czwartek, 1 października 2009

Stenogramy rozmów: "Walczę Rysiu, załatwimy"

Dział Krajowy 01-10-2009, ostatnia aktualizacja 01-10-2009 05:57

Ustawa hazardowa. „Rz” dotarła do zapisów nagrań rozmów bohaterów afery. Wymiana zdań z końca sierpnia pokazuje, że w tej sprawie mogło dojść do przecieku

Największe zyski dają właścicielom automaty do gry. Od stycznia do czerwca tego roku przyniosły im 5,72 mld zł przychodu
autor zdjęcia: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
Największe zyski dają właścicielom automaty do gry. Od stycznia do czerwca tego roku przyniosły im 5,72 mld zł przychodu

20 lipca 2008 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia telefonicznie ze Zbigniewem Chlebowskim.

R.S.: Cześć Zbyszek.

Z.Ch.: Cześć Rysiek.

R.S.: Co tam? Jesteś na Dolnym Śląsku?

Z.Ch.: Tak, prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek...

R.S.: No coś tam słyszałem, z Mirkiem rozmawiałem, udało się coś, myślisz?

Z.Ch.: W ogóle to wyprostowałem, wiesz, nie chcę mówić przez ten... [...]

R.S.: A powiedz umówiłbyś tego... bo ja będę w Warszawie. Mirek ma mnie umówić tam w Warszawie z kimś. Więc w Warszawie też na pewno będę jeden dzień.

Z.Ch.: A kiedy będziesz?

R.S.: No właśnie nie wiem. To od niego zależy, bo jutro mam dzwonić do niego, żeby mu przypomnieć. Weź jeszcze z nim pogadaj, jak będziesz się z nim widział, bo ja tam z nim dość długo rozmawiałem przedwczoraj, tłumaczyłem to...

Z.Ch.: Oni w ogóle... Powiem ci tak między nami: ani Grześ, ani Miro, znaczy się ja sam prowadzę rozmowy [niezrozumiale]. Oni dzwonią do mnie, że pełne wsparcie i wszystko...

R.S.:... a nie dają znaku...

Z.Ch.: Nie dają wsparcia. W poprzedniej rozmowie ja go prawie przekonałem do takich rzeczy, że wiesz... on ze mną gadał śmiesznie, bo ja mówię, gdybyście wydali odmowną decyzję, to ja rozumiem, ale...

R.S.: Wstrzymali, my wszystko zrobiliśmy, a oni...

Z.Ch.:... postępowanie...

R.S.: Ale pierwsze, co zrobili, to zrobili też niezgodnie z prawem, tylko kłóć się z nimi, jak się możesz kłócić z nimi. Nie będziemy teraz gadać. Powiedz Zbyszku, prosiłbym cię tak jak byś... ja do Mirka dzisiaj będę w takim razie dzwonił. Na domowy do niego zadzwonię i jutro rano mu przypomnę. Niech on się wychyli wreszcie, bo ja zrozumiałem, że on też rozmawiał tam...

25 sierpnia 2008 r. Telefoniczna rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim.

R.S.: Kiedy do Warszawy udajesz się?

Z.Ch.: Warszawę mam w środę, czwartek.

R.S.: Aha.

Z.Ch.: Tam do tego naszego Janka (chodzi o Jana Koska – red.), wiesz...

R.S.: No wiem, no k..., no przecież, no ja chciałem się, chciałem właśnie zapytać, co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k..., daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie?

Z.Ch.: Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem.

R.S.: To są k... tak, ja wiem. Ale byś wykorzystał do tego, k..., Mirka i... i... tego drugiego, nie?

Z.Ch.: A z nim nie gadam, to powiem ci szczerze, Rysiu, że tak, bo wiesz...

29 września 2008 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia z Janem Koskiem.

R.S.: Słuchaj, bo idę do tego ważniejszego u nas, wiesz... K..., jak mam z nim rozmawiać, co mam zakomunikować mu, że to są pisiory, czy co? Ten, ten, ten się nazywa Kawalec, tak?

J.K.: Nie, Kapica (Jacek Kapica, wiceminister finansów – red.).

R.S.: Kapica! K... ciągle mi się pier...

J.K.: Kapica (niezrozumiale).

R.S.: Kapica, dobra. I teraz ty powiedz mi, ta ustawa mówisz przeszła, tak?

J.K.: Gdzieś przeszła, poszła do uzgodnień.

R.S.: Co mam mu w dwóch słowach powiedzieć takiego co ten, ten co, bo ma mi Sławek przygotować, ten chudy, ma mi przygotować k... takie wyliczanki, co oni tam wyrabiają z tą ustawą, że ona jest kompletnie pierd... i nie tędy idą.

J.K.: Kompletnie pierd...

R.S.: Ale to będę miał później. Co mam mu k... pokazać czy dać? Powiem oczywiście o twojej sprawie, k..., no bo to jest ewidentna... Robi komisję bydlak, a później nie...

10 marca 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.

J.K.: Muszę się z nim (Chlebowskim – red.) spotkać, bo to jest grób dla nas [...].

R.S.: Musimy Zbyszkowi wytłumaczyć, żeby to puścił dalej, że to jest dla nas kaplica.

10 marca 2009 r. Ryszard Sobiesiak rozmawia ze Zbigniewem Chlebowskim.

R.S.: Grześka zarazić tą sprawą, bo oni rozpierd...

Z.Ch.: Ja ci powiem szczerze Rysiu... ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim... jak by Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi... przecież wiesz, biegam z tym sam... blokuję tę sprawę dopłat od roku... to wyłącznie moja zasługa.

5 maja 2009 r. Sławomir Sykucki (były pracownik resortu finansów) informuje Sobiesiaka, że ustawa trafiła do uzgodnień międzyresortowych, a dopłaty wchodzą w życie 1 stycznia 2010 r.

R.S.: Przecież te ch... mówili, że jest odłożona.

17 maja 2009 r. Jan Kosek rozmawia z Ryszardem Sobiesiakiem.

J.K.: Oni (chodzi m.in. o Zbigniewa Chlebowskiego – red.) to zblokują?

R.S.: On (Chlebowski – red.) mówi tak. Opierd...em go za to, że mówił co innego, że przynajmniej pół roku spokoju.

17 maja 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Koskiem.

R.S.: Trzeba przygotować plan i przekazać go człowiekowi Mirka, który to poprowadzi.

22 maja 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Koskiem.

J.K.: Kapica się w Internecie wypisał, bo wycofał projekt 11 maja.

R.S.: Wycofanie dopłat może nastąpić po jego (Kapicy – red.) rozmowie z ministrem Drzewieckim.

26 sierpnia 2009 r. Ryszard Sobiesiak dzwoni do Lecha Janczy, małopolskiego działacza PO, w sprawie niezwiązanej z ustawą o grach losowych.

R.S.: Ja mam teraz zakaz dzwonienia, bo tam jakieś sprawy załatwialiśmy i nie chcę dzwonić, żeby nas k... nie kojarzyli.

27 sierpnia 2009 r. Kosek rozmawia z Sobiesiakiem.

R.S.: Wycofałem Magdę (córkę Sobiesiaka, która starała się o kierownicze stanowisko w Totalizatorze Sportowym – red.), bo tam KGB, CBA... – jak się spotkamy, to ci powiem – donosów było tyle, że k... wiesz... ze względu na mnie oczywiście.

J.K.: Oczywiście.

31 sierpnia 2009 r. Sobiesiak rozmawia z Józefem Forgaczem, dolnośląskim onkologiem, bliskim współpracownikiem Sobiesiaka i znajomym Chlebowskiego.

J.F.: Rysiu, dzwonił nasz kolega (Chlebowski – red.) i prosił, bym ci przekazał... prosił o dyskrecję i żebym przekazał ci, że to spotkanie o 15. z Marcinem w Marcinkowicach (chodzi o Marcinowice – red.) na CPN.

R.S.: Nie o 15.30?

J.F.: O 15.

R.S.: Ale kiedy dzwonił?

J.F.: Przed chwilą do mnie dzwonił, powiedział, żebym nie gadał i żebym przekazał ci informację, żeby dyskrecję zachować.

Następnie agenci CBA śledzący Sobiesiaka zaobserwowali jego spotkanie z Chlebowskim na cmentarzu w pobliżu stacji benzynowej w Marcinowicach.

Zaczęło się od podsłuchu

lipiec 2008

Podsłuch założony przez CBA u biznesmenta Ryszarda Sobiesiaka ujawnia jego kontakty ze Zbigniewem Chlebowskim i Mirosławem Drzewieckim.

4 sierpnia

Spotkanie Chlebowskiego w hotelu Bielany pod Wrocławiem z Sobiesiakiem i Janem Koskiem.

28 września

Sobiesiak umawia się na spotkanie z wicepremierem Grzegorzem Schetyną.

Sylwester 2008/09

Chlebowski spędza go w hotelu Sobiesiaka.

24 lutego 2009

Ministerstwo Finansów wydaje niekorzystne dla biznesu hazardowego rozporządzenie.

10 marca

Sobiesiak dzwoni do Drzewieckiego, mówiąc o ministrze finansów „ten idiota podpisał rozporządzenie, które kładzie hazard na łopatki”.

7 lipca

Pojawia się informacja, że za sprawą Drzewieckiego wycofano niekorzystne dla biznesmenów zapisy w ustawie.

12 sierpnia

Szef CBA Mariusz Kamiński informuje premiera o akcji CBA. Dwa tygodnie później agenci orientują się, że doszło do przecieku.

Mirosław Drzewiecki, minister sportu i turystyki

W ostatnim czasie polityczna kariera Mirosława Drzewieckiego nie układa się zbyt pomyślnie. Jako minister sportu zasłynął z przyspieszenia naszych przygotowań do Euro 2012 oraz wielkim programem „Orlik 2012”, w ramach którego do 2012 roku ma powstać w Polsce ponad 2000 wielofunkcyjnych boisk. Jednak inne sprawy nie udawały się mu już tak dobrze.

– Przegrał wojnę z PZPN na całej linii – mówi Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski. Szef resortu rozpoczął wojnę z PZPN jesienią 2008 r., zawieszając jego władze i wprowadzając do związku kuratora. Twierdził, że dzięki temu uporządkuje panujący tam bałagan. Ale po naciskach i groźbach ze strony FIFA i UEFA (m.in. odebrania nam Euro 2012 oraz wykluczenia polskiej reprezentacji z międzynarodowych rozgrywek) kuratora wycofał. Porażką zakończyły się też starania Drzewieckiego, by Euro 2012 odbyło się w Polsce w sześciu, a nie w czterech miastach. W maju 2009 r. UEFA zdecydowała, że mecze piłkarskich mistrzostw Europy nie będą rozgrywane w Krakowie i Chorzowie. Władze tych miast nie kryły rozczarowania i pretensji pod adresem ministra. Z kolei opozycja zarzucała mu, że swoimi krytycznymi wypowiedziami o przygotowaniu Ukrainy do Euro 2012 popsuł relacje z sąsiednim krajem.

Ostatnio musiał też interweniować w spółce odpowiedzialnej za przygotowania do mistrzostw – PL 2012, gdy okazało się, że jej władze przyznały szefom po 140 tysięcy złotych premii. Gdy te informacje ujawniły media, Drzewiecki zadeklarował, że pieniądze będą systematycznie zwracali.

– Mirek i tak jako minister radzi sobie znacznie lepiej, niż można się było spodziewać. A na pewno lepiej niż poprzednicy – bronią go koledzy z PO. – Załatwił dużo spraw, które za PiS były zbyt trudne.

Zanim Drzewiecki został ministrem, jako parlamentarzysta pięciu kadencji dał się poznać jako miłośnik sportu (był przewodniczącym Sejmowej Komisji Sportu) i strażnik partyjnej kasy (od wielu lat pełni w PO funkcję skarbnika).

Z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Grzegorzem Schetyną znają się jeszcze z czasów Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W PO Drzewiecki jest zaliczany do „dworu Tuska”, czyli grona, które decyduje o najważniejszych sprawach w partii.

Koledzy z Platformy podkreślają też biznesowe doświadczenie ministra. Drzewiecki, jeszcze zanim trafił do polityki, prowadził firmę odzieżową, w której zatrudniał kilkaset osób. Interesy prowadził z sukcesem – w latach 90. znalazł się nawet na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”.

—js

Zbigniew Chlebowski, szef Klubu PO, przewodniczący Sejmowej Komisji Finansów

Niewiele brakowało, by w 2007 r. 45-letni Zbigniew Chlebowski został ministrem finansów. Donald Tusk zdecydował jednak, że po przejściu niemal wszystkich liderów PO do rządu, ktoś, prócz marszałka Komorowskiego, musi pozostać w Sejmie. Wybór padł właśnie na Chlebowskiego.

Jego sejmowa kariera zaczęła się w 2001 r., gdy zdobył mandat poselski. Wcześniej był burmistrzem dolnośląskiego Żarowa. Miastem rządził aż 11 lat i zbierał za to doskonałe oceny, choć z czasem okazało się, że na skutek nadmiernych inwestycji Żarów stał się jedną z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Były burmistrz do dziś tam mieszka (przy domu ma prywatny kort).

Na Wiejskiej Chlebowski szybko zaskarbił sobie sympatię dziennikarzy, chętnie komentując trudne sprawy gospodarcze. W Komisji Finansów zaczął się zaś wyróżniać pracowitością. To z tego powodu zwrócił na niego uwagę Jan Rokita, który przymierzany był wtedy do fotela premiera. Chlebowski szybko stał się drugim po Zycie Gilowskiej ekspertem Platformy od finansów. W klubie nie był jednak pierwszoplanową postacią.

Zmiana nastąpiła pod koniec 2005 r. Chlebowski wsparł wtedy Grzegorza Schetynę w walce o szefostwo PO na Dolnym Śląsku. W zgodnych komentarzach polityków Platformy, to dzięki temu zaskarbił sobie względy tzw. dworu Donalda Tuska. I choć w staraniach o fotel szefa Klubu Parlamentarnego przegrał z Bogdanem Zdrojewskim, jego pozycja w Platformie była coraz silniejsza.

Kiedy po wyborach w 2007 r. okazało się, że ministrem finansów zostanie Jacek Rostowski, wiadomo było, że Chlebowskiemu przypadnie szefowanie Klubowi. Ambicji ministerialnych jednak się nie wyzbył. Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się, że jeśli premier straci cierpliwość do Rostowskiego, jego następcą będzie właśnie Chlebowski.

—mns

Marcin Rosół, szef gabinetu politycznego ministra sportu i turystyki

30-letni obecnie Marcin Rosół zapowiadał się na jedną z gwiazd Platformy Obywatelskiej. Jako asystent Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska miał dostęp do najważniejszych osób w partii. Był też pełnomocnikiem finansowym sztabu PO w czasie kampanii wyborczych w 2004 i 2005 roku. Jednak ta świetnie zapowiadająca się kariera została nagle przerwana. W 2006 roku tygodnik „Newsweek” w artykule „Dojenie Platformy” oskarżył Rosoła i jego partyjnego kolegę Piotra Wawrzynowicza o wyprowadzanie pieniędzy podczas kampanii. Miało się to odbywać według metody na tzw. słupa. Podstawione osoby miały dostawać wynagrodzenie za fikcyjne usługi, by następnie dzielić się pieniędzmi z bankierami partii.

Władze PO natychmiast zawiesiły Rosoła w partyjnych obowiązkach. Zapowiedziały też skierowanie wniosku do prokuratury o zbadanie sprawy. Wniosek taki nigdy nie wpłynął, ale prokuratura i tak zajęła się sprawą. Postępowanie zostało jednak umorzone.

Po rozstaniu z Platformą Rosół znalazł zatrudnienie w Agencji Rozwoju Mazowsza. Do polityki wrócił, kiedy jesienią 2008 roku minister sportu Mirosław Drzewiecki uczynił go członkiem, a później szefem swojego gabinetu politycznego.

—js

Ryszard Sobiesiak, wrocławski biznesmen

Sobiesiak jest od lat związany z branżą hazardową. Według informacji CBA jest współwłaścicielem sieci Casino Polonia i właścicielem firmy hazardowej Golden Play. Do Sobiesiaka i jego żony ma też należeć kompleks rekreacyjno-sportowy Vital & Spa Resort Szarotka w Zieleńcu. Jest miłośnikiem sportu. Przez wiele lat był udziałowcem piłkarskiego Śląska Wrocław. W Śląsku działał wtedy wicepremier Grzegorz Schetyna.

—js

Jan Kosek, lobbysta, związany z firmami zajmującymi się grami hazardowymi

Wiceprezes Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne. Według danych CBA jest współwłaścicielem spółek PRU Filmotechnika i Techno–Invest oraz członkiem zarządu spółek Casino Centrum ATT, ATSI oraz ABS.

—mns

Rzeczpospolita

Afera hazardowa. O co chodzi?

Zuzanna Szybisty
2009-10-01, ostatnia aktualizacja 2009-10-01 15:46

''Rzeczpospolita'' opublikowała zapis nagrań z rozmów Zbigniewa Chlebowskiego z lobbystami
''Rzeczpospolita'' opublikowała zapis nagrań z rozmów Zbigniewa Chlebowskiego z lobbystami
Fot. Lukasz Giza / Rzeczpospolita / Gazeta.pl

Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki mieli wpływać na kształt nowej ustawy o grach losowych, tak by była ona korzystna dla biznesmenów z branży hazardowej. Od 17 lat politycy bezskutecznie próbują wprowadzić prawo, które nadążałoby za rozwojem rynku.

AFERA HAZARDOWA. Historia pewnej ustawy | Raport specjalny | Stenogram opublikowany przez ''Rz''



CBA złożyło doniesienie do prokuratora generalnego w sprawie "zagrożenia interesu ekonomicznego Państwa w związku z przygotowywaniem projektu ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych". CBA ostrzega, że budżet państwa mógł na tym stracić 469 mln zł.

Zdaniem "Rzeczpospolitej", za zmianami stoją dwaj czołowi politycy partii rządzącej: szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki.

Tymczasem według przedstawicieli branży hazardowej, Skarb Państwa mógł stracić nawet 3 mld zł, ale... jeśli proponowane zmiany weszłyby w życie.

Ustawa dobra na lata 90.

Ustawa o grach i zakładach wzajemnych pochodzi z 1992 r. W latach 90. w zarabianiu na automatach do gry wyspecjalizowała się głównie mafia, m.in. słynny gang pruszkowski.

W istotnej nowelizacji ustawy z 2003 r., automaty o niskich wygranych zostały uznane za "urządzenia rozrywkowe". Od tego czasu tradycyjny jednoręki bandyta (z większym wygranymi) może stać wyłącznie w koncesjonowanym kasynie lub salonie gier. Natomiast "urządzenie rozrywkowe" (z wygranymi do 15 euro) może stać właściwie wszędzie byle nie bliżej niż sto metrów od szkoły lub kościoła. Nowelizacja nie obeszła się jednak bez afery z udziałem ówczesnego szefa klubu SLD Jerzego Jaskierni.

Każdy automat musi ponadto zostać zarejestrowany przez Ministerstwo Finansów. Wprowadzone zmiany miały uregulować drobny hazard, a w szczególności pozwolić fiskusowi ściągać podatki z takiej działalności. Według danych ministerstwa finansów, przepisy nagminnie są łamane, na czym traci Skarb Państwa.

Minister Kapica na wojennej ścieżce

Urzędujący od lutego 2008 r. wiceminister finansów Jacek Kapica zdecydował się uregulować rynek "jednorękich bandytów".

W rozporządzeniu ministra finansów obowiązującym od 24 marca 2009 r. zmieniono definicję automatów, tak by były nimi jedynie takie urządzenia, które "uniemożliwiają przekraczanie wartości maksymalnej stawki w wyniku kontynuacji gry za uzyskane pieniądze". Miało to zakończyć proceder, kiedy z tzw. automatów niskohazardowych można wygrać więcej niż ustawowe 15 euro.

Zmiany zaproponowane przez ministerstwo nie spodobały się operatorom automatów, którzy chcą obalić rozporządzenie w Trybunale Konstytucyjnym. Powód? To bardzo istotna zmiana, która powinna być wprowadzona droga nowelizacji przez Sejm. Pisał o tym w czerwcu tygodnik "Polityka".

Drzewiecki zmienia zdanie

Ministerstwo finansów nie zatrzymało się na rozporządzeniu. Nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych resort pracował przez kilka miesięcy. Zgodnie z projektowanym art. 47a ust.2 nowelizacja wprowadzała do 31 grudnia 2015 r. m.in. 10 proc. dopłaty dla kasyn, salonów gier i automatów o niskich wygranych na sport. Pieniądze z tych dopłat miały zostać przeznaczone na budowę drugiego etapu Narodowego Centrum Sportu.

Dziś 20 proc. dopłaty na sport płaci wyłącznie państwowy monopolista w grach liczbowych i loteriach - Totalizator Sportowy. Przez wiele miesięcy resort sportu zabiegał, żeby dopłaty dotyczyły także innych podmiotów zajmujących się hazardem. Dzięki temu do budżetu miało trafić kilkaset milionów zł.

Jednak 30 czerwca minister sporu Mirosław Drzewiecki wysłał pismo do Jacka Kapicy. Poprosił w nim o wykreślenia dopłat z projektu ustawy, bowiem w związku ze zmianą planów inwestycji przed Euro 2012, pieniądze z dopłat nie będą już potrzebne.

W liście z 2 września Drzewiecki zmienił zdanie. Poprosił, aby dopłaty jednak zostawić i przeznaczyć je na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej.

Kto jest przeciw?

Przeciwko dopłatom od początku protestowali biznesmeni z branży hazardowej. Na stronie Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych pojawił się dzisiaj fragment raportu opracowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową dotyczący ewentualnego wprowadzenia dopłat.

Z opublikowanej analizy wynika, że wprowadzenie dopłat do gier w kasynach, na automatach oraz zakładach bukmacherskich będzie skutkować stratami (a nie zyskami, jak sugeruje ministerstwo) dla budżetu państwa. I to nawet w wysokości 3 mld zł.

"Zgodnie z prezentowaną projekcją rozwoju rynku, dochody płynące ze ściągania dopłat nie będą w stanie zrekompensować ubytków wpływów budżetowych z tytułu zmniejszenia się odprowadzanego podatku od gier i podatku dochodowego. Negatywny efekt budżetowy wynikać będzie głównie ze spadku dynamiki rozwoju rynku i zmniejszenia ekonomicznej efektywności funkcjonujących na rynku przedsiębiorstw" - czytamy w raporcie.

Podobne wnioski płyną z raportu "O możliwych konsekwencjach objęcia polskich kasyn dopłatami do gier" przygotowanego przez Instytut Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk.

Chlebowski pomógł kolegom?

"Rzeczpospolita" sugeruje, że Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki za namową dwóch biznesmenów: Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska, wpłynęli na zmianę nowelizacji ustawy (m.in. poprzez odrzucenie dopłat). Chlebowski nie zaprzecza, że od dawna zna obu biznesmenów, ale odrzuca zarzuty, że lobbował na ich korzyść.

12 sierpnia 2009 r. Mariusz Kamiński, szef CBA poinformował o sprawie premiera Donalda Tuska, prosząc o zachowanie "najwyższej ostrożności przy udostępnianiu załączonych materiałów osobom trzecim". Dwa tygodnie później Sobiesiak ostrzegł Koska, że interesuje się nimi CBA. Wkrótce ich kontakty miały się urwać. 12 września szef CBA poinformował premiera o domniemanym przecieku. Kilka dni później o sprawie został poinformowany prezydent Lech Kaczyński.

Na marginesie - kolejne zmiany

Chlebowski w krótkim wywiadzie w "Rzeczpospolitej" tłumaczy, dlaczego jego zdaniem nowelizacja ustawy była zła. Wydawanie pozwolenia na salony i kasyna, które dziś wydaje minister finansów, miałyby zostać przekazane wójtom, burmistrzom i prezydentom. Zdaniem polityka PO, groziło to korupcją w całym kraju.

Nowa ustawa zakładała także ulgi dla tzw. wideoloterii prowadzonych przez Totalizatora Sportowego. Obecnie na wideoloterie nałożone są bardzo wysokie podatki (45 proc. od przychodu plus 10 proc. dopłaty pobieranej od grających). Dzięki ulgom, Totalizator mógłby odzyskać swoją dawną pozycję na polskim rynku hazardowym.

Źródło: Gazeta.pl

Art. 47a wart pół miliarda zł

23:21, 30.09.2009 /tvn24.pl

KULISY AFERY, O KTÓREJ MÓWI CBA

Art. 47a wart pół miliarda zł
Fot. TVN24Zamieszanie wokół ustawy hazardowej
Skarb Państwa mógł stracić nawet 500 milionów zł na zmianach w ustawie o grach i zakładach wzajemnych - pisze do najważniejszych osób w państwie CBA. Tyle co roku miał zarabiać budżet z dodatkowych dopłat do hazardu. Zarobi - albo nie. Artykuł w nowelizacji raz znika, raz się pojawia, bo zdanie w tej sprawie zmienia minister sportu.
Artykuł 47a to znika, to wraca

- Szef CBA chciał naruszyć wiarygodność rządzących sprawą, o której nikt... czytaj więcej »
Obecnie kwotą, która z hazardu wpływa do budżetu czyli tzw. dopłatą objęte są m.in. gry liczbowe (czyli np. Duży Lotek, Multi Lotek) czy loterie liczbowe. Wynosi ona 25 proc. Kwota ta wędruje do Funduszu Promocji Kultury, podległemu resortowi kultury (20 proc.) i do Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej podległemu resortowi sportu (80 proc.). Np. z kuponu na Dużego Lotka, który kosztuje dwa zł, na fundusze idzie więc 50 groszy. Dopłatą nie są objęte połączenia telefoniczne lub SMS-y wysłane w loteriach audioteksowych (uczestniczy się w nich poprzez płatne połączenia telefoniczne) czy zakłady wzajemne, gry w karty, kości i na automatach (tzw. jednorękich bandytach). To chciał zmienić w marcu br. Mirosław Drzewiecki. Projekt zakładał, że SMSy i telefony zostaną objęte 25-proc. dopłatą, natomiast 10-proc. pozostałe formy hazardu m.in. gry na automatach. Minister sportu liczył, że pieniądze mogłyby zostać przeznaczone np. na organizację Euro 2012. Wprowadzenie dopłaty w projekcie nowelizacji regulował art.47a. Według ministerstwa finansów, przy przewidywanym rozwoju rynku hazardu co roku z dopłat oba fundusze zasilałoby w sumie 469 mln zł.
Sprawa niejasnych interesów wokół branży jednorękich bandytów zatacza coraz... czytaj więcej »


Zmiana zdania po raz pierwszy

Po trzech miesiącach Drzewiecki zmienił jednak zdanie. 7. lipca 2009 roku "Puls Biznesu" napisał, że rząd wycofuje się z projektu nowelizacji ustawy hazardowej. Miało się to stać za sprawą ministra sportu - tego samego, który początkowo pomysł dodatkowych dopłat forsował.

- W związku z kontrowersjami dotyczącymi rozwiązań zawartych w rządowym projekcie ustawy o grach i zakładach wzajemnych, w szczególności w zakresie dotyczącym znacznego poszerzenia katalogu gier objętych dopłatami (...), wnoszę o wyłączenie rozwiązań zawartych w art. 47 a ust. 2 projektu ustawy z dalszego procedowania - rzeczywiście napisał 30 czerwca minister do resortu finansów.

Akceptujemy wniosek ministra sportu i stosowną zmianę wprowadzimy do projektu ustawy
Witold Lisicki dla "PB", 07.07.2009
- Akceptujemy wniosek ministra sportu i stosowną zmianę wprowadzimy do projektu ustawy - powiedział "Pulsowi Biznesu" wtedy Witold Lisicki, rzecznik prasowy wiceministra finansów Jacka Kapicy, który odpowiada w resorcie za hazard.


Czy jednak wprowadzili? Teraz, już po doniesieniach o alarmie wznieconym przez CBA, ten sam rzecznik zapewnia: Ministerstwo nigdy nie zgodziło się na wykreślenie przepisów rozszerzających zakres tzw. dopłat do gier.

- Proces legislacyjny związany z przygotowywaniem tej ustawy był i jest prowadzony w pełni transparentnie. Wszelkie informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Finansów - dodaje Lisicki.

Ministerstwo nigdy nie zgodziło się na wykreślenie przepisów rozszerzających zakres tzw. dopłat do gier
Witold Lisicki, 30.09.2009
Na stronie BIP ostatnią wersją projektu nowelizacji ustawy jest ten datowany na 31 marca 2009 roku. I tam art. 47a. ust. 2 wciąż się znajduje. Jest też czerwcowe pismo ministra Drzewieckiego, w którym to nie widział on potrzeby nakładania 10-procentowych dopłat.


LIST MIROSŁAWA DRZEWIECKIEGO DO MINISTERSTWA FINANSÓW Z 30.06.2009 ROKU

Zmiana zdania po raz drugi

CBA ostrzega premiera, prezydenta, Sejm i Senat, że skarb państwa mógł... czytaj więcej »
We wrześniu minister sportu zmienił jednak zdanie i znów chciał dopłat. Wciąż pisał, że na Euro 2012 pieniędzy nie trzeba, ale skoro lekkoatleci błysnęli na mistrzostwach świata w Berlinie, to trzeba im poprawić warunki...


Minister Drzewiecki stwierdza więc, że "uprzejmie wnosi o rozważenie możliwości wprowadzenie regulacji umożliwiających zwiększenie przychodów Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej".

- W świetle znaczących międzynarodowych sukcesów polskich lekkoatletów, kajakarzy oraz reprezentantów Polski w innych dyscyplinach oraz znacznym oczekiwaniu społecznym w kierunku stworzenia im odpowiednich warunków szkoleniowych na światowym poziomie, niezmiernie istotne jest zapewnienie stałego dofinansowania zadań realizowanych przez polskie związki sportowe.

Strona Biuletynu Informacji Publicznej nie jest jednak tak kompletna jak zapewnia rzecznik resortu: według jego słów projekt nowelizacji czeka już, aby zajął się nim Komitet Rady Ministrów. To oznacza, że resort swoje prace nad nim zakończył. Nie sposób jednak ustalić, jaką wersję ostatecznie przyjął, bo w BIP jest tylko wersja początkowa, z marca 2009 r.

Czy w tej przesłanej do Komitetu jest art. 47a z dopłatami? Rzecznik zapewnia, że był zawsze we wszystkich wersjach projektu. Pozostaje wierzyć mu na słowo, bo w BIP ostatecznej ministerialnej wersji dokumentu nie ma.

PISMO MIROSŁAWA DRZEWIECKIEGO DO MINISTERSTWA FINANSÓW Z 03.09.2009 ROKU

Kiedy się zaczęło

Art. 47a. 1. W grach wymienionych w art. 4 ust. 1, ustanawia się dopłaty w wysokości:


1) 25% stawki, ceny losu lub innego dowodu udziału w grze – w grach liczbowych;


2) 10% stawki, ceny losu lub innego dowodu udziału w grze – w loteriach pieniężnych i grze telebingo;


3) 10 % stawki lub kwoty stanowiącej równowartość wymiany wpłat na żetony lub kwoty zakredytowanej w pamięci terminala wideoloterii przy przystąpieniu do gry – w wideoloteriach.


2. Do dnia 31 grudnia 2015 r. ustanawia się dopłaty w wysokości:


1) 25 % ceny połączenia telefonicznego lub wysłania krótkiej wiadomości tekstowej, bez uwzględniania podatku od towarów i usług – w loteriach audioteksowych;


2) 10% stawki – w grze bingo pieniężne;


3) 10 % kwoty stanowiącej równowartość wymiany wpłat na żetony – w grach cylindrycznych, grach w karty i grach w kości organizowanych w kasynach gry;


4) 10 % stawki lub kwoty stanowiącej równowartość wymiany wpłat na żetony lub kwoty zakredytowanej w pamięci automatu przy przystąpieniu do gry – w grach na automatach i grach na automatach o niskich wygranych;


5) 10 % stawki – w zakładach wzajemnych.
Projeky ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych
Drzewiecki nie był pierwszym, który chciał zmienić ustawę hazardową. Prace nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych rozpoczął jeszcze rząd Prawa i Sprawiedliwości. Projekt przewidywał m.in. objęcie 10-procentowymi dopłatami wszelkich form hazardu: od kasyn po tzw. jednorękich bandytów.


Z każdej postawionej złotówki 10 groszy automatycznie byłoby przekazywane na Fundusz Promocji Kultury, podległy resortowi kultury (20 proc. - czyli dwa grosze) i Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej podległy resortowi sportu (80 proc. - osiem groszy).

Mur sprzeciwu

Nowelizacja ustawy od początku budziła wiele kontrowersji. Protestowali ci, którzy na naszym hazardzie zarabiają - zwłaszcza właściciele kasyn i Izba Gospodarcza Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. W swoich pismach, powołując się na rozliczne ekspertyzy wskazywali, że przy notowanym ostatnio prawie 50-procentowym wzroście wartości rynku hazardowego każdego roku państwo i tak dobrze na nim zarabia.

"Rodzi się pytanie, czy jakikolwiek świadomy wagi tej sytuacji urzędnik państwowy może „ryzykować” w imię wątpliwych przychodów rzędu nawet 470 milionów złotych w związku z wprowadzeniem dopłat do gier (wysokość z uzasadnienia projektu nowelizacji) stratę przychodów budżetu państwa rzędu 8 miliardów złotych szacowanych na okres lat 2008 – 2012 ? Czy kwota prawie 5 miliardów złotych dodatkowych dochodów budżetu państwa z tytułu dotychczasowego przewidywalnego rozwoju branży nie jest wystarczająca na potrzeby związane także z inwestycjami EURO 2012?" - pytała w swoim liście do ministerstwa Finansów w maju tego roku IGPiOUR.

Sprzeciw Izby budziła też konieczność kosztownego przeprogramowania maszyn, aby automatycznie odliczały dopłatę. - Rentowność salonów gier wynosi 4,5 proc., kasyn 1,2 proc., a zakładów bukmacherskich 0,9 proc. Gdzie tu miejsce na 10-procentowe dopłaty? – zastanawiał się jeszcze wcześniej w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jan Kosek, wiceprezes Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne.

Poza tym branża wskazywała, że legalny hazard może stracić, bo gracze uciekną do szarej strefy, gdzie nikt pobierze od nich 10-procentowego podatku.

PROJEKT NOWELIZACJI USTAWY O GRACH I ZAKŁADACH WZAJEMNYCH. WERSJA Z 31 MARCA 2009 ROKU

UZASADNIENIE PROJEKTU

mkg/sk//mat/k