sobota, 27 czerwca 2015

Finał najbardziej brawurowej ucieczki w historii. Policja zastrzeliła jednego ze zbiegów


ro, look, wah
 26.06.2015 22:44
A A A Drukuj
Zastrzelony przez policję zbieg z

Zastrzelony przez policję zbieg z "Małej Syberii" - Richard Matt (HANDOUT / REUTERS / REUTERS)

Jeden ze zbiegów nie żyje, drugi ucieka przed policją. Finał brawurowej ucieczki z "Małej Syberii" - najpilniej strzeżonego więzienia w stanie Nowy Jork.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Richard Matt, jeden z dwóch groźnych przestępców, którzy 6 czerwca uciekli z największego i najbardziej strzeżonego więzienia w stanie Nowy Jork, został zastrzelony przez policję. Jak początkowo podawał serwis The Daily Beast, Matt był poważnie ranny. Teraz stacja NBC uściśla, że zmarł w wyniku rany postrzałowej. Informację o jego śmierci podaje też telewizja Fox News, która dodaje, że zbiegowie nawet nie opuścili stanu Nowy Jork. Nie wiadomo na razie, co dzieje się z drugim z więźniów - Davidem Sweatem. CNN donosi, że policjawciąż prowadzi za nim pościg.

"Miłego dnia!"

Amerykańska policja przeczesywała stan Nowy Jork w poszukiwaniu przestępców od ponad trzech tygodni. W polowaniu na nich brało udział ponad 200 funkcjonariuszy wspieranych przez specjalne jednostki. Ucieczkę media okrzyknęły "najbardziej spektakularną w historii".

Puste cele więzienni strażnicy odkryli w sobotni poranek podczas liczenia więźniów. Przestępcy zbiegli w nocy, mimo że ich cele były kontrolowane co dwie godziny. Z ubrań wykonali manekiny, dzięki którym strażnicy byli przekonani, że więźniowie spokojnie śpią. Wcześniej udało się im za pomocą narzędzi elektrycznych wydrążyć otwory w stalowych ścianach, a następnie tunel, którym wydostali się poza mury więzienia w Dannemora przy granicy z Kanadą.

Strażnicy, którzy podążali trasą zbiegów, natknęli się na wiadomość od więźniów. Przy ostatnim wyciętym otworze czekała na nich żółta karteczka z buźką uśmiechniętego Chińczyka i napisem: "Miłego dnia!".

Początkowo nie było jasne, jakim cudem dwóm więźniom udało się zdobyć narzędzia, którymi wykuli sobie drogę na wolność. W połowie czerwca okazało się, że pomogła im w tym pracownica więzienia Joyce Mitchell, której przedstawiono dwa zarzuty: więziennej kontrabandy i pomocnictwa w ucieczce. Jak twierdzą prokuratorzy, dostarczyła odsiadującym dożywocie Richardowi Mattowi i Davidowi Sweatowi narzędzia, m.in. dłuta i piły do cięcia drewna, śrubokręty.

Zamieszani strażnik i pracownica więzienia

W czwartek zatrzymany został kolejny pracownik więzienia - 57-letni strażnik więzienny Gene Palmer . Śledczy zarzucają mu, że "wspierał niebezpieczną więzienną kontrabandę", oraz niszczenie dowodów i wykroczenie służbowe. Miał przekazać więźniom śrubokręt i klucz francuski, za pomocą których mieli naprawić bezpieczniki na więziennych korytarzach. Palmer powiedział śledczym, że odebrał od nich narzędzia po zakończeniu pracy. Jednak jak ustalono, więźniowie zbiegli dokładnie tą trasą, na której naprawiali bezpieczniki.

Do ucieczki 34-letniego Davida Sweata i 48-letniego Richarda Matta z największego i najbardziej strzeżonego więzienia w stanie Nowy Jork doszło 6 czerwca. Pierwszy odsiadywał karę dożywocia bez możliwości zwolnienia warunkowego za zabicie zastępcy szeryfa hrabstwa Broome w 2002 roku. Drugi został skazany na dożywocie z możliwością zwolnienia po 25 latach za porwanie i zabicie człowieka w 1997 roku. To prawdopodobnie recydywista Matt był mózgiem operacji. Już raz udało mu się uciec z więzienia, w 1986 roku, ale szybko został złapany.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,18259636,Final_najbardziej_brawurowej_ucieczki_w_historii_.html#ixzz3eHt9caLb

Siatkówka. 10 polskich setów


Rafał Stec
 
26.06.2015 , aktualizacja: 26.06.2015 23:33
A A A Drukuj

26.06.2015, godzina 18:30

 Iran

Skład:Mahmoudi, Ebadipour, Marouflakrani, Mousavi, Gholami, Mirzajanpour, Marandi
  • 155 S11
  • 254 S16
  • 213 S25
  • 232 S25
  • 251 S21

Polska 

Skład:Nowakowski, Jarosz, Łomacz, Kubiak, Mika, Bieniek, Zatorski
Iran - Polska

Iran - Polska (fivb.com)

Choć reprezentacja A uległa Iranowi, a reprezentacja B - Bułgarii, to ten historyczny dla naszej siatkówki dzień był słodko-gorzki.
Podyskutuj z autorem na jego blogu >>

Piątek był nadzwyczajny, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by kibice spędzili naraz tyle czasu z drużyną narodową. Najpierw siatkarze trenera Andrzeja Kowala przegrali dreszczowiec (13:15 w tie-breaku!) w półfinale Igrzysk Europejskich w Baku, a potem siatkarze Stéphane'a Antigi przegrali 2:3 z rywalem ścigającym ich w grupie Ligi Światowej. I o awans do turnieju finałowego będą zapewne walczyć do ostatniej kolejki.

Ale to nie znaczy, że wydarzyła się katastrofa.

Wyniki w LŚ reżyseruje na razie przede wszystkim harmonogram gier. Wyjąwszy kompletnie rozbitą Rosję, wszyscy w naszej grupie - Polska, USA oraz Iran - wygrywają wszystkie mecze u siebie. Nic zaskakującego, to impreza unikalna w sportach drużynowych. Żadna inna nie wymaga tak intensywnego latania międzykontynentalnego.

Polacy opuścili kraj przed dwoma tygodniami. Podróż z Warszawy do Chicago trwała 15 godzin. Z Chicago do Kazania - 26 godzin. Z Kazania do Teheranu - 13 godzin. Przelecieli 19 tys. kilometrów, czyli odległość odpowiadającą niemal połowie długości równika. Dwumetrowi drągale gnietli się w klasie ekonomicznej, koczowali na lotniskach, zmieniali strefy czasowe i klimatyczne. Wyprawę zakończyli w potwornych upałach w Iranie, gdzie życie uprzykrza jeszcze egzotyczność kulturowa i polityczna, wyrażająca się np. w blokowaniu dostępu do internetu. Jako niemoralne zakazane są tam i Twitter czy Facebook, i Gazeta.pl czy Sport.pl.

Z tej perspektywy wypada raczej docenić, że Polacy wytrzymali irańską nawałnicę przez aż pięć setów. Zwłaszcza że znienacka stracili kontuzjowanego Bartosza Kurka, bezdyskusyjnie najskuteczniejszego gracza LŚ. A wobec niedyspozycji (sportowej) Mateusza Miki obsadzili skrzydła średnią wzrostu we współczesnej siatkówce niemal niespotykaną - Jakubem Jaroszem (197 cm), Rafałem Buszkiem (194), Michałem Kubiakiem (191). Grali wreszcie w fanatycznym jazgocie, w wypełnionej wyłącznie męską publicznością hali, którą libero Paweł Zatorski obwołał po meczu najtrudniejszą do zniesienia na świecie. Finałowe akcje przerywały ogniste awantury z sędziami, więc tylko pięciu minut zabrakło, by widowisko w Teheranie ciągnęło się przez bite trzy godziny.

Podwładni Antigi oddali ostatniego seta w słabym stylu, ich kolegów w Baku - wcześniej wygrywali tie-breaki z Francją, Turcją i Serbią - dzieliły od triumfu drobiazgi. Paradoks znów polega jednak na tym, że mecz z Bułgarią dał sporo powodów do optymizmu. Rywale przylecieli do azerskiej stolicy w bardzo mocnym i "dorosłym" składzie, tymczasem Polacy ostro ich nastraszyli siłami 21-letniego rozgrywającego Michała Kędzierskiego, 23-letniego atakującego Szymona Romacia, 20-letnich przyjmujących Artura Szalpuka i Aleksandra Śliwki. W niedzielę zagrają o brąz z Rosją, a my utwierdziliśmy się w przekonaniu, że przyszłość w siatkówce należy do Polski. 

niedziela, 21 czerwca 2015

Wyścig zbrojeń w miękkim podbrzuszu Rosji. Tygiel Morza Kaspijskiego

14 czerwca 2014, 9:04



Wyścig zbrojeń w miękkim podbrzuszu Rosji. Tygiel Morza Kaspijskiego
Foto: tvn24.pl/mil.ru | Video: Vissarion / Wikipedia, mil.ruSpory na Morzu Kaspijskim podsycają surowce

Rosja ma problem nie tylko w relacjach z Europą czy Chinami, ale również ze swoimi sąsiadami nad Morzem Kaspijskim. Spory o wielkie złoża surowców i wzajemne animozje nakręcają tam morski wyścig zbrojeń. Nieprzypadkowo rosyjska Flotylla Kaspijska przechodzi właśnie gwałtowne odmłodzenie.

W nabierający tempa wyścig zbrojeń zaangażowane są wszystkie państwa położone nad Morzem Kaspijskim: Azerbejdżan, Iran, Kazachstan, Turkmenistan i Rosja. Kraje te inwestują znaczne środki w swoje floty (rozpatrując działania Rosji wyłącznie w tym regionie), bowiem tylko okręty mogą im zapewnić kontrolę nad tym, co najcenniejsze, czyli wielkim złożami surowców.

Szacunki co do ilości ropy i gazu zalegającego pod dnem Morza Kaspijskiego i w pobliżu jego brzegów są rozbieżne. Jedno jest pewne, surowców jest tam dużo. Od 20 do nawet 200 miliardów baryłek ropy i do 300 bilionów metrów sześciennych gazu. Oznacza to od kilku do kilkunastu procent światowych rezerw ropy i do ośmiu procent rezerw gazu ziemnego. Zaletą kaspijskich złóż jest to, że łatwo się do nich dostać. Większość jest w pobliżu brzegu i na małej głębokości. Znaczącą wadą jest to, że ciągle trwają spory co do przebiegu granic i tego, jak te wydobyte surowce dostarczyć do klientów.

Źródło: NASAMorze Kaspijskie z orbity. Jest lekko zasolone, bowiem kiedyś stanowiło część wielkiego oceanu. Obecnie nie wysycha głównie dzięki Wołdze

Sytuacja się skomplikowała

W okresie istnienia ZSRR wszystko było proste. Kraj Rad miał niemal kompletną kontrolę nad leżącym w Azji Centralnej Morzem Kaspijskim. Jedynym innym państwem nad jego brzegami był Iran, który przez większość XX wieku był skupiony na sprawach wewnętrznych i wydarzeniach na południu, nad Zatoką Perską. Na dodatek był zdecydowanie za słaby, aby rzucać wyzwanie potężnemu sąsiadowi z północy. Wzajemne porozumienia, pisane pod dyktando Moskwy, nawet nie zajmowały się kwestią wyznaczenia granicy morskiej. Dla ZSRR oznaczało to swobodne korzystanie z wielkich zasobów ropy i gazu ukrytych pod dnem Morza Kaspijskiego.

Irańczycy wzmocnią siły na Morzu Kaspijskim. Pomagają Chińczycy

Iran zamierza...
czytaj dalej »
Sytuacja zdecydowanie skomplikowała się wraz z rozpadem radzieckiego imperium. Nagle pojawiły się cztery nowe państwa, a na dodatek Rosja straciła wiele na sile w porównaniu z ZSRR. Odwieczną zasadą geopolityki jest to, że tam gdzie brakuje zdecydowanego hegemona, pojawia się niestabilność i spory pomiędzy mniejszymi państwami.

W latach 90. wszyscy gracze byli skupieni raczej na sobie. Rosja przechodziła głęboką zapaść, Iran lizał rany po brutalnej wojnie z Irakiem w poprzedniej dekadzie, a w poradzieckich republikach lokalni satrapowie konsolidowali władzę. To właśnie dla tych ostatnich złoża surowców stały się sprawą wagi najwyższej. Bez dochodów ze sprzedaży gazu i ropy władający Azerbejdżanem klan Alijewów, Kazachstanem Nursułtan Nazarbajew i Turkmenistanem Kurbankuły Berdymuhamedow, mieliby znacznie więcej problemów z utrzymaniem w ryzach swoich społeczeństw. Można zaryzykować stwierdzenie, że wręcz nie byliby w stanie skutecznie rządzić.

Źródło: tvn24.plLinie podziału stref kontroli na Morzu Kaspijskim. Tylko te na północy są pewne. Te na południu są przedmiotem sporu

Sprzeczne interesy

Po ustaniu turbulencji związanych z rozpadem ZSRR nad Morzem Kaspijskim zarysował się układ, który doprowadził do nakręcającego się morskiego wyścigu zbrojeń. Odzyskująca siły Rosja Władimira Putina pragnie ponownie zdominować poradzieckie republiki w sferze politycznej, a co najważniejsze zapewnić sobie wyłączność na tranzyt oraz sprzedaż wydobywanych przez nie surowców. Moskwa chce kupować od Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu po cenach zaniżonych, a sprzedawać Europejczykom lub Chińczykom po cenach "rynkowych", czyli nawet z dwukrotnym przebiciem.

Ćwiczy Flotylla Kaspijska. Chodzi o Ukrainę, czy o ropę i gaz?

Rosyjska flota...
czytaj dalej »
Poradzieckie republiki chcą natomiast jak najwięcej zarobić na swoich surowcach i uniknąć zdominowania przez Kreml. Rządzący nimi autorytarni przywódcy wielce cenią sobie swoją władzę i niezależność. Narzucane przez wiele lat niekorzystne umowy z Rosją traktują jako przykrą konieczność. Długo nie mieli bowiem alternatywy. Teraz jednak ją zyskują. Kazachstan i Turkmenistan zaczynają rozgrywać Rosję dla równowagi zacieśniając relację z Chinami. Azerbejdżan jest natomiast od lat kokietowany przez Unię Europejską, której celem jest pozyskanie gazu z azerskich złóż z pominięciem Rosji.

Stojący nieco na uboczu tego "przeciągania liny" Iran ma jeden główny cel, czyli maksymalnie wzbogacić się na złożach surowców. Nadzieje Irańczyków rozpala to, że kontrolowany przez nich południowy kraniec Morza Kaspijskiego jest najsłabiej przebadany i istnieje możliwość, iż kryją się tam znaczne i jeszcze nie odkryte rezerwy gazu oraz ropy. Sytuację komplikują bardzo złe relacje Iranu z Azerbejdżanem. Źródłem konfliktu jest przebieg granicy morskiej i pomysły niektórych Azerów na odbudowę "Wielkiego Azerbejdżanu" obejmującego znaczne połacie północnego Iranu, oraz bardzo bliska współpraca Baku z Izraelem.

Podstawowym problemem wszystkich państw nad Morzem Kaspijskim jest kwestia uregulowania przebiegu ich granic morskich. Istotnych sporów nie ma jedynie pomiędzy Rosją, Kazachstanem i Azerbejdżanem, które podpisały stosowną umowę w 2003 roku. Iran i Turkmenistan jednak do niej nie przystąpiły i spierają się z sąsiadami o to, ile południowej części morza przypada im w udziale. Najostrzejsze spory toczy Azerbejdżan z Turkmenistanem i Iranem.

Źródło: CIA FactbookMapa przedstawiająca spory na południu Morza Kaspijskiego. Biała przerywana linia to proponowane rozwiązanie, podczas gdy Iran proponuje linię brązową, dalej na północ. Widoczne plamy to rozpoznane złoża

Lokalni liderzy

Przedstawione powyżej w skrócie problemy prowadzą do tego, że państwa nad Morzem Kaspijskim czują potrzebę rozbudowy swoich sił zbrojnych. Raczkujący wyścig zbrojeń napędza to, że Rosja posiada zdecydowaną przewagę nad pozostałymi graczami, co potęguje poczucie zagrożenia. Rosyjska Flotylla Kaspijska nie ma sobie równych w regionie i co ciekawe jej skład niedługo będzie najmłodszy oraz najnowocześniejszy spośród wszystkich flot Rosji.

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / VissarionKorweta "Astrachań" jeden z okrętów typu Bujan, czyli przyszłych koni roboczych Flotylli Kaspijskiej

Końmi roboczymi Flotylli Kaspijskiej w najbliższym czasie będą małe korwety typu Bujan. Ich budowa seryjna była z problemami rozkręcana od 2004 roku i dopiero teraz nabrała dużego tempa. Najnowsze Bujany są mocno zmodyfikowane i posiadają silne (jak na Morze Kaspijskie) uzbrojenie rakietowe. Prawdopodobnie jeszcze w czerwcu do linii wejdą dwa Bujany, dołączając do trzech zbudowanych wcześniej. Do końca tego roku do służby mają być przyjęte dwa kolejne, a trzy następne są budowane. Razem daje to dziesięć nowoczesnych okrętów. Uzupełniają je dwie większe i dość nowe fregaty typu Gepard, dwie starsze korwety typu Tarantula i szereg mniejszych okrętów. Od 2011 roku Flotylla Kaspijska ma na dodatek dywizjon rakiet ziemia-woda typu Bal-E, jeden z najnowocześniejszych w dyspozycji Rosjan.

Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / VissarionFregata "Dagestan", jeden z dwóch największych okrętów Morza Kaspijskiego

Drugą siłą Morza Kaspijskiego pozostaje Iran, który dysponuje jednak znacznie mniejszą i mniej zaawansowaną technicznie flotą niż Rosja. W ostatnich latach następuje jednak jej gwałtowny rozwój. W 2013 roku zwodowano fregatę Damavand, a od 2003 roku trwa produkcja mniejszych okrętów rakietowych typu Kaman. Do dzisiaj powstały cztery.

Irańczycy dysponują na Morzu Kaspijskim prawdopodobnie kilkoma miniaturowymi okrętami podwodnymi, czym nie mogą się pochwalić inne państwa. Istotną informacją są doniesienia z maja, iż Iran buduje pierwszą pełnoprawny "kaspijski" okręt podwodny w stoczni w Anzali. Mają w tym pomagać firmy chińskie. Dodatkowo Irańczycy umieścili na swoim wybrzeżu niesprecyzowaną ilość rakiet ziemia-woda Noor, które są kopiami chińskich C-802.

Irańczycy wzmocnią siły na Morzu Kaspijskim. Pomagają Chińczycy

Iran zamierza...
czytaj dalej »

Start z niskiego pułapu

Na znacznie słabszej pozycji stoją poradzieckie republiki, którym po rozpadzie ZSRR w udziale przypadły nieliczne, małe i stare okręty radzieckiej Flotylli Kaspijskiej. Teraz wszystkie mają jednak ambitne plany i chcą znacząco rozbudować swoje floty. Tworzone są uczelnie morskie mające kształcić kadry, oraz stocznie remontowe niezbędne do utrzymania okrętów w gotowości. Azerowie stawiają na rakiety zdolne bronić ich wybrzeża, a w mniejszym stopniu na okręty. Kazachowie i Trukmeni wręcz przeciwnie.

Jednym z ostatnich doniesień są informacje na temat planowanego zakupu rosyjskich rakiet ziemia-woda przez Azerbejdżan. W ostatnich dniach maja Rosjanie poinformowali, iż chodzi o baterię systemu Bal-E, czyli takiego samego jak ma sama rosyjska Flotylla Kaspijska. Pod koniec 2013 roku pojawiły się w południowokoreańskiej prasie informacje, jakoby Azerbejdżan chciał zakupić uzbrojenie z Korei Południowej za trzy miliardy dolarów. Trudno stwierdzić, na ile jest to prawda, ale Azerowie jakoby byli zainteresowani okrętami podwodnymi i nawodnymi uderzeniowymi. Innym poważny kontrakt zawarto rzekomo w 2012 roku z Izraelem. Przedmiotem transakcji za ponad miliard dolarów miały być rakiety przeciwlotnicze i przeciwokrętowe oraz drony. Nie ma jednak do dzisiaj informacji o zrealizowaniu dostaw.

Ile baz za granicą ma Rosja? Putin: prawie wcale. Fałszywa skromność

USA prowadzą...
czytaj dalej »
Turkmenistan również stawia na zakupy za granicą. Obecnie podstawą floty tego kraju są dwie rosyjskie korwety rakietowe projektu 1241.8 Mołnia uzbrojone w rakiety przeciwokrętowe Uran (tak samo jak wspomniany system Bal-E). To głęboko zmodernizowane Tarantule, które również służyły w polskiej flocie. Turkmeńskie okręty są dość nowoczesne i groźne. Uzupełniają je mniejsze okręty patrolowe. Na horyzoncie ma być umowa z turecką firmą Dearsan na dostawę ośmiu nowych małych okrętów z silnym uzbrojeniem rakietowym. Niewiele wiadomo o szczegółach.

Kazachstan wybrał natomiast inną drogę. Zamiast dużych zakupów zagranicznych Kazachowie starają się stworzyć własny przemysł okrętowy. Udało im się rozpocząć seryjną produkcję małych patrolowców, oraz zbudowali dwie większe jednostki uderzeniowe Projektu 250, ale są one słabo uzbrojone i dość proste. Astana chce jednak szybko przejść do budowy większych i bardziej skomplikowanych okrętów. Teoretycznie do 2017 mają powstać trzy korwety i trzy kolejne patrolowce. Poza okrętami Kazachowie podobnie jak Azerbejdżan zakupili rakiety ziemia-woda. Sprzedawca jest dość nietypowy jak dla tego regionu, bowiem to Francuzi i ich rakiety Exocet. Pod koniec maja na targach zbrojeniowych KADEX zaprezentowano całą baterię w konfiguracji zgodnej z wymogami Kazachstanu.

Pretensje terytorialne Chin do Rosji. Brzeziński: mówią o tym dość jednoznacznie

Na gazowej umowie...
czytaj dalej »

Kurs na napięcia

Postępujące zbrojenia na Morzu Kaspijskim, które przez długi czas było spokojnym "rosyjskim jeziorem", oznaczają powolne podnoszenie się napięcia w regionie. Wojna jest jednak mało prawdopodobna. Możliwe są natomiast ograniczone incydenty na morzu. W przeszłości dochodziło już do ataków na jednostki badawcze lub wydobywcze, zwłaszcza na południu Morza Kaspijskiego. Wraz z rozbudową flot i pojawieniem się większej ilości okrętów, prawdopodobieństwo takich zdarzeń wzrośnie. Zwłaszcza jeśli autorytarni przywódcy państw regionu poczują się zbyt pewnie dzięki nowemu uzbrojeniu.

Bardzo duże znaczenie dla rozwoju sytuacji będzie miała geopolityczna walka o wpływy pomiędzy Chinami i Rosją. W takiej sytuacji sprzedaż uzbrojenia jest jednym z podstawowych sposobów działania. Widać to chociażby po zapowiedzianym przekazaniu przez Rosję Kazachstanowi pięciu dywizjonów rakiet przeciwlotniczych S-300, co jest bardzo szczodrym gestem, obliczonym oczywiście na zdobycie punktów w Astanie. Chińczycy mogą odpowiadać dostępem do uzbrojenia ze specjalnymi zniżkami, co w dalszym stopniu nakręciłoby zbrojenia.

Autor: Maciej Kucharczyk/mtom / Źródło: tvn24.pl