mar
2008-10-06, ostatnia aktualizacja 2008-10-06 14:57
- Przypisuje mi się usprawiedliwianie stanu wojennego groźbą rosyjskiej interwencji. To, cytując Gombrowicza, "robienie mi gęby" - mówił dziś Wojciech Jaruzelski przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Zeznawał 4 godziny, wskazywał głównie na stan gospodarki. - Stan wojenny okazał się pod koniec 1981 roku jedyną formą powstrzymania rozpadu gospodarki Polski - powiedział. 14 października będzie kontynuował zeznania. Na rozprawie nie stawił się, jak zwykle, Czesław Kiszczak, pojawił się za to Leszek Miller.
ZOBACZ TAKŻE
- Jaruzelski na procesie: Groziła nam katastrofa (02-10-08, 10:35)
- Proces autorów stanu wojennego - rozprawa odroczona (25-09-08, 12:21)
- Kalendarium stanu wojennego (10-12-02, 12:12)
RAPORTY
Po wejściu na salę Miller przywitał się z generałem. Oświadczył, że to wyraz jego solidarności z Jaruzelskim, który ocalił tysiące Polaków przed groźbą interwencji Układu Warszawskiego.
Jaruzelski mówił, że bagatelizując groźbę interwencji zaciemnia się obecnie sytuację, w jakiej znajdowały się władze PRL. - W realiach ostrego podziału europy i świata to nie mogło skończyć się dobrze. Decyzję podjęliśmy sami, tu, w Polsce. Byłoby niegodne zasłanianie się obcą dyrektywą - mówił generał.
Jaruzelski wskazywał też na gospodarczą sytuację Polski, która - jak mówił - nie poradziłaby sobie bez rosyjskiej pomocy, m.in. dostaw surowców. Przytaczał fragmenty swojej rozmowy z Breżniewem z sierpnia 1980, w której przywódca ZSRR poinformował go m.in., że Rosjanie zmniejszają racje żywnościowe swoich żołnierzy, by pomagać Polsce. Jaruzelski podkreślił, że wywarło to na nim - jako na żołnierzu - duże wrażenie. Zwrócił uwagę również na pretensje władz ZSRR na "antyradzieckie nastroje" w Polsce (m.in. "Siły antysocjalistyczne dążą do wywołania w Polsce skrajnie nacjonalistycznych nastrojów").
Postulaty "Solidarności" (m.in. 7-10, 20-21) z sierpnia nazwał "bombą zegarową", która groziła dalszymi "tendencjami roszczeniowymi" i załamaniem gospodarki. -Syntetycznie rzecz biorąc oznaczały one: pracować mniej, a zarabiać więcej. A nawet - zarabiać strajkując. W sumie ultrasocjalizm: zjeść ciastko i mieć ciastko - ocenił Jaruzelski. Wskazywał, że gospodarka była "ciężko chora", podkreślał błędy systemu nakazowo-rozdzielczego, twierdził jednak, że Sierpień wprowadził chaos i "udrękę wielu polskich rodzin". - Mieliśmy świadomość, że rozszerzanie tej sytuacji grozi całkowitą katastrofą gospodarczą - dodał generał. Mówił też o groźbach ZSRR odcięcia dostaw surowców do Polski i "stopniowym przykręcaniu kurka".
Cytował meldunki dla władz z jesieni 1981 r. o brakach podstawowych surowców dla gospodarki, np. o tym, że elektrownie miały zapasy węgla tylko na kilka dni, a miała być ostra zima. - Czy nie było to wystarczającym powodem do wprowadzenia stanu wojennego - pytał Jaruzelski, podkreślając, że pod koniec 1981 r. "Solidarność" odrzuciła rządowe plany naprawy sytuacji gospodarczej. Wspominał teżdemonstracje (m.in. Solidarności) pod budynkami władz, w których domagano się dostaw. - Różne brednie, m.in. o ukrywaniu przez władze zapasów, funkcjonują po dzisiejszy dzień w publikacjach różnych naukowych autorytetów, np. Anny Radziwiłł i Wojciecha Roszkowskiego - mówił Jaruzelski.
Pierwszy dzień zeznań: Ocaliliśmy Polskę
Gen. Jaruzelski - w grudniu '81 I sekretarz PZPR, premier PRL, szef MON i WRON - oskarżony jest o "kierowanie związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym" i o podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień. Przygotował 200 stron wyjaśnień. 2 października przeczytał 40.
Podczas pierwszego dnia zeznań generał powiedział m.in., że ich decyzja ocaliła Polskę przed katastrofą i wskazywał błędy w akcie oskarżenia sporządzonym przez prokuratorów IPN. Wg generała, w zarzutach brak jest logiki i spójności. - IPN sprowadził moje postępowanie do kategorii pospolitego przestępstwa kryminalnego. Odciął mnie i innych oskarżonych od naszego politycznego usytuowania - mówił przed sądem 2 października wspominając wielogodzinne narady, podczas których oceniana była sytuacja w kraju. Przypomniał, że taki właśnie zarzut stawia się bossom gangów.
Dzień I: co zeznał Jaruzelski i jak odniósł się do zarzutów IPN
Proces autorów stanu wojennego
Proces siedmiu członków WRON i Rady Państwa (która formalnie wprowadziła stan wojenny) ruszył we wrześniu. Główni oskarżeni to 84-letni Jaruzelski, 82-letni gen. Kiszczak - członek WRON i szef MSW oraz 80-letni Kania, były I sekretarz KC PZPR.
Zarzuty - które przedawnią się w 2020 - dotyczą kierowania i udziału w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" oraz przekroczenia uprawnień. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Twierdzą oni, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie tzw. wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - ocenia IPN.
Przed zakończeniem wyjaśnień Jaruzelskiego żaden z oskarżonych za wprowadzenie w 1981 r. stanu wojennego nie chce się wypowiadać, czy przyznaje się do zarzutów. Oświadczenia takie złożyli dziś przed sądem: Kania, b. wiceszefowie MON gen. Tadeusz Tuczapski i gen. Florian Siwicki, b. członek Rady Państwa PRL Eugenia Kempara i b. wiceminister sprawiedliwości Tadeusz Skóra. Zapowiedzieli, że będą składali wyjaśnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz