piątek, 25 listopada 2011

"Z analiz ekspertów wynika, że Tu-154M nie uderzył w brzozę"


PAP | dodane (17:45)
zobacz galerię

fot. AFP / INTER-STATE AIR COMMITTEEWrak Tu-154 na płycie lotniska w Smoleńsku

opinie

Z wyliczeń i analiz dotyczących kluczowego momentu katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. wynika, że Tu-154M nie uderzył w brzozę, a jego skrzydło oderwało się na skutek ciągle jeszcze nieznanych okoliczności - powiedział Antoni Macierewicz (PiS). 

W piątek odbyło się posiedzenie kierowanego przez Macierewicza zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. W jego trakcie prof. Wiesław Binienda, dziekan wydziału inżynierii z Ohio i prof. Kazimierz Nowaczyk za pomocą telemostu zaprezentowali animacje, symulacje oraz modele matematyczne dotyczące ostatnich sekund lotu Tu-154M. 



- Skutkiem ich badań są wnioski, które kwestionują w sposób zasadniczy wyniki prezentowane nam jako rzeczywisty przebieg wydarzeń Tu-154M. 
Samolot leciał na dużo większej wysokości, nie uderzył w brzozę, a skrzydło oderwało się na skutek ciągle jeszcze nieznanych okolicznościAntoni Macierewicz
Samolot leciał na dużo większej wysokości, nie uderzył w brzozę, a skrzydło oderwało się na skutek ciągle jeszcze nieznanych okoliczności w innym miejscu - powiedział Macierewicz. 

Nowaczyk przekonywał - powołując się na badania trajektorii lotu Tu-154M - że "nie mógł mieć miejsca" kontakt samolotu z brzozą przy bliższej radiolatarni na lotnisku, a także z brzozą, która miała oderwaćskrzydło samolotu, ani kontakt z drzewami, pomiędzy brzozami oraz bezpośrednio za nimi. 

- W tych miejscach - według policzonych trajektorii - samolot znajdował się wyżej, przeleciał nad obiema brzozami, około 14 metrów wyżej - przekonywał. 

Prof. Wiesława Binienda powiedział z kolei, że "fragment skrzydła samolotu Tu-154M nie mógł urwać się na brzozie i być znaleziony 111 metrów dalej, bo według symulacji komputerowej upada na ziemię w odległości od 10 do 12 metrów od brzozy". 

Jak ocenił, "najbardziej prawdopodobne miejsce oderwania fragmentu skrzydła, jest na wysokości 26 metrów oraz w odległości 42 metrów od miejsca znalezienia". 

Macierewicz uważa, że ustalenia ekspertów stanowią "niebywały krok naprzód, jaki zrobiliśmy w wyjaśnianiu tej tragedii". - Wiemy już nie tylko, co się nie wydarzyło z pewnością, a więc wiemy już, że z pewnością ta brzoza skrzydła nie ułamała, ale znamy już pierwsze sekundy katastrofy. Wiemy, że rozpoczęła się mniej więcej 69 metrów za brzozą na wysokości 26 metrów, gdy doszło do dwóch wstrząsów, których wprawdzie przyczyn jeszcze nie znamy, ale one zapoczątkowały dalsze dramatyczne wydarzenia - mówił Macierewicz. 

Według raportu komisji Jerzego Millera, w odległości ok. 2,7 km przed progiem drogi startowej samolot znalazł się poniżej nakazanej ścieżki zniżania, ok. 30 m przed bliższą radiolatarnią samolot znalazł się na tyle nisko, że nastąpił kontakt z pierwszą przeszkodą - końcówka prawego skrzydła uderzyła w wierzchołek brzozy na wysokości około 10 m. Zderzenie to nie spowodowało jednak uszkodzeń mających wpływ na zdolność samolotu do lotu. 

Raport podaje, że w odległości 855 m od progu pasa, ok. 350 m od miejsca upadku, samolot lewym skrzydłem uderzył w brzozę o średnicy pnia ok. 30 cm. Skutkiem tego uderzenia była utrata części lewego skrzydła, w efekcie czego rozszczelniony został zbiornik paliwowy. Jak stwierdza raport, zderzenie to spowodowało jednocześnie rozszczelnienie wszystkich trzech instalacji hydraulicznych. 

Po przebyciu kolejnych 200 m samolot zderzał się z konarami drzew o średnicy do 20 cm, które powodowały dalsze uszkodzenia. W odległości 525 m od progu pasa startowego nastąpiło pierwsze zderzenie samolotu z ziemią, w wyniku którego płatowiec samolotu został porozrywany na fragmenty. 

Kuzyn jednej z ofiar katastrofy Stanisław Zagrodzki zaapelował podczas posiedzenia zespołu Macierewicza o niesprzedawanie drugiego pozostającego w polskich rękach Tupolewa. Jak przekonywał, powinien on pozostać do dyspozycji ekspertów badających przyczyny katastrofy. 

Wiceminister obrony Marcin Idzik zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że wycofany ze specpułku Tu-154 zostanie wystawiony na sprzedaż jako mienie niewymagające specjalnej koncesji na handel uzbrojeniem. 

(meg)

czwartek, 24 listopada 2011

Kulisy największej afery łapówkarskiej w Polsce


Słowa kluczowe: 

Gromosław Cz.

UOP

CBA

łapówka

afera

24.11.2011, 12:28
aFp
Generał Gromosław Cz. (66 l.), Jacek Herok, newspix.pl

Generał Gromosław Cz. (66 l.), były szef Urzędu Ochrony Państwa, za kratami! Generała zatrzymali we wtorek wieczorem uzbrojeni agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Prokuratura podejrzewa go o udział w korupcyjnej aferze przy prywatyzacjach spółek energetycznych i linii lotniczych LOT. Śledczy niewiele zdradzają, ale według nieoficjalnych informacji, w grę wchodzą wielomilionowe kwoty i pranie brudnych pieniędzy na wielką skalę. Generał usłyszał już prokuratorskie zarzuty. Grozi mu aż 8 lat więzienia. Sprawę rozpracowywała specjalna grupa prokuratorów, oficerów Centralnego Biura Śledczego i agentów CBA.

Po Gromosława Cz. pojechała do Warszawy specjalna grupa agentów CBA. Zaskoczonemu generałowi odczytali postanowienie prokuratora. Dali mu trochę czasu na spakowanie i w konwoju zawieźli do prokuratury w Katowicach. To właśnie tamtejsi śledczy już od kilku lat w  tajemnicy rozgryzali zagadkę korupcji przy ustawianiu wielomilionowych przetargów prywatyzacyjnych. Chodziło o przekształcenia własnościowe dystrybutora energii – firmy STOEN, największej polskiej grupy energetycznej Energa oraz planowanej prywatyzacji linii lotniczych LOT.
W tym samym czasie, gdy zatrzymywano generała, agenci CBA zapukali do drzwi jeszcze trzech osób. Za kraty trafili: znany warszawski adwokat Michał T., niegdyś rzecznik dyscypliny PZPN oraz biznesmeni Andrzej P. i Piotr D. Obaj, zanim zajęli się biznesową działalnością, pełnili funkcje w resortach finansów i skarbu za czasów rządu SLD w latach 2000-2005, zasiadali też w radach nadzorczych wielu giełdowych spółek.
Wszyscy zatrzymani trafili do katowickiej prokuratury, gdzie wciąż trwają ich przesłuchania.
– Gromosław Cz., były szef UOP, usłyszał dziś zarzuty związane z nieprawidłowościami w procesie prywatyzacji LOT-u i STOEN-U – przekazał po południu rzecznik katowickiej prokuratury Leszek Goławski. 
– Udało nam się uzyskać materiały wskazujące na to, że grupa osób, przy współdziałaniu osób w ministerstwie skarbu w latach 1998-2004, podejmowała działania korupcyjne zmierzające do przeprowadzenia tych prywatyzacji – mówił Goławski. –  Postawione dziś zarzuty dotyczą korupcji oraz prania pieniędzy uzyskanych w ramach tych działań. 
Chodzi o osoby, które były zatrudnione jako doradcy w gabinecie ministra skarbu oraz te podmioty, które współpracowały z Ministerstwem Skarbu w prowadzeniu tych prywatyzacji.
Choć o nieprawidłowościach przy prywatyzacji STOEN-u mówiło się od lat, śledczym nie udawało się znaleźć dowodów. – Wiadomo było, że przy tych prywatyzacjach działały prywatne firmy i całe grupy lobbystów, firma Cz. była jedną z nich. W trakcie procesów prywatyzacyjnych co i rusz zmieniano warunki – mówi nasz informator.
Właśnie przy prywatyzacji firmy STOEN w 2002 r. doszło do zmiany warunków przetargu. Obiektem sprzedaży zamiast pakietu mniejszościowego stały się udziały większościowe. Jaka dokładnie rolę w aferze pełnił Gromosław Cz., nie wiadomo – prokuratura na razie nie chce ujawnić szczegółów sprawy. 
Gromosław Cz., który w połowie lat 90-tych przestał piastować stanowisko szefa UOP, mocno udzielał się w biznesie. Sam prowadził kilka firm doradczych i lobbingowych, przewinął się przez wiele firm z różnych dziedzin biznesowej aktywności. Z danych Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że jego nazwisko związane jest z ponad 20 firmami i spółkami. Zasiadał też radach nadzorczych m.in. zakładów lotniczych w Mielcu, LOT-u i BRE Banku.
– Właściwie wszędzie, gdzie chodziło o duże pieniądze, widać było Gromka i jego firmy – mówi nam jeden z warszawskich biznesmenów. W biznesowym środowisku stolicy wrze. Wszyscy zadają sobie pytanie, kto będzie następny...
- Postępowanie dotyczy prywatyzacji przedsiębiorstw LOT i STOEN. To postępowanie prowadzimy już od 2005 roku - powiedział Leszek Goławski rzecznik katowickiej prokuratury.
LOT nie komentować. - Nie komentujemy tej sprawy. Poza tym, że pan Cz. wiele lat temu był członkiem rady nadzorczej naszej firmy, nie odnosimy się w żaden sposób do tej sprawy - wyznał Leszek Chorzewski, rzecznik PLL LOT.

Co piąty uczeń korzystał z usług prostytutek


Agnieszka Rogal
23.11.2011 aktualizacja: 2011-11-23 21:53
A A A Drukuj
ProstytutkiFot. Robert Krzanowski/AGProstytutki
75 proc. Polaków przyznaje się, że jest zadowolona ze swojego życia seksualnego, a najaktywniejsi są ci miedzy 25, a 30 rokiem życia. Średnio Polacy uprawiają seks od 2. do 3. razy w tygodniu. Przeciętnie w ciągu życia mamy czterech partnerów seksualnych, a średni wiek inicjacji seksualnej to 18 lat - to najnowsze dane z raportu prof. Zbigniewa Izdebskiego i Polpharmy "Seksualność Polaków 2011".
Z raportu wynika, że 71 proc. osób w wieku 15-49 lat uprawia seks przynajmniej raz w tygodniu, z czego 43 proc. mężczyzn i 38 proc. kobiet robi to 2-3 razy w tygodniu. Jedynie niewielka grupa Polaków, 5 proc. mężczyzn i 4 proc. kobiet, współżyje codziennie.

Zdaniem autora badań, prof. Zbigniewa Izdebskiego z diagnozy wyłonił się całkiem pozytywny obraz naszej intymności: - Nasze zadowolenie jest cały czas na podobnym poziomie, tylko 9 procent teraz jak i w poprzednich badaniach przyznało, że nie są zadowolenie ze swojego życia seksualnego.


Polacy częściej zdradzają, niż Polki

Badania pokazały także, że co dziewiąta Polka i co piąty Polak mają na swoim sumieniu zdradę swojego partnera. Zdradzamy prawdopodobnie dlatego, aby zwiększyć poczucie własnej wartości, większość zdradzających - jak wynika z raportu - to osoby, które mają problemy z akceptacją siebie oraz swojego wyglądu.

Według Izdebskiego, na tle Europy nie wypadamy najgorzej: - Polacy i tak są wierniejsi, ale jeżeli chodzi o pewne praktyki seksualne w innych narodach jest większa otwartość na różnego typu doświadczenia seksualne i wyższa jest świadomość jeśli chodzi o antykoncepcję.

46 proc. Polaków w wieku 15-49 pozostaje w związku małżeńskim, 22 proc. żyje w związkach nieformalnych. Spośród nich - 28 proc. deklaruje, że w najbliższym czasie planuje zawrzeć związek małżeński ze swoim partnerem. Ale 26 proc. twierdzi, że ślub nie jest potrzebny, żeby być z kimś kogo się kocha, 21 proc. uważa, że ślub nie gwarantuje trwałości związku.

Ale raport Izdebskiego alarmuje - co piąty chłopiec w wieku szkolnym korzystał z usług prostytutek, a 11 proc. mężczyzn i 9 proc. kobiet przyznało, że doświadczyło przymusu seksualnego w związku. I to właśnie mężczyźni coraz częściej skarżą się na przemoc seksualną: - I to nie chodzi o taką przemoc fizyczną w relacji, ale nie mając ochoty na seks mają poczucie presji ze strony partnerki i interpretują to jako formę przemocy - mówi prof. Izdebski.

Jak trwoga, to do sex shopu

Zdecydowana większość, która takiej przemocy doświadcza czy doświadczyła nic w związku z tym nie zrobiła: - Ważne jest, żeby osoby które takiej formy przemocy doświadczają, nie ukrywały tego, ale szukały pomocy - dodaje z kolei Krajowy Konsultant ds. seksuologii, prof. Zbigniew Lew Starowicz.

Zastanawia także wzrost korzystania z agencji towarzyskich wśród nastolatków. Z raportu wynika, że w wieku 15-17 lat aż 20 proc. chłopców ma za sobą płatny seks, a wieku 18-24 lat - 16 proc. Zdaniem Izdebskiego powodów takiego zjawiska może być wiele. Ale jedno jest pewne, tu pokutuje m.in brak wychowania seksualnego i tego, że z młodymi mało kto poważnie na taki tematy rozmawia: - Niektórzy młodzi ludzie nie potrafią dobrze interpretować co jest normą w dojrzewaniu seksualnym i co jest w tym piękne.

Raport pokazuje także, że tylko 4 proc. badanych "w razie jakiś problemów" korzysta z porady seksuologa. 33 proc. pomocy szuka w internecie: - Albo w sex shopach - dodaje Starowicz. Najczęściej kończy się to kupowaniem dziwnych specyfików, tu brakuje wciąż podejścia, że trzeba pójść do specjalisty, aby problem zdiagnozować.

Seks w internecie

49 proc. mężczyzn i 38 proc, kobiet poszukiwało w Internecie materiałów o treści erotycznej. W sumie 10 proc. Polaków (12 proc. mężczyzn i 7 proc. kobiet) uprawiało seks w realu z osobą poznaną w sieci, a 5 proc. badanych przeżyła seks wirtualny.

Większość Polaków "w ostatnich 12 miesiącach stosowała jakieś metody antykoncepcji podczas współżycia". Nadal najczęstszymi metodami są prezerwatywa (66 proc.), tabletki antykoncepcyjne (30 proc.), stosunek przerywany (21 proc.) oraz kalendarzyk małżeński (13 proc.) - powiedział prof. Izdebski.

Co czwarty Polak uważa, że kontakty homoseksualne są czymś normalnym, ale aż 35 proc. badanych jest zdania, że osoby odczuwające pociąg do tej samej płci powinny zrobić wszystko, aby zmienić swoje upodobania: - A wiele osób badanych tak naprawdę w ogóle nie wie, jaki mieć stosunek do tej grupy, ale jednak 25 proc. Polaków opowiada się za tym, żeby leczyć osoby homoseksualne. Równocześnie 32 proc. przyznało, że osoby homoseksualne powinny mieć możliwość zalegalizowania swojego związku, a 42 że powinni mieć możliwość wspólnego rozliczania podatkowego.

Podsumowując - 57 proc. Polaków w wieku od 15-49 lat uważa, że seks ogrywa istotną rolę w życiu. To istotna sfera dla 63 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet.