Konrad Piasecki: A czy służby dysponują nagraniami rozmów między wieżą i tupolewem albo między prezydentem i bratem prezydenta z telefonu satelitarnego?
Jacek Cichocki: Ja bym chciał w tym miejscu powiedzieć, że nie istnieje w Polsce prawo, które pozwoliłoby polskim służbom nagrywać jakiekolwiek rozmowy - zarówno wysokich urzędników, głowy państwa, jak i polskich obywateli - profilaktycznie, tak, żeby je nagrywać.
Konrad Piasecki: Nie mówię o profilaktycznym nagrywaniu, mówię o czymś, co byłoby normalną ochroną kontrwywiadowczą takiego lotu, narażonego wszak - jak widzimy - na różne zagrożenia, nie mówię o spiskowych teoriach.
Jacek Cichocki: Tak, tylko proszę pamiętać, że po pierwsze nie ma sytuacji takiej, że służby zakładają podsłuchy, żeby te podsłuchy gdzieś były i a nuż coś nagrają ważnego dla bezpieczeństwa, na przykład w samolocie, jak prezydent rozmawia z bratem. Tutaj akurat zagrożenia kontrwywiadowczego na pewno nie ma.
Konrad Piasecki: Czyli nagrania tej rozmowy nie ma.
Jacek Cichocki: Ja bym powiedział w ten sposób: służba systemowo nie ma prawa stosować tego typu prewencyjnych podsłuchów.
Konrad Piasecki: Czyli nagrania tej rozmowy nie ma.
Jacek Cichocki: Ja może nie będę mówił o szczegółach pracy służb, zabezpieczeniach konkretnego statku powietrznego, jak to tutaj się mówi, ale nie istnieje takie prawo, które pozwalałoby na nagrywanie, na podsłuchiwanie właściwie, stosowanie kontroli operacyjnej wobec - zwłaszcza - tak ważnych osób, jak prezydent.
Konrad Piasecki: I nie istnieje też możliwość nagrywania rozmów między samolotem a wieżą smoleńską?
Jacek Cichocki: Zapewne technicznie taka możliwość istnieje.
Konrad Piasecki: Ale służby też się tym nie zajmowały.
Jacek Cichocki: Oprócz tego, że istnieją pewne możliwości techniczne, jeszcze trzeba je realizować w ramach obowiązującego prawa. Przynajmniej odkąd ja mam okazję pracować w miejscu, w którym pracuję, to prawo jest przestrzegane - jeżeli chodzi o kontrolę operacyjną.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, kończąc ten wątek - czy służby dysponują - oprócz tego, co dostarczą nam Rosjanie - jakimiś danymi dotyczącymi lotu - nagraniami, obrazami, czymkolwiek innym, co pomogłoby wyjaśnić zagadkę tej katastrofy?
Jacek Cichocki: Jeżeli były jakiekolwiek materiały czy informacje przydatne w tym badaniu, to już zostały przekazane do odpowiednich służb.
Konrad Piasecki: A były takie rzeczy?
Jacek Cichocki: Zawsze służba ma jakiś materiał. Nawet czasem ciężko jej samej ocenić, czy on jest istotny, czy nie, ze względu na to, że dopiero ktoś patrząc całościowo może te puzzle gdzieś dopasować.
Konrad Piasecki: W ile godzin po katastrofie na smoleńskim lotnisku pojawili się pierwsi oficerowie ABW?
Jacek Cichocki: W pierwszej grupie, która tam przyleciała jakiem, czyli to było 4-5 godzin później.
Konrad Piasecki: Mamy pewność, że tego czasu rosyjskie służby nie wykorzystały na skopiowanie danych z laptopów, komórek, dokumentów, którymi dysponowali pasażerowie?
Jacek Cichocki: Nigdy nie mamy pewności, natomiast nie mamy teraz żadnych przesłanek, które by na to wskazywały.
Konrad Piasecki: A były tam jakieś dane, które były cenne dla obcych służb?
Jacek Cichocki: Według wiedzy, którą dzisiaj posiadamy, nie było takich danych w terminalach BlackBerry. W prywatnych telefonach - trudno powiedzieć. Aczkolwiek - jak już mówiłem publicznie - te telefony są dzisiaj w ABW i na wniosek prokuratury są poddawane analizie pod kątem informacji dotyczących katastrofy.
Konrad Piasecki: I czy coś ciekawego z tych analiz już wynikło?
Jacek Cichocki: Te analizy trwają i objęte są tajemnicą śledztwa.
Konrad Piasecki: A;e Może pan dziś powiedzieć, czy jest jakieś nagranie z minut lotu?
Jacek Cichocki: Nic nie mogę powiedzieć na ten temat.
Konrad Piasecki: A może pan powiedzieć, gdzie jest słynny zaginiony laptop Aleksandra Szczygły?
Jacek Cichocki: Nie mam też takiej wiedzy. Nawet nie wiem, czy jeden z kilku zabezpieczonych laptopów to jest akurat ten laptop.
Konrad Piasecki: Taki laptop mógłby być wart zabezpieczenia, prawda? Laptopem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego służby nie dysponują - nie wiedzą gdzie jest?
Jacek Cichocki: Wszystkie laptopy, które zostały przekazane, są dzisiaj w dyspozycji służby i na wniosek prokuratury są poddawane analizie.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, czy pan ma do siebie - albo do podległych sobie służb - jakieś pretensje, zarzuty, poczucie, że coś zrobiliście nie tak przed tą katastrofą i po niej?
Jacek Cichocki: Sam do siebie nie mam zarzutów - jeżeli chodzi o działania przed katastrofą. Jeżeli chodzi o działania po katastrofie, uważam, że ja, moi koledzy, ludzie w służbach - mogliśmy pewne rzeczy podejmować działając pod mniejszą presją emocji, które się wtedy pojawiły. Skorzystam z tego pytania, żeby powiedzieć, że dwa miejsca, do których pojechałem godzinę po katastrofie i które działały już pełną parą to były RCB i Centrum Antyterrorystyczne w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdzie pracowali już funkcjonariusze wszystkich innych służb.
Konrad Piasecki: A nie ma pan pretensji do służb o zabezpieczenie tego lotu? O to, że na przykład, na wieży kontrolnej nie było nikogo ze służb? To wydaje się czymś, co powinno się dziać w takich sytuacjach.
Jacek Cichocki: Nie istnieje ani taka procedura, ani żadna ze służb polskich nie ma takich zadań ustawowych, żeby w ten sposób zabezpieczać lot samolotu specjalnego.
Konrad Piasecki: Ostatnie pytanie: chorąży Zielonka. Zwłoki znalezione nad Wisłą to jego zwłoki?
Jacek Cichocki: Wszystko wskazuje, że tak.
Konrad Piasecki: Ale wiecie to już z całą pewnością?
Jacek Cichocki: Ze względu na to, że toczy się śledztwo, trzeba poczekać na oficjalny komunikat prokuratury, bo to ona ma prawo potwierdzić i podać informacje.
Konrad Piasecki: Ale służby mają tę pewność?
Jacek Cichocki: Ja mam tę pewność.
Konrad Piasecki: Co się z nim stało? Popełnił samobójstwo?
Jacek Cichocki: Wiele wskazuje na to, że to była jego osobista tragedia.
czwartek, 30 czerwca 2011
środa, 29 czerwca 2011
Getin Holding porządkuje grupę. Zmiana nazwy, połączenia banków...
Co będą oznaczały zmiany, jakie zamierza przeprowadzić holding i czego mogą spodziewać się akcjonariusze oraz klienci Getin Noble Banku, Allianz Banku i Idea Banku? Wyjaśniamy.
- Głównym celem zmian jest wypełnienie zobowiązania wobec Komisji Nadzoru Finansowego dotyczącego zwiększenia płynności akcji Getin Noble Banku w obrocie giełdowym poprzez zwiększenie udziału akcjonariuszy niepowiązanych z Getin Holdingiem do minimum 15 proc. Umożliwi to pełną, rynkową wycenę - wyjaśniają przyczyny zmian zarządzający Getin Holdingiem.
- Dodatkowym efektem planowanych zmian będzie też uporządkowanie struktury naszego holding oraz rozdzielenie dojrzałego przedsięwzięcia, jakim jest Getin Noble Bank, od spółki skoncentrowanej przede wszystkim na nowych lub będących w początkowej fazie rozwoju organizacjach - mówi Radosław Boniecki, prezes Getin Holdingu.
Na czym będą polegały zmiany i co będą one oznaczały dla klientów spółek grupy? - pytamy prezesa.
- Możemy uspokoić wszystkich naszych klientów - nic w związku ze zmianami w grupie się dla nich nie zmieni. Oferta, warunki prowadzenia kont, a nawet numery rachunków pozostaną takie, jak były - tłumaczy Boniecki.
