gazetawyborcza.pl/tvn24, ML /02.09.2007 23:40 | |
![]() |
Lech Kaczyński![]() |
"Gazeta Wyborcza": Kiedy 13 lipca ABW weszła do biura znanego biznesmena Ryszarda Krauzego, zatelefonował on na prywatną komórkę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W Prokomie opowiada się, że była to skuteczna interwencja prezesa Krauzego u prezydenta. - Rozmowa nie miała wpływu na działania ABW - powiedział przedstawiciel Prokomu.
Kancelaria Prezydenta mówi serwisowi gazetawyborcza.pl: - Telefon był, interwencji nie było.- Prezes akurat przyjmował chińską delegację, która przyjechała negocjować kontrakt z PolNordem [budowlana spółka Krauzego]. Gdy dowiedział się o wejściu ABW i o tym, że funkcjonariusze chcą go przesłuchać, złapał za telefon, oświadczając, że dzwoni na prywatną komórkę prezydenta Kaczyńskiego. Treści rozmowy nie słyszałem. Trwała ok. 15 minut. Po tej rozmowie dowodzący akcją oficer ABW dostał telefon, w wyniku którego polecił swoim ludziom najpierw zawiesić czynności, a potem się wycofać. Poproszono szefa, by stawił się następnego dnia w prokuraturze w Warszawie i Krauze zeznawał tam jako świadek - opowiada pracownik Prokomu. Więcej w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej"
***
- Taka rozmowa była, ale nie było mowy o zaprzestaniu działań funkcjonariuszy ABW - powiedział dla TVN24 Krzysztof Król z Prokomu, wyjaśniając, że funkcjonariusze przyszli po nagrania z kamer przemysłowych i książkę wejść i wyjść. - Rzeczy te dostali - dodał Król, komentując publikację serwisu gazetawyborcza.pl.
- Telefon Krauzego nie miał wpływu na zachowanie ABW - dodał.
Król powiedział, że nie wie, kiedy prezes Krauze wróci do Polski. Przypomniał, że "jego firma prowadzi rozległe interesy w 48 krajach świata i podróż prezesa jest podróżą biznesową".
- Jeśli prezes Krauze zostanie wezwany przez prokuraturę lub inne służby, to oczywiście natychmiast się stawi - podkreślał przedstawiciel Prokomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz