niedziela, 25 maja 2008

Ilu osób uczucia religijne można znieważyć bezkarnie

Marek Domagalski 25-05-2008, ostatnia aktualizacja 25-05-2008 17:03

Lider zespołu Behemoth podczas koncertu podarł Biblię, a w publiczność rzucał nie tylko jej strzępami, ale i obraźliwymi słowami o Kościele. Gdyńska prokuratura umorzyła śledztwo, bo zgłosił się jeden, który poczuł się znieważony, podczas gdy ona potrzebuje... dwóch.

Behemoth
źródło: Materiały Promocyjne
Behemoth

Ta sprawa pokazuje, że nie wystarczy jedna osoba znieważona antyreligijnym ekscesem, aby organy ścigania poprowadziły postępowanie. W ocenie prokuratury o przestępstwie obrazy uczuć religijnych może być mowa, zgodnie z artykułem 196 kodeksu karnego, wówczas, gdy zgłoszą się co najmniej dwie osoby, które poczuły się poszkodowane. Prokuratura, w poszukiwaniu innych urażonych osób, dała nawet ogłoszenie prasowe, ale nikt się nie zgłosił (niewykluczone, że dlatego, iż błędnie wskazała datę koncertu).

Znieważonych jest więcej

Nie ma dla prokuratury znaczenia, że na koncercie było kilkaset osób, a obrażonych było pewnie więcej (nagranie wciąż krąży w Internecie). Ryszard Nowak, były poseł, znany działacz walczący z sektami, który zawiadomił prokuraturę, mówi, że ma dane co najmniej kilku znieważonych. Poza tym były doniesienia prasowe i jest nagranie koncertu.

Te wyliczanki, czy był jeden, dwóch czy więcej poszkodowanych i tak tracą na znaczeniu, gdy się zważy, że potencjalnie znieważone były setki uczestników tej imprezy. Nikomu z góry nie można odbierać tej zdolności (bycia znieważonym w uczuciach religijnych). Nie potrzeba do tego dodatkowych dowodów, świadków.

Zasadą prawa karnego jest bowiem, że tzw. usiłowanie popełnienia przestępstwa, a tym bardziej tzw. zamiar ewentualny (godzę się, że mogę kogoś obrazić), są tak samo karane jak dokonanie czynu. Nie trzeba zabić – żeby odpowiadać za usiłowanie zabójstwa, nie trzeba wynieść z banku pieniędzy – by odpowiadać za rabunek, nie trzeba wnieść bomby na pokład – by odpowiadać za terroryzm.

Załóżmy, że jacyś osobnicy drukują tysiące antysemickich ulotek i policja nakrywa ich przed dokonaniem kolportażu. Czy ma to puścić płazem, bo nikogo nie zdążyły znieważyć? Rzecz jasna – nie.

Prokuratura od „ważnych” spraw

Przypuśćmy wreszcie, że na koncercie nie było żadnej osoby, która poczułaby się dotknięta bezczeszczeniem Biblii. Czy można na takich niszowych zgromadzeniach robić wszystko, czy prawo tam nie obowiązuje? Gdyby chodziło o drobny, kameralny incydent, można by pomyśleć, że jakiś leniwy czy mało rozgarnięty prokurator nie docenił problemu, nie przyłożył się do pracy – za to znalazł paragraf na pozbycie się sprawy i poprawę statystyki. Ale o tej sprawie wiedział od początku także minister Ćwiąkalski, a media szeroko o niej pisały.

Nic to nie pomogło. To żenujące, że muszę przypomnieć, iż wykrywanie przestępstw, docieranie do ofiar i poszkodowanych jest elementarnym obowiązkiem organów ścigania. Znamienne jest co usłyszał Ryszard Nowak od prokurator, gdy zadzwonił zapytać, jak idzie śledztwo: „A co pan sobie myśli, ja mam ważniejsze sprawy, niż podarcie Biblii”. – Pomagałem prokuraturze w odnalezieniu innych osób urażonych zachowaniem Behemotha, ale odniosłem wrażenie, że chcą się nas i tej sprawy pozbyć – powiedział „Rz”. – Zwątpiłem w gdyńską prokuraturę, nie będę się odwoływać – będę musiał walczyć sam, złożyłem już prywatny akt oskarżenia.

Skazani na siebie

Nowak nie będzie pierwszy. Siedem lat procesował się z „Trybuną” nieżyjący już ks. Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich za naruszenie jego uczuć religijnych obraźliwą publikacją z 1997 r. na temat papieża Jana Pawła II. Sądy długo kluczyły, zastanawiając się, czy w prywatnym (cywilnym) procesie, można bronić porządku publicznego, czy to nie jest zadanie prawa karnego (tymczasem prokuratura trzykrotnie umarzała śledztwo). Ostatecznie Sąd Najwyższy nakazał przeproszenie księdza.

Ryszard Nowak w prywatnym procesie karnym podobnie może usłyszeć: nie byłeś na koncercie, więc to nie ciebie obrażano, to nie twoja sprawa.A może jednak odniesie sukces. Tylko od czego jest prokuratura?

Źródło : Rzeczpospolita

Brak komentarzy: