czwartek, 29 sierpnia 2013

Ostateczny koniec kary śmierci w Polsce

28 sierpnia 2013, 16:10


Foto: sxc.huW kwietniu br. minęło 25 lat od wykonania w Polsce ostatniego wyroku śmierci

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o ratyfikacji przepisów znoszących karę śmierci we wszystkich okolicznościach. Polska jest jednym z ostatnich państw członkowskich Rady Europy, w których kara śmierci dozwolona była podczas wojny.

Polska podpisała sporządzony w Wilnie Protokół nr 13 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, dotyczący zniesienia kary śmierci we wszystkich okolicznościach 3 maja 2002 roku. Dotychczas jednak go nie ratyfikowała.

Gowin rozpoczyna walkę o "izolację zwyrodnialców"

Jarosław Gowin w...
czytaj dalej »
W drugiej połowie zeszłego roku Rada Europy zaczęła naciskać na państwa, które jeszcze tego nie zrobiły. 10 października 2012 r. Komitet Delegatów Rady wezwał państwa członkowskie do przyjęcia Protokołu 13. W przypadku Azerbejdżanu i Rosji chodziło o jego podpisanie, a Polski i Armenii o ratyfikację.

Pod koniec lipca 2013 roku Sejmu uchwalił ustawę o ratyfikacji Protokołu nr 13. Na początku sierpnia Senat skierował ją do podpisu prezydenta. Bronisław Komorowski podpisał ustawę we wtorek 27 sierpnia. 

Protokół nr 13 znosi karę śmierci we wszystkich okolicznościach i wyłącza możliwość skazania na taką karę i wykonania jej wobec kogokolwiek, również za czyny popełnione w czasie wojny lub w okresie bezpośredniego zagrożenia wojną.

Drugi Protokół Fakultatywny

Także we wtorek, prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o ratyfikacji Drugiego Protokołu Fakultatywnego do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych w sprawie zniesienia kary śmierci, przyjętego w Nowym Jorku dnia 15 grudnia 1989 r.

Protokół wprowadza zakaz stosowania kary śmierci i stanowi, że nie może ona zostać wykonana wobec żadnej osoby podlegającej jurysdykcji państwa będącego stroną Protokołu.

Zakaz ten ma charakter niemal bezwzględny - Protokół zawiera generalny zakaz składania zastrzeżeń, z jednym wyjątkiem: państwo w momencie ratyfikacji lub przystąpienia może zastrzec, iż jego przepisy krajowe będą dopuszczały wykonywanie kary śmierci w czasie wojny, lecz tylko za najpoważniejsze przestępstwa o charakterze wojskowym. Polska takiego zastrzeżenia nie będzie składała.

Archiwalny materiał ws. kary śmierci
Wideo: archiwum TVN24Archiwalny materiał ws. kary śmierci

Poczet zwyrodnialców. Sejm zajmie się ustawą o zaburzonych przestępcach

W Sejmie odbędzie...
czytaj dalej »
25 lat od ostatniego wykonania kary śmierci

W kwietniu br. minęło 25 lat od wykonania w Polsce ostatniego wyroku śmierci, choć sądy wydawały takie orzeczenia do 1996 r. W 1997 r. karę główną zastąpiono karą dożywotniego więzienia.

Ostatni w Polsce wyrok śmierci wykonano 21 kwietnia 1988 r. w krakowskim więzieniu na Montelupich. Skazanym był 29-letni Stanisław Czabański, któremu sąd wymierzył karę główną za brutalny gwałt i zabójstwo kobiety. Zgodnie z obowiązującą od 1956 r. procedurą wyrok na Czabańskiego został wykonany przez powieszenie.

Ziobro wspiera Gowina ws. groźnych przestępców. "Niech krytycy spojrzą rodzicom w oczy"

- Wspieram...
czytaj dalej »
Memorandum na wykonywanie wyroków

Kilka miesięcy po ostatniej egzekucji rząd Mieczysława Rakowskiego ogłosił moratorium na wykonywanie wyroków śmierci - obowiązywało aż do formalnego wyeliminowania tej kary przez nowy kodeks z 1997 r. Po wyborach 4 czerwca 1989 r., w grudniu tamtego roku Sejm kontraktowy przyjął ustawę o amnestii. Na jej mocy skazanym na karę śmierci, którzy nie zostali straceni, zamieniono wyroki na kary 25 lat pozbawienia wolności.

Niezależnie od tego polskie sądy orzekły jeszcze wyroki kary śmierci dla dziewięciu osób. Najbardziej znany przypadek to Mariusz Trynkiewicz, skazany 29 września 1989 r. za morderstwo czterech chłopców. Wyrok śmierci jako ostatni usłyszał w lutym 1996 r. w Elblągu 33-letni wtedy Zbigniew Brzozowski - za zabójstwo dwóch kobiet.

W Sejmie toczą się prace nad ustawą, na mocy której skazani na śmierć zabójcy, którym wyroki zamieniono na 25 lat, mieliby trafić na obowiązkowe leczenie w zakładach zamkniętych.

Autor: kde/rs / Źródło: PAP

wtorek, 27 sierpnia 2013

Odpowiedzialność prokurenta za zobowiązania spółki

2013-08-27 06:44

Dla ułatwienia funkcjonowania spółki z ograniczoną odpowiedzialnością zarząd spółki może powołać prokurenta, który będzie samodzielnie lub łącznie z innymi osobami reprezentować spółkę przy dokonywaniu przez nią czynności prawnych. W związku z szerokim umocowaniem prokurenta mogą powstać wątpliwości w zakresie jego odpowiedzialności za zaciągnięte przez spółkę zobowiązania.

Wątpliwości są o tyle zasadne, że polskie prawo w kilku przypadkach przewiduje możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które działają w imieniu spółki. Regulacje takie przewidziane są między innymi w art. 299 ustawy z 15 września 2000 roku Kodeks spółek handlowych (dalej jako K.s.h.), czy w art. 21 ustawy z 28 lutego 2003 roku Prawo upadłościowe i naprawcze (dalej jako P.u.i n.). Stąd też przedmiotowe zagadnienie wymaga chociażby sygnalizacyjnego omówienia.

Prokura jest pełnomocnictwem szczególnego rodzaju, którego zakres został określony przepisami ustawy z 23 kwietnia 1964 roku Kodeks cywilny (dalej jako K.c.). Prokurent jest umocowany do podejmowania czynności sądowych oraz pozasądowych, które są związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa (z pewnymi ograniczeniami wynikającymi m.in. z treści art. 1093 czy 1095 K.c.).


Umocowanie prokurenta jest, więc szersze od umocowania wynikającego z najszerszego pełnomocnictwa powszechnego. Należy jednocześnie zastrzec, iż prokura, jako szczególnego rodzaju pełnomocnictwo, nie nakłada na prokurenta obowiązku działania w imieniu i na rzecz mocodawcy, lecz stanowi tylko i wyłącznie upoważnienie do podejmowania takich działań. Nałożenie jakiegokolwiek obowiązku na prokurenta może wynikać z odrębnego stosunku prawnego łączącego go z mocodawcą.

W związku z tak szerokim umocowaniem prokurenta do podejmowania działań w imieniu i na rzecz przedsiębiorcy może budzić wątpliwości zakres odpowiedzialności prokurenta za zobowiązania spółki na gruncie art. 299 K.s.h.

W pierwszej kolejności należy zauważyć, iż wspomniany wyżej art. 299 przewiduje odpowiedzialność członków zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością za zobowiązania spółki przy spełnieniu określonych tam przesłanek. Prokurent nie został wskazany w przedmiotowym przepisie, a zatem należałoby przyjąć, iż nie może zostać na tej podstawie pociągnięty do odpowiedzialności. Jednakże mimo literalnego brzmienia przedmiotowego artykułu, odnoszącego się tylko i wyłącznie do członków zarządu, orzecznictwo dopuszcza również pociągnięcie innych podmiotów do odpowiedzialności na gruncie tego przepisu.

Sąd Najwyższy w uchwale siedmiu sędziów z 28 stycznia 2010 roku (sygnatura III CZP 91/09) stwierdził, że odpowiedzialność przewidzianą w art. 299 K.s.h. ponoszą również likwidatorzy. (podobnie uchwała Sądu Najwyższego z 28 lutego 2008 roku - sygnatura III CZP 143/07, ale odmiennie np. wyrok SN z 6 lipca 2007 r., III CSK 2/07). Sąd Najwyższy w uzasadnieniach wskazał między innymi, że rozciągnięcie odpowiedzialności na likwidatorów wynika w szczególności z istoty funkcjonowania spółki w likwidacji, która jest przedłużeniem spółki działającej sprzed wszczęcia postępowania likwidacyjnego. Taka też, w odróżnieniu od członków zarządu, jest funkcja likwidatorów.

Sąd Najwyższy uznał też, iż przekonywujące są argumenty orzecznictwa i doktryny postrzegające likwidatorów, jako osoby bliskie pozycji członków zarządu spółki. Jednakże argumenty podniesione w uzasadnieniach przedmiotowych uchwał w żadnym zakresie nie odnoszą się do pełnomocników spółki, w tym w szczególności do prokurenta. Także mimo tego, że na gruncie art. 299 K.s.h., mimo jego literalnego brzmienia, orzecznictwo dopuściło możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności podmioty również nie wskazane w przepisie tj. likwidatorów, to argumenty uzasadniające przyjęcie takiego stanowiska nie odnoszą się do prokury, a zatem w aktualnym stanie prawnym próba dochodzenia zapłaty od prokurentów na gruncie art 299 K.s.h. mogłaby okazać się nieskuteczna.

Mając na uwadze wspomniane wyżej należy przyjąć, iż obecnie brak jest podstaw, aby pociągnąć do odpowiedzialności prokurenta za zobowiązania spółki na gruncie art. 299 K.s.h.

Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja na gruncie ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze.

Czytaj więcej Wierzyciele nie mogą dochodzić zapłaty, gdy... Aby uzyskać możliwości dochodzenia od komandytariusza zapłaty za zobowiązania spółki, należy pozwać go do sądu.

Zgodnie z treścią art. 21 P.u.i n. osoby, które mają prawo reprezentować spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością samodzielnie lub łącznie z innymi osobami ponoszą odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną w skutek niezłożenia wniosku o ogłoszenie upadłości w terminie dwóch tygodni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do ogłoszenia upadłości. W tym przypadku Sąd Najwyższy również stwierdził, iż przedmiotową odpowiedzialność ponoszą także likwidatorzy, którzy w oczywisty sposób mają prawo do reprezentowania spółki.

Natomiast wątpliwości budzi kwestia odpowiedzialności prokurentów. Prokurent bowiem jest bez wątpienia podmiotem upoważnionym do reprezentowania spółki. Zatem literalne brzmienie przepisu mogłoby prowadzić do wniosku, iż prokurent również ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za niezłożenie wniosku w terminie. Jednakże stanowisko części doktryny w tym zakresie jest odmienne. Brak takiej odpowiedzialności wynikałby z istoty samej prokury, w szczególności z braku obowiązku do prowadzenia spraw spółki (prokurent ma jedynie uprawnienie do reprezentowania spółki) oraz braku możliwości żądania do wglądu w sprawy spółki.

Ponadto przyjmuje się, iż prokurent nie ma upoważnienia do dokonywania czynności zmierzających do likwidacji spółki (tak m.in. prawo upadłościowe i naprawcze Komentarz pod red. dr D. Zienkiewicz). Brak możliwości reprezentowania spółki w zakresie składania wniosku o ogłoszenie upadłości zdaniem autorów miałby wynikać z okoliczności, iż jest to czynność zmierzająca do zakończenia działalności spółki, a ustawa nie przewiduje w tym zakresie umocowania dla prokurenta.

Czytaj więcej Jak powołać pełnomocnika zarządu w spółce Członek zarządu może umocować pełnomocnika w potrzebnym zakresie w zależności od wymogów wynikających z pełnienia przez niego funkcji. Brak jest jednoznacznego stanowiska orzecznictwa w tym zakresie. Jednakże należałoby przyjąć, iż faktycznie prokurent również nie ponosi odpowiedzialności za szkodę związaną z niezłożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości na gruncie art. 21 P.u.i n.

Na zakończenie należy jednak wskazać, iż prokurent ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną swoim działaniem na zasadach ogólnych. Zastosowanie znajdą do niego bowiem przepisy art. 415 K.c. (kto z winy swej wyrządza drugiemu szkodę zobowiązany jest do jej naprawienia), a także przepisy statuujące odpowiedzialność w przypadku działania prokurenta z przekroczeniem swojego umocowania lub po jego wygaśnięciu. Zatem w szczególnych stanach faktycznych może okazać się, że prokurent będzie ponosił odpowiedzialność w związku z podjętymi przez siebie krokami.

Podsumowując - należy wskazać, iż co do zasady prokurent nie będzie ponosił odpowiedzialności za działania podejmowane w imieniu i na rzecz spółki. Jednakże należy zawsze pamiętać o niejednoznacznym brzmieniu art. 21 P.u.i n., a także okoliczności, iż szczególne stany faktyczne mogą powodować, że prokurent będzie pociągnięty do odpowiedzialności za swoje zawinione działania. Każdy stan faktyczny winien być odrębnie, szczegółowo analizowany.





wtorek, 13 sierpnia 2013

Prezes klubu Fajdka: Karnawał czeka nas dopiero w Rio


Rozmawiał Wiesław Pawłat
 
13.08.2013 , aktualizacja: 13.08.2013 18:53
A A A Drukuj
Prezes Agrosu Zamość Konrad Firek (z prawej) i mistrz świata Paweł Fajdek

Prezes Agrosu Zamość Konrad Firek (z prawej) i mistrz świata Paweł Fajdek

Sukces młociarza Pawła Fajdka, mistrza świata z Moskwy, wywołał olbrzymie poruszenie wśród mieszkańców Zamościa. - Nie ma co się dziwić, to największe osiągnięcie sportowe w historii Zamojszczyzny - dowodzi Konrad Firek, prezes Agrosu Zamość, klubu, w którym występuje złoty medalista.
Rozmowa z Konradem Firkiem*

Wiesław Pawłat: Jak pan odebrał wyczyn swojego zawodnika?

Konrad Firek: Mimo nie najlepszego wyniku w kwalifikacjach wierzyłem, że będzie dobrze. Cieszyłem się już od pierwszego rzutu, który zresztą okazał się zwycięski. Po zakończeniu konkursu moja radość nie miała granic. Długo nie mogłem się uspokoić i żeby usnąć, musiałem się ratować proszkami.

Do tej pory w imprezach najwyższego rzędu Fajdek raczej zawodził. Niektórzy zaczęli już mówić, że to wielki zwycięzca konkursów mniejszej rangi...

- To nie do końca jest tak. Wszyscy patrzą na niego przez pryzmat tego nieszczęsnego występu na igrzyskach olimpijskich w Londynie, gdzie trzy razy trafił w siatkę otaczającą rzutnię i odpadł z konkursu. A przecież Paweł dwukrotnie wygrał Uniwersjadę. Był młodzieżowym mistrzem Europy, mistrzem Polski seniorów. Zwyciężył też w wielu innych prestiżowych konkursach. Niedawno uległ na mistrzostwach Polski Szymonowi Ziółkowskiemu, choć deklarował, że już nigdy z nim nie przegra. W moskiewskich kwalifikacjach też mu Szymon dołożył i myślę, że strasznie go to rozdrażniło. Do tego stopnia, że w finale wszedł do koła i od razu machnął tak daleko, że rywale nie byli w stanie go przerzucić. Załatwił sprawę w pierwszej kolejce. Poza tym każdy rok startów działa na jego korzyść zarówno pod względem fizycznym, techniczno-taktycznym, jak i psychicznym. Może też zaowocowało wsparcie psychologa dr. Nikodema Żukowskiego.

Skąd Fajdek wziął się w Zamościu, przecież mieszkał na drugim krańcu Polski.

- Startował w naszym klubie młociarz Bartłomiej Błachowski, który był kolegą Pawła. W 2007 r. w Zamościu odbywały się mistrzostwa Polski LZS i obaj na nich rzucali. Być może Bartek mu coś zasugerował, bo jeszcze na zawodach Paweł zgłosił się do nas wraz ze swoją trenerką z Zielonego Dębu Żarów Jolantą Kumor i zgłosił chęć występów w Agrosie. Oczywiście się zgodziliśmy i już w 2008 r. wystartował w naszych barwach na mistrzostwach świata juniorów, gdzie zajął czwartą lokatę.

W klubie mieliście bądź macie wielu olimpijczyków, uczestników mistrzostw świata czy Europy. Czym przyciągacie tych sportowców do siebie?

- W zasadzie większość z nich wywodzi się z naszego regionu, jak Anna Jakubczak, Dorota Gruca, Izabela Kostruba, Andrzej Jaros. Blisko do Zamościa miała też młociarka Katarzyna Kita, która była mistrzynią Europy juniorek. Staramy się bazować na zawodnikach i zawodniczkach z naszego regionu. Uważnie ich obserwujemy i najzdolniejszych obejmujemy szkoleniem.

Wracając do Pawła, jaki on jest?

- To trudne pytanie. Na pewno jest człowiekiem, który ma własny pomysł na życie i na trenowanie także. Mogę powiedzieć, że łatwy w prowadzeniu nie jest.

Czy mistrz świata często bywa w Zamościu?

- Przyjeżdża kilka razy w roku. Zresztą trudno się temu dziwić, bo większość czasu spędza na zgrupowaniach i zawodach, trenuje w Poznaniu, a poza tym jeszcze studiuje w warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie.

Czy w związku ze zdobytym złotem klub przewiduje dla zawodnika jakąś specjalną nagrodę?

- Z pewnością klub coś przygotuje i władze Zamościa także. Bardzo liczymy w tym względzie również na władze wojewódzkie. Oczywiście nagrodzimy zarówno zawodnika, jak i jego trenera Czesława Cybulskiego.

Kiedy następny start wielkiego młociarza w barwach Agrosu?

- Już niedługo, i to na Lubelszczyźnie. W Białej Podlaskiej 31 sierpnia odbędzie się finał ligi, w którym Paweł wystąpi.

Jak daleko zajdzie Paweł Fajdek?

- Myślę, że jak będzie dalej współpracował z trenerem Cybulskim, to karnawał czeka nas dopiero wRio de Janeiro, gdzie na igrzyskach olimpijskich Paweł powinien zdobyć medal.

* Konrad Firek jest prezesem Agrosu Zamość