Bankowcy tłumaczą, że transakcja będzie miała trzy główne etapy - pierwszy to przekształcenia w grupie, następnie wydzielenie Getin Noble Banku oraz połączenie z Allianz Bankiem.
- W pierwszym etapie Getin Holding dokonał zakupu 100 proc. akcji Allianz Banku, którego nazwa zostanie zmieniona na Get Bank SA po uzyskaniu zgody KNF. Następnie w ciągu kilku najbliższych miesięcy Getin Holding przejmie kontrolę nad Idea Bankiem w drodze emisji nowych akcji Idea Banku (nastąpi podwyższenie kapitału własnego o 250 mln zł). Z kolei Idea Bank kupi od Getin Holdingu akcje Powszechnego Domu Kredytowego (spółka z grupy holdingu) - objaśniają zarządzający grupy.
Drugi etap to podział samego Getin Holdingu - w tej części nastąpi wydzielenie warszawskiego oddziału spółki (jest właścicielem 93,71 proc. akcji Getin Noble Banku), co oznacza w praktyce przeniesienie części majątku Getin Holdingu na istniejącą spółkę, czyli Allianz Bank (akcje Allianz Banku trafią do giełdowego obrotu, a dotychczasowi akcjonariusze Getin Holdingu otrzymają akcje emitowane przez Allianz Bank).
- Proces zmian może wydawać się skomplikowany, ale zapewniamy, że każdy akcjonariusz Getin Holdingu będzie już po podziale miał tę samą liczbę akcji Getin Holdingu, a także przydzieloną zgodnie z parytetem wymiany liczbę akcji Allianz Banku - tłumaczy Boniecki.
I etap ostatni, w którym nastąpi połączenie Allianz Banku z Getin Noble Bankiem. - Ze względu na zwiększoną płynność akcji oraz pozycję rynkową połączony bank powinien cieszyć się zainteresowaniem inwestorów, którzy obecnie ze względu na bardzo niską płynność w obrocie akcji mają ograniczoną możliwość podejmowania decyzji inwestycyjnych - podsumowuje końcowy etap zmian holding.
Po publikacji białej księgi: winni przede wszystkim Rosjanie
arak, PAP
2011-06-29, ostatnia aktualizacja 19 minut temu
"Polscy piloci świadomie byli sprowadzani na śmierć", "Rosjan nie interesowała wizyta prezydenta" - to tylko niektóre fragmenty białej księgi zaprezentowanej przez Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Oficjalny raport polityków dot. katastrofy smoleńskiej już we wrześniu.
ZOBACZ TAKŻE
- Biała księga? "Proza sensacyjna". "Macierewicz nie miał dostępu do materiałów" (29-06-11, 12:42)
- Smoleńsk lokomotywą kampanii PiS? "Nie da się uniknąć tego tematu" (29-06-11, 11:41)
- Schetyna o białej księdze: To tylko polityczne ostrze (29-06-11, 09:14)
- Kontrolerzy ze Smoleńska w sposób świadomy podawali fałszywe informacje dotyczące przebiegu lotu i sytuacji meteorologicznej na lotnisku, Rosjanie wycofali ochronę prezydenta Polski - powiedział na konferencji prasowej Antoni Macierewicz przedstawiając fragmenty białej księgi.
- Kontroler lotu jest człowiekiem najwyższego zaufania dla pilota. To są jego oczy i uszy, to jest ktoś kto sprowadza go za rękę w trudnych warunkach. Tej ręce każdy pilot ufa bezgranicznie. Tutaj byli okłamywani - ocenił Macierewicz.
- Jako okoliczność łagodzącą można stwierdzić, że sami kontrolerzy lotu byli zszokowani i zaskoczeni, skąd nagle o godz. 10 pojawiła się mgła. Była nieprzewidywana we wcześniejszych informacjach meteorologicznych. Gdy się pojawiła, stała się elementem straszliwej gry - mówił poseł.
W białej księdze zawarta jest informacja jakoby, kontrolerzy lotu "błędnie informowali załogę, że samolot jest "na kursie" i "na ścieżce", gdy w rzeczywistości był nad nią, a w odległości 2,5 km od progu pasa zszedł poniżej ścieżki.
- Kontrolerzy systematycznie przekazywali fałszywe informacje co do wysokości, na której jest samolot i (...) co do odległości od środka pasa. Od 10 km nie był na kursie i na ścieżce, ale piloci byli upewniani, że wszystko jest w porządku" - podkreślił poseł PiS.
