sobota, 19 maja 2012

Premier League. West Ham wygrał mecz o 150 milionów dolarów


Marcin Iwankiewicz, nytimes.com
19.05.2012 , aktualizacja: 19.05.2012 18:22
A A A Drukuj
Kevin Nolan, kapitan West Hamu, podnosi puchar za zwycięstwo w fazie play-offFot. EDDIE KEOGH REUTERSKevin Nolan, kapitan West Hamu, podnosi puchar za zwycięstwo w fazie play-off
Co najmniej 150 milionów dolarów zarobi West Ham United, który w sobotę w barażu o Premier League pokonał Blackpool. Dla porównania, zwycięzca odbywającego się tego samego dnia finału Ligi Mistrzów może liczyć "tylko" na 11,44 mln dolarów.
Ricardo Vaz Te cieszy się ze zdobycia decydującego gola
Fot. EDDIE KEOGH REUTERS
Ricardo Vaz Te cieszy się ze zdobycia decydującego gola
Blackpool - West Ham 1:2
Fot. EDDIE KEOGH REUTERS
Blackpool - West Ham 1:2
Blackpool - West Ham 1:2
Fot. EDDIE KEOGH REUTERS
Blackpool - West Ham 1:2
Blackpool - West Ham 1:2
Fot. Rebecca Naden AP
Blackpool - West Ham 1:2
Działka wodne, grad piłek itp. - gwiazdy futbolu testowały nowe buty adidas [WIDEO] »

West Ham pokonał w sobotę w finale play-offów o awans doPremier League Balckpool 2:1. Mecz, rozgrywany na Wembley, obejrzało na żywo 78 tysięcy widzów.

Pieniądze, jakie zarabia się awansując do Premier League, są nieporównywalne ze stawkami w jakiejkolwiek innej lidze czy w ogóle dyscyplinie sportu. Nie otrzymują tyle ani najlepiej opłacani bokserzy, ani zespoły NBA, NFL czy MLS. Jest tylko jeden haczyk - przegrany odchodzi praktycznie z niczym, dostając jedynie wpływy z biletów sprzedanych na decydujący mecz.

Liga angielska zdecydowanie wyprzedza pod względem finansowym wszystkie pozostałe rozgrywki piłkarskie. Wolverhampton, który zajął ostatnie miejsce w niedawno zakończonym sezonie i spadł do Championship, mimo mizernej postawy, otrzymał ponad 60 milionów dolarów.

51,6 mln to kwota płacona wszystkim klubom przez krajowe i zagraniczne stacje telewizyjne za prawa do transmisji. 1,2 mln to "nagroda" za zajęcie ostatniego, dwudziestego miejsca (oczywiście zespoły, które uplasowały się wyżej, otrzymały odpowiednio więcej). Z kolei 767 tysięcy dolarów otrzymuje klub, którego mecz był pokazywany w telewizji, przy czym każdy ma zagwarantowane przynajmniej dziesięć transmisji w sezonie.

To nie wszystko. Klub, który awansuje do Premier League, może liczyć na dziewiętnastomilionowy wzrost przychodów ze sprzedaży biletów.

Najważniejszym dopływem gotówki jest jednak tzw. "parachute payment". Klub spadający z najwyższej klasy rozgrywkowej, jak choćby w tym sezonie Wolverhampton, otrzymuje pieniądze, które mają choć częściowo zrównoważyć budżet, odcięty od funduszy z Premier League. Jest to 75,9 mln dolarów, wypłacane przez cztery lata. Oczywiście w przypadku awansu powrotnego przestają one być przelewane na konto ewentualnego beniaminka.

Nawet jeśli West Ham przegra w przyszłym sezonie wszystkie mecze ligowe i z powrotem znajdzie się w Championship, będzie bogatszy o ogromne pieniądze.

Ale nagroda dla pogromcy Blackpool może być nawet większa. Tego lata władze Premier League będą negocjować sprzedaż praw do krajowych i międzynarodowych transmisji na lata 2013-2016. Wygasająca po przyszłym sezonie umowa była niemal dwukrotnie wyższa od poprzedniej i opiewała na 2,28 mld dolarów. Teraz raczej nie ma szans na aż tak drastyczny wzrost, ale na pewno znów pieniędzy będzie więcej.

- Nadal istnieją rynki, które nie są jeszcze w pełni wykorzystane - twierdzi Nick Harris, autor blogaSporting Intelligence, zajmującego się kwestią finansów w sporcie. - Spójrzmy na Stany Zjednoczone. Ameryka otwiera się na futbol i największe stacje telewizyjne z tego kraju będą się biły o prawa do pokazywania Premier League.

Oczywiście awans to nie tylko korzyści finansowe, West Ham to przecież klub z długą historią i rzeszą kibiców. - Z tym zespołem wiąże się wielka tradycja. Spójrzmy choćby na Mistrzostwa Świata w 1966 roku, to praktycznie my je wygraliśmy - mówi David Gold, współwłaściciel "Młotów", który urodził się i wychował kilka mil od Boleyn Ground, siedziby klubu. I rzeczywiście nie jest daleki od prawdy. W finałowym meczu przeciwko RFN hat-tricka zaliczył przecież Geoff Hurst, czwartego gola dorzucił Martin Peters, a kapitanem "Synów Albionu" był Bobby Moore. Wszyscy trzej w tamtym czasie reprezentowali West Ham.

- Ciągle słyszę tylko "pieniądze, pieniądze, pieniądze" - mówił przed sobotnim meczem Gold. - To rzeczywiście jest najbardziej dochodowy mecz świata, ale zdecydowanie ważniejsza dla fanów jest duma. Ludzie nazywają to biznesem, ale to emocje kierują piłką.

- Jeśli poszedłbym z torbami i będę żebrał o drobne, to nikt mi ich nie wrzuci do kubka - dodał Gold. - Jeśli jednak zbankrutowałby West Ham i zbierałbym na niego, to nie wystarczyłoby mi pewnie pojemników na datki.

"Młoty" wracają do Premier League po roku przerwy. Wcześniej awans zagwarantowały już sobie Reading i Southampton.

MŚ w hokeju. Satan dał Słowacji zwycięstwo nad Czechami w półfinale


borzech
19.05.2012 , aktualizacja: 19.05.2012 19:49
A A A Drukuj

19.05.2012, godzina 17:30

 Czechy

Bramki:
Frolik (31')
  • 03 Ter.2
  • 12 Ter.0
  • 01 Ter.1

Słowacja 

Bramki:
Satan (16', 41'), Hudacek (45')
Słowaccy hokeiści cieszą się z pokonania Kanady 4:3 w ćwierćfinale mistrzostw świataFot. Dmitry Lovetsky APSłowaccy hokeiści cieszą się z pokonania Kanady 4:3 w ćwierćfinale mistrzostw świata
Słowacy wygrali w półfinale hokejowych Mistrzostw Świata z Czechami dzięki dwóm bramkom Miroslava Satana. Zwycięstwo 3:1 nad sąsiadami dało im awans do wielkiego finału, w którym zmierzą się z Rosjanami. Relacja na żywo na Sport.pl z tego meczu w niedzielę o 19:30.
Odśwież
 
Słowacy zagrają w finale po raz trzeci w historii. Mistrzostwo zdobyli tylko raz w 2002 w Goeteborgu, gdy pokonali Rosję 4:3. W 2000 roku w St. Petersburgu w decydującym meczu ulegli Czechom 3:5.

Spotkanie było zacięte, z lekką przewagą Słowaków, którzy pierwszą bramkę zdobyli po strzale z ostrego kąta Miroslava Satana (Slovan Bratislava) zdobyli w 16. minucie. Czesi mieli kłopoty z pokonaniem dobrze spisującego się między słupkami Jana Laco. Brakowało im także szczęścia, bo dwukrotnie bramkarza Słowacji ratował z opresji słupek po strzałach Michaela Frolika i Miroslava Blataka. 

W drugiej tercji hokeiści Czech atakowali i odrobili straty. Wygrali wznowienie a strzał z dystansu Frolika dał im remis. 

Wydawało się, że trzecia odsłona może być najbardziej wyrównana, a losy półfinału będą się ważyć do ostatnich sekund. Tak się jednak nie stało, gdyż Słowacy uzyskali szybko przewagę. Grając w osłabieniu wykorzystali błąd Czechów - krążek przejął Satan i po przejechaniu niemalże całego boiska pokonał bramkarza rywali. Po czterech kolejnych minutach Słowacja prowadziła już 3:1 po strzale Libora Hudacka.

Ataki brązowych medalistów z 2011 roku nie przynosiły skutku, bo Słowacy dobrze grali w defensywie i mieli nawet szansę na podwyższenie wyniku po strzale Tomasa Tatara, ale krążek o centymetry minął bramkę Czechów.
Tak relacjonowaliśmy na żywo:
60. min.
Koniec meczu!! Słowacy w finale, wielka radość hokeistów oraz ich kibiców!!
59. min.
Czesi wycofują bramkarza i przeprowadzają oblężenie bramki rywali. Słowacy jednak umiejętnie i ofiarnie się bronią
57. min.Czesi zdesperowani strzelają z dalekiego dystansu, ale oczywiście nie może to zaskoczyć bramkarza Słowacji. Po chwili kontra i uderzenie Słowaka, zatrzymane przez Stepanka, po czym krążek przechodzi centymetry obok słupka!


53. min.Strzał Czechów ofiarnie zablokowany przez jednego z obrońców, po czym kontrę przeprowadza Satan. Jego potężne uderzenie z lewego skrzydła zatrzymane jednak przez Stepanka


51. min.Hudacek przejmuje piłkę na prawym skrzydle i pędzi na bramkę. Jego strzał z ostrego kąta zablokowany przez Stepanka, po chwili krążek przejmuje Satan, który obraca się przed bramką i uderza, ale czeski bramkarz znów nie dał się zaskoczyć


48. min.Czesi pogubili się i oddali całkowicie inicjatywę Słowakom. Mają coraz mniejsze szanse na odwrócenie losów spotkania. Chwilę wcześniej Czesi zmienili bramkarza - za Kovara wszedł Stepanek


45. min.1:3 - Słowacy podwyższają prowadzenie! Czesi tracą krążek, przejmuje Surovy, podaje do Hudacka, który po dwóch ładnych zwodach mija bramkarza i ładuje krążek do pustej bramki


43. min.Zamieszanie pod bramką Słowaków, bramkarz przykrył krążek, który był tuż obok słupka. Czesi żądają powtórki, która wykazuje, że krążek nie przekroczył linii bramkowej


41. min.1:2 - Satan sam na sam z bramkarzem i nie myli się z najbliższej odległości. Zmylił bramkarza jednym zwodem i tafia do bramki. Chwilę wcześniej Czesi popełnili błąd, po którym stracili krążek i narazili się na zabójczą kontrę


41. min.Zaczynamy decydującą tercję! Przy krążku Czesi


II tercja:


40. min.Do końca tercji Czesi cisnęli rywali, ale wynik nie uległ już zmianie


38. min.Czesi zamknęli rywali w "zamku", aż w końcu jeden z nich decyduje się na strzał z dystansu. Czujny Laco broni i ratuje swoją drużynę


36. min.Hemsky blisko wyprowadzenia Czechów na prowadzenie, jednak trafia w słupek z najbliższej odległości po pięknym podaniu z lewego skrzydła


34. min.Czesi wciąż dyktują warunki gry, ale Słowacy groźnie kontrują. Czesi jednak ofiarnie w obronie i wciąż bez zmiany wyniku


31. min.1:1 - Gol dla Czechów!!! Frolik wykorzystuje podanie, które dotarło do niego od razu po rzucie sędziowskim! Asystował Plekanec


30. min.Słowacy zepchnięci do obrony, fantastyczną indywidualną akcją popisuję się Hemsky, który mija dwóch rywali, ale jego uderzenie zatrzymace przez Laco


28. min.Czesi mają przewagę, ale niewiele z tego wynika. Jednak z kontr kończy się strzałem z dalekiego skrzydła, ale Laco nie daje się zaskoczyć


24. min.Starosta leży na tafli i zwija się z bólu, po tym jak Czech Petr Prucha zdzielił go z ogromną siłą łokciem w bok. Słowak uderzył w bandę, a teraz opuszcza lodowisko


23. min.Kukal zderzył się z rywalem i udem nadział się na jego kolano. Opuszcza taflę i jęczy z bólu siedząc na ławce


21. min.Rozpoczęła się druga tercja i od razu dynamicznie atakują Słowacy. Dwa strzały z najbliższej odległości jednak zablokowane


I tercja:


20. min.Czesi przycisnęli w końcówce, ale Słowacja zdołała przetrzymać napór rywali. Syrena rozbrzmiała w momencie, gdy Czechy oddawały ostatni strzał. W całej tercji Słowacy strzelali na bramkę jedenaście razy, a ich rywale osiem


16. min.0:1 - Słowacja na prowadzeniu!! Miroslav Satan trafia z lewego skrzydła obok bramkarza rywali, ale wielki wkład w tego gola miał Andrej Sekera, który spod własnej bramki poprowadził krążek i idealnie wyłożył go koledze z zespołu


15. min.Kontra Słowaków - trzech na jednego, jednak nie wykorzystują przewagi gdyż strzał obroniony przez Kovara


12. min.Blatak strzela z bliskiej odległości, ale najpierw broni Laco, a po chwili uderzenie Hemskyego trafia w słupek Słowaków!


11. min.Na tafli leży Erat, który nie zorientował się, że z naprzeciwka nadjeżdża Hudacek i z całym impetem uderzył głową w jego ramię. Zamroczony Czech opuścił lodowisko i udał się do szatni odprowadzany przez członków sztabu


10. min.Hudacek po odbiorze piłki ładnie uderza ze skrzydła, ale Kovar pewnie chwyta krążek w rękawicę


8. min.Martin Erat strzela po odzyskaniu krążka, ale obrońcy blokują. Po chwili kontra Czechów, ale krążek odbija się od słupka!


4. min.Kontra Słowaków - Kopecky strzela, ale Kovar odbija krążek


2. min.Rozpoczęło się spotkanie, w którym jak na razie dominują Czesi. Oddali dwa strzały na bramkę rywali - jeden z bliska, a drugi z dystanu. Golkiper Słowaków pewnie broni

czwartek, 17 maja 2012

Macierewicz: tupolew eksplodował


Wojciech Czuchnowski
2012-05-17, ostatnia aktualizacja 2012-05-16 17:24

Wrak Tu-154M
Wrak Tu-154M
 Fot. Oleg Mineev RIA Novosti/EAST NEWS

Wybuchy dwóch do pięciu kilogramów dynamitu były przyczyną katastrofy prezydenckiego tupolewa - twierdzi ekspert z Australii Gregory Szuladzinski

Marek Kuchciński i Antoni Macierewicz podczas prezentacji w sejmie
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Marek Kuchciński i Antoni Macierewicz podczas prezentacji w sejmie
SONDAŻ
Czy wierzysz w to, że w tupolewie tuż przed katastrofą mogły eksplodować ładunki wybuchowe?

 Tak
 Nie
 Nie wiem

- To jedyna wiarygodna hipoteza, jaka istnieje - ocenia jego raport Antoni Macierewicz (PiS), szef pisowskiego zespołu badającego katastrofę.

W środę w Sejmie Macierewicz i Szuladzinski przedstawili najbardziej skrajną - jak dotąd - wersję przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 r. 

Rządowa komisja przy MSWiA kierowana przez Jerzego Millera oraz prokuratura wykluczyły zamach, wskazując jako przyczynę katastrofy błąd pilotów i kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Macierewicz ocenił te ustalenia jako ''niewiarygodne''. I choć podkreślał, że nie jest to jeszcze ostateczne stanowisko jego zespołu, to po tym wystąpieniu widać już, w jakim kierunku on zmierza: forsuje wersję o zamachu.

''Najwyraźniejszą przyczyną katastrofy były wybuchy w czasie podejścia do lądowania, które zapoczątkowały destrukcję samolotu jeszcze w powietrzu. Jeden z nich miał miejsce na lewym skrzydle, około jednej trzeciej jego długości, powodując wielkie lokalne zniszczenie i w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części'' - czytamy w podsumowaniu raportu inżyniera z Sydney.

W efekcie tego pierwszego wybuchu odpadło skrzydło, a przednia część samolotu miała się zacząć oddzielać od tylnej.

Drugi wybuch miał nastąpić ''wewnątrz kadłuba i spowodował gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie tegoż''.

Wniosek: katastrofa nastąpiła w powietrzu, 1,5 do 2 sekund przed uderzeniem tupolewa w ziemię.

Podczas szczegółowej prezentacji można było dowiedzieć się, że ''samolot rozpadał się w powietrzu, rozsiewając części'', a ''istnienie dwóch wielkich wstrząsów w ostatnich sekundach lotu jest faktem obiektywnym''.

Szuladzinski był obecny na prezentacji za pośrednictwem wideopołączenia z Australią. Po zakończeniu powiedział, że jego argumenty ''będzie bardzo trudno zbić'': - Jak były odłamki, to znaczy, że był wybuch i nie ma od tego żadnej ucieczki. Jeżeli były rozczłonkowane ciała, niektóre na drobne kawałki, to znaczy, że w ich pobliżu był wybuch dynamitu lub innego ładunku.

Komisja Millera i polska prokuratura wykluczyły eksplozję, bo nie znaleziono żadnych śladów materiałów wybuchowych. Zniszczenie maszyny i rozczłonkowanie ciał tłumaczyły tym, że samolot utraciwszy skrzydło po zderzeniu z brzozą, obrócił się i uderzył w las wierzchnią, najsłabszą częścią kadłuba. Na skutek działania ogromnych przeciążeń i zetknięcia z drzewami poszycie zostało zdarte wraz z wnętrzem kabiny pasażerskiej.

Pytany, dlaczego polska komisja i śledczy nie wyciągnęli podobnych co on wniosków, inżynier odparł: - Zbadali za mało próbek na obecność materiałów wybuchowych. Może nie chciało im się przepracowywać.

Macierewicz dopowiedział: - Ideologizacja i polityzacja spowodowała takie właśnie wnioski podporządkowane tezie rosyjskiej.

Jaką siłę miał wybuch i kto wniósł ładunki na pokład samolotu? Szuladzinski: - Coś rzędu 2 kg TNT, czyli czegoś w rodzaju dynamitu. Potem poprawił się: - A może nie było to 2 kg dynamitu, tylko 5 kg?

A kto wniósł bomby? Tu odpowiedź była najdziwniejsza: - Na początku lotu tych ładunków mogło tam nie być - oświadczył ekspert. Nie wyjaśnił, jak mogły zostać wniesione w trakcie lotu.

- Wykonał pan wielką pracę dla Polski - podziękował Szuladzinskiemu Macierewicz, kończąc spotkanie zespołu.

Australijski inżynier to kolejny polonijny ekspert pracujący dla zespołu Macierewicza. Ma 72 lata. Tak jak dwaj pozostali: Kazimierz Nowaczyk i Wiesław Binienda z USA, nigdy nie był na miejscu katastrofy i nie widział wraku. Od 1981 r. w Australii prowadzi firmę Analytical Service, zajmującą się symulacjami eksplozji, destrukcji i wyburzeń. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, katastrofa smoleńska ''to pierwsza katastrofa lotnicza, do której poważnie, analitycznie podchodzi''.

Gdy przed miesiącem Macierewicz pierwszy raz przedstawił go jako eksperta twierdzącego, że na pokładzie Tu-154 doszło do wybuchów, jego firmę zbadał portal Natemat.pl. Ustalił, że mieści się ona w prywatnym domu, a Szuladzinski prowadzi ją razem z żoną. Udziały spółki to dwa dolary australijskie.

Źródło: Gazeta Wyborcza


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11736863,Macierewicz__tupolew_eksplodowal.html#ixzz1v7LnYaeA