sobota, 1 października 2011

Triumf Radwańskiej w Tokio


zyt, katk 01-10-2011, ostatnia aktualizacja 01-10-2011 07:23
Wielkość tekstu: A A A
Agnieszka Radwańska
źródło: AFP
Agnieszka Radwańska
Agnieszka Radwańska
źródło: AFP
Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska odniosła szóste zwycięstwo w karierze, wygrywając turniej WTA Tour na twardych kortach w Tokio (z pulą nagród 2,05 mln dol.). W finale tenisistka rozstawiona z numerem dziewiątym pokonała Rosjankę Wierę Zwonariewą (4.) 6:3, 6:2.

Mecz trwał godzinę i 16 minut i przyniósł największy sukces w karierze 22-letniej Polki, a zarazem drugi jej tytuł w tym sezonie, w sierpniu była najlepsza w imprezie WTA w amerykańskim Carlsbadzie (z pulą nagród 721 tys. dol.).

Sobotni mecz lepiej rozpoczęła Zwonariewa, która jeszcze kilka tygodni temu była wiceliderką rankingu WTA Tour, a obecnie jest numerem cztery na świecie. Już na otwarcie przełamała serwis rywalki, a po utrzymaniu własnego powiększyła prowadzenie na 2:0.

Później jednak inicjatywę w grze zaczęła przejmować Radwańska, która rzadziej popełniała błędy i lepiej wytrzymywała trudy długich wymian z głębi kortu. Skutkiem jej agresywnej gry było zdobycie pięciu kolejnych gemów, w tym dwóch przy podaniu Rosjanki.

Tę serię przerwała dopiero w ósmym gemie Rosjanka, która nie bez trudu wygrała swój serwis (była równowaga, po czym uzyskała dwa punkty). Chwilę później, po 43. minutach wyrównanej walki, krakowianka rozstrzygnęła na swoją korzyść losy pierwszej partii.

Przy stanie 5:3 i swoim podaniu polska tenisistka odskoczyła na 40-15, ale nie wykorzystała dwóch setboli. Sukces przyniosła jej dopiero trzecia okazja.

Druga partia rozpoczęła się od "breaka" zdobytego przez Radwańską i prowadzenia 2:0, a następnie 4:1 po drugim przełamaniu w piątym gemie. Zaraz po tym nieoczekiwanie straciła własne podanie.

To jednak nie wytrąciło jej z rytmu, bowiem w siódmym gemie nie oddała Zwonariewej nawet punktu przy jej serwisie. Natomiast przy 5:2 wykorzystała pierwszego meczbola.

Kluczem do sukcesu Polki był dobry return i słabsza dyspozycja serwisowa rywalki, która przy pierwszym podaniu odnotowała skuteczność na niskim poziomie zaledwie 47 procent (krakowianka miała 66 proc.). Przez to pięciokrotnie przegrywała swoje gemy, a sama zdobyła tylko dwa "breaki".

Był to piąty pojedynek tych zawodniczek, a czwarty w tym roku. Radwańska poprawiła bilans na 3-2, a na twardych kortach na 3-1 (w tym sezonie 3-1).

Po raz pierwszy trafiły na siebie w październiku 2007 roku w drugiej rundzie moskiewskiego Kremlin Cup, gdzie na dywanowej nawierzchni lepsza okazała się Zwonariewa 6:2, 6:2. Rosjanka ponownie zwyciężyła w marcu tego roku w na twardych korach w Miami, tym razem 7:5, 6:3.

Radwańska zrewanżowała się za tamte porażki w sierpniu, wygrywając z nią równiez na twardych kortach najpierw w finale w Carlsbadzie 6:3, 6:4, a następnie w 1/8 finału w Toronto 6:4, 7:6 (7-4).

W Tokio polska tenisistka zarobiła 360 tysięcy dolarów, a także zdobyła 900 punktów do rankingu WTA Tour, przy czym jej faktyczny zysk to 675 pkt (225 broniła za ubiegłoroczny ćwierćfinał). W poniedziałek awansuje z 13. na 12. pozycję w rankingu WTA, przed Niemkę Andreę Petkovic.

Radwańska w najbliższych tygodniach będzie walczyć o miejsce w czołowej ósemce klasyfikacji, która wystąpi w kończącym sezon turnieju masters - WTA Championships w Stambule (z pulą nagród 4,5 mln dol.), zaplanowanym w dniach 25-30 października.

Z Japonii tenisistka przeniesie się od razu do Pekinu (pula nagród 4,5 mln dol.), gdzie jako rozstawiona z numerem 11. w pierwszej rundzie ma "wolny los". W drugiej trafi na lepszą zawodniczkę w pojedynku Włoszki Alberty Brianti z Chinką Jie Zheng. Natomiast w trzeciej - 1/8 finału - na jej drodze może stanąć Czeszka Petra Kvitova (nr 5.), triumfatorka tegorocznego Wimbledonu.

- Rozegrałam perfekcyjny mecz. To nieważne, jak bardzo byłam zmęczona poprzednimi ciężkimi meczami. Dzisiaj był finał i dałam z siebie wszystko. Jeśli przeciwko Wierze nie gra się na najwyższym poziomie, nie ma się z nią szans. Dlatego byłam bardzo skoncentrowana od pierwszego do ostatniego punktu - powiedziała przed zejściem z kortu Radwańska, obecnie 13. w rankingu WTA Tour.

- Chciałabym pogratulować Agnieszce zwycięstwa, bo naprawdę zasłużyła na nie dzisiaj"- stwierdziła z kolei Zwonariewa, która ma teraz bilans meczów z Polką 2-3, a w tym roku 1-3.

PAP

Krytycy bezlitośni dla "1920 Bitwy Warszawskiej". I tylko jeden szaleniec...

mwi
30.09.2011 aktualizacja: 2011-09-30 21:00
A A A Drukuj
1920 Bitwa Warszawska 1920 Bitwa Warszawska
Superprodukcja za 27 mln złotych i pierwszy polski film w 3D. Dziś do kin weszła długo oczekiwana "1920 Bitwa Warszawska" Jerzego Hoffmana. "Warto? Zdecydowanie warto, ale ostrzegam: będę chyba jednym z niewielu recenzentów, którym film się podoba" - pisze Jacek Rakowiecki w "Newsweeku". Trafił w dziesiątkę.
Prezydent Bronisław Komorowski i reżyser Krzysztof Zanussi; wielcy świata polityki i gwiazdy polskiego kina; relacje na żywo i łzy wzruszenia. Nastroje panujące podczas uroczystej premiery "1920 Bitwy Warszawskiej" w Teatrze Wielkim w Warszawie to wystarczający powód, żeby uznać najnowsze dzieło Jerzego Hoffmana za jeden z najbardziej wyczekiwanych rodzimych filmów ostatnich lat.



Liczby i nazwiska "Bitwy..." imponują. Zapowiadany jako "pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w Europie aktorskich filmów zrealizowanych w technice 3D" kosztował 27 mln złotych. Występują: Borys Szyc, Natasza Urbańska, Daniel Olbrychski, Marian Dziędziel, Adam Ferency, Ewa Wiśniewska, Michał Żebrowski, Łukasz Garlicki i Bogusław Linda. Autorem zdjęć jest nominowany do Oscara Sławomir Idziak.

Efekty? Bardziej niż dyskusyjne. Zebraliśmy opinie blisko piętnastu recenzentów: od branżowych magazynów skupiających się na technice 3D, przez dzienniki i tygodniki, po blogi filmowe. Wniosek? Efekty specjalnie wypadają przyzwoicie, zachwycają zdjęcia Idziaka, ale scenariusz i gra aktorska - zdaniem większości - wołają o pomstę do nieba.

Imponująca pasja, katastrofalny wynik

"Wystarczy przez chwilę posłuchać Jerzego Hoffmana, by w sędziwym gawędziarzu zobaczyć imponującą pasję, której konsekwentnie brakuje polskim reżyserom bez względu na wiek" - pisze Paweł T. Felis w "Gazecie Wyborczej". Oglądanie "Bitwy..." nazywa jednak "bolesnym doświadczeniem". Film jego zdaniem jest "mechaniczny", przypomina "historyczną pogadankę, która nieudolnie symuluje wielkie emocje, a jest tylko chaotycznym zbiorem upiornie nieekscytujących efektów".

Do dwugłosu doszło na łamach "Rzeczpospolitej". Rafał Świątek pisał, że Hoffman w "1920 Bitwie Warszawskiej" pokazał w 3D Polskę jak z Sienkiewicza. "Tyle że zrobił to bez talentu słynnego specjalisty od snucia opowieści" - argumentował. Reżysera bronił Piotr Cieślak. Jego zdaniem Jerzy Hoffman "wygrał Bitwę Warszawską i zakończył narodowy musical mocnym akordem ostatniej zwycięskiej wojny Polaków".

"Chwalę, ale ostrzegam - będę jedyny"

Jako jeden z nielicznych pozytywnie o filmie pisze Jacek Rakowiecki, redaktor naczelny miesięcznika "Film". Podkreśla, że Hoffman nakręcił obraz w sposób prosty, ale zgrabny. Komplementuje zdjęcia Sławomira Idziaka i proporcjonalne połączenie "melodramatu z batalistycznym widowiskiem i pojedynkiem wielkich przeciwników".

"Chwalę więc, ale ostrzegam: będę chyba jednym z niewielu recenzentów, któremu 'Bitwa...' się podoba. Musicie państwo sprawdzić sami, kto ma rację" - zastrzega w felietonie dla "Newsweeka".

Miejsca na ocenę czytelników nie pozostawia Jacek Wakar z "Przekroju". Film Hoffmana nazywa "wymachiwaniem szabelką ze stępionym ostrzem". Daje mu jedną gwiazdką na sześć możliwych: "Trudno, wystąpię jak szaleniec przeciw zmasowanym siłom. (...) Każdy film zaczyna się od historii, tutaj historii zaś nie ma, gdyż brakuje bohaterów" - argumentuje.

Recenzje złe, ale rekord i tak będzie?

Wzorem serwisów Metacritic czy Rotten Tomatoes postanowiliśmy obliczyć średnią wszystkich recenzji "1920 Bitwy Warszawskiej". Tam, gdzie krytycy nie wystawili własnej noty, na podstawie lektury recenzji staraliśmy się oszacować własną. Czasami bazowaliśmy na dwóch opiniach (jak w przypadku "Rzeczpospolitej"), czasami mimo profilu czasopisma braliśmy pod uwagę i ocenę efektów 3D, i samej fabuły ("Kino Domowe"). Wyglądają następująco:

"Newsweek"8/10------ "Kino Domowe"6/10
fdb.pl6/10------Spider's Web6/10
Onet.pl 3/10------"Rzeczpospolita"3/6
Radio Ram3/10------Stopklatka3/10
MM Moje Miasto3/10------ "Gazeta Wyborcza"2/6
FilmTok2/10------"Przekrój"1/6


ŚREDNIA WSZYSTKICH RECENZJI: 4/10.

Historia kina nieraz już jednak udowadniała, że zdanie krytyków to jedno, a gusta publiczności drugie. Wszystko wskazuje na to, że obraz będzie sięgać po kolejne rekordy. Według danych dystrybutora Forum Film, wszedł do polskich kin w bezprecedensowej liczbie kopii: będzie wyświetlany w 87 multipleksach na 238 ekranach oraz w 60 kinach jednosalowych. Po dwóch tygodniach do kin wejdzie także wersja 2D.

Królewskie Ekshumacje na Wawelu


Dodane 2008-12-14 10.28 , komentarzy 4 Kategorie: Wiadomości Miejsce: Stare Miasto, Kazimierz, Grzegórzki, Tagi: ekshumacja, groby królewskie, pobrzeby królów,

Ostatnio wiele mówiło się na temat ekshumacji zwłok gen. Sikorskiego. Jednak otwieranie sarkofagów nie jest nowością w katedrze wawelskiej. Niektóre z nich zostały otworzone nie jeden raz.

Sarkofag Władysława Jagiełły

Autor: Nutka




Sarkofag Kazimierza Wielkiego

W 1869 r. postanowiono odrestaurować sarkofag królewski, który znajdował się w opłakanym stanie. Powszechnie przypuszczano, że trumna nie zawiera zwłok króla, jednak teoria ta okazała się być błędna. Kapituła Katedry postanowiła przenieść zwłoki króla do nowej trumny, co było dobrą okazją do zbadania szkieletu władcy. Ustalono, że wzrost Kazimierza Wielkiego wynosił około 175cm. Króla pochowano powtórnie 8 lipca 1869 roku.

Grób Św. Jadwigi
Pierwszy przypadek otwarcia sarkofagu królowej datowany jest na wiek XVII, kiedy to biskup Gembicki postanowił zbudować sobie grobowiec po przeciwległej stronie prezbiterium. Aby zmienić układ schodów, musiała zostać zdjęta pierwotna płyta i odsłonięty grób królowej. W 1887 roku powtórnie otworzono sarkofag królowej. Przy otwarciu obecny był Jan Matejko, który naszkicował czaszkę Jadwigi. Zwłoki jej przełożono do nowej miedzianej trumny, a następnie do jeszcze większej – dębowej. Grób ponownie zamurowano.
Kolejne otwarcie grobowca Jadwigi miało miejsce 12 lipca 1949 , a było ono wynikiem procesu beatyfikacyjnego królowej.

Klątwa Jagiellończyka
W 1973 roku odbyło się otwarcie sarkofagu Kazimierza Jagiellończyka, a w ciągu kolejnych 10 lat zmarło 15 osób zaangażowanych wcześniej w eksplorację królewskiego grobowca. Niektórzy te zdarzenia nazwali „klątwą Jagiellończyka”, według której każdego, kto ośmielił się zakłócić spokój monarchy, czeka rychły i smutny koniec. Wyjaśnieniem sprawy okazał się  być mikrob Aspergillus flavus , który został odkryty w grobowcu polskiego króla. Mikrob jest bardzo groźny dla życia człowieka. Najczęściej wywołuje zawały serca, wylewy krwi i kilkanaście odmian raka. Najprawdopodobniej "przetrwał" od czasów średniowiecza i po otwarciu grobowca w sprzyjających warunkach uaktywnił się.

Kazimierz Jagiellończyk zmarł w czerwcu 1492 w Grodnie. Przewóz króla do katedry na Wawelu zajął 4 tygodnie. Dzięki badaniom wiemy, że król został pochowany nago. Przewożono go w sosnowej trumnie, do niej włożono miecz i drewniane atrapy insygniów królewskich. Zwłoki obłożono warstwą niegaszonego wapna i obleczono tkaniną..

Sarkofag Elżbiety Rakuszanki
Elżbietę Rakuszankę pochowano zgodnie z testamentem, obok dwóch córeczek, które zmarły we wczesnym dzieciństwie. W trakcie prac w październiku w 1972 r. znaleziono liczne fragmenty kości ludzkich. Stwierdzono, że kości te przynależą do czterech szkieletów, w tym jednej kobiety. Odkryto też fragment czaszki dziecięcej. Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że grób był już kiedyś otwierany.



W 1938 roku zostały otwarte prawie wszystkie groby królewskie. Archiwa muzealne zachowały zdjęcia,  które przedstawiają szkielety naszych monarchów. Sarkofagi, które nigdy nie były otwierane to miejsca spoczynku Władysława Jagiełły i Władysława Łokietka.

Jak chowano Królów?
Od XIV wieku, królów grzebano bez wnętrzności. Wyjmowano między innymi serce, w którym według ludzi znajdowała się dusza. Serce i wnętrzności wkładano do urny a ciało do trumny. W tamtych czasach ludzie uważali, że należy oddzielić duszę ( która znajduje się w sercu) od ciała. Zatem na Wawelu są pochowane przeważnie tylko kości królów. Monarchów chowano w stroje, w których byli koronowani. Wkładano również do trumny miecz oraz insygnia królewskie.

Pierwszy opis ceremonii pogrzebu królewskiego znajdujemy po zgonie Kazimierza Wielkiego. Najpierw pochowano go skromnie, dopiero po przybyciu Ludwika Węgierskiego urządzono imponującą ceremonię pogrzebową 19 listopada 1370 roku. Odbyła się ona na wzór ceremonii pogrzebowej ojca Ludwika Węgierskiego-Karola Roberta i trwałą trzy dni. Pierwszego dnia uroczysty orszak pogrzebowy udał się do katedry i tam pozostawiono ciało Kazimierza Wielkiego przed grobem św. Stanisława na dobę. Drugiego dnia orszak jeździł po kościołach gdzie odbywały się msze za zmarłego. Dnia ostatniego odbyła się msza pogrzebowa, podczas której wjechał rycerz na koniu, odziany w złocistą szatę królewską przypominający osobę zmarłego króla.

Dzięki badaniu szczątków ludzkich możemy dowiedzieć się więcej o historycznych osobowościach. Nie możemy jednak traktować zwłok tylko jako obiekty badawcze, gdyż wszystkim należy się wieczny spokój i odpoczynek.