czwartek, 2 lutego 2012

Oni mają broń nuklearną. Zobacz, czemu dzisiaj służy posiadanie głowic


psm
02.02.2012 , aktualizacja: 02.02.2012 20:42
A A A Drukuj
To najbardziej elitarny z klubów - dziewięć państw, które posiadają broń nuklearną. I nie chcą nowego, dziesiątego członka - Iranu. Zobacz, kto dzisiaj posiada arsenał nuklearny i do czego jest mu on potrzebny.
- Jest jeszcze sporo pracy przed nami - tak wizytę w Iranie ws. programu nuklearnego tego kraju skomentował szef grupy inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Ich wizyta spowodowana była oskarżeniami USA i Unii Europejskiej, że Teheran dąży do posiadania własnego arsenału nuklearnego.

Gdyby go stworzył nie byłby jedynym krajem na świecie z tego typu uzbrojeniem. Pytamy więc ekspertów i wykładowców akademickich: kto i po co ma dzisiaj arsenał nuklearny?

Indie i Pakistan. Atom? Żeby straszyć się wzajemnie



Oficjalnie weszły w posiadanie broni nuklearnej w 1998 roku. - Przeprowadziły wtedy próby i oficjalnie ogłosiły się, że posiadają tego typu uzbrojenie. Szacuje się, że Indie mają ok. 100 głowic nuklearnych, trochę więcej ma zaś Pakistan: według różnych szacunków od 120 do 140 głowic. Chociaż jak porównamy to z uzbrojeniem USA czy Rosji, Francji i Wlk. Brytanii, to Indie i Pakistan mają najmniej tego typu uzbrojenia. I służy im w jednym celu: żeby straszyć siebie nawzajem - podkreśla Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

- Historia Indii i Pakistanu jest trudna. Powstały w 1947 roku z jednego organizmu politycznego i Pakistan cały czas ma poczucie, że Indie dybią na jego niepodległość. A jeśli chodzi o broń konwencjonalną wojsko pakistańskie jest znacznie słabsze niż armia Indii. Pakistan zdecydował się więc na broń atomową i - jak zapewnia - ma tylko jeden cel, któremu ta broń służy: żeby odstraszyć ewentualny atak konwencjonalny czy atomowy Indii.

Jak duże jest zagrożenie użycia przez te państwa broni nuklearnej? - We współczesnym świecie to tam broń nuklearna może być użyta najprędzej. Sytuacja między tymi państwami jest bardzo napięta, co kilka lat stają na krawędzi konfliktu, który mógłby się wyrwać spod kontroli. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w 2002 roku. Wtedy przez rok trwała konfrontacja na granicy i dochodziło do sporadycznej wymiany ognia. Było zagrożenie - raportowane przez międzynarodowe agencje wywiadowcze - że do wybuchu prawdziwej wojny nuklearnej było wyjątkowo blisko - twierdzi ekspert PISM.

Kugiel zaznacza, że są podejmowane próby wprowadzania środków zaufania między tymi państwami. - Indie ogłosiły swoją strategię "no first use". To znaczy, że nie zaatakują jako pierwsi, ale mogą odpowiedzieć na atak. Pakistan natomiast dopuszcza, że w razie zagrożenia konfliktem konwencjonalnym może użyć broni nuklearnej. Inne - zdaniem ekspertów - kraje nie są zagrożone. - Ani Indie, ani Pakistan nie stosują gróźb i insynuacji, że swój arsenał mogłyby użyć przeciwko komukolwiek innemu. Oba te kraje są zdecydowanie bardziej odpowiedzialne i przewidywalne niż Korea Północna i Iran - uspokaja nasz rozmówca.

Izrael. Posiada arsenał, ale...



- Izrael nie jest sygnatariuszem układu dot. broni nuklearnej, a więc nie podlega inspekcjom. Jednak eksperci są zgodni: Izrael ma broń atomową od drugiej połowy lat 60., obecnie zaś ma ok. 200 głowic nuklearnych - mówi o arsenale atomowym Izraela Konstanty Gebert, dyrektor warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych.

Po co Izraelowi broń? Przede wszystkim jako straszak. - Jeśli wszystkie kilkanaście państw, które obecnie są w stanie wojny z Izraelem, chciałyby go wspólnie zaatakować, to siły konwencjonalne Izraela nie mogłyby stawić im czoła. Wówczas broń atomowa byłaby bronią ostatecznego odstraszania. Oficjalne jednak stanowisko Izraela jest takie, że nie potwierdza i nie dementuje informacji, że ma broń atomową - mówi dyrektor warszawskiego biura ERSZ. - Nigdy też nie doszło do sytuacji, w której Izrael zagroziłby komukolwiek bronią atomową. Według niektórych relacji, podczas wojny Jom Kippur w 1973 roku, gdy wyglądało na to, że oddziały egipskie mogą wedrzeć się na teren Izraela, kraj stwierdził, że to usprawiedliwi użycie wszelkiej broni.

- Izrael jest przewidywalnym partnerem - podkreśla Gebert. Ale: - Gdyby istnienie Izraela zostało zagrożone lub gdyby ten kraj padł ofiarą miażdżącego ataku, to na taki atak Izrael z całą pewnością odpowiedziałby groźbą użycia broni atomowej, a może nawet samym jej użyciem.


Francja i Wielka Brytania. Potrzeba niezależności



Francja ma obecnie ok. 300 głowic, a Wielka Brytania ok. 225 (z czego mniej niż 200 w stałej gotowości bojowej) - deklarują władze tych państw. Posiadanie broni nuklearnej przez te kraje było bezpośrednią konsekwencją zimnej wojny i rywalizacji między USA a ZSRR - uważa ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Beata Górka-Winter. - Chodziło także - w przypadku Wielkiej Brytanii - o zacieśnienie współpracy z jej najważniejszym sojusznikiem, czyli Stanami Zjednoczonymi. Dla Francji z kolei była to kwestia natury prestiżowej, podstawowy gwarant suwerenności oraz czynnik pozwalający na prowadzenie niezależnej od USA polityki zagranicznej i bezpieczeństwa - dodaje.

Po co dzisiaj im ta broń? - Przede pełni funkcję odstraszającą - we Francji może ona zostać użyta jedynie do obrony żywotnych interesów tego kraju, takich jak suwerenność i integralność terytorialna, a państwo to nie może wystosowywać gróźb użycia tej broni wobec krajów jej nie posiadających. Z drugiej strony Francja nie zastrzegła, iż użyje broni atomowej tylko "w odpowiedzi", dlatego teoretycznie może ona, w określonych przypadkach, zaatakować jako pierwsza - podkreśla.

Według ekspertki w najbliższych latach o rozbrojeniu tych krajów mogą zadecydować względy ekonomiczne. - Obecnie w Wielkiej Brytanii trwa spór, czy stać ją na utrzymanie takiego potencjału, czyli zapewnienie stałej obecności na morzu przynajmniej jednego okrętu o napędzie atomowym, wyposażonego w rakiety Trident zdolne do przenoszenia głowic atomowych. Niewykluczone, że do głębszej współpracy w tym zakresie dojdzie pomiędzy Francją a Wielką Brytanią, które w 2010 roku podpisały kilka porozumień o współpracy wojskowej, z których jedno zakłada koordynację prac w dziedzinie wyposażenia i pozyskiwania technologii dla kolejnej generacji okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym.

Korea Północna. Broń nuklearna jak polisa na życie



- Broń nuklearna służy Korei głównie jako instrument odstraszania. Nie mają zaufania do Amerykanów i po losie Libii ich głowice są potrzebne po to, żeby przetrwać w zmienionym świecie - tłumaczy dr Marceli Burdelski, wicedyrektor Centrum Azji Wschodniej Uniwersytetu Gdańskiego.

Szacuje się, że Korea Północna ma od 6 do 8 głowic nuklearnych. - I jest to ich polisa na życie - twierdzi Burdelski. Podkreśla, że Korea już wprost odgrażała się, że jest w stanie użyć broni nuklearnej. Ale jakie są rzeczywiste szanse, że Pjongjang to zrobi? - Moim zdaniem Korea jest przewidywalna pod tym względem. To nie są samobójcy - mówi ekspert CAW Uniwersytetu Gdańskiego. - Dla nich posiadanie tej broni to kwestia przetrwania w niepewnym świecie. I jest to atut, zaraz obok ciągłej mobilizacji militarnej społeczeństwa - dodaje.

Kto może bać się najbardziej ewentualnego ataku Korei Płn.? - Przede wszystkim Korea Południowa i Japonia, która znajduje się w odległości ok. 300 km od Korei Północnej. Chiny też uznają program nuklearny jako zagrożenie dla regionalnego systemu bezpieczeństwa, ale chińska polityka jest podwójna: z jednej strony pomagają Korei Płn., żeby utrzymać status quo w regionie, a z drugiej strony starają się wpływać, żeby Korea Północna nie była zarzewiem konfliktu.

Chiny. Najpierw ekonomia i technologie. Potem atom



Chiny posiadają 240 głowic nuklearnych. Ich program zbrojenia swoje początki ma w latach 60. poprzedniego wieku. - Dzisiaj Chiny bardzo szybko budują swój arsenał militarny. Z tym, że broń jądrowa nie jest ich nadrzędnym priorytetem - opowiada prof. Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. - Oczkiem w głowie dzisiejszych Chin jest szybki rozwój technologiczny, również w wymiarze militarnym. Warto podkreślić, że Chiny według danych Stockholm International Peace Research Institute, instytucji zajmującej się badaniem zagrożeń międzynarodowych, były na w miarę odległej pozycji, jeśli chodzi o wydatki na zbrojenia. Dzisiaj - według tej samej instytucji - są na pozycji drugiej, za Stanami Zjednoczonymi - podkreśla.

Chiny twierdzą, że prowadzą politykę nieproliferacji, czyli nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia. Same zaś boją się "grać kartą broni nuklearnej". - Obserwatorzy z zewnątrz uważają, że to mydlenie oczu, ponieważ z drugiej strony Chiny zbroją się szybko, chociaż niekoniecznie w broń nuklearną - podkreśla sinolog. - Chiny nie będą zagrażały nam bronią. Największą bronią, którą stosują, jest wyzwanie ekonomiczne i technologiczne. Dopiero potem jest jakiekolwiek zagrożenie militarne - dodaje.

Stany Zjednoczone i Rosja. Kwestie polityczne, nie militarne



Po co Stanom broń jądrowa? - A po co w ogóle broń jądrowa? - pyta dr Łukasz Tolak z katedry Stosunków Międzynarodowych Collegium Civitas. I sam odpowiada: - Przez cały okres zimnej wojny to była największa gwarancja bezpieczeństwa z punktu widzenia krajów posiadających tego rodzaju broń. Po zimnej wojnie to postrzeganie niewiele się zmieniło - jest to najskuteczniejszy środek odstraszania.

- W przypadku USA jest to jeden z filarów potwierdzenia supermocarstwowej pozycji. Widoczne jest to także w przypadku Rosji - bez broni jądrowej byłaby w zupełnie innym miejscu, z nią zaś jest wciąż traktowana jako jedno z najistotniejszych mocarstw światowych - podkreśla Tolak. Jego zdaniem za obecnej administracji USA widać dużą chęć - przynajmniej propagandową - aby zmniejszyć arsenał broni jądrowej na świecie. - Jest ona, według elit, bronią ostateczną. Ta broń - biorąc pod uwagę niskie zagrożenie globalnym konfliktem zbrojnym - nie można traktować w kategoriach wojskowych. Bardziej chodzi o kategorie polityczne. To jest taki rodzaj pieniądza, który jest ostatecznym pieniądzem w rozgrywkach międzynarodowych. Nie w sensie jego używania, lecz w sensie jego posiadania.

- Nikt nie zakłada w tej chwili użycia broni jądrowej, ale w jakiejś części arsenały pozostają w gotowości - zaznacza nasz rozmówca. Uspokaja: - W tej chwili mamy do czynienia z powolnym zmniejszaniem arsenałów i po stronie rosyjskiej i amerykańskiej. A te arsenały to wciąż znacząca część światowych arsenałów jądrowych.

Posiadanie broni jądrowej przez takie kraje jak Rosja i Chiny są także metodą równoważenia potencjałów militarnych. Gdyby w tej chwili całkowicie zrezygnowano z posiadania tego typu arsenału, dominacja militarna Stanów Zjednoczonych - co podkreśla Tolak - paradoksalnie byłaby jeszcze większa, niż teraz - arsenał konwencjonalny Stanów cały czas jest znacznie większy, niż np. Rosji.

Zobacz więcej na temat:

 

Jak Szymborska Gołotę kochała

05:52, 02.02.2012 /tvn24.pl, PAP


"ZWIERZAKU, MASZ FUTERKO JAK OWCA"

TVN24
Zarywała noce, by zobaczyć jak - głównie - przegrywa. W jej pokoju stała jego podobizna. Dla niego zaczęła oglądać "Taniec z Gwiazdami". Andrzej Gołota był wielką miłością Wisławy Szymborskiej.
Historię sympatii Szymborskiej do Gołoty opisał w książce "Mój Znak" redaktor wydawnictwa Znak Jerzy Illg.

      W lubomierskim chruśniaku, pod krzakami jałowca, rzekłaś do mnie: "Zwierzaku, masz futerko jak owca"      
Andrzej Gołłota
Otrzymała literacką Nagrodę Nobla, Order Orła Białego i niemiecką literacką... czytaj więcej »
"Dobry i ciepły człowiek, który wnosił światło, tam gdzie akurat...czytaj więcej »
Przypadek sprawił, że pewnego dnia Szymborska i Gołota jedli w tej samej warszawskiej restauracji. Postawny bokser wzbudził sensację, otaczała go chmara fotoreporterów, natomiast na skromną starszą panią - Wisławę Szymborską - nikt nie zwracał uwagi.

Według Illga, zdarzenie to dało sposobność przyjacielowi noblistki Bronisławowi Majowi - poecie słynącemu z poczucia humoru - do wygłoszenia żartu o ewentualnym związku poetki i boksera. Żart był powtarzany i zaczął żyć własnym życiem.

Noblistka po każdej przegranej walce "przyjaciela" odbierała serie telefonów pełnych wyrazów współczucia od znajomych zatroskanych, jak przyjęła ten cios. Szymborska dostała również wiele portretów Gołoty. Dla niego, jak donosiły kolorowe tygodniki, zaczęła nawet oglądać "Taniec z Gwiazdami", gdzie bokser zrobił prawdziwą furorę.

"Sobie a guzom" 

W 2003 roku Szymborska obchodziła 80. urodziny. Od przyjaciół dostała tomik poezji zatytułowany "Sobie a guzom". Książka została zredagowana przez Bronisława Maja, ale na okładce figuruje nazwisko "Andrzeja Gołłoty" jako autora wierszy.

"Który skrzywdziłeś boksera prostego śmiechem nad klęską jego wybuchając, bandę szyderców wokół siebie mając na pomieszanie dobrego i złego – nie bądź bezpieczny. Bo bokser to bokser. Możesz go zabić bez cienia rozterki, ale pamiętaj, zostaną bokserki" - pisał rzekomo pięściarz do Szymborskiej.

A w jednym z sonetów dodawał: "W lubomierskim chruśniaku, pod krzakami jałowca, rzekłaś do mnie: Zwierzaku, masz futerko jak owca".

"Uczucia nie zburzy nic"

Wisława Szymborska zmarła w środę wieczorem w Krakowie. "Czas się rozstać Wisławo, czeka mnie nowa walka. Tak, bokserska ma sława, oto Twoja rywalka. Lecz uczucia nie zburzy nic, cokolwiek się zdarzy. Choć znów murzyn duży mnie będzie grzmocił po twarzy" - napisał kiedyś "Gołłota".

kcz//bgr

Wislawa Szymborska, Nobel-Winning Polish Poet, Dies at 88


Wislawa Szymborska, a gentle and reclusive Polish poet who won the 1996 Nobel Prize in Literature, died on Wednesday in Krakow,Poland. She was 88.

Soren Andersson/Associated Press

Wislawa Szymborska with her Nobel Prize medal in 1996.

The cause was lung cancer, said David A. Goldfarb, the curator of literature and humanities at the Polish Cultural Institute in New York, a diplomatic mission of the Polish Embassy.

Ms. Szymborska (pronounced VEES-mah-vah shim-BOR-ska) had a relatively small body of work when she received the Nobel, the fifth Polish or Polish-born writer to have done so since the prize was created in 1901. Only about 200 of her poems had been published in periodicals and thin volumes over a half-century, and her lifetime total was something less than 400.

The Nobel announcement surprised Ms. Szymborska, who had lived an intensely private life. "She was kind of paralyzed by it," said Clare Cavanagh, who, with Stanislaw Baranczak, translated much of Ms. Szymborska's work into English.

"Her friends called it the 'Nobel tragedy,' " Dr. Cavanagh, a professor of literature at Northwestern University, said in an interview on Wednesday. "It was a few years before she wrote another poem."

Ms. Szymborska lived most of her life in modest conditions in the old university city of Krakow, working for the magazine Zycie Literackie (Literary Life). She published a thin volume of her verse every few years.

She was popular in Poland, which tends to make romantic heroes of poets, but she was little known abroad. Her poems were clear in topic and language, but her playfulness and tendency to invent words made her work hard to translate.

Much of her verse was contemplative, but she also addressed death, torture, war and, strikingly, Hitler, whose attack on Poland in 1939 started World War II in Europe. She depicted him as an innocent — "this little fellow in his itty-bitty robe" — being photographed on his first birthday.

Ms. Szymborska began writing in the Socialist Realist style. The first collection of what some have called her Stalinist period, "That's What We Live For," appeared in 1952, followed two years later by another ideological collection, "Questions Put to Myself."

Years later she told the poet and critic Edward Hirsch: "When I was young I had a moment of believing in the Communist doctrine. I wanted to save the world through Communism. Quite soon I understood that it doesn't work, but I've never pretended it didn't happen to me.

"At the very beginning of my creative life I loved humanity. I wanted to do something good for mankind. Soon I understood that it isn't possible to save mankind."

By 1957, she had renounced both Communism and her early poetry. Decades later, she was active in the Solidarity movement's struggle against Poland's Communist government. During a period of martial law, imposed in 1981, she published poems under a pseudonym in the underground press.

She insisted that her poetry was personal rather than political. "Of course, life crosses politics," she said in an interview with The New York Times after winning the Nobel in 1996. "But my poems are strictly not political. They are more about people and life."

Ms. Szymborska "looks at things from an angle you would never think of looking at for yourself in a million years," Dr. Cavanagh said on the day of the Nobel announcement. She pointed to "one stunning poem that's a eulogy."

"It's about the death of someone close to her that's done from the point of view of the person's cat," she said.

That poem, "Cat in an Empty Apartment," as translated by Dr. Cavanagh and Mr. Baranczak, opens:

Die — You can't do that to a cat.

Since what can a cat do

in an empty apartment?

Climb the walls?

Rub up against the furniture?

Nothing seems different here,

but nothing is the same.

Nothing has been moved,

but there's more space.

And at nighttime no lamps are lit.

Footsteps on the staircase,

but they're new ones.

The hand that puts fish on the saucer

has changed, too.

Something doesn't start

at its usual time.

Something doesn't happen

as it should. Someone was always, always here,

then suddenly disappeared

and stubbornly stays disappeared.

Wislawa Szymborska was born on July 2, 1923, near Poznan, in western Poland. When she was 8, her family moved to Krakow. During the Nazi occupation, she went to a clandestine school, risking German punishment, and later studied literature and sociology at the prestigious Jagiellonian University in Krakow.

Her marriage to the poet Adam Wlodek ended in divorce. Her companion, the writer Kornel Filipowicz, died in 1990. She had no children, and no immediate family members survive.

Czeslaw Milosz, the Polish exile who won the Nobel Prize in Literature in 1980, said of Ms. Szymborska's Nobel selection: "She's a shy and modest person, and for her it will be a terrible burden, this prize. She is very reticent in her poetry also. This is not a poetry where she reveals her personal life."

Her work did, however, reveal sympathy for others — even the biblical figure who looked back at Sodom and turned into a pillar of salt. Ms. Szymborska speculated in the opening lines of "Lot's Wife" on why she looked back:

They say I looked back out of curiosity,

but I could have had other reasons.

I looked back mourning my silver bowl.

Carelessly, while tying my sandal strap.

So I wouldn't have to keep staring at the righteous nape

Of my husband Lot's neck.

From the sudden conviction that if I dropped dead

He wouldn't so much as hesitate.

From the disobedience of the meek.

Checking for pursuers.

Struck by the silence, hoping God had changed his mind.

Her last book to be translated, "Here," was published in the United States last year.Reviewing it for The New York Review of Books, the poet Charles Simic noted that Ms. Szymborska "often writes as if on an assigned subject," examining it in depth. He added: "If this sounds like poetry's equivalent of expository writing, it is. More than any poet I can think of, Szymborska not only wants to create a poetic state in her readers, but also to tell them things they didn't know before or never got around to thinking about."

In her Nobel lecture, Ms. Szymborska joked about the life of poets. Great films can be made of the lives of scientists and artists, she said, but poets offer far less promising material.

"Their work is hopelessly unphotogenic," she said. "Someone sits at a table or lies on a sofa while staring motionless at a wall or ceiling. Once in a while this person writes down seven lines, only to cross out one of them 15 minutes later, and then another hour passes, during which nothing happens. Who could stand to watch this kind of thing?"

Paul Vitello contributed reporting.