Aneta Slezak: Tomku uważasz się za stuprocentowego mężczyznę?
Tomek Jacyków: Absolutnie, w każdym calu.
A co to dla ciebie znaczy?
Przede wszystkim odpowiedzialność i dojrzałość. Dojrzałość psychiczną, emocjonalną i fizyczną. Stuprocentowy facet ma odwagę zmagać się z życiem, brać wszystko na swoje bary. Za takiego faceta właśnie się uważam.
To tylko orientacja. Z prawdziwym męstwem nie ma nic wspólnego. Dowód? Heteroseksualni mężczyźni często nazywają swoich mniej rozgarniętych kumpli ciotami, nie mając przecież na myśli ich preferencji seksualnych...
Zadbany macho czy piwny brzuszek i dziurawe skarpetki? Może to się liczy?
Niestety, drugorzędowe cechy samcze także nie. Facetem z krwi i kości może być zarówno ten, który spędza w łazience półtorej godziny, byleby robił to subtelnie i dyskretnie, jak i ten, dla którego dbanie o siebie nie ma najmniejszego znaczenia. Ale i taki agent Tomasz - figo-fago, szalony kefir, Casanova barów mlecznych, może być stuprocentowym mężczyzną!
Jak w takim razie oceniasz naszych krajowych przedstawicieli płci brzydszej?
Faceci w Polsce są bardzo różni i ten stan się pogłębia. Trzeba pamiętać, że nasze społeczeństwo to ciągle bardzo młoda demokracja. Jedni chłoną ją szybciej, inni wolniej, jedni są na wszelkie nowinki otwarci, a inni wręcz przeciwnie. To dotyczy każdej dziedziny życia, także mody. Są miejsca w Warszawie, w których można spotkać świetnie ubranych facetów. Nasze młode wilczki niczym nie ustępują kolegom z Paryża, Londynu czy Nowego Jorku.
Od 14 lat żyjesz z tym samym partnerem. Jak wygląda wasz związek?
Od 4 lat właściwie nie wygląda, bo Tomek pracuje na stałe w Anglii. Codziennie wieczorem włączamy Skype'a i towarzyszymy sobie we wszelkich domowych czynnościach. Poza tym jest zupełnie normalnie. Naprawdę niczym się nie różnimy od reszty ludzi. Niezależnie od orientacji seksualnej łączenie się w pary leży w naturze człowieka.
Myślałeś kiedyś o zalegalizowaniu tego związku?
Po spędzeniu z kimś tylu lat bez żadnego papierka, przymusu i zobowiązań nie ma to najmniejszego znaczenia. Oczywiście martwię się, że jak wyląduje w szpitalu to Tomek nie będzie mógł mnie odwiedzić ani zadecydować o ewentualnych zabiegach. To rzeczywiście jest problem, który należy jakoś rozwiązać. Natomiast sama legalizacja? Raczej nie. Ja naprawdę nie planuję adoptować dzieci ani zakładać ochronki, bo nie mam takiej potrzeby.
Faceci, którzy w tej chwili zdecydowaliby się wspólnie wychowywać dziecko, musieliby być skończonymi sku….ami i egoistami. I nie chodzi mi o to, że mogą zrobić to źle, tylko o przykrości, jakie spotykałyby tego młodego człowieka na każdym kroku… Jeżeli w naszym społeczeństwie dojdzie do mentalnego przewrotu to nie mam nic przeciwko. Na razie Polacy nie są na takie historie gotowi. Z drugiej strony mam świadomość, że homoseksualizm wcale nie wyklucza pragnienia posiadania potomstwa. Ci faceci naprawdę marzą o założeniu rodziny i wychowywaniu dzieci. Pod tym względem uważam się za dość szczęśliwego geja...
Stąd, że moim zdaniem środowisko polskich homoseksualistów to najbardziej nietolerancyjna społeczność w naszym kraju. Nigdy nie byłem przez nich akceptowany. Dlaczego? Bo kiedy oni bali się własnego cienia, ja otwarcie mówiłem, jaki jestem. A teraz, kiedy bycie gejem jest supermodne, a jak nie bycie, to chociaż posiadanie takowego za przyjaciela, też mnie nie lubią, bo jestem dla nich za mało pedalski.
Z Tomkiem Jacykowem rozmawiała Aneta Slezak