Ochrona prezydenta wycofana bez jego wiedzy?
Ponadto w białej księdze zarzucono, że "Rosjanie wycofali ochronę polskiego prezydenta i nie poinformowali o tym strony polskiej".
- BOR za wiedzą i z polecenia MSWiA Jerzego Millera i szefa BOR gen. Janickiego powierzył w ręce rosyjskie całą ochronę prezydenta. To Federalna Służba Ochrony miała zająć się bezpieczeństwem prezydenta i dostarczyć samochód. Ci ludzie i ten sprzęt lecieli Iłem-76, który miał wylądować na godzinę przez Tu-154M. Ten samolot odwołano do Moskwy. Nie było ochrony, nie było samochodu pancernego - powiedział Macierewicz. - Rosjanie nie zapewnili na lotnisku środków niezbędnych do zabezpieczenia wizyty prezydenta - podaje biała księga.
"Wizyta Kaczyńskiego nie interesowała Rosjan, liczył się tylko Tusk"
Dodatkowo Macierewicz zauważył, że strony rosyjskiej nie interesował przyjazd prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia i podkreślił, że ta decyzja została podjęta przez stronę rosyjską, ale zaaprobowana przez przedstawicieli rządu Donalda Tuska.- Oświadczono polskim dyplomatom wprost: "Będziemy chronili i zajmowali się wyłącznie premierem Donaldem Tuskiem, wizyta pana prezydenta nas nie interesuje" - podkreślił polityk PiS.
Według polityka PiS, prezydenta i Polskę spotykały dodatkowe ataki ze strony ambasadora Grinina, który "kpił z Polski i kpił z polskich władz". - Niestety nie spotykało się to z żadną reakcją oficjalnych władz rządu pana Tuska - powiedział Macierewicz. Jak dodał, z dokumentów MSZ wynika, że już na początku lutego 2010 roku rozstrzygnięta była sprawa zorganizowania dwóch osobnych wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Zaznaczył ponownie, że to Rosjanie chcieli, by do Katynia przyjechał tylko premier.
"Kapitan Protasiuk próbował wyrwać się ze śmiertelnej pułapki"
- Rosja wprowadzała w błąd międzynarodową opinię publiczną, oskarżając polskich pilotów o popełnienie błędu przy lądowaniu - uważa Macierewicz. - To jest straszliwy cios dla naszego państwa. Kolejnym strasznym ciosem jest próba zrzucenia winy na polskiego prezydenta, polskiego generała (...) Kapitan Protasiuk nie próbował lądować. Kapitan Protasiuk próbował wyrwać się ze śmiertelnej pułapki - powiedział polityk PiS. - Rosja przetrzymuje kluczowe dowody będące własnością państwa polskiego. Wrak samolotu i czarne skrzynki. Żadne przepisy (...) nie umożliwiają takiego działania - dodali politycy Prawa i Sprawiedliwości.
"Rosjanie czarnych skrzynek nie dali, a to co przesłali Polakom - sfałszowali"
Z drugiej jednak strony Macierewicz podkreślił, Rosja sfałszowała zapisy skrzynek tak, że na początku wyszło z nich, że kapitan Arkadiusz Protasiuk usiłował lądować, a nie odchodzić na drugi krąg. Polska otrzymała kopie zapisów czarnych skrzynek bez kluczowych 17 sekund. (...) Duża część materiału została zaszumiona tak, że do dziś (...) nie można odczytać prawidłowo zapisów.
Kontrolerzy lotu w Smoleńsku mieli obowiązek zamknąć lotnisko z powodu złych warunków meteorologicznych. Nie zrobili tego, złamali prawo - można przeczytać w białej księdze.
- Kontroler lotu jest człowiekiem najwyższego zaufania dla pilota. To są jego oczy i uszy, to jest ktoś kto sprowadza go za rękę w trudnych warunkach. Tej ręce każdy pilot ufa bezgranicznie. Tutaj byli okłamywani - ocenił Macierewicz.
- Jako okoliczność łagodzącą można stwierdzić, że sami kontrolerzy lotu byli zszokowani i zaskoczeni, skąd nagle o godz. 10 pojawiła się mgła. Była nieprzewidywana we wcześniejszych informacjach meteorologicznych. Gdy się pojawiła, stała się elementem straszliwej gry - mówił poseł.
W białej księdze zawarta jest informacja jakoby, kontrolerzy lotu "błędnie informowali załogę, że samolot jest "na kursie" i "na ścieżce", gdy w rzeczywistości był nad nią, a w odległości 2,5 km od progu pasa zszedł poniżej ścieżki.
- Kontrolerzy systematycznie przekazywali fałszywe informacje co do wysokości, na której jest samolot i (...) co do odległości od środka pasa. Od 10 km nie był na kursie i na ścieżce, ale piloci byli upewniani, że wszystko jest w porządku" - podkreślił poseł PiS.
Ochrona prezydenta wycofana bez jego wiedzy?
Ponadto w białej księdze zarzucono, że "Rosjanie wycofali ochronę polskiego prezydenta i nie poinformowali o tym strony polskiej".
- BOR za wiedzą i z polecenia MSWiA Jerzego Millera i szefa BOR gen. Janickiego powierzył w ręce rosyjskie całą ochronę prezydenta. To Federalna Służba Ochrony miała zająć się bezpieczeństwem prezydenta i dostarczyć samochód. Ci ludzie i ten sprzęt lecieli Iłem-76, który miał wylądować na godzinę przez Tu-154M. Ten samolot odwołano do Moskwy. Nie było ochrony, nie było samochodu pancernego - powiedział Macierewicz. - Rosjanie nie zapewnili na lotnisku środków niezbędnych do zabezpieczenia wizyty prezydenta - podaje biała księga.
"Wizyta Kaczyńskiego nie interesowała Rosjan, liczył się tylko Tusk"
Dodatkowo Macierewicz zauważył, że strony rosyjskiej nie interesował przyjazd prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia i podkreślił, że ta decyzja została podjęta przez stronę rosyjską, ale zaaprobowana przez przedstawicieli rządu Donalda Tuska.- Oświadczono polskim dyplomatom wprost: "Będziemy chronili i zajmowali się wyłącznie premierem Donaldem Tuskiem, wizyta pana prezydenta nas nie interesuje" - podkreślił polityk PiS.
Według polityka PiS, prezydenta i Polskę spotykały dodatkowe ataki ze strony ambasadora Grinina, który "kpił z Polski i kpił z polskich władz". - Niestety nie spotykało się to z żadną reakcją oficjalnych władz rządu pana Tuska - powiedział Macierewicz. Jak dodał, z dokumentów MSZ wynika, że już na początku lutego 2010 roku rozstrzygnięta była sprawa zorganizowania dwóch osobnych wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Zaznaczył ponownie, że to Rosjanie chcieli, by do Katynia przyjechał tylko premier.
Jan Paweł II na medalu Pamiątkowa kolekcja w srebrze. Zamów pierwszą emisje za 69,50 zł |
Co piątek nowe ciuchy, bez uszczerbków na portfelu? Sprawdź jak oszczędzać bez wyrzeczeń. sprytnie-oszczedzamy |
Nie drukuj swoich faktur! Ekspresowo, ekonomicznie, ekologicznie zarządzaj nimi z e-Dokumentami. |
Gazeta Biznes
- Rosja wprowadzała w błąd międzynarodową opinię publiczną, oskarżając polskich pilotów o popełnienie błędu przy lądowaniu - uważa Macierewicz. - To jest straszliwy cios dla naszego państwa. Kolejnym strasznym ciosem jest próba zrzucenia winy na polskiego prezydenta, polskiego generała (...) Kapitan Protasiuk nie próbował lądować. Kapitan Protasiuk próbował wyrwać się ze śmiertelnej pułapki - powiedział polityk PiS. - Rosja przetrzymuje kluczowe dowody będące własnością państwa polskiego. Wrak samolotu i czarne skrzynki. Żadne przepisy (...) nie umożliwiają takiego działania - dodali politycy Prawa i Sprawiedliwości.
"Rosjanie czarnych skrzynek nie dali, a to co przesłali Polakom - sfałszowali"
Z drugiej jednak strony Macierewicz podkreślił, Rosja sfałszowała zapisy skrzynek tak, że na początku wyszło z nich, że kapitan Arkadiusz Protasiuk usiłował lądować, a nie odchodzić na drugi krąg. Polska otrzymała kopie zapisów czarnych skrzynek bez kluczowych 17 sekund. (...) Duża część materiału została zaszumiona tak, że do dziś (...) nie można odczytać prawidłowo zapisów.
Kontrolerzy lotu w Smoleńsku mieli obowiązek zamknąć lotnisko z powodu złych warunków meteorologicznych. Nie zrobili tego, złamali prawo - można przeczytać w białej księdze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)