wtorek, 4 marca 2008

Piotrowski: Na szczytach władzy istniała zorganizowana grupa przestępcza

Rozmawiał Marcin Pietraszewski
2008-03-04, ostatnia aktualizacja 2008-03-04 08:35

Adwokat Blidów ujawnia w "GW" zeznania b. premiera i ministra sprawiedliwości. - Odniosłem wrażenie, że śledztwo skręca w stronę ukarania wyłącznie tych, którzy poszli po Blidę, a nie tych, którzy wydali im takie polecenie - ocenia Piotrowski. - Na szczytach władzy istniała zorganizowana grupa przestępcza - mówi o naradach ws. Blidy u premiera. - Te nasiadówy miały nieformalny charakter i żywo przypominały mi gangsterskie spotkania w "Ojcu chrzestnym" - ocenia.

Zobacz powiekszenie
Fot. Radosław Jóźwiak / AG
Jarosław Kaczyński przyjeżdża na przesłuchanie, Łódź 8 lutego
Zobacz powiekszenie
Fot. Dawid Chalimoniuk / AG
Sąd Rejonowy w Katowicach rozpatruje zażalenie na zatrzymanie przez ABW Barbary Blidy (w czasie kacji służb specjalnych posłanka popełniła samobójstwo). Na pierwszym planie adwokat Leszek Piotrowski, w tle Henryk Blida
W lutym prokuratorzy wyjaśniający okoliczności śmierci Barbary Blidy przesłuchali byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Pytano ich o kulisy słynnych już narad, w których brali też udział szef ABW Bogdan Święczkowski, szef CBA Mariusz Kamiński, komendant główny policji Konrad Kornatowski i szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Omawiano wtedy najważniejsze śledztwa w kraju.

Z niewyjaśnionych powodów Ziobro i Kaczyński zeznania złożyli jednak w tajnej kancelarii, a protokoły objęto tajemnicą służbową. Mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik prawny rodziny Blidów, uczestnik obu przesłuchań, zdecydował się ujawnić, co politycy PiS powiedzieli w łódzkiej prokuraturze. Cytuje ich z pamięci, bo protokoły zostały w kancelarii tajnej.

Potrowski mówi m.in., że "niezrozumiałe jest dla dla niego, że chroni najważniejszych świadków." - Ujawnienie zeznań może narazić mnie na odpowiedzialność karną, ale uważam, że trzeba to zrobić. To stan wyższej konieczności. Trzeba pokazać ludziom, że Prawo i Sprawiedliwość to tylko dwa kłamstwa i spójnik - mówi.

"GW": Może jako pełnomocnikowi rodziny chodzi panu tylko o oczyszczenie dobrego imienia Barbary Blidy?

Leszek Piotrowski: Dajże pan spokój z takimi pytaniami. Przecież śledztwo prowadzone w Łodzi nie służy oczyszczeniu czy pogrążeniu Blidy, ale sprawdzeniu, czy instytucje wymiaru sprawiedliwości zostały wykorzystane do celów politycznych.

Jak wyglądały przesłuchania Ziobry i Kaczyńskiego?

- Jednego i drugiego przesłuchiwało dwóch prokuratorów, ale ku mojemu zdziwieniu zeznań tych nie nagrywali [wszyscy zeznający do tej pory świadkowie zostali nagrani kamerą]. Zapytałem - dlaczego. Prokuratorzy odpowiedzieli, że nie mają sprzętu z certyfikatem. Nie sprecyzowali, o jaki certyfikat chodzi, ale jakby się obawiali, że Kaczyński i Ziobro zakwestionują jego brak. Z drugiej strony oznacza to, że kilkudziesięciu innych świadków nagrano sprzętem bez certyfikatu.

Jak Kaczyński tłumaczył się z narad przed akcją u Blidy?

- Prezes PiS przyznał, że od lutego do kwietnia 2007 r. [25 kwietnia Blida zastrzeliła się podczas próby zatrzymania jej przez ABW] w jego kancelarii odbyło się pięć narad, na których omawiano najważniejsze śledztwa w kraju. Kaczyński twierdził, że te spotkania były konieczne ze względu na bezpieczeństwo państwa, bo ich celem była koordynacja działań służb specjalnych, policji i prokuratury. Zwoływał narady telefonicznie, nie wykorzystując pracowników sekretariatu. Według b. premiera nie było w tym nic niezwykłego, bo zgodnie z jego zarządzeniem szefowie innych resortów także spotykali się na takich naradach.

Dlaczego więc nie zapraszano Zbigniewa Wassermanna, koordynatora specsłużb?

- Kaczyński tłumaczył, że kompetencje Wassermanna nie były do końca określone i nie było wiadomo, jaki zakres wiedzy można mu przekazać. Podał też jakiś drugi powód, ale już go nie pamiętam.

Czy przebieg narad był protokołowany?

- Nikt nie robił notatek, nie protokołował ani nie nagrywał. Jeden z prokuratorów zapytał nawet żartobliwie Ziobrę, czy nie rejestrował tych narad swoim słynnym dyktafonem [Ziobro nagrywał rozmowy z wicepremierem Andrzejem Lepperem]. On z całą powagą odparł, że nie.

Te nasiadówy miały nieformalny charakter i żywo przypominały mi gangsterskie spotkania w "Ojcu chrzestnym". Tyle że politycy PiS omawiali strategię działań przeciwko politycznym przeciwnikom, a nie zabójstwa. Moim zdaniem te działania świadczą, że na szczytach władzy istniała zorganizowana grupa przestępcza. I mówię to z całą odpowiedzialnością za słowa.

Bardzo ciężki zarzut. Na czym pan go opiera?

- Prokuratura powinna rozważyć, czy Święczkowski i Ziobro, zapewniając premiera na naradzie, że mają mocne dowody na Blidę, nie dopuścili się fałszywego oskarżenia. Przecież śledztwo przeciwko prezesowi spółki górniczej, któremu Blida rzekomo przekazała łapówkę, właśnie umorzono z braku dowodów. A przecież Kornatowski, Kaczmarek, a nawet Tomasz Szałek [prokurator krajowy, uczestniczący w jednej z narad] zeznali, że Ziobro i Święczkowski zapewniali premiera Kaczyńskiego, że dowody na Blidę są mocne.

Jarosław Kaczyński, który na udanej akcji prokuratury i służb specjalnych zyskałby politycznie, wyrastałby na naturalnego przywódcę takiej grupy przestępczej. Nie chcę jednak zgłębiać tego tematu, bo byłem kiedyś przyjacielem, adwokatem i kolegą partyjnym Kaczyńskiego. Po prostu nie wypada.

Adwokat Blidów opowiada też, że prokuratorzy odnosili się do Jarosława Kaczyńskiego "szacunkiem, ale bez uniżoności:. - W pewnym momencie Kaczyński zdenerwował się jednak - że nie życzy sobie, by zwracali się do niego per "świadek". Śledczy go wtedy przeprosili i od tego momentu mówili "proszę pana".

Co Ziobro zeznał o tych naradach?

- Że zwoływał je premier i miały wyłącznie charakter informacyjny. Ziobro podkreślił, że nie zapadały na nich żadne decyzje. Ale nieoczekiwanie stwierdził, że zarządzenie premiera o spotkaniach różnych grup ministrów nigdy nie weszło w życie. Była to jedyna sprzeczność z tym, co zeznał Kaczyński. Zdziwiło mnie to, bo mieli przecież sporo czasu, aby uzgodnić jedną wersję.

Przeczytaj, co jeszcze Leszek Piotrowski ujawnia w wywiadzie dla "GW"

Brak komentarzy: