sobota, 17 maja 2008

Ubezpieczenie kredytu w GE Money: Polisa to, czy niby-polisa?

Odpowiada Maciej Samcik, "Gazeta Pieniądze"
2008-05-15, ostatnia aktualizacja 2008-05-16 16:17

Ubezpieczenie kredytu na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń losowych ma dać klientowi banku poczucie bezpieczeństwa i gwarancję, że ktoś (firma ubezpieczeniowa) spłaci kredyt w sytuacji, gdy kredytobiorca z powodu nieszczęścia (poważnej choroby lub śmierci) nie będzie mógł tego uczynić. Praktyka pokazuje, że często to poczucie bezpieczeństwa jest złudne, choć firmy ubezpieczeniowe biorą za swoje usługi całkiem pokaźne kwoty

Zobacz powiekszenie
LISTY CZYTELNIKÓW

W jednym z poprzednich numerów "Gazety Pieniądze" przeczytałem artykuł " Z polisą Cardif lepiej nie choruj". Ucieszyłem się, że wreszcie ktoś poruszył temat kiepskiego ubezpieczenia kredytów, które oferują klientom bank GE Money i firma ubezpieczeniowa Cardif. Mam podobne doświadczenia jak czytelniczka, która nie otrzymała świadczenia pomimo choroby nowotworowej.

Otóż moja mama Krystyna w 2003 r. wzięła kredyt na zakup samochodu wraz z ubezpieczeniem Cardif. Mama zmarła na zapalenie opłucnej w marcu 2006 r. Jako spadkobiercy wraz z ojcem i bratem wystąpiliśmy do Cardif z wnioskiem o zrealizowanie polisy, przedstawiając wszystkie niezbędne dokumenty wraz z kartami chorobowymi mojej mamy. Nie wyobrażacie sobie państwo, w jakim szoku byliśmy, gdy towarzystwo przesłało do nas pismo z odmową wypłaty odszkodowania za śmierć mamy.

W uzasadnieniu napisali, iż z kart chorobowych wynikało, że mama chorowała na astmę, co według nich było bezpośrednią przyczyną śmierci. Odwołałem się od tej decyzji, przedstawiając akt i kartę zgonu, z której jednoznacznie wynikało, iż bezpośrednią przyczyną zgonu było zapalenie płuc, które przeszło w zapalenie opłucnej i nie miało to nic wspólnego z astmą. Sprawę skierowałem do sądu i czekam na wynik. Lekarze, z którymi konsultowałem uzasadnienie odmowy wypłacenia świadczenia przez Cardif, nie mogą zrozumieć, na jakiej podstawie uznano, iż mama zmarła z powodu astmy...

Oczywiście w momencie odmowy uznania roszczenia przez Cardif bank GE Money wystąpił do spadkobierców z żądaniem spłaty pozostałej części kredytu. Musiałem sprzedać samochód, by spłacić 25 tys. zł kredytu. Czy to jest ten spokój, który oferują ubezpieczyciele i banki?

Krzysztof Rogowski

Jestem starszą osobą, inwalidą II grupy. W 2005 r. zaciągnąłem pożyczkę w GE Money. Pożyczka była ubezpieczona na wypadek jakiegoś nieszczęścia. Kilka miesięcy później doznałem nieszczęśliwego wypadku w pracy. Od tamtej pory miałem już sześć operacji. Napisałem do banku prośbę o wstrzymanie spłaty rat lub o przejęcie ich spłacania przez firmę ubezpieczeniową, w której pożyczka była ubezpieczona (Cardif), ale i ona się wymiguje. Proszę o pomoc, służę wszelkimi dokumentami.

Robert Liśkiewicz





Odpowiada Maciej Samcik

W przypadku mamy pana Krzysztofa firma ubezpieczeniowa Cardif odmówiła wypłacenia pieniędzy, bo uznała, że powodem śmierci była choroba, na którą klientka chorowała już w chwili zawierania polisy i zaciągania kredytu. To częste zastrzeżenie stosowane przez firmy ubezpieczeniowe. Ma ono uchronić ubezpieczyciela przed wyłudzeniami. Gdyby go nie było, to np. każda osoba, która wie, że ma nieuleczalną chorobę, mogłaby się ubezpieczyć na gigantyczną kwotę i jej spadkobiercy mieliby gwarancję, że dostaną te pieniądze. To doprowadziłoby firmy ubezpieczeniowe do bankructwa.

W przypadku mamy pana Krzysztofa argumentacja firmy Cardif jest jednak mocno naciągana. Lekarze twierdzą, że zapalenie opłucnej nie musiało wynikać z astmy. Poprosiliśmy ubezpieczyciela o ponowne przeanalizowanie tego przypadku. Katarzyna Książek z Cardif napisała nam: „W sprawie odwołania p. Rogowskiego powołaliśmy niezależnego lekarza pulmonologa, którego poprosiliśmy o opinię. Jak tylko ją otrzymamy, » Gazeta Pieniądze «zostanie poinformowana o dalszym postępowaniu naszego Towarzystwa”. Cieszymy się i czekamy na wieści z Cardif.

Sprawa p. Roberta jest jeszcze bardziej złożona. Okazuje się, że GE Money i Cardif oferowały wspólnie klientom banku dwa rodzaje ubezpieczenia kredytu. Nasz czytelnik wybrał uboższą opcję ubezpieczenia (tzw. opcję numer 1). Obejmuje ona zgon kredytobiorcy, trwałą i całkowitą niezdolność do pracy oraz czasową niezdolność do pracy spowodowaną leczeniem szpitalnym następstw nieszczęśliwych wypadków.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że takie sformułowanie warunków polisy jest przykładem bankowo-ubezpieczeniowego kombinatorstwa, którego celem jest wyciągnięcie od klientów pieniędzy i zaoferowanie w zamian jedynie pozornej ochrony. Dlaczego tak uważam?

Pierwszym haczykiem jest sformułowanie "trwała i całkowita niezdolność do pracy". Przy odrobinie złej woli można ją zinterpretować w niekorzystny dla klienta sposób. I pod taki paragraf podpadałyby tylko np. urwanie obu nóg lub obu rąk. Bo przecież z jedną nogą jeszcze można pracować (więc niezdolność do pracy nie jest "całkowita"). Przy takiej interpretacji nawet ciężki wypadek może nie uprawniać do wypłaty odszkodowania!

Idźmy dalej. Tzw. opcja numer 1 zawiera również ubezpieczenie od "czasowej niezdolności do pracy spowodowanej leczeniem szpitalnym następstw nieszczęśliwych wypadków". W ramach tego zapisu spod ochrony ubezpieczeniowej wypadają z marszu wszystkie naturalne choroby. A więc rak, przewlekłe zapalenie płuc, marskość wątroby, zapalenie opon mózgowych. Nawet ciężko chorując, trzeba zacisnąć zęby i samemu spłacać kredyt - ubezpieczyciel nie pomoże. Zostają nieszczęśliwe wypadki (komuś spada na głowę cegła lub potrąca go tramwaj).

Aby się załapać na ochronę ubezpieczeniową, nie wystarczy nieszczęśliwy wypadek - w jego wyniku musi wystąpić "czasowa niezdolność do pracy". Owa czasowa niezdolność do pracy to wcale nie L4 wystawione np. przez lekarza, który np. udziela pierwszej pomocy. Niezdolność musi być udokumentowana zaświadczeniem z ZUS. Jego uzyskanie to dodatkowy problem dla klienta, który chciałby uzyskać od ubezpieczyciela pieniądze na spłatę rat kredytowych.

Ale i zaświadczenie z ZUS jeszcze nie wystarczy: niezdolność do pracy nie może być taką sobie zwykłą niezdolnością - musi być "spowodowana leczeniem szpitalnym następstw nieszczęśliwego wypadku". Zatem jeśli komuś spadła na głowę cegła i został przez pięć dni w szpitalu, po czym z L4 w ręku i bandażem na głowie spędził kolejne dwa tygodnie w domu, to jego niezdolność do pracy jest następstwem wypadku czy następstwem "leczenia szpitalnego" tego wypadku?

Reasumując: aby w tym konkretnym przypadku ubezpieczyciel wziął na siebie koszty rat kredytowych, musi zajść następujący zestaw okoliczności: klient nie może zachorować, musi mieć wypadek. Musi potwierdzić w ZUS niezdolność do pracy, musi nastąpić leczenie w szpitalu i jeszcze byłoby wskazane, by niezdolność do pracy wynikała z tego leczenia, a nie z samego wypadku. Inaczej spece od ubezpieczeń mogą nie wypłacić ani grosza, mimo że klient zapłacił składkę i wydaje mu się, że ma ochronę ubezpieczeniową od wydarzeń, które uniemożliwiają mu spłacanie kredytu.

A tak naprawdę ma polisę tylko od śmierci, urwania obu nóg i obu rąk oraz nieszczęśliwego wypadku, ale nie każdego (tylko takiego leczonego w szpitalu i unieruchamiającego klienta). Taka polisa jest w zasadzie niby-polisą. Jej cena powinna być jakieś dziesięć razy niższa od normalnej polisy, chroniącej od wszystkich możliwych nieszczęść. Niestety, w przypadku polis GE Money i Cardif różnica w cenie między dwoma wariantami - ubogim i pełnym - była dużo, dużo niższa.

Apeluję do klientów banków, którzy ubezpieczają swój kredyt - koniecznie przeczytajcie, od czego ubezpiecza was polisa, czy przypadkiem nie jest to niby-polisa, na którą nabrał się nasz czytelnik pan Robert. Mając do wyboru kilka wariantów polis, czasem warto wybrać ten droższy. Albo - jeśli w umowie są takie kwiatki jak te z polisy GE Money i Cardif - to nie ubezpieczać się w ogóle.

I jeszcze dobre wieści. Co prawda Katarzyna Książek z Cardif nie pozostawia złudzeń i pisze nam, że "ubezpieczenie kredytu nie obejmowało swym zakresem opcji, z powodu których pan Liśkiewicz domagał się od nas odszkodowania", ale jednocześnie dodaje, że "w związku z wyjątkowo trudną sytuacją życiową klienta" Cardif gotowa jest rozważyć udzielenie mu pomocy w spłacie kredytu. Z góry za to dziękujemy w imieniu klienta.

Na koniec uwaga: choć opisany przypadek dotyczy konkretnego banku i firmy ubezpieczeniowej, niestety podobne praktyki stosują inne banki i ubezpieczyciele. Każde ubezpieczenie kredytu warto dokładnie prześwietlić przed podpisaniem i zapłaceniem składki.

Źródło: Gazeta Pieniądze

Brak komentarzy: