poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Nie żyje samozwańczy prezydent Polski

jagor
2009-08-26, ostatnia aktualizacja 2009-08-26 21:00
Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent wolnej Polski na wychodźstwie, zmarł 17 sierpnia w Colchester w Wielkiej Brytanii
Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent wolnej Polski na wychodźstwie, zmarł 17 sierpnia w Colchester w Wielkiej Brytanii
fot. Przemyslaw Kozlowski / AG

Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent wolnej Polski na wychodźstwie, zmarł 17 sierpnia w Colchester w Wielkiej Brytanii - informuje portal tvp.info. Miał 89 lat.

Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent wolnej Polski na wychodźstwie, zmarł 17 sierpnia w Colchester w Wielkiej Brytanii
fot. Przemyslaw Kozlowski / AG
Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent...
Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent wolnej Polski na wychodźstwie, zmarł 17 sierpnia w Colchester w Wielkiej Brytanii
fot. Przemyslaw Kozlowski / AG
Juliusz Nowina-Sokolnicki, samozwaniec przedstawiający się jako prezydent...
ZOBACZ TAKŻE
Czytaj więcej o samozwańczym prezydencie Polski w Dużym Formacie

Juliusz Nowina-Sokolnicki po śmierci w 1972 roku prezydenta RP na uchodźstwie Augusta Zaleskiego ogłosił, że został przez zmarłego wskazany na swojego następcę. Kazał się jednak tytułować prezydentem na wychodźstwie, a nie na uchodźstwie - przypomina tvp.info. W 1990 roku oficjalnie przekazał insygnia władzy prezydenckiej Lechowi Wałęsie.

W tym samym roku ogłosił się Wielkim Mistrzem Orderu Świętego Stanisława (orderu rycerskiego istniejącego w XVIII i XIX wieku) i zajął się nadawaniem go w Polsce i zagranicą. W związku z tą sprawą w 2006 roku senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk powiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa podszywania się pod funkcjonariusza publicznego. Śledztwo jednak umorzono - podaje tvp.info.

Przed śmiercią Nowina-Sokolnicki wskazał na swojego następcę Jana Zbigniewa Potockiego, polskiego biznesmena zamieszkałego w Niemczech.

Czytaj więcej na portalu tvp.info.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Zaginiony w Afganistanie kapitan nie żyje

asz, tan, IAR, PAP, Gazeta.pl
2009-08-11, ostatnia aktualizacja 2009-08-11 11:23

- Około 2 w nocy (naszego czasu - przyp. red.)odnaleźliśmy ciało żołnierza, który, niestety, zginął wskutek odniesionych podczas wczorajszych walk ran postrzałowych - powiedział TOK FM ppłk Dariusz Kacperczyk, rzecznik Dowództwa Operacyjnego. Zabity kapitan, Daniel Ambroziński, to już dziesiąta polska ofiara wojny w Afganistanie.

Sierpień 2007, minuta ciszy upamiętniająca śmierć pierwszego polskiego żołnierza w Afganistanie - Łukasza Kurowskiego
Fot. Damian Kramski / AG
Sierpień 2007, minuta ciszy upamiętniająca śmierć pierwszego polskiego...
GALERIA ZDJĘĆ
"Odnaleźliśmy polskiego żołnierza" | wideo


- Jego ciało odnaleziono po bardzo intensywnej akcji poszukiwawczej. Całą noc prowadzili ją żołnierze polscy, afgańscy i amerykańscy - powiedział Kacperczyk.

Polscy żołnierze wraz z Afgańczykami wyruszyli z pobliskiej bazy, by sprawdzić bezpieczeństwo w regionie. W czasie wykonywania zadania zostali ostrzelani przez nieznanych sprawców. Czterech żołnierzy zostało rannych, a piąty został uznany za zaginionego.

Kapitan Daniel Ambroziński to najwyższy rangą polski żołnierz, który zginął w Afganistanie. Jest dziesiątą polską ofiarą wojny. Wcześniej zginęli: por. Łukasz Kurowski, st. kpr. Szymon Słowik, st. szer. Hubert Kowalewski, kpr. Grzegorz Politowski, por. Robert Marczewski, plut. Waldemar Sujdak, kpr. Paweł Brodzikowski, kpr. Paweł Szwed i st. chor. szt. Andrzej Rozmiarek.

Dowództwo Operacyjne poinformowało, że kapitan Ambroziński w Afganistanie pełnił obowiązki specjalisty w Zespole Doradczo-Łącznikowym. Na co dzień służył w 1. batalionie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej, miał 32 lata. Pozostawił żonę i córkę.

Dzisiaj w bazie Ghazni zaplanowano uroczystości pożegnalne, następnie poległy żołnierz zostanie przetransportowany do bazy Bagram.

Polko: Ustalić, jakie błędy popełniło nasze wojsko

- Liczyłem na to ze dla terrorystów żołnierz stał się kartą przetargową. Teraz jest czas żeby ustalić w jaki sposób żołnierz zginął. Żeby ustalić jakie błędy popełniło nasze wojsko. Czy typowy wojskowy system body - system wzajemnej asekuracji, w którym żołnierz odpowiada za drugiego - mówił w TVN24 generał Roman Polko. - Proszę pamiętać, ze oficer powinien być w szczególny sposób chroniony - podkreślił.

"To normalna sytuacja w czasie wojny partyzanckiej"

piątek, 7 sierpnia 2009

Półfinał znów nie dla Agnieszki Radwańskiej

2009-08-08, ostatnia aktualizacja 2009-08-08 00:16

Rumunka Sorana Cirstea zatrzymała Agnieszkę Radwańską w Los Angeles. Polka już po raz ósmy w sezonie nie zdołała pokonać bariery ćwierćfinału w turnieju WTA

Radwańska - Cirstea
Fot. Chris Pizzello AP
Radwańska - Cirstea
Cirstea pokonała wczoraj Radwańską 7:6 (7-4), 1:6, 7:5 po dramatycznym, trwającym 2 godz. i 30 minut spotkaniu.

Polka była zdecydowaną faworytką. Nie tylko dlatego, że jest wyżej w rankingu WTA od Rumunki (na 13. miejscu, rywalka na 28.), ale przede wszystkim dlatego, że dokładnie tydzień temu w Stanford rozbiła 19-latkę z Bukaresztu 6:0, 6:1.

Tym razem Cirstea zagrała jednak znacznie lepiej. Słynny holenderski trener Sven Groenefeld, który doradza jej w ramach kontraktu z Adidasem, świetnie ustawił ją na ten pojedynek. Rumunka ciągle posyłała długie, mocne piłki pod linię końcową i z maniakalnym wręcz uporem atakowała słaby drugi serwis Polki. Radwańska w drugim secie przeważała, ale pierwszą i trzecią partię przegrała po zaciętej walce.

Końcówka była niezwykle dramatyczna. Polka prowadziła w trzecim secie 5:4 i miała własny serwis. Od zwycięstwa dzieliły ją raptem dwie piłki, ale nie zdołała pokonać dobrze grającej Rumunki, która wiosną była w ćwierćfinale Rolanda Garrosa. Chwilę potem z kortu powiało grozą - wydawało się, że Radwańska skręciła kostkę. Polka zacisnęła jednak zęby i broniąc dwa meczbole walczyła do końca. Zabrakło jej jednak sił i nieco chłodnej głowy, by uporać się z Cirsteą.

- To wszystko przez nerwy. Spokojnie, zagraj jej kilka płaskich piłek i skoncentruj się na serwisie. Jeśli przegrasz ten mecz, przecież nic się nie stanie. Świat się nie skończy - uspokajał Agnieszkę jej tata i trener Robert, korzystając w końcówce z tzw. coachingu. - Ale ona gra lepszy return! - odpowiedziała zrezygnowana Radwańska.

Po odpadnięciu Dinary Safiny (nr 1 na świecie) z Chinką Zheng, Agnieszka była najwyżej rozstawiona w swojej połówce. Do wczoraj w Kalifornii wiodło jej się świetnie - w 1/8 finału ograła 6:3, 6:2 Rosjankę Annę Czakwetadze (WTA 54). Na pierwszy w sezonie półfinał musi jednak poczekać.

Dobrze w Los Angeles grała też 18-letnia Urszula (WTA 71), młodsza siostra Agnieszki, która w 1/8 finału wygrała z Na Li (WTA 17) walkowerem. Chinka wycofała się z powodu kontuzji kolana przed spotkaniem. Młodszej siostrze pomogło tego dnia szczęście, ale w poprzednich rundach zagrała świetnie. Ograła m.in. półfinalistkę Rolanda Garrosa - Słowaczkę Dominikę Cibulkovą (WTA 16).

Kalifornia w jakiś tajemniczy sposób do tej pory wydobywała z sióstr Radwańskich najlepszy tenis. To jedyne miejsce, gdzie obie grały dobrze w tym samym czasie. W marcu wśród kaktusów pustynnego Indian Wells Agnieszka i Urszula też grały w ćwierćfinałach. Dla młodszej siostry był to najlepszy turniej w karierze. - Pasują im piłki, korty, pogoda też ma znaczenie, bo jest sucho i gra się szybko. Do tego dochodzi fajna atmosfera, bo na trybunach bardzo mocno wspiera nas Polonia - opowiadał dwa dni temu Radwański.

Urszula grała w nocy o półfinał ze słynną Marią Szarapową. Po Los Angles Radwańskie zagrają w Cincinnati, Toronto i być może New Haven. Wielkoszlemowy US Open rusza 31 sierpnia.