wtorek, 20 listopada 2007

Ratownik z Halemby: Wciąż nie mogę zapomnieć

Tomasz Głogowski
2007-11-20, ostatnia aktualizacja 2007-11-20 20:23

Zobacz powiększenie
Fot. GRZEGORZ CELEJEWSKI / AG

W środę pierwsza rocznica wybuchu w kopalni Halemba, jednej z największych tragedii w ciągu ostatnich 30 lat w górnictwie. Na dole zginęło 23 górników. Najmłodszy miał 21 lat, najstarszy - 59.

Zobacz powiekszenie
Fot. Maciej Jarzębiński / AG
21 listopada 2006 r. Górnicy z Halemby czytają listę z nazwiskami kolegów, którzy zostali pod ziemią
Mariola Poloczek przyjdzie w środę o godz. 16.30 pod zegar kopalni Halemba. O tej godzinie rok temu wybuch metanu zabił jej męża Bernarda. Przyniesie ze sobą wieniec, ale zamiast napisu "W pierwszą rocznicę śmierci", pani Mariola postanowiła umieścić na nim inne zdanie: "W pierwszą rocznicę morderstwa". - Bo mój mąż został tam zamordowany, a ja do dziś nie wiem, kto za to odpowiada - mówi. Została sama z 15-letnim synem. - Staram się trzymać, ale nieraz, gdy siedzę w domu, nie mogę opanować łez. Mieliśmy z mężem tyle wspólnych planów... - mówi wdowa. Zapowiada, że nie ustanie, dopóki cała prawda o tragedii nie zostanie ujawniona.

Dramat rozpoczął się 21 listopada 2006 r. Potężny wybuch metanu i pyłu węglowego zabił 23 górników, z których 15 pracowało w prywatnej firmie Mard. Była to największa katastrofa w ciągu ostatnich 30 lat w górnictwie. Wydarzenia w Halembie wstrząsnęły całą Polską. Na miejsce przyjechał premier Jarosław Kaczyński, w kościołach odprawiano msze święte za dusze poległych.

A wszystko zaczęło się jeszcze w lutym 2006 r. W Halembie na poziomie 506 i głębokości 1030 m potężny wstrząs spowodował wtedy zawalenie się chodnika. Po 111 godzinach akcji - gdy cała Polska wstrzymała oddech - spod gruzów wyciągnięto żywego górnika Zbigniewa Nowaka. To był prawdziwy cud, który - niestety - nie powtórzył się kilka miesięcy później...

Tamto tąpnięcie spowodowało, że do chodnika na poziomie 506 zaczął przedostawać się metan. Nadzór górniczy wstrzymał wydobycie, ale na dole został sprzęt o wartości 17 mln zł. Gdy wyrobisko udało się przewietrzyć, dyrekcja Halemby postanowiła odzyskać cenne maszyny i urządzenia. Zaangażowano do tego prywatną firmę Mard.

Do 17 listopada 2006 r. górnicy wydobyli na powierzchnię kombajn i przenośnik ścianowy. Zaczęli rozkręcać obudowy. 21 listopada o godz. 16.30 najpierw zapalił się, a potem wybuchł metan. Eksplozja wywołała coś o wiele gorszego - wybuch pyłu węglowego. Potężny słup ognia i fala uderzeniowa w kilka sekund przeszły przez podziemne chodniki. Górnicy nie mieli cienia szansy. Jedni spalili się żywcem, inni zatruli gazami.

Bogdan Ożóg od ponad 20 lat jest ratownikiem górniczym. Mówi, że tamta akcja była dla niego szczególnie trudna, bo pod ziemią został jego kolega. 12 lat pracowali razem na kopalni. - Gdy eksploduje pył węglowy, wszystkie urządzenia na dole, choćby i ważyły setki ton, latają w powietrzu. Co dopiero powiedzieć o człowieku, którego nagle dosięga słup ognia i fala uderzeniowa - mówi Ożóg. Nie musiał wyciągać spod ziemi szczątków swojego kolegi, zrobili to inni.

Do dziś ratownicy, których Ożóg szkoli w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, pytają go o wydarzenia w Halembie. - Wolałbym niczego nie pamiętać, ale - niestety - pamiętam wszystko - mówi.

Dochodzenie w sprawie tragedii w Halembie od początku było dla Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach priorytetowe. Osobiście nadzorował je prezes WUG-u Piotr Buchwald, który w momencie tragedii pełnił swoją funkcję od zaledwie trzech tygodni. Kary dyscyplinarne dosięgły aż 37 osób. Dziewięć osób ze ścisłego kierownictwa kopalni i firmy Mard otrzymało najwyższą przewidzianą w górnictwie karę: dwuletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych i zajmowania stanowisk w dozorze. W praktyce oznacza to degradację i załamanie kariery zawodowej. Wśród ukaranych jest też były dyrektor kopalni Halemba, który może jednak spać spokojnie. Kilka miesięcy po wypadku przeszedł na emeryturę. 16 kolejnych pracowników na wniosek Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach stanie przed sądem. Grożą im grzywny lub kara pozbawienia wolności.

Osobne śledztwo prowadzi też prokuratura. Dwóch sztygarów zostało aresztowanych, przygotowywany jest akt oskarżenia.

W środę na cmentarzu komunalnym w Halembie odsłonięta zostanie tablica z nazwiskami wszystkich poległych w kopalni górników. Później w pobliskim kościele pw. Matki Bożej Różańcowej zostanie odprawiona msza święta w intencji ofiar tragedii. Swój udział zapowiedział m.in. wicepremier Waldemar Pawlak.

Brak komentarzy: