wtorek, 1 września 2009

Siedem tragicznych kart z "Dziennika wojny"

Atak III Rzeszy na Polskę zmienił całkowicie losy świata

Dzięki oporowi polskiej armii w "Dzienniku wojny" zostało zapisanych siedem tragicznych kart. Co takiego wydarzyło się na świecie, gdy Polska walczyła o swe przetrwanie w nierównej walce?

Karta nr 7: Początek końca wojny Japonii z Chinami

Samoloty RAF biorące udział w bitwie o Anglię, fot. AFP


W chwili, gdy niemieckie dywizje atakowały Polskę, Chiny i Cesarstwo Japonii toczyły (17 września - 6 października) wyniszczającą walkę o miasto Changsha w południowej części Państwa Środka. Choć Japończycy rzucili do boju 100 tysięcy swych najlepszych żołnierzy i użyli gazu bojowego, to jednak zdołali dotrzeć tylko na przedmieścia "chińskiej fortecy".

Był to "początek końca", ponieważ Chińczycy zdołali całkowicie odciąć Japończyków od linii zaopatrzeniowych, po czym zdziesiątkowali ich oddziały. Zwycięstwo oznaczało koniec marzeń Japonii o podboju Chin. Zmusiło także Tokio do szukania sojuszu z Hitlerem, który został przypieczętowany Paktem Trójstronnym w 1941 r.

Karta nr 6: Zamach na premiera

We wrześniu, po niemieckiej inwazji na Polskę, wzrosło napięcie w Rumunii. Wojna w Polsce zachęciła faszystowską Żelazną Straż do przeprowadzenia zamachu stanu. Rumuńscy faszyści oskarżyli króla Karola II i premiera Armanda Calinescu o chęć wysadzenia w powietrze pól naftowych Prahova, do spółki z agentami brytyjskiego wywiadu.

Realizując plan przejęcia władzy, Żelazna Straż, za zgodą Niemiec, sformowała szwadron śmierci, który 21 września dokonał skutecznego zamachu na premiera w stolicy, Bukareszcie. Po śmierci Calinescu władze Rumunii wydały wprawdzie wojnę Żelaznej Gwardii, lecz nie zmieniło to faktu, iż po śmierci "premiera ze stali" droga do przejęcia władzy przez faszystów stanęła otworem. W 1940 r. zastraszone władze Rumunii zgodziły się do przystąpienia do sojuszu państw Osi.

Karta nr 5: Upadek rządu na końcu świata

W ciągu kilku pierwszych dni po inwazji III Rzeszy na Polskę poszczególne państwa wypowiedziały Niemcom wojnę (m.in. Wlk. Brytania, Francja, Australia, Kanada, Indie) lub ogłosiły neutralność w toczącym się konflikcie (m.in. Włochy, Stany Zjednoczone, Japonia, Litwa, Łotwa i Estonia).

Podejmowanie decyzji w tej sprawie najbardziej dramatyczny przebieg miało w Związku Południowej Afryki (poprzednik RPA), który był w tym czasie brytyjską kolonią. 5 września południowoafrykański premier Barry Hertzog próbował uzyskać poparcie ze strony najważniejszych polityków w swym kraju, by ogłosić deklarację o neutralności. W wyniku swych działań został odsunięty od władzy przez polityków Partii Narodowej, z której sam się wywodził.

Polityczny przewrót zakończył się mianowaniem na stanowisko premiera Jana Smutsa, który następnego dnia wypowiedział wojnę Niemcom. W Londynie ufano Smutsowi tak bardzo, że powstał nawet plan, by w przypadku ewentualnej śmierci Churchilla to właśnie on został jego następcą. Choć do tego nie doszło, to jednak zbrojna pomoc z Południowej Afryki okazała się dla brytyjskiego imperium bardzo cenna w kolejnych latach wojny.

Karta nr 4: Militarna kompromitacja na granicy Niemiec

7 września Francja rozpoczęła ofensywę w Zagłębiu Saary. Francuskie dywizje weszły na 8 km w głąb terytorium Niemiec zajmując 20 wiosek ewakuowanych wcześniej przez niemiecką armię. Ofensywa została jednak wstrzymana po tym, jak doszli do lasu Warndt, który okazał się być wielkim polem minowym.

12 września dowództwo francuskiej armii podjęło decyzję o wstrzymaniu wszelkich działań zbrojnych i wycofaniu się na linię Maginota. O tej decyzji nie zostali poinformowani jednak Polacy, liczący cały czas na to, że alianci przyjdą im z obiecaną pomocą. Decyzja francuskiego sztabu oznaczała początek "dziwnej wojny", która dla Francji zakończyła się w 1940 r. militarną porażką i politycznym upokorzeniem na całe lata.

Karta nr 3: Sąsiedzi Polski w radzieckich kajdanach

17 września Związek Radziecki dokonał inwazji na Polskę, zajmując tereny, które gwarantował mu tajny aneks Paktu Ribbentrop-Mołotow. Wypełniając dalsze postanowienia tego układu ZSRR zaczął wywierać naciski na państwa bałtyckie, które również zostały przypisane w układzie do sowieckiej strefy wpływów.

Pierwszą nadbałtycką ofiarą Stalina stała się Estonia, od której zażądano, by zgodziła się na utworzenie sowieckich baz wojskowych na swym terytorium. Podobne żądania radziecki minister Wiaczesław Mołotow wystosował wobec Litwy i Łotwy. Pod koniec września państwa nadbałtyckie przyjęły ultimatum Moskwy i podpisały 10-letnie układy wzajemnej pomocy wojskowej, przewidujące budowę baz wojskowych dla Armii Czerwonej.

Choć Stalin złożył obietnicę poszanowania niepodległości, Litwa, Łotwa i Estonia zostały 1940 r. przekształcone w sowieckie republiki i włączone w skład ZSRR. 12 listopada 1939 r. Sowieci zaczęli wysuwać roszczenia terytorialne względem Finlandii. Doprowadziło to pod koniec miesiąca do wybuchu tzw. wojny zimowej, która trwała do marca 1940 r.

Karta nr 2: Największa bitwa morska w historii

Po kilku godzinach od wypowiedzenia wojny Niemcom przez Wielką Brytanię rozpoczęła się wojna o Atlantyk. Jej pierwszą ofiarą stał się brytyjski statek pasażerski s.s. "Athenia", który wyruszył w rejs z Glasgow do Kanady. Został on zatopiony przez niemiecką łódź powodowaną U-30 w odległości 250 mil na północny zachód od Irlandii.

Winston Churchill, ówczesny I Lord Admiralicji, nakazał rozpoczęcie polowania na niemieckie U-booty, co naraziło flotę na dalsze straty. 17 września krążownik "HMS Corageous" został zatopiony przez łódź U-29. 30 września u wybrzeży Brazylii niemiecki okręt "Admiral Graf Spee" zatopił brytyjski frachtowiec "Clement". Był to dopiero początek; w ciągu następnych sześciu lat wojny o Atlantyk śmierć poniesie w niej blisko 60 tysięcy osób po stronie aliantów i państw Osi.

Karta nr 1: Zacięta bitwa o niebo

4 września brytyjski RAF dokonał pierwszego nalotu na niemiecką flotę w rejonie Heligolandu. Celem powietrznego rajdu był okręt "Admiral Scheer", zakotwiczony w Wilhelmshaven, w zachodniej części Kanału Kilońskiego. Brytyjczycy stracili wyniku ataku kilka samolotów; zdołali wprawdzie zbombardować statek, jednak zrzucone na niego bomby w ogóle nie eksplodowały.

16 października, sześć dni po zakończeniu działań wojennych w Polsce, Niemcy przeprowadzili pierwszy nalot na Wielką Brytanię; celem rajdu były statki w rejonie Firth of Forth w Szkocji. Brytyjsko-niemiecka wojna na pełną skalę rozpoczęła się jednak dopiero w sierpniu 1940 roku po upadku Francji.

Smutny epilog: Wysoka cena złudzeń

6 października Adolf Hitler, przemawiając w Reichstagu, wyraził nadzieję na zwołanie konferencji z udziałem Francji i Wielkiej Brytanii, dzięki które mógłby zostać przywrócony pokój w Europie. Cztery dni później przywódca III Rzeszy nakazał jednak opracowanie tzw. Planu Żółtego dotyczącego ataku na Belgię, Francję, Luksemburg i Holandię.

Równocześnie władze w Londynie i Paryżu odrzuciły niemiecką propozycję zawarcia pokoju i zaczęły umacnianie granic Francji i Belgii. Pomiędzy obsadzoną przez Francuzów linia Maginota a Kanałem La Manche zostało rozlokowanych 158 tys. brytyjskich żołnierzy. W lipcu siły francuskie i brytyjskie poniosły druzgocącą klęskę. Wielka Brytania, po upadku Francji, wzięła na siebie główny ciężar walk z Niemcami aż do grudnia 1941 r., kiedy to do wojny przeciw państwom osi przystąpiły Stany Zjednoczone. "Wielka wojna" miała się zakończyć jednak dopiero w 1945 r.

Bitwa, która mogła ocalić Polskę

W 1939 r. Polska wcale nie musiała zostać podbita przez wojska Hitlera. Mogła także uniknąć 45 lat komunistycznej niewoli, w którą zaczęła się staczać po 1944 r.

II wojna światowa mogła trwać zaledwie miesiąc. Polska mogła zostać ocalona w wyniku bitwy, którą Niemcom wydali Francuzi. Wokół dwutygodniowej wojny na granicy III Rzeszy narosło już wiele mitów. Co poszło nie tak?

Świat na skraju wojny

W umowie z 19 maja 1939 r. Francja i Polska uzgodniły, że ich armie podejmą działania zbrojne przeciwko Niemcom, jeśli te zaatakują jako pierwsze. Głównodowodzący francuskiej armii gen. Maurice Gamelin zapewnił stronę polską, że w przypadku wojny Francja dokona inwazji na Niemcy przy użyciu "przeważających sił" najpóźniej w 15 dni od czasu mobilizacji. Francja i Wielka Brytania zobowiązały się także do natychmiastowych ataków z powietrza na Niemcy, jeśliby te rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce.

Niemieckie czołgi, fot. AFP


Plan był ofensywny, ale prawdziwe nastroje w armiach aliantów były jednak zupełnie inne. Najlepszym tego dowodem są słowa zastępcy Gamelina, gen. Alphonsa Georgesa, który oświadczył że gdyby wydano mu rozkaz inwazji, to natychmiast podałby się do dymisji. Spowodowało to, że wszystkie operacje podjęte przez Francuzów były niezwykle ostrożne i miały graniczny charakter.

Ostatnia nadzieja dla Polski

1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę. Sześć dni później polski sztab generalny zwrócił się drogą radiową do gen. Gamelina z prośbą o szybkie podjęcie działań zbrojnych, co zmusiłoby Niemcy do podziału swych sił celem przerzucenia części z nich do obrony przed inwazją z Zachodu. Francuska mobilizacja była już w tym czasie w toku, ale 85 dywizji było rozproszonych pilnując także granic z Hiszpanią i Włochami.

Francuzi początkowo chcieli zaatakować Niemców z flanki, lecz okazało się to niemożliwe, ponieważ Belgia ogłosiła neutralność w toczącym się konflikcie i nie zezwoliła na wykorzystanie w tym celu swego terytorium. W związku z tym Gamelin zdecydował się na atak w sektorze pomiędzy Renem a Mozelą w Zagłębiu Saary. Do inwazji niemieckiego terytorium wybrano 2. Grupę Armijną, której dowódcą był gen. Andre Pretelat.

Dobry początek inwazji

W nocy z 7 na 8 września kilka francuskich jednostek weszło na niemieckie terytorium na odcinku długości 32 km. 9 września otrzymały one wsparcie ze strony jednostek 4. i 5. Armii, podczas gdy 3. Armia zbliżała się do lasu Wandtod od strony zachodniej. Chociaż Gamelin zobowiązał się wcześniej do dokonania inwazji przy pomocy większości sił, to jednak w ataku wzięło udział zaledwie 15 dywizji.

Francuzi nie wykorzystali swej przewagi na froncie zachodnim, na którym znajdowało się tylko 25 niemieckich dywizji, słabo przeszkolonych i wyposażonych w niewystarczającym stopniu do odparcia agresji. Niemcy nie mieli ani czołgów, ani samolotów, ponieważ wszystkie dostępne maszyny zostały wysłane na podbój Polski.

Tchórzliwa wojna w żółwim tempie

Na Zachodzie doszło jednak tylko do kilku potyczek. Francuzi byli tak ostrożni w przemieszczaniu się, że wystarczyłoby strzały jednego karabinu maszynowego uziemiły cały pluton. Artylerzyści po obu stronach strzelali wyjątkowo niecelnie i nieprecyzyjnie. Francuzi nie wykorzystali też siły czołgów, które wprowadzili do Zagłębia Saary. W obawie przed niemieckim odwetem Paryż nie zgodził się na bombardowanie terytorium Niemiec, wywierając w tej sprawie również naciski na brytyjski RAF.

Oczekiwanie na cios

Gdy Polska uginała się stopniowo pod wpływem niemieckiej agresji, 2. Grupa Armijna posuwała się naprzód w żółwim tempie. Do 12 września zdołał wejść tylko na 8 km w głąb terytorium Niemiec, zajmując 20 wiosek, ewakuowanych zresztą wcześniej przez Wehrmacht. Gamelin rozkazał następnie Pretelatowi wstrzymanie ofensywy przed linią Zygfryda w oczekiwaniu na możliwy kontratak niemiecki przez Belgię.

Pięć dni później, w obliczu inwazji ZSRR, los Polski został przypieczętowany. 30 września siły francuskie wycofały się pod osłoną nocy z zajętych wcześniej terenów Zagłębiu Saary. W połowie października Niemcy mieli na swej zachodniej granicy już 70 dywizji. 16 października siły niemieckie zaatakowały resztki oddziałów francuskich, wypierając je z rejonu nadgranicznego w ciągu zaledwie dwóch dni. Straty po obu stronach były symboliczne. Warto podkreślić, że większość francuskich strat była wynikiem nie tyle walki, co ofiarą pól minowych.

Dziwna wojna na ulotki

Dowództwo francuskiej armii usprawiedliwiało swą decyzję o wycofaniu się faktem, iż Polska nie była i tak w stanie utrzymać się do wiosny, czyli do czasu, kiedy mogła zostać podjęta odpowiednia ofensywa. Gamelin twierdził także, iż rządy Polski i Francji nie zawarły odpowiedniej umowy politycznej (która uzupełniałaby traktat wojskowy), choć w istocie doszło do tego dnia 4 września.

Również Wielka Brytania nie wywiązała się ze swych zobowiązań sojuszniczych wobec Polski, ograniczając się tylko do zrzucania ulotek propagandowych na Niemcy. Brytyjczycy w czasie francuskiej ofensywy nie zdołali nawet zebrać sił, które miały wejść w skład ich korpusu ekspedycyjnego. Niemcy tymczasem liczyli się z tym, że Francuzi mogą zorganizować wielką ofensywę od strony Renu, która mogłaby nawet zmienić przebieg całej wojny. Zamiast tego, rozpoczął się okres "dziwnej wojny", która doprowadziła w 1940 r. do klęski sił aliantów we Francji. Na ich własne życzenie.

Siedem tragicznych kart z "Dziennika wojny"




