czwartek, 29 września 2011

Kwaśniewski: Mam dziurę w kręgosłupie

29.09.2011, 08:23
aFp
Tomasz Ozdoba, newspix.pl

Cierpiałem na bóle kręgosłupa od połowy września. Myślałem, że farmakologicznie uda się je pokonać. Można zażywać silne środki przeciwbólowe, ale do jakiego czasu?! Także operacja była konieczna - mówi Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie z Faktem




Jak pan zniósł operację?
– Na razie wszystko wygląda dobrze, ale to są pierwsze godziny po operacji. Człowiek jest pod wpływem tych wszystkich środków przeciwbólowych. Ale jestem bardzo dobrej myśli.

Żona cały czas czuwała przy panu?
– Nie było sensu żeby była w szpitalu w czasie przeprowadzania operacji. Ale teraz jest i córka była.

Dolegliwości kręgosłupa od dawna panu dokuczały?
– Od połowy września. Myślałem, że farmakologicznie uda się je pokonać i ćwiczeniami. Dużo podróżowałem i uczestniczyłem w różnych konferencjach więc niestety mój stan się pogorszył. W poniedziałek, kiedy zrobiono mi rezonans magnetyczny, okazało się, że uszkodzony dysk kręgosłupa jest w kanale nerwowym, uciska na nerwy i już nie wolno było ryzykować. Więc przeprowadzono operację, tak szybko jak to możliwe.

Poważne były te dolegliwości?
– Poważne, jak jasny piorun. Nie do wytrzymania. Ani stać, ani siedzieć, ani specjalnie chodzić. To jest taki ból. Jak ktoś kiedyś miał bolesne korzonki nerwowe, to wie o czym mówię. Nie da się nic robić. Można zażywać bardzo silne środki bólowe, ale do jakiego czasu? Także operacja była koniecznością.

Co dalej? Jak wygląda plan leczenia?
– Do końca tygodnia będę w szpitalu, a potem czeka mnie rehabilitacja. Wrócę do działania, ale bez oszałamiającego tempa. Przede wszystkim będę musiał wygospodarować czas na ćwiczenia.

W tej kampanii wyborczej już pan się nigdzie nie pojawi?
– Jeszcze tego nie rozstrzygam. Dzisiaj za wcześnie o tym mówić. Zobaczymy jak będzie szło. W tym tygodniu wszystko odwołałem, a co w przyszłym, to się okaże.

Poza żoną i córką ktoś jeszcze pana odwiedził?
– Nie, ale wiele osób dzwoniło do mnie. Między innymi Leszek Miller i Józef Oleksy.

Tak się złożyło, że w tym samym szpitalu przebywa teraz również Wojciech Jaruzelski…
– I generał Jaruzelski i Jarosław Wałęsa. Także wszyscy mają tu teraz, że tak powiem, chwilę sławy.

Jak pan trochę dojdzie do siebie, odwiedzi pan generała?
– Odwiedziłem go już. Widziałem się z nim w sobotę, gdy przyjechałem do szpitala na zastrzyki. Wtedy jeszcze wierzyłem, że się da farmakologicznie wyleczyć moje dolegliwości. Choroba generała jest ciężka, ale zastałem go w dobrym nastroju. Żartował, pogadaliśmy o polityce, moich podróżach po świecie, o Ukrainie. Prawie godzinę spędziliśmy razem.

Jeszcze się pan do niego wybierze?
– Na razie to on nie może się ruszać i ja nie mogę się ruszać. Mimo że dzieli nas w szpitalu różnica zaledwie trzech pięter, to wybrać się nie mam jak. Na razie jestem uziemiony. Dostałem zgodę tylko na 15 minut postania w pozycji pionowej. A dopiero gdzieś może pod koniec tygodnia będę miał zgodę żeby się poruszać więcej. Teraz leżę i to tylko na tym boku, na którym mogę. Mam przecięty kręgosłup. Ta dziura musi się zabliźnić. W tej chwili najważniejsze żeby tego nie rozrywać. Bo jak będę rozrywał, to tego nigdy nie skleję.

>>> Kwaśniewski: Operacja, bo bolało jak jasny piorun!


[rozmawiał Jerzy Kubrak]

piątek, 23 września 2011

Papież w Bundestagu o zadaniach polityków, korzeniach Europy i ekologii


Benedykt XVI zaapelował w czwartek do niemieckich polityków o obronę sprawiedliwości, a także tożsamości kulturowej Europy, u której korzeni leżało przekonanie o istnieniu Stwórcy. Podkreślił także znaczenie ekologii.

W pierwszym dniu czterodniowej wizyty w Niemczech papież wygłosił przemówienie na forum niemieckiego parlamentu, Bundestagu, poświęcone fundamentom państwa prawa.

Podkreślił, że podstawowym kryterium i motywem pracy polityka nie może być sukces, a na pewno nie materialna korzyść. "Polityka musi być dążeniem do sprawiedliwości, by w ten sposób stworzyć przesłanki dla pokoju" - podkreślił. "Służba prawu i obrona przed panowaniem bezprawia jest i pozostanie fundamentalnym zadaniem polityka" - upominał.

Według papieża o takich właśnie zadaniach polityków mówi Biblia. Benedykt XVI przytoczył opowieść o Salomonie z Pierwszej Księgi Królewskiej Starego Testamentu: Gdy młody król mógł poprosić Boga o to, czego pragnie, zwrócił się o "serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła". "Również dziś nie powinniśmy życzyć sobie niczego innego" - ocenił Benedykt XVI.

Przypomniał, że Niemcy sami doświadczyli tego, co stało się, gdy "władza została oderwana od prawa, stanęła wbrew prawu i podeptała je oraz gdy państwo stało się narzędziem niszczenia prawa - stało się dobrze zorganizowana bandą rabusiów, którzy zagrozili całemu światu, spychając go na skraj otchłani".

Papież słowa uznania skierował pod adresem ruchu ekologicznego, który narodził się w latach 70. i był "wołaniem o świeże powietrze"

Rozważając, jak odróżnić dobro od zła i prawo od pozornej sprawiedliwości, papież ocenił, że w fundamentalnych kwestiach prawnych, gdzie w grę wchodzi godność człowieka i ludzkości, nie wystarczą stosowane zazwyczaj w demokracji kryteria większości. "Każdy musi znaleźć tu własne, osobiste kryteria" - powiedział. Jak zauważył, takimi właśnie kryteriami kierowali się członkowie ruchu oporu przeciwko nazistom i innym totalitaryzmom.

Za "dramatyczną sytuację" Benedykt XVI uznał obecną tendencję do "wyłącznego panowania" pozytywistycznej definicji rozsądku. "Uznawanie pozytywistycznego rozsądku za jedyną wystarczającą kulturę i degradowanie każdej innej rzeczywistości kulturowej do roli subkultury umniejsza człowieka, a nawet zagraża jego człowieczeństwu" - ocenił papież.

"Mówię to mając na myśli Europę, gdzie podejmuje się próby uznania tylko pozytywizmu za wspólną kulturę i wspólny fundament tworzenia prawa, spychając wszystkie pozostałe poglądy i wartości naszej kultury do roli subkultury. W ten sposób Europa zbliża się do stanu bezkulturowości, a jednocześnie pojawiają się ekstremistyczne i radykalne tendencje, mające wypełnić tę próżnię" - ostrzegł Benedykt XVI.

Dodał, że świat oparty jedynie na takiej definicji rozsądku przypominałby "betonową budowlę bez okien", ze sztucznym światłem i klimatem. "Nie możemy jednak zataić tego, że w tym zbudowanym przez nas samych świecie czerpiemy z zapasów Boga, które przetwarzamy na nasze własne produkty. Należy znów otworzyć okna, musimy znów ujrzeć wielkość świata, niebo i ziemię oraz nauczyć się właściwie z nich korzystać" - apelował Benedykt XVI.

Słowa uznania skierował pod adresem ruchu ekologicznego, który narodził się w latach 70. i był "wołaniem o świeże powietrze". "Nie można go nie słyszeć i ignorować (...) Natura też ma swą godność" - powiedział, zastrzegając, że jego słowa nie są propagandą na korzyść pewnej partii politycznej; w niemieckim parlamencie liczną frakcję tworzą Zieloni.

"Te przekonania wypływające z rozsądku składają się na naszą pamięć kulturową"

Benedykt XVI podkreślił jednak, że "istnieje również ekologia człowieka". "Także człowiek ma swoją naturę, którą musi szanować, i nie wolno mu nią samowolnie manipulować" - przestrzegł.

Papież zauważył, że "z przekonania o tym, że istnieje Bóg Stwórca, zrodziły się idea praw człowieka, równości wobec prawa, zasada nietykalności godności ludzkiej i świadomość odpowiedzialności człowieka za jego działania".

"Te przekonania wypływające z rozsądku składają się na naszą pamięć kulturową. Ignorowanie tego albo uznawanie za kwestię przeszłości byłoby amputacją całej naszej kultury" - podkreślił.

Benedykt XVI mówił też, że tożsamość Europy ukształtowała się w wyniku "spotkania Jerozolimy, Aten i Rzymu - spotkania wiary w Boga Izraela, filozoficznego rozsądku Greków i prawa rzymskiego". "To trójstronne spotkanie kształtuje wewnętrzną tożsamość Europy. Ustanowiła ona wzorce prawne, mając na uwadze odpowiedzialność człowieka przed Bogiem i uznanie nietykalnej godności człowieka. Ich obrona jest naszym zadaniem w tych historycznych chwilach" - apelował.

Wystąpienie papieża posłowie przyjęli oklaskami. Część parlamentarzystów niemieckiej opozycji - socjaldemokracji, Lewicy i Zielonych - zbojkotowała jednak wizytę Benedykta XVI, argumentując, że przemówienie przywódcy religijnego na forum parlamentu narusza zasadę neutralności wyznaniowej państwa.

Gazprom poznał tajemnice polskiej armii?

06:23, 23.09.2011 /Rzeczpospolita

PRZESYŁAMY DANE PRZEZ ROSYJSKIEGO SATELITĘ

Gazprom poznał tajemnice polskiej armii?
Fot. TVN24Polscy żołnierze w Afganistanie
Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie niejawne informacje o swoich działaniach przesyła przez satelitę należącego do Gazpromu - pisze piątkowa "Rzeczpospolita".
System satelitarnej łączności, z którego korzystają polscy żołnierze służący na misji w Afganistanie, oparty jest na urządzeniach wyprodukowanych przez Wojskowe Zakłady Łączności (WZŁ) w Zegrzu oraz firmę TTComm z Mińska Mazowieckiego. Jak pisze gazeta, urządzenia te są skonfigurowane z dwoma satelitami. Pierwszy to EUTELSAT W6, który należy do mającej siedzibę we Francji spółki Eutelsat. Drugi – Yamal-202, jest własnością państwowego, rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom.

Zadośćuczynienia od MON dostaną rodziny ofiar katastrofy wojskowego... czytaj więcej »
Przez tego ostatniego satelitę przesyłane są m.in. strategiczne informacje o działaniach polskich żołnierzy w Afganistanie. W tym o funkcjonowaniu tamtejszych komórek polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.

Jak na talerzu

Eksperci są zgodni - przez te działania rosyjskie służby, które kontrolują Gazprom, wiedzą, gdzie przebywają osoby korzystające z telefonu satelitarnego. Znają częstotliwość i czas połączeń, a także numer, na który są one wykonywane. W rejonie działań wojennych takie informacje mogą decydować o życiu żołnierzy.

Zaufania do rosyjskiego satelity nie ma Andrzej Barcikowski, były szef ABW. – Byłbym ostrożny w przekazywaniu tą drogą delikatnych informacji – mówi. – Zakładam jednak, że dane kontrwywiadowcze przesyłane są w inny sposób, bo inaczej byłoby to niewłaściwe.

Polski śmigłowiec Mi-24 z czterema żołnierzami na pokładzie był zmuszony do... czytaj więcej »
Podobnego zdania jest gen. Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. – Lepiej byłoby, gdyby był to satelita należący do któregoś z krajów Unii Europejskiej lub NATO – uważa.

Wszystko dobrze

Urządzenia korzystające z satelity Gazpromu trafiły do Afganistanu w 2009 r. Obie firmy wygrały przetargi organizowane przez MON. Ten z kolei „nie widzi w tej sprawie problemu, który wymagałby wyjaśnienia". „Łącza satelitarne stanowią jedynie platformę transmisyjną dla niejawnych systemów teleinformatycznych. W celu zapewnienia bezpieczeństwa działań operacyjnych oraz bezpieczeństwa przesyłanych informacji dowodzenia i kierowania do PKW Afganistan wykorzystywane są techniki kryptograficzne mające na celu zabezpieczenie przesyłanych w systemie danych przed wprowadzeniem ich w łącza satelitarne" – wyjaśnia biuro prasowe MON. I podkreśla, że systemy przetwarzające informacje niejawne mają certyfikaty wydane przez ABW.

mn/tr