Rosyjskie radio "Echo Moskwy" poinformowało, że są trzy wersje katastrofy pod Smoleńskiem. Wymienia się wśród nich złe warunki atmosferyczne, błąd pilotów lub niesprawność maszyny.
Na lotnisku w Smoleńsku wciąż pracują eksperci badający przyczyny katastrofy polskiego samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Odnaleziono już dwie czarne skrzynki samolotu. Rosjanie nie ujawnili jednak jeszcze żadnych szczegółów rozmów między pilotami a wieżą kontrolną w ostatnich minutach tragicznego lotu.
Wiceszef rosyjskich sił powietrznych mówił wczoraj , że załoga prezydenckiego Tu-154, kilka razy zignorowała komendy kontrolerów lotów. Według wiceszefa rosyjskich sił powietrznych Aleksandra Aloszyna, kiedy samolot znajdował się około dwóch i pół kilometra od lotniska, kontrolerzy zauważyli, że maszyna zwiększyła prędkość i zmieniła kąt lądowania.
Kontroler lotów przekazał załodze komendę rezygnacji z manewru. Gdy załoga nie wykonała polecenia, kilka razy przekierowywał maszynę na rezerwowe lotnisko w Mińsku. Załoga i tej komendy nie posłuchała, i postanowiła wylądować - powiedział Aloszyn.
Na miejscu katastrofy w Smoleńsku pracują polscy prokuratorzy wojskowi. Będą oni współpracować z rosyjskimi śledczymi.
W katastrofie zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką i kilkudziesięcioma najważniejszymi osobami w Polsce. Na pokładzie samolotu byli czołowi politycy, kombatanci, dowódcy wojskowi i hierarchowie Kościoła. W sumie 96 osób.
Rosyjskie media podają coraz więcej informacji o katastrofie samolotu Tu-154M Lux, nr 101, z 36. SPLT. Lądowanie odbywało się w gęstej mgle, a pilot nie zdecydował się na przelot na inne lotnisko.
Około południa znaleziono pierwszą czarną skrzynkę rozbitego Tu-154M Lux. Znajduje się ona w dobrym stanie
Katastrofa miała miejsce o 8:56 czasu polskiego. Według wstępnych ustaleń, podczas podejścia do lądowania samolot lecąc nisko nad ziemią zahaczył o drzewa, a następnie rozbił się ok. 1,5 km od lotniska Smoleńsk-Sewierny, w rejonie Pieczerska, kilkadziesiąt metrów od osi pasa.
W katastrofie zginęło 96 osób, w tym 89 pasażerów i 7 członków załogi (w tym 3 stewardesy). Na razie nie ma oficjalnych informacji o składzie załogi. Listę pasażerów publikują popularne media. Ciała ofiar zostaną wkrótce przewiezione do Moskwy, gdzie będą identyfikowane.
Według wstępnych ustaleń, pierwotną przyczyną katastrofy była gęsta mgła zalegająca nad lotniskiem, która ograniczała widoczność. Informacje dotyczące okoliczności katastrofy są jednak sprzeczne. Rosyjska telewizja Wiesti-24 donosi, że do zderzenia samolotu z ziemią doszło podczas czwartej próby podejścia do lądowania, a inne media mówią tylko o jednej próbie. Serwis gazeta.ru, pisze, że kontrola ruchu lotniczego portu Smoleńsk-Sewierny sugerowała załoga Tu-154M skierowanie się na lotniskach zapasowe w Mińsku lub Moskwie. Mimo tego Polacy zdecydowali się na kontynuowanie lotu i lądowanie w Smoleńsku.
Lotnisko Smoleńsk-Sewierny to dawna baza Wojenno-Wozdusznych Sił ZSRR. W czasach zimnej wojny stacjonowały tu samoloty MiG-23 i Su-27 ze składu 401. i 871. pułków lotnictwa myśliwskiego. Następnie na lotnisku bazował 103. gwardyjski pułk lotnictwa transportowego wyposażony samoloty transportowe Ił-76M/MD. W październiku 2009 jednostkę rozformowano. Obecnie lotnisko z pasem o długości 2,5 km służy do obsługi ruchu wojskowego, cywilnego i prób w locie prowadzonych przez ulokowane na jego obrzeżach Smoleńskie Zakłady Lotnicze (produkują m.in. SM-92T Turbo-Finist). Obiekt nie dysponuje tak precyzyjnymi systemami nawigacyjnymi, jak lotniska cywilne, wykorzystywane do międzynarodowego ruchu lotniczego, w tym ILS.
Dochodzeniem w sprawie katastrofy kieruje osobiście Prokurator Generalny Rosji Jurij Czajka. Stwierdził on, że według posiadanej wiedzy, uznaje możliwość wystąpienia usterki technicznej za mało prawdopodobną – samolot przeszedł niedawno remont generalny i dysponował 5-letnią gwarancją. Doniesienia z kręgu osób badających przyczyny tragedii potwierdzają, że prezydencki samolot krążył nad lotniskiem, oceniając możliwości wylądowania, co jest niespotykane w lotnictwie cywilnym.
Dogaszanie pożaru polskiego samolotu rządowego pod Smoleńskiem
Katastrofa prezydenckiego Tu-154M jest drugim wypadkiem polskiego, rządowego statku powietrznego w ciągu ostatnich kilku lat. W grudniu 2003 pod Piasecznem spadł śmigłowiec Mi-8, przewożący premiera Leszka Millera. Nikt wówczas nie zginął. W toku prowadzonego śledztwa uznano, że przyczyną wypadku było nie włączenie przez załogę ogrzewania wlotów powietrza, przez co wskutek oblodzenia nastąpiło wyłączenie obu silników. Piloci zostali jednak oczyszczeni z zarzutów – mieli nie posiadać pełnej wiedzy o warunkach pogodowych w rejonie wypadku.
Polska jest jednym z niewielu krajów na świecie, a niemal wyjątkiem w świecie cywilizowanym, w którym dochodzi do wypadków lotniczych z udziałem najwyższych rangą przedstawicieli władz. Ostatni, podobny przypadek miał miejsce w 1994 w Rwandzie, kiedy w wyniku katastrofy lotniczej zginęli prezydenci Rwandy, Juvénal Habyarimana oraz prezydent Burundi, Cyprien Ntaryamira. Przewożący ich Falcon 50 został jednak zestrzelony przez bojówki opozycji.
Okoliczności katastrofy przypominają zdarzenie sprzed ponad 2 lat, gdy pod Mirosławcem rozbił się samolot transportowy CASA C-295M (Drugie podejście). Zginęło wówczas wielu ważnych dowódców z Sił Powietrznych. Również wtedy pilot po raz kolejny podchodził do lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych rozbił się przed pasem, nie w jego osi. Lotnisko w Mirosławcu nie było wyposażone w sprawny ILS.
Samolot Tu-154M noszący numer burtowy 101 (dawny 837, nr ser. 90A-837) został wyprodukowany jeszcze w ZSRR, 29 czerwca 1990, a dostarczony 12 lipca 1990. Jego resurs techniczny określono na 30 tysięcy godzin spędzonych w powietrzu lub 25 lat służby. Dotychczasowy nalot maszyny to 5141 godzin. W czasie 20-letniej eksploatacji była ona trzykrotnie remontowana – ostatni remont główny został ukończony 21 grudnia 2009 (Tu-154M poleciał do Samary). Po nim samolot miał spędzić w powietrzu 7500 godzin. Do dnia 9 kwietnia 2010 wylatał blisko 138 godzin. Wszystkie obsługi bieżące były wykonywane zgodnie z obowiązującymi procedurami.
Ten sam samolot zawiózł premiera Donalda Tuska do Smoleńska na uroczystości w Katyniu 7 kwietnia 2010.
Justyna Prus , Piotr Zychowicz 10-04-2010, ostatnia aktualizacja 10-04-2010 19:14
10.56, sobota, czasu moskiewskiego. Kilkaset metrów do pasa lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem. Czas i miejsce największej tragedii w historii współczesnej Polski
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Maria i Lech Kaczyńscy
źródło: AFP
Rosyjscy strażacy gaszą płonące szczątki samolotu (afp/tv)
– Usłyszałem silnik i wyszedłem na zewnątrz, żeby zobaczyć samolot podchodzący do lądowania. To był rządowy tupolew w biało-czerwonych barwach. Na ogonie szachownica. Zdziwiło mnie jednak, że maszyna jest pochylona o 40 stopni. Samolot szedł za nisko. Nagle jednym skrzydłem uderzył w ziemię. Huk, eksplozja i pożar. Rozbił się – relacjonował Sławomir Wiśniewski, pracownik TVP, który akurat był w położonym obok lotniska hotelu Nowyj.
Jak powiedzieli przybyli na miejsce smoleńscy oficjele, samolot z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej miał kłopoty z wylądowaniem z powodu zalegającej na lotnisku mgły. Wieża radziła pilotom, żeby zrezygnowali i wylądowali na lotnisku w Mińsku na Białorusi, gdzie panowały lepsze warunki atmosferyczne. – Załoga podjęła decyzję o lądowaniu w Smoleńsku. Po zatoczeniu kilku kół maszyna skierowała się na pas startowy – mówił lokalny urzędnik Andriej Jewsiejenkow.
– Wszędzie walały się szczątki samolotu. Silnik, kawałki kadłuba. Niektóre części płonęły. Dym – mówił Wiśniewski. Wkrótce na miejsce dotarli strażacy. Rozpoczęła się akcja ratunkowa. Gdy po kilkunastu minutach na pogrążone we mgle smoleńskie lotnisko wojskowe przybyli dziennikarze „Rz”, minęła nas kawalkada zjeżdżających z pasa startowego karetek. Jechały powoli, bez włączonych sygnałów. Tak nie wozi się żywych ludzi.
Miejsce katastrofy znajdowało się na oddalonym od wjazdu na lotnisko końcu pasa startowego. Można je było zobaczyć z daleka, z położonego na zewnątrz wojskowej bazy lotniczej komisu samochodowego. W oddali, między drzewami, widać było szczątki kadłuba. Biało-czerwone. Dostępu do miejsca bronili przybyli natychmiast na miejsce funkcjonariusze OMON. Część miała długą broń.
Wkrótce okazało się, że jeden z milicjantów był świadkiem wypadku. Miał służbę przy płocie lotniska. – Maszynie zabrakło może 200 metrów do pasa startowego. Coś było nie tak. Dwa razy wznosiła się i opadała. Tak jakby miała kłopoty z utrzymaniem kursu. Zeszła za nisko. Skrzydłami zaczęła ścinać wierzchołki drzewa. Potem uderzyła w ziemię – relacjonuje. Gdy rozmawiamy, mniej więcej godzinę po katastrofie, wychodzi słońce. Mgły już nie ma. Prezydent przyleciał za wcześnie.
Już po południu znaleziono pierwszą czarną skrzynkę z rozbitego samolotu. Przyczyny katastrofy zbadają specjalne komisje Polski i Rosji. Rosyjski prezydent zapowiedział ścisłą współpracę z Polakami. Na miejsce katastrofy wyruszył premier Rosji Władimir Putin. Również szef polskiego rządu Donald Tusk zapowiedział, że jedzie do Smoleńska.
Do zbadania szczątków samolotu wyznaczono prokuratorów wojskowych, płk. Zbigniewa Rzepę i płk. Ireneusza Szeląga, którzy w sobotę mieli wylecieć do Rosji. – Mają doświadczenie w prowadzeniu trudnych śledztw – zapewnił „Rz” minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
– Otrzymaliśmy zgodę na prowadzenie czynności śledczych na terenie Rosji – poinformował minister Kwiatkowski. – Nie wiemy jeszcze, czy wraz z miejscowymi prokuratorami powołamy komisję mieszaną, czy będziemy działać oddzielnie.
Polskie śledztwo w sprawie katastrofy zostało wszczęte przed południem. Na terenie bazy lotniczej zabezpieczono paliwo, którym zatankowano samolot prezydencki, zabezpieczono dokumenty z przeglądów oraz dotyczące pracy obsługi maszyny.
Prokurator generalny Andrzej Seremet na wniosek ministra sprawiedliwości szefem pięcioosobowego zespołu śledczych mianował naczelnego prokuratora wojskowego Krzysztofa Parulskiego.
Na czele rosyjskich śledczych stanął prokurator generalny Jurij Czajka.
artykuły z portali internetowych ONETGAZETADZIENNIKBBCCNN Uwagi, sugestie, komentarze? Redaktor Naczelny: mig29@prokonto.pl
Dziennik III RP działa w oparciu o przepisy art. 25, 26, 29, 33 i 49 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. Nr 24, poz. 83) nie stanowiąc prasy w rozumieniu przepisów prawa prasowego