Tusk: Będziemy razem dochodzić do prawdy

11:45, 01.09.2009 /TVN24

PUTIN: 1 WRZEŚNIA NAJSTRASZNIEJSZĄ DATĄ W HISTORII

TVN24
Dużo komplementów, kilka ostrożnych zapowiedzi, mało konkretów. Przynajmniej oficjalnie. - Nie było naszym zadaniem ustalenie obowiązującej wersji historii, ale będziemy razem dochodzić do prawdy – stwierdził Donald Tusk. - Zrobimy wszystko, by budować wzajemne stosunki na zasadach pragmatyzmu i wzajemnego szacunku – dodał Władimir Putin.
Po rozmowie premierów w cztery oczy na molo odbyło się uroczyste podpisanie umów międzyrządowych. Obaj szefowie rządów podsumowali wcześniejsze spotkanie. Zaczął Donald Tusk. Jeszcze raz podziękował Putinowi za przyjęcie zaproszenie na obchody 70 rocznicy rozpoczęcia II wojny do Gdańska. - To znaczący gest nie tylko dla polskiej opinii publicznej – ocenił.
- Teraz wiem dlaczego, tu jest tak pięknie - zachwycał się premier Władimir... czytaj więcej »


"Do prawdy krok po kroku"

Jako pierwszy rezultat rozmów Tusk wymienił ustalenie, że obie strony będą respektować dorobek tzw. grupy ds. trudnych. Jej pierwszym ustaleniem, które wymagało akceptacji obu premierów jest rekomendacja dotycząca powołania dwóch instytucji: jednej na terenie Rosji, drugiej w Polsce, których zadaniem będzie m.in. "pieczołowite badanie sprawy katyńskiej i obiektywne naświetlanie innych problemów w historii polsko-rosyjskiej".

- To ustalenie traktuję jako bardzo ważny i praktyczny krok, który powinien służyć prawdzie, a równocześnie trochę zdjąć tego politycznego balastu z naszej debaty historycznej. Bo tylko poprzez szukanie prawdy o źródłach tragedii, ale i dobrych zdarzeń w historii, można zbudować większe zaufanie miedzy politykami i narodami - powiedział szef polskiego rządu.
Rosyjska prasa przywiązuje wielką wagę do wizyty Władimira Putina w Polsce.... czytaj więcej »


Dał przy tym do zrozumienia, że droga do porozumienia może nie być łatwa, ani szybka. - Nie było naszym zadaniem ustalenie jednolitej i obowiązującej wersji historii, ale będziemy pracować razem i krok po kroku dochodzić do prawdy – dodał.

"Jest szansa na rychle podpisanie kontraktu gazowego"

Premierzy rozmawiali też o bieżących sprawach: o współpracy energetycznej i „czekających na sfinalizowanie kontraktach gazowych”. Do finalizacji nie doszło, Tusk jednak zapewnił, że zgodzili się, że„gaz nie może być przedmiotem polityki, ale interesów”. - Jest szansa na rychle podpisanie kontraktu gazowego - deklarował

"Najbardziej straszliwa data w historii całego świata"

Ze swojej strony Putin oznajmił, że celem obu krajów jest to, żeby tragedia 39 roku nie mogła się nigdy powtórzyć. - Nie narzucając sobie punktu widzenia, chcemy pochylić się nad problemami przeszłości i razem je zanalizować – deklarował.

- Napaść Niemiec hitlerowskich i bolszewickiej Rosji na Polskę to pamięć,... czytaj więcej »
Wcześniej mówił, że dzień wybuchu II wojny światowej jest "najbardziej straszliwą datą w historii całego świata". - Dużo było zrobionych niestety błędnych kroków, które doprowadziły do tej pełnowymiarowej tragedii. Oczywiście powinniśmy zrozumieć, dlaczego do tej tragedii doszło i po zrozumieniu tego, powinniśmy iść do przodu – ocenił szef rosyjskiego rządu. Dodał też, że „w Rosji zawsze z wielkim szacunkiem podchodzono do polskich żołnierzy i oficerów, którzy jako pierwsi stanęli na drodze agresora faszystowskiego w 1939 roku”


Lepsze relacje gospodarcze

Przypomniał też, że przez ostatnie dwa lata „wiele zrobiono w kontaktach gospodarczych”, a Rosja stała się drugim partnerem handlowo–gospodarczym Polski po Niemczech. – Dzisiejsze spotkanie wykorzystamy po to, by porozmawiać o rozwoju: energetyki, transportu, nowych technologiach, wzajemnych inwestycjach. Zrobimy wszystko, by budować wzajemne stosunki na zasadach pragmatyzmu i wzajemnego szacunku – podsumował.

kaw/ola