czwartek, 7 stycznia 2010

Zostało dwóch kandydatów na Prokuratora Generalnego. To Zalewski i Seremet

dżek, PAP
2010-01-07, ostatnia aktualizacja 2010-01-07 18:36

Krajowa Rady Sądownictwa wybrała dwóch kandydatów na Prokuratora Generalnego. Jeden z kandydatów jest prokuratorem, a drugi sędzią. To Edward Zalewski i Andrzej Seremet.

Edward Zalewski i Andrzej Seremet
Fot. Wojciech Olkuśnik / Robert Kowalewski / Agencja Gazeta
Edward Zalewski i Andrzej Seremet
W walce o stanowisko Prokuratora Generalnego z szesnastu kandydatów zostali już tylko Prokurator Krajowy Edward Zalewski i Andrzej Seremet, sędzia z Krakowa.

Dwóch mocnych liderów

Seremet otrzymał 15, a Zalewski 13 głosów od 24 członków KRS. Trzecie miejsce zajęła sędzia Krystyna Mielczarek, która uzyskała osiem głosów, czwarte miejsce zajął prokurator Zbigniew Woźniak z czterema głosami.

Nieoficjalnie, ze źródeł zbliżonych do KRS, PAP dowiedziała się, że żadnego głosu nie uzyskali prokuratorzy: Jerzy Engelking, Kazimierz Olejnik i Bogdan Święczkowski.

Do wyboru wystarczyła jedna tura głosowania.

Nowego Prokuratora Generalnego spośród tych dwóch kandydatów wyznaczy prezydent Lech Kaczyński.

Kim są finaliści?

51-letni sędzia Seremet jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego (na studiach był członkiem NZS). Od połowy lat 80. orzekał w sądzie rejonowym i wojewódzkim w Tarnowie. W latach 1991-92 zrezygnował ze stanowiska sędziego i wyjechał do USA (jak wyznał, zawsze fascynował go ten kraj; powiedział, że odwiedził tam rodzinę i znajomych). Potem wrócił do Polski i znów został sędzią. Od 1997 r. orzeka w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. Przez kilka miesięcy był delegowany do Sądu Najwyższego. Jest rzecznikiem dyscyplinarnym krakowskich sędziów.

Edward Zalewski ma 53 lata. Ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego w 1981 r. Pracował w legnickich prokuraturach. W 1992 r. objął stanowisko Prokuratora Wojewódzkiego w Legnicy. Funkcję tę pełnił do 2006 r. Jednocześnie, w 1999 r. został powołany na stanowisko prokuratora Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. Po odwołaniu z funkcji Prokuratora Wojewódzkiego, rozpoczął pracę w Wydziale Postępowania Sądowego Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. W 2008 r. objął funkcję Naczelnika Wydziału Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. W marcu 2009 r. Zalewski został powołany na stanowisko prokuratora Prokuratury Krajowej, a następnie awansowany przez ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę na stanowisko Prokuratora Krajowego. Opienie o Andrzeju Seremecie

Co będzie robił Prokurator Generalny?

Wyłoniony spośród 16 kandydatów prokurator generalny będzie pierwszym prokuratorem niełączącym tej funkcji z urzędem ministra sprawiedliwości od 1990 r., kiedy zniesiono Prokuraturę Generalną. Funkcje ministra i prokuratora połączono w wyniku porozumień Okrągłego Stołu. Pierwszym ministrem, a zarazem prokuratorem generalnym, był Aleksander Bentkowski (w rządzie Tadeusza Mazowieckiego). Strona solidarnościowa upatrywała w tym zabiegu szansy na parlamentarną kontrolę działań prokuratury (przez kontrolę ministra sprawiedliwości), która pozostawała wtedy odrębną i niezweryfikowaną strukturą. Pomysłodawca tego rozwiązania prof. Andrzej Zoll oświadczył niedawno, że z dzisiejszej perspektywy ówczesny pomysł połączenia funkcji uznaje za błędny.

Tour de Ski: Pocztówka z Justyną Kowalczyk

Paweł Wilkowicz 07-01-2010, ostatnia aktualizacja 07-01-2010 01:30

Polka była trzecia w biegu pościgowym do Toblach i to ona jest dziś najbliżej zwycięstwa w całym wyścigu

Justyna Kowalczyk
źródło: AFP
Justyna Kowalczyk

Pozornie nie ma czego świętować. Po 16 km przedziwnego biegu, a raczej jazdy w dół spod szczytu Tre Cime do Toblach, Justyna Kowalczyk spadła z drugiego na trzecie miejsce w Tour de Ski.

Wyprzedziła dotychczasową liderkę Aino Kaisę Saarinen, dała się wyprzedzić Ariannie Follis i Petrze Majdić. Ale to właśnie Justyna odjeżdżając ze stadionu w Toblach mogła powiedzieć sobie, że jest tak blisko końcowego zwycięstwa jak jeszcze nigdy.

Wyprzedzają ją tylko dwie specjalistki od stylu dowolnego, ich przewaga jest minimalna, a z trzech ostatnich etapów dwa będą stylem klasycznym, w którym Polka od dawna króluje. Dziś około 16 (transmisja w Eurosporcie) zacznie ona czasówkę na 5 km na stadionie w Toblach. Pojutrze, po dniu przerwy, wyścig na 10 km w Val di Fiemme, ze startu wspólnego, czyli tak jak Kowalczyk lubi najbardziej. A potem zostanie tylko niedzielny finałowy podbieg na Alpe Cermis.

Te rywalki, które miały być najgroźniejsze podczas tej wspinaczki, Polka zostawiła z tyłu wczoraj. Saarinen ruszyła do biegu pościgowego pierwsza, z 25 sekundami przewagi nad Justyną, skończyła go z ponad 23 s straty. Świetna na najtrudniejszych trasach Kristin Stoermer Steira zupełnie zgubiła się na wczorajszym etapie. Jest w klasyfikacji TdS dziewiąta, traci do Polki już ponad dwie minuty.

Etap do Toblach trener Aleksander Wierietielny nazwał turystycznym i rzeczywiście patrząc na bieg można było pomyśleć, że etap wymyślono po to, żeby fotoreporterzy mogli zrobić trochę pocztówkowych ujęć z Dolomitów.

U mężczyzn było ciekawiej, bo oni zanim dotarli pod szczyt Tre Cime biegli z centrum Cortina d’Ampezzo m.in. przez tunelik wydrążony w skałach. Biegacze przez pierwszą część trasy się wspinali, dopiero potem zjeżdżali. Biegaczkom została tylko ta druga część. Taki etap rozgrywano pierwszy raz.

– Ale wiedziałyśmy, co mamy robić – opowiadała potem Petra Majdić. – Umówiłyśmy się z Arianną i Justyną, że we trzy pracujemy na to, by jak najszybciej dogonić Saarinen. Wiadomo, że na takim zjazdowym etapie samotny uciekinier nie ma szans z grupą – tłumaczyła Słowenka.

Saarinen dogoniły jeszcze przed połową dystansu, potem biegły we czwórkę, aż Finka zaczęła opadać z sił. Na stadion wjechały we trzy, po nieudanym ataku Majdić najlepsza na finiszu okazała się Follis. Justyna przyjechała trzecia, ale już dziś wieczorem może odzyskać kamizelkę liderki.

Tour de Ski

Kobiety

16 km na dochodzenie: 1. A. Follis (Włochy) 34.34,8; 2. P. Majdić (Słowenia) strata 3,4; 3. J. Kowalczyk (Polska) 4,1; 4. A.K. Saarinen (Finlandia) 27,6; 5. M. Longa (Włochy) 2.00,9; 6. A. Sidko (Rosja) 2.02,0.

Klasyfikacja Tour de Ski (łączny czas po 5 z 8 etapów):

1. Follis 1.14:51,1; 2. Majdić - strata 3,4; 3. Kowalczyk 4,1; 4. Saarinen 27,6; 5. Longa 2.00,9; 6. Sidko 2.02,0.

Puchar Świata: 1. Kowalczyk 591 pkt, 2. Majdić 587, 3. Saarinen 508, 4. M. Bjoergen (Norwegia) 447, 5. N. Korostieliewa (Rosja) 365, 6. Follis 335.

Mężczyźni

36 km na dochodzenie: 1. P. Northug (Norwegia) 1:25.38,0; 2. D. Cologna (Szwajcaria) strata 0,4; 3. M. Hellner (Szwecja) 0,8; 4. J.M. Gaillard (Francja) 10,8; 5. M. Heikkinen (Finlandia) 12,0; 6. A. Teichmann (Niemcy) 22,3.

Tour de Ski (po 5 z 8 etapów): 1. Northug 2:17.28,2; 2. Cologna - strata 0,4; 3. Hellner 0,8; 4. Gaillard 10,8; 5. Heikkinen 12,0; 6. Teichmann 22,3

Puchar Świata: 1. Northug 636 pkt, 2. Hellner 320, 3. Heikkinen 276, 4. M. Wylegżanin (Rosja) 273, 5. Cologna 268, 6. A. Legkow (Rosja) 237.

Rzeczpospolita

Austriackie święto

Janusz Pindera 07-01-2010, ostatnia aktualizacja 07-01-2010 01:48

Zwycięstwo Andreasa Koflera, Adam Małysz dziewiąty

Andreas Kofler:  – Byłem dziś pewny swojej formy, ale nie wiedziałem, na co stać innych, szczególnie Gregora. Duże znaczenie miał konkurs w Ga-Pa. Nie lubię tej skoczni, więc obawy były uzasadnione. Ale dałem sobie radę  i pomyślałem wtedy, że chyba jestem już w domu. Przecież skocznie  w Innsbrucku  i Bischofshofen znam jak  własną kieszeń
autor zdjęcia: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Andreas Kofler: – Byłem dziś pewny swojej formy, ale nie wiedziałem, na co stać innych, szczególnie Gregora. Duże znaczenie miał konkurs w Ga-Pa. Nie lubię tej skoczni, więc obawy były uzasadnione. Ale dałem sobie radę i pomyślałem wtedy, że chyba jestem już w domu. Przecież skocznie w Innsbrucku i Bischofshofen znam jak własną kieszeń

Kofler nie dał sobie odebrać przewagi i wygrał przed Janne Ahonenem. W ostatnim konkursie najlepszy był Thomas Morgenstern.

Po pierwszej serii 25 tysięcy Austriaków miało niepewne miny. Najpierw skaczący w drugiej parze Simon Ammann zawiesił poprzeczkę na nieosiągalnej dla innych wysokości, lądując na 136 metrze, a później Ahonen, który taktycznie odpuścił kwalifikacje, skoczył 134 metry i nagle okazało się, że wygrana Koflera w całym turnieju jest poważnie zagrożona. Fin tracił do Austriaka tylko 12,8 punktu i zapowiadała się dramatyczna walka do samego końca.

A przecież w święto Trzech Króli kibice w Bischofshofen mieli się cieszyć z historycznego sukcesu swoich skoczków. Wydawało się, że faworytów do ostatecznego zwycięstwa jest tylko dwóch – Gregor Schlierenzauer (dziś kończy 20 lat) i sześć lat od niego starszy Kofler, który po trzech konkursach miał przewagę 14,6 pkt nad Schlierenzauerem. Trzeci w klasyfikacji był kolejny Austriak Wolfgang Loitzl, a tuż za nim Ahonen.

– Zrobię wszystko, by wygrać i odrobić stratę – mówił przed konkursem w Bischofshofen uśmiechnięty Schlierenzauer. To na niego stawiali fachowcy i sami skoczkowie. – Odeprę jego atak i utrzymam przewagę – odpowiadał Kofler, który od wygranej w Oberstdorfie rozpoczął zwycięski wyścig po efektowne, warte 35 tysięcy euro subaru.

W Ga-Pa i Innsbrucku nastał już czas Schlierenzauera, który udowadniał, że nieprzypadkowo prowadzi w klasyfikacji Pucharu Świata (w Bischofshofen stracił je na rzecz Ammanna) i ma już na koncie 28 zwycięskich konkursów. Na tym tle osiągnięcia Koflera nie wyglądały imponująco. Tylko dwie wygrane w PŚ i srebrny medal igrzysk olimpijskich w Turynie nie równoważyły ekspresowej kariery „Schlieriego”. Ale Kofler skakał w tym turnieju równo i pewnie. Nawet jak przegrywał, to z niewielką stratą.

Tym razem też niczego nie zepsuł, w pierwszej serii skoczył 129,5 metra i wciąż kluczyki do subaru były jego. Presji nie wytrzymał jednak Schlierenzauer. By skutecznie walczyć z Koflerem musiał w dwóch skokach odrobić prawie 10 metrów. Zawadiacki uśmiech pewnego siebie chłopca ukrywał widać napięte do granic nerwy, bo „Schlieri” wylądował bliżej od Koflera (128,5) i po pierwszej serii było już wiadomo, że tego turnieju nie wygra.

Nie wystarczył już znacznie lepszy skok (134) w drugiej serii. Równie daleko lądował Kofler (133,5), a Loitzl (135) pokazał klasę , która dała mu miejsce na podium w całym turnieju. Ahonen zajął w nim drugie miejsce, bo nie dał jednak rady znokautować Koflera, ale i tak to, co zrobił, jest niesamowite, biorąc pod uwagę fakt, że wrócił na skocznię po długiej przerwie. A przecież niewiele brakowało, by wygrał po raz szósty.

Na Morgensternie niektórzy postawili już krzyżyk, twierdząc, że już nigdy nie będzie tak mocny jak wtedy, gdy zdobywał Kryształową Kulę. „Morgi” skoczył jednak 133 i 136 metrów i wygrał przed dwójką lisów skoczni – Ahonenem i Ammannem.

W finałowej serii skakało dwóch Polaków, Małysz i Stefan Hula. Ten drugi był o pół metra lepszy w drugim skoku, ale rywalizację z czterokrotnym mistrzem świata przegrał zdecydowanie. Teraz ma nadzieję, że dla niego i innych polskich skoczków przyjdą lepsze dni.

Hannu Lepistoe, trener Małysza, ze spokojem podchodzi do jego występu w tym turnieju. – Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej – powtarza za każdym razem. Jego zdaniem Małysz coraz lepiej trafia z odbiciem, do wyszlifowania są tylko detale, a skoczek swoim zachowaniem potwierdza słowa fińskiego fachowca. Jeśli zadanie zostanie odrobione prawidłowo, to w Vancouver może być bardzo ciekawie – zapowiada Lepistoe. Na razie wiadomo, że Małysz nie pojedzie do Japonii i Willingen, by jak najlepiej przygotować się do igrzysk.

Adam Małysz, po konkursie w Bischofshofen

Popełniam drobne błędy techniczne, które wyeliminuję. Tutaj miałem też problemy z szybkością najazdową. W Oberstdorfie i Ga-Pa było normalnie, ale później się coś popsuło. Do tego dochodzi błąd kierunku odbicia, o którym już mówiłem. Hannu Lepistoe to wszystko obejrzy i wyciągnie wnioski. Ufam mu, gdy powtarza, że forma przyjdzie na czas. Praca, którą wykonałem w lecie, nie może pójść na marne. Najgorsza jest panika. Wtedy szukasz poprawy na siłę, w sprzęcie, technice. To droga donikąd. Nie wierzę w cudowne kostiumy Austriaków, najważniejsza jest technika. Ja się tym nie zajmuję, mam swoje problemy i muszę sobie z nimi poradzić. Czytaj więcej

j.p.

Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, Andreas Kofler

Bardzo się denerwowałem przed ostatnim konkursem. Byłem pewny swojej formy, ale nie wiedziałem na co stać innych, szczególnie Gregora. Nie ukrywam, że jestem zadowolony ze swoich skoków w Bischofshofen, były całkiem fajne, szczególnie ten drugi, który zapewnił mi zwycięstwo w turnieju. Gdy mnie pytają, czy decydująca dla losów rywalizacji było moja wygrana w Oberstdorfie zaprzeczam i mówię, że dla mnie szczególne znaczenie miał konkurs w Ga-Pa. Nie lubię tej skoczni, więc obawy były uzasadnione. Ale dałem sobie radę i pomyślałem wtedy, że chyba jestem już w domu. Przecież skocznie w Innsbrucku i Bischofshofen znam jak własną kieszeń.

j.p.

Wyniki konkursu w Bischofshofen:

1. Thomas Morgenstern (Austria) 264,7 pkt (133,0/136,0)

2. Janne Ahonen (Finlandia) 264,0 (134,0/133,5)

3. Simon Ammann (Szwajcaria) 261,5 (136,0/131,5)

4. Wolfgang Loitzl (Austria) 260,9 (130,5/135,0)

5. Andreas Kofler (Austria) 255,0 (129,0/133,5)

6. Gregor Schlierenzauer (Austria) 253,5 (128,5/134,0)

7. Dmitrij Wasiliew (Rosja) 250,2 (130,0/131,5)

8. Martin Koch (Austria) 245,1 (128,5/131,0)

9. Pascal Bodmer (Niemcy) 236,9 (127,0/128,5)

10. Anders Jacobsen (Norwegia) 233,4 (126,5/126,5)

...

18. Adam Małysz (Polska) 222,1 (123,0/124,0)

25. Stefan Hula (Polska) 212,4 (118,5/124,5)

44. Kamil Stoch (Polska) 92,7 (116,5)

Klasyfikacja końcowa 58. Turnieju Czterech Skoczni:

1. Andreas Kofler (Austria) 1027,2 pkt

2. Janne Ahonen (Finlandia) 1013,9

3. Wolfgang Loitzl (Austria) 1011,6

4. Gregor Schlierenzauer (Austria) 1011,1

5. Simon Ammann (Szwajcaria) 1008,3

6. Thomas Morgenstern (Austria) 987,1

7. Pascal Bodmer (Niemcy) 936,2

8. Martin Koch (Austria) 935,0

9. Adam Małysz (Polska) 932,9

10. Anders Jacobsen (Norwegia) 927,5

...

30. Kamil Stoch (Polska) 540,3

35. Stefan Hula (Polska) 486,8

57. Krzysztof Miętus (Polska) 155,5

Klasyfikacja Pucharu Świata (po 10 z 23 zawodów):

1. Simon Ammann (Szwajcaria) 669 pkt

2. Gregor Schlierenzauer (Austria) 651

3. Andreas Kofler (Austria) 521

4. Thomas Morgenstern (Austria) 440

5. Wolfgang Loitzl (Austria) 411

6. Bjoern Einar Romoeren (Norwegia) 353

7. Janne Ahonen (Finlandia) 350

8. Pascal Bodmer (Niemcy) 286

9. Adam Małysz (Polska) 259

10. Harri Olli (Finlandia) 238

...

19. Kamil Stoch (Polska) 138

30. Krzysztof Miętus (Polska) 53

43. Marcin Bachleda (Polska) 20

50. Stefan Hula (Polska) 10

Klasyfikacja Pucharu Narodów (po 11 zawodach):

1. Austria 2 804

2. Niemcy 1 057

3. Norwegia 990

4. Finlandia 957

5. Szwajcaria 882

6. Polska 683

7. Japonia 507

8. Rosja 443

9. Słowenia 235

10. Francja 208

Rzeczpospolita