środa 24 września 2008 08:26

Czy już niedługo spacerujący po Parku Oliwskim zastaną w nim mur, za którym skrywać się będą księża? Miasto Gdańsk zaczęło właśnie przekazywanie hektara zieleni Kościołowi. Formalny wniosek w tej sprawie złożył abp Leszek Sławoj Głódź. Teren być może stanie się miejscem wypoczynku, ale tylko studentów seminarium duchownego.
Fragment Parku Oliwskiego Kościół ma nie od wczoraj. Teren między murem pocysterskim a ulicą Opata Rybińskiego przyznano duchownym już w 1950 roku. Ale, jak przypomina "Gazeta Wyborcza", działki nigdy fizycznie nie przekazano. Dopiero w 1990 roku Kościół zwrócił się z wnioskiem o przeniesienie własności. I od tego czasu jest formalnie jej właścicielem.
Ale przez 18 lat nic z działką nie robił. Dopiero na początku lipca tego roku do miasta trafił wniosek nowego metropolity gdańskiego abp. Leszka Sławoja Głódzia o wydzielenie kościelnego terenu z parku. Co z prawie hektarem zieleni planuje zrobić metropolita i dlaczego zwrócił się do miasta teraz?
"Gdańska kuria do tej pory miała najgorsze wyniki w Polsce, jeżeli chodzi o odzyskiwanie utraconego majątku Kościoła" - przyznają nieoficjalnie pracownicy gdańskiego magistratu. Być może dlatego nowy metropolita zaczął naciskać na zwrot terenu.
>>>Przeczytaj, kto nie chce oddawać Kościołowi mienia
Nie wiadomo jeszcze, co kuria planuje zrobić z odzyskanym parkiem. Ma związane ręce, bo jest objęty ochroną konserwatora, a plan dopuszcza tam tylko zieleń. Park zostanie więc parkiem. Ale Kościół może odebrać gdańszczanom prawo do spacerowania po nim.
Czy teren zostanie przeznaczony dla uczniów seminarium duchownego? "Kiedyś cały park należał do Kościoła. Trzeba pamiętać, że młodzi klerycy też potrzebują miejsca do odpoczynku" - mówi "Gazecie Wyborczej" abp Gocłowski, poprzednik abp. Głódzia na stanowisku metropolity gdańskiego.
Jest jeszcze szansa, że miastu uda się zachować niepodzielony Park Oliwski. Niedługo abp Głódź ma spotkać się z prezydentem miasta Pawłem Adamowiczem. Gdańsk będzie chciał najprawdopodobniej zaproponować diecezji inny teren.
Paweł Wysocki/"Gazeta Wyborcza"
Polityczny spór wokół gruntów kościelnych. SLD chce zlikwidować Komisję Majątkową, która zajmuje się zwrotem ziemi bezprawnie odebranej Kościołowi w PRL. Pierwszym krokiem lewicy jest zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o stosunkach państwo - Kościół. "To czysta propaganda, żeby zmienić ustawę, trzeba mieć siłę, a co oni mają?" - komentuje pomysły lewicy biskup Tadeusz Pieronek.
Dyskusja o zwrocie Kościołowi majątku nabrała tempa. Zaczęło się od zapowiedzi Janusza Palikota z PO w poniedziałkowym programie "Teraz my" w TVN, że Platforma zamierza zmienić ustawę, która reguluje prace Komisji Majątkowej. Palikot mówił, że obecna procedura przyznawania Kościołowi majątków odebranych w PRL jest "skandaliczna". Wczoraj w rozmowie z DZIENNIKIEM podtrzymał swoje zapowiedzi.
"Musi zostać wypracowana nowa procedura funkcjonowania komisji, trzeba m.in. wprowadzić możliwość zaskarżania jej decyzji i jawność procedur" - stwierdził poseł PO.
Wystąpienie Palikota natychmiast podchwyciła lewica, która od dawna szykowała się do ataku na Komisję Majątkową. "Dzisiejsza procedura jest chora, umożliwia przekazywanie Kościołowi majątków bez odwoływania się do sądu przez tych, którzy tym majątkiem w tej chwili zawiadują" - grzmiał wczoraj na specjalnej konferencji poseł SLD Jerzy Wenderlich.
Zapowiedział, że jego klub jeszcze w tym tygodniu złoży wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Z kolei szef Sojuszu, Grzegorz Napieralski, w rozmowie z nami przyznał, że jeśli okaże się, że ustawa jest niekonstytucyjna, to jego partia będzie postulowała likwidację Komisji Majątkowej.
Na zapowiedzi Palikota i polityków Sojuszu ostro zareagowało PiS. Zbigniew Girzyński jest przekonany, że obecne przepisy są dobre. "Dlaczego gdy Ryszard Kalisz był ministrem spraw wewnętrznych i podlegała mu komisja, nie złożył wniosku, by ją zlikwidować? Bo nikomu do głowy nie przyszło, żeby to zmieniać" - zaznacza Girzyński.
Także Ludwik Dorn, który jako wicepremier w rządzie PiS był współprzewodniczącym Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu uważa, że komisji nie należy likwidować. "Działa blisko 20 lat i jak na tak skomplikowaną materię i skalę problemu spisuje się całkiem dobrze, nie widzę powodu jej likwidacji czy zmiany sposobu orzekania" - podkreśla.
Zapowiedzi lewicy i Palikota zaniepokoiły także episkopat. Jego rzecznik ks. Józef Kloch wytknął na specjalnej konferencji prasowej, że ustawę, na podstawie której działa Komisja Majątkowa, uchwalili "starsi koledzy dzisiejszej lewicy". Po czym wyjaśniał nieporozumienia wokół jej działalności. Tłumaczył m.in., że zwraca ona tylko nieruchomości zabrane przez komunistów niezgodnie z ówczesnym prawem, a nie, jak się mylnie podaje, wszystkie znacjonalizowane dobra kościelne.
Dużo ostrzej wypowiada się szef Komisji Konkordatowej bp Tadeusz Pieronek: "Działania SLD to czysta propaganda, żeby zmienić ustawę, trzeba mieć siłę, a co oni mają?" - pyta retorycznie w rozmowie z DZIENNIKIEM. A o inicjatywie Palikota mówi z pobłażaniem: "Przecież tego pana znamy z różnych wybryków, więc nie ma się co przejmować."
Po tak zdecydowanym głosie Kościoła, Platforma odcięła się od pomysłu Palikota.
"Wypowiedź Palikota o Komisji Majątkowej należy traktować w takich samych kategoriach jak happening z pistoletem i penisem" - komentuje Jarosław Gowin. Członek zarządu PO zapewnia, że to prywatna inicjatywa Palikota niemająca żadnego poparcia w klubie i rządzie. "Nikt w Platformie nie chce doprowadzić do konfliktu z Kościołem" - zapewnia.
Bogumił Łoziński, Kamila Wronowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz