposażone w sprzęt zagłuszający sygnał z telefonów komórkowych. Tak więc odpalenie miny przez telefon jest niemożliwe. Ładunek mógł być jednak odpalony przez kabel. Zrobił to więc obserwator ukryty obok drogi, którą jechali Polacy. To najbardziej prawdopodobny scenariusz ataku.

Żołnierze nie wykluczają jednak, że mogła to być zwykła mina naciskowa, która wybuchła po najechaniu na nią przez hummera.

W sumie w Afganistanie zginęło sześciu polskich żołnierzy. Pierwszy - w sierpniu 2007 roku, gdy patrol ostrzelano prawdopodobnie z granatnika. W lutym 2008 roku w ataku na polski konwój zginęło dwóch kolejnych, także ich samochód wjechał na minę.

"To fatalna wiadomość. Myślimy przede wszystkim o rodzinach i kolegach żołnierzy" - tak w TVN24 skomentował informację o ataku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Dodał jednak, że właśnie takie wydarzenia, jak zamachy czy śmierć polskich żołnierzy, sprawiają, że nasza obecność w Afganistanie jest ciągle potrzebna.

W Afganistanie służy 1200 żołnierzy Wojska Polskiego. Docelowo ma być ich jeszcze o 400 więcej.

Tragedia na lotnisku w Madrycie

Beata Kopyt , kif , nat 20-08-2008, ostatnia aktualizacja 21-08-2008 04:00

153 osoby zginęły na madryckim lotnisku Barajas, gdy samolot stanął w płomieniach. To największa katastrofa lotnicza w Hiszpanii od ponad 20 lat. Doszło do niej wczoraj wczesnym popołudniem, kiedy samolot MD-82 hiszpańskich linii Spanair rozpędził się na pasie startowym i zaczął wznosić w powietrze.

źródło: Archiwum Rzeczpospolitej
Akcja ratownicza na lotnisku Barajas
źródło: Reuters
Akcja ratownicza na lotnisku Barajas
Lotnisko Barajas
autor zdjęcia: Filip Frydrykiewicz
źródło: Fotorzepa
Lotnisko Barajas

Samolot leciał do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Na pokładzie znajdowało się 166 pasażerów – głównie turystów – i dziewięciu członków załogi. Przeżyli ci, którym udało się wydobyć z płonącego wraku.

Niektórzy spośród rannych są w stanie krytycznym, więc liczba ofiar śmiertelnych może ulec zmianie.

Długo nie publikowano listy pasażerów, ale było wiadomo, że są wśród nich zagraniczni podróżni. Mówiło się o Niemcach (potem podano, że było ich czterech), Szwedach i Holendrach, nie było informacji o Polakach. Samolotem podróżowała dwójka małych dzieci. Pojawiły się pogłoski, że zginęły, wieczorem poinformowano jednak, że wprawdzie są poparzone, ale przeżyły.

Przeżyli ci, którym udało się wydobyć z płonącego wraku

Samolot startował o godzinie 14.30. Była to jego druga próba podejścia do lotu. Przy pierwszej, według dziennika „El Pais”, pilot zgłosił, że słyszy dziwny szum w silniku. Nie wykryto jednak żadnej usterki i po przeglądzie samolot dopuszczono do lotu.

Jeszcze podczas startu zapalił się jednak lewy silnik. Maszyna spadła zaraz za końcem pasa startowego z niewielkiej, kilkumetrowej wysokości i stanęła w płomieniach. Na ziemię rozlało się paliwo z dwóch pełnych baków. Samolot przełamał się na dwie części. W niebo wzbiły się gęste kłęby szarego dymu, które jeszcze przez kilka godzin unosiły się nad madryckim lotniskiem.

Na miejscu tragedii natychmiast pojawiło się 45 karetek pogotowia, 11 jednostek straży pożarnej, 230 sanitariuszy i 170 strażników miejskich. Strażacy próbowali gasić płonący wrak, a personel medyczny – ratować ludzi. Jeden z ratowników mówił później o „totalnej katastrofie”. Z relacji strażaków, lekarzy i sanitariuszy wynikało, że na miejscu zastali dziesiątki zwęglonych ciał.

– To nie wyglądało jak samolot. Wszystko się spaliło – opowiadał funkcjonariusz Gwardii Cywilnej. – Istne piekło. Ludzkie ciała dosłownie się gotowały. Próbowaliśmy je zbierać, ale poparzyliśmy sobie ręce – mówił.

Premier Jose Luis Rodriguez Zapatero natychmiast przerwał urlop i zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu. Najpierw jednak pojechał na lotnisko Barajas i spotkał się z bliskimi ofiar. Władze Madrytu ogłosiły trzydniową żałobę.

Wczorajsza katastrofa na lotnisku w Madrycie to najpoważniejszy tego rodzaju wypadek w Hiszpanii od ponad 20 lat. Najtragiczniejsza katastrofa lotnicza w historii tego kraju miała miejsce w 1977 roku, gdy dwa samoloty zderzyły się na lotnisku na Teneryfie. Zginęło wówczas 585 osób. Wtedy zawinił człowiek. Teraz jest jeszcze za wcześnie na ustalenie przyczyny wypadku: czy był nią błąd człowieka czy awaria maszyny. Minister rozwoju i przemysłu Magdalena Alvarez uważa, że pilot mógł popełnić błąd „przy manewrze startu”.

p. z.

Najtragiczniejsze katastrofy lotnicze w ostatnim czasie:

10 czerwca 2008 roku - na lotnisku w Chartumie rozbił się sudański samolot z 217 osobami na pokładzie. W katastrofie Airbusa A310, który zapalił się podczas lądowania, zginęło około 30 osób. Maszyna zjechała z pasa startowego i przełamała się na dwie części. Lądowanie odbywało się w złych warunkach atmosferycznych, podczas szalejącej burzy.

17 lipca 2007 roku - brazylijski Airbus A320 ze 176 osobami na pokładzie rozbił się w czasie ulewnego deszczu na lotnisku Congonhas w Sao Paulo. Po wylądowaniu samolot nie zdołał wyhamować na końcu pasa, przejechał przez zatłoczoną szosę i uderzył w stację paliwową, powodując wybuch jej zbiorników i olbrzymi pożar. Ze 170 pasażerów i sześciu członków załogi, znajdujących się na pokładzie, nikt się nie uratował. Na ziemi zabitych zostało co najmniej 15 osób.

5 maja 2007 roku - lecący z Duali w Kamerunie do stolicy Kenii Nairobi Boeing 737-800 kenijskiego towarzystwa Kenya Airways rozbił się wkrótce po starcie. Najprawdopodobniej nie przeżył nikt spośród łącznie 114 pasażerów i członków załogi.

1 stycznia 2007 roku - Boeing 737-400 indonezyjskiego towarzystwa AdamAir ze 101 osobami na pokładzie zaginął podczas lotu z Surabai do Manado na wyspie Sulawesi (dawny Celebes). Wraku samolotu nie odnaleziono; 25 stycznia okręt wojenny USA odebrał sygnały radiowe "czarnej skrzynki" w miejscu, gdzie głębokość morza przekracza 1000 metrów.

Oficjalna strona linii Spanair

www.spanair.com

Rzeczpospolita

PR POL-ISL 30-32 Koniec marzeń, koniec snów. Polska na aucie Koniec marzeń, koniec snów. Polska na aucie

Polacy stracili szansę na medal

To miał być dla nas historyczny mecz. Medale były blisko, w naszym zasięgu. Niestety, polscy szczypiorniści będą grać jedynie o piąte miejsce. Zadecydowała pierwsza połowa meczu, którą podopieczni Bogdana Wenty zwyczajnie przespali. W drugiej części gry z całych sił goniliśmy wynik, ale nie udało się. To nasi rywale zagrają w półfinale turnieju olimpijskiego - ich przeciwnikiem będzie Korea Południowa lub Hiszpania.

czytaj dalej...
REKLAMA

Szansę na awans zaprzepaściliśmy w pierwszej połowie, która skończyła się wynikiem 14:19 dla Islandczyków. W drugiej nasi szczypiorniści się przebudzili, ale na skuteczny finisz było już za późno. Nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze, na naszej drodze stał fantastycznie dysponowany dziś bramkarz Gustavsson. Polscy piłkarze ręczni, podobnie jak siatkarze, nie zagrają w półfinałach igrzysk. Pozostaje nam jedynie walka o piąte miejsce...

Tak grali dziś Polacy:

Pierwszą bramkę zdobyli nasi rywale. Bartosz Jurecki w odpowiedzi rzucił piłką, ale wprost w bramkarza. Wolny dla ekipy Islandii i żółta kartka dla jednego z rywali. Grzegorz Tkaczyk i pierwsza bramka dla Polski. Jest 1:1! Polacy muszą uważać w obronie, ale przerzucony Sławomir Szmal i mamy drugą bramkę dla Islandii. Faulowany Lijewski i rzut wolny dla Polski. Rozgrywamy akcję.... Grzegorz Tkaczyk i... słupek. Co za pech! W odpowiedzi Aleksander Petersson i jest już 3:1 dla Islandii w 6. minucie spotkania. W odpowiedzi na bramkę Gustavssona uderza Lijewski, ale bramkarz z Islandii broni. Chwilę później Tkaczyk i tym razem bramkarz nie daje rady - mamy drugą bramkę. Tkaczyk dostaje żółtą kartkę, a rywale rzut wolny. Wykorzystują go - jest 4:2 dla naszych przeciwników. Kontratak Islandii i kolejny gol Jest już 2:5. Polacy, do roboty!

Tkaczyk ma pecha. Tym razem trafił w słupek. Na szczęście sędzia dyktuje karnego dla Polski. Mamy trzecią bramkę, ale teraz w ataku Islandia. Udane rozegranie, szósta bramka dla naszych rywali. Limit żółtych kartek został już wyczerpany, teraz zawodnicy będą musieli wędrować na ławkę kar. Mamy problemy z atakiem pozycyjnym - Islandia broni bardzo mocno. Jurasik, wkrętka, ale znów kapitalna obrona Islandczyków. Gramy w przewadze, Jaszka... jest! 4:6. "Polska, Polska" - słychać na trybunach. Piłka odbija się od nogi jednego z Polaków i mamy wolny dla Islandii. Rywale zdobywają gola, a Jurasik znów trafia w słupek. Te słupki to dziś jakieś przekleństwo. W 13. minucie przegrywamy 4:7. Trzy znakomite podania, Jurasik i bramka 5:7.

Islandczycy organizują atak pozycyjny. Atakuje Stefansson, przechwyt Jaszki, kontra i mamy szóstą bramkę. Odpowiedź rywali jest natychmiastowa - 8:6. Kolejną akcję Islandii powstrzymujemy blokiem. Rzut wyłapuje Szmal, idziemy z kontrą, przechodzimy do ataku pozycyjnego, powtrzymywany nieprzepisowo Jaszka i mamy rzut wolny. Rozgrywamy spokojnie piłkę, trafia ona do Bieleckiego i bramka, mimo że wiesza się na nim Petersson. Niestety, znów luka na środku obrony i Islandia odpowiada bramką. 7:9. Jurecki traci piłkę na spółkę z Lijewskim, Islandia idzie z kontrą, na szczęście powstrzymaną, ale wciąż rywale w natarciu. Petersson i Szmal nie ma nic do powiedzenia. Nasz bramkarz zgłasza zmianę - jest 7:10.

Rzut karny dla Polski - nieprzepisowo zatrzymany Jaszka. Będzie rzucał Tomasz Tłuczyński. Bartek Jaszka leży na parkiecie, na szczęście wszystko w porządku po interwencji lekarzy. Tłuczyński i... broni Gustavsson. Nieprawdopodobny dzień bramkarza z Islandii. Po pierwszej połowie przegrywamy 14:19.

Druga część meczu zaczynamy od gola Karola Bieleckiego. Po chwili straty zmniejsza Jurasik. Niestety, dwa razy tracimy głupio piłkę i znów przegrywamy pięcioma bramkami (16:21). Dwie minuty kary dla Islandczyka. Wykorzystujemy grę w przewadze. Jurasik zdobywa 17. bramkę dla Polski. Broni Szmal. Kontra, Tkaczyk i gol. Kolejnej akcji rywale już nie marnują 22:18 dla Islandii. Bielecki i mamy 19. gola.

