piątek, 1 maja 2009

Historia NBP jest krótka, ale ciekawa

NBP jest znany w światowej ekonomii

Aby zrozumieć, jak ważną rolę w polskiej gospodarce na przestrzeni ostatnich 9 dekad pełnił Narodowy Bank Polski musimy cofnąć się do początków porozbiorowego państwa polskiego i 1918 roku. Wówczas bowiem zdecydowano, że w przyszłości zostanie utworzony Bank Polski – instytucja emisyjna, nawiązująca nazwą do tej, która od 1828 r. zajmowała się sprawami monetarnymi i gospodarczymi w okresie krótkotrwałej autonomii Królestwa Polskiego.

W odrodzonej w 1918 r. Polsce w obiegu była marka polska, przejęta od Niemców razem z instytucją emisyjną –Polską Krajową Kasę Pożyczkową. Emitowane przez nią marki polskie stały się tymczasowym, obowiązującym środkiem płatniczym.

Walcząc o ustalenie swych granic i dysponując nikłymi dochodami skarbowymi, Polska ciągle powiększała swe zadłużenie. Dług Skarbu finansowano drukiem pieniądza. Szybko rósł jego obieg i podobnie szybko spadał kurs marki polskiej. W połowie 1923 r. inflacja osiągnęła fazę hiperinflacji. Ceny rosły z miesiąca na miesiąc w tempie 50 proc. i wyższym.

W lutym 1919 r. pierwszy rząd wolnej Polski zapowiedział wprowadzenie złotego w miejsce marki polskiej. Zmiana miała być nawiązaniem do długiej tradycji monetarnej. Złoty polski był bowiem jednostką pieniężną stosowaną w dawnej Polsce już w końcu XV wieku. Nawet w czasach porozbiorowych, gdy w obiegu był obcy pieniądz, przywiązanie do złotego było silne. Złoty polski był np. odpowiednikiem 15 kopiejek w codziennych rachunkach. W połowie grudnia 1923 r. współtwórca i ojciec-założyciel Banku Polskiego – Władysław Grabski – został premierem i jednocześnie zatrzymał tekę ministra skarbu. Zamierzał zrównoważyć budżet i pozyskać dochody z podatku majątkowego oraz uniknąć pożyczek zagranicznych w obawie przez koncesjami politycznymi.

Na przełomie lat 1923-1924 katastrofa monetarna była już oczywista. Miesięczny wzrost cen przekraczał 150 proc.!

Sejm 11 stycznia 1924 r. uchwalił ustawę o naprawie Skarbu Państwa i reformie walutowej, która w założeniach i faktycznie pozwoliła przezwyciężyć katastrofę hiperinflacji i związany z nią chaos w gospodarce. W kwietniu 1924 r. w miejsce zniszczonej inflacją marki polskiej wszedł do obiegu złoty, poprzednik naszej obecnej jednostki pieniężnej. Zajął się tym utworzony wtedy Bank Polski – prekursor NBP.

Kiedy ustanowiono statut Banku Polskiego, nadano mu wyłączne prawo emisji banknotów. Organizacją Banku zajął się pięcioosobowy komitet, któremu przewodniczył przyszły prezes Stanisław Karpiński. Zgodnie z ówczesnymi wzorami powstał bank centralny w formie prywatnej spółki akcyjnej, co miało zapewnić jego niezależność. Akcje Banku objęło 176 tys. akcjonariuszy. Skarb Państwa miał tylko 1 proc. akcji. Bank rozpoczął działalność 28 kwietnia 1924 r. Dokonał wymiany marek polskich w relacji 1,8 mln marek za 1 złotego. Złoty był wówczas równy frankowi szwajcarskiemu. Początkowo dobra sytuacja w budżecie i bilansie płatniczym oraz zgromadzone rezerwy złota i dewiz dawały poczucie stabilizacji i zapewniały sukces reformy. Jednak sukces reformy okazał się krótkotrwały. W 1924 r. wielki nieurodzaj zbóż i głęboki kryzys w przemyśle, a w 1925 r. załamanie w bilansie płatniczym radykalnie osłabiły kurs złotego. Interwencje walutowe Banku Polskiego były nieskuteczne.

Bojąc się spadku skromnych rezerw złota i dewiz, Bank wycofał się z obrony kursu złotego. Premier Grabski w listopadzie 1925 r. podał się do dymisji. Pod wpływem sytuacji gospodarczej znów pojawił się deficyt budżetu. Rząd finansował wydatki emisją państwowych znaków pieniężnych, w tym bilonu. Wróciła inflacja, którą nazwano inflacją bilonową. Ceny rosły w tempie rocznym przekraczającym 15 proc. Dopiero poprawa koniunktury poprawiła budżet i bilans płatniczy oraz zaczęła stabilizować kurs złotego.

Ustabilizował się on ostatecznie w 1927 r. dzięki pożyczce międzynarodowej. Złoty pozostał walutą stabilną i silną do końca okresu międzywojennego. Choć nie brakowało dyskusji o polityce pieniężnej Banku Polskiego, to jednak – bez wątpienia – był on bardzo ważną instytucją w Drugiej Rzeczypospolitej.

W 1945 r. rozpoczął działalność Narodowy Bank Polski. Zaczął funkcjonować jako bank państwowy pod nadzorem ministra skarbu. Początkowo NBP przyjął zasady skopiowane ze statutu Banku Polskiego. Zakładano, że będzie on bankiem emisyjnym, nie angażującym się w bezpośrednie finansowanie przedsiębiorstw. Jednak szybko gospodarka nakazowo- rozdzielcza zasadniczo zmieniła rolę NBP i pieniądza. Już na początku 1946 r. powierzono NBP kontrolę finansową i bezpośrednie finansowanie górnictwa, hutnictwa i przemysłu włókienniczego. Narodowy Bank Polski stopniowo stawał się monobankiem – monopolistą w dziedzinie nie tylko emisji pieniądza, ale także udzielania kredytu i gromadzenia oszczędności.

Jednak nawet w warunkach ustrojowych ograniczających rolę banku centralnego NBP wykonywał prace, które przyczyniały się do racjonalizacji procesu gospodarowania. Wymienić tu trzeba zwłaszcza organizowanie rozliczeń bezgotówkowych, obsługę budżetu, gospodarowanie skromnymi rezerwami dewizowymi i opracowywanie bilansu płatniczego oraz innych syntetycznych bilansów gospodarki narodowej.

Dopiero koniec lat osiemdziesiątych zapoczątkował powrót złotego do świata prawdziwego pieniądza. Dzięki reformom udało się przywrócić złotemu zdolność pełnienia funkcji narodowego pieniądza, a Narodowemu Bankowi Polskiemu nadano rolę banku centralnego, odpowiedzialnego za wartość polskiego pieniądza.

Na początku 1990 r. problemem był wysoki stopień dolaryzacji gospodarki. Zasoby pieniężne obejmowały w 75 proc. waluty obce, a w 25 proc. złote w gotówce i na rachunkach bankowych. W krótkim okresie udało się odwrócić te proporcje. Po wielu latach odgórnego hamowania ruchu cen i zniekształcania ich struktury oraz wskutek odziedziczonego ogromnego deficytu, w 1989 r. doszło do wybuchu inflacji, która osiągnęła poziom czterocyfrowy, ale dość szybko zeszła do wymiaru dwucyfrowego. Wprowadzenie ograniczonej wymienialności złotego zbliżyło złotego do prawdziwego pieniądza.

W 1995 r. przeprowadzono denominację złotego, która przeszła do historii jako skreślenie czterech zer. Unormowanie sytuacji płatniczej pozwoliło też wówczas zapoczątkować kształtowanie kursu złotego na rynku walutowym oraz zapewnić złotemu status waluty wymienialnej według standardu międzynarodowego.

Do istotnych zmian doszło po 1997 r. Nowa Konstytucja zapewniła mocną pozycję Narodowego Banku Polskiego w systemie instytucji publicznych i związała politykę pieniężną z nowym organem NBP – Radą Polityki Pieniężnej.

Dzisiaj NBP jest bankiem państwowym opartym na najlepszych wzorach i często stawianym za wzór innym bankom centralnym.

Gej kontra miss

Piotr Zychowicz 22-04-2009, ostatnia aktualizacja 22-04-2009 08:15

Faworytka do tytułu Miss Ameryki przegrała konkurs, bo przyznała, że wierzy w tradycyjne małżeństwo.

Kristen Dalton, nowa Miss Ameryki i Carrie Prejean, Miss Kalifornii
źródło: AP
Kristen Dalton, nowa Miss Ameryki i Carrie Prejean, Miss Kalifornii

Do skandalu, o którym mówi cała Ameryka, doszło podczas finału konkursu na najpiękniejszą Amerykankę. Miss Kalifornii Carrie Prejean, murowana kandydatka do tytułu, miała odpowiedzieć na pytanie znanego homoseksualisty Pereza Hiltona. Zapytał ją, czy amerykańskie stany powinny, jej zdaniem, zalegalizować małżeństwa osób tej samej płci.

Ku zaskoczeniu Hiltona 21-letnia kandydatka na Miss Ameryka odpowiedziała, że wierzy w małżeństwo będące związkiem kobiety i mężczyzny. – Tak zostałam wychowana. Taki pogląd panuje w moim kraju i w mojej rodzinie – powiedziała, wywołując grymas niezadowolenia na twarzy rozmówcy.

Perez Hilton, który był jednym z jurorów, zablokował kandydaturę kalifornijskiej piękności. Tytuł najpiękniejszej Amerykanki otrzymała Miss Karoliny Północnej, a Miss Kalifornii musiała się zadowolić drugim miejscem. Kilka godzin później w swoim blogu Perez Hilton otwarcie przyznał, że pogrążyła ją „niepoprawna odpowiedź”. Przy okazji nazwał ją głupią suką i napisał, że gdyby mimo wszystko została wybrana, wskoczyłby na scenę i zerwał jej z głowy koronę.

Co ciekawe, organizatorzy konkursu z rodzinnego stanu Carrie, zamiast wziąć w obronę swoją kandydatkę, przyznali w pełni rację Hiltonowi. – Jestem zasmucony i urażony tym, że Miss Kalifornii uważa, iż prawo do małżeństwa jest zarezerwowane tylko dla mężczyzny i kobiety – powiedział, cytowany przez telewizję ABC, Keith Lewis.

Poglądów reprezentowanych przez Hiltona i Lewisa nie podziela większość mieszkańców USA. Carrie Prejean w ciągu kilku godzin stała się bohaterką Amerykanów. Zaraz po emisji programu dostała 1000 wiadomości z poparciem na Facebooku, a kolejne 2000 osób chciało ją umieścić wśród swoich internetowych przyjaciół.

W sieci roi się od wyrazów poparcia dla młodej Kalifornijki, która nie dała się zastraszyć przedstawicielowi wpływowego lobby i stanęła w obronie tradycyjnych wartości.

– Liberalne media i show-biznes są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Ameryka to wciąż konserwatywny i chrześcijański kraj. Zwykli ludzie są po stronie Miss Kalifornii, bo powiedziała to, co wszyscy myślimy – mówi „Rz” konserwatywny działacz Peter LaBarbera. – Najgorsze jest to, że chociaż Hilton powiedział o tej dziewczynie „głupia suka”, uszło mu to na sucho. Cały dzień udziela dziś wywiadów. Ale gdyby ktoś powiedział o nim „głupia ciota”, byłby skończony. Nikt nie chciałby z nim rozmawiać.

Carrie Prejean zapewnia, że nie żałuje swojej odpowiedzi. – Wiem, że kosztowało mnie to koronę. Powiedziałam jednak to, w co wierzę i co jest prawdziwe. Wpojono mi, żeby nigdy nie iść na kompromis z własnymi przekonaniami – mówiła wczoraj.

– Myślę, że to pytanie było testem, któremu poddał mnie Bóg. To był test mojego charakteru i mojej wiary. Czuję się jak prawdziwa zwyciężczyni – oświadczyła.

I tak chyba jest, bo amerykańskie media pisały wczoraj głównie o niej, całkowicie ignorując nową Miss Ameryki.

Komentarz na blogu Jacka Przybylskiego http://blog.rp.pl/przybylski

Rzeczpospolita

Kalifornijskie wino


wina z Kalifornii
Europa ma Prowansję i Toskanię, Ameryka Kalifornię. Miejsca, gdzie czas płynie inaczej, krajobrazy są piękne, ludzie sympatyczni, a wina genialne. Największe wrażenie zrobiła na mnie słoneczna, bogata Kalifornia.

W Kalifornii łatwo pokochać życie. Zwłaszcza, gdy wyjedziesz już z kosmopolitycznego San Francisco, skierujesz się w stronę lądu i spojrzysz na okoliczne wzgórza - kolorowe, słoneczne, jak okiem sięgnąć porośnięte winoroślą. Łagodny klimat i sympatyczni ludzie sprawiają, że chciałoby się tu zostać na zawsze.

Równiutkie rzędy winorośli ciągną się aż po horyzont.

Zwiedzając winnice w Dolinach Napa i Sonoma, odniosłam wrażenie, że turyści w ogóle nie przeszkadzają winiarzom. Wręcz przeciwnie. Uprzejmość i gościnność gospodarzy potęgują wrażenie piękna otoczenia, w którym powstają wyborne trunki.

Podobnie jak w Toskanii, również w Napie i Sonomie ciągle pojawiają się ludzie, którzy już dorobili się pieniędzy i tu właśnie postanowili je wydać. Kupują plantacje winorośli, budują nastrojowe winiarnie, bary z malowniczymi tarasami, zatrudniają najlepszych winemakerów, słowem - spełniają marzenia. Tworzą klimat.

A klimat jest przecież najważniejszy. Ten przyjazny, który powstaje dzięki ludziom, i ten bardziej konkretny, na który składają się pogoda, temperatura, położenie i rzeźba terenu, ciśnienie, wiatr, deszcze.

W Dolinie Centralnej (Central Valley), na ogromnym płaskim obszarze między Sacramento na północy i Bakersfield na południu, bywa niesamowicie gorąco, słupek rtęci potrafi skoczyć do 40, nawet 45 stopni. Wysokie temperatury łagodzi zimna ściana mgły wisząca stale nad Pacyfikiem. Chłodna wilgoć przenika w wąskie doliny, właśnie tam, gdzie rośnie wino.


Kalifornia
Opóźnia to dojrzewanie owoców, które dzięki temu mają czas, aby rozwinąć interesujące smaki i ciekawą strukturę tanin, a także osiągnąć wysoki poziom cukru, który potem, podczas fermentacji, zmienia się w alkohol.

Winiarnia Trace Ridge należąca do giganta

Geograficzne położenie Kalifornii, którą Amerykanie nazywają "fruit basket" (kosz z owocami), to główna przyczyna tamtejszych sukcesów winiarskich. Efektem ubocznym jest największa w świecie produkcja rodzynek.

Napa - droga kraina wielkich win

W Kalifornii jest 1605 winnic, zajmują ponad 208 tys. ha! Ale tylko posiadanie ziemi w Dolinie Napa spełnia marzenia snobistycznych winiarzy, gwarantuje sławę i sukcesy finansowe.

Dolina Napa

Z tego prestiżowego regionu pochodzą najdroższe wina świata. To królestwo cabernet sauvignon. Co roku ekstrawaganccy kolekcjonerzy z Ameryki spotykają się, aby licytować kultowe cabernety z Napy. Padają rekordy - w 2000 r. za butelkę magnum Screaming Eagle '96 zapłacono ponad 10 tys. dolarów!

Ten medal ma dwie strony. W opinii konkurencji ze świata i innych regionów Kalifornii moda na wina z Napy znacznie i w nieuzasadniony sposób podnosi ich wartość. Cóż, w winiarstwie, jak w każdej innej branży, płaci się za produkt i marzenie o wielkiej marce.

Zagorzali przeciwnicy Napy to jednak na ogół zwykli zawistnicy, bo prestiż przyciąga w dolinę najlepszych winemakerów. To tu koncentrują się winiarskie ambicje i postęp, z czego ostatecznie czerpią wszyscy.

Z wiedzy i kreatywności Roberta Mondaviego skorzystał cały region. Już w 1966 r. założył pierwszą nowoczesną winiarnię, rozpoczął badania nad starzeniem win w dębie, jest głównym sponsorem Copia Center - pięknie położonego centrum wina, potraw i sztuki. Za jedyne 10 dolarów można tam przejść krótki kurs winiarstwa i degustować trunki podczas lunchu.

Robert Mondavi - ikona kalifornijskiego winiarstwa. Fach przejął po ojcu, który w 1906 roku opuścił Włochy, by realizować winiarskie ambicje w Dolinie Napa - prawdopodobnie najlepszym na świecie regionie do uprawy winorośli.

Mondavi, energiczny 95-latek, promuje kulturę wina, która jego zdaniem podnosi jakość życia. Co to znaczy? Najlepiej zobaczyć na własne oczy, odwiedzając choć jedną z jego posiadłości. Ja trafiłam do Oakville i nie wiedziałam, czy jestem w winiarni, czy w wypielęgnowanym ogrodzie, czy też w przestrzennym i eleganckim centrum restauracyjno-shoppingowym...

Uwaga! Wina klasy "reserva" smakowały naprawdę znacznie lepiej od pozostałych.

Francis Ford Coppola - zdobywca pięciu Oskarów i właściciel pięknego zakątka w Dolinie Napa.

Kultowych miejsc w Napa jest więcej. Reżyser Francis Ford Coppola kupił jedną z najstarszych winnic w Kalifornii i zamienił ją na muzeum poświęcone dziejom posiadłości. Można tam też obejrzeć jego filmowe pamiątki i pięć Oscarów. "Rosso and Bianco" w Geyserville to przyjemne miejsce do odpoczynku, z klimatycznym winebarem i dużą restauracją. Trudno oprzeć się wrażeniu, że reżyser kupił posiadłość, by odreagować mroczne klimaty "Czasu Apokalipsy".

Sonoma - miejsce dla chardonnay girls i zinfanloverów

Sonoma uważana jest za ubogą krewną Napy, ale chyba tylko dlatego, że miała mniej szczęścia do specjalistów od marketingu. Każdy, kto tam trafi, pokocha jej pejzaże, wybitne wina, no i ceny - na ogół niższe niż w Napie.

Zróżnicowany klimat doliny sprawia, że udaje się tu wiele odmian. Bliżej Pacyfiku robi się najlepsze w całej Kalifornii chardonnay i pinot noir. Najniższe regiony doliny i stoki wschodnie są cieplejsze, stwarzają więc idealne warunki dla zinfandela i szczepów bordoskich. Sonoma to dobre miejsce dla wyznawców sloganu "anything but chardonnay" (ABC - cokolwiek, byle nie chardonnay). blanc i gewürztraminery.


Owoce, które wyschły na krzaku, mają wyjątkowo wysoką zawartość cukru.

Też nie przepadałam za płaskim i nijakim winem. Łatwo jednak zmienić zdanie, bo sonomskie chardonnay zaskakuje, i to bardzo. Wielbiciele amerykańskiej wersji tego szczepu nadają imię Chardonnay swoim córkom. Fajne imię. A wino? Orzeźwiające, z intensywnie wyczuwalnym smakiem zielonych i tropikalnych owoców. Mniej popularne, ale równie udane, są tamtejsze pełne ekstraktu sauvignon

Winorośl we mgle, obrazek typowy dla Kalifornii. Po południu zaświeci słońce.

Chardonnay to nie jedyne specialité de la maison Sonomy. I nie jedyne zaskoczenie. Jadąc do Kalifornii, spodziewałam się wariactwa na punkcie pinot noir, zwłaszcza po sukcesie filmu "Bezdroża". Owszem, pinot jest ciągle oczkiem w głowie wielu winiarzy, ale to zinfandel o soczystym, dżemowym, jagodowym aromacie oraz gładkich i miękkich taninach stał się miejscowym hitem. Na punkcie tego szczepu oszalała cała Kalifornia, zarażając przy okazji inne stany USA. To wizytówka amerykańskiego winiarstwa. Szczep spokrewniony jest co prawda z dalmatyńskim crljenakiem i włoskim primitivo, ale Amerykanie zrobili z niego zupełnie nowe, jedyne w swoim rodzaju wino. Stawiają na jego rozwój i promocję, założyli nawet specjalne stowarzyszenie Zinfandel Advocates & Producers www.zinfandel.org, które we współpracy z uniwersytetem prowadzi badania nad tą odmianą. Co roku organizuje też festiwal zinfandeli w San Francisco, który przyciąga tysięczne tłumy. To tylko jedna z form rozsławiania w świecie "zina"- bo tak pieszczotliwie nazywają go Amerykanie. Ambicją każdego winiarza jest zrobić wielkiego zinfandela. Ja, po spróbowaniu kilku miejscowych marek, zrozumiałam ich pasję.

Kalifornia w Polsce

Ciepły klimat sprawia, że wina z Kalifornii są pełne, mają mocno owocowy charakter i zadziwiająco wysoką zawartość alkoholu. To efekt późnego zbierania owoców, kiedy osiągają one poziom 17% potencjalnego alkoholu. Większość wysokoalkoholowych trunków zostaje rozwodniona w celu uzyskania lżejszego wina, co w języku winiarzy żartobliwie nazywa się nawilżaniem.

Zinfandel

Ulubiony szczep Kalifornijczyków. Robią z niego różne wina. Od orzeźwiających, delikatnych, dobrych na letnie pikniki różowych (white zinfandel), po bogate i mocno zbudowane czerwone, wręcz purpurowe, dojrzewające w dębowych baryłkach.

Seghesio

Seghesio

Zinfandel Old Vine 2004

15,5 %

114,50 zł/750 ml

mielzynski

Francis Coppola

Francis Coppola

Zinfandel 2003

13%

121 zł /750 ml

wine4you

Fetzer

Fetzer

Zinfandel, shiraz 2004

14%

48 zł/750 ml

sommelier





Robert Mondavi winiarnia Woodbridge

Robert Mondavi winiarnia Woodbridge

Zinfandel 2005

13,5 %

45 zł/750 ml

Partner Center

Beringer

Beringer

Zinfandel 2005

13,5%

46 zł /750 ml

centrumwina

Cabernet Sauvignon

Wyróżnia się bardzo głęboką intensywna barwą, dojrzałością i okrągłymi taninami.

Syrah Kalifornijskie odmiany są pełne, mocne, dobrze się starzeją, ich aromaty mają głębokie ziemno-pieprzowe nuty.

Marryvale

Marryvale

Cabernet Sauvignon 2003
14,5 %

76,80 zł/750 ml

mielzynski

Robert Mondavi Private Selection Robert Mondavi

Private Selection

Cabernet Sauvignon 2004

13,5 %

70 zł/750 ml

Partner Center

Marryvale

Marryvale

Cabernet Sauvignon 2003

14,5 %

96 zł/750 ml

mielzynski

Merlot

Ma średnio lub głęboko purpurowy kolor, silny aromat i posmak owocowy z nutką ziołową i czereśniową. Łagodniejszy i krąglejszy niż młode cabernety, ale bogatym, złożonym bukietem.

Kendall-Jackson Kendall-Jackson

Merlot Grand Reserve

14,5%

132 zł/750 ml

La Passion du Vin

Pinot noir

Jedna z najbardziej wymagających odmian pod względem uprawy i produkcji wina. Kalifornijskie pinoty są delikatne i bogate, o charakterystycznym, jedwabistym smaku.

Chardonnay

Fermentowane w beczkach ma intensywny posmak owocowy (aromat gruszki, jabłka, melona i brzoskwini) oraz wyczuwalną gładką nutę dębu.

Sequoia Grove

Sequoia Grove


Chardonnay 2005
13,8 %

132 zł

La Passion du Vin

Kendall-Jackson Kendall-Jackson

Chardonnay Grand Reserva 2005

13,5%

132 zł/ 750 ml

La Passion du Vin

Beringer

Beringer

Chardonnay 2004

14%

74 zł /750 ml

centrumwina

Fumé Blanc

Pomysł Roberta Mondaviego na wytrawne sauvignon blanc z typową dla tego szczepu orzeźwiającą kwasowością, aromatami owoców i lekką nutą ziołową, określaną jako trawiasta.

Robert Mondavi

Robert Mondavi winiarnia Winery

Fume Balnc 2004
14,5 %

139 zł


Partner Center


Gran California pokonuje Gran Cru

W 1976 r. odbyła się w Paryżu degustacja, podczas której wina z Kalifornii zmierzyły się z bordoskimi i burgundzkimi grands crus. Na szczęście jurorami w większości byli gospodarze, a trunki oceniano "w ciemno", w ten sposób uniknięto jakichkolwiek podejrzeń. Za najlepsze uznano bowiem wina z Kalifornii: Stag's Leap Wine Cellars Cabernet i Chateau Montelena Chardonnay. Sędziowie byli w szoku, Francja czuła się upokorzona, ale wyjścia nie miała, musiała uznać klasę Kalifornijczyków.

Od tamtej pory wina z Doliny Napa i Sonoma zaczęły się liczyć w światowej czołówce.

Winnica

Apelacja bez odwołania do jakości

W USA obowiązuje system apelacji AVA, czyli American Viticultural Areas, wskazujący jedynie na pochodzenie geograficzne wina, ale niestanowiący żadnych regulacji jakościowych. Gdy zobaczysz na etykiecie Ohio River Valley AVA, oznacza to, że wino pochodzi z doliny Ohio River i nic poza tym. Apelacja AVA obejmuje prawie 190 regionów, przy czym niektóre z nich to całe hrabstwa, inne to zaledwie kilkadziesiąt hektarów. Zasada jest jednak taka, że wino oznaczone apelacją musi być zrobione przynajmniej w 85 proc. z winogron pochodzących z danego regionu.

To nie ekskluzywny hotel - tak wygląda winiarnia Darioush w Dolinie Napa (www.darioush.com).

Podobne artykuły na Logo24:

Enoturystyka, czyli z kieliszkiem w plecaku

O winach z Kalifornii

Wino z Kraju Kwitnącej Wiśni

Czerwone w dobrej cenie