Po 10 minutach drugiej połowy jest 23:20 dla Islandii. Polacy rzucili się do odrabiania strat, ale wciąż prowadzą rywale. Było już 23:21, teraz jest 24:22. Wolny, Jachlewski, kapitalny - gol! 24:23. Trener rywali prosi o czas. Po przerwie akcja Islandii, ale Szmal rewelacyjnie broni. Akcja Polaków. Krzysztof Lijewski, ale obrońcy reagują, podanie do Bieleckiego, ale Gustavsson na posterunku. Ależ dziś broni bramkarz naszych rywali. W odpowiedzi Stefansson i gol... 25:23. Nie poddajemy się. Krzysztof Lijewski i mamy gola. 24:25. 17 minut drugiej połowy za nami. I znów gol dla Islandii. Nie zareagowała nasza obrona. 24:26. Gramy jednak zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie. Rzut wolny dla Polski, rozgrywamy atak pozycyjny. Nic z tego. Znów górą Gustavsson. Rywale wychodzą z kontrą. Będzie rzut wolny dla Islandii. Na szczęście bez kary dwóch minut dla nas. Islandczycy jednak skuteczni. Gol i 27:24 dla nich.

Konstruujemy atak pozycyjny. Wymiana podań. Niestety, faul Jaszki w ataku i piłka dla rywali. 10 minut do końca meczu, pędzi Islandia. Sędzia po faulu jednego z naszych zawodników pokazuje rzut wolny dla Islandii. Tkaczyk przytrzymuje rywala za koszulkę - dostaje karę dwóch minut w tak newralgicznym momencie meczu. Błyskawiczny kontratak Polaków. Jurasik niczym wytrawny akrobata trafia do siatki, ale sędzia nie uznaje gola! Nasz szczypiornista przekroczył linię. Tymczasem rzut karny dla Islandii. Ale broni Sławek Szmal. To sygnał do mobilizacji, do boju.

Rywale grają z przewagą jednego zawodnika, ale dla naszych nic to nie znaczy. Bartosz Jurasik i mamy gola. 25:27. Rywale pędzą z kontrą, ale bramki nie ma. Jeden z naszych zawodników dotknął piłki, więc w akcji nadal Islandia. Bronimy ten atak, będziemy mieli okazję przeprowadzić akcję. I już atak pozycyjny. Wymiana piłek. Spokojnie rozpoczynamy ten atak, ale trzeba przyspieszyć. Atakuje Lijewski, przewracany tam w polu, sędzia dyktuje wolny. Zacznie Jurecki. Niecałe siedem minut do końca meczu. Jest szansa, wciąż jesteśmy blisko rywali. Już gramy - Jaszka, Bielecki, rzuca Jaszka i gooool. 26:27.

Niestety, rzut karny dla rywali. Tym razem Szmal bez szans. 26:28. Wznawia grę Siódmiak. Polacy walczą i udaje się wywalczyć... karę dwóch minut dla przeciwnika. Będziemy grać w przewadze. Czy to wykorzystamy? Na boisku jest już Tkaczyk, podaje do Jachlewskiego, ale niestety broni Gustavsson. Marcin Lijewski trzyma za koszulkę Islandczyka - dostaje karę dwóch minut. Niecałe pięć minut do końca meczu. Akcja Polski. Udaje się. Wciąż jest szansa. Cztery minuty do końca meczu. Wolny dla Islandii. Bogdan Wenta wzywa swój zespół, jest chwila na omówienie taktyki. Ale już Islandia przygotowuje atak pozycyjny. Bramka... 30:27 dla Islandii.

Atakuje Polska. Bartek Jurecki ostro potraktowany przez trzech Islandczyków. Mamy jedynie wolny. Trzy bramki straty na trzy minuty przed końcem spotkania. Tkaczyk, znów faul i gwizdki sędziów. No niestety, broni Gustavsson. Teraz akcja Islandczyków. Stefansson, faul w ataku, przechwyt naszych, Jurasik szuka kogoś kto byłby na lepszej pozycji. Atak pozycyjny, próba rzutu, Lijewski, Gustavsson, wolny dla Polski. Niecałe dwie minuty do końca meczu. Przegrywamy z Islandią 27:30. Jeszcze walczymy. Jaszka i gol 28:30. Islandia będzie grała wolno, spokojnie, my kryjemy indywidualnie na całej połowie. Musimy zaryzykować. Już tylko minuta do końca.

Aut dla Islandii. Bramka i to już jest niestety koniec. Straciliśmy szansę, by awansować do półfinału igrzysk olimpijskich. 37 sekund, karny dla nas, ale przegrywamy 28:31. Niestety, przespaliśmy pierwszą część spotkania. Karny, Tłuczyński, gol 29:31. Petersson... 32. gol dla Islandii. Polacy kończą na trzy sekundy przed końcem bramka - 30. 32:30 dla Islandii, i to nasi rywale zagrają w półfinale.

Islandia - Polska 32:30